Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam pojecia ,co zrobic ???Chce ratowac moje malzenstwo !
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-05, 17:33   

No....... nawet ja,jako ten wielokrotnie stawiany do pionu na forum,za "lanie zimnej wody wiadrami" lepiej bym nie wylał.Dziewczyny "pojechały" ostro,ale rzetelnie i prawdziwie.
S74....... Norbert ,tu piszący Norbert, jest żywym przykładem zmian jakie nastąpiły w nim pod wpływem otwarcia się na innych.Na słowo..........
A buntował się setnie,a wierzgał,kłocił sie,oponował,obrażał.............a dziś??? Norbert ma Pogodę Ducha............bo wyjął watę z uszu i włożył do ust(no....może nie do końca do ust...hhhhhiiii).
S74........ Ty jesteś w kryzysie,..............w kryzysie małżeństwa,tożsamości, osobowości,wiary,poznawania siebie,swoich żądz,swoich instynktów,a juz piszesz że wiesz o co w tym wszytkim chodzi(wg Ciebie to żona powinna "ruki pa szwam" i potulnie znosić wszystko,wymazać z pamięci ból,zdradę,osamotnienie i absolutnie nie przypominać o tym co było.
Facet.............a to sie nie da............ to trzeba przepracować...a Ty jej nie pozwalałeś na to.Sam przepracuj.
I POKORY,POKORY facet.
Pokory wobec tych co wiedzą znacznie wiecej.Czytaj ,pytaj i nie podnoś łapek na innych.
Na Olę............bo ona wie wiecej o życiu jak Ty sobie mozesz wyobrazić.
Ciesz się że sie odezwała.
To samo El............
Czytaj co pisze Małogoś.............

I pokory......owtórz uszy na słuchanie(oczy na czytanie ze zrozumieniem)

Pogody Ducha
 
     
administrator 
Administrator


Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 154
Wysłany: 2009-08-05, 19:35   Szanujmy godność każdego człowieka

Przykro mi, ale musialem wyrzucić post "Esej" Oli2 oraz kilka innych postów do Kosza z tego tematu, ze względu na obraźliwą, raniącą formę.

Forum powinno być miejscem spotkania w duchu wzajemnej życzliwości, szacunku i miłości.

Warto jeszce raz przeczytac to co napisał S 74:

Cytat:
"Tak owszem zdradzilem swoja zone ,wiem ze zle postapilem i jest mi bardzo przykro i nie ma wytlumaczenia na to ,ale to nie znaczy ze mam z tym zyc do konca zycia ,zycie nie polega na wypominaniu {Twoje chyba tak!!!} .Jezeli to mialo miejsce 7czy 8 lat temu i ktos komus wybaczyl ,przynajmniej tak powiedzial to ja mysle ,ze nalezy o tym nie mowic i nie wracac do tego {ale oczywiscie Ty to lubisz } . Ja pisze o ratowaniu malzenstwa ,a nie jak...

(...)

Ok ,moj drugi post byl pisany napewno pod wplywem duzych emocji.moze troche przesadzilem z ta nienawiscia ,bo bardzo kocham swoja zone i zalezy mi na niej ,wiec nie spelzam na laurach tylko zaczynam dzialac .Wiadomo potrzeba czasu ,ale jestem pelen nadzieii na przyszlosc i wierze w to ,ze uratuje moj zwiazek .A jezeli chodzi ,co napisala EL to moze rzeczywiscie jestem nerwusem ,ale jak mowie staram sie pracowac nad soba i gleboko do serca przyjalem Wasze uwagi {nie wszystkie oczywiscie i nie OLI} .Zaczynam zmiany od siebie tak jak piszecie to daje duzo optymizmu ,ja chce sie zmienic i malymi kroczkami zrobie to.Pozdrawiam serdecznie Tych ,co wiedza ,co pisza ...Milego dnia"


No i o to chodzi, żeby stanąć w prawdzie przed sobą, a przede wszystkim przed Panem Bogiem (w sakramencie pojednania). Nie każdego stać na tak duży krok w kierunku uzdrowienia.

