Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Wędrówką życie jest człowieka.
Autor Wiadomość
Kamerun
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-13, 22:41   

Jestem bowiem świadom ze we mnie,to jest w moim ciele,nie mieszka dobro:bo łatwiej
przychodzi mi chciec tego,co dobre ,ale wykonac nie.Nie czynie bowiem dobra,którego chcę,ale czynie to zło którego nie chcę(Rz 7,18-19)...............


CZY TO NAPRAWDE CHODZI O MNIE????????
Tak, co raz bardziej wiem, ze to chodzi o mnie!!!! Chce tej przemiany, bo jest mi źle z tym co jest a za chwile pojawia się myśl, czego ty chcesz, przecież nie jest źle, inni to dopiero maja źle. W tej chwili jest pozorny spokój, mąż wyjechał do pracy, stara się, jest mu tam na prawdę ciężko i w tym momencie pojawia się myśl, jak ja mogłam się Go czepiać a z drugiej strony inna myśl, jak był w domu był bierny, mimo rozmów, a właściwie mojego monologu nic się nie zmieniało, nasze relacje bywały tragicznie przykre. I znowu, przecież to ja Go nie wspierałam tak jak powinnam po utracie pracy, nie dałam mu czasu na smutek, zal czy rozczarowanie, ze po latach zaangażowania został zwolniony. Wpadłam w panikę, myślałam bardziej o sobie i w kategoriach materialnych niż o jego przeżyciach. Zaczynam to wszystko sobie uświadamiać czytając posty innych, zastanawiając się nad 1 krokiem, ciągle jeszcze mam mętlik, To tak jakby wypływało ze mnie źródło moich błędów.
Proszę o wsparcie modlitewne bo z Tym tez jakos nie najlepiej u mnie.

[
Ostatnio zmieniony przez Kamerun 2010-02-06, 21:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-20, 21:06   

Kamerun,
Podbijam wątek i zapraszam do zadawania pytań. Gogol ma rację,że jeśli chcesz rozmowy trzeba czasem samemu ją nakręcić. Czekamy. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Jesteś tak samo ważna jak my wszyscy tutaj, a niektórzy z nas znają się z rekolekcji, więc łatwiej im gadulić. Nie zniechęcaj się!!! :-|
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-21, 08:26   

Kamerun.............. piszesz:
"To dopiero początek nałogu, radziłeś pisać jak najwięcej na forum"

Wiesz???? bardzo ciekawy poczatek Twojego watku................ tło juz jest.Teraz czas na cdn..............
I to nie chodzi o moja ciekawość ................ pisząc masz okazję stanąć jeszcze raz wobec przeszłości.
A w niej najcześciej jest początek kryzysu........początek "wychłodzenia" kontaktów...... początek zaniku komunikacji...............
Ale Kamerun w każdym małżenstwie są różne fazy........... od zauroczenia,zakochania,intymności,otwarcia,dawania bez ograniczen siebie nawzajem,do Miłości pisanej przez "M" .................... i sztuka jest aby ta miłość przeszła płynnie w przyjażń.
Bo zauroczenia,żądze,pożądania mija............... naturalnie mija............ bo to jest też naturalne w człowieku.
Pozostaje bycie razem,przyjażń..............a to jest chyba nawet trudniejsze jak ten początek.
Bo to już mało jest tajemnic do odkrycia wzajemnie w sobie.................. i ciężar trosk zostaje lekko przesunięty na potomków..............

Pisz Kamerun............pisz............... nawet jak sobie popłaczesz przy pisaniu.

Kamerun............. pisz tez w innych wątkach.Dziel się sobą......swoimi doświadczeniami,przeżyciami,swoją siłą lub besilnością.................... by dostac zwroty............. i nie staraj się być na siłę "poprawną"................ bo to moż ebyć zakłamywaniem siebie.................... nawet jak będziesz kontrowersyjną ............ to tu akurat krzywda Cie sie nie stanie.
Dostaniesz najwyżej zwroty z palcem w oko................ a one otwierają oczy.

Co było dalej???????????????????????
 
