Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 09:50   

Monia, wiesz, ja tak zazdroszczę pozytywnie...wiesz przecież, juz kiedys mi pisalas, ze nie lubisz tego, ...ale czemu?
zapomnialam ze to Twoja pięta Achillesowa ta zazdrosci i bedziesz sie denerwować, ale czemu?
nie bój sie takiej zazdosc, moze Ci sie z zawiscią kojarzy?

Czasem mowie ludzion ze zazdroszcze, ludzie mi tez mowią...ale wiemy ze to nie jest zawiść, ze nie zyczymy sobie źle
mi to nic nie robi gdy ktos napisze....zazdroszczę ci...nawet milo mi sie robi, troche jak komplement....i zyczę takiej osobie po cichu, zeby jej sie marzenie spełnilo

i Tobie też źle nie życzę, serio :-) wprost przeciwnie

chce Ci pokazac jak od naszej formy zalezy to widzenie męża....raz kochany i miód na serce a potem zły i niedojrzały....myślisz ze ja mam inaczej? tez taki mi sie zdaje maz kameleon...a on jest dobry kochany facet...ale czesto inaczej
Z Panem Bogiem,
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 10:05   

……
To on ma teraz zadbać o nas. A jeśli tego nie uczyni... tym razem - pa kochanie... nie będę dłużej już znosić CYRKU w domu…….
.

A wszystko zaczęło się ….

nie odezwał się do mnie do tej pory. Obrażony od soboty, bo mu powiedziałam ,że tylko siedzi na laptopie. Nie dotknął go do tej pory. Taki honorowy gość. Powiedział wtedy w złości , abym sobie go wsadziła do d... taki wulgarny ten mój mąż.
Nie zdziwię się jak sobie kupi swój laptop na kredyt….


Warto z tak błahego powodu o nierozwiązany konflikt?…
inne zdanie, inne spojrzenie na sytuacje każdego z osobna…
mieliście gorszy dzień, więc podatność na nieporozumienie zwiększała się z każdą minuta, bo zmęczenie i stres od dawna sugerował wybuch i odreagowanie na sobie..

nieporozumienia w związku urastają do konfliktu, ten nie rozwiązany powoduje kryzys…
a wszystko dlatego, bo w pore nikt nie chciał ustąpic… i pa kochanie…
Pokora w kwestii przyznania i udziału mojego w nieporozumieniu…
zwykłe przepraszam w kwestii mojego udziału… a wtedy i druga strona przeprasza za swój udział w nieporozumieniu… i po problemie by było... ale w gre wchodzi moja duma i drugiej strony... czytaj honor mój i męża, kto ustapi, kto kogo pokona niezłomną postawą

I zaczyna się uruchamiac myślenie obrony siebie… i zrzucenie winy na druga strone… zawsze się znajdzie coś.. by uruchomić złe myślenie i postrzeganie drugiej strony… dodanie mu łat… wyolbrzymienie wad, nawyków i złych zachowań…
Pytanie po co? W obronie siebie… mam racje…
Ale oprócz racji nie mam szczęścia i radości, męża..
Z racją tez oczywiście jest tak… że stoi po stronie każdego… bo każdy może mieć inne spojrzenie na nie…

Piszesz o honorze… może dla męża właśnie to jest honorem nie brac laptopa żony… a dla ciebie unieść się honorem po usłyszeniu… abym sobie go wsadziła do d... taki wulgarny ten mój mąż

.................
a gdzie środek
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-19, 11:09   

Nałóg!
Ja pisałam o moich krokach w temacie 12 kroków,może zajrzysz i ocenisz co ja tam spłodziłam.Skończyłam na 2 kroku,chce zabrać się do 3 ale idzie mi to opornie.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-20, 14:50   

mami napisał/a:

mieliście gorszy dzień, więc podatność na nieporozumienie zwiększała się z każdą minuta, bo zmęczenie i stres od dawna sugerował wybuch i odreagowanie na sobie..

