Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja opinia i to co przeżyłam...
Autor Wiadomość
zalamana12121
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 16:51   Moja opinia i to co przeżyłam...

Witam.
Pisałam tu kilka miesięcy temu. to moj temat: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3995
Byłam nieziemsko załamana, szukałam pomocy ,gdziekolwiek....
Jak widać na początku spotkałam się z wieloma życliwymi osobami które służyły poradami i pomocą...dostawałam propozycje napisania listów do ojca, powiedzenia o wszytkim mamie...itp. jednak z nich nie skożystałam gdyż okoliczności i brak siły nie pozwalały na to.Zaczełam uciekać w używki. Dni mijały...potrzebowałam coraz więcej wsparcia...pisałam o swoich uczuciach lecz...coraz częściej....niestety forumowicze zaczeli się niecierpliwić moim nicnierobieniem i zaczęto podejrzewac mnie o to ze nie jestem tym za kogo sie podaje:
,,Jeźeli Załamana jest dzieckiem ??
Dziecko by usłuchało porad starszych....poniewż o te rady prosiło.
Natomist osoba dorosła zachowała by się tak jak właśnie Załamana....hm....mam wrażenie, że problem o jakim pisze Załamana dotyką Ja w nieco inny sposób, jak nam to opisała. Jeżeli prosi się o radę.....i nic się z tym nie robi....z czego to wynika ?? Nie...nie do końca jest to zachowanie i reakcje dziecka. EL." ....
no cóż...? co mogę powiedzieć? Zrobiło mi się przkrko...przecież to forum jest podobno aby dać komuś wsprcie a nie by dochodzić ile osoba pisząca ma lat.
Moze się wydawać ,że to takie proste powiedzieć o tym co się wie....niestety nie...łątwo pisać komuś zrób to zrób tamto...ale jeśli nie jest się w jego kokretnej sytacji nie można się niecierpliwić że osoba nie ma odwagi.
Nie mając pewności czy to co widzialam w smsach jest prawdaa sprawdziłam to jeszcze raz.
niestety znowu dostałam wiadomość która podwójnie mnie dobiła:
,,Załamana....przykre to, ale widać kłamanie i oszukiwanie to Wasza rodzinna tradycja. Przykre to, że robisz to samo co Twój ojciec. To się nazywa tchórzostwo i nieuczciwość. To nie moja bajka. Jak nie potrafisz stanc w prawdzie jako dziecko....to jak potem, jako dorosła będziesz żyła ?? Mam wrażenie, ża TY zwyczajnie bawisz się tą całą sytucją . Ech......EL."
Tak dowiedziałam się ,ze bawie się losem mojej rodziny, że jestem oszustką. Naprawdę niesamowicie pomogło to w mojej sytacji.
Zaczełam się bronić...jednak zaczęto mnie umoralniać. A skąd ludzie możecie wiedzieć do czego posunelibyście się w mojej sytacji. To forum nie jest podobno do oceniania innych ale do wspierania w trudnych sytacjach. Kolejna wiadomość która dobiła mnie podwójnie:
,,Nie odzywałam się w tej sprawie od początku - bo sądziłam, że mylę się, podejrzewając trolling i nie chciałam skrzywdzić autorki tego wątku - a nuż, to rzeczywiście zagubiona nastolatka. Ale myślę - podkreślam, to moje zdanie - że czas chyba powiedzieć stop tym fantazjom."

Tak właśnie skończyła się moja historia z tym forum. Dziękuję za modlitwy i kilka postów wsparcia które później zostały ,,zadymione" przez ludzi którzy uważam nie powinni się wypowiadać w takich kwestiach. Powiem tylko tyle, sprawa się wydała...mama znalazła mój pamiętnik, ...dopiero w październiku...podejzewała coś.przez tyle czasu umierałam z rozpaczy nie mając w nikim oparcia. Przez listopad do teraz panowało piekło....o którym nie chce pisać bo nikomu nie miesciłoby się to w głowie. Jestem pod opieką psychologa...któremu powiedziałam o tym forum. Wyraził on sie w sposób następujacy an temat forum: Nie jest to odpowiednia forma dla poszukiwania wsparcia, na forum jest dużo ludzi niewykształconych w kierunku psychologicznym i mogą one dodatkowo dobic osobe załamaną nie mając wiedzy na ten temat.

