Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
działanie Boga
Autor Wiadomość
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-25, 10:45   działanie Boga

Witam... Chce napisać o tym co się u mnie dzieje... Bóg, moja wiara i jakiś taki optymizm sprawiły, że dzieją się takie miłe rzeczy. Mąż potrzfi ze mną rozmawiać, napisać smsa... pobyc ze mną tak po prostu, ostatnio zabrał mnie na przejaźdzkę fajnym autem i było mi tak miło... albo kupł mi owoc o którym wspominałam, ze mam ochotę zjeśc... Pisał smsy gdzy był daleko... stał sie bardziej obecny dla mnie... Wiem, ze są to tylko takie drobne zwykłe sprawy, na które chyba nikt kto nie przeżył trudnych chwil w małżeństwie nie zwróciłby uwagi... A jednak jest wtedy tak fajnie... Poza tym zaczeły układać sie też sprawy zawodowe...
Kiedyś El powiedziała mi że jak zaczyna się układac, jak Pan zaczyna działac to układa się po całej lini... nie tylko w małżeństwie... i chyba tak właśnie sie dzieje... W takich chwilach jest mi bardzo błogo....
Chce żeby było już tak zawsze.... Żeby było z dni na dzień lepiej i lepiej...
Pozdrawiam
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-25, 12:22   

Cieszę się bardzo Lodziu,cieszę się bardzo,że odzyskałaś szczęście......ja,mnie to nie jest dane,staram się to przyjąć już od dawna do wiadomości,i tak bardzo trudno mi to uświadomić sobie
Tyle krzywdy wyrządził mi mój mąż,a mnie wciąż go brakuje,wciąż myślę,wyobrażam sobie,tęsknię...i czasami zastanawiam się ,dlaczego jestem taka głupia...nawet wczoraj,gdy wpadł na moment(po prawie miesięcznej asekuracji),ja odezwałam się do niego,tak ,jak by się nic nie stało...a powinna zdystansować....za ten mail o którym pisałam na forum,za to ,że synowi nawet życzeń nie złożył na urodziny,nawet nie zadzwonił do niego....a ja wciąż taka głupi jestem,potem dopiero uświadamiam sobie,co zrobiłam,i żałuję...a on przecież napisał do mnie,że jestem dla niego zerem...i tłumaczyło mi wiele mądrych osób,że ten list,to tylko o nim świadczy,że to jego żal,niepowodzenia, wylany na mnie....powinnam go odtrącić,odepchnąć........super Lodziu,zazdroszczę Ci,ale tak pozytywnie ;-)
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-25, 12:41   

Lodzia cieszę się bardzo i widzisz uważam, że Bóg nas doświadcza abyśmy byli lepsi abyśmy zaczęli dostrzegali te drobiazgi abyśmy doceniali każdą chwile życia, którą On nam daje. Bóg pragnie, aby nasze życie było drogą do zbawienia, chce abyśmy kroczyli drogą Jego przykazań a po przez trudności dostrzegamy wydaje mi sie bardziej dostrzegamy błędy.
Życzę Tobie i Wszystkim Bożej ufności bo Ona daje siłę i wiarę w lepsze jutro.

[ Dodano: 2008-04-25, 13:50 ]
Weronika nie trać nadzieji pamietaj, ze Bóg wie co dla nas najlepsze aby nasza droga prowadziła do zbawienia bo On zna naszą przyszłośc i chce nam dać szansę zawierzenia Jemu chce nam pokazać swoją miłośc, ale musimy Mu zaufać. Módl sie za męża i złóż wszystko w sercu Jezusa, polecam książki o Duchu Św. są one przpełnione ogromną siłą.
Pamietaj jeszcze, że dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych.
Pamietam w modlitwie.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-25, 12:52   

Werko...szczęście nam wszystkim dane...tylko brać ;-)
Czemu Tobie nie dane...a co Ty gorsza jakaś, podpadnięta czy co?......Ty nie staraj sie przyjmować owego do wiadomości ino i czerp co Bóg daje. Praca jest, synuś jest,mama(niczego sobie babka) jest, męża niet... tzn. jest ino gdzie indziej.
Kochasz to i brakuje,ale wiesz... ciesz się bo "umieć" kochać to wielkie szczęscie....a odezwać sie po ludzku do "krzywdziciela" to zaleta Twoja, wiec nie żałuj! .Kim jest człowiek który tego nie potrafi? :-/
Zmień wyobrażenia Werko......i myśli.
....i dobrze Ci tłumaczyli....on wątpliwie szczęśliwy człowiek jest...i nie masz odpychać, ale zostawić i o sobie pomyśleć :-D
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-25, 16:42   

weronika, to wspaniale że potrzafisz tak miło i spokojnie..... że puszczas w niepamięć.... ja też taka jestem, nie umiem sę gniewac

[ Dodano: 2008-04-25, 17:43 ]
może to przypadłość "Śląskiej baby" :mrgreen:
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-26, 05:04   

No tak,tak,dziękuje wszystkim...

Z tą "śląską babą" to Ci wyszło,,,,hahaha...Lence też w innym poście...