     
Kamerun
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-21, 21:22   

Dziękuje kochani za wywołanie na środek, za pomoc wyjścia z kącika :-)
cd.
Ostatnio zmieniony przez Kamerun 2010-02-06, 21:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-21, 21:30   

kamerun

Napisz jak jest teraz ,kiedy mąz wraca,czy w Tobie cos pekło aby było inaczej.Dlaczego nadal nie możesz sobie wybaczyc? i tak naprawde czego, nazwij to?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 08:36   

Kamerun................ to jest właśnie Twój 1 Krok......z 12........ Nie "spaprz" go nieszczerością.Takie wyznanie ,wyznanie niemalże publiczne powinno Cię uwolnić od bagażu ogromnego poczucia winy................ przynajmniej w 50 %.Od takiego właśnie wyznania najczęściej zaczyna sie proces zdrowienia.

Kamerun.................. sugeruje abyś z archiwzowała swoje posty.Przydadzą Ci się za jakiś czas do analizy porównawczej i powtórnego obrachunku moralnego.

Kamerun................. nigdy nie jest za póżno aby podjąć wysiłek poprawy realcji,poprawy siebie.........a siebie najłatwiej.......bo masz wpływ bezspośredni i największy.
Kamerun.......... naprawde cieszę sie że się "otwierasz".
I nie rozdrabniaj się na małe elementy,na analizę błachostek.Idż na całość.Początek daje dobre rokowania.
Pogody Ducha
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 09:46   

Kamerun :) Powodzenia
Pozostaje w modlitwie za Twoj 1 krok
 
     
Kamerun
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 16:40   

Dziękuje Danusiu za modlitwę, bardzo jej potrzebuje!
Idąc za radą nałoga postaram się nie rozdrabniać bo nie o drobnostki tu idzie.
Puki co nałogu nie czuje ulgi w poczuciu win, wręcz przeciwnie, nie mogłam spać bo wszystko kotłowało się w mojej głowie. Tak sobie elegancko leżało na dnie, poprzykrywane, poozdabiane a tu masz Pan" zamieszał".


I ostatnie wreszcie...Gabi maż wraca jutro po dość długiej nieobecności...a ja nie mogę się doczekać aby się w Niego wtulić...i już nie wyobrażam sobie jak, kiedy i jak bardzo...po prostu chce się wtulić i poczuć bezpiecznie.
Ostatnio zmieniony przez Kamerun 2010-02-06, 21:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 17:28   

Kamerun :lol:



Zrób wszystko aby to nie było tylko Twoje "chciejstwo" i żeby sie scenariusz nie powtórzył
:cry:
Kamerun napisał/a:
On wyjeżdżał a ja zaczynałam pisać swój scenariusz jak wróci będę taka to a taka....zrobię to a to....On będzie taki to a taki...., zrobi to a to....
A gdy wracał nawet nie pozwoliłam mu zajrzeć do scenariusza tylko chciałam żeby grał, grał tak jak ja mu zagram.

Pilnuj sie aby znowu nie było jazdy nie daj sie sprowokowac .Może wtedy nie będziesz miała tych wyrzutów sumienia.Będę pamietała o Tobie w modlitwie a Ty pisz dziewczyno i bądź z nami.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 17:54   

Kamerun............. to właściwy kierunek.Każada podróz zaczyna sie od pierwszego kroku.
Dla Ciebie obietnice:
Czego możesz się spodziewać i oczekiwać idąc drogą Programu 12 Kroków?

Czy warto iść ta drogą?

W 12 krokach zapisano 12 Obietnic, które mówią o tym, czego należy się spodziewać wykonując sumiennie 9 pierwszych kroków.

,”Jeśli starannie wykonamy wszystko, co jest niezbędne na tym etapie naszego rozwoju nim przebrniemy połowę tej drogi spotka nasz zaskoczenie”:

A oto obietnice:

1. Poznamy taka wolność i szczęście, jakich dotąd nie zaznaliśmy
2. Nie będziemy żałować przeszłości, ani się od niej odcinać
3. Zrozumiemy, czym jest pogoda ducha
4. Dowiemy się, czym jest pokój

5. Niezależnie jak niskie dno osiagnelismy,zobaczymy,że nasz doświadczenia
mogą przynieść innym korzyść
6. Zniknie poczucie ze jesteśmy niepotrzebni i przestaniemy się nad sobą użalać

