Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
ona chce.. a on nie... seks
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 15:40   

Jarosław napisał do Eweli:"Zaproponuj mężowi by wszedł tu i poczytał choćby nawet Twój wątek, może spojrzy na to z dystansu zrozumie Twoje emocje."
Jarosław??a po co???po to by Ewela kosztem męza siebie oczyściła>bo wyznała na forum że go zdradzała?
Ewela,od wyznawania win jest konfesjonał.Walenie tzw."prawdą" po oczach skrzywdzonemu dla ulżenia sobie jest niczym innym jak dołożeniem krzywdy,spotęgowaniem jej.
Moja żona kiedyś mi powiedziała:gdybyś mnie kiedyś zdradził to niech ci nie przydzie do głowy wyznawanie tego.Choćbym pasy darła to masz zaprzeczać.
Na szczęście nie muszę zaprzeczać(hhhhhioiiiiiiii).
 
     
Ewela_24
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 18:37   

Nalog... zastanawiam sie zeby powiedziec, nie po to by sobie ulzyc, ale dlatego zeby sie przyznac odpowiedzialnie, zeby wiedzial o mnie wszystko... bo na klamstwo tez On nie zasluguje. Tylko wlasnie - boje sie tego ciosu dla Niego.
Czekam ciagle az sie wyspowiadam...
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 18:45   

Ewela_24 napisał/a:
Nalog... zastanawiam sie zeby powiedziec, nie po to by sobie ulzyc, ale dlatego zeby sie przyznac odpowiedzialnie, zeby wiedzial o mnie wszystko... bo na klamstwo tez On nie zasluguje. Tylko wlasnie - boje sie tego ciosu dla Niego.
Czekam ciagle az sie wyspowiadam...

Tak Ewela to dojrzała decyzja na kłamstwie, zatajeniu długo nie zajedziecie.
Tylko prawda nas wyzwoli.
Jak żyć w zakłamaniu.
To co małżonka zaleciła Nałogowi to tylko po to by się nigdy nie ważył.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 19:11   

Jarosław napisał/a:
Tylko prawda nas wyzwoli.
Jak żyć w zakłamaniu.


Prawda, prawda, prawda...

W tym związku są dwie prawdy - to jak widzi swoja relację z mężem Ewelina i to jak widzi ją Marcin. Część jej prawdy to zlekceważenie męża, oddanie się popędowi seksualnemu, złamanie zasad wiary, może jakaś chęć dowalenia mężowi, poniżenia go? Ja tak odbieram pomysł Eweliny.

Ewelino, jak zamierzasz coś w sobie zmienić, to mu nie mów, po co? Za trudne to dla ciebie? A jak nie zamierzasz zmienić, to lepiej tez nie mów, mniej go chyba zranisz. Po co ci ta 'prawda' wywalona prosto w oczy komuś, kogo i tak krzywdzisz? Mało ci jeszcze?

Stykając się ze sprawcami przemocy często słyszę o prawdzie, jaka to ona potrzebna, jakim jest dobrym powodem żeby nie dostrzec drugiej osoby, jej wrażliwości i emocji, żeby forsowac swoje i tylko swoje zdanie. Sam tez mam takie latami tworzone złudzenia, mechanizmy obronne, sposób wymuszania na innych mojego punktu widzenia. Moją prawdę, która łatwo pozwala mi odciąć się od bliskich mi osób, usprawiedliwiać własne występki i pompować swoje ego do monstrualnych rozmiarów - no bo skoro posiadłem prawdę to co mnie tam obchodzi punkt widzenia i uczucia innych ludzi?
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 19:18   

Macius,
Zgadzam sie z tym co napisales :
"prawdę, która łatwo pozwala mi odciąć się od bliskich mi osób, usprawiedliwiać własne występki i pompować swoje ego do monstrualnych rozmiarów - no bo skoro posiadłem prawdę to co mnie tam obchodzi punkt widzenia i uczucia innych ludzi?"
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 14:42   

Ewela...piszesz:"Nalog... zastanawiam sie zeby powiedziec, nie po to by sobie ulzyc, ale dlatego zeby sie przyznac odpowiedzialnie, zeby wiedzial o mnie wszystko... bo na klamstwo tez On nie zasluguje. Tylko wlasnie - boje sie tego ciosu dla Niego. "

