Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
Witam,
dla zainteresowanych sprawdzeniem, czy mają doczynienia u siebie lub bliskich z działaniem demonicznym:
Stopnie dręczeń diabelskich
Można rozróżnić kilka rodzajów i pośrednich stopni ingerencji demonicznych, od kuszenia po opętanie. Jak je rozróżnić?
Mozna rozróżnić kilka rodzajów i pośrednich stopni ingerencji demonicznych, od kuszenia po opętanie.
Działanie zwyczajne to zgodnie z Rytuałem rzymskim:
1. Kuszenie do złego - zły duch usiłuje oddalić człowieka od Boga poprzez sprowadzenie człowieka na drogę grzechu. Dzieje się to poprzez kuszenie. Takiemu działaniu poddani są wszyscy ludzie, także Jezus cierpiał pokusy diabelskie. Stąd wynika konieczność czuwania, modlitwy i unikania okazji do grzechu, a także podjęcia walki duchowej.
Działanie nadzwyczajne to:
2. Dręczenie (nękanie) diabelskie (vessazione) to działanie demona na daną osobę poprzez cierpienia na poziomie zdrowia fizycznego, życia osobistego i zawodowego, komplikacje spraw materialnych.
3. Obsesje, posiadanie diabelskie (ossessione) - zaburzenia w zachowaniu człowieka wyrażające się w braku równowagi duchowej, psychicznej i emocjonalnej wskutek ataków szatana. Zły duch powoduje takie udręki wewnętrzne by sparaliżować duchowo człowieka. Mogą objawiać się poprzez natarczywe myśli, koszmary senne, tendencje samobójcze, samookaleczenia itd.
4. Nawiedzenie diabelskie, opresje (infestazione) - działanie przejawiające się w miejscach lub rzeczach; np. nękanie wskutek praktyk okultystycznych dotykających miejsc, w których się one odbywały oraz wykorzystanych przedmiotów (narzędzi magicznych, amuletów itd.). Dotyczy to także zainfekowania urokiem lub przekleństwem rzeczy, mieszkań i zwierząt. To różne formy zewnętrznego nękania przez szatana, jak np. niewytłumaczalne zjawiska, hałasy, przemieszczanie się przedmiotów, odgłosy niewiadomego pochodzenia.
5. Opętanie diabelskie (possesione) - wejście złego ducha w człowieka i zawładnięcie jego ciałem. W pewnych okolicznościach (np. wobec świętości) diabeł manifestuje swoją obecność poprzez agresywne gesty, wulgarność, obrazoburstwo. Może wystąpić m.in. wskutek paktu szatańskiego (dobrowolne oddanie się diabłu), poprzez trwanie w grzechu, wskutek rzucania przekleństw i uroków itd.
Jak uwolnić się od złego ducha? CD
Ks. Mirosław Nowosielski
Wydawca: Salwator
Seria: Fonoteka Centrum Formacji Duchowej
Rekolekcje poświęcone trudnościom, spowodowanym doświadczeniem działania złego ducha. Wiele osób naraża się na takie konsekwencje, wskutek rozmaitych praktyk okultuzmu i magii. Prowadzący je, zwracaję uwagę na zagrożenia oraz na drogi pomocy dostępne dla osób dotkniętych przez zniewolenie.
”Szatan nie grzeszy lenistwem, więc trzeba być zatopionym w Niepokalanej”
Szatan nie grzeszy lenistwem, więc trzeba być zatopionym w Niepokalanej – przekonywał ks. Wiesław Jankowski podczas Mszy św. sprawowanej w bazylice w Niepokalanowie na zakończenie 22. Ogólnopolskiego Zjazdu Księży Egzorcystów. W spotkaniu wzięło udział ok. 100 kapłanów z całej Polski.
Jak przyznał ks. Jankowski ludzi intryguje tożsamość egzorcystów, choć jak zapewnił są oni „prawdziwymi kapłanami katolickimi”, tak samo odprawiają Mszę św., spowiadają czy katechizują. Natomiast pełnią dodatkową posługę z upoważnienia swoich księży biskupów.
Kaznodzieja przyznał, że specyfika posługi kapłanów egzorcystów inspiruje twórców filmowych. Wydawać by się zatem mogło, że trudno księży obytych już z pewnymi zachowaniami ludzi dręczonych czymś zdziwić. Tymczasem, jak mówił ks. Jankowski, podczas zakończonego w Niepokalanowie zjazdu egzorcystów, księża mieli okazję wysłuchać świadectwa kobiety, które dotyczyło opętania dziecka, a które nawet egzorcystów zadziwiło. – Jak wcześnie, od lat szkoły podstawowej, dziecko może być przyzwyczajane do zachowań skrajnie niemoralnych. Wszystko pod osłoną zabawy. Czy rodzice o tym wiedzą? Czy mogą mieć na ten temat wiedzę, żeby odpowiednio zatroszczyć się o swoje dziecko, skoro przeciętny ojciec w Polsce spędza 3 godziny przed telewizorem a zaledwie 3 minuty swojego czasu poświęca dzieciom. Gdzie jest kontakt rodziców z dziećmi? – pytał ks. Jankowski.
Kapłan podkreślił, że musimy mieć świadomość, iż szatan nie grzeszy lenistwem, jest wciąż czynny, trzeba więc być bardzo zatopionym w Niepokalanej. – Czy jesteśmy jej oddani w macierzyńską niewolę miłości jak św. o. Maksymilan Maria Kolbe? – pytał.
Ks. Jankowski zachęcał, by gdy odkrywamy w domu jakiś „wychowawczy horror”, „coś co było zakryte przed świadomością rodziców”, nie zniechęcać się, ale by wypowiadać imię Niepokalanej. – Zły duch bardzo nie znosi tego imienia, wiemy to z doświadczenia naszej posługi. I zachęcamy – bo jest to najkrótsza i najpewniejsza droga do Chrystusa, która prowadzi przez Serce Niepokalanej Matki – stwierdził.
Przed „brutalnym satanizmem” niektórych gier komputerowych przestrzegł wiernych w liście na Wielki Post abp Józef Michalik. Metropolita przemyski zwrócił uwagę na współczesne zagrożenia działalnością Szatana, które, jak zaznacza, coraz bardziej można zauważyć we współczesnym świecie. List odczytano w niedzielę w kościołach całej archidiecezji.
Przewodniczący Episkopatu przypomniał w liście o roli kapłana egzorcysty, który z upoważnienia biskupa wykonuje bardzo delikatną funkcję rozpoznania, czy dana osoba jest pod wpływem szatana.
Arcybiskup zwrócił uwagę, że okres Wielkiego Postu to „czas rekolekcji, szczególnej modlitwy i rozważania męki Pańskiej, czas odpuszczania grzechów i wylania łaski na każdego, kto zechce z niej skorzystać”. Następnie zauważył, że „że Szatan nie zrezygnuje z kuszenia i nas skoro kusił Syna Bożego”.
Metropolita przemyski podkreśla, że w dzisiejszym świecie potrzebna jest każdemu wielka roztropność wobec „różnych mód, które niekiedy bezmyślne, a niekiedy celowo są lansowane, aby duchowo osłabić wiarę ludzi, zironizować prawdę o istnieniu szatana, albo wprost ułatwić z nim kontakt”.
Abp Michalik przytoczył również fragment Katechizmu Kościoła Katolickiego, w którym przestrzega się przed kontaktami z Szatanem: „Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy”.
Metropolita przemyski zaapelował do rodziców, aby więcej uwagi poświęcili temu, co interesuje ich dzieci. Zwrócił przy tym uwagę na „niebezpieczeństwo ze strony niektórych gier komputerowych, wprowadzających dziecko atmosferę brutalnego satanizmu”.
„Przestrzegam także wszystkich przed lekkomyślnym posługiwaniem się wulgarnymi słowami, bluźnierstwami, przekleństwami czy złorzeczeniami, które niekiedy prowadzą nawet do jakichś praktyk satanistycznych, czarnych mszy czy zawierania paktów z szatanem, co może w efekcie spowodować zniewolenie szatańskie a nawet opętanie – pisze abp Michalik. – Wtedy konieczne jest bezwzględne zerwanie z grzechem, intensywna modlitwa i umartwienie, bo bez umocnienia wiary, bez zaczerpnięcia mocy Bożej nie można przecież pokonać szatana” – dodaje hierarcha.
Na koniec metropolita przemyski zachęcił swoich diecezjan o większe zaufanie Panu Bogu, który ma moc i władzę na Szatanem.
ks.egz. Sarbinowski w radiu Józef
( z racji cykliczności wykładów audycja zamieszczona jest także w wątku Wielki Post pod datą 09-03-2010 )
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-18, 00:40
Przeciwnik wasz, diabeł
Magdalena Grochowska
Co środa w warszawskiej parafii Dzieciątka Jezus odbywa się nabożeństwo z modlitwą egzorcyzmu. Kościół jest pełen ludzi.
W Klinice Psychiatrycznej Akademii Medycznej w Warszawie psycholog przyjął niedawno rodziców, zaniepokojonych - jak powiedzieli - destrukcją, jaką sieje wokół siebie ich dziecko. Prosili o adresy egzorcystów.
Kobieta, która w listopadzie 2003 roku zgłosiła się do psychiatry Włodzimierza Szyszkowskiego w Warszawie, opisała swą dolegliwość jako "owładnięcie przez obcą siłę". Nie stwierdził choroby. Z wywiadu wynika, że była kiedyś zaangażowana w spirytyzm. Skierował ją do egzorcysty.
Krakowskie Przedmieście, 27 listopada, późny wieczór. Tłum szturmuje wejście do akademickiego kościoła św. Anny. Egzorcysta ksiądz Andrzej Grefkowicz ma wykład na temat "Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć".
Oglądam kalendarz księdza egzorcysty Jana Szymborskiego. Pierwsza konsultacja o 8.45, ostatnia wieczorem, zapisy z wielodniowym wyprzedzeniem.
Anioły tłuką się po niebie
"Pani Mario - mailuję - odwlekam przesłuchiwanie kaset z naszej rozmowy. Chodzi o ten moment nagrania, w którym nagle imituje pani krzyk (pisk? wrzask?) swojego synka. To było trudne do zniesienia".
Mail od Marii: "Po co wzięła się pani do tych egzorcyzmów, i to jeszcze kiedy idzie Adwent? To najtrudniejszy dla ludzi czas w roku. Anioły - dobre i złe - tłuką się w niebie. To czas zawieruchy. Proszę uważać. Czy te sytuacje, jakich pani doświadcza, są pani potrzebne?".
Jesienią 1997 roku pisałam reportaż o satanizmie. Franciszkanin opowiadał mi o manifestacjach diabelskich w jego życiu. - Proszę zostawić ten temat - ostrzegł.
Wiosną 2003 roku pisałam tekst o mistyczce zwodzonej - jak twierdziła w dziennikach - przez szatana. Odprawiano nad nią egzorcyzmy. Jezuita, któremu opisałam jej wizje, zauważył: - Już samo mówienie o szatanie wprowadza człowieka w stan rozdygotania.
W styczniu 2001 roku telewizja pokazała film dokumentalny "Opętanie" Sławomira Smoczyńskiego. Reżyser mnie ostrzegł: - Pani łazi koło interesów diabła, z tym nie ma żartów. To tak jakby grzebać w interesach mafii. Człowiek dochodzi do absurdu - każde zdarzenie interpretuje na korzyść szatana. Niezbędny jest ogromny dystans do tematu.
