Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Róza i Jej historia
Autor Wiadomość
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 12:59   

Jak zgodzić się na wyprowadzkę do kochanki, kiedy niepełnosprawny syn (niepełnosprawność prawdopodobnie powodem pobicia w ciąży) odchodzi wręcz od zmysłów. Najpierw była długoletnia przemoc, a dalej zdrada niemalże na oczach dzieci. Wszyscy zalecają mi założenie sprawy o znęcanie się, że to - koniec. A we mnie jeszcze jakaś głupia nadzieja, nie wiem na co... Jak uwolnić się od tej zgubnej miłości, która nadal istnieje - w moim sercu...
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 13:20   

Cytat:
Jak zgodzić się na wyprowadzkę do kochanki, kiedy niepełnosprawny syn (niepełnosprawność prawdopodobnie powodem pobicia w ciąży) odchodzi wręcz od zmysłów. Najpierw była długoletnia przemoc, a dalej zdrada niemalże na oczach dzieci. Wszyscy zalecają mi założenie sprawy o znęcanie się, że to - koniec. A we mnie jeszcze jakaś głupia nadzieja, nie wiem na co... Jak uwolnić się od tej zgubnej miłości, która nadal istnieje - w moim sercu...

Różo toż to horror, spodziewam się tu syndromu kata i ofiary.
Piszesz miłość, a czy nie jest tak, że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana, a teraz widzisz, że coraz bliżej do wyprowadzki męża i zaczynasz drżeć o to co będzie dalej.

Przecież takie pobicie kobiety w ciąży to kryminał, odpowiednio nie zareagowałaś i potem było coraz gorzej.

Nie dość, że mąż przestał Cię szanować to i Ty również siebie.

Wybacz, ale to nie jest zdrowa miłość, ale samo destrukcyjna jak żadna inna.

Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.

Z Bogiem
Jarek
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 13:47   

Juz wiem, mam świadomość, że jestem ofiarą... Wiedziałam już dawniej, ale nie zapominaj, proszę, że matka potrafi wiele poświęcić dla chorego dziecka, a ono po prostu potrzebowało ojca. Naprawdę potrzebowało...Trwałam w tym chorym związku przede wszystkim dla niego. Teraz muszę pozostać z nim sama. To jest temat obszerny, a niepełnosprawny syn mocno wpłynął na losy naszego małżeństwa. Moje życie było podporządkowane jego dobru, pewnie dlatego, że mąż nigdy nie przejawiał wiekszego zainteresowania dziećmi, jego życie to praca, praca.
Dziś jestem w oczach męża kobietą bezwartościową. On tylko czekał, kiedy syn dorośnie i będzie mógł nas opuscić bez większych wyrzutów sumienia, zresztą nie wiem, czy kiedykolwiek je miał. Obwinia mnie o wszystko, a własnych rodziców o to, że nie powstrzymali nas przed ślubem... Może wreszcie przejrzał na oczy, że tak naprawdę nigdy nie powinien zostać mężem i ojcem, bo nie dorósł wtedy, a nawet i teraz, po wielu latach - do tej odpowiedzialnej roli - niedoszły komandos... Został jednak komandosem - we własnej rodzinie.
Jak podnieść się dzisiaj, kiedy problemy zdrowotne (grupa inwalidzka, ale brak renty) uniemożliwiają podjęcie pracy, czyli nadzieja na samodzielne funkcjonowanie nie wchodzi w grę, kiedy praktycznie nie posiadam nic - poza sercem jeszcze zdolnym do miłości...
Czy ktoś z forumowiczów był w podobnej sytuacji, czy jestem rzeczywiście przypadkiem odosobnionym?
 
     
nefertari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 15:16   

Witaj Różó!

Twoja sytuacja jest naprawde bardzo trudna.
Myślę ze Jarosław ma troce racji wystepuje u ciebie typowe uzależnienie ofiary od kata oprawcy przez tyle lat zyłaś w takim związku ze nie umisz inaczej żyć.

