Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozmowy z gentelmenem
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-20, 23:37   

oczywiście Jarku , to dotyczy wszystkich sakramentalnych małżonków .

A powiedział mi to mój mąż , gdy opowiadał mi o swoim nowym związku . wtedy ta rewelacja nie zrobiła na mnie wrażenia

to było na tydzień przed moim nawróceniem , i te słowa " że nowy związek nie wiem jaki by nie był , nie będzie to nigdy 100% , może 80% ale nigdy 100% "

Wtedy mój pomysł na moje życie - wyglądał tak samo jak męża - to miał być nowy związek, wiecie lepszy, idealny i na 100 procent.

A tu słyszę od niego , że on to już ma , co ja planuje - i to nie jest 100%

ponad tydzień walczyłam , by zagłuszyć głos Pana w swojej duszy .
" w nowym związku nie będziesz miała 100%"

Po tym czasie i kilku innych znakach poddałam się - Jezusowi - i jestem z tu i nie żałuje , Obietnica Pana jest najwspanialsza i niepojęta - i doświadczam teraz prawdziwego życia,

To z Panem mam 100% , :lol: choć nadal czekam na męża .

Z Bogiem
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 01:20   

Mirakulum, skoro Ty oraz Twój mąż wiecie, że nigdy w nowym związku nie będzie 100% lecz tylko w Waszym małżeństwie to dlaczego tak trudno jest Wam zejść się razem?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 14:25   

okazało się , że na emigracji mąż powróciło do nałogu - i po prostu puki nie osiągnie swojego dna - nie ma możliwości na zejście.
Kochanka tez w tym nie pomaga - to ta od 80 %
mąż twierdzi , że "...w Szkocji nikt na niego nie mówi alkoholik.."

Trzeba stanąć w prawdzie wobec Jezusa, by możliwe było naprawianie tego przez obie strony . Trzeba przekraczać siebie . Muszą to zrobić obie strony .
A tak , staram się zmieniać to co mogę - czyli siebie :-)

czasem jak mąż wychyli głowę z tego błotka w którym jest - to powie coś mądrego , pomodlimy się , porozmawiamy - ale teraz totalna cisza od miesiąca , najsmutniejsze że z dziećmi też się nie kontaktuje.

powierzam to wszystko Panu - ON wie co robi - Jego plan jest najlepszy .
Z Bogiem
Ostatnio zmieniony przez Mirakulum 2010-01-24, 09:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 18:40   

Dawno nie opowiadałam. No to poopowiadam. Jak to ciekawie się plecie... Pan Bóg dziś najwyraźniej chciał mi pokazać... coś ;-) Bo i przetrzymał dłużej w pracy... I jak zajechałam na parking supermarketu, to oczywiście pooglądałam go najpierw czy gdzieś nie stoi samochód mojego męża.... Nie stał, to i poszłam zakupy robić. I co z tego, że pooglądałam parking? :-P Jak mąż zaraz po mnie też wszedł zakupy robić. Z kochanką oczywiście. Najpierw pierwsze spotkanie w przejściu - powiedział uśmiechając się "Hej", ja się oduśmiechnęłam i kiwnęłam głową, ona mnie nie zauważyła zagadana... Hm - uciekłam w inny korytarz, na drugi koniec supermarketu... Ale ten inny korytarz - a my znów idziemy naprzeciw siebie. :shock: Tym razem mąż się śmieje od ucha do ucha, ja się też uśmiecham... ona ma wzrok wbity w ziemię i przyspiesza kroku. Porobiłam zakupy, pomarudziłam, nawet postałam sobie w kącie... No tak. I sobie dumam: "a co ja tak w kącie stać będę, zrobiłam coś komuś? Panie Boże przydaj mi mocy!" I idę do kasy. No i oczywiście musiałam się ustawić w kolejce, gdzie oni już byli przy kasjerce. Mąż - nie wiem czy mnie zauważył, ona na pewno, bo zapakowała zakupy do koszyka, i nie patrząc na nikogo ... zwiała z tym koszykiem :shock: Mąż płacił, zapłacił... i się ze zdziwieniem rozejrzał - a gdzie ona... :-P A ja tak stojąc w kolejce znów sobie dumam "No zwykły człowiek wszak... ale i tak go kocham" I posłałam modlitwy do jego Anioła Stróża, i do jej Anioła Stróża .... :mrgreen:
Mąż.... Widać, że pije. Worki pod oczami... itp. Kiedyś może osiągnie dno.

