Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.
Autor Wiadomość
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:04   

gogol napisał/a:
Dziś machnęłam ręką na wszystko i powiedziałam sobie niech się dzieje wola nieba

A może powinnaś z mężem porozmawiać?
Nie wiem może: Józuś, Józeczku czasem tak bym chciała byś mi w czymś pomógł.
Może się mylę, ale tak mi się wydaje, że Twój mąż Gabrysiu słyszał tylko rozkazy ewentualnie polecenia.
Czuły zwrot potrafi roztopić niejedno męskie serce.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:04   

mami napisał/a:
więc dziś by to było zrobione przez druga strone musisz tez czasami ten "honor" poświęcić



mami to jak długo powinnam czekać z :?: tymi śmieciami według Ciebie
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:05   

gogol napisał/a:
Moniko
Skąd masz takie ładne kwiatk


hehe gogol z półeczki Moniki :-D przedtem był na stole teraz gości na sycharowym forum
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:05   

I jeszcze jedno........jak ta druga strona nawet coś tam kiedyś i zrobiła to czy nie było krytyki?poprawiania? no bo JA TO ROBIE LEPIEJ ty to nie umiesz,ty gotując nabrudziłes tyle garnków............... i nie pozmywałeś.
A w tamtym czasie wziął sobie facet i przyrzekł:NIGDY WIĘCEJ DO GARÓW(np) niech sobie baba sama robi.
A po latach ............żal do chłopa............... że nie robi.................. było tak????Gabrysiu??? Monisiu???
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:09   

gogol napisał/a:
mami napisał/a:
więc dziś by to było zrobione przez druga strone musisz tez czasami ten "honor" poświęcić



mami to jak długo powinnam czekać z :?: tymi śmieciami według Ciebie


zamiast czekac... aż stanie sie cud i mąz wyniesie... ja mówie.... potem przypominam i czekam na odpowiedż bo pytam
- ok rozumie zapomniałeś, powiedz kiedy i po sparwie...chyba, że jawnie mnie wkręcasz i nie chcesz tego zrobić

wtedy to już inna rozmowa, czy ktoś robi to bo zapomniał. czy bo sie nie chce... czy może bo chce mi cos tym swoim uporem poweidziec...każde działanie ma sens pytanie tylko jaki
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:10   

Oj Nałogu ,Nałogu


nie pamiętam więc nie odpowiadam stanowczo.
Ale zgadzam się z Tobą bo jak mąż wcale nie mówił tylko odkurzył dywan po mnie jeszcze raz to krew mi się wzburzyła :?:

[ Dodano: 2010-01-22, 14:12 ]
Jak mogę trafić na Monika na Twoją półkę :?:
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:16   

nałóg napisał/a:
I jeszcze jedno........jak ta druga strona nawet coś tam kiedyś i zrobiła to czy nie było krytyki?poprawiania? no bo JA TO ROBIE LEPIEJ ty to nie umiesz.
A po latach ............żal do chłopa............... że nie robi.................. było tak????Gabrysiu??? Monisiu???

Nie , akurat ja nie jestem z tych co robią lepiej. MNie mozna dogodzić , bynajmniej mąż akurat cokolwiek robi to super. Jeśli robi. Ponadto u mnie mąż od ślubu wszystko robił ze mną wspólnie. U nas są okresowe zmiany.
Także Satine tutaj nie satysfakcja wchodzi w grę.
A w ogóle to dużo mniej mnie bolą plecy. No tak ,przeniosłam kwiatka z półki na forum Sycharkowe.

Gogol ważne moje spostrzeżenie :
Parę dni temu pisałaś mi , że masz takiego doła ,że nawet pisanie Nałoga Ci nie pomoże.
Zobacz co jest dzisiaj. Jesteś w dużo lepszej formie.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:27   

Monika36 napisał/a:
nałóg napisał/a:

BBbbbbrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr powiało wyrachowaniem,indywidalizmem i cynizmem podszytym chyba niechęcia jednak.
Myle się Monika?