Drogi Jarosławie uważ, ze słowa
Jarosław napisał/a:
że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana, a teraz widzisz, że coraz bliżej do wyprowadzki męża i zaczynasz drżeć o to co będzie


są trochę za ostre żadna kobieta nie może lubić takiego zachowania męża po prostu przez takie a nie inne uwarunkowania została zmuszona by to znosić albo tak wierzy w jego zmianę ze czeka na lepsze czasy

[ Dodano: 2010-01-15, 15:35 ]
wiesz Różo są ledzie którzy sie nie zmieniają i byc moze Twój mąz to taki przypadek kata i oprawcy
napewno potrzebujesz jakiejs facowej pomocy psychologa
a próbowałaś juz szukac gdzies pomocy?
wiem ze istnieje błekitna linia telefon dla ofiar przemocy
zgłaszałaś pobicia na policję?

Teraz tez jesteś ofiara przemocy czy tylko kiedyś mąż podnosił na Ciebię ręke?

Moze powinas oskarzyc meza o znęcanie sie nad rodziną moze to pozbawi g tej bezkarnosci

Gorąco pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 15:53   

Róża???? a Ty kochasz siebie??
Czy Ty wogóle wiesz co to jest miłość? nie pytam o TWARDĄ MIŁOŚĆ ale o miłość.
Jesteś pewnie około piećdziesięcioletnią kobietą............. z racji wieku doświadczoną już.
Zapewne wiesz że przemoc w małżeństwie ma tendencje do narastania wtedy gdy nie ma postawionych ostro granic.
I nic nie usprawiedliwia przemocy..........nic............. ale i nic nie usprawiedliwa zgody,przyzwolenia na przemoc...........
Czyżbyś była w takim stanie masochizmu ,że żle Ci z przemoc a,ale i bez niej nie umiesz żyć??????
Już zostałaś tak zdeprawowana przez męza i własne przyzwolneinie na przemoc ,żę lepiej Ci być ofiarą? że utożsamiasz sie z katem???
Antyteroryści,negocjatorzy nazywają to syndromem sztokholmskim.
Ofiara utożsamia się z katem,przyjmuje za swoje myślenie kata ,ż eto kat ma racje ......... że zasługuje na takie traktowanie.

Zastraszona,maltretowana,wylekniona a jednocześnie zapatrzona jak w bożka w kata-męża............... z wypranym mysleniem..............
.......z poczuciem winy bo urodziła niepełnosprawne dziecko..................

TAK NIE MUSI BYĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jesteś wolnym człowiekiem.CZŁOWIEKIEM ,nie rzeczą.Rzecz można uzywać a po zuzyciu wywalić na śmietnik.........człowieka należy przynajmniej szanować.
Czy Ty siebie szanujesz???????
róża napisał/a:
Jak uwolnić się od tej zgubnej miłości, która nadal istnieje - w moim sercu...

A czy to miłość????? czy może raczej uzależnienie????zniewolenie? ubezwłasnowolnienie emocjonalne?????

OBUDŻ się i idz.................. na policję.Ratuj siebie.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 18:25   

Kochana Różo !

róża napisał/a:
Czy ktoś z forumowiczów był w podobnej sytuacji, czy jestem rzeczywiście przypadkiem odosobnionym?


Tak ja byłam ofiarą przemocy . nie jesteś sama .

Można wyjść z kręgu przemocy .

można znów kochać swego męża miłością prawdziwa , która tylko Jezus może nas nauczyć . Można żyć pełnią życia i być szczęśliwym.

Obowiązkowo - terapia Dla Osób doznających przemocy domowej

http://www.przemoc-w-rodz....pl/pytania.htm

https://www.neww.org.pl/download/porady_prawne.pdf

Nie jest prawda, ze ofiary przemocy w rodzinie akceptują przemoc


do Jarosława
te sformułowania
Jarosław napisał/a:
czy nie jest tak, że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana


stereotyp - nie wiesz o czym mówisz


Jarosław napisał/a:
Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.


to ocena - nie pomaga Róży
- proszę Jarku o delikatnośc
To sa bardzo trudne problemy większość osób opiera sie na tym co słyszy - trochę z kampani spolecznych , trochę z stereotypów .

RÓŻO Jestem z Toba W modlitwie
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 19:39   

Mirakulum napisał/a:
Jarosław napisał/a:
Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.


to ocena - nie pomaga Róży
- proszę Jarku o delikatnośc

Mirko a co łatwym?
Tą kobietą trzeba wstrząsnąć, a nie tulić i głaskać.