Denis de Rougemont, szwajcarski pisarz, pyta w "Udziale diabła": "...kto kogo wybiera - autor swój temat czy temat swojego autora? Czy mówienie o Diable, pisanie o nim, nie jest nierozważną, publiczną prowokacją wobec niego? (...) Nigdy nie pisze się bezkarnie".
- Co tobą powoduje? - ksiądz Jan Szymborski jest kapłanem od 53 lat, egzorcystą od 1999 roku.
- Obowiązek zawodowy. Staram się poznać to, o czym piszę.
- Czy w trakcie egzorcyzmu będziesz się za nią modliła?
- Tak.
- Czy ogarniesz ją miłością?
- Nie. Przecież jej nie znam.
- Miłość należy rozumieć: "chcę dla ciebie dobra".
Mam przyjść w niedzielę 23 listopada, o trzynastej, do sali "Kana" w piwnicach kościoła Dzieciątka Jezus.
Kiedy psychiatra woła teologa
W obowiązującej w Polsce międzynarodowej klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania występuje kategoria "Trans i opętanie". "...Osoba działa tak, jakby była owładnięta przez inną osobowość, ducha, bóstwo czy siłę. Uwaga i świadomość mogą być zwężone, skoncentrowane jedynie na jednym czy dwóch aspektach najbliższego środowiska, często też występuje ograniczony, powtarzający się schemat ruchów, pozycji ciała i wypowiedzi".
Włodzimierz Szyszkowski, ordynator III Kliniki Psychiatrycznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie: - Poza kategorią "trans i opętanie" także chorzy na inne choroby, na przykład w schizofrenii, często mają przeświadczenie, że są opętani. Bywają jednak przypadki niejasne dla mnie. Pacjent odczuwa działanie obcych sił, a doznania te nie mają charakteru zdecydowanych urojeń i nie towarzyszą im inne typowe objawy choroby psychicznej, jak wycofanie społeczne czy zaburzenia emocjonalne.
Małgorzata Kostecka, psycholog w Klinice Psychiatrycznej AM: - Gdy przeżycie pacjenta wykracza według mnie poza czystą psychiatrię, wyraśnie wikła jego życie, a pacjent opowiada o nim krytycznie, zalecam konsultację z teologiem. Nie zetknęłam się ze zjawiskiem opętania w sensie teologicznym, ale dopuszczam, że może ono zaistnieć.
W połowie lat 90. doktor Szyszkowski przeżył przełom religijny. Zastanawiał się potem, czy fakt, iż jest chrześcijaninem, powinien wpływać na jego pracę psychiatry.
- Ze studiów nie wyniosłem żadnej wiedzy na tematy duchowe - opowiada. - Do niedawna lekarze, zbierając wywiad, pomijali je. Trafił do mnie pacjent leczony psychiatrycznie przez trzy lata - bez efektów. Zapytałem go o stosunek do wiary. Odpowiedział: "Do tej pory nikt mnie o to nie spytał, a ja właśnie utraciłem wiarę...". Poleciłem mu księdza, z którym współpracuję, leczenie poszło bardzo dobrze. Duchowość jest ważna w każdej chorobie, ponieważ każdy człowiek jest istotą cielesną i duchową. Czy ja wierzę w opętanie przez złego ducha, czy nie, nie ma to żadnego znaczenia dla mojego postępowania z chorym. Jako psychiatra mogę rozpoznać zaburzenie, leczyć je, ale czy działa tutaj istota nadprzyrodzona, to jest sprawa teologa. Jeśli komuś nie mogę pomóc, a wiem, że pierwiastek duchowy odgrywa u niego bardzo ważną rolę, kieruję go do duchownego, czasem egzorcysty. Psychiatrzy panicznie boją się narazić na zarzut nienaukowości. Przypierani do muru w dyskusji na temat opętania będą trzymać się naukowego, poznanego fragmentu rzeczywistości z obawy przed kompromitacją w środowisku.
Co rzuca człowiekiem o ziemię?
Przy ulicy Bednarskiej w Warszawie działa od 1997 roku Ośrodek Pomocy Psychologicznej Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich i Caritas. Przyjmują tam psychologowie, psychiatrzy oraz dwaj egzorcyści archidiecezji warszawskiej, księża Grefkowicz i Szymborski. W ostatnim roku zarejestrowano około 4 tysięcy wizyt, liczba pacjentów rośnie. Warunkiem konsultacji u egzorcysty jest badanie u psychologa lub psychiatry. Większość spośród ubiegających się o wizytę u księży okazuje się chora psychicznie.
Podobna poradnia powstała w 2003 roku w Płocku. To jedyne placówki w Polsce, w których egzorcyści współpracują ściśle z lekarzami. Znowelizowany w 1999 roku rytuał egzorcyzmów zaleca kapłanowi zasięgnięcie opinii lekarza ("posiadającego zmysł rzeczywistości duchowej", podkreśla dokument). W ciągu ostatnich kilku lat biskupi upoważnili do odprawiania egzorcyzmów blisko stu księży. Nie wiadomo, jak wygląda ich współpraca ze specjalistami medycyny (ksiądz Marian Piątkowski, koordynator egzorcystów w Polsce, odmówił rozmowy ze mną).
W ostatnim wydaniu podręcznika "Psychiatria", w rozdziale "Psychiatria a religia", Bogdan de Barbaro stwierdza: dla psychiatrów zjawisko opętania jest zespołem psychopatologicznym; dla teologów - stanem, w którym kontrolę nad człowiekiem sprawują moce diabelskie. Spojrzenie teologiczne jest równoprawne ze spojrzeniem psychiatrycznym. Należy odrzucić postawy skrajności: że opętanie to średniowieczny przeżytek i zajmowanie się nim świadczy o upadku rozumu; i że można zlekceważyć wymiar psychopatologiczny.
Doktor de Barbaro, Zakład Terapii Rodzin, Katedra Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego:
- Opętanie jest zjawiskiem z pogranicza dwóch dyskursów. Czy dane zjawisko pozostaje w obrębie języka teologii, czy psychiatrii, jest funkcją miejsca i czasu, ogólnie rzecz biorąc: kultury. Patrząc na dzieje psychiatrii, wyraźnie widać, że zagarnia ona coraz większy obszar zjawisk niegdyś należących do teologii. Mnie się wydaje sensowne, że te same zjawiska można opisywać za pomocą różnych języków, o ile przestrzegane są zasady etyczne, a metoda niesienia ulgi w cierpieniu jest skuteczna. Niekiedy posyłam pacjenta do teologa, lecz nie do egzorcysty, chociaż dopuszczam, że egzorcysta może być skuteczny. Jako chrześcijaninowi trudno mi przyjąć, że diabeł działa tak prymitywnie jak poprzez opętanie. Posądzam go o działania znacznie bardziej wyrafinowane niż - upraszczając - rzucanie człowiekiem o ziemię i mówienie dziwnymi językami.
- Więc co człowiekiem rzuca o ziemię?
- To wła?nie zależy od tego, z jakiej perspektywy na to patrzymy. Wolę powiedzieć "nie wiem", niż wkładać w odpowiedź przekonania spirytualne, agnostyczne, ateistyczne czy jakiekolwiek inne... Istnieją zjawiska, których nauka dziś nie może jeszcze wyjaśnić ostatecznie.
Duch mężczyzny
Maria mieszka w internacie technikum budowlanego w Zakopanem, Krupówki 13, na poddaszu. Jest początek lat 80. W tym starym budynku mieszkali niegdyś księża emeryci, na ścianie w każdym pokoju drży płomyk "wiecznej" lampki.
Nieślubne dziecko, rocznik 1965 - na razie tyle wie o sobie Maria. Zajrzała w podstawówce do dziennika szkolnego i przeczytała imię ojca. To nie ojciec, tylko ojczym, cedzi mama (unika mężczyzn), kiedy Maria ma już 20 lat. Będzie dobiegać trzydziestki, gdy pozna zarys swojej historii i nazwisko ojca.
Porzucił matkę w ciąży. Matka pośpiesznie wyszła za mąż, szybko się rozwiodła. (Mówi, że wszyscy ją wykorzystują).
W internacie jest Marii lepiej niż w domu na Górnośląskiej w Warszawie, gdzie mama ciągle śpi. A kiedy się obudzi, robi się wokół niej nerwowo.
- Musisz iść do kościoła - mówi kategorycznie Jadzia, góralka z pokoju Marii. I Maria przeobraża się w praktykującą katoliczkę: idzie o świcie na roraty, jeździ na rekolekcje, ma stałego spowiednika, modli się regularnie i czuje, że jest kochana. ("Nie znam swego biologicznego ojca - pisze dziś w internetowym blogu - Bóg Ojciec był i jest moim jedynym ojcem, który chce się ze mną komunikować").
Koleżanka rozkłada na stole karton, dzieli go kreską na pół, pisze alfabet. Bawią się w wywoływanie duchów. Wkrótce cały internat, 27 dziewcząt, wywołuje duchy. (Monika J. z Gdyni, wówczas mieszkanka internatu, przypomina sobie towarzyszące temu płacze i krzyki dziewcząt).
- Nagle talerzyk zaczyna się poruszać. To jest naprawdę fascynujące... - mówi Maria. - Okazałam się świetnym medium. Byłam jak w amoku. Wróżyłam z kart, czytałam z ręki... Uczę się pewnej nocy, Jadzia śpi. Słyszę kroki, pewnie stróż. Pukanie. "Proszę!". Jakby coś przesunęło się przez pokój... i rozlega się mocne stukanie od zewnętrznej strony okna. To się powtarzało nawet wtedy, gdy siedziało nas kilka w pokoju. Poczułam straszny lęk. Na początku myślałam, że oszalałam. Potem się przyzwyczaiłam. Uważałam, że to duch mężczyzny... i jest mi przychylny.
Zamawiają z Jadzią mszę. W piątej klasie przenoszą się do innego pokoju, nie wywołują już duchów, hałasy ustają. Maria zdaje świetnie maturę i wraca do Warszawy.
- Leżałam w łóżku w mieszkaniu na Górnośląskiej, nagle poczułam, że ktoś przy mnie stoi, ogarnął mnie paniczny strach, taki jak za pierwszym razem w Zakopanem. Pomyślałam: "Jestem 400 kilometrów dalej! Więc to się nie skończyło?".
To przychodzi nocą
- Postanowiłem wywołać diabła - opowiada filozof, religioznawca i gnostyk Jerzy Prokopiuk, tłumacz Junga, Freuda. - Miałem 19 lat. Intensywnie go przywoływałem. Pojawiło się okropne doświadczenie lęku, bezprzedmiotowego strachu, poczucie groźnej, niekomunikatywnej obecności. Zacząłem się modlić; stan lękowy trwał całą noc. Potem już nigdy nie wrócił, ale pozostał mi na zawsze w pamięci.
Napisał do mnie absolwent ekonomii, lat 25. "Kładąc się do łóżka, czułem czyjąś obecność w pokoju. Odczuwałem silny niepokój. Przed zaśnięciem - ale to nie był sen! - to coś mnie paraliżowało. Dusiłem się, byłem przerażony, dopiero wzywanie Boga wyzwalało mnie z tych więzów. Zdarzyło mi się to kilka razy, zawsze wtedy, gdy miałem silną chęć nawrócenia. (...) Często przed Najświętszym Sakramentem nasuwały mi się na myśl obrzydliwe rzeczy, coś, czego nigdy bym nie wymyślił. Bluźnierstwa i wyzwiska w mojej głowie! Psychiatra by pewnie to wyjaśnił... ale dlaczego mi to przeszło od razu, kiedy poszedłem na mszę dla osób duchowo udręczonych, którą odprawiał egzorcysta w Poznaniu?".