Czy to tzw.odpowiedzialne przyznanie nie będzie czasem strzałem w stopę?Mnie nie chodzi o całkowite zatajenie,wyparcie........... chodzi o wyznanie swoich win ,podjęcie niezłomnego postanowienia poprawy i zadośćuczynianie codziennym życiem,życiem uczciwym,szczerym.
Bo czym innym jest solidny,dogłębny obrachunek moralny,rachunek sumienia który prowadzi do zobaczenia siebie w tym co żłe,co bagniste,co "kudłate "kusym" by w efekcie tego obrachunku wyznać Bogu,sobie i drugiemu człowiekowi w konfesionale , a czym innym wywalenie mężowi tego że doprawiłaś mu kilka razy rogi,że jest rogaczem.
Wyznanie osobiste win temu kto o ich istnieniu nie wie,kogo te winy mogą przywalić swoim cięzarem jest niczym innym jak egocentrycznym oczyszczeniem siebie.

Zasada jest prosta w 12 Krokach.9 krok mówi:"zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim wobec których było to możliwe ,pod warunkiem,że nie skrzwydziłoby ich lub innych"

Czy Twój mąż nie zostanie skrzywdzony jeszcze bardziej Twoim wyznaniem?
Jarosław........... czy mąż Eweli nie dostanie ogromnego kopa?czy jej wyznanie "prawdy" o którą on nie pyta nie będzie dla niego ciosem?Czy on musi to znosić? Czy Ewela ma prawo -w imię prawdy- dokładać mu cierpienia?

Maciuś ujął to ze swojej pozycji ,pozycji tego co przemoc stosował.Ze świadomością już.
Wywalenie tej prawdy przez Ewelę będzie niczym innym jak uwolnieniem sie od odpowiedzialności od tego co potem,od ewentualnych konsekwencji.
Jak Ewele mąz wywali na zbitą buzię z domu,jak nie poradzi sobie z wybaczeniem to będzie maiła (Ewela) dobre atuty w ręku na swoje usprawiedliwienie:ona chciała żyć w prawdzie,powiedziała prawdę,chciała być szczera,chciała budować na prawdzie .A ten jej mąz (Eweli) nie rozumie prawdy.
I co wtedy??
Taka ma być prawda?????
Bo może byc w pełni usprawiedliwiona ............wtedy powie:ja walczyłam prawdą,wyznałam prawdę a on mnie wywalił.Mogę iść i szukać szczęścia w innych portkach ...............ja chciałam dobrze...................zwolnioona od odpowiedzialności w im ie egocentrycznej,indywidalistycznej prawdy.
Szczegóły zdrad,szczegóły kontaktów z inną osobą wcale nie sa potrzebne do pracy nad ostrym stadium kryzysu.

Tyle.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 18:34   

Nałóg
A nie pomyślałeś o tym, że mąż Eweli może się wszystkiego domyślać i tylko czeka czy jego żonę stać na przyznanie się do całego zła, a nie że tylko próbuje coś "naprawiać" półśrodkami.
Być może przyzna, że wiedział czy domyślał się tego i jej wybaczy.

Być może obecne zachowanie Eweli napełnia go odrazą i jej próby naprawy małżeństwa bez stanięcia w prawdzie są dla niego niczym i czeka na PRAWDĘ.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 19:38   

Jarosław.............. zostaw w spokoju "gdybanie" o prawdzie.
Męża eweli tu nie ma.Jest Ewela i to ona ma sie z tym uporać.Zrobi jak zechce.............i to ona poniesie konsekwencje.
Sądze ,ża jak pójdzie do dobrego spowiednika to ten ja rozgrzeszy a racxzej nie będzie jej namawiał do tego by jeszcze bardziej raniła męża.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 21:00   