Tak zgadzam się teraz zupełnie... jesli szukac pomocy to TYLKO u osoby wykształconej w tym kierunku, która nie ocenia, jest obiektywna i nie działa wedle własnych przekonań a wedle odpowiedniej wiedzy. Wiem co pisałam o psychologach jednak przekonania się zmieniają.

Jesli piszesz na tym forum...jesteś załamany....masz problem....znajdź kogoś kto się na tym zna...tu proś tylko o modlitwe...nie proś o rady bo każdy patrzy na świat przez pryzmat swojego życia i nie zna twojej dokładnej sytacji...nie jest w twojej skorze!
W okropnej sytacji psychicznej najmniej potrzeba człowiekowi oceny...

Jednak nie przerkeślam wsztkich dobrych słów i modlitw za nie bardzo dziękuje bo z pewnością pomogły.
Natomiast wszytkim osobą które myślą ,że mają rację i kierują się przeczuciami nie znając się zupełnie na pomaganiu radzę 5 razy pomyśleć zanim opublikują komantarz do postu bo może on niepotrzebnie dodatkowo kogoś skrzywidzić.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
Pamiętam o modlitwie. I o nią proszę bo w dalszym ciągu nie jest dobrze.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 16:58   

Załamana, przytulam i pamiętam w modlitwie... tyle mogę
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 17:08   

zalamana12121 napisał/a:
Nie jest to odpowiednia forma dla poszukiwania wsparcia


No cóż, przeczytałam cały ten wątek i stwierdzam, że masz rację i słuszny wniosek wyciągnęłaś..........Pisanie na forum dotyczącym małżeństw nie jest formą poszukiwania wsparcia.... dla dzieci. Dlatego też dostałaś mnóstwo rzeczowych i konkretnych rad, z których właśnie najczęściej padało to, abyś skorzystała z pomocy osoby fachowej. Rady zlekceważyłaś.........Tylko po co teraz ten wątek i krytyka osób,które radziły Ci właśnie to, o czym wspominał Twój psycholog? Radę, którą tutaj komunikujesz, że pięć razy ma ktoś pomyśleć, zanim coś napisze, zastosuj do siebie........... Nadal jesteś zagubiona, szkoda, że nikogo z tego forum nie posłuchałaś od razu.... :((((
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 17:57   

Załamana,
dobrze, że jesteś już pod fachową opieką psychologa. Mam nadzieję, że dasz radę wyjść z traumy, którą przeżyłaś. Rozumiem też co masz na myśli pisząc o "piekle" w domu po wykryciu zdrady. Większość osób tu piszących ( mam na myśli dorosłych) takie piekło przeżyły, ale Ty doświadczyłaś tego będąc jeszcze prawie dzieckiem.
Przykro mi z tego powodu.
Pamiętam o Tobie i Twojej mamie w modlitwie.

Dobrze, że się odezwałaś, bo nieraz zastanawiałam się co się z Tobą dzieje. Serdecznie Cię pozdrawiam.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 18:05   

Witaj Załamana !
Nie przypominam sobie, żebyś wcześniej pisała nam o tym, że stoszujesz uzywki...hm....
więc moim zdaniem - dobrze, że wszystko sie "wydało ", bo to o czym pisałaś ( i wzięłaś na swój karb) nadal uważam - nie jest problemem do udźwignięcia dla dziecka.
Cieszę się, że jesteś pod fachową opieka specjalisty !
...To że się wydało, uwoloniło Ciebie i tylko o to chodziło !!
Sprawy dorosłych - załatwiają dorośli !!
Trzymaj się Załamana i wszystkiego dobrego !! Pozdrawiam serdecznie !! EL.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 18:56   

Załamana,,,,,,,,za jakiś czas docenisz rolę jaką odegrało w Twoim życiu to forum.............docenisz grupe wsparcia...............jak stosujesz ,czy stosowałaś "używki" to wcześniej czy pózniej trafisz na terapię,na grupę................. poczujesz co to znaczy siła grupy,siła zwrotu i siła samopomocy.
Gdybyś zastosowała się choć do części sugesti ,to być może uchroniła byś się od jakichś tam "uzywek"(nie wiem.......narkotyki? alkohol??leki????)