Marek i Agnieszka z Poznania, student filmoznawstwa oraz absolwentka politologii, założyli przed dwoma laty witrynę internetową poświęconą egzorcyzmom. Odwiedza ją dziennie około 300 osób. Udostępnili mi niepublikowaną korespondencję, jaka napływa na adres witryny. Słowo "obecność" powtarza się w wielu listach.
To przychodzi zwykle nocą. Wywołuje dreszcze, uczucie zimna, paraliżu. Usiłuje wniknąć w człowieka. Wtrąca się do modlitw. Każe wypluć komunię świętą. Śmieje się szyderczo. Uderza w potylicę ("walnęło, ale tak, że mnie nie bolało"). Budzi w sercu nienawiść, jakby całą złość świata nosiło się w sobie. Wlewa w rękę ołów, żeby nie mogła uczynić znaku krzyża. ("Możesz powiedzieć, że zwariowałem. Kto mi uwierzy?").
W Ośrodku przy Bednarskiej przyjmuje psycholog Anna Ostaszewska, przewodnicząca Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. Prowadziła terapię dwóch osób uznanych przez egzorcystę za opętane. Miała do czynienia z kilkunastoma pacjentami doznającymi tzw. udręczeń ze strony szatana. - Kiedy w Ośrodku zaczęli przyjmować księża egzorcyści, miałam dziwne doświadczenie przepaści, która otwiera się tuż obok mnie - opowiada. - Dziura bez końca, otchłań, pustka duchowa, bez miłości, bez sensu... totalna... Coś okropnego. Poprosiłam egzorcystę, żeby się za mnie pomodlił. Przeszło. Patrzę na to wydarzenie w kategoriach wiary. To szatan mnie straszył, ale człowiekowi wiary on nic nie może zrobić.
Noc poprzedzającą mój udział w egzorcyzmach spędzam u przyjaciół. Rozpalili w kominku. Bezsenność. Czerwone cienie skaczą po ścianach.
Skąd wiadomo, kto się zgłosił?
Nawy, boczne kaplice i prezbiterium szczelnie wypełnione słuchaczami. Skupienie na twarzach. Ksiądz Andrzej Grefkowicz - ascetyczny, prawie nieporuszony za pulpitem - wykłada spokojnym głosem.
Szatan jest potężniejszy od człowieka, nie jesteśmy w stanie mu się przeciwstawić bez pomocy Boga. Objawy zniewolenia przez złego ducha to dziwne lęki, niektóre depresje, koszmary senne, poczucie złowrogiej obecności, niemoc przy próbie przemiany duchowej, pewne przypadki chorób i nałogów. Do zniewoleń i opętań prowadzą spirytyzm, wróżbiarstwo, niekonwencjonalne formy leczenia, odchodzenie do religii niechrześcijańskich, muzyka satanistyczna. Czyli gdy odwracasz się od Jezusa, gdy sprzeniewierzasz się pierwszemu przykazaniu.
Dominikanin Mirosław Pilśniak, nim został zakonnikiem, wziął udział w seansie spirytystycznym. - Duch zgłosił się i odpowiadał na pytania, talerzyk latał - wspomina - ale skąd wiadomo, kto się zgłosił? Chrześcijanin wie, że jeżeli modli się do Boga o imieniu Jezus, to zostaje wysłuchany przez kogoś przyjaznego, z kim zawarł przymierze chrztu. Lecz jeśli wzywa ducha o niewiadomym imieniu, to otwiera się na obecność świata, nad którym nie potrafi zapanować.
(Ojciec Pilśniak przez trzy lata uczestniczył w seminarium docenta de Barbaro, na którym teolodzy i psychiatrzy omawiali zagadnienia utraty wolności przez człowieka, również zagadnienie opętania).
To Bóg, a nie żaden inny informator ma odsłaniać człowiekowi to, co ważne - wykłada egzorcysta. To od Boga ma przyjść uzdrowienie chorego, od żadnej innej siły. Jeśli zejdziesz z drogi modlitwy, a wejdziesz na drogę mantry czy medytacji - zawędrujesz gdzie indziej. W sytuacji zniewolenia nie wystarczy ci spowiedź, potrzebujesz pomocy Kościoła.
Maria też słucha. Drobną twarz oparła na dłoniach. Przyszła tu prosto z pracy - mierzyła dziś stare piwnice. Jest architektem, pracuje przy zabytkach.
U jej stóp siedzi na posadzce jej córka Basia, gimnazjalistka. Przed paru laty Maria prowadziła Basię do uzdrawiaczy, by wyrównali jej pole energii. Dotykali jej, otwierali i zamykali czakramy, energetyczne centra. Jeden nakłuwał ją cienkim piórkiem i badał poziom toksyn w organizmie. Maria również poddawała się zabiegom bioenergoterapeutów.
W grudniu 1999 roku oraz w styczniu 2001 roku ksiądz Grefkowicz odmówił nad Marią i jej dziećmi modlitwy o uwolnienie od złego ducha.
Odlot trwa
Okultyzm - według definicji Gabriele Amortha, egzorcysty diecezji rzymskiej - to wiara w istnienie bytów niesprawdzalnych doświadczalnie, dzięki którym można zyskać moc przy zastosowaniu odpowiednich praktyk.
Demonolog i filozof ojciec Aleksander Posacki, wykładowca Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie, w swych licznych publikacjach nazywa medycynę niekonwencjonalną okultystyczną, magiczną lub spirytystyczną. Katechizm Kościoła katolickiego zakazuje tych form leczenia oraz wszelkich praktyk okultystycznych, widząc w nich przejaw niewierności wobec Boga.
Mediuminizm (bycie medium) wprowadza - zdaniem ojca Posackiego - w tzw. zmienione stany świadomości, w których człowiek przekazuje kontrolę nad sobą jakiejś mocy nieznanego pochodzenia. Naturalny system uzdrawiania reiki jezuita zalicza do systemów magiczno-spirytystycznych; inicjacja w reiki otwiera człowieka na pomoc demonów. Otwarcie czakramów wyzwala w człowieku władze paranormalne (które znikają po modlitwie o uwolnienie, stwierdza).
Zakonnik potępia również popularne kursy technik umysłowych (tzw. metodę Silvy), które uaktywniają specyficzne czynności mózgowe. Jest to manipulacja psychiczna, pisze, otwarcie wrót ku paranormalności, kontynuacja tradycji szamanistycznej, magicznej. Jako podłoże niektórych zakazanych technik demonolog wskazuje "gnostyckie rozszerzanie pojęcia boskości na człowieka i naturę". Praktyki okultystyczne rozbijają sumienie - pisze.
Psycholog Małgorzata Kostecka: - Miałam do czynienia z ofiarami nieostrożnie przeprowadzanych pra-ktyk psychologicznych. Człowiek o marnej odporności psychicznej, słabym ego, bezkrytycznym stosunku do własnych doznań nie umie zachować granicy między tym, co się dzieje naprawdę, a tym, co mu się wydaje... Może popaść w psychozę. Pamiętam przypadek zbyt intensywnie ćwiczonej medytacji, która spowodowała, że "odlot" trwał, pacjent nie umiał z niego powrócić. Brałam udział w treningach interpersonalnych dla pracowników oddziału psychiatrii. Miały pogłębiać naszą wiedzę o samym sobie, zintensyfikować przeżycia. Niektórzy nie wytrzymywali naporu emocjonalnego; zdarzały się gwałtowne reakcje rozpaczy, złości, depresje.
W jednym z warszawskich szpitali leczy się z psychozy 40-letnia kobieta, wykształcenie wyższe. Relacjonuje mąż, doktorant wyższej uczelni: nie mogła zajść w ciążę, leczyła się u bioenergoterapeuty (40 zł za wizytę). Namówił ją na kurs reiki (300 zł), który miał jej dać moc uzdrawiania.
Przez cztery godziny dziennie, tygodniami, przykładała sobie ręce do kolejnych części ciała. Przestała spać. Jej twarz przybrała złowrogi wyraz. Wykrzykiwała wulgaryzmy o podłożu seksualnym. (- Nigdy wcześniej taka nie była - mówi mąż). Twierdziła, że szatan do niej przemawia. Straciła kontakt z rzeczywistością. Powtarzała tylko imię swojego bioenergoterapeuty. "Połączę się z nim na innym poziomie". Wpadała w furię, wykazywała męską siłę. (- Taka wątła - mówi mąż). Przemawiała nie swoim głosem.
Podczas przepustki 11 listopada ksiądz Jan Szymborski odprawił nad nią egzorcyzm. W domu była pobudzona, w szpitalu zapięto ją w pasy. Dwa tygodnie później odbył się kolejny egzorcyzm. Doznała szoku.
Mąż ukrywa przed lekarzem, że poddaje żonę egzorcyzmom.
72 listy do świętego Judy
To nie była miłość, tylko uzależnienie, tak uważa teraz Maria. Poznaje Marka na politechnice. Pragnie tego związku. Wkrótce jest w ciąży.
Ich pokój na Górnośląskiej ma 18 metrów kwadratowych (za ścianą mama). Piętrowe łóżko, kołyska drugiego dziecka. Deskę kreślarską Maria opiera na kołysce.
Zwykłe życie. Lecz Maria jest bezwolna jak piłeczka... tak widzi siebie dzisiaj. - Odeszłam od pobożności - mówi. - Nie umiałam mu powiedzieć: "To jest dla mnie ważne".
Na początku lat 90. Maria zapisuje dwójkę dzieci do przedszkola. - Kadra była zafascynowana nauką Rudolfa Steinera, antropozofa i ezoteryka. Mówili: "Całościowo podchodzimy do dziecka, do ciała i duszy". Mnie się to podobało, dzieciom było dobrze. Organizowali dla rodziców kursy, brnęłam w ezoteryzm. Miałam całą biblioteczkę książek, które wyrabiały we mnie magiczne podejście do życia. Jak wyrównam sobie biopole, to będę zdrowa. Jak będę myśleć pozytywnie, to wszystko mi się spełni. Wierzyłam w zalecenia poradników: odbuduj swego ducha, uwierz w siebie, moc twego umysłu jest nieograniczona... Również do religii podchodziłam magicznie: jak ja Panu Bogu zrobię dobrze, to Bóg mnie nagrodzi.
Pisze na kartkach kilkadziesiąt razy dziennie: "Mój mąż mnie kocha". Nie wie, że on ją zdradza z młodziutką praktykantką z biura.
Wiosną 1997 roku Maria spodziewa się trzeciego dziecka. Coś dziwnego się dzieje - nie ma zawrotów głowy, a przewraca się, jakby pod wpływem nagłego popchnięcia. Kochanka żąda od Marka, by się rozwiódł.
Rodzi się Krzyś. Ma zaburzenia gastryczne. Napina się, wymiotuje, wrzeszczy, wyje. Przez całe noce, tygodnie, miesiące. Lekarze nie znajdują przyczyny.
Marek często wyjeżdża. Latem 1998 roku chce zabrać w podróż dzieci, Maria nie pozwala, kłócą się. Wieczorem wiadomość: miał zderzenie z tirem, jego fiat jest zmiażdżony. "Nie miałabym już dzieci" - dociera do Marii. W szpitalu, nad łóżkiem mężczyzny, spotykają się dwie za- płakane kobiety, żona i kochanka.
Diabolos znaczy: ten, który wszystko rozrzuca.
Szybko, szczęściodajnie...