Różo masz naprawdę kłopot ze swoją tożsamością i wybacz dlaczego tak długo zwlekałaś z szukaniem pomocy.

Nie daj sobą pomiatać w Panu jest moc o jakiej nie jesteśmy w stanie pomyśleć.

Nie myśl teraz z czego będziecie żyć, postaw mężowi granice może się wreszcie otrząśnie.
Może dotrze do niego jaki los zgotował rodzinie.

Miłość, do której się odwołujesz wymaga pokazania mężowi dna na jakim się znalazł.

Z Panem Bogiem.
Jarek
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 20:00   

Mirakulum napisał/a:
Kochana Różo !

róża napisał/a:
Czy ktoś z forumowiczów był w podobnej sytuacji, czy jestem rzeczywiście przypadkiem odosobnionym?


Tak ja byłam ofiarą przemocy . nie jesteś sama .

Można wyjść z kręgu przemocy .

można znów kochać swego męża miłością prawdziwa , która tylko Jezus może nas nauczyć . Można żyć pełnią życia i być szczęśliwym.

Obowiązkowo - terapia Dla Osób doznających przemocy domowej

http://www.przemoc-w-rodz....pl/pytania.htm

https://www.neww.org.pl/download/porady_prawne.pdf

Nie jest prawda, ze ofiary przemocy w rodzinie akceptują przemoc


do Jarosława
te sformułowania
Jarosław napisał/a:
czy nie jest tak, że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana


stereotyp - nie wiesz o czym mówisz


Jarosław napisał/a:
Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.


to ocena - nie pomaga Róży
- proszę Jarku o delikatnośc
To sa bardzo trudne problemy większość osób opiera sie na tym co słyszy - trochę z kampani spolecznych , trochę z stereotypów .

RÓŻO Jestem z Toba W modlitwie

Mirakulum, dziekuję za modlitwę i ciepłe słowo, tego mi teraz bardzo potrzeba.
Dla wyjaśnienia, po raz pierwszy odważyłam się wezwać policję, trzeba bylo widziec zdziwienie męża, który w poczuciu bezkarności kazał mi dzwonić wiele razy, nawet wpychająć mi słuchawkę do ręki. Jakież było jego zdziwienie, gdy to się stało;gdy usłyszał, że po zgłoszeniu sprawy na policję - może siedzieć. Zapytał mnie jeszcze, czy wtedy będę szczęśliwa, jakobym bez niego nigdy już nie mogła być osobą szczęśliwą. Dzieci również proszą mnie o założenie sprawy o znęcanie, ale ja nie mogę przełamać się, obawiam się reakcji "po".
Pomoc psychologa brzmi - rozwód.
Proszę nie myśleć, że jestem aż tak bierną ofiarą, że nigdy nic w tej sprawie nie robiłam. To nie tak, zasięgałam przeróżnych porad, ale wszystkie one sprowadzaly się do jednego, czyli jak powyżej - rozwód, a ja mimo wszystko chciałam i chcę ratować to małżeństwo, ale teraz już wiem, że to będzie możliwe tylko wtedy, kiedy mąż zechce coś zmienić w sobie, nie tylko we mnie...
Czy udało się komuś uratować, czy może bardziej doswiadczyć uzdrowienia "chorego" na agresję współmałżonka, a w konsekwencji ocalić małżeństwo? Czy raczej koniec przemocy jest końcem związku...
Kochani, 25 lat razem to nie to samo, co 5. Tak trudno zmienić o 180 stopni swoje życie, a tu przecież o taki obrót chodzi. Jest we mnie tak wiele lęku, tak trudnego do opanowania. Dziekuję za każde ciepłe słowo i za modlitwę. To dla mnie baardzo trudny czas.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-15, 20:08   

róża napisał/a:
Proszę nie myśleć, że jestem aż tak bierną ofiarą, że nigdy nic w tej sprawie nie robiłam. To nie tak, zasięgałam przeróżnych porad, ale wszystkie one sprowadzaly się do jednego, czyli jak powyżej - rozwód, a ja mimo wszystko chciałam i chcę ratować to małżeństwo,

Różo, najpierw zrób coś dla siebie potem myśl o małżeństwie.
Sakrament jest wieczny, ale w tym momencie działaj dla siebie i dla syna.
Nie trzymaj się kurczowo męża Pan widzi i osądzi, że Twoje twarde działanie nie ma na celu żadnego ataku wymierzonego w osobę męża tylko ochronę Ciebie i syna.
Z panem Bogiem.
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 11:54   JAROSŁAW!!!

