Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Bóg dzisiaj mówi do mnie
Autor Wiadomość
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-19, 08:52   

Ps 50,1-2.5-6.14-15

„Zgromadźcie Mi moich umiłowanych,
którzy przez ofiarę zawarli ze Mną przymierze”.


Gdy mamy trudne doświadczenia, to właśnie wtedy możemy najmocniej zawierać przymierze z Bogiem , bo wtedy możemy mu ofiarować to dla nas najważniejsze, a co jest źródłem cierpienia.
W tej chwili próby i jednocześnie największej bliskości z Bogiem musimy wybrać między bożkami, czyli tym czym zapełniamy naszą najgłębszą pustkę w sercu, a Bogiem , który chce zająć ich miejsce. Czasem ten wybór dokonuje się bardzo radykalnie jak w przypadku Matatiasza z księgi Machabejskiej / pierwsze czytanie:1 Mch 2,15-29 /, który zabił dwóch ludzi, z wielkiej gorliwości. To oznacza / nie pochwalając jego czynu/, że nie możemy trochę wybrać Boga, ten wybór musi być zdecydowany i mocny. Zrywam z bożkami i robię wszystko by otworzyć się na romans z Jezusem / dla nieświadomych polecam książkę " Święty Romans" Johna Eldredge /.

Czytania z piątku

[ Dodano: 2009-11-20, 15:58 ]
Dzisiaj w Pierwszej Księdze Machabejskiej jest mowa o tym jak po wypędzeniu pogan składano ofiary na ołtarzu w świątyni.
Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym pełni radości składali całopalenia, ofiary pojednania i uwielbienia.
/1 Mch 4,56/

Gdy jesteśmy świadomi, że świątynią , czyli miejscem spotkania z Bogiem jest nasze serce, to gdy już powrócimy do Boga, zaczynamy składać nowe ofiary już Prawdziwemu Bogu , a nie naszym poprzednim bożkom.Czyli, że nasza więź z Bogiem polega na Miłości ofiarnej, a gdy myślę o niej w kontekście małżeństwa, to idealnym komentarzem jest to, co napisała Mirakulum 18 listopada o miłości ofiarnej polegającej na nieustannym przebaczeniu:


"....W małżeństwie nie może być miejsca na liczenie, ile się sobie już wybaczyło, ani tym bardziej wypominania, że się ciągle wybacza. Nie może być miejsca na zastanawianie się, czy nieustannym wybaczaniem nie deprawuje się współmałżonka, który po pewnym czasie może zacząć wykorzystywać naiwność i nadużywać bezgranicznej uległości żony czy męża. Są to ludzkie kalkulacje i obawy. Mądre, uzasadnione i logiczne. A tymczasem Jezus mówi: "Nie licz, nie rozważaj, nie zastanawiaj się nad efektem swojego wybaczenia, nad skutecznością i siłą oddziaływania na współmałżonka".

W przypadku wszelkich krzywd w małżeństwie, stawiając sobie pytanie o granice kompromisu i kres uległości, małżonkowie słyszą: "Miłuj męża, żonę, mimo doznawanych przykrości nieustannie módl się za niego (za nią), ale szczególnie wtedy, kiedy cię rani, nie myśl o odwecie, lecz przyjmuj z pokorą dalsze zranienia. Jeżeli czujesz, że już sił ci brakuje, i pytasz się, jak długo masz jeszcze znosić te bóle, powiedz sobie, że wytrwasz do końca, do oddania życia za niego (za nią), że jesteś gotów (gotowa) przyjąć wszystko, co najgorsze, umrzeć dla siebie, nie czuć urazy, wszelkie cierpienia ofiarować za niego (za nią), mimo tego wszystkiego, co on (ona) tobie robi".

