Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Historia Zagubionej
Autor Wiadomość
Zagubiona!
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 16:40   

Witam Wszystkich. Dziś miałam dzień pełen wrażeń spotkałam męża a on do mnie czy myślałam nad rozwodem a ja na to że tak i że nie chcę rozwodu to on na to żebym to jeszcze przemyślała bo on niedługo składa pozew a ja mimo iż miałam ochotę jak to się mówi nawrzucać mu to nie zrobiłam tego tylko powiedziałam spokojnie "dobrze to składaj" a on widziałam że zrobił się wściekły a mnie nie mam pojęcia dlaczego ogarnął spokój. Później napisałam mu żeby mnie nie straszył rozwodem bo ja się nie boję, i dla mnie rozwiązanie małżeństwa nie jest pstryknięcie palcem, że go kocham i nie zmienię zdania na temat rozwodu. On odpisał że on i tak rozwód dostanie prędzej czy później bo podjął decyzję i zdania nie zmieni i że nie chce się ze mną kłócić ale widocznie będzie musiał skoro nie chcę rozwodu. Ja na to że się z nim nie kłócę tylko ja mam swoje zdanie na ten temat i nie zmienię go a jeżeli chce się sądzić to już jego sprawa. Na koniec napisał żebym do niego już nie pisała chyba że zmienię zdanie i do zobaczenia w sądzie a ja że"dobrze to nie będę pisała do zobaczenia..." I poradźcie mi co ja mam o tym wszystkim myśleć i jak dalej postępować bo teraz to na prawdę jestem zagubiona... :cry:
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 18:01   

Zagubiona , moim zdaniem - jak zawsze , za dużo słów.
Ale wiem, emocje .

Co masz zrobić Zagubiona....teraz to masz dany Ci czas na odnależienie siebie !
Lubisz kino ? Idź wieczorem do kina !
Masz przyjaciół...zaproś wieczorem na film do domu i zrób jakś zupę czy coś, żebyście nie byli głodni , jak będziecie plotkować.

To masz zrobić Zagubiona, żyć najlepoiej jak potrafisz ! Bo zycie masz jedno !!
Nie zapomnij wieczorem o modlitwie i rozmowie z Bogiem !! Cmoook !! EL.
 
     
Zagubiona!
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 18:12   

Dzięki EL być może popełniłam błąd że z nim rozmawiałam ale trudno. Nic złego mu nie powiedziałam a jak usłyszał że nie zgadzam się na rozwód to prawie para mu uszami poszła ze złości. Tak właśnie zamierzam zrobić zająć się sobą i zrobić coś dla siebie. Wiem i tak że on złoży ten pozew ale ja też nie będę zielona w tej sprawie bo zamierzam się spotkać z jakimś prawnikiem i poradzić się co w tej sytuacji zrobić żeby nie popełnić błędu. Nie zapominam o modlitwie i rozmawiam z Bogiem i powiem Ci że jakoś czuję się spokojna że wszystko się ułoży tak jak powinno być może właśnie ta modlitwa i rozmowa z Bogiem mnie tak uspakaja... Wierzę że nawet jeżeli będę musiała pójść do tego sądu to Bóg będzie ze mną i pomoże mi przez to wszystko przejść :-)
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 18:16   

Zagubiona, rozmowa była ok...ale po co potem te smsy ??
Trzeba było zostawic męża z informacją, że nie zgadzasz sie na rozwód i obrazem Ciebie takiej własnie spokojnej.
A smski, nie były już tak do końca spokojne....to było takie zaczepialskie i nieco prowokujące.
Eeeee tam...było, minęło.
Najważniejsze, że Bóg działa, że Ty sie nieco uspokajasz...i tak trzymaj ! Twoje życie....i niech ono będzie dobre !! EL.
 
     
Zagubiona!
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-05, 11:38   

Cześć Wszystkim. Może poradzicie mi co zrobić z nękającą mnie tą "trzecią" osobą w moim małżeństwie. Polega to na tym że zastrzega sobie nr dzwoni do mnie i się nic nie odzywa. Nie mam dowodów że to ona bo operator może udostępnić dane tylko policji, ale te telefony zaczęły się wtedy gdy dowiedziałam się kim jest ta trzecia i była awantura. Nie odbierałam przez jakiś czas tych telefonów ale ten ktoś nie rezygnuje i mnie drażni strasznie
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-05, 12:06   

Ja bym chyba sprobowala napisac do tej osoby, meil, czy w jakis inny sposob, gg czy skyp, czy nk ze jak nie zaprzestanie to zglaszam na plicje. To jest nekanie.
Oczywicie grzecznie i kulturalnie, ze masz podejrzenia ze ona jest autorka jesli sie mylisz to przepraszasz itp.
A jesli nie zaprzestanie to zglaszasz na policje, oni powinni ustalic kto to.

