Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Mała prośba..........
Autor Wiadomość
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-02, 23:22   

El juz napisałem admin nie dysponuje poręcznikami..........
nałóg z tego co sie orientuję ma swój.....choc to jest troche inna wersja ....niż
podręcznik 12k wreście zyc.............dostepne jeszcze były niedawno na Bednarskiej w
Warszawie...

Można zamówić i zapłacic przelewem................

Jeżeli administrator zezwoli,a ewentualnie była z Andrzejem taka umowa...jak zostanie zamkniete forum.....będe codziennie spisywać z mojego podrecznika.....kroki,dni,arkusze prac grupowych...itd...........


Zatem wszystko powoli sie unormuje.

Narzazie zostałem wstrzymany z podawaniem tekstu z podrecznika.......bo faktem jest jedno........podręcznik jest do pracy na grupach,a nie do zczytywania na cała Polskę..


.........do nałoga jutro zadzwonię........musze sie jakoś wstrzelić......by nie
zablokowac jego kariery narciarskiej :lol: :lol:

pozdrawiam

[ Dodano: 2010-02-02, 23:37 ]
Danko arkusze pracy grupowej te na początku sa proste ......bo to zadania do wykonania
przez każdego członka z osobna -a potem odczytanie przez kazdego kolejno.

Gorzej z tymi w wyższych krokach.....bo to zadania we dwójkach....i tu myslę że tez da radę przejść....własnie z komunikatorem....lub poczta elektroniczną......

A dalej taka dwójka dzieli się przed wszystkimi ze swoich refleksji.


Co do wczesniejszej mojej koncepcji kazdy krok ma prawie 14 dni-jest pare wyjątków.

Daltego najlepiej iśc pierwsze 7 dni-samemu na kartce,w podręczniku,lub edytor w kompie.

potem własnie 3 lub 4 dni by odpowiedzią dzielić się na forum-tu rola nałoga i ewentualnie moja.

Wspomagac was w pytaniach,nieścisłosciach

Potem nastepne 7 dni.....i znowu 3 lub 4 dni na przerobienie ich w necie


Potem arkusz pracy grupowej-i może 2 dni na wypowiedzi w jego temacie.


I nastepny krok.........

Niektóre kroki idą szybciej,niektóre dłużej.................

Pierwszy jest kluczowy...........potem 4..............potem 8.............9 tez cięzki........
10....kończy ciężar.......ostatnie 2 kroki to dopełnienie


pozdrawiam
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 08:59   

Wspaniale Norbercie to opisałeś wszystko staje się coraz bardziej czytelne.
Danka 9 napisał/a:
Norbi ,moze jak juz sie zamkniemy :-P to zamiescici taki zobowiazanie do pracy? nie zebym byla faszystka...ale widze ze niktorzy tylko dzien dobry powiedzieli i nie widac ich...a to codzienna prac
czy oni wiedza w co sie pakują ? ;-)

Danusiu to jest zwrot dość nachalny.
Ktoś może się gorzej poczuć psychicznie przez kilka dni, niektóre osoby mają do opieki dzieci, starszych chorych rodziców.
Masz żywe tempo pracy to dobrze, ale takimi uwagami możesz kogoś dotknąć.

Nie wolno oceniać jakości pracy czy jej tempa u pozostałych krokowiczów.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 09:29   

Jarku, myślę,że Danka nie chciała nikogo urazić, ale tylko nas jakoś uporządkowac !

Owszem, każdy z nas ma jakieś obowiązki i nie zawsze może być dyspozycyjny, ot życie....ale w końcu deklarujemy sie pracować w grupie, a nie indywidualnie...Utworzyliśmy grupę i musismy sie tu jednak jakoś znleść i dostosowac !
Skoro na każdy dzień w kroku jest jeden dzień...to jakos musimy to zadanie wykonać .
Wyobrażasz sobie, żeby grupa mmusiała tydzień na mnie lub na Ciebie czekać i stać w miejscu przez nas ??
Pewnie, że będzie tu jakaś dowolność i indywidualizacja pracy....ale jednak grupa do czegoś nas zobowiązuje.
Dyscyplinujmy się, pilnujmy nawzajem , wspierajmy. EL.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 09:34   

EL. napisał/a:
Jarku, myślę,że Danka nie chciała nikogo urazić, ale tylko nas jakoś uporządkowac !