Usłyszysz wówczas słowa, że właśnie przez taką postawę dochodzi się do pełni szczęścia w małżeństwie, gdyż właśnie ci są błogosławieni, szczęśliwi, którzy znoszą wszelkie prześladowania. Im są one większe i dotkliwszy wywołują ból, tym większe szczęście. Szokujący paradoks! A przecież nie ma większego cierpienia, jak krzywda wyrządzona przez współmałżonka, przez osobę ukochaną, jedyną.

Jest to propozycja całkowicie nie mieszcząca się w jakichkolwiek granicach logiki i racjonalności. Często słyszymy słowa: "zostaw go (ją), po co się z nim (nią) męczysz?". Często tak robimy i zostawiamy, odchodzimy, wyrzucamy... Tak po ludzku.

Jezus natomiast proponuje rozwiązanie, które jest rozwiązaniem nie po ludzku, które jest niemądre według mądrości tego świata. Proponuje rozwiązanie - ale i deklaruje pomoc. Piotr także nie od razu to zrozumiał, dopiero perspektywa paschalna dopełniła tego jego nierozumienia. A "może nie tyle dopełniła, ile tylko pokazała inne rozwiązanie, którego nie trzeba rozważać, lecz należy je realizować. Jezus nie powiedział: "Bierzcie, jedzcie i zrozumcie, co Ja czynię". Powiedział: "Bierzcie, to jest Ciało moje" (Mk 14, 22), "

tak postępujcie i nie próbujcie zrozumieć".

Pokazał bardzo konkretny sposób realizacji wszelkich ideałów ewangelicznych, na których małżonkowie powinni budować swój związek. Przypomniał, że bez Niego nic nie jest się w stanie uczynić. Nie "zrozumieć", lecz "uczynić". Powiedział, że nie powinno się próbować rozumieć, gdyż czy to z Nim, czy bez Niego zrozumieć się nie da, ponieważ nie o to chodzi. Chodzi o realizację tych zasad, a nie o ich pojmowanie.

Nie można także zapominać, że w perspektywie życia wiecznego - a taką perspektywę ludzie wierzący muszą brać pod uwagę - bezwarunkowe wybaczenie każdej krzywdy wyrządzonej przez drugiego człowieka, w małżeństwie szczególnie przez współmałżonka, jest warunkiem spodziewanego miłosierdzia Bożego: "Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień" (Mt 6, 14-15).

Źródłem siły do życia postawą ofiary w wybaczaniu, ofiary przez wybaczanie - albo po prostu ofiary zamiast wybaczania - jest tylko Eucharystia. To w niej właśnie znajduje się sedno stwierdzenia: "Beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5).

Bez Ciała Pańskiego nie jest się w stanie podjąć i zrealizować postawy "siedemdziesiąt siedem" - czyli oddania życia za krzywdzącego współmałżonka. Nie jest się w stanie zrealizować żadnego z elementów przysięgi małżeńskiej.



Mirakulum, to się nazywa "komentarz dwa w jednym" :-)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-20, 20:56   

Twoja jest, o Panie, wielkość i potęga,
sława, majestat i chwała;
bo wszystko, co jest na niebie i na ziemi, jest Twoje.

Do Ciebie, Panie należy królowanie.
Bogactwo i chwała od Ciebie pochodzi.
Ty nad wszystkim panujesz, a w ręku Twoim siła i potęga
i ręką Twoją wywyższasz i utwierdzasz wszystko.

Panie Tobie moje uwielbienie. Panie dzięki za Twe hojne dary .
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 17:22   

W dzisiejszych czytaniach jest dużo o Bożej mocy.

W Księdze Machabejskiej /6.1-13/ król Antioch, ten , który chciał zaprzeczyć istnieniu Boga, /myślę że w tamtych czasach istnienie Boga , było odbierane, jako doświadczanie Jego mocy/ doświadczył Jego zwycięskiej mocy.
aż :
"zdumiał się i przeraził się do tego stopnia, że padł na łoże i ze smutku się rozchorował"

Bóg, który, wg niego, nie istniał, pokonał go.