Jerzy Prokopiuk, tłumacz pism Rudolfa Steinera: - Ta pani, uprawiając turystykę okultystyczną, weszła w niewłaściwą uliczkę, ale niech nie ma pretensji do antropozofii. Antropozofia potępia spirytyzm, nie ma nic wspólnego z bioenergoterapią, buddyzmem, szamanizmem... Dlaczego tylu młodych ludzi próbuje różnych szkół okultystycznych? Bo duchowość, którą proponuje im Kościół, im nie wystarcza. Tęsknią do wyjścia z dołka cywilizacyjnego, w którym się wszyscy znaleźliśmy. Szukają; jak opiłki biegną do jakiegoś magnesu. I są narażeni na wszelkie możliwe potknięcia - grupowe, społeczne i indywidualne.
Bogdan de Barbaro: - W sytuacji kryzysu w Kościele zdarza się, że ludzie wycofują się z praktyk i rytuałów chrześcijańskich. Dość często u osób, u których występowało zjawisko opętania w psychiatrycznym rozumieniu tego słowa, powtarza się taka sekwencja zdarzeń: kiedyś były wierzące, odeszły od Kościoła do sekty, potem popadały w zaburzenie o charakterze opętania. Nie znam precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się z nimi dzieje.
Ojciec Mirosław Pilśniak: - Dziś panuje model życia: szybko, efektywnie, szczęściodajnie... Plastikowa nierzeczywistość, w której dobrze sprzedaje się to, co nie wymaga od człowieka wysiłku. Chrześcijaństwo uporczywie podaje prawdy nieatrakcyjne, ale to nie znaczy, że jest zmurszałe.
"Trwogę, jaką odczuwa nowożytny człowiek wobec własnej wolności - pisze Denis de Rougemont - da się zmierzyć liczbą wróżek i ich klientów spragnionych moralnego znieczulenia".
Rok pustyni
Ciałko Krzysia wygięte w łuk. Sine. Lekarze aplikują mu tabletki na zastawki dwunastnicy. Gdy Maria odmawia głośno modlitwę, krzyk się urywa. Dziecko patrzy sztywnym, nie swoim wzrokiem. Przenika ją dreszcz.
Maria chudnie, ma nieustanne biegunki, waży 43 kilogramy. Zasypia z natrętnym obrazem fioletowo-brązowej postaci pod powiekami.
Wyczuwa ludzkie myśli. Słyszy w głowie głosy - najpierw przyjazne, podejmuje z nimi dialog jak niegdyś w Zakopanem. Potem rechot i przekleństwa. "Ty dziwko!". Myśli: to stres, skutek kryzysu małżeńskiego, chorej wątroby, nerwicy. Przyjmuje komunię. Huk w głowie: "Nie ma Go!". Jej własne myśli deformują się i sprawiają ból. Kupuje książeczkę z modlitwami do św. Michała Archanioła, jest w niej tekst egzorcyzmu. Ilekroć go odmawia, wpada we wściekłość. Pięć minut po modlitwie bije cudze dziecko na podwórku.
Oszalałaś! Głowa nie myśli; ciało nie funkcjonuje. Maria snuje się po mieszkaniu w koszuli nocnej. "Rok pustyni" - pisze w blogu o tamtym okresie.
Na Wielkanoc 1999 roku ma ochrzcić Krzysia. Dwa dni wcześniej podgrzewa w garnku terpentynę, będzie woskować podłogę. Terpentyna płonie. Szafka kuchenna zwęglona.
Jezuita poleca jej podczas spowiedzi: - Idź na Bednarską.
Zapytali, czy go będę kochać
Psycholog Anna Ostaszewska z Ośrodka przy Bednarskiej: - Pacjent przechodzi normalną procedurę terapeutyczną. On się tu zgłosił nie po ewangelizację, tylko po pomoc psychologiczną. Staram się wykluczyć nie tylko chorobę, lecz także inne przyczyny, z których może wynikać ostra histeryczna reakcja. Nie odwołuję się do jego życia duchowego, jeśli sam nie zacznie o tym mówić.
Maria: - Zorientowałam się, że psycholog bada, czy nie jestem chora psychicznie. Było mi wszystko jedno. Gdyby mi kazał chodzić po Bednarskiej na czworakach, tobym chodziła, byleby tylko uwolnili mnie od tego uczucia, że ktoś mną szarpie. Powiedział: "Pani kwalifikuje się do rozmowy z księdzem". Odetchnęłam: "Zrobią mi teraz takie katolickie wyrównanie bioprądów i będę uwolniona...".
Kaplica obok kościoła św. Barbary w Warszawie, 6 grudnia 1999 roku. Dzieci zostają w kaplicy pod opieką kobiety ze Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Maria, ksiądz Grefkowicz oraz inni członkowie Wspólnoty przechodzą do pokoiku - zakrystii. Modlą się nad Marią o uwolnienie jej od złego ducha.
- Myślałam, że mną będzie telepać, ale nie... Czułam się tylko otumaniona. Ksiądz przerwał i powiedział: "Czy możesz mi obiecać, że będziesz kochała swojego męża?". Pomyślałam: "Czy ja go w ogóle kochałam?". To było trafne pytanie. Ono mnie potem dyscyplinowało, ilekroć myślałam, że uduszę Marka. Księdzu chodziło o odwrotność nienawiści. Żebym podjęła jakąś pracę nad sobą. Powiedziałam: "Nigdy go nie kochałam, będę się starała". Owładnęła mną fala miłości, jakbym została przygarnięta... Czułam błogość, spokój, niebywałą radość. To jest tak, jakby usiąść w kinie obok kogoś bliskiego; nie widzisz go, ale czujesz jego dobrą obecność... Potem odmówiono modlitwę nad dziećmi.
Egzorcysta nigdy nie sugerował Marii, z jakiego powodu Krzyś cierpiał. Jego choroba zniknęła. Głosy w głowie Marii zamilkły.
Znajduje pracę. Odbywa psychoterapię. W profesjonalnym ośrodku mediacyjnym ustala z Markiem warunki rozwodu. Jeździ na katechezy i rekolekcje.
- Uwolnienie to nie jest hokus-pokus - mówi. - Ono odcięło to popychanie... ale nie zmieniło mojej natury. Jeszcze do dziś mam popapraną psychikę. Przystępowałam do modlitwy o uwolnienie z przeświadczeniem, że jestem niewinna, że to mnie skrzywdzono. Zrozumiałam w końcu, że ja też nababrałam. Kiedy psycholog stwierdziła u najstarszej córki depresję, powiedziałam sobie wreszcie: "Co zrobiłaś ze swoim życiem? Z dzieciakami? Możesz się tylko wstydzić! Jesteś matką i masz swoje zadanie do spełnienia!". To myślenie było dla mnie nowe. Dotychczas zapominałam o swoim zadaniu życiowym. Byłam uciekającą, niedojrzałą kobietą. Teraz poczułam w sobie siłę.
I właśnie wtedy, gdy Maria gotowa jest uporządkować życie, 2 stycznia 2001 roku, dobiega ją zza okna ów przejmujący krzyk synka, którego babcia wyprowadziła przed blok na spacer. Maria pada na kolana, odmawia "Pod Twoją obronę..." i dzwoni na Bednarską.
To strachy na Lachy
W zniewoleniu zły duch działa z zewnątrz. W opętaniu - zawładnął ciałem człowieka, tłumaczą egzorcyści.
W sytuacjach zniewoleń podejmuje się modlitwę o uwolnienie; może ją odmówić wspólnota. Nie stosuje się w niej formy zwracania się do złego ducha.
W przypadkach opętania kapłan odmawia egzorcyzm uroczysty. W imię Jezusa Chrystusa nakazuje złemu duchowi opuszczenie osoby i pójście do piekieł. Kapłan może sprawować egzorcyzmy jedynie za pozwoleniem ordynariusza.
Opresje to zewnętrzne działania złego ducha: huki, przesuwające się meble, słyszenie kroków, głosów... (W schizofrenii typowa jest tzw. pseudohalucynacja, czyli odbieranie głosów płynących jakby z wnętrza człowieka). Obsesje to wewnętrzny przymus do podejmowania jakiegoś czynu; mogą doprowadzić do samobójstwa.
Niektóre symptomy opętania: awersja do sacrum. (Ksiądz Jan Szymborski zaprzecza; zna przypadki, gdy opętany przyjmuje komunię). Odwrotne działanie leków psychiatrycznych. (Dla doktora Włodzimierza Szyszkowskiego to błędne kryterium, bowiem niektóre choroby psychiczne są lekooporne, mogą przebiegać nietypowo, pacjent może nie reagować na leki z powodu zniszczenia receptorów mózgowych).
Egzorcyzmowi mogą towarzyszyć manifestacje szatańskie.
Mail od Marii: "Niech pani sobie nie bierze do serca manifestacji. Bardzo proszę! Bo cóż to jest? Strachy na Lachy. Zobaczenie czegoś, o czym wiadomo, że jest... Manifestacje mają miejsce także poza egzorcyzmami. Również podczas modlitwy o uwolnienie. A czasem nie ma żadnych. Zdarzają się też zachowania, które można wziąć za manifestacje, a nimi nie są. To krzyczy obolała dusza i człowiek wije się na podłodze, a zagrożenia demonicznego nie ma.
Proszę zapomnieć o strachu".
Trzy szóstki, pinezka, słup soli
W gabinecie Anny Ostaszewskiej przy Bednarskiej pacjenci uznani za opętanych rzucali się do okna, tracili świadomość.
Psycholog Marian Lech, kierownik Ośrodka, wielokrotnie uczestniczył w egzorcyzmach swojej pacjentki z sekty satanistycznej. Wątłą dziewczynę z trudnością utrzymało kilka osób.
Jadwiga T. z grupy modlitewnej, która od kilku lat towarzyszy księdzu Janowi Szymborskiemu w egzorcyzmach, widziała: rzucanie krucyfiksem, straszną mimikę twarzy, plucie, charczenie, tarzanie się, falowanie sukienki na kobiecie w bezruchu. Słyszała, jak osoba złorzeczy zmienionym głosem.
Franciszkanin Bogdan Kocańda doktoryzuje się w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w dziedzinie teologii duchowości; temat jego pracy - "Posługa kapłana egzorcysty". Pełnił tę funkcję w diecezji kieleckiej w latach 1998-2000. Był najmłodszym egzorcystą w Polsce - został nim rok po święceniach.
Opowiada: dziewczyna, nad którą się modlił, poruszała się wraz z krzesłem po dywanie.
W czasie egzorcyzmu kapłanki satanistki pojawiały się na jej ciele znaki - trzy szóstki i odwrócony krzyż. Znikały po namaszczeniu olejem.
Mężczyzna zrywał pasy, którymi przywiązano go do łóżka na oddziale psychiatrycznym. Ksiądz Kocańda wiązał jego nogi sznurkiem franciszkańskim, ręce stułą, przestawało szarpać pacjentem.
Ktoś się wyginał w pałąk; ktoś tracił mowę; stawał jak słup soli... Ojciec Kocańda przyjął około stu osób.
- Przecież to są groteskowe metody... Co szatan chce przez nie pokazać? - pytam.
- Złe duchy pokazują, co mogą zrobić z człowiekiem, a właściwie z jego ciałem; w jaki sposób mogą nim manipulować i jak panują nad nim. Demon posługuje się najprostszymi bodźcami, które trafiają do naszej wyobraźni, pamięci i uczuć, przez co działają na wolę i intelekt. Szatan chce zrobić wszystko, żeby w człowieku zniszczyć obraz Boży i wiarę, chce wyrwać go z komunii z miłującym Bogiem.
W pudełku po kliszy fotograficznej ojciec Kocańda przynosi coś, co - jak mówi - wypluła w czasie egzorcyzmu kapłanka satanistka. Wysypuje na stół: pinezkę tapicerską, metalową podkładkę, wkręt o długości dwóch centymetrów.