Też tak myślę :mrgreen:
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 09:42   

Jarku nie chcialam poganiac
fakt ze teraz jestem na urlopie dlatego szaleję

jednak mam wraznienie ze nie wszyscy sie angazuja, wystarczy przeciez wejsc raz na pare dni....
ja tak mam ze sie moze za bardzo angazuje...

w podreczniku wyczytalam ze powinnismy pwaznie to potraktowac, jesli chemy sobie pomoc
np powaznie okreslic dzien.....w ktorym bedziemy sie dzielic
jeszcze teraz moge cos w grafiku ustalic...potem bedzie trudniej....a tu nikt sie nie idzywa
jestem zawiedziona....
ze czekamy na naloga...taka troche niesamodzielnosc...wiem ze nie powinnam oceniac

zastanawiam sie powaznie...nad sensem takiej grpy, wysle wam na prov o zalozeniach grupy w realu...zeby tu z podracznika nie pisac
sami ocenicie....to naprawde powazna praca codzienna nad sobą

[ Dodano: 2010-02-03, 09:50 ]
Norbert co Ty na to ?
Czy powinnismy sie zobowiazywac do codziennej pracy, do zaangazowania?
Bo jak tu pracowac gdy nie wszyscy beda sie angazowac?
Nie czuje sie bezpiecznie w takiej grupie, która nie jest jakos zorganizowana....

Moze okreslic juz konkretny dzien, Norbert moze Ty jako koordynator?
Na te spotkania w komunikatorze...

Bo gdy zapisujesz sie do grupy z realu zobowiazujemy sie byc konkretnego dnia o konkretnej godzinie
nie wszystkim pasuje
i nie ma ze sie nie chce...albo ze imieniny cioci ;)
a tu obawiam sie ze nam sie to rozejdzie..ja juz teraz chce sbie planowac ten dzien....tak by nam pasowalo wszystkim :)
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 09:55   

Danka, ale TY też wyluzuj....hahahhahaha i cmoooooooooooook !!
A ja mam ferie i teraz więcej czasu i jak Ty i Jarek dreptam w kółko i już chcę wystarować !
Widać inni mniej nadpobudliwi !
Trzeba czekać...! Z tego co wiem, to raczej czekamy na Ojca Jerzego, bo Go chyba nie ma...może gdzieś wyjechał.
Musimy tez trochę na Naloga, chociaż myślę, że zacznie nas wprowadzać Norbi a Nałóg potem wejdzie.
Czekamy też na jakieś uprawnienia czy raczej udogodności dla nas techniczne, Admin nam musi zamknąć grupę i pewnie cos tam jeszcze poustawiać.

To my Danusiu mamy takie parcie i zaangażowanie....ale co nagle to .....

A modlitwa była ??

I jeszcze przecież ogólne założenia grupy....ale to pewnie po zamknięci.

Wiesz...ja dzisiaj startuję...piszę sama do siebie maile....a może i odważę się od razu na forum....ale jeszcze najpierw lecę do miasta. Mam nadzieję, że popołudnia wolne i tylko dla mnie....ale jak nie, jak ktos wpadnie ?? To znowu się odwlecze.

Kochana , gadaj sobie ze mną....a ja z Tobą i Jarek z nami....i niech nasze napięcie , ciekawość , niecierpliwośc odejdzie !

Tak się cieszę ! Fajna z nas grupa, fajni ludzie, lepiej się poznamy, może i spotkamy ( rekolekcje Sychar w Otwocku już w kwietniu, to niedługo !). Będzie nam dobrze i bezpiecznie !! Cmooooook !! EL
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 09:57   

Danusiu jest 11 punktów podanych przez nałoga do tego dwa pytania od Norberta.
Czy wszystko już opracowałaś?
Cytat:
fakt ze teraz jestem na urlopie dlatego szaleję

Kilka osób dokoptowało w ostatniej chwili, Marek od tygodnia ucichł na dobre.
Mirka wiadomo start Trójmiasta.

Oby do tego nie doszło, ale wiesz jaką człowiek ma ochotę na cokolwiek jak ma gorsze psychicznie dni.

Jesteśmy osobami, które nie mają wsparcia u bliskich, a wręcz jesteśmy dołowani.
I stąd mogące rodzić się kłopoty.

Jeżeli opracowałaś te 13 tematów, to zobacz może coś poprawisz przed wklejeniem do swojego pierwszego kroku, pomyśl może coś dodasz.
Z chwilą startu podforum zajdzie konieczność opublikowania Twej pracy Danusiu to element samooczyszczania.

Danka 9 napisał/a:
zastanawiam sie powaznie...nad sensem takiej grpy

Za coś takiego w wojsku sąd polowy, niszczenie morale. :mrgreen:
Piszesz to teraz kiedy Andrzej włożył i wkłada tyle pracy w to dzieło?

No już nie kombinuj tylko do roboty bo chyba od dwóch dni nic do mnie od Ciebie nie doszło.
Ty w gorącej wodzie kąpana. :mrgreen:

[ Dodano: 2010-02-03, 10:24 ]
EL. napisał/a:
Nie czuje sie bezpiecznie w takiej grupie, która nie jest jakos zorganizowana....

