Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Za Palomę
Autor Wiadomość
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-07, 18:47   

Dzięki za wszystkie modlitwy i słowa pisane i mówione wszystkim.
Za deszcz serc Moniko szczególnie - romantyczka jestem ...niestety:(

Sen - prawie zero
Kawa - za dużo, dziś prawie cały dzień
Jedzenie - nie mogę nawet o nim myśleć


Nałóg napisałeś w jedym z postów, że "małżeństwo to permanentny kryzys. Taka sinusoida" Spodobało mi się i co z tego ...
On tego tak nie widzi : "kryzys doprowadził do rozpadu, nie ratowałem bo nie było co; nie można ratować jak nic nie ma. ... Tamta kobieta to oddzielna sprawa, inna bajka w ogóle nie ma związku z tym, co pomiędzy nami"
Uważa, że wykształceni, kulturalni ludzie rozstają się ... po ludzku w spokoju i pokoju, nie chce prać brudów w sądzie, bo ... ostatecznie wie, że i tak rozwód dostanie (wcześniej lub później) ...ma dwoje małych dzieci i nową rodzinę... chce się dogadać i ustalić poprawne relacje; jak się zgodzę na rozwód to może i kasy da trochę więcej; mógłby dawać wiecej już teraz ale nie chce ... może jak się zgodzę...
... on ma naprawdę ciekawe pomysły i propozycje ... coraz ciekawsze ...
... jak przyjdzie po swoje ostatnie rzeczy, to ma nadzieję na konstruktywne ustalenia i rozwiązanie ...
... nawet "ta pani" chciałaby mieć ze mną poprawne relacje ...
... jestem w szoku po tym co usłyszałam ...
... z mojej strony nie było już żadnego : "kocham, wróć, czekam ..." itp.
... stałam i słuchałam... myślałam - jakiś obcy facet
... on mówił bardzo spokojnie i patrzył gdzieś przed siebie ...

niestety bolało i boli ...
ta jesień zapowiada się chyba gorsza od poprzedniej ...
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-07, 20:28   

Palomo nie jestem w stanie wiedzieć co czujesz, ale też mój mąz strasznie rzeczy mi powiedział i też nie potrafie nic robić normalnie, każdy dzień jest coraz gorszy,a noc coraz dłuższa, ale wiedz, że sama nie jesteś, nie potrafię się modlić tak jak bym chciała, ale w tą modlitwę co jeszcze potrafię włączę Cię .
Jestem z Tobą myślą
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-08, 12:50   

Paloma napisał/a:
Dzięki za wszystkie modlitwy i słowa pisane i mówione wszystkim.
Za deszcz serc Moniko szczególnie - romantyczka jestem ...niestety:(

Sen - prawie zero
Kawa - za dużo, dziś prawie cały dzień
Jedzenie - nie mogę nawet o nim myśleć

... stałam i słuchałam... myślałam - jakiś obcy facet
... on mówił bardzo spokojnie i patrzył gdzieś przed siebie ...

niestety bolało i boli ...
ta jesień zapowiada się chyba gorsza od poprzedniej ...


Palomcia właśnie stety...to dobrze , że jesteś romantyczką . Ja też nią jestem. A wiesz , że nawet nie skojarzyłam , że te serduszka to deszcz serc . Ślicznie to nazwałaś, kapitalnie określiłaś. Tak ...nasze serduszka są niekiedy płaczące, tak jak majowy , czy jesienny deszcz. :-D
Ale potem na szczęście znów nadchodzi wyż i słoneczko od nowa świeci , mocno grzeje......a serduszka stają się od nowa takie cieplutkie, rozgrzane i takie wręcz gorące , nawet bardzo gorące.