W Ewangelii/ Łk. 20,27-40/ też jest mowa o mocy Bożej, objawiającej się w dalszym życiu tych , którzy umarli, i w ich przyszłym zmartwychwstaniu.
I znów mamy tych , którzy tej mocy chcą zaprzeczyć.
Jezus ich pokonuje.

A ja ? Czy nie należę do tych, którzy wątpią w Bożą moc w swoim życiu? Którzy chcą jej zaprzeczyć, powołując się na ludzką logikę, tak jak sadyceusze?

Albo tak jak król Antioch , przez służbę obcym bożkom?

Bóg dziś mnie pyta:

Czy wierzysz w moją moc ? Czy wierzysz we mnie? Czy wierzysz w moc mojej miłości?

http://www.youtube.com/watch_popup?v=X88s6aSyeoA

Moje życie jest konsekwencją odpowiedzi na to pytanie.


Mirakulum, wielkie dzięki za tego linka :-)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 02:30   

(J 18,33b-37)
Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem
na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha
mojego głosu.

Głosimy dziś królestwo prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju;
królestwo, w którym spełnią się na zawsze wszystkie dobre pragnienia
naszych serc. - to zadanie nas wszystkich , to moje zadanie.

Jesteś Panie skałą moją, przewodnikiem mym, moją Opoką, na której chcę budować i tarczą moją, za którą się chronię. Chryste patrzę teraz na Ciebie z taką miłością, na jaką moje serce zdobyć się może. Wszystko słusznie uczyniłeś. Ty wiesz najlepiej, co było, jest i co będzie dobre dla mnie. Bądź uwielbiony Panie, Jezu Chryste.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 08:31   

Dziś święto Jezusa Króla.

W centrum mojego serca jest tron, na nim siedzi ktoś kto mną rządzi. Może to być mój mąż lub żona, mogą to być dzieci , ja sama lub moja praca, a może rzeczy materialne, może to być też Jezus. Jaki król takie i jego rządy. Jeżeli na tym tronie znajduje się Jezus, to Jego królowanie przynosi w moim życiu:
"miłość, radość, pokój , cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność , opanowanie."
/Gal.5,22-23/

Kto siedzi na tronie mojego serca, jakie są owoce jego rządów?

[ Dodano: 2009-11-23, 08:01 ]
Czytania z poniedziałku
Dn 1,1-6.8-20
Łk 21,1-4

Dziś Bóg ponownie wzywa do zaufania Mu.
Zarówno czterej młodzieńcy zdali się całkowicie na Boga, nie jedząc zakazanych potraw, jak i wdowa, która powierzyła się Bogu, oddając mu całe swe utrzymanie. W obu przypadkach były to dla nich jakieś skrajne sytuacje, w których ryzykowali życie i w nich postawili na Boga całe swoje 100% zaufania. Młodzieńcom opłaciło się taka postawa, Bóg obdarzył ich wieloma łaskami. O wdowie nie wiemy nic więcej, nie wiemy, czy Bóg rzeczywiście się nią zaopiekował. Gdy myślimy o młodzieńcach , którym opłaciło się liczenie na Pana Boga, to wydaje się nam ,że zaufanie jest rodzajem kontraktu, ja będę Ci wierzył, a Ty mi to wynagrodzisz, a gdy czytamy o ubogiej wdowie to wydaje się nam, że Jezus chce podkreślić inny wymiar zaufania. Zaufania jako wyrazu miłości do Boga i wtedy nie jest ważne, czy za to coś dostaniemy od Niego. Gdy mówimy o miłości chrześcijańskiej do bliźnich, to ma ona podobny charakter, nie pyta, czy za naszą miłość np. do męża dostaniemy jego wzajemność, ważne jest to, czy to my kochamy. W ten sposób nasza miłość, jest wolna , ofiarna, pełna pokoju, jednocząca z miłością Jezusa, który jest jej pierwszym nauczycielem.