Skoro w to nie wierzę, to dlaczego się odsuwam od tych przedmiotów?
Do góry nogami i na lewą stronę
Jezuita Malachi Martin w książce "Zakładnicy diabła" opisuje uczucia, jakie towarzyszą uczestnikom egzorcyzmu w poszczególnych jego etapach. Gdy zbliża się kulminacja, kapłan "czuje ogromny napór jakiejś zagadkowej mocy. (...) Musi pokonać (...) coś inteligentnego, ale patrzącego krzywo, istotę, która wydaje się być odwrócona do góry nogami i wywrócona na lewą stronę...".
Ksiądz Bogdan Kocańda uśmiecha się: - To jest literatura... Szedłem do tej posługi jak dziecko, z zaufaniem. Z wielkim zawierzeniem Bogu. Człowiek, który żyje Bogiem, jest chroniony przez Boga, doświadczałem tego wielokrotnie. Nie szukałem konfrontacji z duchami. W egzorcyście walka zachodzi w takim sensie, w jakim odbywa się w każdym człowieku - jest to walka z pokusą, na którą zostaje wystawiony przez Złego. To prawda, wchodziłem w dialog z demonem manifestującym swoją obecność w osobie opętanej - pytałem go o jego imię oraz kiedy, w jakich okolicznościach wszedł w nią. Gdy znałem imię demona, miałem dodatkowy atut w rękach - mogłem wypowiedzieć rozkaz w imię Jezusa bezpośrednio do niego. To mu się nie podobało, gdyż wiedział, że miałem Bożą władzę nad nim. Przekleństwa demonów nie robiły na mnie wrażenia, nasłuchałem się ich wiele, kiedy pracowałem jako górnik w kopalni... Podczas mojego pierwszego egzorcyzmu szatan chciał wzbudzić we mnie strach, pokazać swoją wyższość. Powiedział o banalnym wydarzeniu z mojego życia - chodziło o niedyspozycję zdrowotną - o której nikt nie mógł wiedzieć... Ale wtedy uświadomiłem sobie słowa św. Pawła Apostoła: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". Wypowiedziałem je głośno i kontynuowałem modlitwy. Wiele razy w czasie egzorcyzmowania doświadczyłem wielkości Boga - tylko On prowadzi człowieka do wyzwolenia z grzechu i działań złych duchów. Czy to nie jest piękne? Uwolnienie przychodzi najczęściej niezauważalnie, na twarzy osoby uwolnionej maluje się wielki spokój. Ta twarz naprawdę odżywa, jest "nowa", piękna. Uwielbiam wtedy Boga za to, że słowo Boże nie jest rzucone na wiatr, tylko realizowane tu i teraz.
Ksiądz Benedykt Barkowski, egzorcysta diecezji białostockiej od 1997 roku: - Miałem fizyczne doznania obecności tych sił. Włosy mi się jeżyły, dostawałem gęsiej skórki, chwytał mnie za serce niepokój. Zadzwoniono kiedyś z pewnej plebanii, gdzie pięciu księży usiłowało pohamować członkinię sekty Niebo, która właśnie demolowała pomieszczenie. Przez telefon czułem jej złą energię. Jakbym się znalazł w na- elektryzowanej przestrzeni.
Ksiądz Jan Szymborski: - Zamieńmy słowo "opętanie" na "związanie". Szatan wiąże ciało, psychikę i ducha. Fizjologię, intelekt, emocje, wolę. Pamięć, wyobraźnię, myślenie, kojarzenie... Ja sam niejednokrotnie tego doświadczam jako egzorcysta, na przykład w trakcie rozmowy z osobą zniewoloną chce mi się potwornie spać.
Jak wygaszone monitory
Doktor Włodzimierz Szyszkowski kilkakrotnie uczestniczył w egzorcyzmach.
- Czy pan się bał?
- Tak. Myślałem, że to będzie jakiś ponury spektakl... Efekt końcowy był niesamowity - czułem bardzo pozytywną emocję do tego człowieka.
W wyznaczoną niedzielę przed drzwiami salki "Kana" witam się z księdzem Janem Szymborskim. Pod dotknięciem jego suchej, ciepłej dłoni uświadamiam sobie, że moja ręka jest lodowata.
Drewniany krzyż na wprost drzwi; wzdłuż ścian stoją niskie ławeczki. Stolik. Na komodzie woda święcona, obrazy świętych, olej egzorcyzmowany, świece. Dwie kobiety ze wspólnoty modlitewnej prowadzą cicho błahą rozmowę. Ponad naszymi głowami rozpoczyna się msza w kościele.
Ksiądz wita dziewczynę serdecznie, prosi, by siadła pod krzyżem. Czerń bawełnianej koszulki podkreśla bladość jej twarzy. Ma różaniec na szyi. Oddycha ze świstem. Zapytana, jak minął tydzień, odpowiada monosylabami przez ściśnięte gardło. Słania się. Kobiety układają ją na podłodze, na poduszkach.
Modlimy się do Ducha Świętego, żeby przyszedł. Odmawiamy litanię do Wszystkich Świętych. Górna połowa ciała dziewczyny - z drewnianym krzyżykiem położonym na piersi - porusza się niespokojnie, tak będzie nieprzerwanie przez dwie godziny. Psalmy. Ewangelia. Na prośbę egzorcysty trzymamy dziewczynę za ręce i ramiona. Teraz widzę ją z bliska. Oczy ma bez wyrazu, jak wygaszone monitory. Pot na czole jest prawdziwy; cierpienie na jej twarzy jest prawdziwe... Ogarnia mnie fala współczucia. Czymkolwiek jest to, co każe jej wyprężać się, szarpać, wyrywać i zawodzić przeciągłe "nieee!", gdy egzorcysta trzykrotnie rozkazuje mu odejść - niech już od niej odejdzie!
Dziewczyna siedzi potem chwiejnie na ławeczce z udręczoną twarzą, podtrzymuję ją mocno za ramię. Ksiądz ustala termin następnego egzorcyzmu. I wtedy, w ułamku sekundy, jej ciało sztywnieje i jak kłoda wali się na podłogę. Nie zdążyłam jej chwycić.
Kwadrans później, na ulicy, zaróżowiona od chłodu całuje mnie w policzek i odchodzi.
Rykoszet
Nad filmem "Opętanie" Sławomir Smoczyński pracował dwa i pół roku. Opowiada:
- Obawiałem się o syna, bo egzorcysta powiedział mi: "Szatan może uderzyć rykoszetem - ugodzi w pana dziecko". Nic się nie stało. Do- tknięcie Złego pomogło mi ułożyć ważne sprawy w moim życiu.
Nad reportażem pracuję miesiąc. Moja 13-letnia córka jest zafascynowana tematem, ciągle kręci się przy moich papierach.
W połowie listopada zaczyna mieć trudności z oddychaniem. To się dzieje wieczorami, w domu, nigdy w szkole. Specjalista wyklucza chorobę płuc. Psycholog diagnozuje nerwicę sytuacyjną.
Znowu gusła
Do księdza Eugeniusza Derdziuka, proboszcza parafii św. Michała Archanioła w Zamościu, coraz częściej przychodzą zalęknieni ludzie. Ktoś znalazł w ogródku zakopany chleb, kawałek mięsa, podrzucone jajka... - Zło nam podrzucili!
Od trzech lat ksiądz Derdziuk jest egzorcystą diecezji zamojsko-lubaczowskiej. W swojej pierwszej parafii na Lubelszczyźnie zetknął się na początku lat 80. z gusłami. Nakłuwano lalki, żeby drugiemu zaszkodzić. Wieszano komuś zawiązane kalesony za stodołą, żeby mu córka nie wyszła za mąż. Kapłan lekceważył te zabobony.
- Dziś, kiedy mówię "gusła", to myślę "maleficium" - opowiada - czyli życzenie zła, akty magii niszczycielskiej.
- Uroki mają moc sprawczą?
- Jeśli złorzeczenie było związane z jakąś magią, kultem zła, przyzywaniem szatana, to skutkuje realnym złem. Ci ludzie opowiadają, że nagle wszystko zaczyna im się w życiu walić. Chodzą do wróżek, odczyniaczy uroków, świeckich egzorcystów. Mnie też czasem traktują jak szamana: "Niech ksiądz coś zrobi...". Naprawdę cierpią. Na miejscu święcę wodę według rytuału egzorcyzmów. Proszę, żeby sami skropili nią swoją posesję i nie traktowali tego jak magii, tylko zaprosili Jezusa, by u nich zamieszkał.
W ostatnim roku egzorcysta zetknął się z mniej więcej 30 przypadkami uprawiania guseł.
Małgorzata Kostecka tłumaczy fakt odwoływania się do magii narastającym wśród ludzi poczuciem bezradności i klęski - osobistej, jak utrata pracy, oraz zbiorowej, jak terroryzm.
Psycholog ksiądz doktor Romuald Jaworski, założyciel Centrum Psychologiczno-Pastoralnego Metanoia w Płocku (na wzór Ośrodka przy Bednarskiej): - Wahadło zainteresowań odchyliło się w stronę irracjonalizmu - nurtów New Age, ezoterycznego, które sprawiają, że człowiek wierzy w czary, wróżki... Człowiek współczesny zagubił sens życia, cel swoich dążeń, hierarchię wartości i poczucie transcendencji. Spotkałem się wśród młodych ludzi ze zjawiskiem zawierania paktu z diabłem. "Teraz ty mi pomagaj" - i powierzali mu siebie w zamian za coś, na czym im zależało. Tłumaczyli mi: "Bóg rozłożył bezradnie ręce nad ludzką niedolą. Zło zwycięża na świecie. My trzymamy z szatanem". A siły demoniczne wykorzystają każdą okazję, żeby człowiekowi coś popsuć.
Bóg to nie magik
Pół roku po drugiej modlitwie o uwolnienie do Marii zadzwonił ojciec. Jąkała się podczas rozmowy. Czasami kontaktują się telefonicznie, niedawno przeszli na "ty".
Nigdy się nie spotkali.
Krzyś jest zdrowy. Maria założyła własną firmę. Notatki z jej bloga: "Boże, Ty wiesz, że potrzebuję 60 tysięcy rocznie; nie zapomnij o tej sześćdziesiątce, bo ja już pomysłów nie mam".
"Jestem umordowana swoim roztkliwianiem się nad sobą. (...) Wczoraj mama mi powiedziała: 'dziękuję, że nauczyłaś mnie modlitwy '. Może to jest odpowiedź na pytanie, które zadawała sobie dziesiątki razy: 'Po co urodziłam?'".
"Kobieto zażerająca się waflami! I tak nie wygrasz tych dziesięciu tysięcy".
"W tej wielkiej hali Ikei, przy wesołym przez cały czas Krzysiu, dopadło mnie... To paraliżujące osamotnienie". "...Przemieszczam się z leja do leja...".
Proces uwolnienia Maria porównuje do ciężkiej operacji nowotworowej. Powrót do normalnego życia następuje powoli; człowiek jest rozwibrowany. Chciałby przylgnąć do egzorcysty, bo on mu daje poczucie bezpieczeństwa. Marię dopadają depresje. Najchętniej wędrowałaby po internecie albo czytała książki. Z trudem mobilizuje się do pracy.
- Struktura duchowa i psychiczna tych ludzi jest zdewastowana - mówi ksiądz Benedykt Barkowski - jakby wracali z dziesiątego świata.