Proszę Cię Palomcia weż się w garść dla siebie i dla córci. Nie możesz się doprowadzić do takiego stanu , abyś była słaba i wykończona psychicznie. Przecież Twoja Córcia podwójnie cierpi. Zobacz sama... jak ona Cię widzi taką zmęczoną i smutną ... to na pewno to bardzo przeżywa. W ten sposób zadajesz jej dodatkowy ból.
Wiem , że w takim smutku trudno jest dojść do siebie...ale chociaż spróbuj. Tak łatwo się mówi , gorzej z czynami. Ale da się. Jest to możliwe. Wiele osób doszło do siebie, choćby tutaj na tym forum.
Nie możesz już rozstrząsać tego, co się stało. Bo przecież nie masz na to żadnego wpływu.
Bardzo prawdopodobne, że mąż już całkiem zajmie się tą drugą rodziną. Im szybciej to zaakceptujesz, to tym lepiej dla Ciebie i córci. To ona teraz jest najważniejsza, a nie mąż . Mąż uczynił to, co uczynił . Ale teraz Wy obie z córcią powinnyście zacząć żyć spokojnie i szczęśliwie.
A jak to wykonać ? Zdaję sobie sprawę z tego , że to trudne.
Może spróbuj prosić Pana Boga o te łaski: Wasze spokojne , pogodne życie. Poproś też Pana Boga o to , aby zabrał Twoje wszystkie lęki, złe wspomnienia , obecne żale i bóle związane z mężem.
Pewnie jakieś tabletki na bezsenność czy antydepresyjne , wiele by uczyniły dobrego. Nie możesz tak mało spać. Bezsenność wykańcza, odbiera siły.
Proszę Cię , bardzo Cię proszę ...przemyśl to ...czy warto dalej się tak niszczyć ...przez męża...przecież to Wy obie jesteście teraz najważniejsze. Wasze dobro.
Ta jesień to tak naprawdę zależy od Ciebie. Będzie znośna , gdy zaczniesz pracę nad swoim bólem i żalem. Wyrzucaj te myśli z siebie.
Dużo wytrwałości , cierpliwości i zwycięstwa nad problemem Ci życzę.
NIECH DOBRO... zniszczy ten problem ...to ZŁO .
Z PANEM BOGIEM
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-08, 15:22   

Palomo.................a może jednak akceptacja faktów???????
Mąz ma już dwoje dzieci ze związku poza małżńskiego.......... może warto zając sioe sobą aby zabezpieczyć sie mozliwie najlepiej materialnie????
Poczytaj Perykopę o rzadcy.......... on dowiadując sie ż ejego pracodawca go zwolni,zredukował dług dłużnikom o połowę.................. aby zabezpieczyć sie na przyszłość.........
W tej Perykopie nie ma potępienia tegoż rządcy..........
Nawet po rozwodzie możesz pozostac sakramentalna żoną swojego meza...... napewno zostajesz matką Waszej córki.................
Pomyśl.............. o zabezpieczeniu mówiąc wprost męzowi ,że zostajesz zmuszona do rozwodu wbrew Twoim zasadom i moralności, i że to on musi wziąć cała winę rozwodowa na siebie.
To nie jest namawianie na zgodę .............. a rządca zabezpieczył sie na przyszłość.......

Pogody Ducha Palomo

[ Dodano: 2009-10-08, 15:23 ]
Monika 36.....a gdzie Ciebie "nosiło" jak Cie nie było na forum???
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-08, 15:39   

nałóg napisał/a:

[ Dodano: 2009-10-08, 15:23 ]
Monika 36.....a gdzie Ciebie "nosiło" jak Cie nie było na forum???

Nałóg jestem, jestem cały czas. Czytam, czytam i czytam...... pracuję , pracuję i pracuję nad sobą i zbieram owoce. Smakowite owoce :-D To zbiory moich siewów.
Modlę się , modlę i modlę.
Choć popołudnia mam wypełnione dbaniem o rodzinkę i domek. Wcale nie czytam internetu.
Nosi mnie po domku. Obiadki, porządki itd.
W moim temacie jest pytanie do Ciebie. Dawno temu je zadałam . :lol:

Tak Palomcia, powinnnaś teraz zadbać o przyszłość, zabezpieczenie materialne .
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-08, 22:56   

nałóg napisał/a:
... a może jednak akceptacja faktów???????
Mąz ma już dwoje dzieci ze związku poza małżńskiego.......... może warto zając sioe sobą aby zabezpieczyć sie mozliwie najlepiej materialnie????
Nawet po rozwodzie możesz pozostac sakramentalna żoną swojego meza...... napewno zostajesz matką Waszej córki.................
Pomyśl.............. o zabezpieczeniu mówiąc wprost męzowi ,że zostajesz zmuszona do rozwodu wbrew Twoim zasadom i moralności, i że to on musi wziąć cała winę rozwodowa na siebie. To nie jest namawianie na zgodę .............. Pogody Ducha Palomo