Antyfona z dzisiejszej liturgii:

Pan Bóg ogłasza pokój ludowi i świętym swoim, którzy zwracają się ku Niemu swoim sercem.


[ Dodano: 2009-11-23, 16:40 ]
Coś nie daje mi spokoju to powtórne /drugi raz w tym miesiącu/ pytanie Boga o zaufanie. Dlaczego jest takie ważne, że pyta o to drugi raz?
Przypomina mi się scena z raju. Diabeł zasugerował Ewie, że Bóg nie jest godzien zaufania,

/Rdz.3,4-5/,
Wtedy rzekł wąż do niewiasty: "Na pewno nie umrzecie!".Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą sie wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło."

a Ewa mu uwierzyła, że tak jest. Bogu nie można ufać, relacja z Nim nie może być pełna zaufania, musisz sama przejąć kontrolę nad swoim życiem, nie możesz przeżywać go jako relacji pełnej ufności, ale jako samodzielną egzystencję, tak jak to robi Bóg. Jezus gdy do nas przychodzi, mówi przede wszystkim, że istnienie Boga opiera się na relacji miłości 3 osób: Ojca, Syna i Ducha św., a więc istota Jego istnienia opiera się na relacji pełnej zaufania. Dlatego Jezus drugi raz w tym miesiącu pytając mnie o zaufanie do Boga, pyta czy przeżywam swoje życie jako relację z Nim, na wzór relacji Trójcy św. czy żyję fałszywą wizją istnienia Boga, którą podsunął Ewie diabeł w raju.

Maryjo, któraś zawierzyła całkowicie Bogu, pomóż mi żyć z Bogiem w relacji pełnej zaufania.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 16:57   

Błogosławiony jesteś, Panie, Boże naszych ojców,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławione niech będzie Twoje imię,
pełne chwały i świętości.

Panie idziesz ze mną po wszystkich drogach . Wielbię twe imię .
o ile lżej w życiu z Tobą Panie.

"....wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców,
którzy spożywali potrawy królewskie. Strażnik zabierał więc ich potrawy i
wino do picia, a podawał im jarzyny. Dał zaś Bóg tym czterem młodzieńcom
wiedzę i umiejętność wszelkiego pisma oraz mądrość.

od dzisiaj ze względów zdrowotnych jestem na diecie warzywnej - oj jakie zaskoczenie gdy przeczytałam dzisiejsze czytanie. :lol:
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 20:03   

Uwaga !!!
Pilna sprawa!!!
Trójmiasto potrzebuje modlitwy w intencji powstania Ogniska Sycharowskiego. Mirakulum proponuje piękną modlitwę - Nowennę do św. Józefa, zaglądnijcie na dział Trójmiasto



Jeszcze coś na temat dzisiejszych czytań.

To co powiedział diabeł do Ewy, niosło taki komunikat: Bóg cię zdradził, zachowuje się podwójnie, nie jest z Tobą szczery. Zdrada jest uderzeniem w fundament naszego życia, jako życia w relacji. Atakuje nasze otwarcie i powierzenie się drugiej osobie. Tylko, że taki komunikat wysłał nie Bóg, tylko diabeł. Atak był celny i najboleśniejszy z możliwych i niszczący naszą relację z Bogiem, a tym samym podstawy naszego istnienia, jako istnienia w relacji. Coś strasznego....
I jak teraz Bóg ma przekonać człowieka, że został oszukany?
I że, Bóg go nigdy nie zdradził?
Wysłał swojego Syna, by był jednym z nas, zdradzonych i pokazał jakie jest prawdziwe serce Boga i jak mamy w to uwierzyć.
Że, to niemożliwe, by zdradził, bo tak bardzo mnie kocha , że gotów jest umrzeć dla mnie i za mnie. Że jest godzien zaufania i powierzenia się Mu całkowicie.