Ale z Twojego postu wyziera sarkazm................. NIE POSŁUCHAŁAM WAS ,ZROBIŁAM JAK CHCIAŁAM.
Dziś masz jeszcze jednen problem.........używki.........a te zawsze zostawiają ślad..............

Ale widzisz.................. wyszło że to jednak forumowicze mieli rację.............nie TY Młoda Damo.
Pogody Ducha na kolejne dni Twego życia
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 19:37   

A ja chcę Ci powiedzieć , że jest Ktoś kto Cię kocha . Ten Ktos nazywa się Jezus Chrystus . Nie ma nikogo na świecie bardziej zainteresowanego Tobą niż On . Otwórz się na Jego miłość , otwórz serce i zawołaj - gdy będziesz tego naprawde pragnęła On przyjdzie do Twojego życia .....Wiesz ja kiedys tez byłam zagubiona nastolatką , z ogromnie trudnymi doświadczeniami ...wydawało mi się , że skoro ja doświadczyłam krzywdy to mam prawo tkwić w tej krzywdzie , ja ciągle szukałam głaskania po glowie , krzyczałam róznymi sposobami , ale gdy ktos chciał mi pomóc to ja wolałam się pławić w swojej krzywdzie . Również weszłam w używki ...ta droga prowadzi donikąd , możesz wpakowac się w poważne kłopoty . Nim się spostrzeżesz wejdziesz w związek , który Cię zje i wypluje . Ratuj się , kiedys będziesz błogosławic to forum .
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 21:12   

Moim zdaniem forum jest miejscem do przekazywania własnych doświadczeń. Swoich subiektywnych opinii, racji i rad, niekoniecznie słusznych.

Gdy przeczytałem pierwsze posty "zalamana12121" szczerze mówiąc trochę się jej sytuacją przejąłem.

Czytając to co teraz napisała zmieniłem zdanie i myślę, że to po prostu jakaś ściema, ale nie warto już nad tym dywagowac skoro sama zamknęła temat.
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 21:53   Re: Moja opinia i to co przeżyłam...

zalamana12121 napisał/a:
Witam.
Pisałam tu kilka miesięcy temu. to moj temat: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=3995
Byłam nieziemsko załamana, szukałam pomocy ,gdziekolwiek....
Jak widać na początku spotkałam się z wieloma życliwymi osobami które służyły poradami i pomocą...dostawałam propozycje napisania listów do ojca, powiedzenia o wszytkim mamie...itp. jednak z nich nie skożystałam gdyż okoliczności i brak siły nie pozwalały na to.Zaczełam uciekać w używki. Dni mijały...potrzebowałam coraz więcej wsparcia...pisałam o swoich uczuciach lecz...coraz częściej....niestety forumowicze zaczeli się niecierpliwić moim nicnierobieniem i zaczęto podejrzewac mnie o to ze nie jestem tym za kogo sie podaje:
,,Jeźeli Załamana jest dzieckiem ??
Dziecko by usłuchało porad starszych....poniewż o te rady prosiło.
Natomist osoba dorosła zachowała by się tak jak właśnie Załamana....hm....mam wrażenie, że problem o jakim pisze Załamana dotyką Ja w nieco inny sposób, jak nam to opisała. Jeżeli prosi się o radę.....i nic się z tym nie robi....z czego to wynika ?? Nie...nie do końca jest to zachowanie i reakcje dziecka. EL." ....
no cóż...? co mogę powiedzieć? Zrobiło mi się przkrko...przecież to forum jest podobno aby dać komuś wsprcie a nie by dochodzić ile osoba pisząca ma lat.
Moze się wydawać ,że to takie proste powiedzieć o tym co się wie....niestety nie...łątwo pisać komuś zrób to zrób tamto...ale jeśli nie jest się w jego kokretnej sytacji nie można się niecierpliwić że osoba nie ma odwagi.
Nie mając pewności czy to co widzialam w smsach jest prawdaa sprawdziłam to jeszcze raz.
niestety znowu dostałam wiadomość która podwójnie mnie dobiła:
,,Załamana....przykre to, ale widać kłamanie i oszukiwanie to Wasza rodzinna tradycja. Przykre to, że robisz to samo co Twój ojciec. To się nazywa tchórzostwo i nieuczciwość. To nie moja bajka. Jak nie potrafisz stanc w prawdzie jako dziecko....to jak potem, jako dorosła będziesz żyła ?? Mam wrażenie, ża TY zwyczajnie bawisz się tą całą sytucją . Ech......EL."
Tak dowiedziałam się ,ze bawie się losem mojej rodziny, że jestem oszustką. Naprawdę niesamowicie pomogło to w mojej sytacji.
Zaczełam się bronić...jednak zaczęto mnie umoralniać. A skąd ludzie możecie wiedzieć do czego posunelibyście się w mojej sytacji. To forum nie jest podobno do oceniania innych ale do wspierania w trudnych sytacjach. Kolejna wiadomość która dobiła mnie podwójnie:
,,Nie odzywałam się w tej sprawie od początku - bo sądziłam, że mylę się, podejrzewając trolling i nie chciałam skrzywdzić autorki tego wątku - a nuż, to rzeczywiście zagubiona nastolatka. Ale myślę - podkreślam, to moje zdanie - że czas chyba powiedzieć stop tym fantazjom."