Ale mam jedno poważne zastrzeżenie: ponieważ zasady regulaminu są jednakowe dla wszystkich, dlatego S 74 proszę Cię o wykasowanie "ZWOLNIJ I ZNAJDZ SOBIE FACETA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! "
Takie zwroty są tu na forum niedopuszczalne!!



Natmiast wszystkich użytkowników naszego forum proszę o zwrócenie uwagi na treść 4 punktu regulaminu, ktory mówi:

Osoby przeżywające kryzys są przeważnie w złym stanie psychicznym, prosimy więc nie przysparzać im dodatkowego cierpienia ostrą krytyką, bądźmy dla siebie dobrzy – szanujmy uczucia innych i nie rańmy ich dodatkowo.

Źródło:
Regulamin
_________________
A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć. (Łk 12:8-12)
Posłuchaj... (mp3 – 0,94 MB)
Przeczytaj...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-05, 20:38   

Anrzeju!! miły administratorze.
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2009-08-10, 18:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
S 74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-06, 01:50   

WITAM wszystkich !!!! Wiec ,zaczynam od tego ,ze chce przeprosic za moje niestosowne slowa przede wszystkim do Oli . Nie powinienem Cie tak atakowac ,ale jak sama piszesz agresja tworzy agresje i pewnie moj poprzedni post byl takim sposobem samoobrony ,co nie zmienia faktu ,ze cala wina obarczasz mnie ,a wcale tak nie jest . Prawda lezy po srodku i to my razem z moja zona doprowadzilismy do tego ,ze ona sie wyprowadzila.Tak jak reszta tu odpowiadajacych dziala widze tak samo .Tylko ty jestes winny, ty zle zrobiles,a teraz masz za swoje.Moze odpowiedzialem sterotypowo ,bo kazdy jak jest atakowany tak reaguje ,wiem ze nie powinienem uzyc paru zwrotow ,ale tak sie stalo za co bardzo przepraszam . Ciagle w Waszych postach wyczytuje jak to ja skrzywdzilem zone i jakim jestem draniem .{ EL pewnie chciala uzyc jeszcze bardziej dosadnego stwierdzenia}. Moj problem nie trwa 3 dni ,to jest juz bardzo dluga droga i mialem bardzo duzo czasu na zastanowienie sie nad tym wszystkim .Zdaje sobie bardzo dobrze sprawe z bledow jakie popelnilem ,ale rowniez mowie o tym CZYM SKRZYWDZILA MNIE ZONA !!!!!!!!!!!!!!!!Nie ja sam siebie tylko jeszcze raz powtarzam MOJA ZONA MNIE!!!!!!!! Niektorym to chyba bardzo ciezko zrozumiec ,bo ten wiatr nie wieje tylko w jedna strone.Twoj esej dokladnie zrozumialem i nie zgadzam sie z nim OLU .Wyrazam tylko swoja opinie i nie wieszajcie na mnie psow tylko ,dlatego bo jestem facetem .Uwazam ,ze zaciagnac opinii ,chodzi mi dlaczego tu jestem ,to nie oznacza odrazu wieszania na kims psow i wyglaszania jednoznacznej drogi .Tak ,on jest winny ,trzeba mu dowalic . To kim jestem i jaki jestem wiem doskonale i od momentu kryzysu caly czas staram sie nad tym pracowac ,nie oszukuje ani siebie ,ani was ,a to ,ze siebie nie szanuje za to wszystko to cala prawda .Jest mi teraz bardzo zle ,nigdy nie przezywalem takiego zalamania i tak naprawde to nie mam pojecia co zrobic ....Pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-06, 07:47   