Akceptacja faktów ... niestety ciągle jestem na tym etapie, nie takie to łatwe, zwłaszcza takich faktów ...
on na to nie pójdzie, wie z czym to sie wiąże... a więc co ?
... PRALNIA ?
...żona sakramentalna żona cywilna ... dostaję rozdwojenia jaźni;)
to chyba tylko w KK funkcjonuje takie nazewnictwo ...
Pogody Ducha - tak
ale i mądrości Bożej i ...wiary w drugiego człowieka (nie mam na myśli jego) pomimo i ... chęci do dalszego życia ... jak to mówisz:"żeby chciało się chcieć" i ... snu najzwyklejszego ...

Moniko! To pierwsze zauważyłam... deszcz serc:)
ale życie to dżungla, a miłość to .... najpierw słodko a potem boli ...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 12:54   

Palomo....fakty są takie :
- mąz Cię zdradził
- porzucił
- wyprowadził się
- ma kochankę
- zyje w innym , nieusankcjonowyanym związku, z którego ma dwoje dzieci.


Co Ty z tym możesz zrobić ?

Nie masz innego wyjścia, jak przyjąć do wiadomości. Starać się uspokoic nerwy, serce, duszę, ciało....i rozpocząć nowe zycie .

Palomo, tych faktów nie zmienisz.
Nadal męża kochasz i na rozwód się nie zgadzasz, bo to wynika z Twoich przekonać, odczuc i wiary. Ale jaki Ty masz wpływ na męża czy na decyzję Sądu ?
Żadnej !

Więc cokolwiek się stanie....zadbaj o to, żeby to mąz ponosł konsekwencje rozpadu, porzucenia.....i niech przyjmie tę winę przed Sądem. Wtedy tez będziesz lepiej i prawnie zabezpieczona finansowo i Ty sama i córka.

Szarpanie się w Sądzie.....niekoniecznie.
Skoro mąz chce się z Toba dogadywać na boku- jeszcze przed sprawą, to i Ty przedtaw mu swoje propozycje, zdanie ...niech przyjmie winę na siebie....wtedy tez wojny przed Sądem nie będzie. Coś za coś - niestety !!
Ty wypowiesz przed Sądem swoje zdanie...że Ty kochasz i rozwodu nie chcesz....ale też nie Ty orzekasz , tylko sędziowie....i to będzie ich decyzja, nie Twoja.

Twój mąż wg prawa świeckiego przestanie być mężem...ale też wg tego prawa będzie Ciebie i córkę musiał finansowo wspierać.....natomiast wg Boga Twoim mężem zostanie i będzie nim zawsze. I TY zawsze będziesz Jego żoną.

Ot, brudny świat.....a my w jego środku....a zyć trzeba ! Dobrze, że Bóg z nami i trzymaj się Go mocnoooooo !! Pozdro ! EL.
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 14:05   

EL. napisał/a:
Skoro mąz chce się z Toba dogadywać na boku- jeszcze przed sprawą, to i Ty przedtaw mu swoje propozycje, zdanie ...niech przyjmie winę na siebie....wtedy tez wojny przed Sądem nie będzie. Coś za coś - niestety !!

On winy na siebie nie przyjmuje. Pisałam już o tym - wg niego "to kryzys doprowadził do rozpadu; nie ratowałem i nie robiłem nic, bo nie było co ratować. Jak nie ma nic to niczego się nie ratuje" "Ona (ta pani) to zupełni inna sprawa nie wiąże się z tym i kropka. Kryzys był wcześniej niż ona"
Żona wg prawa Bożego, żona wg prawa świeckiego ... to będzie miał dwie żony.
Można i tak ... nie wchodzę w taki układ.
Pralnia ... "wybieli" nas oboje, zmieni nam trochę kolorów ... lekcja pokory.
Sąd zdecyduje ... to na pewno.
Nie mogę powiedzieć, że się nie boję ... bardzo się boję.
Święta się zbliżają ... więc będzie prezent pod choinką :(
Dziś idę rozmawiać z moim proboszczem...zobaczę co doradzi...
choć dominikanie są zbyt liberalni ...
Ale w końcu Pismo mówi "miłosierdzia pragnę nie ofiary"
... nic nie rozumiem co się dzieje ... i tylko tyle rozumiem :) ;)
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 14:33   

Paloma

Powiem Ci, co będzie za rok lub dwa. Bedziesz wspominać siebie z dziś i powiesz - ależ popełniłam błąd, zgadzając się na jego warunki.

