Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2008-04-24, 23:51
I mnie to spotkało... a teraz sąd!
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-08, 23:03   

Tomek1 napisał/a:
Witaj Piotrku. Ja się poddaję. Już nie mam siły. Aga dzwoniła do mnie i po rozmowie z nią uważam że to potwór , a nie człowiek. To już nie jest moja ukochana , nie wiem nawet kto to jest. Nie będę jej utrudniał , jeśli chce tego rozwodu to go dostanie. Ja już jej nie chcę , nie ma żadnych ludzkich uczuć.

Tomku, odmów Litanię do Najdroższej Krwi Chrystusa za żonę.
TWOJA ŻONA POTRZEBUJE MODLITWY


Nie jest potworem, tylko potrzebuje modlitwy.

A jeśli, nie potrafisz za żonę, odmów najpierw za siebie,
potem Bóg da siłę i odmówisz za żonę.
Uwierz w Bożą Moc, nie w swoje siły. Twoje to mało.
Nie zniechęcaj się, Po co? nie warto się zniechęcać, warto szukać Chwały Bożej!
Bo Chwała Boża nie jest dla wybranych, tylko dla wytrwałych i odważnych.


Bóg jest Bogiem bardzo Wielkim i.. zarazem takim małym - mieszka w sercu - to jest Iskra Boga w nas (tak mówi Ojciec Duchowy, Dominikanin, wspaniały człowiek)

"Litania do Najdroższej Krwii Chrystusa

Kyrie, eleison, Chryste, eleison, Kyrie, eleison.

Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad
nami.
Duchu święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Krwi Chrystusa, Jednorodzonego Syna Ojca Przedwiecznego,
wybaw nas (powtarza się),
Krwi Chrystusa, wcielonego Słowa Bożego,
Krwi Chrystusa, nowego i wiecznego Przymierza,
Krwi Chrystusa, przy konaniu w Ogrójcu spływająca na ziemię,
Krwi Chrystusa, tryskająca przy biczowaniu,
Krwi Chrystusa, brocząca spod cierniowej korony,
Krwi Chrystusa, przelana na Krzyżu,
Krwi Chrystusa, zapłato naszego zbawienia,
Krwi Chrystusa, bez której nie ma przebaczenia,
Krwi Chrystusa, którą w Eucharystii poisz i oczyszczasz dusze,
Krwi Chrystusa, zdroju miłosierdzia,
Krwi Chrystusa, zwyciężająca złe duchy,
Krwi Chrystusa, męstwo Męczenników,
Krwi Chrystusa, mocy Wyznawców,
Krwi Chrystusa, rodząca Dziewice,
Krwi Chrystusa, ostojo zagrożonych, .
Krwi Chrystusa, ochłodo pracujących,
Krwi Chrystusa, pociecho płaczących,
Krwi Chrystusa, nadziejo pokutujących,
Krwi Chrystusa, otucho umierających;
Krwi Chrystusa, pokoju i słodyczy serc naszych,
Krwi Chrystusa, zadatku życia wiecznego,
Krwi Chrystusa, wybawienie dusz z otchłani czyśćcowej,
Krwi Chrystusa, wszelkiej chwały i czci najgodniejsza,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
zmiłuj się nad nami.

L:Odkupiłeś nas, Panie, Krwią swoją.
W:I uczyniłeś nas Królestwem Boga naszego.

MÓDLMY SIĘ

Wszechmogący, wieczny Boże,
któryś Jednorodzonego Syna Swego ustanowił Odkupicielem
świata i Krwią Jego dał się przebłagać,
daj nam, prosimy, godnie czcić zapłatę naszego
zbawienia i dzięki niej doznawać obrony od zła
doczesnego na ziemi, abyśmy radowali się
wiekuistym szczęściem w niebios:
Przez tegoż Chrystusa Pana naszego. Amen."


