Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.
Autor Wiadomość
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:03   

mami napisał/a:
Monika36 napisał/a:
Nowa kuchnia mojego męża- gdyby był z inną nową kobietą - zajęła by I miejsce pod względem czystości i gotowania. A cały dom by błyszczał , łącznie z kątami za narożnikiem.


a jak myslisz co by było powodem tego... i do jakiego czasu mąż byłby aniołem... od kiedy z księcia zrobiłaby się żaba?

Monika36 napisał/a:
Wygodne , załatwione , sfinansowane i czyste życie. Dobrze wychowane, zadbane dzieci. Z takiej kobiety się w dzisiejszych czasach nie rezygnuje. :lol:


Moniko nie ma osoby nie do zastapienia, zawsze sie znajdzie ktoś, kto może być lepszy od nas... ale nie wszyscy jednak dążą do wymiany na lepszy model... może dlatego, że kochają i sa mimo wszystko, mimo problemów i chorób...


Ale super dyskusja wszyscy zaangażowani. Dziękuję Wam. :-D akurat nie ma mojego szefa to piszę tutaj sobie. Oszustwo się to nazywa. Ale chyba nie jestem odosobniona. inni pewnie też w pracy. :oops:
Mami właśnie tego nie odkryłam do końca... dokąd by był taki idealny. Pewnie dotąd... dopóki by nie zdobył całkowicie tej nowej i dotąd jak długo ona by go podziwiała.
Nie... jak się ma taki model , to mój mąż jest tchórz... bałby się ryzyka. Dlatego dobra stara .
Zawsze żartował - jak sobie znajdę to młodszą i ładniejszą . Taki żartowniś był.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:05   

Monika
Co mi chciałaś napisać?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:07   

gogol napisał/a:
Teraz już wiele rzeczy odpuszczam,wyznaję zasadę ,że dom jest dla mnie a nie ja dla domu,to że pomyje później świat się nie zawali i tez potrafię mężowi odpowiedzieć 'jak ci przeszkadza to pomyj ,rączki nie odlecą"
jednak dla mnie to nie żadne partnerstwo i jest mi wtedy przykro ,że ktoś bliski mnie nie rozumie i w tym problem z którym żyje się coraz ciężej.



gogol, oczywiście to żadne partnerstwo, szczególnie jak sie mówi...'jak ci przeszkadza to pomyj ,rączki nie odlecą"...
po takiej komunikacji to raczej ocieplenia związek szybko sie nie doczeka...
bo nadal naczynia są problemem nie męża a twoim...

[ Dodano: 2010-01-18, 13:11 ]
Monika36 napisał/a:
Pewnie dotąd... dopóki by nie zdobył całkowicie tej nowej i dotąd jak długo ona by go podziwiała.


a to dlaczego Moniko pozwoliłaś na całkowite zdobycie...na to, że on zaprzestał...może jednak nie o to a w tym chodzi...
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:12   

Mami
Wiesz zdaję sobie sprawę,ale jak ciągle słyszy się słowa krytyki przy tym jak nic sie nie robi to czasem trudno inaczej odpowiedzieć,pisałam również ,że wyjaśniałam mężowi iż jego pomoc to więcej czasu dla nas,ale mnie zignorował .nie dziw mi się bo po tylu latach stancji czasami trudno o dobra komunikacje a u nas zawsze kulała i to bardzo .Dlatego teraz idę szukać pomocy do terapeuty bo nie daje rady,może się czegoś nauczę/
pozdrawiam. :shock: :shock:
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:14   

gogol napisał/a:
Monika
Co mi chciałaś napisać?

Abyś ratowała to co masz . Terapia przełamie zachowania Twojego męża.
Myśmy kiedyś chodzili około rok. Od tego czas mąż potrafi po paru minutach się odezwać bez względu na to , czy on winny czy ja. Jest mniej zawzięty , używa słowa przepraszam . My stare pokolenie , to było inaczej. Terapia u mnie powinna być wcześniej.

U nas( mnie i ciebie ) - dochodzą chyba nasze kryzysy wieku średniego- tzn wiesz sama o czym piszę. Brakuje nam tolerancji i cierpliwości. Wychodż z tego doła , bo tam zimno jest. czasem długo się czeka na trampolinę do odbicia. Szkoda czasu na czekanie :lol:
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:14   

Danka 9 napisał/a:
mam ale pojechalas Jarkowi...ciekawe co Jarek na taka prowokacje ;-) bo ze sam żonie pozwolił sie rozpuścic to widać
sami na to pracujemy, niestety....a biadoleniem nie da sie tego naprawic...wiem po sobie

Co to znaczy pozwolił się rozpuścić, poza tym żona z nikim nie będzie mieszkać kontakty tylko w celach towarzyskich zna swoje mankamenty.