Mireczko kochana - dzięki Ci za te 100%. Dzisiejszy dzień był po to, aby mi pokazać, że żona i mąż zawsze będą dla siebie tymi stoma procentami, inni - to namiastka zaledwie. :mrgreen:

A - zapomniałam dodać, że to taki dla mnie mini-cudzik. Już parę podobnych mam na koncie, zawsze jak mam jakiegoś dołka większego, takiego kryzysowego, czy ja aby na pewno dobrze robię, czy dobrą ścieżką idę - to Pan Bóg mi zsyła, czasem tak, czasem inaczej... ale zawsze to coś pociesza i podtrzymuje na duchu. I daje siłę :-D
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 21:08   

Nirwanno, brakowało tu Ciebie :-)

To mi wyglada na cudzik, te Wasze z mężem uśmiechy do siebie. :-D
Pan Bog czuwa, to pewne.
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
robertT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-23, 23:41   

Sory,że tutaj...ale!Wiesz co Nirwanno też bym chciał taki malutki cudzik...takie malutkie cudziki...Spotkałaś męża w sklepie.Nie ważne,że z nią był.Zobacz jak ona się zachowała?Widzi jaką krzywdę wyrządza waszemu małżeństwu.Zobacz jak uciekała od Ciebie!Mimo to wszystko brnie...może sumienie ją dręczy...nie potrafiła spojrzeć Ci w twarz.Co u takiej osoby siedzi w głowie?Żyje chwilą?Co do cudzików...może są ale ja jeszcze nie potrafię ich dostrzec.Muszę podnieść najpierw głowę z płytki chodnikowej(jak pisałaś)a może wtedy je dostrzegę.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-24, 09:09   

Nirwanna, to jest właśnie to - uciekała... Przecież na pewno wie, że nie zrobisz jej krzywdy... Uciekała - przed własnym sumieniem, a przed nim uciec nie sposób. Ona nigdy nie będzie miała w pełni Twojego męża, nigdy nie skosztuje zawartości tego "dzbana", będzie zachwycać się jedynie nim samym... Ta zawartość należy do Ciebie, jest Twoja...I dobrze, że tak jest...To moc sakramentu.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-24, 10:04   

Różo, Robercie - tak, sumienie to potężne narzędzie, które w nas Pan Bóg zaszczepił. Cudowne a czasem niepojęte jest to jak na nas Bóg działa poprzez sumienie.... Ale tu i człowiek ma sporo do roboty. Zło dobrem zwyciężać. Nie wiem, czy ktoś pamięta, w lipcu dostałam maila od owej dziewczyny, bardzo niefajny tekst, rozwalił mnie tak, że przyjaciele łyżeczkami z podłogi musieli mnie zbierać.... Dziękuję teraz tym, którzy mi doradzili - nie odpowiadać na tego maila (kasiu1 -dziękuję!!!). Tak właśnie trzeba - zatrzymać zło na sobie, nie odpowiadać, nie puszczać dalej.... a sumienie w tym czasie robi swoje. Musiałam poczekać długo na efekty mojego ówczesnego nie-działania, ale te efekty są niewątpliwe.
Co jeszcze - mogłabym się po tym spotkaniu oczywiście dołować, że wciąż są razem, choć wiem, że tydzień wcześniej się pokłócili, że mąż pił przez cały weekend... Ale ja wolę się w tym dopatrywać Boskiej interwencji, tak jakby Bóg chciał mi powiedzieć "No żesz, kobieto, ileż jeszcze się będziesz wzmacniać?? Silna już jesteś! Patrz co ci daję! Patrz co ci pokazuję!" Lepiej tak świat oglądać? Dla mnie - niewątpliwie tak. Dlatego uważam za cudziki właśnie takie zdarzenia - kiedy czuję że Bóg mi łopatologicznie coś wykłada i pokazuje :mrgreen:

Robert... a Ty nie doświadczyłeś cudziku ostatnio? Spodziewałeś się, że na początku stycznia będzie Twoja ostatnia rozprawa, że zostanie orzeczony rozwód - a nie został orzeczony :-) Warto w chwilach dołów wracać to tych chwil, kiedy czuło się namacalną opiekę Pana :-)
Pozdrawiam! :-)
 
