Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
pomocy
Autor Wiadomość
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-16, 18:54   

Samotność jest straszna.Córka wyjechała na studia, syn chodzi już własnymi drogami.
To już 20 miesięcy , kiedy mąż odszedł. :-(
 
     
Winny
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-16, 19:28   

marzena0711 napisał/a:
Samotność jest straszna.Córka wyjechała na studia, syn chodzi już własnymi drogami.
To już 20 miesięcy , kiedy mąż odszedł.


Samotność jest straszna.
Wiem coś o tym, bo:

Córka wyjechała na studia, syn chodzi już własnymi drogami.
To już 16 miesięcy , kiedy żona odszedła.
Trzymaj się. :-D
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-17, 08:36   

Marzena..............samotność???a co to jest samotność???? piszesz o córce ...wyjechała................. Znma taki stan..... wokół pełno ludzi, a wewnątrz okropne poczucie samotności.
Wewnętrzne poczucie osamotnienia.
Juz wiem.........można być samotnym nawet w tłumie
Ale to stan własny,wewnętrzny.Stan podsycany przez "kusego".............dla pognębienia,dla podsycania lęków,złości,buntu...................DLCZEGO JA????????


Rozważ...................

Pogody Ducha
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-17, 10:36   

Rodzina ,znajomi nie zastąpią mi męża.Brak poczucia bliskości.
Można oddalić samotność na jakiś czas.Można się czymś zająć, ale zawsze przychodzi ten moment wcześniej czy później.

[ Dodano: 2010-11-17, 10:44 ]
Nie chce się nad sobą użalać.Wiem ,że zawsze może być gorzej.Jestem zdrowa i mam zdrowe dzieci.Jednak nie potrafię wypełnić pustki ,która została po mężu.Będę już sama do końca.
Pozostaje nadzieja i wiara.

[ Dodano: 2010-11-17, 16:02 ]
kochanka mojego męża wstawiła zdjęcia z wakacji na nk.Wyglądają pięknie.
Nie chce tak żyć! chce być szczęśliwa!
Nas nie było stać na wyjazdy i teraz tez mnie nie stać.
Ona znalazła szczęście u boku mojego męża,jej mąż u boku innej cudzej żony a ja muszę być szczęśliwa w samotności
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-17, 21:34   

Marzenko kochana to po co oglądasz te zdjęcia ,możesz ich konto zablokować ja tak zrobiłam i miałam :-) święty spokój , a po czasie okazało się ,,ze kochanka mojego męza zlikwidowała nasza klasę A samotność nie jest taka straszna ,pomyśl masz dzieci ,a w niedalekiej przyszłości będą na pewno wnuki, masz dla kogo żyć , :-)TO Ty jesteś szczęśliwa ,bo ty jesteś wybrana jak to mówi nasza koleżanka Lili z wakacji bo my jesteśmy księżniczkami Pana Boga,A kto zbudował szczęście na cudzej krzywdzie tylko :evil: Pogody ducha :lol:
 
     
Aleksandra1001
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-17, 22:18   

Marzeno, spróbuj znaleźć szczęście w ramionach kochającego Boga.
Ci, którzy teraz szukają szczęścia w cudzołóstwie, zapominają o wieczności.
Wiem, że to bardzo trudne - sama mam z tym kłopot - ale tak naprawdę oni mają tylko nas, którzy się o nich możemy modlić, aby mimo to znaleźli drogę do Pana Boga.
Wierzę, że moja modlitwa za niewiernego męża jest teraz realizacją mojego powołania do małżeństwa.
Też przeżywam chwile załamania i tęsknoty za utraconym szczęściem, ale kiedyś miałam sen, że to ja zdradziłam i - obudziłam się z takim poczuciem nieszczęścia, że nawet wiadomość o zdradzie męża i jego decyzja o odejściu nie mogą tego przebić.
Ta świadomość pomaga mi przetrwać, chociaż tak, jak Ty podejrzewam, że do końca życia będę sama.
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-18, 12:54   

Mój mąż mieszka ok 200m od nas.Dzieci nie widziały go już kilka miesięcy a ja we wrześniu kiedy załatwialiśmy pewne formalności.Alimentów nie płaci odkąd je przyznał sąd,czyli już ponad rok.Boję się że jak pójdę do komornika to wniesie sprawę o podział majątku i trzeba będzie sprzedać nasze małe mieszkanko.Zostanę na bruku bo ani jego ani mnie nie stać na spłatę.On ma gniazdko u niej a ja nie mam dokąd pójść.