Maria: - Walka się nie skończyła. Teraz trzeba zbudować w sobie dorosłego, odpowiedzialnego człowieka. Największym odkryciem było dla mnie to, że Bóg to nie magik, który macha z nieba pałeczką, karze i nagradza. Bóg szuka takich relacji z człowiekiem jak z przyjacielem.
Porozmawiaj z nimi
W Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego co miesiąc odbywa się wspólne seminarium psychiatrów i teologów. Szukają różnic i podobieństw w traktowaniu zjawisk. Badano raz osobę opętaną. Psychiatra i teolog konsultowali ją w jednym pokoju; rozmowa była transmitowana (za zgodą pacjentki) do drugiego, gdzie lekarze i księża omawiali przypadek. Jak należy rozumieć to zjawisko? - zastanawiali się. Na jaki rodzaj pomocy gotowa jest ta osoba?
Bogdan de Barbaro: - Dostrzegam niebezpieczeństwo "egzorcyzmomanii". Księżmi z pewnością powodują szlachetne pobudki, lecz niektórzy popadają w zbytnią żarliwość - grozę i zło dostrzegają wszędzie. Nie cieszy mnie rosnąca liczba egzorcystów. Życzyłbym sobie natomiast, aby w każdej parafii był ksiądz, który w zetknięciu z ludzkim cierpieniem - rodzinnym, egzystencjalnym, społecznym - wykaże umiejętności psychoterapeutyczne. Powinny do tego przygotowywać seminaria duchowne. Żeby ksiądz umiał rozmawiać z ludźmi i potrafił zrozumieć ich niedolę.
Późnym wieczorem na plebanię w Zamościu zgłosiła się w listopadzie para nastolatków. Dziewczyna była kiedyś satanistką. Drżeli. - Objęła mnie za szyję - opowiadał chłopak księdzu Derdziukowi - i mówi nie swoim głosem... Patrzę na nią - oczy czarne, nie jej. Straszne oczy.
*Imiona głównej bohaterki i jej rodziny zostały zmienione. Liczbę ok. stu egzorcystów podał mi ksiądz Benedykt Barkowski. Inni egzorcyści nie potrafili jej potwierdzić (lecz nie kwestionowali). Rzecznik prasowy Episkopatu Polski i Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego nie mają takich danych. Koordynator egzorcystów oraz ksiądz Andrzej Grefkowicz odmówili rozmowy ze mną.
Do niedawna w katowickiej diecezji pracował jeden egzorcysta. Dziś jest ich pięciu i każdy ma pełne ręce roboty. Rozmawiamy z jednym z nich, ks. Michałem Wolińskim.
Zajmuje się Ksiądz, jak sam mówi, "ciemną stroną życia", w teologii to dział demonologia. Te byty nazywa Ksiądz Złym. Kim jest Zły?
- To upadłe anioły. Odmówiły Bogu, który chciał, by służyły człowiekowi. To byty, których przebiegłość i inteligencja jest z naszą nieporównywalna. Wchodzą w ludzką rzeczywistość i stawiają nas w sytuacji zmagania, walki. Zwodzą, oszukują. Zły chce pozbawić człowieka Raju, ale bierze do tego celu dobrą przynętę. Objawia się albo naturalnie, wtedy mamy do czynienia z pokusą, grzechem, albo nadnaturalnie poprzez obsesje, zniewolenia, nękanie. Aż po opętanie. Wtedy czasem trzeba pomocy kogoś, kto z człowiekiem może pójść w te rejony, które wykraczają poza sferę naturalną.
Na czym polegają egzorcyzmy?
- Przy sprawowaniu obrzędu używa się księgi liturgicznej "Egzorcyzmy i inne modlitwy błagalne". Korzystamy z wody święconej, krzyża, zapalamy świecę. Egzorcyście często towarzyszy zespół modlitewny. To czasem setki godzin wspólnych modlitw, lata egzorcyzmowania. Tak np. było w przypadku kobiety, która podejmowała próby samobójcze, chciała zabić swego męża. Pomocy zaczęła szukać, gdy chciała zamordować swoją 4-letnią córkę. Kilka osób musiało ją wnosić do pomieszczenia, gdzie się modliliśmy, trzeba ją było przywiązywać do łóżka pasami. Przedtem była wielokrotnie hospitalizowana, diagnozowano rzekome padaczki. Po kilkunastu miesiącach modlitwy doszło do tego, że została zupełnie od złych myśli uwolniona.
I tych osób, które zgłaszają się po pomoc, jest faktycznie tak wiele?
- Mnóstwo. Codziennie są osoby potrzebujące pomocy. W naszej katowickiej diecezji sam nie dawałem rady, dziś jest nas pięciu i każdy ma pełno pracy. W całym kraju jest około 80 egzorcystów. Prawdą jest, że jako duszpasterze nie jesteśmy dziś przygotowani na zmierzenie się z tyloma problemami. Szacuje się, że w Polsce jest od 3 do 5 mln ludzi, którzy oddają się różnym formom okultyzmu. To już nie jest margines kultury, ludzie się tym fascynują. Często zawierzają fałszywym prorokom. Przeraża mnie, jak łatwo poddają się np. bioenergoterapeutom. To szczególnie zakamuflowana forma okultyzmu.
Dzień w dzień spotykam się z ludźmi, którzy stali się jej ofiarą. Ezoteryzm, okultyzm, chiromancja, spirytyzm, całe wróżbiarstwo, przesądy. To zainfekowany sposób myślenia. Buddyzm, hinduizm, New Age. Nawet Harry Potter. Znam przypadek, że człowiek, który zajmuje się satanizmem, zniewolił drugą osobę, bazując na tej fikcyjnej postaci. Teraz ta osoba każe się nazywać Lordem Voldemortem. Byłoby to może śmieszne, gdyby nie fakt, że ludzie cierpią. Wychodzenie z relacji do Boga to odwrót w inną stronę. Powoduje strach, obawy. A chrześcijaństwo usuwa lęk. Mocą Bożą każde zło można pokonać. To jednak kwestia głębi, czasu, wysiłku. Nie działa na zasadzie hokus-pokus.
Jak Ksiądz odbiera taki film jak "Egzorcysta"?
- W dużej mierze opiera się na faktach, które zostały trochę ubarwione, przejaskrawione. Ale rzeczywistość działania demonicznego tak się właśnie może przejawiać.
Egzorcysta
Ksiądz Michał Woliński pochodzi z Chorzowa. Od 2004 roku jest proboszczem w parafii św. Urbana w Paniówkach. Egzorcystą diecezji katowickiej został mianowany w 2003 roku. Zastąpił ks. Marka Drogosza, pierwszego egzorcystę diecezji, zmarłego tragicznie w wodach Bałtyku. W 2006 roku dla diecezji ustanowiono trzech kolejnych egzorcystów, a w tym roku jeszcze jednego.
OPĘTANIE EGZORCYZM W Świetle Nauk św. Jana od Krzyża.
Są trzy różne stany. Pierwszy, kiedy dusza jest pod wpływem złego i dobrego równocześnie, czyli szatan atakuje pokusami, ale sumienie oświeca i człowiek popełnia w prawdzie grzechy, ale według suminia zdaje sobie z tego sprawę, żałuje i stara się nie powtażać tych grzechów. Innym stanem jest stan pojednania się z Bogiem, oddania się woli Bożej i narodzenie z Ducha, kiedy to Duch Swięty wstąpuje w człowieka i go prowadzi. jeszcze innym stanem jest oddanie się woli złego, wedy zły duch wstępuje w człowieka i zagłusza sumienie tak, że człowiek malo co zdaje sobie sprawę ze zła pod wpływem którego się znajduje i któremu służy.
Tak jak w stanie napełnienia Duchem Swiętym jedna się człowiek z Bogiem i jednoczy swą wolę z Bogiem w prawdzie, ku wolności i życiu wiecznemu. Tak też w stanie napełnienia złym duchem jedna się człowiek z diabłem poprzez jednoczenie się z wolą diabła, ale w tym zjednoczeniu nie ma prawdy, ale złuda i opętanie, prowadzące ku wiecznej śmierci.
Napełnienie Duchem Swiętym uwalnia od fałszu i wszystkiego co złe i napełnia prawdą, wolnością, miłością i daje życie. Natomiast napełnienie złym duchem prowadzi do zniewolenia duszy ku złemu, napełnieniem fałszem i złym sposobem rozumowania, niechęcią do Słowa Bożego i Jego przykazań i brakiem miłości dla bliźniego.
Opętanie to stan, kiedy diabeł zniewala duszę człowieka, czyli wywiera na duszę człowieka taką siłę, że dusza człowieka nie może funkcjonować według woli Bożej, ale postępuje według tego co diabeł na taką osobę narzuca. A funkcjami duszy są: rozum, wola, pamięć, wyobraźnia i emocje. Jeżeli diabeł zakłuci funkcjonowanie jednej z tych funkcji duszy wszystkie inne funkcje są już zniewolone, czyli opętane.
I na tej zasadzie polegają wszystkie odmiany schizofrenii, bo szatan atakuje najczęściej wyobraźnię i tam dochodzi do różnych wizji, które dana osoba widzi i przezywa i to wpływa na wszystkie inne funkcje i ogólne zachowanie się człowieka. Dusza jest zakłócona i traci umiejętność rozsądzania co jest jawą, a co jest urojeniem. Te stany przychodzą i odchodzą i po jakimś czasie taka osoba psychicznie opętana wyciąga wnioski i z czasem zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że to co w jej duszy się dziej to są stany tylko dal niej zrozumiałe i wtedy taka osoba, albo udaje się do lekarza, albo zamyka się w sobie i stara się te rzeczy trzymać w tajemnicy, bo wie, że jej stany są dla innych niezrozumiałe.
Często w mowie potocznej mówi się o zakochanym facecie, że "ona go tak opętała, że stracił dla niej głowę" I to jest faktem, nie tylko diabeł może opętać, ale człowiek człowieka może doprowadzić do stanu opętania, w którym diabeł macza swoje palce. Albo jeszcze inaczej mówiąc diabeł posłużyć się może człowiekiem, aby doprowadzić innego człowieka do opętania.
A robi to diabeł poprzez wywierania wpływu na wolę człowieka i na jego sposób myślenia, aby sprzeciwić się głosowi sumienia i doprowadzić do takiego a nie innego postępowania sprzecznego z wolę Bożą. A rozchodzi się o wolę i rozum człowieka, które są funkcją duszy, diabeł tak na nie wpływa, że człowiek traci kontrolę nad tym co słuszne, nie myśli we wszystkim tak jak powinien według woli Bożej , ale diabeł przejmują władzę nad rozumowaniem człowieka i tak dochodzi do opętania. I poddaje człowiek swoją wolę pod wolę diabła i ten czyni z nią co chce. To jest opętaniem duszy, czyli jej funkcji.
Opętanie nie tylko ma na celu dręczenie człowieka i zadawanie mu cierpienia. Ale przede wszystkim, aby doprowadzić człowieka do buntu przeciw woli Bożej. A więc opętanie ma wiele form i objawów. Jedne są jawne w formie szaleństw, czyli objawiają się w formach nienormalnego postępowania człowieka, a inne robią pozory zupełnie normalnie funkcjonującego człowieka. Te pierwsze łatwo jest poznać i od nich stronić, ale te drugie są ukryte w ideologiach mądrości światowej, wartości doczesnych, pod sloganami dobra lub sprawiedliwości i mają moc zakaźną, czyli mają moc udzielania się innym ludziom.