Acha, mozna tez zastrzec u operatora numer, zeby blokowac polaczenia od tego nr , ale technicznie nie wiem jak to sie przeprowadza, trzeba by na info zadzwonic.
Wyjsciem jest tez zmiana numeru..ale chyba szkoda...
 
     
Zagubiona!
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-05, 13:30   

Numeru zmienić nie bardzo mogę ale spróbuję z tą policją! dzięki
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-05, 15:16   

A ja bym zrobiła tak: odbierając telefon odezwałabym się słodziutko(niby do męża)
-" kochany zaraz do ciebie przyjdę". I wtedy dopiero:"Tak, słucham?Ojej, ktoś ma kłopoty z telefonem!" Może się wtedy odczepi?
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-05, 15:35   

Mialam podobna sytuacje, dziwne telefony domowe i na komorke,maile itp...powiedzialam mezowi,ale on oczywiscie zaprzeczyla ze jego kochanka,nie ponizylaby sie az tak...wiec zignorowalam..jak cos przychodzilo na maila,to kasowalam,jak telefon z nieznanym numer to nie odbieralam...nie ma sensu,bo to doluje nas jeszcze bardziej i wzmaga nieufnosc...takie gierki to zabawa dla nastolatek...Zagubiona pokaz ze jestes kobieta z klasa....i zignoruj...a wierz mi znudzi sie to komus...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-05, 16:37   

A wiesz Zagubiona, a może by tak męża poprosić o pomoc ? Powiedz,że ktoś nęka Cię telefonami, pokaż Mu ten numer...i powiedz, że Cirbie to niepokoi i zastanawiasz się, czy nie zgłosić to na policję ??
Zwyczjana rozmowa z mężem...akurat nadarza się okazja . Pozdro ! EL.
 
     
Zagubiona!
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-05, 17:50   

Wiesz EL ja już mu to mówiłam i o tych wiadomościach i o telefonach i stwierdził chyba że ja sama te wiadomości napisałam także to odpada ten pomysł. Jego myślenie jest jak nastolatka czyli że ja to sama specjalnie robię żeby pogrążyć jego nową "dziewczynę". Jak tego sama nie załatwię to on nic nie zrobi tylko jeszcze bardziej będzie chciał ten rozwód. Ręce opadają jak człowiek w parę miesięcy może się tak zmienić i pokazać swoją drugą naturę... :roll:
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 13:07   

Zagubiona............ MOŻANA ZASTOSOWAC ZASADĘ:odbieram tylko te tel.które wyświetlają numer.Zastrzeżonych nie odbieram.
Poprostu,żyjesz z otwrata przyłbicą,bez kamflazu a jak ktos zastrzega soebei numer................to jego problem.Poprostu nie odbieraj.
Wiem.......... to może być na początku męczące.Miałem tak,ale jak nawet ktoś zadzwonił z ukrytego numeru,nie odebrałem i miał żal do mnie to mu to wyrażnie mówiłem:nie odbieram niejawnych telefonów.KONIEC.
Dziś juz nikt nie ma do mnie żalu że mając zastrzeżony numer nie może sie do mnie dodzwonic.

Pogody Ducha Zagubiona
 
     
Zagubiona!
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 11:18   

Witam Nałóg ja tych telefonów teraz już nie odbieram, chodzi o to że one po prostu mnie strasznie denerwują. Za każdym razem je odrzucam ale to nie pomaga. Ja przypuszczam że one zaczęły się znowu po tym jak powiedziałam mężowi że nie chcę rozwodu, i ta trzecia chce mnie psychicznie wykończyć żebym wreszcie się zgodziła dla świętego spokoju ale nie ze mną te numery ona nic tym nie zdziała aby pokazuje z dnia na dzień jaka jest pusta. A ja dalej jestem spokojna i zajmuję się swoimi sprawami które idą coraz lepiej jak na razie i czekam co dalej będzie... ;-)

[ Dodano: 2009-12-07, 22:30 ]
Jak to dzień może zacząc się od dobrych wiadomości a skończyć na złych... Rano dostałam od koleżanki świetną wiadomość dotyczącą praktyk po moim kursie fryzjerskim i bardzo się cieszyłam zapomniałam trochę o problemach a teraz wieczorem znowu dowiedziałam się rewelacji o moim mężu i tej trzeciej i znowu dół ogromny i bezsilność... Jakie to życie jest okropne... :-(
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-09, 09:11   

zagubiona, przeczytaj moj ostatni wpis na moim temacie tutaj...mam nadzieje iz znajdziesz mala recepte...trzymaj sie ,nie jestesmy same....Pan kroczy tuz obok...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10