Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
mój mąż złożył pozew
Autor Wiadomość
Stephanie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 22:09   mój mąż złożył pozew

Witam
Dzisiaj odebrałam odpis pozwu rozwodowego , który złożył mój mąż. Napisał że bez orzekania o winie, ale sformułował tak że wszystko to co się stało (to on mnie zdradzał) to moja wina. Jesteśmy ze sobą od 20 lat a on teraz napisał że od początku się nie układało, ja nic nie robiłam w domu poza gotowaniem i sprzątaniem, nic mnie nie interesowało a także, że nastawiałam i nastawiam dziecko przeciwko niemu.
Smutno mi było jak to czytałam, bo nie jest to prawdą.
Rozprawa ma odbyć się 18 stycznia.
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 22:19   

Stephanie,
Spokojnie,wiem co czujesz,ja mam pierwsza sprawe 14 stycznia,moj maz w pozwie napisal,ze chce rozwodu bo roznica charakterow,tez bylo mi przykro,tylko wiesz co to jest dziwne,ze po tylu latach dopiero nasi mezowie zauwazaja i skladaja pozwy,tez slysze ze nastawiam dziecko przeciwko niemu ze nie pomagam mu tylko robi to zlosliwie...ja nie wyrazilam zgody na rozwod odpisalam na pozew meza i czekam na rozprawe,nie wyraze zgody bo kocham meza i widze ze mozemy to wszystko naprawic...
 
     
Stephanie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 22:36   

żono Artua
Ja też myślę tak napisać że nie chcę rozwodu , przecież kocham męża i nie umiem odkochać się w kilka minut. Powiedziałam to też mężowi ale on na to że jak nie zgodzę się bez orzekania o winie to będziemy się szarpać.
Ja tego nie chcę. Napisał też o różnicy charakterów, i jeszcze różne inne rzeczy, nie dopisał tylko o swojej kochance.
Nigdy wcześniej nie mówił że mu tak źle, wręcz przeciwnie, że chce być ze mną. Nagle zmienił zdanie.
Ja też widzę że można naprawić wszystko, mówiłam mu żebyśmy dali sobie czas, ale mąż twierdzi że nie chce.
Zostawiam to Bogu, tylko On wie co najlepsze dla nas.
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 22:41   

Stephanie,
nic na sile nie zrobimy,oni musza tego chciec sami,ja rowniez zostawiam wszystko woli Boga...
Damy rade
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 08:53   

Stephanie bardzo krótki termin powiadomienia, ja dostałem pozew na trzy miesiące przed pierwszą sprawą.
Też miałem bez orzekania o winie ( a jak czytałem go nawet za którymś razem nachodziła mnie myśl jaki że ta kobieta musi mieć do mnie żal) między sprawami prawdziwymi były naciągane lub wręcz kłamstwa.
Odmówiłem rozwodu, teraz żona jest w trakcie pisania drugiego pozwu i rozprawa odbędzie się z orzeczeniem o winie którejś ze stron.
Oczywiście istnieje "przyjaciel" i sąd zapytał o to, choć w pozwie nic o tym nie pisała.
Tak więc rozprawa może się potoczyć w różnym kierunku.
 
     
Stephanie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 22:29   

Dziękuję za odpowiedzi
Jarosławie czy żona potwierdziła istnienie "przyjaciela"?
Żono Artura wiem że nie zmuszę męża do bycia ze mną, smutne jest to że po tylu latach nie chce ze mną rozmawiać.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-19, 10:23   

Nasi współmałżonkowie decydując się na grzech - wchodzą do piekła i zaczynają przebywać w towarzystwie jego mieszkańców ! Natychmiast przemianiają się ( zresztą zawsze ktoś im w tej przemianie pomaga ). My obserwujemy wtedy - dziwne zachowania, dziwne słowa, których wcześniej nie widzieliśmy i nie słyszeliśmy. Działanie mieszkańców piekla ( czy jak sobie to kto nazwie) nazywa się zniewoleniem, opetaniem itp . I rzeczywiście okazauje się, że nasze spostrzeżenia sa słuszne i prawdziwe. Po 3, 5, 10,20 latach małżeństwa okazuje sie nagle że mąż/ żona nigdy nie był zadowolony, nigdy nie był szczęśliwy - przy czym bez grzechu nigdy tego nie komunikował !
Dla nas to szok !!
Ale kiedy zrozumiemy działanie grzechu = złego w człowieku - to to wszystko staje się logiczne i zrozumiałe !

