Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
Wysłany: 2010-02-16, 20:46 Kult Matki Bożej w Sanktuariach
Kult Matki Bożej w Sanktuariach oo. Franciszkanów Konwentualnych w Polsce
o. prof. Celestyn Napiórkowski, o. Stanisław Piętka, o. Marek Dettlaff, o. Zbigniew Rek, o. Manswet Wardyn, o. Stanisław Staborowski, o. Paweł Solecki
Rozmowy niedokończone: Nawiedzanie Maryi - drogą do uświęcania rodzin i kapłanów.
ks. prof. dr hab. Jan Śledzianowski - pracownik naukowy Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i WSD w Kielcach; ks. Sławomir Sarek - zastępca dyrektora Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Diecezjalnej w Kielcach; ks. Dariusz Gącik - rzecznik pras
"Myślę, że największą tragedią naszego społeczeństwa, naszego narodu, jest śmierć ludzi, którzy się jeszcze nie narodzili: poczętych i nienarodzonych. I nie wiem, czym zapłacimy wobec historii za tę straszliwą zbrodnię. ale jest rzeczą oczywistą, że to nie może minąć bez konskwencji. Tak jak nie mineły bez konsekwencji straszliwe grzechy naszego narodu w wieku XVIII - zapłaciliśmy za to - tak też nie mogą zniknąć bez konsekwencji grzechy naszego stulecia, które się popełnia tak bezmyślnie i tak programowo."
Jan Paweł II
Ludzkie słowa nie są wstanie wyrazić ogromnej tragedii towarzyszącej zamordowaniu dziecka nienarodzonego. Tragedia ta została uwidoczniona na jednym z filmów, kiedy to dzieciątko usiłowało się panicznie bronić rączkami i nóżkami przed narzędziem śmierci, w łonie swojej mamy.
Złożone oblicze tragedii aborcji wyraża wizerunek Matki Bożej Nienarodzonych z zamordowanym dzieciątkiem na Jej dłoni. Jest to wymowny obraz ogromnego cierpienia, jakie doznało dziecko w wyniku tego morderstwa. Jego pięć ran oraz łzy spływające po obliczu Najświętszej Matki i Aniołka dziecka wyrażają smutek, żal i ból.
Obraz ten rozbudza jednak ogromną nadzieję. Tą nadzieją jest Matczyna opieka nad dzieciatkiem po jego drodze krzyżowej. Opieka dana dziecku, któremu nie dane było ujrzeć światła dnia i oblicza własnej matki. Nadzieja zaś jest cnotą chrzescijańską i symbolem zwycięstwa nad złem.
Tragedia aborcji wzywa wszystkich ludzi dobrej woli do nadzwyczajnej czujności, by przez modlitwęi konktretne działania powstrzymać świat od przyśpieszonej samozagłady ludzkości, polegajacej na ludobójstwie dzieci nienarodzonych.
Chcę się z Wami podzielić przedziwnym zdarzeniem, które "zafundowała" mi Boża Opatrzność.
Kiedy blisko 4 lata temu zaczęłam odkrywać drogę do Boga, najpierw spotkałam Maryję. Nie bardzo jeszcze wiedziałam co tak właściwie robię, ale poprosiłam z serca, aby mi pomogła rozwiązać supełki moich problemów. Wiedziałam,że sobie nie poradzę bez Jej pomocy. Po ludzku mogłam je tylko przeciąć, a nie rozplątać.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy jakiś rok póżniej od mojej mamy dowiedziałam się,że w Niemczech jest sanktuarium, w którym czci się Matkę Boską od supełków....
Pogrążona w swoich problemach i codziennym życiu na jakiś czas zapomniałam o tym sanktuarium oraz o tym imieniu Maryi. Ona nie zapomniała.
Mijał czas, aż do dziś. Właśnie dziś M.B. od supełków postanowiła mi się przypomnieć i odkryć przede mną "tajemnicę mojej prośby".
Dziwny ten dzisiejszy dzień-Polska zadumana nad trumnami pary prezydenckiej, róża tańczy ze szczęścia, a ja zostałam zadziwiona. Tak sobie myślę,że to jakaś pociecha za to ,że nie jestem na rekolekcjach?
Ale do rzeczy...
Obraz Matki Bożej od supełków>>>
Dziś w moje ręce trafił opis obrazu oraz historia powstania sanktuarium. Kochani podaję Wam linki do obrazu ponieważ:
" Podczas badań historii obrazu okazało się że fundator, Hieronimus Ambrosius Langenmantel, ksiądz, kanonizowany doktor kościoła (1666-1709) oddał ten obraz na zlecenie zrobiony, na ołtarz rodzinny.