nieporozumienia w związku urastają do konfliktu, ten nie rozwiązany powoduje kryzys…
Piszesz o honorze…
może dla męża właśnie to jest honorem nie brac laptopa żony…


Także uważam ,że w życiu jednak trzeba zachować proporcje. Praca i odpowiedni odpoczynek.
Ten laptop jest wspólny, tak jak wszystko inne mamy wspólne. To tylko chodziło o to , że ja śmiałam zwrócić uwagę.
Danusia z Panem Bogiem :-D
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-20, 14:56   

kochana Moniko, odnosnie zazdrosci, to wczoraj wyczytałam w piekniej ksiazce autorstwa ks.Nowaka, duszpasterza z 50 letnim stażem o tym, ze zazdości komuś tam, świętą zazdrością :-D

chcę uswiadomoć Tobie ze nie ma co się bać zazdrości,być moze ze uczono nas w domu, ze zazdrosc to be, ze nie wypada, ze to zyczenie kmuś żle...
a to nie tak
wkeleje jesli fragment o Gruna , bardzo cenie jego teksty:

O duchowości inaczej
Fragmenty książki

Duchowość nieautorytarna oznaczałaby, iż godzę się z moimi namiętnościami i z moimi wszystkimi emocjami. Bo one mogą doprowadzić mnie do Boga, pod warunkiem że zagłębię się w nie i zrozumiem to, co chcą mi przekazać.

Dialog z myślami i uczuciami

Duchowość nieautorytarna oznacza wsłuchiwanie się w brzmiący w naszych myślach, w naszych uczuciach, w naszych namiętnościach oraz potrzebach głos Boga, który w ten sposób przemawia do nas. Tylko wtedy, gdy się weń wsłuchamy, odkryjemy obraz, na podobieństwo którego zostaliśmy stworzeni przez Boga.

Nie powinniśmy oceniać naszych emocji i namiętności. Wszystkie one mają jakiś swój sens. Chodzi tylko o to, by rozpoznać to, na co Bóg za ich pomocą chce zwrócić naszą uwagę. Wielu gani się za swe negatywne uczucia, takie jak złość i wściekłość, zazdrość i obojętność. Często ci ludzie próbują "z Bożą pomocą" walczyć z tymi uczuciami, by się ich pozbyć.

Duchowość nieautorytarna oznaczałaby, iż godzę się z moimi namiętnościami i z moimi wszystkimi emocjami. Bo one mogą doprowadzić mnie do Boga, pod warunkiem że zagłębię się w nie i zrozumiem to, co chcą mi przekazać. Według duchowości autorytarnej namiętności są po to, by je opanowywać i pokonywać. Ideał opanowania, miłości bliźniego i przyjaźni wymaga, bym poskromił swoją złość i wściekłość.

Jednak często się zdarza, że poprzez moje emocje przemawia do mnie Bóg, chcąc zwrócić moją uwagę na skarb, który się we mnie kryje. Jeśli wsłucham się w swoją wściekłość, powie mi ona być może, iż żyję wbrew swojemu "ja", iż nie dopuszczam do siebie postaci, którą przeznaczył dla mnie Bóg. Wściekłość często wskazuje na to, iż pozwoliłem innym przejąć władzę nade mną. Spełniałem zawsze ich oczekiwania, nie respektując swych własnych potrzeb; zbyt się ze mną spoufalili, przekroczyli moje granice, zranili mnie.

Drogą do odkrycia ukrytego we mnie skarbu, do odkrycia obrazu, na wzór którego stworzył mnie Bóg, byłby dialog z moimi uczuciami, a nie próba opanowania wściekłości. Wściekłość jest siłą, dzięki której mogę pozbyć się ze swojej jaźni tych, którzy mnie zranili, i w ten sposób osiągnąć zdrowy dystans w stosunku do nich. Dopiero wtedy, gdy uniezależnię się od nich, potrafię im wybaczyć i uwolnić się naprawdę od ich władzy nade mną. Zwłaszcza kobiety, które jako dzieci były wykorzystywane seksualnie, powinny skonfrontować się ze swoją wściekłością, by móc uwolnić się od tego, który je wykorzystał. Proces ten jest warunkiem ich ozdrowienia.(...)"