s74 jest duże zrozumienie dla Ciebie,nie ma tu wrogów ani pietnujących.
Jedynie sa ludzie na róznych etapach własnej drogi,z wieloma doświadczeniami,przezyciami.
I choc każdy z nas inny,każdy zyje w innej rodzinie...to BÓL,SMUTEK,POCZUCIE WINY,SKRZYWDZENIE,ZŁOŚĆ,ZAGUBIENIE,BEZSILNOŚC,BEZRADNOŚĆ......to wszystko upodabnia do siebie uzytkowników forum.
Na spokojnie postaram się wyjasnic pewien mechanizm(przynajmniej dla mnie to było nauką).
W dialogu z innym człowiekiem(w tym przypadku forum).
Pewne sugestje innych jeżeli trafia na prawdę,cząstke tematu jaki personalnie nas dotyka
-w pewnym etapie naszego stanu emocjonalnego zaczyna boleć.
Ból powoduje wypieranie,odrzucanie-choc gdzies tam skrycie czujemy że częśc z tego jest prawda o nas.
To personalnie nie jesteśmy jeszcze gotowi na przyjęcie tych prawd bo..
-nie zgadzamy sie wewnetrznie
-bo kazdy czowiek ma ciągoty do wybielania
-bo prawda jest gorzka(jak pisze nałóg)
Jednak w miare wzrastania,pracy nad sobą dochodzimy do jednego nie da rady całe zycie wypierac,nie da rady sie oszukiwac.
Otwieraja się szeroko oczy i rozchylaja uszy-coraz wiecej widzimy prawdy i słyszymy.
Nadchodzi moment akceptacji siebie-i wytyczenia działn
-co moge zmienić
-jak popracować nad soba
-jak ustabilizowac emocję
Finalny stan nazywamy STANĄC W PRAWDZIE I OSIAGNIĘCIE POGODY DUCHA..
a przekładając na ludzki jezyk pełna akceptacja siebie,pełna akceptacja świata jaki nas otacza,zgoda,wyciszenie,racjonalne myslenie,sprawiedliwa ocena i wiara w moc Boską.
To co cie dotkneło na forum ,to co wystosowała Ola to nic innego jak sztuczka manipulacyjna.
Ola wyczuła w tobie złe wątki dlatego zarzuciła haczyk manipulacyjny i złowiła rybkę.
Było wielkie bummmmmmm,rybka sie wsciekła ,walczyła.
Przyszło przemyslenie,przyszła częściowa zgoda z tym co usłyszałem,wyczytałem(pojawia sie post z przeprosinami).A wewnątrz może ??? jest pytanie kurcze czy oni to naprawde widzą???.W wiele jeszcze nie wierzysz,wiele odrzucasz,przed wieloma tematami uciekasz.
Ale jak zechcesz zdrowienie będzie postępowało każdego dnia-ważne by tylko to chceiec i w to wierzyć.........
p.s i nie szukaj pomocy w naprawie żony,porady jak ja zmienic ,odblokowac,nalac jej wartości jakie pewnie utraciła.
Bo to ty przyszedłes po pomoc,po ocenę -i na tobie to sie skupia.

..........pozdrawiam i myśle s74 że czym dalej tym bedzie lepiej

[ Dodano: 2009-08-06, 09:17 ]
S 74 napisał/a:
Moze odpowiedzialem sterotypowo ,bo kazdy jak jest atakowany tak reaguje

I tu sie mylisz-właśnie nie każdy!!!
Stereotypowy TAK...widzisz ja o tym tez swego czasu sie przekonałem.
A dzisiaj wiem że na zaczepki-nie musze odpowiadać zaczepka.
Na agresje nie musze byc agresywny.
Na to że ktos niemiły,nie musze byc niemiły.
Nie wiem czy w czymś ci to pomoze co pisze ale warto chociaz poczytać przez chwile a nóż????
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-06, 08:39   

Miałam napisać, nie napiszę, bo dostałam ostrzeżenie. Muszę być ostrożna, żeby zachować możliwość pomagania osobom takim jak zalamana12121.
S74 Ty jesteś duży chłopiec, więc sobie poradzisz. Ewentualnie inni dorośli Ci pomogą.
Przeczytaj, proszę post 16-letniej dziewczynki (nick: zalamana 12121).