7. Przestaniemy żyć samolubnie zaczniemy się troszczyć o naszych kolegów

8. Zniknie nasz egoizm
9. Zmieni się nasze nastawienie i poglądy na życie
10.Przestaniemy obawiać się ludzi i niepewności ekonomicznej
11.Będziemy podświadomie wiedzieć,jak postępować w sytuacjach, które
zazwyczaj wprawiały nas w zakłopotanie
12.Uswiadomimy sobie, że Bóg robi dla nas to, czego sami dla siebie nie
bylibyśmy w stanie uczynić


Obietnice mówią mi ze zmienię się w 4 sferach życia: myśli, uczuć, przeszłości, działania i kontaktów międzyludzkich.


Program to jest zmiana mojego życia emocjonalnego z akceptacją siebie i innych-nazywane jest to w programie 12 Kroków „miłością”
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 18:24   

Kamerun, jestem pod dużym wrażeniem, dużo o sobie wiesz, a to bardzo dobry start ku zmianom. Więc - jak mówisz - te wcześniejsze próby zmian siebie, rekolekcje, modlitwy.... nie poszły na marne :-)
Taka mnie refleksja naszła po przeczytaniu:
Kamerun napisał/a:
za każdym razem pękało, On wyjeżdżał a ja zaczynałam pisać swój scenariusz jak wróci będę taka to a taka....zrobię to a to....On będzie taki to a taki...., zrobi to a to....

My mamy być po prostu - prawdziwi. Scenariusze się nie sprawdzają, bo choćbyś ich wymyśliła milion (i zapamiętała ;-) ), to Pan Bóg wymyśli i tak milion pierwszy, i pokaże Ci, że jest lepszy :-P My mamy tak obierać z siebie narosłe warstwy naszych chciejstw, aby kiedy przyjdzie do reakcji - reagować PRAWDĄ. I wtedy samo się dzieje, a jak ładnie się dzieje.... ;-)
Kamerun, jak mąż przyjedzie - po prostu przytul się do niego, i już. A potem odprzytul się też sama. I nie oczekuj niczego. Chcesz się przytulić do męża - przytulasz się. Pozostawiając mu wolność w tym, jak on będzie reagował.
Pozdrawiam Cię, Kamerun :-)
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 19:19   

Tak Kamerun to piękne świadectwo prawdy o sobie, a zaczęło się tak nieśmiało.
Mnie jeszcze na to nie stać coś tam właśnie nieśmiało przebąkuję w temacie 12-u kroków, a to dopiero wierzchołek góry lodowej.

Widzę, że jesteś z nas pierwszokrokowiczów najbardziej przygotowana, więc przenieś się tam, by budować swoją nową tym razem prawdziwą tożsamość tę w jakiej nas widzi Pan, będziemy się nawzajem wspierać pod okiem "sponsorów".

Powodzenia
Jarek

PS
Napisałem tu coś jeszcze, ale wygumowałem, zatwardziałość grzesznika jest wielka, ale w końcu kiedyś musi pęknąć.
Nie da się żyć życiem w rozkroku.
 
     
Kamerun
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 20:01   

Kochani :-> dobrze, ze jesteście!!!
Dziękuje!!!
Nie ukrywam, że jest mi jednak lżej....wiem to mały kroczek....ale ruszyłam
Teraz żadnych scenariuszy...mam nadzieje, pragnę zaufać Panu i niech się dzieje Jego nie moja wola.
Teraz czekam....i oddaje się prozaicznym czynnością domowym i zostanę sobie na tym moim dnie jakiś czas, chce się jeszcze dobrze porozglądać w sobie.
Pogody Ducha i niech Pan będzie z nami. Alleluja.

Bardzo mi się spodobało określenie nas pierwszokrokowiczow przez Nirwanę ---KROKUSY- od razu zapachniało WIOSNĄ, Wiosną życia!
 
     
midziulka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 20:32   

krzyczałam, błagałam i zasypiałam sama długie lata a mąż kładł się obok póżno w nocy. i nigdy nie obudziłam się w jego ramionach.
Ja niewiem co to znaczy - wtulić się do siebie i iść spać. CHOĆ MÓJ STAŻ MAŁŻĘNSKI JUŻ JEST TAK DŁUGI I BYŁO TYSIĄCE NOCY.

Nie daje rady....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9