Nazwij sobie to jak chcesz - chory, zniewolony, zwariował/ła itp - no przecież widzisz, że to nie jest norma, że to nie ten sam człowiek, którego znasz od tylu lat !! Widzisz ??

Nie ma z kim tu walczyć , bo ze złem nie podejmujemy walki !! Nie z nim....ale w walce o współmałżonka proszę samego Boga o pomoc !!

Grzech jest jak zaraza !! Zaraża w szybkim tempie !!
Jak będziesz tego świadomy, to sie nie dasz zarazić. A na chorą duszę masz tylko jedno lekarstwo - Boga w trzech Osobach ! Masz zasoby, znasz sposoby, wiesz do kogo sie zwrócić . Nie zwlekaj !!

Stephani, Żono Artura i Jarku - Wasi współmałżonkowie mają dusze zniewolone, stąd te kłamstwa , zdrady , okropności, które zadają Wam ból !
Wiecie co możecie zrobić, żeby Oni zostali uratowani !

A po ludzku - walka w sądzie o swoje małżeństwo jest pewnie traumą ale skoro sprawa jest słuszna.....to chyba warto ?!!
Co może jeszcze bardziej boleć w tej sytuacji ? Kolejne kłamstawa osoby chorej przed Sądem ?
A w Sądzie pokazujesz swoją postawę, wiarę i oblicze Człowieka !
Cokolwiek Sąd postanowi - Ty zostajesz Człowiekiem ! I ciągle możesz sobie spojrzeć w twarz !! I nikt nie zabroni Ci nadal i mimo wszystko kochać współmałżonka ! Pozdro!! EL.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-19, 18:30   

Stephanie napisał/a:
Dziękuję za odpowiedzi
Jarosławie czy żona potwierdziła istnienie "przyjaciela"?
.

Tak potwierdziła.
Sąd zapytał potem czy mąż wie, żona odparła, że tak.
Wtedy sędzina zapytała i co pan na to? Powiedziałem, że chcę ratować rodzinę bo tylko oboje rodziców tworzy dla dziecka dom.
Sędzina na to, ale tu już nie ma rodziny, czy pan tego nie dostrzega? Żona nie chce być z panem.
Odpowiedziałem, że mam nadzieję iż zmieni zdanie.
No i na tym się skończył ten wątek.
 
     
BajkaMisiu
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-19, 21:30   Re: mój mąż złożył pozew

Stephanie napisał/a:
Witam
Dzisiaj odebrałam odpis pozwu rozwodowego , który złożył mój mąż. Napisał że bez orzekania o winie, ale sformułował tak że wszystko to co się stało (to on mnie zdradzał) to moja wina. Jesteśmy ze sobą od 20 lat a on teraz napisał że od początku się nie układało, ja nic nie robiłam w domu poza gotowaniem i sprzątaniem, nic mnie nie interesowało a także, że nastawiałam i nastawiam dziecko przeciwko niemu.
Smutno mi było jak to czytałam, bo nie jest to prawdą.
Rozprawa ma odbyć się 18 stycznia.


Nie wiem czy wiesz, ale masz prawo napisac ODPOWIEDŹ NA POZEW ROZWODOWY. wykorzystaj z tego i na piśmie wyraź wszystko to co czujesz po przeczytaniu tego pozwu od męża. Szybko wyślij zeby sąd maiłą przed sobą na sprawie oba stanowiska małżonków. napisz tam o wszystkim co uznasz za stosowne i co przemawia za Twoim stanowiskiem oraz nadzieją w ratunek tego małżeństwa. Daj sobie szansę.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 19:40   

Stephanie....posłuchaj ( poczytaj ) co mówi Twój mąż !
To dobrze, że On mówi....słuchaj i usłysz !
Jeszcze nie jest za późno ! Słuchaj i działaj !! Jestem z Wami !! EL.
 
