Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Świadectwo troche inaczej....
Autor Wiadomość
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 22:39   Świadectwo troche inaczej....

Zanim przejde do sedna...zgodnego z tematem, chciałabym podzielić się z Wami pewnym zdarzeniem...może kilkoma, choć takowych znam znacznie więcej...
Inspiracją do przedstawienia poniższych "historyjek" są niektóre posty

Bohaterowie....małżeństwo w kryzysie (już po), którego zaognieniem były zdrady.
Zniecierpliwiony mąż różnymi sposobami probował ukrócić czas "rekonwalescencji".....
kwiaty, prezenty....wzniosłe słowa i zapewnienia goracej miłości. Tak sie "starał" i zapędził w naprawianiuniu ,że nawet nie zauważył kiedy na powrót zaczął boleśnie ranić , przy czym nie mógł pojąć dlaczego wciąz jest źle, a z czasem coraz gorzej.Narastała złość, żal i zniechęcenie obojga, aż wspolne mieszkanie stało sie udręką.Padły ostre słowa i.......dosyć.
To koniec...rozbrzmiewało w głowie.


jakiś czas potem.....

Małżeństwo ma sie nie najgorzej, mieszkają razem i zaczynają "być razem"
Mąż (po załatwieniu bankowych spraw) wraca do domu z........ kapciami dla ukochanej.
Żona rozradowana jakby naszyjnik jaki, albo futro dostała.
Mąż zdziwiony...przeciez to zwykłe kapcie z targu....kupowana bielizna lądowała w szafie...biżuteria w szkatułce...chłodne dziękuje i tyle...o co chodzi????
Pamietał ten niesmak i złość, kiedy mówiła że nie chce takich prezentów...złość na siebie, na nią.
Teraz "zwyczajnie" pomyślał o żonie, przypomniały mu sie nawet jej zimne stopy opatulone w dwie pary skarpet, więc zachaczył o targ i kupił kapcie.
Żona w zachwycie...???


w między czasie....troche z innej bajki,ale równie ważne

Żona w łazience....mąż ogląda telewizje, dzieci śpią.
Nagle kaszel, ksztuszenie jednej z pociech ....niby nic,gdyby nie dosyć skomplikowany aparat w ustach.
Żona/mama już nie musi szybko wyskakiwać z wanny...tata sprawdza....bo wracają i ojcowskie uczucia, niegdyś tłumione przez złośc.
Niby nic, a jednak.

Podobnych przykładów ojcowskiego przebudzenia wiecej.

kolejne zdarzenie....

Mąż wraca do domu z nocnej zmiany z..................firankami.
Żona cieszy się jak dziecko.....rozkłada,ogląda...składa,chowa....i tak kilkakrotnie.
Dla męża...zwykłe firanki za śmieszną cene.
Najzwyczajniej w świecie chciał sprawić żonie przyjemność.... moze myslał...skoro nie chce bielizny, czy złota kupie jej firanki.
Dla żony...coś znacznie cenniejszego.....przyjemność, spełnienie oczekiwań ,kolejny dowód na przemiane "niegdyś popapranego męża"...
1.zmęczony,śpiący i głodny....mija dom,jedzie na targ, bo zapamietał...co,gdzie i kiedy
2.nie wchodzi do pierwszego lepszego sklepu wydając "majątek" na coś co juz jest, bądź nie jest niezbędne i co znacznie uszczupla budżet
3.wykazuje się odwagą,bo ....przecież może się nie spodobać wzór.
4.ryzykuje...łamie zasadę...nie warto,bo i tak się nie uda, bądź...i tak będzie niezadowolona....sprawdza zgodność innej zasady...zanim nie spróbujesz, nie dowiesz się.
5.nie dzwoni, nie pyta,nie opisuje jaki kwiatek(czy coś tam) jest na tej, a jaki na innej
6.decyduje sie na kupno wg własnego gustu, jednak z uwzględnieniem(pamięta) gustu żony.