Zanim cokolwiek napiszesz, pięc razy pomyśl.

Bardzo mnie drażni na forum skłonność do pouczania, moralizowania i "wiedzenia lepiej" - niestety sama tez czasem ulegam pokusie, by wyciągać "drzazgę z oka brata, a nie widzieć belki w swoim".

Nie ma nic gorszego niż osąd, w momencie gdy ktoś otwiera się i potrzebuje wsparcia.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 12:42   

Cytat:
Zastraszona,maltretowana,wylekniona a jednocześnie zapatrzona jak w bożka w kata-męża............... z wypranym mysleniem..............
.......z poczuciem winy bo urodziła niepełnosprawne dziecko..................

Zapewniam Cię, że jestem osoba myślącą. Nie jestem w męża, ani zapatrzona jak w bożka (jestem osoba wierzącą), ani też nie zostało moje myślenie wyprane, ani też nie czuję się winna za niepełnosprawność syna...
Nie postrzegajmy wszystkich osób, które doświadczają przemocy w rodzinie, jako tych niezaradnych, nie znających swoich praw. Z całą świadomościa podjęłam życie z takimi niedogodnościami - w imię dobra wyższego. Każdy ma prawo do swoich wyborów, byle je unieść. To, co niosę ja, nie musi być do uniesienia dla Ciebie... Oceniać jednak, nie musisz. Wierzę jednak, że przyświecał Ci dobry cel... Dziękuję za "potrząśnięcie", ale miałam wystarczająco dużo potrząśnięć w życiu, tak więc na przyszłość - daruj sobie. Jak widzisz, na agresję wcale nie godzę się...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 16:39   

Róża,piszesz:
róża napisał/a:
Z całą świadomościa podjęłam życie z takimi niedogodnościami - w imię dobra wyższego. Każdy ma prawo do swoich wyborów, byle je unieść. To, co niosę ja, nie musi być do uniesienia dla Ciebie... Oceniać jednak, nie musisz.


Ok........Twój wybór......Twoje konsekwencje.Nieś co chcesz i jak chcesz.......tylko po co piszesz na otwartym forum?

A co do oceny................ moja refleksja nie była oceną.

róża napisał/a:
Dziękuję za "potrząśnięcie", ale miałam wystarczająco dużo potrząśnięć w życiu, tak więc na przyszłość - daruj sobie.


Czyżby????? miałas dośc potrząsań???? masz rację..... 24 lata w związku przemocowym przeżyć............... albo masochizm,albo....................
To też nie ocena,pytanie??? nie........... refleksja.

Poczytam co popiszesz jeszcze dalej................
Stawiasz pytanie i odpowiadasz na nie sobie................
róża napisał/a:
Czy udało się komuś uratować, czy może bardziej doswiadczyć uzdrowienia "chorego" na agresję współmałżonka, a w konsekwencji ocalić małżeństwo? Czy raczej koniec przemocy jest końcem związku...


A ja znam takich.............. gdy agresja i przemoc kończyła sie szpitalem.......a teraz ???dobra rodzina..............
 
     
nefertari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 17:16   

Czemu tak zaczynacie jeżdzić po Róży??

Nałóg
Róża miała zapewne kilka powodów aby wejsc na to forum ale napewno nie chciała tu wejsc zeby to przeczytac

nałóg napisał/a:
Nieś co chcesz i jak chcesz.......tylko po co piszesz na otwartym forum?


Różo ja cie podziwiam muszisz byc wspaniałą kobietą mąż tyran a Ty piszesz ze go kochasz jesteś 24 lata poślubie także wykluczam zaślepienie i oczarowaie
Dla miłosci poswięcasz wszystko tylko szkoda ze koszte, siebie........
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-16, 18:10   

..........."Z całą świadomościa podjęłam życie z takimi niedogodnościami - w imię dobra wyższego"..........
jakie to dobro Różo?