Pozdrawiam
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-06, 12:29   

i dobrze Ola - ta dziewczynka naprawdę wymaga pomocy. jestes wielka za to co robisz.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-06, 16:12   

Witaj!
Pozwolę wtrącić swoje trzy grosze w Twoim temacie.
To dobrze, ze tu trafiłeś, to dobre miejsce żeby poznać prawdę o sobie, o swoim malzenstwie.

To co inni moga Ci przekazac, to ich subiektywne odczucia i opinie na podstawie tego, co napisales.
Pamietaj o tym , nie bierz wszystkiego jak leci.
Z doswiadczenia jednak wiem, ze to co zaboli najbardziej ( patrz post Oli) jest strzalem w dziesiatkę.
Sednem.

Korzystaj ile mozesz z tego, co pisza inni.
To co pisala Małgooś, jak Cwiczenie w komunikacji :)

Z tego co piszesz to jestes teraz zalamany, zdolowany, być moze przestraszony odejsciem żony.
Taka samotnosc napawa lękiem przed samotnoscia, czujemy sie zagubieni, tez tak sie czułam kiedys.
To boli.

Ale moze to zabrzmi dziwnie..dobrze ze boli, dobrze ze zlosci..to znaczy, ze jestesmy zywymi ludźmi i czujemy :)
a takze daje nam kopa do ZMIAN
a zmiany jak wiemy najlepiej zaczynać od SIEBIE :-)

zatem do gory glowa i do pracy przystąp.....
zrob cos co poprawi Ci humor, zapisz sie na basen, pobiegaj, tak rozladujesz emocje jesli masz teraz doła czy ciskasz się z wściekłości..to ludzkie byle by nie raczyć tym innych...a potem nie spoczywaj na laurach tylko czytaj, jest wiele ksiazek dotyczacych kmunikacji w malzenstwie.
Tu na forum znajdziesz sporo tytułów!

Zadbaj o kontakt z Bogiem, modl sie o uzdrowienie, sam piszesz, ze jestes melancholijna osobą, skłonną do "dolowania", moze czas zbadac to
polecam terapię...to swietny czas dla Ciebie teraz...skup sie na sobie...
spowiedz, by byc blizej Pana Boga
Piszesz, ze starasz sie rozmawiac z Panem Bogiem, to jest juz dużo!!!


Pan Bog ma dla Ciebie duzo milosci i dobra wystarczy wyciagnac rękę....otworzyc serce....wtedy bedziesz mogl to dalej ofiarowac żonie
Na pewno masz w sobie duzy potencjał, duzo miłosci do ofiarowania, trzeba to wszystko tylko przesiac przez sito i oddzielic ziarna od plew.

Wtedy bedziesz solidnym fundamentem na ktorym bedziecie mogli dalej budowac...

A co z zoną zapytasz? Zona teraz musi odpocząć, należy jej się to po trudnych dniach, sprobuj ja zrozumiec...niech zlapie oddech, moze zateskni?
Badz wobec niej spokojny, kochajacy, dbaj o nią z oddali :-)

bede pamietac w modlitwie za Was. Powodzenia
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-07, 10:38   

Drogi S, masz rację, za Wasze małżeństwo jesteście odpowiedzialni oboje i Ty i żona również. Ale widzisz, nie namy zamiarów twojej zony, z tego co piszesz, Ona ma dobre zamiary. Jednak póki co to Ty chesz i dążysz do tego, żeby Wasze małżeństwo ratować i to jest ważne i piekne ! Facet narozrabiał, jest tego świadomu i chce naprawić. Super S !! I tak jest dobrze ! Nie masz wpływu na to co zona mysli i co zrobi...masz wpływ tylko na siebie, swojej myśli i swoje działanie !
Postanowiłeś = przyjąłaś postawę - KOCHAM i CHCĘ URATOWAC NASZE MAŁŻEŃSTWO. PIeknie S....działaj wg założenia, postawy. Z Panem Bogiem będzie Ci łatwiej...a i z nami , pomożemy jak potrafimy!! POwodzenia ! Jestem z Tobą !! Pozdro!! EL.
 