Najwazniejsze wnioski...
-odzyskał słuch... nie tylko słucha,ale i słyszy .... nie puszcza z dymem, ale zachowuje w pamięci.
-myśli o żonie, jednak w sposób inny niż kiedyś.
-nie wymaga, nie oczekuje niczego w zamian
-kieruje sie czystym sercem
Uwzględniając i inne zdarzenia można dodać...
Przestał kombinować, naciskać,walczyć nie fair play,odpuścil, wyciszył sie, a co najważniejsze....oddał Bogu, zgadzając się na Jego wolę.To bylo najtrudniejsze zadanie do wykonania zarówno dla Niego jak i Jego żony.
Oddanie Bogu, życie w zgodzie z samym sobą....cisza w sercu i podążanie za Jego wskazówkami...cała"magia"

Muszę dodać ,ze w tym wszystkim, co się niektórym wydaje absurdem...bardzo cierpiał....fakt, na własne życzenie, ale ...cierpiał.

Dziś....

Cieszy sie z nieoczekiwanych zwrotow akcji...gestów,czynów,słów...nauczył się również dostrzegać.
Co daje, ofiaruje,podobne otrzymuje ...i nie odbywa sie to skutek wymuszeń,poświęceń, ani wet za wet.
Zwyczajnie....jakie czyny takie konsekwencje.

To tylko minimalna częśc całości.

Przykłady banalne,ale o głębokiej treści.
Nie nawołuje do robienia prezentów, bo nie one są istotą.
Zaburzona komunikacja, nieumiejętność słuchania i wyrażania siebie nawzajem...swojej miłości...to jeden z czynników kryzysów.
Czasem drobne gesty mają wiekszą wartość od wyniosłych słów.
Wystarczy umiejętność bezinteresownego darowania i umiejetność dostrzegania wielkich rzeczy w małych drobiazgach.
Spojrzenie w siebie, zmiana tego co konieczne, cierpliwość....wiara
Czasem nie trzeba wiele,aby być szczęsliwym, ale zdarza się,że trzeba całe życie przewrocić do góry nogami, zanim to się stanie.
Chciejmy zauważyć w drugim człowieku człowieka.Chciejmy i starajmy sie wybaczać (z pożytkiem dla samych siebie),pamiętajmy ,że i my kiedyś takowego możemy potrzebować.
Nie niszczmy samych siebie, nie zatracajmy się również w imie źle pojętej miłości, bo dojrzała miłość.... czasem mówi STOP. Można kochać i równolegle odczuwać lęk,żal,gniew....ale to tylko emocje/odczucia będące częścią miłości...a nie czynniki wykluczające.

Na koniec...nie byłoby nas, bez Boga i Jego pomocy.

Ten maż to mój własny, a ostatnie zdarzenie miało miejsce wczoraj.
Zbuntowana żona odmowiła mycia okien, ściagania, prania i wieszania tych samych firanek(stare się zużyły/zniszczyły)
Mąż przerażony wizją ciemności (brudne okna) opanował sytuację ;-)
Na dniach czeka mnie mycie okien.....niema to tamto.

Dla tych którzy nie znają całości...wszystko w wczesniejszych postach.
Było ciężko.... bardzo.... i trwało przeraźliwie długo.
Jest......jak ma być na ten czas....fajnie i dobrze.
Mąż przestał liczyć na słowo "kocham", ja przestałam liczyć,ze kiedyś jeszcze je wypowiem...i samo przyszło z czasem, bez przymusu, ale z serca.
Niemożliwe staje sie możliwe...ludzie się zmieniają,potrafią...muszą jednak chcieć...no i CZAS.

Najtrudniej jest nam kochać kogoś, kto nie potrafi lub nie chce kochać innych ludzi, ani kochać samego siebie. Kochając ludzi niedojrzałych, cyników, egoistów, ludzi uzależnionych, błądzących, wystawiamy naszą miłość na największą próbę. Możemy przy tym okazać się naiwni lub okrutni, w zależności od tego, jakie uczucia w nas zwyciężą. Tylko Bóg - przez swojego Świętego Ducha - uczy nas kochać takich ludzi miłością dojrzałą, która nie przeszkadza, by kochany przez nas człowiek cierpiał tak długo, jak długo błądzi, jak długo ulega własnym słabościom. Cierpienie bowiem jak w przypowieści o synu marnotrawnym stwarza ostateczną szansę na odróżnienie dobra od zła, na zmianę sposobu życia.
 
     
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-29, 13:41   

Lena!
Przepiekne!!!! Jestes wielka:-))))
Dziekuje za to "swiadectwo troche inaczej"! Piekne! Ale sie wyprostowalam!!!!!;-))) I juz inne u mnei spojrzenie.
Dziekuje, ze jestes:-)
Justyna
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-29, 19:39   

PIĘKNIE!