     
Stephanie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 22:25   

EL
Ja słucham co mówi mój mąż, nigdy wcześniej nie mówił że mu źle, w naszym małżeństwie zdarzały się konflikty jak w każdym, ale zawsze potrafiliśmy dojść do porozumienia, dopiero jak pojawiła się inna kobieta zaczęło być tak jak teraz.
Cieszę się że napisał tu, ja nie chciałam opisywać go jak potwora, pisałam to co czuję w danym momencie, było mi już tak przykro, że sama nie dawałam sobie z tym rady dlatego napisałam tutaj.
Kiedyś mój mąż był dobrym mężem i człowiekiem, wiedziałam że mnie kocha, i nigdy nie twierdziłam że nic nie robi, wieziałam że pracuje dla nas. Ja też pracowałam, i robiłam wszystko w domu, większość czasu to ja spędzałam z córką i zawsze cieszyłam się jak wracał i córka też. Ale od czasu jak mąż znalazł nowe hobby konie coraz mniej czasu spędzał z nami, córka nieraz go prosiła żeby coś tam jej naprawił czy zrobił ale mąż ciągle nie miał czasu, bo była praca, konie a w końcu inna kobieta.
Bardzo mi zależy na tym żeby mąż od nowa zaczął spędzać czas z nami ale ja nie mogę do do tego zmusić.
Dobrze że znalazł to forum , a ja nie ustaję w modlitwie bo tylko Bóg może nam pomóc.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 14:47   

To mówisz Stephanie, że mąż ni stąd ni zowąd nagle odszedł , odsunął się...że wszystko było ok i tak nagle.....??

MNie w czasie ostrogo mojego kryzysu i odejściu męża zapytał ksiądz - niech sobie pani przypomni co mąż do pani wcześnie mówił.....bo mówił !!.....niech pani sobie dobrze przypomni !
Byłam pewna , że nie mówił ! Ale jak zaczęłam myśleć, to sobie przyoominałam...powoli i z trudem....kurcze, nie chciałam tego pamiętać !! A te odkrywane na nowo, wygrzebywane słowa i gesty męża - wyparte przeze mnie- tak strasznie bolały !
Mówił....ale ja Go nie słuchałam, nie chciałam słuchać i słyszeć......ech .

Tu nie chodzi o to, żeby szukać winnego....czy obwiniać kto bardziej niedobry ....
Wiesz, kiedyś ktos powiedzieł, że mąż nie odchodzi od dobrej żony , od Anioła...ani żona nie odchodzi od super męża .
Nie masz wpływu na mężą i nigdy nie miałaś...chociaż wydawało Ci sie pewnie, że kiedyś miałaś, kiedyś było dobrze i to co chciałaś to robił.....Ale przestał robić, więc wszystko sie zepsuło......
Nie masz wpływu na męża....bo to dorosły człowiek ! Ale masz wpłym na samą siebie, na to co Ty mówisz i co robisz ! Więc co Ty możesz teraz zrobić, żeby Wasze małżeństwo uratować ??
Żeby działać i ratować ( uprzedzam Twoje zdanie, pytanie) nie potrzebujesz męża ! TY masz działać, TY masz chcieć, TY masz być Aniołem, TY ....!!
Działaj !
A ja wspieram Cię - Was w modlitwie !! POwodzenia !! EL.
 
     
Stephanie
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 19:29   

Witam EL
Dziękuję za twoją wypowiedź. Może masz rację może nie słuchałam ale to nie tak że ja chciałam a mąż coś robił a nagle przestał. Mówił często o drugim dziecku, teraz mówi że to ja nie chciałam ale to też nie do końca tak. Przez 12 lat mieszkaliśmy u moich rodziców w małympokoju, a później jak się przeprowadziliśmy do własnego domu to mąż znowu mówił o dziecku ale coraz mniej czasu nam poświęcał , wcześniej wiedziałam że nie ma czasu bo pracuje dla nas. Teraz pojawiło się w życiu męża hobby konie i mam wrażenie że to im poświęcał wolny czas. Powiedziałam mu wtedy że jeśli zmieni tryb życia, zacznie bywać więcej w domu to też chcę mieć dziecko ale nie dam rady sama wychowywać dwoje dzieci. Mój mąż nie chciał tego słuchać i tak skończyła się dyskusja. Później jak był moment że mówiłam żeby skończył już to jeżdżenie do innej że przecież myślał o dziecku ze mną, mąż miał chwilę że się rozpłakał powiedział że go tam nic nie trzyma, ale po kilku dniach znowu zaczął jeździć, znalazlam wtedy dowód zdrady a mąż przysłał mi sms że teraz to chciałam go kupić mówiąc o dziecku i że może będzie miał dziecko z nią.
To zabolało strasznie uwierz mi, boja chciałam zrobić wiele żeby mąż był z nami w domu.
Myślę jednak że są inne sposoby na porozumienie się w sprawie dziecka czy innych, domowych a nie zdrada.
Mimo wszystko powiedziałam niedawno mężowi że go przepraszam za to co było złe między nami i chcę mu wybaczyć i proszę by on mi wybaczył bo wszystko można naprawić bo jesteśmy rodziną a póki życia póty nadziei.
Dzisiaj zpytałam męża czy chce z nami spędzać święta ale nic nie odpowiedział.
To uż nie wiem jak mam działać.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 08:59   

