Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
juz nie potrafie...dzis zabrano mi wszystko....
Autor Wiadomość
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-01, 18:58   

Danka 9 napisał/a:
Mąż nie chce z jakichs swoich powodow wrocic do domu, chce bys to Ty sie wyprowadziła, jesli mieszkanie jest wspólne, to powiniscie na serio pogadać o podziale...o kupnie dwoch mieszkań?
Domyslalm siez eto nie taki hop siup, moze trzeba bedzie kredyt wziać....
Maz powinien zapewnic Ci dach nad głowa w tej sytuacji.

Maz nie chce sie dzielic ze mna domem,to prawda, prawnie dom jest jego...pieniadze dam tylko wtedy jak dam mu rozwod...innej mozliwosci nie ma,uwaza ze skoro nie chce rozwodu to sama musze sobie poradzic....nie interesuje go gdzie bede mieszkac...czuje sie troche manipulowana przez niego,on wie ze go kocham i jestem w stanie poswiecic sie dlatego byla wczoraj ta rozmowa,jak on to sie zle czuje i musi wrocic do domu,ale mnie ma tam juz nie byc..wiec co do jakis kredytow i kupywaniu domu nie ma szans...
on uwaza ze juz nie ma zony i sie tak zachowuje...mowi ze stracil osoby, a to ze traci zone to go nie obchodzi,bo on chce byc szczesliwy...czuje sie troche wykorzystana przez niego i zastanawiam sie czy on mnie kochal naprawde czy to taki kaprys...wiem ze przede mna ciezka rozmowa z nim i napewno nie bedzie mila...ale Bog jest ze mna...Pan dal mu juz tyle znakow, jego choroba...ktora po 2 miesiacach zniknela... a on nawet nie podziekowal Bogu...teraz ten wypadek...co jeszcze musi sie stac aby on sie nawrocil...jest mi przykro jak widze jak moj maz sie stacza...i wkurza mnie jego egoizm...Panie, przemyj mu oczy i otworz jego serce...
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-01, 19:19   

kangoo napisał/a:
co jeszcze musi sie stac aby on sie nawrocil...jest mi przykro jak widze jak moj maz sie stacza...i wkurza mnie jego egoizm...Panie, przemyj mu oczy i otworz jego serce...

Co oznacza "nawrócony mąż" ?
Kangoo, jesteście małżeństwem sakramentalnym?
Może po prostu mąż nie pochodzi z rodziny katolickiej, stąd Wasze dwa ścierające się światopoglądy?

Nawrócić się... Zastanów się, co to oznacza dla Twojego męża. Czy on nie jest nawrócony, bo nie jest taki, jakbyś Ty tego pragnęła? Pytam, abyś zastanowiła się nad tym słowem "nawrócić się".
Poza tym, najważniejsze rozgrywa się zawsze we własnym sercu.
Dlatego ZAWSZE najpierw my sami się mamy nawracać. To takie przypomnienie KLUCZOWE.
Najpierw JA SIĘ NAWRACAM, a właściwie... tylko JA.
Pozdrawiam. :-)
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-01, 19:27   

mari napisał/a:
Kangoo, jesteście małżeństwem sakramentalnym?
Może po prostu mąż nie pochodzi z rodziny katolickiej, stąd Wasze dwa ścierające się światopoglądy?

tak jestesmy malzenstwem sakramentalnym,i maz byl wychowywany w rodzinie katolickiej...na poczatku chodzil ze mna do kosciola, modlil sie...teraz oczywiscie mi mowi ze tylko po to zeby mi sprawic przyjemnosc...poza tym slub koscielny oboje podjelismy te decyzje po 2 latach od slubu koscielnego..wiec to cos znaczy..a poza tym nigdy nie ukrywalam swojej wiary przed mezem.....chyba dobrze ze chce aby moj maz sie nawrocil?
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-01, 21:32   

Kangoo modlisz się o nawrócenie swojego męża ? Wg mnie modlisz się o coś najcenniejszego dla cżłowieka , bo gdy Twój się nawróci i stanie w prawdzie zyska życie wieczne .

Mari co to znaczy nawrócony ? To ten kto przeżył Wielki Piątek osobiście i zobaczył mękę Jezusa poprzez pryzmat SWOICH WŁĄSNYCH GRZECHÓW . To powala . On cierpiał , przeogromnie przeze mnie i to Moje grzechy Go przybiły do Krzyża . Druga prawda , która powala to ta , że zrobił to z miłości , bezinteresownie . Z ogromnej miłości „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).

Ja też brałam ślub kościelny , też przystępowałam do sakramentów , do Kościoła nie chodziłam wiele lat . I co , byłam nawrócona ? No nie byłam..........Gdybym wtedy miała wypadek to swoja wiecznośc spędziłabym w mało przyjemnym miejscu...............