...................
jak u Ciebie? Jak sobie radzisz?
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-20, 15:29   

Dobrze . Radzę sobie :-D
Takich artykułów to jest całe mnóstwo, niekoniecznie zawsze dobrze interpretowanych.
Strasznie tu dużo o jakichś wściekłościach.
Ja jestem zmęczona, a nie wściekła. :lol:
Pozdrawiam.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-20, 15:33   

Monika36,
Witaj,
takie zmęczenie jeśli wchodzi w stan chroniczny może świadczyć nie tylko o przepracowaniu, znurzeniu psychicznym czy stanach depresyjnych. Jeśli trwa polecam podstawowe badania, bo przyczyny mogą być inne, a Ty tylko rejestrujesz skutek!
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-20, 23:15   

Dziękuję Kingo i Jarosławie. Wasze porady skutkują.
Przebywam w pokoiku synka , czystym pokoiku. W kuchni robię po dzieciach i sobie. Podzieliłam stół na pół przegradzając kwiatuszkiem. :lol:
Na mojej czyściutkiej połówce smacznie sobie zajadam.
Dzisiaj zrobiłam sobie urlopik, pozałatwiałam sprawy.
Od dwóch dni intensywnie smaruję i ćwiczę plecy.
Kupiłam także śliczną zasłoneczkę do kuchni , o której marzyłam 2 miesiące. Jak wypiorę firankę , to ją w sobotę założę. :-D
Pokupiłam sobie nowe kosmetyki.
Na mojej eleganckiej połówce stołu pomalowałam ślicznie pazurki.
Od wczoraj od nowa zaczęłam koronkę do Miłosierdzia.

A mój Pan .Co porabia ? Popatruje i zaczyna stopniowo po sobie usuwać te ogryzki. Talerzyk z kościami jeszcze leży, ale czekam jak się zaśmierdzi mu pod nosem.
W końcu jak Panisko , to pewnie i zmysł węchowy ma Pański. :lol:

Zadbana , ogarnięta idę niedługo spać.

Jedno wiem na pewno. Tym razem nie dopuszczę do kryzysu.Pokonam te zawirowania i euforię męża. A jak ? ano tak ja wtedy. :-D
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-21, 00:27   

Monika36,
:lol: :lol: :lol:
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 09:23   

Dalej dbam o siebie. :-D
Wczoraj po pracy poszłam na kompleksową rehabilitację.
Wracam wieczorkiem do domu .........i co widzę :shock:
Kwiatuszek ze stołu wpięty na półeczce. Stół czyściutki , naczynia się myją w zmywarce, a kuchnia lśni.
Jednak Panisko teraz z mojego małżonka. Było nie było własne ogryzki, okruchy i kości zaczęły mu przeszkadzać .
Natomiast ja po zabiegach czuję się dużo lepiej. Dzisiaj też idę.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 09:42   

Monia :-D serce się radujem jak Ciebie dziś czytam!
pięknie :mrgreen:

ten pomysl z połowka stołu bezbłędny
mąż Twoj mądry facet zlapał w mig o co chodzi! :-)
Pozdrawiam
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 09:42   

Super Moniko
też bym chciała ,żeby moje panisko włożyło trochę wysiłku i zaczęło myśleć.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 09:44   

gogolu kochany..brrr..a może Ty zacznij? :-P
weź przykład z Moniki, moze podziała? a jak nie to na pewno na Twojego meza tez jest sposób :-)
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 09:45   

Danusiu
Na pewno jest :roll: :roll: :?: :?:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8