Ty w tej chwili musisz walczyć o zabezpieczenie siebie i córki. Siebie dla córki - jeżeli inne argumenty Ciebie nie przekonują.

Dla sądu Twoja sprawa to kaszka z mlekiem. Prawo rodzinne jest wręcz napisane pod Twój przypadek.
To co BREDZI Twój mąż to typowe - że Ty to jeszcze analizujesz?

Bogu co boskie, cezarowi co jego. Mówimy o płaszczyźnie świeckiej. Reszta wiadomo.
Nie tylko idź do proboszcza, ale przede wszystkim do adwokata.

W tej chwili jest tak, jakby złodziej na Twoich oczach wynosił Ci z domu meble (w tym łóżko córki) a Ty go tłumaczysz - bo pewnie nie ma gdzie spać. Na Policję trzeba dzwonić natychmiast. Sprzeda meble na wódę (czytaj kochankę). Nie pozwól na to !!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 17:16   

Palomo.......jak czytam co piszesz to nasuwa mi się przypuszczenie graniczące z pewnością ,że Ty jednak jeszcze śnisz,Ty śpisz i nie chcesz sie obudzić.
Może w końcu uznasz swoją bezsilność wobec męża,może w końcu przestaniesz mu podkładać pod tyłek poduszki,może w koncu pozwolisz mu na ponoszenie konsekwencji tego ,że doprowadził do kryzysu ,a potem się wypiął i poszedł na zieleńszą trawkę do innej kobiety.
Zacznij myśleć na jawie,trzeżwo..........i zaakceptuj fakty.A faktami są dwoje dzieci ze związku pozamałżeńskiego i stanowcze oświadczanie ,iż nie wróci do Ciebie.
STAŃ w PRAWDZIE.
A orzekanie o winie pozostaw sądowi jak już on nie chce jej wziąc na siebie .......choć fakty przeciw niemu są(dwoje dzieci z kochanką).

Wyjmij poduszkę z pod tyłka,nie chroń jego łba przed uderzeniem w dno.

Zbierz dowody i dołóż należytej stranności w przygotowaniu sie do rozprawy przed sądem.

Bo jak nie dołozysz stranności ...to podziałasz przeciw sobie...............a to byłby objaw pychy...destrukcyjnej pychy.
Jesteś tak pyszałkowata ,że z pychy chesz tkwić w przekonaniu jak bardzo jesteś nieszczęśliwa????

Bo tkwienie w takim poczuciu krzywdy,w użalaniu się nad sobą jest odmianą pychy i egocentryzmu.
Jest zaprzeczeniem tego co ja nazywam "zdrowym egoizmem",dbaniem o siebie,pokochaniem siebie.

Paloma............pomyśl i Pogody Ducha
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 20:43   

Za dwa ostatnie posty szczególne dzięki - ketram i nałóg
ketram napisał/a:
W tej chwili jest tak, jakby złodziej na Twoich oczach wynosił Ci z domu meble (w tym łóżko córki) a Ty go tłumaczysz - bo pewnie nie ma gdzie spać. Na Policję trzeba dzwonić natychmiast.

nałóg napisał/a:
Wyjmij poduszkę z pod tyłka,nie chroń jego łba przed uderzeniem w dno.