     
robertT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-25, 00:07   

Widzisz Nirwanno,zbierali Cię z podłogi łyżeczkami...mnie do dzisiaj zbierają...nie mogę się jeszcze podnieść.Nie chodzi o alkohol bo już trzeźwieję jakiś czas jak wiesz.Nie mogę przegryźć mojej sytuacji.Ale wtedy eucharystia.To mnie najbardziej mobilizuje i wycisza.W sobotę leciałem na 7-mą rano do kościoła.Zmarzłem jak pies...ale warto było.To mi pomaga.Ale nie o tym.Tak,zło bliźniego trzeba zatrzymać na sobie,też jestem tego zdania.Oczywiście nie wszystko,nie da się.Czasami trzeba działać,nie mamy wyjścia.Dużo miałem takich sytuacji jak Ty.Dołowany byłem i jestem cały czas przez żonę.Odpowiadałem,prostowałem,rozmawiałem...nie ma sensu.Obraca się to wszystko przeciwko.Teraz, od jakiegoś czasu nie-działam-jak piszesz.Przyglądam się i teraz,kiedy piszesz o tych cudzikach coś można wywnioskować.Widzę,jak w pewnych sprawach domek z kart mojej żony się burzy.To są konkretne przykłady których nie wymienię.Wiem,że gdybym był ten domek by stał na dobrym gruncie.Kiedyś może coś skrobnę o tym.Niestety, trzeba zostawić to w diabły...niech się wali.Ale tak po ludzku boli jak cholera.Wchodzisz do domu w weekend-pusto,nie ma jej...nie ma żony...Tak,spodziewałem się w styczniu ostatniej rozprawy...cudzik?Myślę,że tak.Byłem przygotowany na ostatnią rozprawę...a tu proszę...Pan dał ci jeszcze...Twoja modlitwa też tam była...nie zapomnę o tym! Tak Różo...podpisuję się pod Tobą.Żona jest moją żoną...reszta jest nieważna...to jest moc sakramentu!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-25, 08:24   

Robert,piszesz"

robertT napisał/a:
Odpowiadałem,prostowałem,rozmawiałem...nie ma sensu.Obraca się to wszystko przeciwko.Teraz, od jakiegoś czasu nie-działam-jak piszesz.

To co napisałeś jest właśnie tym co w programie 12 kroków jest nazywane BEZSILNOŚCIĄ.
Odpuszczenie prostowania,wyjaśniania,nawracania,tłumaczenia ..... poprostu pozostawienia "popaprańca" w jego dysfunkcji i pozwolenie mu na ponoszenie konsekwencji,jednocześnie poprzez "odpuszczenie" zabranie mu povera,paliwa,motywacji do udowadniania jego racji jest właśnie przeciwieństwem "bezsilności" i jest ZARADNOŚCIĄ z Twojej strony.

Trudne???? tak...szczególnie wtedy gdy dotyka ból porzucenia,zdrady, krzywdy,poczucia kończącwego się niemal świata.

Jak piszesz:
robertT napisał/a:
Teraz, od jakiegoś czasu nie-działam,Przyglądam się i teraz,kiedy piszesz o tych cudzikach coś można wywnioskować.Widzę,jak w pewnych sprawach domek z kart mojej żony się burzy


Trudne.....ale możliwe.

Pogody Ducha
 
     
robertT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-25, 23:55   

Masz rację Nałóg.Tylko tak jak piszesz ,ciężko z tym wytrwać.Trzeba być konsekwentny w tych postanowieniach.Czasami chcesz się wyrwać do tablicy i coś wytłumaczyć,przekonać...ale nie ma sensu.Już tyle miałem nauczek-nie skutkuje...więc dajmy temu spokój.Przyglądajmy się...niech się zburzy to wszystko do końca!!!Tylko czy druga połówka zobaczy,że się burzy,czy przyjmie postawę pozoranta?"Przecież nic się nie dzieje".Co do 12-tu kroków...liznąłem...tak delikatnie...ale chyba warto.Chyba?.Na pewno warto.Muszę się zmobilizować.
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 18:09   

Jako, że jestem jeszcze daleko od Boga, czy ktoś z głęboko wierzących mógłby mi przybliżyć istotę Boga, tzn. jak Go widzi, czym On jest, jak Go odbierać, itd.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 18:46   

gentleman napisał/a:
czym On jest,


Bóg jest osobą nie rzeczą. Jak opisać osobę, która jest niepoznana przez nikogo poza Synem? Jak opiszesz milosc :?:
Jeśli chcesz poznać Boga to otwórz serce i poproś tak z całej własnej wewnętrznej potrzeby : BOŻE DAJ SIE POZNAC. Jesli to bedzie szczere to TY nam napiszesz KIM jest BOG i jak go widzisz.
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 19:23   

Osobą? Jak to rozumieć?
Osobą - człowiekiem?
Wiem, że to jest pytanie filozoficzne i odpowiedzi będzie tyle ilu odpowiadających na to pytanie.
Jednak biorąc słowa z biblii, iż Bóg jest miłością, światłem to chyba jednak nie jest osobą?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4