Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozmowy z gentelmenem
Autor Wiadomość
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 16:54   

Gentleman , ja uważam podobnie jak Nałóg.
Za małżeństwo odpowiedzialni byliście - jesteście oboje, ale za zdradę odpowiedzialność bierzesz tylko Ty !
Wiesz....zdaję sobie sprawę, ża baby ględzą, bywają jędzowate, marudzą, nadmiernie kontrolują i nawet przesalają zupę ( aczkolwiek nic nie dzieje się bez przyczyny!).....ale żeby to był powód do zdrady, odejścia, porzucenia rodziny ??

Mówisz, że próbujesz wrócić....a żona zbyt dumna ? Hm.....a może zbyt jeszcze obolała ? Być może nie potrafi poradzić sobie z Twoją zdradą, porzuceniem ? Może tak być !
Może ciągle obrażaona na Ciebie, może dopiero co się pozbierała i zwyczajnie się boi, być może rzeczywiście zamknęła już za Tobą drzwi na zawsze ......tego nie wiemy.
Ale Twoja postawa, żeby i Ona się ukorzyła nie jest dobrą postawą . Ty oczekujesz czegoś od kogoś ....
Tak jak tutaj wielu z nas , kiedy trafia po raz pierwszy żąda za swoją miłość do współmałżonka takiej samej wielkiej miłości.....a przecież nie każdy umie tak kochać, nie każdy tak chce itp.
Owszem, my możemy chcieć czegoś tam dla siebie.....noooo np .lepszej pensji.....ale na pewne sprawy to my nie mamy wpływu !

Wiesz.....nauczyłam się na tym forum omijać pojęcie winy....kto bardziej winny, kto bardziej skrzywdził. Rozumiem, że czasem nie da się z kimś wytrzymać i wiem, że niektórzy idą łatwą drogą, zastępują sobie mężów/ żony kimś innym. Z czasem okazuje się, że wcale ta droga nie jest łatwa...... A czasem jest tak, że tak naprawdę nie ma powodu, żeby zdradzić i porzucić....a się to robi.....wtedy samemu sobie się te powody wymyśla , kogoś oskarżyć niesłusznie ......szuka się winy w tym drugim człowieku, że przez niego itp.....
Po co szukać winy ?? Czy nie lepiej wyciągnąć rękę i powiedzieć PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKO !! I zaprosić na kawę....i rozmawiać o wszystkim co miłe i dobre i nie wracać do tego co złe......albo wrócić i spróbować spokojnie opowiedzieć co bolało....chociaż nie zawsze się to da.
Lepiej uwolnić się od rozliczania...kto bardziej, kto mniej ....po co ??

Co TY możesz od siebie Gentleman ? Bez rozliczania, bez szukania większej winy.....bo po co ?
Chcesz wrócić do żony mimo wszystko co sobie zrobiliście.....czy chcesz rozliczać za upadek małżeństwa ?
Nie koniecznie żona Cię zrozumie...więc zostaw ! Teraz tylko czyń dobro, dawaj spokój.

W pewnym momencie swojego życia zrozumiałam, że mąż myśli w pewnych kwestiach inaczej niż ja.....i doszłam do tego w wielkich bólach - że On ma do tego prawo , a ja nie mam prawa burzyć Jego światopoglądu. Jesteśmy inni, różni i mamy do tego prawo.
Niech sobie żona myśli co chce...pozwól Jej nawet myśleć, że jest bez winy....i tak kiedyś zrozumie.....bo przecież nie o licytację i rozliczanie Ci chodzi ale o bycie razem, o bycie rodziną .....nie ?! Pozdro!! EL.
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 16:57   

Cytat:
Diabeł ubrał sie w ornat i na mszę ogonem dzwoni...............
Gentelmen ...........Ty podobnie.
Ty zdradziłeś a żona ma w pokorę uderzać...........bo Ty tak chcesz.
A Satine nie walczy z Tobą.......ona otwiera Ci szeroko otwarte oczy.......ale bielmem zdrady zaszłe