Tak właśnie skończyła się moja historia z tym forum. Dziękuję za modlitwy i kilka postów wsparcia które później zostały ,,zadymione" przez ludzi którzy uważam nie powinni się wypowiadać w takich kwestiach. Powiem tylko tyle, sprawa się wydała...mama znalazła mój pamiętnik, ...dopiero w październiku...podejzewała coś.przez tyle czasu umierałam z rozpaczy nie mając w nikim oparcia. Przez listopad do teraz panowało piekło....o którym nie chce pisać bo nikomu nie miesciłoby się to w głowie. Jestem pod opieką psychologa...któremu powiedziałam o tym forum. Wyraził on sie w sposób następujacy an temat forum: Nie jest to odpowiednia forma dla poszukiwania wsparcia, na forum jest dużo ludzi niewykształconych w kierunku psychologicznym i mogą one dodatkowo dobic osobe załamaną nie mając wiedzy na ten temat.

Tak zgadzam się teraz zupełnie... jesli szukac pomocy to TYLKO u osoby wykształconej w tym kierunku, która nie ocenia, jest obiektywna i nie działa wedle własnych przekonań a wedle odpowiedniej wiedzy. Wiem co pisałam o psychologach jednak przekonania się zmieniają.

Jesli piszesz na tym forum...jesteś załamany....masz problem....znajdź kogoś kto się na tym zna...tu proś tylko o modlitwe...nie proś o rady bo każdy patrzy na świat przez pryzmat swojego życia i nie zna twojej dokładnej sytacji...nie jest w twojej skorze!
W okropnej sytacji psychicznej najmniej potrzeba człowiekowi oceny...

Jednak nie przerkeślam wsztkich dobrych słów i modlitw za nie bardzo dziękuje bo z pewnością pomogły.
Natomiast wszytkim osobą które myślą ,że mają rację i kierują się przeczuciami nie znając się zupełnie na pomaganiu radzę 5 razy pomyśleć zanim opublikują komantarz do postu bo może on niepotrzebnie dodatkowo kogoś skrzywidzić.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
Pamiętam o modlitwie. I o nią proszę bo w dalszym ciągu nie jest dobrze.

Witaj Skarbie!
Dobrze, że jesteś!
Niektórzy martwili się o Ciebie!


Na te Święta życzę Ci samych spokojnych dni,
Błogosławieństwa Bożego i łaski od Małego Dzieciątka i Jego Matki Przenajświętszej !!
Kasieńko, nie martw się, teraz na pewno będzie dobrze.
Kolęda dla Ciebie...
jesli zbyt smutna, nie słuchaj jej teraz, ale mnie ("starą" ;-) ) wzrusza
http://www.youtube.com/watch_popup?v=92eOrMxYxbM

Całuję Cię "Saro" ! :-) Zostań z Panem Bogiem.
 
     
zalamana12121
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 22:37   

dziękuję życze wesołych świąt! Podziękowałam za wsparcie i chciałam wyrazić tylko swoją opinię i powiedzieć że najlepszą poradą jest porada specjalisty ;). Pozdrawiam. WESOŁYCH ŚWIĄT. Oczywiście nie chciałam tu urazić nikogo...doceniam dobrą wolę i to co robicie na forum.Jednak czasam warto pomyslec 2 razy i nie oceniac. Jeśli ja to zrobiłam pochopnie przepraszam ;).
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10