Modlitwa o czyjeś nawrócenie jest ogromnym aktem miłości.
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-01, 23:06   

Agnieszka napisał/a:
Kangoo modlisz się o nawrócenie swojego męża ? Wg mnie modlisz się o coś najcenniejszego dla cżłowieka , bo gdy Twój się nawróci i stanie w prawdzie zyska życie wieczne .

to mi daje poczuc ze Pan jest ze mna...ze sie zmieniam...nie jestem samolubna....chce dla siebie i moich bliskich zycia wiecznego....a maz?,wroci....ja w to wierze,ale chce aby najpierw sie nawrocil...aby najpierw otworzyl swe serce na Boga, dopiero potem mozemy naprawiac nasze malzenstwo...ja wiem ze bede trwac,ze bede wierna...a czas pokaze jaki plan ma dla nas Bog....dzieki temu forum i ludzi ktorych poznalam zmienilam swoje zycie...odnalazlam Milosc...
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 08:20   

Najpierw nawracamy SIĘ. My. Się nawracamy.

Modlić się o nawrócenie czyjeś... też, ale... wtedy jak my się nawrócimy :!:
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 11:32   

Mari, zdecydowanie się z Tobą nie zgadzam. Możemy i nawet powinniśmy sie modlić o czyjeś nawrócenie ZAWSZE, a nie dopiero jek sami się nawrócimy. Bo każdy ma się nawracać całe życie, codziennie, i chyba nigdy nie ma takiej sytuacji, że możemy rozsiąść się wygodnie w fotelu i powiedzieć : no wreszcie się nawróciłem i teraz mogę pomodlić się za innych, bo to byłaby pycha, a pokusy będą koło nas do samej śmierci i ciągle na różne sposoby będziemy upadać. To chyba kusy podpowiada Ci taką wersję, bo mu zależy na tym, żeby ludzie się nawzajem za siebie nie modlili. Oczywiście, że o swoje nawrócenie należy się modlić, bo my nawet często nie widzimy tych "belek" w naszych oczach. Bóg zrobi z naszą modlitwą co uważa za stosowne. Każdego obowiązuje miłość bliżniego i modlitwa za kogoś jest właśnie realizacją tego przykazania. To czego trzeba chcieć dla innych (nawet wrogów)to, aby znaleźli się po śmierci w Niebie i o to jak najbardziej warto się modlić, a nas samych taka modlitwa zbliża do Boga i często pomaga przekroczyć własne granice( np. gdy osoba , za którą się modlimy skrzywdziła nas). A poza tym Mari po czym rozpoznasz, że się już nawróciłaś? To jest bardzo subiektywne. Znam osoby, które uwazają się za nawróconych, a to jak grzeszą kłuje w oczy całą okolicę.
Kangoo, więc módl się o nawrócenie męża, ale nie wiadomo, kiedy to nawrócenie nastąpi, (może na łożu śmierci dopiero, tak czasem bywa) i nie oczekuj, że będzie to związane z powrotem do Ciebie, ale ufaj, że Bóg zna Twoje pragnienia i kocha Ciebie i Twojego męża najwięcej na świecie, i tak będzie działał, aby dla Was bylo najlepiej, tylko, że czasem, a raczej często to nie jest tak ,jak sobie wyobrażamy. Zaakceptuj Jego Wolę i pamiętaj, że każdy Twój krzyż On niesie razem z Tobą.
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 11:42   

Kari, chodzi o cytat:
"Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz." (Jk 4,3)
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 12:12   

mari napisał/a:
Kari, chodzi o cytat:
"Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz." (Jk 4,3)
mari ten cytat mozna interpretowac na rozne sposoby.dla mnie to np odnosi sie ten cytat jesli przystepujemy do modlitwy a w sercu namy zlo,nienawisc,nie przebaczylismy innym,sobie,wtedy zeczywiscie zle sie modlimy...ja modlac sie o nawrocenie meza,modle sie jakoby tez o swoje...bo przeciez jestesmy jednym cialem?prawda?...i choc moze tak jak wszyscy my tutaj, chcielibysmy aby nasze zony mezowie wrocili to wiemy ze nie nalezy poganiac Boga...On wie co dobre dla nas...wiec trwamy w modlitwie za nas i naszych mezow...czlowiek nawraca sie cale zycie...wiec i moj maz moze nawracac sie cale zycie....ale nie grzeszymy proszac Boga aby nasi mezowie do nas wrocili...wiec prosmy o laski dla nas i naszych mezow...i niech sie dzieje wola Pana
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 13:09   

Kari, Mari ma rację .

Nie potrafisz lubić innych, kiedy nie lubisz samego siebie !
Nie umiesz kochać prawdziwie, kiedy nie kochasz siebie !!
Nie ma mocy nasza modlitwa, kiedy sami mamy stosunki z Bogiem nie poukładane !

W kązdej sytuacji - najpierw Bóg , potem zaraz TY ....a potem z Bogiem i Tobą cały świat !!

Wiesz, często porzuceni współmałzonkowie modlą się, żeby mąz powrócił......ale Bóg wie, że jeżeli ta modląca osoba sama najpierw sie nie przemieni to ta druga osoba nie ma szans wrócić.