Judasz był człowiekiem pozoru normalnym, ale był opętany, bo Pan Jezus powiedział o nim, że jest diabłem, ale ani on, ani nikt z tego nie zdawał sobie sprawy. Judasz zaślepiony chciwością pieniędzy, zdradzając Chrystusa nie zupełnie zdawał sobie sprawę z tego, że wydaje go na śmierć. Był przekonany, że tak jak Pan Jezus wiele razy umknął pochwycenia, to tym razem też wyzwoli się z rąk swoich oprawców. Tak więc Judasz nie zdawał sobie sprawy z tego, że ta zdrada skończy się śmiercią Chrystusa. A wiemy o tym po reakcji Judasza, który po czasie, zrozumiał swój grzech, przyznał się do grzechu, ale nie odnajdując pokoju w duszy z tego powodu powiesił (Mateusz 27:3-5)
Bywa, że człowiek jest opętany przez jednego ducha nieczystego, a bywa, że przez kilku i wtedy mamy do czynienia z wieloma osobowościami w człowieku. Niektóre stany są diagnozowane jako schizofrenia, a inne jako podział osobowości. Bywa opętanie czyli zniewolenie duszy, co objawia się w chorobach lub zaburzeniach psychicznych, ale bywa i opętanie, czyli zniewolenie ciała, co objawia się w chorobach lub zaburzeniach ciała, na przykład z padaczka, o czym czytamy w Piśmie Świętym:
"I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach. Jezus zapytał ojca: Od jak dawna to mu się zdarza? Ten zaś odrzekł: Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam! Jezus mu odrzekł: Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy."
- Marek 9:20-23
Lekarze twierdzą, że te wszystkie stany to po prostu choroby, czyli zmiany balansu chemicznego i leczenie polega na podawaniu leków, które nie są niczym innym ale substancjami chemicznymi w celu uzupełnienia lub wyregulowania owego balansu i brakujących w organizmie substancji. Medycyna jeszcze też do końca nie rozumie jak to wszystko zachodzi, jak poszczególne składniki zmieniają swoje poziomy w organizmie, nie wszystko jest w stanie wytłumaczyć, ale wiedzą, że wiara - sam wiara może dokonać zmian w tych balansach i dochodzi do samouzdrowień. To stwierdzono podając pacjentom pigułki z cukru, czego pacjenci nie wiedząc myśleli, że biorą leki i stan zdrowia się poprawiał w wielu przypadkach, gdzie nic innego, ale wiara dokonała zmian i bóle, czy też stany chorobowe ustępowały w sposób dla lekarzy nie zrozumiały, poza sugestią wiary. I tu nie ma mowy o wierze w Boga, ale o wierze w skuteczność leku. Tak więc jeden bierze leki i wyzdrowieje, inny bierze te same leki i nie wyzdrowieje, bo wiara jego odrzuca tą możliwość. a jeszcze inny bierze pigułki z cukru, myśląc, że to lek i pomaga mu tak jak temu co wziął lek i wierzył, że lek mu pomoże. Widzimy więc, że nawet w stosowaniu leków konieczna jest wiara pacjenta, aby lek pomógł.
Mało wiemy i rozumiemy jak wiara może wpłynąć na stan zdrowia i jak ludzie dzięki wierze trzymają się przy zdrowiu. Jeszcze mniej wiemy jaki wpływ mają duchowe moce nieczyste, czyli diabeł, który na przykład dotknął zdrowego jak rydz Hioba nagle chorobami. Jak on to uczynił? Otóż, nie ma innej możliwości, ale ta, że diabeł ma dostęp do tych substancji chemicznych i może zakłócić ich balans tak, aby wywołać chorobę. Jak on to robi? to już jest za trudne dla nas do zrozumienia, ale wiemy, że diabeł na wpływ na naszą wyobraźnię, to dlaczego nie miałby mieć wpływu na stan balansu chemicznego w organizmie człowieka. Bo z księgi Hioba wiemy doskonale, że diabeł jest w stanie zadać ludziom choroby, a skoro chory wywodzą się z braku, lub nadmiaru takich czy innych składników w organizmie, które lekarz starają się uzupełnić środkami syntetycznymi to wniosek jest tylko jeden, ten, że diabeł ma dostęp do tych źródeł w organizmie człowieka.
Ponad to jak weźmiemy pod uwagę , to zrozumiemy, że istnieją jeszcze inne prawa dokonujące i tłumaczące nam to czego do tej pory człowiek nie mógł pojąć i wytłumaczyć. Właśnie poprzez wgląd w inne prawa Teorii Strun do tego co nadprzyrodzone, bo ta teoria wykracza z praw doczesnych i sięga do tego co nie polega ani czasowi, ani prawom tej fizyki, która do tej pora jest znana i zrozumiała dla człowieka. A to co nie podlega czasowi to też nie podlega doczesności, czyli jest to już sfera nadprzyrodzona.
Ta teoria jeszcze nie dowodzi, bo jeszcze naukowcy nad nią pracują, ale sugeruje, że to co doczesne, czyli to co podlega czasowi jest wkomponowane w to co nie podlega czasowi i współistnieje z czego my świadomi tylko tego co doczesne nie zdajemy sobie zupełnie sprawy, ale to nie znaczy, że to z czego nie zdajemy sobie sprawy nie istnieje. I ta sama sprawa ma się z wiarą i mocą wiary. Tylko dlatego, że nie zdajemy sobie bezpośrednio sprawy z tego, że dzięki wierze osiągamy to lub tamto, czy to w zakresie rzeczy doczesnych, czy nawet rzeczy nadprzyrodzonych, to nie znaczy, że nie jest to możliwe i realne.
To tak jak medycyna sięga po umiejętność klonowania, czyli powoływania do życia istot żyjących, co jak dotąd było nie wytłumaczalne i zwane cudem, bo było to niezrozumiałe dla człowieka, tak fizyka sięga ku sferom nadprzyrodzonym i kto wie jeszcze po co, aby tak jak medycyna opanować władzę nad tym, co do tej pory było dla nas cudem.
Tak więc wracając do tematu, jest wiele rzeczy możliwych, których jeszcze nie rozumiemy, ale mamy dowody na ich dziwne, cudowne, tajemnicze, nie wytłumaczalne istnienie w pewnych okolicznościach i ich brak w innych okolicznościach tam gdzie przejawia się moc wiary i tam gdzie jej brak. Jak również tam gdzie króluje sprawiedliwość i gdzie króluje grzech. Być może Teoria Strun pewnego dnia wytłumaczy na czym polegają cuda i moc wiary, uzdrawianie i wypędzanie duchów mocą wiary i mocą wypowiedzianego słowa.
Prorok Daniel prorokował właśnie o tym, że przed końcem świata:
"Ty Danielu, ukryj słowa i zapieczętuj księgę, aż do czasów ostatecznych. Wielu będzie dociekało by pomnożyła się wiedza".
- Daniela 12:4
I w samej rzeczy w ostatnich kilkudziesięciu latach wielu docieka we wszystkich dziedzinach i kierunkach życia i wiedza się pomnaża z roku na rok.
Wracając do tematu opętania, Biblia uczy nas, że tam gdzie króluje grzech tam jest gwałt, cierpienie, smutek i przekleństwo, ale tam gdzie króluje sprawiedliwość i posłuszeństwo Bogu tam jest pokój, radość, pomyślność i błogosławieństwo. Jedynym cierpieniem sprawiedliwego jest patrzeć na cierpienie grzesznika, albo znosić prześladowania grzeszników, co nie odbiera mu pokoju i błogosławieństw Bożych.
Bo grzesznik to też jest opętanym człowiekiem, opętany nie chorobą psychiczną, czy cielesną, ale opętany pokusą. Pokusa i grzech może opętać człowieka w taką pułapkę, że bez interwencji samego Boga uwolnić sam się nie może. Maria Magdalena była normalną kobietą psychicznie, ale opętana była pokusą i grzechem, bo wiemy, że pan Jezus uwolnił ją od siedmiu diabłów:
"Po swoim zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem pierwszego dnia tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie z której (wcześniej) wyrzucił siedem złych duchów"
- Marek 16:9
Na przykład alkoholizm jest opętaniem, ale mądrość tego świata to też rodzaj opętania, ambicje na przykład sportowe mogą stać się obsesją i opętaniem. Nie objawia się to w taki sposób jak opętanie psychiczne, kiedy to człowiek ma halucynacje, ale sport, czy nawet polityka może być opętaniem diabelskim. Weźmy na przykład Adolfa Hitlera, on był człowiekiem opętanym, ale nikt w nim tego opętania nie dostrzegał tak jak nie jest dostrzegalne opętanie niektórych sportowców. Opętanie więc może mieć pozornie pozytywne objawy, ale mieć dewastujące konsekwencje z których główną konsekwencją jest potępienie duszy za brak pojednania się z Bogiem. Bo na przykład sportowcy zamiast Bogu, poświęcają swoje życie na sport i nigdy nie zastanawiają się nad wartościami Ewangelii tak, aby narodzić się z Ducha. Być dobrym, prowadzić w miarę uczciwe życie, odnosić sukcesy w życiu nie wystarczy, bo te właśnie ambicje i dążenia życia doczesnego oddzielają człowieka od Boga. Trzeba więc narodzić się z Ducha.
"Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć życie swoje, straci je, a kto traci swe życie z Mojego powodu, ten je odnajdzie"
- Mateusz 10:38-39
Wiemy, że niektóre choroby ciała są zaraźliwe, ale czy opętanie może być zaraźliwe?
Jak najbardziej, bo przecież wiemy ilu Niemców zaraziło się opętaniem od Hitlera. No i tak jak z zarażeniem ciała nie każdy się zarazi, bo niektórzy są uodpornieni, na jedne choroby, ale podatni na inne. Tak jest z opętaniem każdy ma swoje słabe punkty na których żeruje diabeł.
Weźmy na inny przykład sławę, bo sława urody na przykład może być okrutnym opętaniem, czy sława aktorska. Może nie wszyscy aktorzy, ale duża ich większość jest opętanych pragnieniem sławy.
Albo weźmy biblijnych hipokrytów, faryzeuszów. Pan Jezus nazwał ich "synami diabła", a skoro są oni synami diabła to na pewno są opętani fałszem. Tak samo jest z przynależnością do Boga, aby być dzieckiem Bożym, trzeba się narodzić z Ducha Świętego. analogicznie opętanym jest ten, który jest narodzony ze złego ducha (Jan 8:44)
Z każdego opętania można się uwolnić za pomocą wiary w Słowo Boże i pokornego zastosowania się do nauk Chrystusa i dzięki łaski przebaczenia grzechów. Z wyjątkiem jednak hipokryzji, bo hipokryta to ten kto zna Słowo Boże, ale nie żyje według niego, bo odrzucił on głos sumienia i serce jego jest zimne i martwe i nie jest on w stanie żałować za swoje grzechy, a co za tym idzie nie jest w stanie sam uwolnić się od winy i kary za grzechy. Hipokryta widzi grzechy wszystkich ludzi, ale swoich nie dostrzega, ale uważa się za sprawiedliwego. Hipokryzja jest ściśle związana z pychą religijną. Taki człowiek uważa się za pokornego, ale poprzez pychę.
Wiedza hipokryty, którą posiada o Bogu ogranicza się zaledwie do rozumu i taki człowiek stara się raczej wykorzystać Boga aniżeli się z Bogiem pojednać i do woli Bożej dostosować. Nawet jak zachowuje przykazania to nie z miłości dla Boga, ale z miłości dla siebie samego, aby mieć z tego korzyść. Dlatego powiedział Pan Jezus:
"A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je"
- Mateusz 11:12
EGZORCYZM
Egzorcyzm jest to dar charyzmatyczny, którego komponentem jest moc wiary. Wiemy z Biblii, że człowiek jest w stanie przemówić do złych duchów w Imię Chrystusa i duch musi się dostosować. Ale, aby wyrzucać duchy z innych ludzi, to trzeba mieć do tego dar Ducha Świętego. Natomiast każdy człowiek jest w stanie poprzez wiarę stosować, że tak powiem, samo-egzorcyzm. A pisze o tym apostoł Paweł, mówiąc:
"Bądźcie więc poddani Bogu, sprzeciwiajcie się diabłu, a ucieknie od was".