Stephanie, piszesz :"Mówił często o drugim dziecku, teraz mówi że to ja nie chciałam ale to też nie do końca tak. Przez 12 lat mieszkaliśmy u moich rodziców w małympokoju, a później jak się przeprowadziliśmy do własnego domu to mąż znowu mówił o dziecku ale coraz mniej czasu nam poświęcał , wcześniej wiedziałam że nie ma czasu bo pracuje dla nas."
On mówił............... a czy Ty słuchałaś tego co on mówi?
Krzysztof............ a czy Ty mówiłeś jasno i wyraznie?czy to był komunikat "pogodowy"?

Stephanie................. pewnie to te zi tak było: po 12 latach córka juz spora,odchowana,Ty pewnie robisz kariere zawodową,luzik,spokój(tzw.święty) a tu maż napomina o dziecku............. znowu pieluchy,zarwane noce,a i jedynaczka może sie buntować................. ot....tyle niewygód............ eeeee lepiej nie...... a żeby nie napierał to lepiej zaaranżować cieche dni,unikać wspóżycia,ból głowy,jutro............

A Krzysztof uruchamiał swoje toksyczne myślenie................ np takie: a w zasadzie to córka już duża,ja żonie potrzebny jestem tylko do wyniesienie śmieci i przyniesienie kasy.............. to jak odejdę to wielkiego uszczerbku nie będzie.............bo córka śmieci wyniesie a pieniądze wyślę na konto w banku......................
I świstak (kusy) siedział i zawijał,.........i zawijał.......... i nakręcał takie obustronne myślenie...........
......on czuł sie odrzucany....... a ona zaniedbywana.......
...... on czuł sie coraz mniej potrzebny..... a ona coraz bardziej opuszczona......
..... on nie widział siebie jako "wodza" tej rodziny..........a ona nie miała żal o to że nie jest wodzem,ale nie mówiła tego.............
........on czuł się tylko dostarczycielem środków materialnych........... ona nie widziała w nim męża,części wspólnej małżeństwa a tylko egzekutora jego własnych praw
........... on używał jej jak rzeczy.............. a ona używała jego jak rzeczy.............
..........on czuł się bankomatem................. a ona korzystając z "bankomatu" czuła się jak nałożnica
......on miał swoje konie.................a ona jakieś swoje hobby...........
.....on poszukał sobie takiej co to w nim zobaczyła faceta,pochwaliła, doceniła,pogłaskała męską dumę,podbiła męska pychę............ a on doszedł do wniosku że ta nowa to bez niego absolutnie sobie nie poradzi............ a ta "stara" żona to "herod baba" ....idzie przez życie jak czołg.............wiec nie ma problemu.....ona sobie poradzi..
Sumienie zagłuszone................ no bo on potrzebuje miłości której nie dostawał od żony ślubnej.
A żona ślubna poczuła sie żoną jak zobaczyła ,że coś grunt pod nogami się usuwa.....
I płacz................. jak on tak mógł.................... a mąż (Krzysztof) zobaczył na forum jakiś post,przeczytał i odnalazł siebie w treści....i go ruszyło........jak ona tak mogła poruszac te wewnetrzne ,rodzinne tematy na forum..................i napisał swoją wersję.

I tak sobie żyli.............. aż pękło................ bo małżeństwo to komunikacja,to komunia,to bycie razem w osobnych bytach,to wzajemna troska o siebie a nie tylko o "siebie".O własne "MNIE".

NO..........i może zaczną ze sobą rozmawiać?????? ze zrozumieniem?????

Stephanie................. a dziecko możesz urodzić i teraz....................... jeszcze młoda jesteś................
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8