Chyba zgłoszę do wikicytatów;)

Piszę, że nie śpię a jednak śpię ...ciało nie śpi, ale psychika tak (bo się boi, bo fakty bolą okropnie) i duch też (bo mysli, że słaby i nie da rady, nie ufa)

"Paloma obudź się!!!"
brzmi prawie jak "obudź się Neo"
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 17:09   

Paloma....zgaoda....za kryzys odpowiadają obie strony w małżeństwie .
Więc powiedzmy i Ty masz w tym swój udział....
Ale widzisz Kochana.....mimo kryzysy Ty nie poszłaś sobie na zieleńszą trawkę!
mimo trudności, to nie Ty znalazłaś sobie kochanaka
to nie Ty wieszałaś sie na kims innym
to nie Ty szukałaś wsparcia w łóżku innego mężyzny - sorry za ostrość....ale może jasność !??
A przeciez w kryzysie .....Paloma....nie chciałaś być wysłuchana, przytulona, uspokojona ???

Ale Ty tego nie zrobiłaś !!
Dlaczego ???????
Bo pewnie miałaś nadzieje, że da sie coś z Wami zrobić, uratować, przemienić....i to robiłaś !!!! Walczyłaś o Was !!!!

A co w tym czasie zrobił mąż ???

No to się zastanów.....a najlepiej niech mąż się zacznie zastanawiać.....co On zrobił ? I jaki On ma udział w rozpsdzie Waszego małżeństwa !!

A dowody - dwoje dzieci z nieprawego łoża !!

Palomka - łeb do góry !! Idziesz na wojnę o honor swój , córki i rodziny - w imię Boga !! Cmooooook !! EL.
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 19:06   

... on myśli o unieważnieniu ...sakramentu małżeństwa...
... co ja tu robię ? nie wiem...
...w imię jakiego Boga ...? El.

...normalnie krok od szaleństwa ...

przyszedł dziś 17.40 (trochę spóźniony) ... tylko dwie ksiażki go interesowały do zabrania ... "Kodeks Prawa Kanonicznego" i "Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła"

żadnej nie pozwoliłam wziąć ... ale musiałam odwołać się do telefonu na policję, bo miał je już spakowane, więc odłożył z powrotem ...


This is the END

jeśli uzyska unieważnienie ... ja w KK na pewno nie będę ... choć myślę, że chrześcijanką pozostanę ...
 
     
Grazia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 19:29   

Włączę się do Twojego tematu Paloma, bo jestem w podobnej sytuacji.
Jestem na forum od 2,5 roku. Malo pisałam, ale dużo czytałam.
Jestem po 3 sprawach rozwodowych, a w listopadzie czwarta. Pozew złożył mąż rok temu.
Zdradził 4,5 roku temu, pojawiło się dziecko. W tym czasie był bardzo "miły", uczynny i zapewniał że bardziej nie skrzywdzi mnie i córki.
Byłyśmy u niego przez rok( przebywa za granicą), wróciłyśmy wykończone. W czasie naszego pobytu spłodził kolejne dziecko. Mnie zapewniał, że to nie prawda. Zaczął robić córce prezenty, zapewniał, że będzie pomagał itp. Teraz wiem, robił to dla potrzeb sprawy.
Wykazuje w sądzie jaki on jest szczodry i dba o potrzeby dziecka.
Tak naprawdę nic nie łoży na córkę. Nawet jej zasiłek ( wysoki) bierze dla siebie. Nie kontaktuje się z nią. Ostatnio w maju rozmawiał z córką w ważnej sprawie - spodziewa się trzeciego dziecka - to jej chciał przekazać.

Paloma, stań z boku i spójrz na swoją sytuację. Dlaczego twój mąż jest taki kreatywny, daje ci różne propozycje... Wg mnie coś sobie załatwia w związku ze sprawą. Obudź się i walcz o siebie i córkę. Wiem, że możesz! Mam za sobą wiele dołów, teraz też chwytają mnie słabości. Cieszę się że daje sobie radę, do wielu spraw podchodzę spokojnie ( no może nieraz pomarudzę). Trudno mi bo zostawił mnie z długami. Przede mną zabieg operacyjny tak ciągle odkładany ze względu na kłopoty rodzinne.

A z kochanką męża nie miałam "przyjemności" rozmawiać czy też oglądać. To moja decyzja z którą jest mi dobrze. po co ma bardziej pchać się w MOJE życie. Oparłam się nawet pokusie obejrzenia zdjęć z konkubinatu, które mąż złożył do sądu jako dowód obrazujący jego szczęście.
Musisz sama chcieć zmiany, musisz sama powiedzieć stop!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9