A tego Danusiu nie rozumiem.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 10:32   

Cytat:
No już nie kombinuj tylko do roboty bo chyba od dwóch dni nic do mnie od Ciebie nie doszło.
Ty w gorącej wodzie kąpana. :mrgreen:


rozbawiles mnie :mrgreen: i pocieszyles

praca taka technicza, bardzo to doceniam....teraz nasza kolej,

pracuje sobie sama...ale mam stracha ze zostane sama tutaj....wiesz to moje probemy sie odzywaja ;)
bo kazdy ma cos wazniejszego...
stad moje obawy, mam prawo do ich wyrazenia....
ja chyba za powaznie traktuje te grupe, jak terapeutyczną....jak taki azyl
mam tendencje do zbytniego angazowania sie, rzucania na nowe....a tu nie wiadomo jesczze na ile to bezpieczne...wiec przystopuje i dam pole innym uczestnikiem, racja , popisze sobie sama
to dobrze ze to widzę !!!uff
Modle sie o naszą drogę :)

no niedobrze sie da mnie stao i to byl blad ze wystartowalam przed czasem oficjalnym..i teraz to czekanie to fatalnie...juz sie furteczka otworzyla i strach...jak to praca z emocjami
ja juz pisalam z tydzien temu, wiec sama rozumiesz, sporo energii w to poszło...
Teraz musze sobie z tym poradzic sama, z Panem Bogiem

Ojciec Jerzy pomodli sie z nami :)

[ Dodano: 2010-02-03, 10:35 ]
Bo wiem ze taka praca to nieprzelewki powazna sprawa i powodzenie jej zalezy od zaangazowania i tez zorganizowania...przed wszystkim tych cotygodniowych spotkan
na czacie, skypie...wiadomo inaczej niz w realu ale jednak
a My sie nie mozemy spiknac kiedy kto moze i czekamy na Norbiego, naloga, itp
niektorych wcale nie widac....

wiec gdzie tu bezpieczenstwo?
chyba da siebie powinnam przystopowac i poczekac az ten punkt bedzie dogadany
zadbam o siebie :-)
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 11:04   

Cytat:
pracuje sobie sama...ale mam stracha ze zostane sama tutaj....wiesz to moje probemy sie odzywaja ;)
bo kazdy ma cos wazniejszego...

Nic podobnego.
Po to właśnie Andrzej wysłuchał naszych próśb by sprawa nie tylko wyglądała na poważną, ale i taką się okazała.
Nie wiem jak jest w realu, ale 14 osób wydaje się sporo do nadzoru dla nałoga.

Może też być tak, że nałóg nie da komuś cenzurki na przeskoczenie do następnego kroku i wtedy ten niejako będzie się dodatkowo dopingował.

Dwóch sponsorów może byc mało dla 14-osób może nałóg kogoś poprosi do współpracy, zna środowisko, a 12-ty krok zobowiązuje. ;-)

[ Dodano: 2010-02-03, 11:06 ]
Danka 9 napisał/a:
na czacie, skypie...wiadomo inaczej niz w realu ale jednak

Pisałem już jakiś czas temu, że u mnie skype odpada, ściany mają uszy.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 11:15   

to ze zamknie te forum, to super
ale chodzi o ludzi...
zglosic sie nie jest trudno....

wiesz w takich grupach w realu..terapeutycnych, nie wiem jak jest w 12 krokowych
pobierja wpisowe, jakies oplaty czasem z gory
raz motywacja zaplaciles to przyjdziesz :-)

poki nie zobacze nie uwierzę ;-) nie zebym watpila w nas....ale potrzeba mi dowodów, poczekam tak jest najrozsadniej..

a skype ja uzywam pisanego..u mnie też mąz nadstawia ciekawski ucha ;-) wiadomo....a dwa jak sie w realu zobowiazesz to glupio nawalic...
sa tez robione spotkania 3-4 na wstepie...zeby ludzie zobaczyli czy dadza rade
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 11:41   

Danka 9 napisał/a:
sa tez robione spotkania 3-4 na wstepie...zeby ludzie zobaczyli czy dadza rade

Tak powinno być nie może być startu na hurra czy pod wpływem koleżanki z forum, to winna być osobista świadoma decyzja.
Wierzę, że coś z tego wyjdzie Danusiu dość długo już koło tego chodzę, płytkę miałem już w zeszłym roku hehe.
Nie podjąłbym decyzji w ciemno.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 11:45   

Ja tez wierzę....trzeba tez dac ludziom takim co na hurra sie zdecydowali prawo do rezygnacji jesli im tak Pan Bog podpowiada, kazdy moze sie mylić....

poczekac nam trzeba :-)
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 11:47   

Słuchajcie... kurcze... za szybko piszecie jak dla mnie :-( Wczoraj bylo dopiero 6 stron, dzisiaj juz 8... nie nadazam... W pracy czasu mało, w domu brak warunków... eech! nie chce Was wstrzymywać, nie chce zrezygnować... co robić?!!
:cry:
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 11:50   

ak70 napisał/a:
Słuchajcie... kurcze... za szybko piszecie jak dla mnie :-( Wczoraj bylo dopiero 6 stron, dzisiaj juz 8.

To jest luźny wątek, praca ujawnia się w wątkach indywidualnych, Ty Ak jeszcze swojego nie założyłaś?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9