Dlatego Jezus dziś pokazuje mi dziś czyn wdowy, jako przykład zawierzenia Bogu, które przekracza kłamstwo diabła.

Jezus przekonuje nas o miłości Boga swoim cierpieniem.

http://www.youtube.com/watch?v=rwM2rZsF-fs


Pięknie na tą miłość odpowiedział Karol de Foucauld

Ojcze
oddaję się Tobie.
Uczyń ze mną, co zechcesz.
Dziękuję Ci za wszystko,
cokolwiek ze mną uczynisz.
jestem gotów na wszystko
przyjmuję wszystko.

Niech Twoja wola spełnia się we mnie
i we wszystkich Twoich stworzeniach,
nie pragnę niczego innego, mój Boże.
Składam moją duszę w Twoje ręce.
oddaję Ci ją, Boże
z całą miłością mego serca.

Kocham Cię
i to jest potrzebą mojej miłości,
żeby się dawać,
oddawać się w Twoje ręce bez ograniczeń,
z nieskończoną ufnością,
bo Ty jesteś moim Ojcem.

Karol de Foucauld (1858 - 1916)

— człowiek o niesamowitej historii. Jako oficer francuskiej kawalerii zostaje bohaterem wojny algierskiej. Niewierzący odkrywa duchowość pustyni, podróżując w przebraniu wędrownej kupca żydowskiego po górach Atlasu i Saharze w Maroku. Porzuca wszystko u progu kariery badacza-odkrywcy, nagrodzony medalami Francuskiego Towarzystwa Geograficznego. Nawraca się w Paryżu po spowiedzi u znanego spowiednika i kaznodziei, ks.Huvelin. Wstępuje do jednego z najsurowszych klasztorów Trapistów w Syrii. Po siedmiu latach występuje z zakonu i spędza cztery lata w Ziemi Świętej jako służący w domu sióstr zakonnych. Wyświęcony na kapłana diecezjalnego udaje się na tereny dzisiejszej Algierii jako pustelnik, gdzie spędza ostatnie szesnaście lat życia wśród Berberów i Tuaregów. Modli się, celebruje Eucharystię, adoruje Najświętszy Sakrament, pomaga ubogim. Tworzy pierwsze i jak dotąd najlepsze słowniki i gramatyki języka tuareskiego. Stając w obronie miejscowej ludności przeciwko Arabom ginie w wybudowanej przez siebie twierdzy. Na bazie napisanych przez niego reguł zakonnych powstaje do dziś mnóstwo zgromadzeń zakonnych. Wielu ludzi świeckich na całym świecie żyje jego duchowością.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 07:03   

"....Człowieka można wprowadzić w burzenie jego świątyni ducha, jeśli ulegnie on trwodze, przerażeniu, a tym samym niedowierzaniu w moc działającego Boga. Tam gdzie trwoga, tam dochodzi do upadku nadziei. Człowiek zwraca się ku temu, co go trwoży, zastrasza, burzy spokój ducha. W takich chwilach potrzeba rzeczywistość ogarniać rozumem, któremu Pan udziela światła. Poddawanie się emocjom sprowadza na człowieka skłonność do patrzenia na rzeczywistość przez pryzmat strachu. To, co straszne, jest nieuchronne. Przez to wszystko każdy żyjący przejść musi. Lecz nie powinno nas trwożyć przede wszystkim to, co dzieje się w świecie, sprowadzając niepokój wynikający z zagrożenia życia. Tym, co powinno nas trwożyć, to nieufność wobec Boga.