_________________________

Elzd, dobrze, że jesteś!
Twoje linki i wiersze oraz mocne strony są darem dla ludzi,
korzystam nieustannie z tego, co podsyłasz.
Masz piękną duszę, tylko czasem czuję bunt w Tobie, ale uwierz, że
nie tyle czas goi rany (być może też)
ale Chrystus na pewno goi rany. Z BOGIEM!

ps.ludzie mało się modlą...
a potem mają żal do Pana Boga.
Ale nic nie jest stracone, bo TU I TERAZ można uklęknąć i wziąść do ręki Różaniec i natychmiast Matka Boża zaczyna słuchać, na-tych-miast zaczyna słuchać prośby,
tylko trzeba Różaniec mieć tuż OBOK.
Gdzie Pan Bóg na pierwszym miejscu, wszytko inne będzie zawsze na właściwym miejscu.
A Matka Boża jest Częścią planu Stwórcy.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-09, 12:11   

Elżbieto , Ty myślisz że ja nie walczyłem ? Wiesz , co ona mi powiedziała ? Że ślub brała tylko po to żeby były pieniądze na towar (handlowaliśmy na targowisku) I że to była jej pomyłka życiowa. Że nie jest jej ani trochę żal tych wszystkich lat razem , że jej było cały czas źle ze mną. Na pytanie czemu w takim razie ze mną była 8 lat odpowiedziała że sama nie wie , może z przyzwyczajenia. Ogólnie powiedziała wiele słów które sprawiły mi cierpienie i ból. Nikt mnie tak w życiu jeszcze nie zranił jak ona. Co ciekawe , na moje pytanie czy kiedyś jeszcze da mi szansę powiedziała , że nie wie , może za rok , dwa. Może. Teraz ona nie potrzebuje nikogo , tak powiedziała. Wyrzekła się rodziny , wie o tym i wie że to przez jej głupotę , tak powiedziała. Ale stwierdziła że tak jest dobrze dla niej.

[ Dodano: 2007-12-09, 12:13 ]
Więc jak walczyć o takiego człowieka? Jak ?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-09, 15:12   

Nie czytam.....nie lubię długich postów.....emocje mi rosnął juz przy krótkich.....

Trzymajcie się się Chłopy....jeśli takiego hasła potrzebujecie !!!!!!!!!!
Sorry.....zapominam i ja, że i Was przytulić trzeba....o tym mówił już dawno, dawno temu Rot .
Trzymajcie się....i SIĘ NIE DAJCIE !! Bo ja ...słaba kobita....jak widzę i słyszę, jak naszych chłopow powala byle podmuch złego....zginają sie jak zapałki, pod szantażem opętanej , chorej żony.....jak paktują o mieszkanie z diabłem....to bać się zaczynam! Bo gdzie siła męska ? Gdzie opoka, gdzie skała....PIOTRZE...SKAŁO- OPOKO ??? Piotrze....Twoje imię...może to nie przypadek ??
Chłopaki....a kto ma mieć siłę, kto odwagę, kto wiarę większą nież Wy ?? To my - kobiety - tu na forum - wygrywamy swoje swoje małżeństwa , swoim NIE na rozwodach!! To my stajemy w szranki ze złem....to my przezywamy koszmar sal sądowych.....a Wy się chcecie poddać ?
Ło Matko....jak Wam pomóc, jak powiedzieć, wytłumaczyć, że zły jest marnym duchem....ktory tylko straszy i szantażuje...a jego siła jest tylko do momentu, gdy Bóg nie stanie obok nas ! A żeby Pan był z nami , potrzeba tak mało.....jedno - prosze Cie Panie !! I siła złego pryska...w dym rozbita jednym tchnieniem !!
ŁO Matko.....Chłopaki....Kto ma uratować Wasze żony ze szponów złego....Wasze tak na sali rozpraw ??
Tak naprawdę rozwód prawny nic dla nas nie znaczy....jest jedynie symbolem....ale dlaczego mamy rezygnować z symboli ???
Dlaczego mam się zgadzać na rozwod....nawet gdy jest symbolem...ale dla mnie jest ten symbol wazny...a dla świata najważniejszy? Co chcę pokazac dziecku....moją słabość i zaprzestanie walki o ukochaną żonę, poprzez moją zgodę na Jej zachciankę....bo mnie szantażuje mieszkaniem??
Piotrek....Ona Ci wszystko zabierze....nawet jak sie zgodzisz....będzie miała Twoje TAK na papierze....zabierze mieszkanie, dziecko, rodzinę, kwiaty w wazonie i podarte papcie....Bo tu nie o mieszkanie chodzi....ani o dziecko....TU CHODZI O TWOJE TAK w Sądzie !! PODSTĘP Chłopie...PODSTĘP!! Więc bądź uważny....bo przegrasz wszystko jednym TAK ! A będzie miała to TAK na papierze...a papier ważny wszędzie !!
Piotrek, przecież ja wiem, że i Tobie nie o mieszkanie chodzi....więc myśl chłopie....bo zły i Ciebie wciąga w swoje szatańskie gierki!