A Twój Ci Danusiu pozwolił czy trzyma krótko, żeś musiała się wyprowadzić na kilka dzionków?
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:19   

Monika
Wiesz ja byłabym już szczęśliwa ,żeby choć raz bez powodu sie uśmiechnął.
Mąż jest bardzo zamkniętym w sobie i trudno mu pomóc.Najbardziej wkurzają mnie jego powiedzenia ,że on jest ideałem i zmieniać sie nie musi tylko ja,sorry wtedy wymiękam.
ratuje to co mam ale miotam sie jak ryba w sieci bo u mnie to czasami jak walenie głowa w mur.
Wiesz jak założyć swój temat? :?: :?:
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:19   

mami napisał/a:

[ Dodano: 2010-01-18, 13:11 ]
Monika36 napisał/a:
Pewnie dotąd... dopóki by nie zdobył całkowicie tej nowej i dotąd jak długo ona by go podziwiała.


a to dlaczego Moniko pozwoliłaś na całkowite zdobycie...na to, że on zaprzestał...może jednak nie o to a w tym chodzi...

No właśnie. O co w tym wszystkich chodzi :?:

[ Dodano: 2010-01-18, 13:25 ]
gogol napisał/a:
Monika
Wiesz ja byłabym już szczęśliwa ,żeby choć raz bez powodu sie uśmiechnął.
Mąż jest bardzo zamkniętym w sobie i trudno mu pomóc.Najbardziej wkurzają mnie jego powiedzenia ,że on jest ideałem i zmieniać sie nie musi tylko ja,sorry wtedy wymiękam.
ratuje to co mam ale miotam sie jak ryba w sieci bo u mnie to czasami jak walenie głowa w mur.
Wiesz jak założyć swój temat? :?: :?:

No wiem . Wchodzisz w tematy kryzys- u góry w lewym rogu - pisze nad słowem moderatorzy - nowy temat. Klikasz na to. Wpisujesz temat, post i enter.
Ja też często słyszałam- masz się zmienić. Dlatego czułam się nie kochana tak jak Ty. Mój się śmieje teraz, ale tylko wtedy jak potrzebuje pomocy na komputerze. Wtedy jest taki słodziutki :lol:
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:31   

Monika36 napisał/a:
Pewnie dotąd... dopóki by nie zdobył całkowicie tej nowej i dotąd jak długo ona by go podziwiała.


a to dlaczego Moniko pozwoliłaś na całkowite zdobycie...na to, że on zaprzestał...może jednak nie o to a w tym chodzi...

No właśnie. O co w tym wszystkich chodz


a co masz w stopce... Wiara , nadzieja, miłość - to najważniejsze słowa
dba sie wtedy o zwiazek, o partnera, ufa sie mu, że bedzie sie dla niej zawsze kimś szczególnym,
wierzy sie, że do końca będe dla tej osoby kims wyjątkowym, nawet po latach... kocha sie go takim jaki jest, mimo tych jego wad, nawyków...
wtedy dba sie o kogoś takiego... nie zaprzestaje, bo brak tej osoby przy boku byłby dla tej osoby nieszczęściem..dlatego dba sie dziennie o pomnażanie uczuć do tej osoby.. ile sam daje tyle tez otrzymuje...
by coś dostać najpierw trzeba dac...
czekając zaś na to, aż ktoś sam sie domyśli...okazując przy tym zniecierpliwienie, czekając na samodomyślenie niestety utrudnia i spowalnia wszystko
Ostatnio zmieniony przez mami 2010-01-18, 13:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:33   

do Jarka
Cytat:
Danka 9 napisał/a:
mam ale pojechalas Jarkowi...ciekawe co Jarek na taka prowokacje ;-) bo ze sam żonie pozwolił sie rozpuścic to widać
sami na to pracujemy, niestety....a biadoleniem nie da sie tego naprawic...wiem po sobie

Co to znaczy pozwolił się rozpuścić, poza tym żona z nikim nie będzie mieszkać kontakty tylko w celach towarzyskich zna swoje mankamenty.

A Twój Ci Danusiu pozwolił czy trzyma krótko, żeś musiała się wyprowadzić na kilka dzionków?


napisalam tak, bo odebralam odpowiedz mami jako bardzo mocną do Ciebie, az za mocną....
ale prowokoacje w dobrej wierze...abys nie biadolił na żonę ze brudna patelnia....ale działał, uczył ja ze nie moze tak być
w tym sensie rozpuścił
nie chce Cie Jarek atakować, moze tak to odbierasz...i przy 12 krokach;)....pozwolic sie rozpuscic...mialam na mysli ze ktoś te patelnie moze za nią mył?
zawsze jest troche naszej winy
ale to nie ja wymyslilam to mieszkanie Twojej zony z kims....ja chcialam zlagodzic to co mami napisala....ale widac mnie sie oberwało
nauczka....nie wtracac sie :-(

[ Dodano: 2010-01-18, 13:35 ]
Cytat:
A Twój Ci Danusiu pozwolił czy trzyma krótko, żeś musiała się wyprowadzić na kilka dzionków?