Kataklizmy, nasze rodzinne czy osobiste dramaty budzą trwogę. W takich doświadczeniach wołanie do Pana jest tym, co pozwoli nie ulec zatrwożeniu. Trwoga będzie, jej nie unikniemy. Niebezpieczeństwem jest zapomnienie o ty, że Pan to przewidział. To, co się dzieje, jest za Jego wiedzą. Największą wartością jest zbawienie człowieka. Taką drogą idziemy, której nie rozumiemy. Jedno jest pewne: "nie zawiodą się ci, którzy ufają Panu". I w zaufaniu jest nasza siła na chwile, w których Pan nie będzie dawał nam odczucie swojej obecności. ..." - z Przemiany

Panie uległam strachowi - Tyś mnie wybawił - chwała Ci na wieki .
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 09:46   

Łk 21,5-11

Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem» oraz: «nadszedł czas»."

Niedługo Adwent i zaczynają się czytania zapowiadające ostateczne przyjście Jezusa na Ziemię.
W Starym Testamencie było wiele zapowiedzi pierwszego przyjścia Jezusa, Jego narodzenia się w Betlejem.
Jak je traktowano?
Przede wszystkim z tęsknotą, chciano by przyszedł Zbawiciel, jednak te oczekiwania nie do końca zgadzały się z tym, co zapowiadano w księgach prorockich. Dziś Jezus przestrzega nas, byśmy nie ulegali wpływowi świata w oczekiwaniu na Jego powtórne przyjście. Izraelici z czasów Jezusa ulegli uwarunkowaniom historycznym, a my dziś jakim podlegamy wpływom. Czym dla nas jest kolejne przyjście Jezusa ?
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 18:51   

dla mnie to moj poczatek,odradzam sie na nowo...powstaje bo upadlam...bede zyc z Nim i dorastac...kochac i wielbic...bede zyc z Panem...i czekac az przyjdzie
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 20:09   

kangoo napisał/a:
dla mnie to moj poczatek,odradzam sie na nowo...powstaje bo upadlam...bede zyc z Nim i dorastac...kochac i wielbic...bede zyc z Panem...i czekac az przyjdzie


AMEN
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 08:54   

(Łk 21,12-19)
"......Będzie to dla was
sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać
naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z
waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić...."

nie trzeba się bać i martwić , że nie znajdziemy słów gdy prowadzimy rozmowy w ważnych sprawach , gdy przed nami trudne rozmowy z współmałżonkiem , dziećmi , przełożonymi , w sądzie itp - oddawać Panu tę gonitwę myśli i przypuszczeń - co powiedzieć , co oni powiedzą itp. - prosić tylko Ducha św o pomoc - a słowa prawdy i pokoju same przyjdą do nas . Pan da nam wymowę i mądrość. Przetestowane
Pamiętasz Robiko jak w drodze powrotnej z Rychwałdu przez godzinę głowiłyśmy się , jak to wszystko opowiesz mężowi - Az w końcu - olśnienie - poprosiłyśmy wspólnie Duch św o pomoc , o odpowiednie słowa - ach jaki spokój spłynął na nas - Jakie to proste - tak często to my sami utrudniamy działanie woli Bożej.
wtedy po takiej rozmowie niczego nie żałujemy - że coś za dużo , lub za mało powiedzieliśmy , - czujemy że to był najlepsze co mogliśmy powiedzieć .
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 09:55   

Cytat:
Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.


Niejeden raz stajemy stłamszeni i rozbici, a w sercach rozsiada się rozpacz. Wówczas musimy przypomnieć sobie to zdanie i prosić Pana o siły dla tej wytrwałości w dążeniu ku dobru i prawdzie.
Choć nie będzie lekko mamy się przygotować i stawać po stronie miłości choćby nawet nasi rodzice dorosłym już ludziom mówili dziecko daj sobie spokój, zadręczysz się to nie możemy się poddawać. Z Bożą pomocą będzie łatwiej choć nie lekko...
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 11:03   

Zgadzam sie z Miralulum i Jarkiem
w takich chwilach,powinnismy prosic o pomoc Boza...niech Duch przemawia przez nas...mnie tez czeka trudna rozmowa z mezem i wiem ze zostane zraniona,ale ufam Panu...On mnie nie zostawi...
z Boza pomoca wszystko jest latwiejsze
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8