............" Każdy ma prawo do swoich wyborów, byle je unieść. To, co niosę ja, nie musi być do uniesienia dla Ciebie"
............
więc Różo po co post w stylu...
..........."jak zgodzić się na wyprowadzkę do kochanki, kiedy niepełnosprawny syn (niepełnosprawność prawdopodobnie powodem pobicia w ciąży) odchodzi wręcz od zmysłów"....
wystarczy tylko jeszcze mocniej nagiąc się, przesunąć granicę, dla dobra wyższego....
to oczywiście prowokacja ciebie.... Różo... prowokacja byś w końcu zobaczyła do czego doszłaś przez te 24 lata zycia w przemocy...

to co kobiety czerpią z takiego zwiazku to właśnie takie słowa typu:
...". Różo ja cie podziwiam muszisz byc wspaniałą kobietą mąż tyran a Ty piszesz ze go kochasz jesteś 24 lata poślubie także wykluczam zaślepienie i oczarowaie
Dla miłosci poswięcasz wszystko tylko szkoda ze koszte, siebie"........

ale na pewno nie czerpią miłości, szczęście z takiego zwiazku
czy to miłośc ze strony twojej Różo?
bynajmniej...
raczej działania podyktowane pod wpływem strachu przed życiem samotnym, przed własną bezradnością?
kobiety żyjące w takim zwiazku dla komfortu psychicznego urabiaja ideologie własna do swojego zycia...
inaczej prawda o swoim zyciu stałaby sie nie do zniesienia, że pozwalam na takie traktowanie...dlatego wypieranie rzyczywistości, i kreowanie własnej...
co pozostaje, refleksje nad własnym zyciem... tego co przyżyłam, co mnie czeka jeszcze..

a tak można z cierpienia, bycia poniżaną przez męża stworzyc poczucie bycia ofiarą, na którą wszyscy sie litują, do której każdy odnosi się z jakimś tam swoistym szacunkiem ...
- jak ty wytrzymałas tyle lat z kimś takim....
to są słowa, które zamiast budzić w nas opamiętanie, budza fałszywe odczucia bycia kimś... bo tak na prawde, ktoś kto przeżył z kims takim życie... nie ma szacunku dla siebie... a słowa innych ludzi będące uznaniem jakiś jej zalet, walorów, w tym wypadku wytrwałości w cierpieniu przy takim mężu... są dla tej osoby ostatnim potwierdzeniem
-jesteś kimś wspaniałym, kimś kto zasługuje na szczęście w zyciu...

i powinny za tym iść dalsze kroki ku wyjściu z użależnienia od chorej miłości...niestety nie idą, może dlatego, ze tak mało mówi się o tym, iż to złe życie dla takiego "dobra wyższego"
bo wstyd, bo lęk i obawa przed zmianami właśnie wszystkie te kobiety zamyka w dalszym trwaniu w przemocy...a słowa typu
...Różo ja cie podziwiam... są jedynym pocieszeniem życia w udręce i krzywdzie


dlatego, nalezy wspierać kobiety do walki o siebie, szacunek nalezny kobiecie, zonie...
dlatego tez
najpierw nalezy sie przyznać... i pokonać własny wstyd, wybaczyc sobie, że pozwoliło się samej sobie odebrac radość życia... by w końcu podjąc jakies radykalne kroki...
zamiast dalsze 24 lata przeżyć w czekaniu na opamiętanie męża...
pomoc osobie takiej, to uświadomienie jej, iż powinna się bronić przed przemocą...
uczycnic wszystko, by chronić siebie i rodzine przed cierpieniem...

to uświadamianie, że akceptacja takiego stanu jest potwierdzeniem dla takiej osoby, która krzywdzi... że nic takiego zlego nie robi, gdyby było inaczej to by taka ofiara dawno odeszła, ale ona wciąż trwa przy mnie, widac nie robie nic złego... nie jestem taki zły...

ale, to decyzja bardzo trudna, przewraca całe dotychczasowe życie do góry nogami... by w końcu po przerobieniu lęku własnego, pokochaniu siebie na nowo to nowe życie nie stało na głowie... tylko każdy poczuł sie w nim szczęśliwie...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9