ot nałóg - krótko, węzłowato, konstruktywnie - po męsku...i jest odpowiedź

:) :) :)
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 17:31   

EL. moje wyrazy uznania. Czytam Twoje odpowiedzi od dłuższego czasu i jestem pod wrażeniem Twojej mądrości. Rozumiesz doskonale mężczyznę i wiesz jak z nim postępować. Natomiast wszystkich, którzy mnie oceniają jak Satin, nałóg, itd. to żal mi Was bardzo. ja nigdy nie oceniłbym człowieka nie znając jego, jego relacji, jego historii. A Wam widzę jest bardzo łatwo oceniać mnie tego, który porzucił. Niech pierwszy rzuci kamień ten, który nie ma nic na sumieniu. Ja wiem, że przede mną długa praca nad sobą a przed Wami?
Aby zamknąć już ten temat to:
1. moja żona miała romans (zakochała się),
2. małżeństwo się rozwaliło i w ostatniej próbie ratowania postawiłem warunek on albo ja. Wybrała mnie ale dnia następnego ponownie zaczęli romansować.
3. tego już nie zniosłem, porzuciłem rodzinę, żonę, dziecko. Wyprowadziłem się.
4. Moją kochankę poznałem w 4 miesiącu po wyprowadzeniu się od żony.
Proszę więcej nie komentować i nie krytykować, gdy się nie zna historii obu stron.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 18:21   

Gentleman....bo TY taki tajemniczy tu.....mało o Tobie wiemy ....teraz więcej.
Myślę, że nie chodzi tu o ocenianie Ciebie ani nikogo innego !! Nałóg ma podobną metodę "stawiania ludzi do pionu = do życia" jak ja.....ostro, bez zbędnych słow, szybko ...a potem przytulić , pogadać zwyczajnie....i rękę ma zawsze wyciągniętą.....czuwa !!
To nie ocena...ale tak naprawdę otwieranie Tobie Twoich oczu....tak bez owijania w bawełnę, bez marnowania czasu....ot kawa na ławę !!
Trochę się znamy na tym.....trochę , jak zawsze wg intuicji, zawsze modlitwa za człowieka !
A niech się Gentleman trochę powkurza.....trochę prowokacji .
A niech walnie ręką w stół......i niech wreszcie wyrzuci z siebie ......
Gentleman ...oto objawia się Twoja prawda....sam się otwierasz ! I zrobił byś to też pewnie w innych okolicznościach.....ale trwało by to dłużej.....
Mnie też kiedyś specjaliści wzięli "do poprawki".....użalali się nade mną..jaka biedna, dobra, super....a mąż ....i szły wyszukane epitety.....
Ale ja nie to chciałam słyszeć....chciałam wiedzieć kiedy wróci, czy wróci , jakie okoliczności muszą się zdarzyć itp.....czas uciekał......i mąż coraz dalej.....
Aż wreszcie proszę , zgięta w pół z bólu kolejną osobę o pomoc i ta osoba, po wysłuchanie mnie, prosto i zwyczajnie mówi mi, że jestem beznadzieją babą.....pokazuje mi moje błedy. Czy to była ocena ? Może raczej zimny prysznic.....lodowaty.....ale szybko stanęłam na nogi....i wiedziałam wreszcie czego chce i co mam robić !! Mam kochać mimo wszystko i walczyć dla siebie , bo to ja chcę !!
Pozdro Gentleman !! Głowa do góry ! Nie bez kozery tu do nas trafiłeś ! Jesteś tu i ok !! EL.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 18:49   

Gentelmen.............. jedną z reguł sukcesu opracowanych przez Cloda jest:
IRYTUJ(lub złość się)NA WŁAŚCIWYCH LUDZI.

Możesz się złościć na mnie............ ale mnie jest "rybka".........ja nie chodze w Twoich butach.Ja wiem o Tobie tylko tyle ile napisałeś .
I tak Ciebie odbieram..........jak napisałeś.
I tak się z Tobą utożsamiam .............. i mam nadzieję że twórczo wkurzam Cię.
Nie jesteś ani pierwszy...........ani ostatni.
Ale wiedz jedno............... oddzielam czyn od człowieka.I wcale sie Ciebie nie lękam.
Mnie też kiedyś ktoś pomógł otworzyć szeroko otwarte oczy.
Ja dziś -mniej czy bardziej udolnie- niosę posłanie........... posłanie godnego życia,życia w prawdzie,dzielę sie swoim doświadczeniem by zrobić miejsce na to bym mógł wziąć.
Od Ciebie.
I biorę.................dużo.
Jesteś moim lustrem.
A wiesz dlaczego????? bo sie na mnie złoscisz,bo pokazujesz mi mnie samego z mojego dna.
Dziękuje CI że jesteś.................... bo mając mozliwość czytania tego co piszesz ,tego co piszą inni mam lustro.
Pogody Ducha
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 19:43   

gentleman napisał/a:
. Wielką przeszkodą dla próbującego powrócić męża jest duma kobieca. W moim przypadku jest tak, że podjąłem próby powrotu 2krotnie (1 próba w maju, a 2 obecnie), lecz ciągłe wyrzuty, brak odpowiedniej komunikacji i duma kobieca, bardzo przeszkadza w porozumieniu i odbudowie. .