:lol:
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 00:32   

Lenus- wspaniala i mądra z Ciebie kobieta
tak pieknie napisalas
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 13:30   

Dziękuje, dziękuje,ale bez przesady......zwyczajna baba jestem...potulnością (już) nie grzesze,ale miła również potrafię być ;-)
Chciałam tylko pokazać,że.....
można się zmienić, można odnaleźć szczęście.... i sens w bezsensie ....czasem tylko trwa to troche dłużej.
Wiara, nadzieja, miłość.......praca nad sobą i czas.

Dziekuję również za maile... wzruszające.
Dziekuje za to forum,dziekuję forumowiczom...(tym co mnie drażnili ;-) ) również, bo i oni maja swój udział... w mojej przemianie.

Miłej niedzieli wszystkim z życzeniami ...wiary, nadzieji i miłości(rownież do siebie)
 
     
ekola
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 14:38   

Lena,
ja też dziękuję.
Bardzo lubię Cię czytać, mądra babka jesteś.
A mężowi opowiedziałam - najpierw się obruszył (trochę tak reaguje na forum), ale po jakimś czasie powiedział do syna, że muszą wybrać się po firanki. :mrgreen:
Fakt, warto je zmienić...
Dzięki!!!
 
     
Maka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 16:14   

Lana,
bardzo,bardzo piękne świadectwo,aż się ciepło robi na sercu...i znów iskierka nadziei,że może u nas też kiedyś będzie lepiej...Dziękuję gorąco :-)
 
     
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 19:52   

Najpiękniejszy dar to przebaczenie.
Tam, gdzie nie chce się przebaczyć,
od razu powstaje mur.
Od muru zaś zaczyna się więzienie...



Leno, dziekuję Ci za to świadectwo
życzę Wam świętej cierpliwości, wytrwałości i Bożego błogosławieństwa :)
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 20:12   

Leno. Cieszę się i dziękuję za to inne świadectwo.
Pozdrawiam.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 09:09   

Lenko, aż łza się kręci w oku... wypadałoby każdej kobiecie życzyć takiej mądrości i tak pięknego serca jak Ty masz...
Niech Wam Pan błogosławi!!! :-D
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 09:29   

Lena,żeś bardzo zmądrzała to wiedziałem,czytałem..................
Żeś sie mocno buntowała,złopściła,wierzgała nóżkami......... to też wiedziałem,czytałem...........................
Żeś stała się dojrzałą KOBIETĄ też czytałem............
Ale że aż tak ............. to mnie trochę zaskoczyłaś,zaskoczyłaś że razem,że oboje,zaskoczyłaś bardzo,bardzo pozytywnie.
Nie wiem na ile świadomie -na początku- ale jak wielkie sa efekty TWARDEJ MIŁOŚCI w stosunku do siebie,do meża.
Lena................ bardzo,bardzo sie cieszę,bardzo ,bardzo mocno gratuluje Tobie ,mężowi zmian .Nawet nie wiem czy nie bardziej mężowi.............. mężowi tego że stał sie świadomym "popaprańcem",że wie iż jest "popaprańcem" ,że te kapcie potrafił kupić..................
Lena.............. ponieważ mógłbym wiele peanów pisać............. ograniczę sie do :POGODY DUCHA na każdą godzinę życia,oby ten dystans jaki Was dzieli od najostrzejszej fazy kryzysu nigdy nie przestawał sie zwiększać,obyście oboje umieli ten dystans pielęgnować.
Lena.Pielęgnuj to że masz świadomego juz "popaprańca".

Pisz pamiętnik,wspomnienia,autobiografię............ za jakiś czas Sychar czy ktos inny wyda zbiór świadectw,ku pokrzepieniu serc tym co w kryzysie...................
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-02, 11:51   

Leno, dla Was :-) >>>>> Michał Bajor - Może być tylko lepiej

>>> Nie lękajcie się - Siewcy Lednicy
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 13:19   

Chwała Panu ! Trochę wiem , jak było trudnooo....Ło Matko ! Teraz juz tylko do przodu, a Bóg niech Was prowadzi po swoich (prostych) ścieżkach!! Gratuluję ! Całuję mocno!! EL.
 
     
atama
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 14:37   

:-D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9