izabela1115, wiem ,że nie powinnam tych zdjęć oglądać ale tak bardzo za nim tęsknie.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-18, 13:09   

Dziewczyny, jesteście piękne w swojej - wierności mimo wszystko :-D .
Hmm, chyba większym wyzwaniem jest to trwanie niż pojednanie po zdradzie.
Tak trzymajcie. Bądźcie światłem dla tych, którzy nie wytrwali. Może powrócą...

http://www.youtube.com/watch?v=elWnY7pHKHA
 
     
wiara47
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-21, 18:15   

Marzenko - wiem jak ci ciezko...
Moj maz tez teraz ma wakacje i wyjazdy z "przyjaciolka?", jak bylismy malzenstwem bylo nam ciezko finansowo....jak nie wiem.
Moi synowie oboje sie ucza (studia), i nie ma ich blisko ale sa sercem ze mna a ja z nimi.
Nie boj sie tego jak poradzisz sobie - o wszystko zatroszczy sie Bog.Slowo.
Ja sama utrzymuje chlopakow i siebie ( maz ma wakacje, ;-) jakos nie poczuwa sie ...) a ja daje rade jakims cudem obgarniam wszystko.
Wiem ze Ty tez poradzisz sobie coby sie nie dzialo....
Jestem sama jak palec w obcym kraju, a jednak ta samtnosc jest mi blogoslawienstwem...Moze przyjedziesz do mnie na wakacje ? A co jak szalec to szalec-wystawimy piekne zdjecia na nasza klase. ;-)
Mocno Cie sciskam....i modle sie .
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-21, 18:50   

Kończy się weekend. Spędziłem go z dzieckiem u mojej rodziny. Oddałem dziecko, zapytałem na kogo głosowała, bo nie wiem jak zagłosować. Odpowiedziała, że nie będzie ze mną gadać, bo nie ma nastroju. Teraz wróciłem do swojego mieszkania.

Pusto, pustka....

Nawet we mnie pustka. Nic nie czuję, nic mi się nie chce.

Nie mam żadnych słów pocieszenia dla Was, mogę sobie wspólnie pomarudzić.

Dlaczego ja mam być do końca sam? Nie wiem co gorsze, czy jak się małżeństwo sypie po 4 latach, czy jak po 20? Ja się nawet nie zdążyłem nią nacieszyć.
 
     
Małgośka12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-21, 18:56   

Marzenko,
jestem sama od 24 miesięcy , otworzyłam klatkę, ptaszek wyfrunął i jest mu wspaniale! Troszkę złości się, że alimenty płacić musi, że mieszkam nadal w jego mieszkaniu... Ale to jest to czego mu było potrzeba -"wolności". Tylko niech się nie udławi...
Mam 2 małych dzieci więc mam mnóstwo obowiązków i myślę, że gdybym ich nie miała to poszukałabym ludzi, miejsc, gdzie mogłabym czuć się pomocna...

Ktoś tutaj na forum napisał pięknie: Boże spraw, bym umiał pocieszyć gdy sam potrzebuję pocieszenia" .

pozdrawiam serdecznie
Małgosia

[ Dodano: 2010-11-21, 19:01 ]
Wujt, Ja własnie czekam na dzieci, połowę niedzieli zawsze z ojcem spędzają.
Ehh, samotność.
Chyba nie ma znaczenia po jakim czasie wszytko runie.. Boli chyba tak samo...
pozdrawiam.
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-21, 19:14   

wiara47, ja tez pracuje za granicą,teraz jestem w domu i będę jeszcze tutaj do końca roku.
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-21, 19:24   

Małgośka12 napisał/a:
otworzyłam klatkę, ptaszek wyfrunął i jest mu wspaniale!


I w tych słowach znalazłem swoje pocieszenie, bo mojej żonie to nie jest wspaniale, ale trochę to paskudne znajdować pocieszenie w tym, że ktoś ma gorzej.

Idę poczytać ,,Przebaczenie odmienia życie''. Może się zmuszę żeby chociaż poczytać.

Może jeszcze zaświeci dla nas słoneczko na tym świecie? Hiobowi wszystko zostało zwrócone.
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-21, 20:18   

Marzenko nie wiem co jest lepsze, czy to że męża nie widzisz czy to. że odwiedza dzieci 3 razy w tygodniu,po 3 godziny i wraca do niej wolałabym żeby nie odwiedzał tak jak to było na początku ,nie kontaktował się z nami 7 miesięcy bo jak wychodzi to błogosławie go i jest mi smutno i żal :-) właśnie teraz wyszedł :-x
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8