Gentleman o,k rozumiem w jakims stopniu Ciebie.
Widzisz-Ja to widze tak na podstawie faktów jakie napisałeś
-żona zdradziła
-ty w odzewie zdradziłes....

Zatem wynik (w ludzkim rozumowaniu)

1:1

I dalej zgadzam sie z Tobą że duma kobieca -to sciana jakiej bez przygotowania alpinistycznego nie zdobedziesz(nie pytaj czemu wiem).

Tylko zrozum to chłopie-nie oczekuj od zony ,czegoś co niemozliwe.
A wiesz czemu(i uwaga narażam sie czesci kobiecej forum).

Ze swiecą szukac kobiety jaka przyzna się do błędów.

Ty jestes facet,a jak facet to racjonalizatorski,konstruktywny,pomysłowy,trzezwo myslący(tak myslę :-D -bez obrazy).

To ty masz szukać sposobu -jak zdobyc tą piruńską scianę wspinaczkową-DUMA KOBIECA......

pozdrawiam
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 22:13   

gentleman napisał/a:
Nie tędy droga do pojednania, pojednanie zaczyna się w sercu i chęci naprawy, odbudowy a nie od tego czy będę żył sam czy z kochanką!


Czyli żona ma akceptować to, że jesteś taki "męski", wręcz "przemęski", ze wszystkimi swoimi wadami, natomiast żonie nie pozwalasz na bycie kobietą,czyli na to, aby mogła chociaż zdecydować, czy zechce rozmawiać z mężem wciąż mieszkającym z kochanką......... Ty znasz doskonale męskie uczucia i ok. A ja jestem kobietą i mąż mieszkający aktualnie z kochanką może co najwyżej spotkać się ze mną, aby powiedzieć mi, że się właśnie od niej wyprowadził....... A nie na temat naprawy małżeństwa. I El. którą tak chwalisz (jak i ja, cmooook El.) właśnie tak rozmawiała z mężem. Masz kochankę, to wszystkiego dobrego i żegnam. I zaczęła z nim rozmawiać, dopiero jak jej mąż zerwał z kochanką i poprosił o wybaczenie............. Rozumiem, że ta Twoja lista punktów była po to, aby się usprawiedliwić, że ponieważ żona zdradziła, więc jej wina się liczy, a to, że Ty mieszkasz z z kochanką, nie ma nic tu do rzeczy....... Czyli w sercu chcesz pojednania i naprawy, ale uważasz, że to nie ma znaczenia, że po rozmowie na ten temat z żoną wrócisz do kochanki? I to jest ponoć zachowanie czysto męskie, tak? Tak tym epatujesz, tego mężczyzna nie zrobi, tak nie powie......... Weź przestań........... Jakiś skrzywiony obraz mężczyzny nosisz w głowie, gentleman........
Mężczyzna dotrzymuje słowa..........
mężczyzna chroni rodzinę..........
mężczyzna chroni kobietę, którą wybrał na żonę,.........
mężczyzna wskazuje jej drogę zgodnie z boskimi drogowskazami........
mężczyzna jest wzorem dla swoich dzieci........
Ja taki mam obraz mężczyzny w głowie............ No cóż, może niedzisiejszy, może Twoim zdaniem chory, ale wiesz, ja wolę swój obraz w głowie nosić. "Dumny" facet, co to za karę za zdrady żony, sam ją zdradził, mieszka z kochanką i śmie pouczać tu porzucone kobiety, jak mają postępować, nie jest dla mnie męski nawet na milimetr....................


Cytat:
A wszelkie obelżywe stwierdzenia, że powinienem się przebadać na choroby weneryczne, itp. pominę aby zachować cierpliwość. Satine i czemu ty walczysz ze mną? Walka Twoja nie odniesie żadnego skutku, nie tędy droga, nie w taki sposób. Nie walcz z mężczyzną bo nie wygrasz, on zresztą też nie.