     
S 74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-08, 01:43   

Witam wszystkich !!!! Ale sie porobilo w moim zyciu ,wczoraj mnie dopadlo totalne zwatpienie ,co z tym wszystkim dalej bedzie ,ogarnela mnie apatia ,poklebione mysli w stylu moze dac sobie spokoj ,darowac to wszystko po czym odrazu ,jednoczesne NIE !!!musisz walczyc ,chcesz uratowac swoje malzenstwo ,kochasz zone .Nie wiem co o tym wszystkim myslec ,jest mi bardzo ciezko ,brak mi odpowiedzi na wiele pytan ktore sobie wciaz zadaje.Dzis rano otrzymalem od swojej zony sms ,w ktorym pyta czy wszystko jest ok .ja rozumiem ze ona sie martwi o mnie i troszczy to chyba dobry znak ,ale ja nie mam pojecia jak zachowac sie w takiej sytuacji ,nie wiem co odpisac .Przeciez nie napisze .tak kochanie wszystko jest normalnie skoro k...... nie jest normalnie.Przepraszam to emocje,ale nie chce jej urazic i zrazic do siebie ,wiec nie pisze o moich uczuciach tylko staram sie odpisac z wielkim wyczuciem i uwazam na kazde slowo w wiadomosci ,to nie jest naturalne nie plynie z duszy ,to jest takie zachowawcze .A dlaczego tak robie ,poniewaz nie chce jej zatruwac zycia ,wyraznie powiedziala ,ze porozmawiamy o tym wszystkim ,o nas za jakis czas ,a tu dopiero minelo pare dni .Kazdy dzien ,kazda godzina dluzy mi sie ,ciagle o tym mysle nawet jak cos robie ,nie moge spac ,nie jem jest mi cholernie ciezko.Nie mam pojecia jak sie zachowac kiedy do mnie pisze sms,tak bardzo bym chcial ja przytulic ,porozmawiac ,bardzo mocno za nia tesknie ,nawet zobaczyc ,bo nie powiedziala gdzie sie wyprowadzila ,ja nie nalegam ,jedno wiem ufam jej .Dzis wprowadzil sie do mnie kolega ,bo nie mial za bardzo gdzie mieszkac ,pytalem o to moja zone przed wyprowadzka ,oczywiscie stwierdzila ,ze tak jak najbardziej trzeba mu pomoc.On jest bardzo pozytywna osoba ,urodzony optymista ,rozmawialismy o tym wszystkim ,bo zna nas , dodaje mi to troche otuchy i wewnetrznej odwagi na przyszlosc ,ale ja tez nie chce mu zatruwac zycia swoimi sprawami ,wiec tak siedze w tym wszystkim sam .Co dalej bedzie .ja wiem ze duzo zalezy ode mnie ,ale zupelnie sie pogubilem 28 sierpnia moja zona ma urodziny ,mam dla niej prezent ,wiem ze zawsze tego pragnela ,chcialbym ja zaprosic na kolacje ,moze porozmawiamy ,co o tym myslicie ,zgodzi sie nie wiem .Wzialem w pracy dzien wolny ,narazie jej tego nie proponowalem ,mysle ze tydzien przed bedzie ok ,boje sie tego wszystkiego .Dajcie mi jakies wskazowki ,czy dobrze robie ,staram sie ....Tego jest za duzo teraz ,za duzo mysli ........ Pozdrawiam i caluje
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-08, 06:10   

witaj S 74!

To, ze chwile zwątpienia to normalne, kazdy z nas to przechodził i nadal przechodzi.