Nie nie mylisz się. To jest właśnie wbrew mojej psychice. To mnie niszczy i dołuje.
Bo nie chcę , nie lubię , ale muszę być właśnie taka. Taka jak on .
To jedyny złoty środek.
Ty Nałogu zapewne tego nie rozumiesz, bo jesteś innym człowiekiem. Z tego co piszesz na forum tak wynika.
Czy kiedykolwiek okłamałeś swoją żonę ? Bawisz się z nią w kotka i myszkę , czy szczerze prowadzisz rozmowę ? Bo ja myślę ,że kłamać nie umiesz. :lol:


Myśłę ,że nie o to chodzi Moniko...
Jakie ziarno siejesz takie zbierasz...
Ks. Marek Dziewiecki świetnie opisuje co to jest miłość , o tym ,że miłość jest mądra,cierpliwa , ale również wymagajaca. Zdaję sobie sprawę ,że przez własne doświadczenia życiowe nasze wyobrażenia o miłowaniu bliskich są bardzo różne i wielokrotnie błędne. Polecam strone http://www.opoka.org.pl/z...dziewiecki.html
z całą pewnościa znajdziesz tam wiele mądrych wskazówek i refleksji do przemyśleń.

Pozdrawiam serdecznie

Ps. http://www.opoka.org.pl/b...kowanierdz.html
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 13:54   

Moniko, to nie tak !!

Zadbanie o siebie i rozpoczęcie przemiany siebie , to nie znaczy stawać sie taka jak mąż !!
Że On nieuczciwy, że cyniczny, że kłamie, że.....nie znaczy, że dbając o siebie i przemieniając siemie masz się stawać taka sama !!!
ŁO Matko, włos mi sie na głowie jeży ....nie tka ma byc !!

TY masz stanąć w prawdzie o sobie i swojej sytuacji i jeżeli Ty chcesz ratować Wasze małżeństwo, TY masz stać się jak Jezus !!
Czysta, uczciwa, przeźroczysta do bólu !!

Jeżeli Ciebie ktoś krzywdzi i niszczy, Ty nasz godnie powiedzieć STOP ! Nie zgadzam się na to !!

Komentarze, stawanie sie jak mąż, porównywanie, dawanie Mu polpalić, ocenianie Go tu na forum.....to jest bardzo brzydkie !
To nie ma nic wspólnego z nauką Boga !!


Moniko, ja staram sie nie kłamać, bo to taka jest moja postawa ! I nie zdradzm męża, bo taka jest moja postawa i gotuję obiady i sprzątam, robię to z radością, bo taka jest moja postawa !! Nie wracam do tego co było, bo taka jest moja postawa !
I świadoma jestem tego, że żyjąc z Jezusem, ( bo taka jest moja decyzja i postawa) muszę wziąć swój krzyż i Go naśaldować !!

Moniko, robiąc to co robisz, grasz w brudną grę z własnym mężem, stosujesz takie brudne metody jak On.....i to nie może wyjść i nie wyjdzie ! Wybuchnie i runie !
Musisz sie zatrzymac i przewartościować swoje metody współzycia . Pozdro !


Gogol, wszystko na nie....Ty cała jesteś na nie.....i ciągle czekasz aż mąż zrobi coś....ale co ma zrobić ?
Wy również ze soba gracie w gre - kto kogo dłużej przetrzyma oraz w grę robienia sobie na złość.
Śmieci ......a komunikat jasny i grzeczny był - proszę było ?
I nie uwierzę, ze jeżeli wszystko to było grzecznie i miło, że nie zrobił ! Byc może nie w czasie, który sobie ( w głowie) wyznaczyłaś !
Gabrysiu....w domu, to TY nie jesteś nauczycielką i nikt tu juz nie ma obowiązku słuchać Twoich nakazaów, to nie klasa ! Grają Ci na nosie, stawiają opór....musisz zastanowić sie dlaczego ??
I ja pracuję w szkole, jestem pedagogiem szkolnym....i ja robiłam identyczne błędy jakie Ty ciągle popełniasz.....ale zostałam uratowana !! Sam Bóg mnie przemienił.....bo Go o to poprosiłam ! Nie stawaiłam Bogu wymagań wobec siebie ani tej przemiany, powiedziałam, Boże działaj sam , TY wiesz jak.....i pstryk, stało się !!
Gabrysiu....jesteś dopiero na początku drogi, to wynika z Twoich postów i rzeczywiście wiek nie ma tu nic do tego !! Widocznie teraz przyszedł ten czas, kiedy Ciebie to najbardziej uwiera.....więc działaj TY , bo ( uwierz), czekając na działanie kogoś z ludzi, to sie nie doczekasz !! Pozdro !! EL.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 14:01   

gogol napisał/a:
O właśnie Satine mojemu mężowi wszystko wydaje się naturalne a przede wszystkim ,że kobieta zajmuje sie całym domem.Widzisz i ma to z domu i nie chce się z tym pożegnać bo mu z tym dobrze,a jakże.