Wiesz...........obelżywe to jest sypianie z inną kobietą, kiedy się jest żonatym... To jest obelga dla małżeństwa i trwanie w tym, w przekonaniu, że "wolno mi, bo sam zostałem zdradzony, a jak żona chce naprawy, to musi to zaakceptować, że to wszystko jej wina"....... A choroby weneryczne to po prostu konsekwencja takiego obelżywego zachowania........... Średnio inteligentny człowiek wie, że jeśli ma więcej niż jednego partnera, to jest w grupie ryzyka...........Czyżbyś o tym nie wiedział?.......Nie walczę z Tobą, bo nie jesteś dla mnie przeciwnikiem. I nie oceniam, ja tylko komentuję Twoje słowa, nie Ciebie......... Ani razu Cię nie oceniłam, nie napisałam, że jesteś taki czy taki, oceniałam zachowanie, Twoje rady i Twoje poglądy, które tu prezentujesz........... Czy to gentleman, czy to Józek, czy Franek, czy Halina , tak samo bym to oceniła. Bo akurat zdrada i trwanie w tym nie jest jakoś specjalnie charakterystyczne dla jednej płci........ To forum, mam do tego prawo........jak każdy użytkownik.............
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 22:48   

Cierpliwy

zaciekawiłeś mnie tym pisaniem o dumie kobiety.
Jakoś staram się , szukać tej dumy w dawnej sobie i obecnej , i przyszło mi do głowy , coś takiego .

nie wiem , jak inne panie , ale słyszałam zarzut o dumie , ale od panów . To nie duma , to mężczyżni tak to interpretują .
TA postawa "kamienia" - nazywana przez was dumną , to nic innego jak reakcja na zbyt wiele ran w serce zadane przez świat i ta najbliższą ukochana osobę . To okropny paraliżujący lęk , strach i przerażenie - nie wiem jak jeszcze silniej to wyrazić - na pewno to nie duma.

wspinacie sie panowie nie po tej ściance co trzeba . to wielkie zranienie - nie duma .
wspinacie sie i wspinacie , i zastanawiacie sie , czemu nie wychodzi ????? bo używacie nie tych mięśni - użyjcie mięśnia sercowego .

cierpliwy - musicie sami najpierw odkryć swoje serce , by móc dostrzec nasze serca.

cierpliwy napisał/a:
Ze świecą szukać kobiety jaka przyzna się do błędów.

taki komentarz nie buduje , mówi - zobacz to badzie bardzo trudne - wręcz niemożliwe

z Bogiem
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 22:51   

Satine skoro masz taki obraz mężczyzny:
Satine napisał/a:

Mężczyzna dotrzymuje słowa..........
mężczyzna chroni rodzinę..........
mężczyzna chroni kobietę, którą wybrał na żonę,.........
mężczyzna wskazuje jej drogę zgodnie z boskimi drogowskazami........
mężczyzna jest wzorem dla swoich dzieci........

to dlaczego jesteś w kryzysie małżeńskim?
Wybacz ale Twoja postawa, którą tutaj przedstawiasz jest żałosna, mało konstruktywna i nie dziwię się twojemu facetowi, że porzucił. Sam bym tak zrobił i nawet nie myślał o powrocie ani ratowaniu małżeństwa. Z taką kobietą jak Ty po prostu nie da się dojść do porozumienia a co najgorsze nawet nie rozumie z kim i o co walczy.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 23:01   

Gentelmen, powstrzymaj emocje, nie oceniamy ludzi, a takie słowa: " Z taką kobietą jak Ty po prostu się nie da...." są bardzo raniące. Nie znasz Satine. Przystopuj.
 
     
Nimrodzel
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 23:07   

Genelman... Cóż Ty za słownictwo wobec Satine używasz... "Żałosna", "Z Tobą nikt nie wytrzyma" itp. :shock: To tak trochę przeczy Twojemu nickowi... Nirwanna ma rację.. Powstrzymaj emocje.. Nie jesteśmy tu żeby oceniać człowieka.. Absolutnie! Jesteśmy tu, żeby pomagać.. Poza tym... Zgłaszam, że ja również kobietą żałosną jestem, ponieważ w pełni zgadzam się ze słowami Satine...
Pozdrawiam :)
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 23:11   

gentleman napisał/a:

Z taką kobietą jak Ty ... [...]


gentleman

Słabo u Ciebie z manierami wobec pań.