Duzo oczekiwania widzę w Twoim poście, czekasz na wskazówki.
Tutaj mozesz sie spodziewac dobrego słowa, tez i palca w oko dla otrzeźwienia...
Ale nikt nie da Ci recepty na zycie, musisz sam wiedziec czy dobrze robisz...

Mam wrazenie ze duzo w Tobie niepewnosci....sprobuj nawiązać kontakt z Panem Bogiem, niech on prowadzi
Jemu tez zwierzaj sie z tego co myslisz i czujesz.
Pros go o otwarcie serca.
Wszystko to o czym pisalam wczesniej, dbanie o siebie, jakies zajecia dodatkowe aby nie siedziec i nie rozmyslać
Na złe myśli - Różaniec do ręki, bardzo zajmuje i broni przed NIeprzyjacielem, ktory podsuwa nam strach i myśli zle.
Spotkanie z madrymi ludzmi, spowiednik, sakrament pojednania...bardzo ważny....tu otworzysz się na Miłość.
Moze jakas grupa wsparcia, od jesieni ruszaja zazwyczaj takie grupy terapeutyczne, musialbys sie rozejrzec w Twoim miescie...psycholog..itp
Dojrzewanie do miłości to dlugotrwaly proces, wiec watro inwestowac w siebie, w przygladanie sie sobie...polecam


To ze zona pisze do Ciebie, swiadczy o tym ze mysli o Tobie, brakuje jej Ciebie!

piszesz :
Cytat:
Przeciez nie napisze .tak kochanie wszystko jest normalnie skoro k...... nie jest normalnie.Przepraszam to emocje,ale nie chce jej urazic i zrazic do siebie ,wiec nie pisze o moich uczuciach tylko staram sie odpisac z wielkim wyczuciem i uwazam na kazde slowo w wiadomosci ,to nie jest naturalne nie plynie z duszy ,to jest takie zachowawcze


Wydaje mi sie ze masz do zrobienia porzadek w swoich emocjach, duzo ich i pewnie czasem nie panujesz nad nimi...kiedy takie emocje sa silne, mozemy przytloczyc druga osobe, wystraszyc, nasze emocje, nasza sprawa...

pewnie, mozna sie zwierzac z nich drugiej osobie, ktora kochamy...ale teraz w czasie kryzysu bylabym ostrozna

sms to nie jest najlepsza forma kontaktu, jak tu zawrzec cos w paru slowach, jednak bezpieczna bo na odleglosc...
wazne zeby zona wiedziala ze Tobie na niej zalezy, ze starasz sie, pracujesz nad sobą

Wiesz juz ze duzo zalezy od Ciebie...
Polecam lektura ksiazek forumowych
Marsjanie i wenusjanki, ksiązki Jacka Pulikowskiego, bez problemu znajdziesz w necie
Zatem roboty przed Toba sporo. Powodzenia. Z Bogiem
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-08, 07:40   

s74 ..widzisz napisze to tak..
Cos sie wydarzy,cos sie stanie,ze ktos podejmuje decyzje.
To naturalne ze na poczatku przeplatają się
-miłośc,z krzywda odrzucenia
-uwielbienie z nienawiścią
-chec bliskości z odpychaniem
Taki dziwny stan kocham i nienawidze za to co mnie spotkało prawda????
I tak moze trwac,ale jak zauwazysz ze przyczyna sa tylko własnie emocje,nad jakimi trudno zapanowac.
Że to własnie one działaja głównie dla mnie samego niszcząco,one mnie samego dołuja,wprowadzaja w lęki,napedzaja cały ten mój motor.
Z czasem dojdziesz ze i te emocje niszczą i przygniataja na zewnątrz.
Warto poskromic emocje,warto przyjżeć sie czemu ktos mnie opuścił,jakie skargi,jakie żale,co mu we mnie przeszkadzało.
I s74 mocno zabrac sie za to,naprawiać-siebie.
Nie naprawiać małżenstwo,nie ratowac związek-tylko naprawic ogniwo z tego związku
MĄŻ.....
Nikt nie udzieli konkretnej rady,nikt nie powie s74 tak zadziałaj,tak masz zrobić-bo to trudne ,mozna więcej zła niz dobra tym zdziałać.
Pytasz nas o urodziny żony o sprawienie jej radości-nas nie pytaj zadaj pytanie zonie.
Ale jak uzyskasz odpowiedż NIE-ucz sie przyjmowac z pokora odpowiedż nie,zadaj je kiedys kolejny raz,zaproponuje kiedys kolejne spotkanie-i tak długo az w tobie będzie naturalna akceptacja TAK lub NIE bez emocji.
Nie wiem czy mi sie wydaje,czy nie -ale starsz sie juz widziec własne emocje....DOBRY ZNAK...powodzenia chłopie zainwestuj w siebie,swoj spokoj,dobroc,wiarę,miłość
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-08, 20:31   