Myślę, że masz rację nałogu. W postach eweli jak na razie nie widac jeszcze chęci do pracy nad samą sobą. Raczej jest to chęc usprawiedliwienia siebie, swojego grzechu. To mąż jest tym złym, który ją "zmusił" do zdrady.
Najważniejsze jest moim zdaniem określenie celu jakiemu miałoby służyc wyjawienie prawdy mężowi. Jeśli byłaby to chęc pracy nad własnym małżeństwem i pogodzenie się z ryzykiem, że mąż może odejśc i zostanę na całe zycie sama, to przy uwzględnieniu takiej dojrzałej decyzji jest to moim zdaniem możliwe.
Niestety na dzisiaj wg mnie wygląda do tak, że ewela chętnie by to mężowi wyznała po to by on sam wziął z nią rozwód. Mam nadzieję, że jednak się mylę.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 22:59   

http://szansaspotkania.net/

idea strony

Na tej stronie można znaleźć zagadnienia związane ze współżyciem seksualnym. Treść jej jest skierowana do małżeństw, które kształtują swoje życie seksualne według nauki Kościoła Katolickiego, a także do tych, których interesuje spojrzenie katolików na miłość małżeńską.
 
     
Ewela_24
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 09:54   

No drogie towarzystwo mnie pocisnelo ;)
Zanim cos zdecyduje to pojde do spowiedzi... tak jak powiedzialam wczesniej. Gdybyac nie bede tak jak Jarosław, bo znam swojego meza i wiem ze niczego sie nie domysla.
(Mowiac o przyznaniu, mialam na mysli wyznanie, zeby sie przyznac, wiac na siebie winy i ratowac to co mam.. ale mowie poczekam na spowiedz)

A narazie u mnie spokoj.. przyjacielska relacja w sensie codziennosc.
 
     
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 14:48   

Ale ci wszyscy doradzają, jak ślepi o kolorach. Oczywiście nic w tobie nie ma złego - jesteś zdrowa :). Co najgorsze, również twój mąz jest zdrowy. Jest to niedobranie pod względem seksualnym. Moja wypowiedź nie jest czysto teoretyczna - borykam się z tym juz 28 lat.
Nadal nie mam odpowiedzi na to, jak to jest, że dwoje ludzi sie pobiera przy takim niedobraniu, mniemając, że wszystko bedzie dobrze. Jedyne wytłumaczenie to to, że przed ślubem następuje cudowne dopasowanie dwojga różnych ludzi, i dopiero czas pokazuje które przemiany były trwałe, a które może naciągane i nieszczere.
W twoim przypadku rozwiązaniem okazało się to, żę twój mąż nie chce i nic nie robi a ty chcesz i eksperymentujesz. Ty nie dlatego ciągle chcesz, ze jesteś nienormalna, tylko dlatego że nie dostajesz nic. T tak, jakby głodującemu powiedzieć: ty to ciągle jestes głodny. Gdybyś trafiła na erotomana to ze zgroza byś stwierdziła, że to za dużo dla ciebie, że bez przesady.
Jeżeli chodzi o twojego męża, to myślę że w nim drzemie rozwiązanie problemu. Zacznijmy od tego, że seks w małżeństwie jest sprawa dwojga ludzi, to znaczy, że zarówno decyzja że dzisiaj tak, jak i decyzja, że dzisiaj nie, powinna podlegać negocjacjom obojga małżonków. Te negocjacje zwykle odbywaja sie na poziomie gestów, ale jeżeli taka komunikacja nie działa, to trzeba ja przeprowadzać słownie.
Moja recepta jest jedna - małżeństwo to sztuka kompromisów. Ty chcesz dużo - on mało : razem wychodzi średnio. A więc nie wcale!. Nie odpuszczaj mu. Należy ci się, jak prezydentowi samolot. Domagaj się i nie odpuszczaj. Nie dostaniesz tyle ile chciałaś, ale bedziesz spokojniejsza. A może gość sie kiedyś otworzy, jak będzie korzystał z właściwości swojego organizmu? Może się kiedys okaże że miał jakiś problem, do którego nikt nie mógł dotrzeć.

pozdrawiam i walcz o swoje :)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 15:21   

Marcopolo, sam napisałeś że małżeństwo to sztuka kompromisów. A zatem "negocjuj i rozmawiaj" zamiast "domagaj się i walcz".
Pozdrawiam :-)
 
     
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 15:36   

nie ma tu sprzeczności - kompromis to pół kroku z każdej strony . jeżeli druga strona okopuje sie na pozycji - wtedy trzeba się domagać
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 5