- Jakuba 4:7
To jest nic innego jak wyrzucanie diabła, czyli egzorcyzm. Bo skoro moc wiary czyni cuda, to za pomocą wiary też możne wyrzucać duchy i tego rodzaju egzorcyzm jest najskuteczniejszy, bo jak kto inny wyrzuca ducha złego z człowieka, to ten człowiek szybko może otworzyć się na powrót ducha lud siedmiu duchów i stan jego może się pogorszyć, a o tym ostrzega Pan Jezus mówiąc:
"Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku, ale nie znajduje. Wtedy mówi: wrócą do swego domu, skąd wyszedłem; a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie, bierze siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam i staje się późniejszy stan człowieka gorszy niż był poprzednio"
- Mateusza 12:43-45
Tak więc egzorcyzm może więcej zaszkodzić niż pomóc jak osoba nie jest zupełnie gotowa na całkowite poddanie się Bogu, na przyjęcie całej nauki Chrystusa tak, aby się narodziła z Ducha, bo tylko duch Święty może duszą skutecznie obronić prze powrotem wyrzuconego ducha. Trzeba wzięć bardzo poważnie ostrzeżenie Chrystusa Pana i powrocie ducha w towarzystwie siedmiu innych, bo duch raz wyrzucony bierze ze sobą innych aby gorzej daną osobę opętać i aby ponowne wyrzucenie nie było możliwe.
Lepiej jest więc nie na siłę wyrzucać duchy, ale raczej sposobem, poprzez nauczanie po to, aby osoba opętana sama sprzeciwiła się diabłu, tak aby on zrezygnował i odszedł, wtedy nie tak łatwo powróci. Kiedy człowiek nie jest świadomy tego że jest opętany i na jakiej zasadzie zły duch w nim przebywa, to nawet po egzorcystycznym wyrzuceniu ducha, duch powraca i ta osoba nie zdaje sobie z tego sprawy, ale ulega pokusom i nawet nie wie jak, kiedy i dlaczego siedmiu duchów w nią wstępuje.
Kiedy jednak, poprzez naukę osoba uświadamia sobie co to jest pokusa, jaka jest taktyka diabła i cel, na czym polega zbawienie i narodzenie z Ducha, to oświecona będzie w stanie sama, bez seansów egzortystycznych sprzeciwić się diabłu tak aby on sam odszedł. Bo jak osoba dobrze rozumie o co chodzi i sprzeciwi się diabłu, to diabeł nawet nie będzie chciał powrócić, bo wie, że ta osoba jest świadoma jego taktyki i nie będzie miał szans na ponowne kuszenie.
A co musi osoba wiedzieć?
Musi wiedzieć, że złe duchy nie koniecznie posługują się kuszeniem do łamania dziesięciu przykazań, ale wystarczy jak duch posłuży się mądrością światową, bo mądrość światowa sprzeciwia się Bogu, chociaż robi to na sposób pozornie niewinny, gdzie nie ma jawnych grzechów, ale na przykład wystarczy, aby człowiek umiłował swoje życie doczesne i już jest w pułapce złego ducha i być może całkowicie nie jest tego świadom, że jest opętany pragnieniem na przykład sukcesu, albo pychą żywota, albo pesymizmem. Ludzie pragną powodzenia, a mają, - jak to się popularnie mówi - nieustannie pecha i wiecznie są niezadowoleni, narzekają i walczą z przeciwnościami nigdy nic nie wygrywając.
Niesamowicie dużo jest takich ludzi, którzy, nie ma dnia, aby nie narzekali na coś innego. To jest rodzaj opętania, które ja nazywam opętaniem losu. Bo jak już mówiliśmy jest opętanie psychiczne, opętanie ciała i opętanie losu, gdzie wszystko zdawałoby się być przeciwne człowiekowi, same niepowodzenia, jak z jednego problemu się człowiek wyliże to następny mu spada na głowę zadając przykrości i utrudniając życie. Na czym polega opętanie losu? Polega na drobnych nieszczęściach, trudnościach co potocznie nazywa się pechem, albo przekleństwem. A są to takie rzeczy jak gubienie rzeczy lub pieniędzy, albo padanie ofiarą kradzieży, czy fałszywych oskarżeń, trudności ze znalezieniem pracy i trudności utrzymania pracy, i wiele, wiele innych sprawiających kłopoty, trudności i przykrości w większych i drobniejszych sprawach życia codziennego.
Od tego rodzaju opętania tak jak od wszystkich innych też można się uwolnić, a na wszystko jest jedna recepta, a jest nią Ewangelia Chrystusowa, miłość i wiara w Boga.
Jeśli w człowieku nie ma wiary i miłości to nawet jak egzorcyści wyrzucą z takiego człowieka wszystkie duchy, to one i tak powrócą i stan tego człowieka się pogorszy. Bez wiary i bez Chrystusa nic człowiek nie osiągnie.
A mówiąc o wierze to trzeba zaznaczyć, że sama wiara w Boga też nie wystarczy, ale jak ja to często powtarzam, trzeba uwierzyć w to, że Pan Bóg stworzył prawo o dał przykazania abyśmy dzięki zachowywaniu nich mieli protekcję i osiągnęli zabawienie dzięki naukom i krwi Chrystusowej.
"Szukajcie najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko będzie wam dodane"
- Mateusz 6:33
W tej obietnicy zawarte jest wszystko, nawet obrona przed duchami ciemności. Jeśli ktoś pragnie zbawienia, to nawet jak jest opętany, a często jest, ale z tego nie zdaje sobie sprawy, to samo pragnienie sprawiedliwości Bożej oczyszcza z opętania. Bo powiedział Pan Jezus:
"Błogosławieni, którzy łakną i pragnął sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni"
- Mateusza 5:6
A samo błogosławieństwo oczyszcza, bo tylko oczyszczony może być nasycony sprawiedliwością Bożą.
Skoro więc egzorcyzm jako seans wyrzucania duchów nie jest skuteczna, bo duch może powrócić, to dlaczego stosowano wyrzucanie duchów w czasach apostolskich? W czasach biblijnych Pan Jezus i apostołowie wyrzucali duchy przede wszystkich aby demonstrować moc Bożą w Ewangelii, którą głosili, była to bowiem Nowa Ewangelia o przebaczeniu grzechów, głosząca miłosierdzie Boże i zachęcająca do miłości i miłosierdzia między ludźmi.
Podobnych rzeczy ludzie nigdy przedtem nie słyszeli i bez uzdrawiania i wyrzucania duchów trudno byłoby ludzi przekonać i o miłosierdzi Bożym dać świadectwo. Uzdrawianie z wielką mocą i wyrzucanie duchów było więc świadectwem koniecznym do zrozumienia miłosierdzia Bożego.
W czasach obecnych ludzie rozumieją miłosierdzie Boże i na czym polega zbawienie tak, że cuda, uzdrawianie i wyrzucanie duchów nie musi być demonstrowane sposobem nagłej manifestacji, ale może i powinno być osiągane drogą wiary i posłuszeństwa naukom Chrystusowym, bo nie cuda były Misją Chrystusa, ale Jego nauki.
Cuda były tylko dowodem i świadectwem Jego boskości, wzmocnieniem wiary dopiero co rodzącej się w świecie i narodzie rządzonym prawem Litery Mojżesza według starego przymierza, które z przyjściem Zbawiciela zostało przedawnione dla ustanowienia Nowego Przymierza we Krwi Chrystusa. Aby więc ludzie mieli odwagę porzucić stare przymierze i uwierzyć w nowe, Pan Jezus i apostołowie musieli demonstrować moc jakiej jeszcze nie widziano w Izraelu. Tak więc dary charyzmatyczne miały wielką moc, ale nie większą od mocy Ewangelii. kto przyjmie Ewangelię, ten ma większą moc nad siłami nieczystymi złych duchów od radu charyzmatycznego wyrzucania duchów.
Bo jak wiemy Pan Jezus dał ten dar wyrzucania duchów nawet Judaszowi, który jednak nie był wiernym apostołem, ale zdrajcą.
"Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. 2 A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, 3 Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, 4 Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził"
- Mateusz 10:1-4
Czytamy też w Dziejach Apostolskich bardzo ważne świadectwo, uczące nas o tym, że nie każdy może wypędzać złe duchy, ale tylko ci, którzy są narodzeni z Ducha i Duch Święty w nich prawdziwie działa.
"Ale i niektórzy wędrowni egzorcyści żydowscy próbowali wzywać imienia Pana Jezusa nad opętanymi przez złego ducha. Zaklinam was przez Pana Jezusa, którego głosi Paweł - mówili. Czyniło to siedmiu synów niejakiego Skewasa, arcykapłana żydowskiego. Zły duch odpowiedział im: Znam Jezusa i wiem o Pawle, a wy coście za jedni? I rzucił się na nich człowiek, w którym był zły duch, powalił wszystkich i pobił tak, że nadzy i poranieni uciekli z owego domu"
- Dzieje Apostolskie 19:13-16
Ale kto przyjmie nauki i dostosuje się do przykazań Chrystusa, ten dzięki wierze i posłuszeństwu będzie oczyszczony z opętania w duszy, uzdrowiony w ciele i otrzyma błogosławieństwo losu za życia, ale co ważniejsze osiągnie zbawienie duszy i ciała po śmierci.
Niezwykły przypadek Clarity - Udokumentowana historia opętania.
Tragiczna młodość Clarity
Siedemnastoletnia Clarita Villaneuva miała tragiczne życie. Nie pamięta ojca. Nie wie czy umarł, czy opuścił jej matkę. Historia, którą chcę przedstawić, zmieniła "duchowy" klimat na Filipinach, gdy w następstwie uwolnienia Clarity przyjęło Chrystusa jako swojego Zbawiciela 150.000 ludzi.
Jej matka była spirytystką i profesjonalną wróżbitką. Dziewczyna dorastała, oglądając seanse prowadzone przez matkę, komunikującą się z demonami, które wmawiały jej, że są duchami zmarłych. Wychowana została na jasnowidza, przepowiadającego przyszłość swoim klientom. Kiedy Clarita miała około dwunastu lat, straciła matkę. Stała się dzieckiem ulicy, wkrótce prostytutką w stolicy Filipin, Manili. Lokalne wszetecznice były jej nauczycielkami. W takiej atmosferze wzrastała do siedemnastego roku życia, będąc stałym bywalcem barów i tawern Manili. Pewnej nocy o godzinie 2.00 na jednej z dolnych ulic Manili popełniła błąd, oferując swe usługi policjantowi w cywilnym ubraniu i została umieszczona w więzieniu Bilibid.
Dwa dni po uwięzieniu dziewczyny, wydarzyło się najdziwniejsze zjawisko w trzywiekowej historii więzienia Bilibid. Młoda prostytutka zaczęła być ciężko bita przez niewidzialne istoty. Wydawało się, że były one dwie - jedna z nich wielka niczym potwór, druga znacznie mniejsza. Czy istniały one w innym wymiarze? Dlaczego męczyły tę dziewczynę? Zatapiały swoje kły i zęby głęboko, pozostawiając krwawiące rany.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.