Drogi S, bardzi mi sie podoba Twój ostatni post !
I wiesz..to wszystko co napisałeś własnie do nas, spokojnie mogła by przeczytać Twoja zona ! To piękny, milosny list !
Widzisz, tak ładnie nam opowiadasz o swojej milości do żony....ale tak naprawdę to Ona to powinna usłyszeć !! Piękne to, spokojne, miłe i milosne !!

Nie bój sie mówić do żony tego co czujesz !! Być może to co sie u Was stało jest spowodowane własnie tym....brakiem takiej zwyczajnej komunikacji między Wami...zwycxajnej, spokojnej, czułej , płynącej praost z serca !!

Oczywiście S, że zapraszaj żonę na urodziny !! I nie czekaj z tym do ostatniej chwili.....nie zaskakuj Jej, zrób to już teraz, niech ma czas na przemyślenie, przygotowanie się.

Jestem z Wami, pamiętam w modlitwie !! Pozdro!! EL.
 
     
S 74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-10, 00:16   

Witam wszystkich ! Troche lepiej ,rozmawialem dzis z zona przez telefon ,jutro sie spotkamy ,chce porozmawiac o moich uczuciach i zaprosic ja na jej urodziny .Jestem pelen optymizmu ,musze w cos wierzyc ,teraz czuje sie jakbym czekal na jakis wyrok ,moze tak ,a moze nie . Ja wiem ,ze na wszystko potrzeba czasu ,ale ten czas strasznie mi sie dluzy ,probuje znajdowac jakies zajecia ,gram w ping ponga ,biegam cos robie ,ale te mysli ciagle wracaja ,chyba najbardziej strach przed utrata zony ,rodziny .Wiem napewno ,ze nigdy nikogo tak nie kochalem ,narazie strasznie duzo emocji w tym wszystkim ,jak mowiliscie staram sie nad soba pracowac,byc powsciagliwy troche to hamowac ,wyrzucac je na zewnatrz w inny sposob .Boje sie strasznie jutro tego spotkania ,ze sie poklocimy ,albo jeszcze cos gorszego .Dzis rozmawialem tez z naszym synkiem ,dobrze ze u niego wszystko jest wporzadku ,on na tych wakacjach sie troche uspokoji ,wyciszy ,zapomni o tym wszystkim taka mam nadzieje .Tesciowie i rodzice nad tym pracuja ,aby bylo jak najlepiej ,bo jak wyjezdzal to mowil o tym ,ze nie chce juz tu wracac ,ale skrzywdzilismy dziecko to jest straszne . Nie wiem ,co bedzie dalej ,ale bardzo Wam dziekuje wszystkim za te dobre slowa otuchy ,za modlitwe za mnie i moja zone ,za nasza rodzine ,a takze za zimny prysznic .Wasze subiektywne wypowiedzi daly mi bardzo wiele do myslenia ,do zastanowienia sie nad soba i stwierdzam ,ze musze jeszcze bardzo wiele sie nauczyc .Dluga droga mnie czeka ,ale nie opadne z sil .Pozdrawiam Was wszystkich i duza buzka !!! Napisze ,co dalej .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9