Wówczas H.A. Langenmantel, ożeniony z Sophie Imhoff (1612), był w trudnym okresie przed rozwodem i z tego powodu udał się do ojca jezuickiego Jakoba Rema w Ingolstadt. Ojciec Rem pomodlił się za niego przed jakimś obrazem Maryi i mówił:” W tym religijnym akcie (malowidle) podnoszę ten związek małżeński i rozwiązuję wszystkie węzły i wygładzam je”.
Do rozwodu nie doszło. Powstał za to ołtarz rodzinny, poświecony „Matce Bożej Dobrej Rady” . W wymalowanym obrazie (j.w.) zawarta jest historia rodzinna . Malarz J.M.G.Schmittdner. przedstawia Marię, która problemy rozwiązuje i wygładza."
A zatem kochani przekaz imienia Maryi z tego obrazu to rozwiązywanie problemów małżonków w kryzysie i godzenie stron.
„Ewa przez swoje nieposłuszeństwo stworzyła węzły nieszczęścia dla ludzkości, podczas gdy Maryja przez swoje posłuszeństwo je rozwiązuje"
(Św. Ireneusz).
Wspomnienie MB od supełków jest 8 grudnia, a każdego 8-go dnia miesiąca osoby czczące Maryję w tym imieniu modlą się przed obrazem prosząc o pojednanie w małżeństwach i rozwiązanie problemów.
Przedstawmy z ufnością i nadzieją Świętej Dziewicy wszystkie węzły naszego życia, które nas krępują i ujarzmiają, ponieważ nasza Matka rozwiązując je, pragnie przywrócić nam radość, która pochodzi od Boga.
Modlitwa
Zdrowaś Maryjo bez grzechu pierworodnego poczęta,
Święta Maryjo, pełna łaski bożej,
któraś w dniu Zwiastowania
z pokorą przyjęła wolę Ojca,
nawet najgorszy złoczyńca
może do Ciebie się uciekać.
Trwając przy swoim Synu,
wypraszasz nam łaski rozwiązania kłopotów.
Z prostotą i cierpliwością dajesz nam przykład,
jak przeżywać nasze życie.
I zawsze jako najlepsza Matka,
prostujesz nam drogę do Pana.
Mario Święta, Matko Boża i nasza Matko,
przez Twoje Niepokalane Serce prosimy
o rozwiazanie tego co utrudnia życie nasze.
Prosimy, weź w ręce swoje nasze życie
i wyzwól nas z niewoli błędów, nękajacych nas,
one są naszym wrogiem.
Przez łaskę i Twoje wstawiennictwo,
oddal od nas zło Matko Boża
i uproś nam rozsądek, by odejść od grzechu,
który nie pozwala zjednoczyć się z Bogiem
w wolności dzieci bożych.
Pozwól nam doswiadczając łaski Twojej służyć
świadectwem naszym braciom.
Amen
No i sami widzicie. Szczera intencja wystarczy, by skierowana na ręce Maryi zaowocowała rozwiązaniem. ( nawet jeśli droga do niego nie jest łatwa )
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-04-18, 01:20
A tu inna wersja modlitwy do NMP od supełków
Święta Panno Maryjo, Matko Pięknej Miłości,
Matko, która nigdy nie porzuciłaś dziecka wołającego o pomoc,
Matko, której ręce stale pracują dla swoich ukochanych dzieci,
ponieważ są one prowadzone przez boską miłość
i miłosierdzie nieskończone przepełnienia Twe Serce.
Twój wzrok pełen współczucia skieruj na mnie.
Zobacz jak wiele "węzłów " zniewala mnie w moim życiu.
Wiesz o mojej rozpaczy i smutku. Wiesz jak mnie te słabosci paraliżują.
Maryjo, Matko Boża Tobie powierzono łaskę cofnięcia "węzłów" z życia dzieci,
Weź wstege mojego życia w swoje ręce.
Nikt, nawet diabeł, nie może zmienić Twego upodobania pomocy.
W Twoich dłoniach, nie ostanie się żaden węzeł, którego nie można cofnąć.
Matko Wszechmogącego, przez swoją łaskę i moc wstawiennictwa u Jezusa,
Twojego Syna, mojego Wybawiciela, proszę usuń teraz ten "węzeł" ... ...
(Nazwa, jeśli to możliwe).
Na chwałę Boga, proszę pokonaj zło i oddal je na zawsze. Ufam Tobie.
Jesteś moja Pocieszycielką, którą Bóg mi dał,
jesteś moją twierdzą i ostoja, bo kruche są moje siły,
Ty znasz bogactwo mojej nędzy, skŁonnosc do grzechu.
Oddziela mnie on od Chrystusa.
Usłysz moje wołanie.
Zachowaj mnie, prowadź mnie,
mnie ochron. Jesteś moim bezpiecznym schronieniem.
Maryjo, Ty, która pokonujesz zŁo, módl się za nami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.