Jednak naprostsza modlitwa za współmałzonka - Boże błogosław mu/ jej każdego dnia !
To akt strzelisty....może na początek nie potrzeba więcej . Pozdro ! EL.
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 13:20   

EL. napisał/a:
Nie potrafisz lubić innych, kiedy nie lubisz samego siebie !
Nie umiesz kochać prawdziwie, kiedy nie kochasz siebie !!
Nie ma mocy nasza modlitwa, kiedy sami mamy stosunki z Bogiem nie poukładane !

W kązdej sytuacji - najpierw Bóg , potem zaraz TY ....a potem z Bogiem i Tobą cały świat !!
do tego juz doszlam El...i narazie dla mnie najwazniejsze sa moje relacje z Bogiem i samoakceptacja...modlac sie nie zaczynam modlitwa o nawrocenie meza...zaczynam od siebie...
EL. napisał/a:
Wiesz, często porzuceni współmałzonkowie modlą się, żeby mąz powrócił......ale Bóg wie, że jeżeli ta modląca osoba sama najpierw sie nie przemieni to ta druga osoba nie ma szans wrócić.
wlasnie dlatego na temacie zagubinej napisalam ze najpierw trzeba dojrzec do milosci Boga, aby umiec dzielic sie nia z innymi...mi to zajelo kilka miesiecy, ale doszlam z wasza pomoca...teraz mam swoje priorytety..Bog...Ja...Maz...i staral sie aby codziennie byly one w tej samej kolejnosci...a co do cytatu Kari to mozna go w rozny sposob interpretowac...to nie znaczy ze jesli prosimy o nawrocenie meza to sie zle modlimy...ta nasza modlitwa, moze byc prosb,ale i tez poddaniem sie woli Boga...bo to On wie najlepiej

[ Dodano: 2009-12-03, 18:54 ]
wczoraj zobaczylam jak moj maz cierpi...jest zagubiony...choc wciaz chce rozwodu ,gdyz uwaza iz to przyniesie mu spokoj i szczescie...jest tak omotany przez zlo...ze nawet w jego oczach to widze...tak bardzo chcialabym mu pomoc ale nie wiem jak,modle sie za niego,ale chcialabym powiedziec jakie dobre slowo...ale nie wiem co...narazie jegoo zyciem targaja emocje i zly duch...chce aby wiedzial ze moze na mnie liczyc...ale nie wiem co powiedziec ,napisac ewentualnie...prosze o pomoc

[ Dodano: 2009-12-06, 09:29 ]
wczoraj po raz kolejny,kolejne klamstwo,kolejny bol...Panie pomoz mi,czuje sie jak na pustyni...Jezu,ufam Ci..

[ Dodano: 2009-12-09, 09:06 ]
od kilku dni czuje smutek,w ciagu dnia mam momenty kiedy na przemian placze albo sie smieje...jestem cichsza,spokojniejsza i choc nie mam leku to zostal smutek...2 dni temu maz przyszedl do domu,to bylo wymodlone i Pan mnie wysluchal,widze jak dziala we mnie,jak pomaga mi...ale czy dziala w sercu mojego meza?kilka dni temu poprosilam Pana o jakis znak,o to aby przemowil do mnie.otworzylam przypadkowo pismo sw. w ksiedze syracha...i utkwil mi tekst....jak drewniana belka,wlaczona w budowe,nie rozpadnie sie w czasie trzesienia ziemi, tak serce umocnione dojrzalym namyslem,gdy nadejdzie chwila proby nie stchorzy...zrozumialam ze to ja mam byc podstawa,podpora mojego malzenstwa i wiem ze narazie Pan dziala we mnie aby mnie umocnic dopiero pozniej zadziala w sercu mojego meza,jak przetrwam probe...a moze wlasnie to teraz ta proba ten nasz kryzys?...duzo mysli we mnie...ale najwazniejsze jest to ze wiem iz Pan jest ze mna...

a tak poza tym, troche ziemsko-maz oznajmil ze nie chce spedzic swiat ze mna,i jego decyzja o rozwodzie jest nadal aktualna i to ze chce sprzedac dom...troche duzo ran jak na jeden raz...ale najwazniejsze ze nie jestem sama....dziekuje Ci Boze...dziekuje za cierpienie, bo wiem ze cierpie dla odbudowy naszego malzenstwa....Chwale Cie Panie
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-09, 09:59   

Podbijam wątek, Kangusiu, co będziesz tak tutaj cichutko siedziała. ;)
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-09, 11:41   

dzieki Kasiu ;-) pozdrawiam
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-09, 16:14   

hej kangoo, dbaj o siebie, o swoja przyszłosc niezaleznie od męża
gdzie będziesz mieszkac, co mąż proponuje w swojej wizji?

Nie mowie zeby nastawiac sie na najgorsze, bo Pan Bog działa...
ale warto sobie zabezpieczyć dach nad głową
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5