Wiesz, co....ja nie wiem, czy mój ma to z domu.....poczytałam trochę o różnicach w postrzeganiu świata domowego przez mężczyzn i kobiety i są one tak diametralnie różne, że byłam w szoku.......czytałam to i myślałam sobie: skąd autor znał mojego męża, kropka w kropkę opisuje jego zachowania i reakcje.....że nie zauważył zmiany koloru włosów (z jasnych blond na ciemny brąz :shock: , że nie widzi problemu w tym, że włazi z butami brudnymi na świeżo umytą podłogę (teraz zima, to koszmar był). A skoro takie to typowe jest, to może to nie jego wina.....oczywiście w drugą stronę działa to tak samo......moje zachowania były też zachowaniami typowej baby.....czepialstwo, skłonność do pedanterii, przemożna chęć, aby mąż słuchał mnie, rozumiał, interesował się mną itd........ Mąż nie pamięta, że ma buty zdjąć na dywaniku specjalnie rozłożonym w przedpokoju, zanim wejdzie na kafelki......bo jest facetem. Jak to zrobiłam, że przestał robić? Wykorzystałam wskazówkę z książki: krótki komunikat i bezpośrednio przed daną czynnością......Mamy podwójne drzwi wejściowe, na tych wewnętrznych nakleiłam karteczkę z narysowanymi butami i słowami: prosimy o zostawianie butów na dywaniku." No cóż.....nie zdarzyło się jeszcze, żeby wlazł dalej w butach......Nie skomentował tego złośliwie, nie zerwał karteczki, a tego się obawiałam. Czekałam, aż zacznie mi wyrzucać, że traktuję go jak dziecko......Wcześniej jego wchodzenie w butach uważałam za czystą złośliwość. Myślałam: no nienormalny jest. Przecież widzi czystą podłogę, widzi brudne buty, czy to tak ciężko zrozumieć, żeby jedno od drugiego trzymać z daleka? Ano ciężko dla facetów.....teraz zdejmuje buty, więc jak widać nie był ani złośliwy, ani nie lekceważy mojej pracy w domu. Ot, po prostu jest facetem......Owszem, pewnie są faceci, którzy myślą o tym i pamiętają, bez karteczek.....Ale też pewnie są i żony lepsze ode mnie....ja nie jestem idealna na pewno....... :mrgreen:
Gogol, nasz kryzys nie ma źródła w takich domowych codziennych sprawach.....choć może terapeuta by coś innego znalazł, bo to moja opinia...... W naszym przypadku mąż pod wpływem alkoholu uderzył mnie, a potem popchnął dziecko, aż się uderzyło głową we framugę drzwi. Był to jednorazowy incydent, jednak pokłosie tego wciąż odczuwamy.....choć teoretycznie można by rzec, że jest wszystko ok.....Nie jest ok...
I choć powód kryzysu jest inny, nie znaczy, że nie mogę już teraz wykorzystać wszystkiego co tutaj cennego wyczytam i wprowadzić w nasze życie.....bo widzę kolejne jakby poboczne dziury do załatanie.....Chwała Panu, że mnie tu przywiódł na to forum......
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 14:07   

Satine................... dziel się swoimi doświadczeniami.
Dawaj innym .........a zrobisz miejsce na więcej............

I to jest właśnie to co daje grupa samopomocowa.................. DZIĘKUJĘ SATINE
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 14:25   

Satine
ja też Ci dziękuje ,że odpisałaś na post,widzisz tak jak Nałóg napisał ,dzielmy sie nawet tak jak ja czasami ciągłym narzekaniem.mam nadzieje ,że w kolejnych odpowiedziach,podpowiedziach wyjdę z tego ,bo przecież mi na tym zależy najbardziej.
pozdrawiam
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 14:28   

Gabrysiu, oczywiście, że i Tobie wyjdzie i będą jeszcze piekne dni...bo Ty juz chesz, bo TY juz wchodzisz ne tę drogę !! Głowa do góry i.....małymi kroczkami ....do przodu !! Cmoooook !! EL.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 14:30   

Oj EL



CZARODZIEJKO

[ Dodano: 2010-01-22, 15:31 ]
EL przy tobie rozkwitłabym jak pęk róży w zaskakującym tempie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8