Jarek, czemu mi dokuczasz?
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:55   

Jarku .......Danko..

Stoicie u progu 12 k.....
Zwroty bolą-tak już jest.

A po co jest ból??? to refleksja.
Boli to szukam przyczyny w tym czemu to boli.
Poprzez ból -akceptuje stan faktyczny.

Bo wiem

Mam prawo do bólu,mam prawo do złości-analizuję to a nie odrzucam w złości.
Warto przez chwilę zastanowić się-czy ktoś nie miał racji.

Jezeli miał- to działam na skutek reflekcji.
Jezeli nie miał -to uznając tolerancję dopuszczam że ktos ma inne zdanie w temacie.



p.s mami choc to do Moniki -bardzo super to co napisałaś.
Miałem nadzieję że nic juz mego serca nie poruszy.
Jak widac myliłem się-wszak jestem tylko człowiekiem i mam uczucia.
No cóż -wyłazi czego człowieowi brak...........

pozdrawiam
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 13:56   

gogol napisał/a:
Mąż jest bardzo zamkniętym w sobie i trudno mu pomóc


a czy dla niego to tez problem? czy tylko dla ciebie....
bo jeśli dla niego nie jest to problemem, to nie ma też nic dziwnego, że nie chce z tym nic robić... jemu po prostu ze soba jest dobrze... jednak na ciebie wpływa jego zachowanie.. więc dlatego, tez i ty musisz cos z tym zrobić, by cie to emocjonalnie nie dołowało... nie sprawiało że czujesz sie nieważna, niedoceniona... kiedys te poczucie było spełnione domem, rodziną, dziećmi, dziś juz ich nie ma, stąd czas jaki ci pozostał musisz zamienić na realizowanie siebie w taki sposób, by ci sprawiał radość... problem w tym, iz ty lubisz komus wciąż pomagać i w ten sposób czujesz sie doceniona... musisz znależ inne sposoby doceniania siebie... wtedy i problem z mężem przestanie być taki ogromny...

piszesz nie śmieje sie... gogol a jaka ty jesteś przy nim... radosna? zarażasz go takimi emocjami by mógł je tez dzielić z toba?

ktoś musi byc pierwszym ale po latach oziębłości to poważna przeszkoda... ale da sie ją pokonac... gogol dostaniesz energii znów po terapii
pozdrawiam gorąco
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 14:02   

Danka 9 napisał/a:
Jarek, czemu mi dokuczasz?

To nie dokuczanie tylko konsekwencja, sama zaczęłaś od jakiegoś rozpuszczania żon, nie każdy ma skłonności by wygarbować ślubnej skórę.
A na drugim biegunie rozpuszczenia jest co? Trzymanie krótko.

A zaczęło się od tego, że poddałem w wątpliwość fakt iż dziewczyny są takie czyścioszki, a faceci brudasy.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-18, 14:10   

NORBERT napisał/a:

p.s mami choc to do Moniki -bardzo super to co napisałaś.
Miałem nadzieję że nic juz mego serca nie poruszy.
Jak widac myliłem się-wszak jestem tylko człowiekiem i mam uczucia.
No cóż -wyłazi czego człowieowi brak...........

pozdrawiam

Który Norbert tekst Cię poruszył ?
Jarosławie nikt tutaj nie pisał ,że wszyscy faceci są tacy.
Podam przykład. Wracam kiedyś z pracy do domu z moją znajomą napotkaną po drodze. Obie z pracy. Jakoś wyszło , że na chwilkę wpadłam do niej - po coś tam. Jej małżonek odkurza ( środek tygodnia) , w kuchni błysk , bo mi kawkę robiła. Zero okruch, a mąż kanapki dzieciom właśnie na talerzyk podawał. Po prostu normalnie.
Wracam jak zwykle do siebie. Nie wiem w co mam ręce włożyć. Nie mam czystego kubka na zrobienie herbaty. Na ziemi to i tamto, a mój mąż leży plackiem przed telewizorem.

[ Dodano: 2010-01-18, 14:13 ]
mami napisał/a:
gogol napisał/a:
Mąż jest bardzo zamkniętym w sobie i trudno mu pomóc


a czy dla niego to tez problem? czy tylko dla ciebie....
bo jeśli dla niego nie jest to problemem, to nie ma też nic dziwnego, że nie chce z tym nic robić... jemu po prostu ze soba jest dobrze... jednak na ciebie wpływa jego zachowanie.. więc dlatego, tez i ty musisz cos z tym zrobić, by cie to emocjonalnie nie dołowało... nie sprawiało że czujesz sie nieważna, niedoceniona... .
gogol dostaniesz energii znów po terapii
pozdrawiam gorąco

Gogol bynajmniej Mami nie musi pisać podwójnie, bo nas obie podobne problemy dotyczą. Mój też jak się zamknie, to horror się robi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8