Tylko ostatnio takie mnie myśli nachodzą....mój mąż w swoim świecie jest szczęśliwym człowiekiem,jego "teoria" ,poglądy,podejścia do wielu spraw,przekonały go,że to co" Ma" teraz,to szczęście dane od życia,od boga.....natomiast Ja...moje przekonania,poglądy na świat,rodzinę ,są zupełnie inne,i ja w moim świecie nie jestem i nie będę szczęśliwa....
DLACZEGO????????????????????
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-26, 08:08   

DLATEGO ,ze uzależniasz to szczęście od tego/kogo nie powinnaś!

Nie mozna być szczęsliwym budując to "szczęście"na czyjejś krzywdzie.....prędzej czy póżniej czar pryśnie....jego również.
Może juz prysnął....bo tez cóż on takiego "Ma"???..... kupe złości....dlaczego?....bo sumienie nie czyste.
Jego zniekształcone poglądy,dają mu tez zniekształcone szczęście.
Twoje poglądy i przekonania(Twój Świat) są podstawą do osiągnięcia prawdziwego szczęścia ;-)

Jeśli wiedzielibyśmy,
że życie ma skończyć się jutro,
z pewnością docenilibyśmy dzisiejszy dzień.
Wypełnilibyśmy nasz czas miłością i radością,
które tworzyłyby wartościowe wspomnienia,
rozjaśniające nasze serca,
zamiast złością i goryczą,
które potrafią niszczyć i to całkowicie.

Jeśli wiedzielibyśmy,
że życie ma skończyć się jutro...

Ale kto może powiedzieć,
że tak nie będzie???
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-26, 08:10   

weronika, Twoje szczeście zależy tylko od Ciebie.... od tego jak będziesz widziała swój świat.... jeśli widzisz go nieszcześliwym bedzie nieszcześliwy.... jeśli szcześliwym...... :mrgreen:

[ Dodano: 2008-04-26, 09:23 ]
A co do ślaskiej baby to ściągnełam własnie od lenki :mrgreen: bo tak mi się spodobał jej śląski chłop.... ja mam chłopa świętokrzyskiego, ale nie wiem czym szczególnym się chcarakteryzuje;) hihihihi
 
     
sasanka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-26, 08:28   

weroniko, 'znamy' się od tak dawna (czytam Twoje posty od kiedy piszesz)

przypominasz mi wanbomę sprzed 2 lat, może nawet sprzed pół roku (sorry wanbomka ;-) )
i mnie sprzed 2 lat i sprzed pół roku i to też bardzo
schemat "a ja nie" + "a mój mąż" stosowałam bardzo długo - jeszcze mi się czkawką wraca w trudnych chwilach (dziś np. kurna, choć bym nie chciała bardzo)

wiem, że ten etap płaczu jest ważny, pominąć go nie można i ma różną długość u każdej/każdego z nas

wiem, że ani mnie, ani wanbomie, ani żadnej innej z nas do końca nie przeszło i są wieczory/dni/tygodnie/minuty/sekundy gdy się wraca do starych sposobów radzenia sobie z traumą = 'smęcenie, rozpamiętywanie, żałość'

ale
ale

uwierz nam, któreśmy spróbowały zmienić to totalnie:

im mniej takich chwil smętnych, tym nam zdrowiej, tym jesteśmy lepszymi matkami, pracownikami, CZŁOWIEKAMI hehe piękniejemy po prostu i dobrze nam z tym i sztuczne to wcale nie jest

niektórzy sami dochodzą do tego etapu i do zmian swego wewnętrznego nastawienia, wyboru sposobu reagowania (tak, tak, jest to wybór)
niektórzy - tak jak ja i wanboma - potrzebują terapeuty
pomyśl o tym, może skorzystasz z takiej pomocy i pomożesz sobie?

wiem, że może być krucho z kasą
ale ja np. dotarłam do tych usług za darmo, tylkoj się wywiedziałam opinii o terapeucie, cobym zaufanie do niego mieć mogła

to ja w twojej intencji z uśmiechem ziółka dziś wypiję, a ty pomyśl i spróbuj zadziałać, hm?

tulipanka ci podrzucam wirtualnego
sasanka

Ps. Sorry lodziu, że u Ciebie - to dla ciebie śliczne stokrotki, które uwielbiam :-D
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-26, 12:00   

oj,oj...dzięki kochane,dzięki.co ja bym bez Was zrobiła....no co??????????
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-29, 06:58   

sasanka napisał/a:
Sorry lodziu, że u Ciebie

u mnie czy nie u mnie, ważne żeby nam wszystkim to pomogło....
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-30, 09:03   

Lena napisała, że na czyjeś krzywdzie się szczęścia nie zbuduje i właśnie też tak uważam, że raniąc swoich bliskich swoje dzieci niszcząc rodzinę i zwracając się w strone zła szczęścia się nie osiągnie a jeszcze do tego nasza nieustająca modlitwa będzie poruszała sumienie tych naszych połówek.
Jakie te wszystkie sytuacje są trudnene jak można tak ranić to jest nie do pojęcia dlatego zawierzmy Chrystusowi, mnie też dopada czasami strach o dzieci przede wszystkim to że kombinuje jak nas zostawić i drżę na sama myśl dziś się umówił z kuzynem który kilka lat temu sie rozwiódł ale modlę sie za Niego w codziennej Eucharystii i bedę sie modlić aby zwyciężyć to zło a wtym tylko Chrystus moze nam pomóc.
Trzymajcie się cieplutko Chrystus da nam siłę wierze w to głęboko.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8