Nie mówiąc o reszcie ...
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 23:21   

Cierpliwy masz rację, doskonale rozumiem co masz na myśli. Duma kobieca tak kobietom przesłania oczy, że czasami niemożliwe jest porozumienie. Najgorsze jest to, że kobiety wogóle nie odbierają tego jako dumę.
Kobiety uważają się za te "święte" istoty i liczy się wyłącznie tylko to co one chcą, tylko ich zdanie i tylko ich wola, wszystko inne się nie liczy. Kobiety nie są świadome tego, iż taka postawa tylko odpycha mężczyznę, oddala go coraz dalej i dalej od kobiety/żony.
Wy kobiety myślicie, że jak mężczyzna porzucił, odszedł to wtedy można coś naprawić? Myślicie, że to chwilowe? Mężczyzna jak porzuca i odchodzi to z reguły jest to przemyślana decyzja a próby ratowania tuż po odejściu męża nie zdają rezultatu gdyż jest już za późno.
Kobiety powinny naprawiać wtedy jak pojawiają się kłótnie o drobnostki, jak zaburzona jest komunikacja, czyli nie potrafią rozmawiać, itp. Wtedy należy działać a nie jak facet podejmie decyzję. Po odejściu męża musi upłynąć sporo czasu zanim opadną emocje, kiedy odbudują komunikację. Wtedy dopiero można myśleć o pojednaniu ale nie na zasadzie warunków typu: ty zrób to może pozwolę ci wrócić. Taka postawa nie sprzyja pojednaniu. Jeden będzie skruszony i powróci ale drugi wręcz przeciwnie, odetnie "wagonik" na zawsze i założy nową rodzinę. Tak to już z nami facetami jest i niektórzy mogą się oburzać, oceniać, wyzywać ale taka postawa nie sprawi aby facet chciał wrócić!
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 23:24   

Mirakulum napisał/a:
nie wiem , jak inne panie , ale słyszałam zarzut o dumie , ale od panów . To nie duma , to mężczyżni tak to interpretują .
TA postawa "kamienia" - nazywana przez was dumną , to nic innego jak reakcja na zbyt wiele ran w serce zadane przez świat i ta najbliższą ukochana osobę . To okropny paraliżujący lęk , strach i przerażenie - nie wiem jak jeszcze silniej to wyrazić - na pewno to nie duma.

wspinacie sie panowie nie po tej ściance co trzeba . to wielkie zranienie - nie duma .


Mirakulum ja wiem dokładnie z czego pochodzi to nazwanie Duma....i tak jak napisałąs co jest w tle,i co na to sie złożyło/

Masz racje to męskie okreslenie DUMA KOBIECA....(lecz same kobiety tez to tak okreslają)
ale o dziwo drugie powiedzenie że kobieta nie przyzna sie do błędów-to nie okreslenia facetów(tu mirakulum zaskocze cie same kobiety tak mówią o sobie)....

Wracając do okreslenia Duma kobieca----super niech to bedzie tak jak ty napisałas mirkulum....(postawa kamienna i tak dalej).

I pełna z tym zgoda.....
To ja tylko zadam skromne pytanie czemu to cos jest tak suwerennie i mocno pielegnowane w sercach kobiet?????

czy taka pielęgnacja pomaga????
czy tez nieraz szkodzi????

Wiesz mirakulum napisze ci tylko pewna historyjke.....

kobieta w postawie o jakiej pisałas....trwałooo to.....trwałooo to....

mąż raz,drugi,trzeci kolejny.....i nic ...zwątpił......nie zbładził jak gentelman.....
ale serce zapieczetował......

a kobieta po jakims czasie ...analiza...refleksja....zapragneła....zatęskniła....
szukała dojscia i nic...znowu i nic...aż wkońcu sama powiedziała
i po co??? mi była ta babska duma.....

i o tyle smieszne że z tą refleksją ktos mi sie zwierzył
Mirakulum napisał/a:
taki komentarz nie buduje , mówi - zobacz to badzie bardzo trudne - wręcz niemożliwe


A ja mam budowac gentelmana,pokazac mu droge na skuski????

przecież on o to sie prosi,mało tego domaga.

O sorry -życie jest takie spitoliłeś to z trudem naprawiaj-a droga jest kamienista.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 7