Chłopaki...pomogę, wesprę...jak tylko potrafię !! Wasza EL.

O permanentych atakach na Andrzeja wypowiedziałam sie juz na innej stronie ! Zawsze te same osoby, zawsze z wielka złością w sercu i niezgodą na ortodoksyjny wymiar kościoała.
Powtarzam....Kościół musi być ortodoksyjny....musi być albo białe, albo czarne....bo trudno żyć tylko trochę wg przykazań ! Matkę i ojca należy kochać zawsze a nie tylko trochę, nie dlaczegoś i nie za coś !! Nie wolno zabijac nigdy....a nie trochę. Cudzołożyć nie wolno nigdy....a nie trochę wolno....gdy mąz dla mnie niedobry itp !!
Andrzej broni tej drogi, doktryny, żeby nie zbłądzić. Opiera się na cytatach, konsultuje ze spacjalistami, dba, bada i kitu nie wciska. A , że kogoś w oczy kole Jego spokój, cisza, pokora, stanie twardo na straży i nie puszczanie ani kroku ...hm.....może boleć, drażnić, wyprowadzać z równowagi....tylko zlego !!!

Pozdrawiam !! EL.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-09, 16:26   

Tomek1 napisał/a:
Elżbieto , Ty myślisz że ja nie walczyłem ? Wiesz , co ona mi powiedziała ? Że ślub brała tylko po to żeby były pieniądze na towar (handlowaliśmy na targowisku) I że to była jej pomyłka życiowa. Że nie jest jej ani trochę żal tych wszystkich lat razem , że jej było cały czas źle ze mną. Na pytanie czemu w takim razie ze mną była 8 lat odpowiedziała że sama nie wie , może z przyzwyczajenia. Ogólnie powiedziała wiele słów które sprawiły mi cierpienie i ból. Nikt mnie tak w życiu jeszcze nie zranił jak ona. Co ciekawe , na moje pytanie czy kiedyś jeszcze da mi szansę powiedziała , że nie wie , może za rok , dwa. Może. Teraz ona nie potrzebuje nikogo , tak powiedziała. Wyrzekła się rodziny , wie o tym i wie że to przez jej głupotę , tak powiedziała. Ale stwierdziła że tak jest dobrze dla niej.

[ Dodano: 2007-12-09, 12:13 ]
Więc jak walczyć o takiego człowieka? Jak ?

Tomaszu, posłuchaj.
Przedtem byłeś z kobietą. Nie była Twoją żoną - 8 lat - i było dobrze lub umiarkowanie, lub źle (żona może kłamać, nie chce powiedzieć teraz prawdy, bo sama nie wie, co jest prawdą!)
Po ślubie to się zmienia.
Doświadczasz Bożego Schronu, lub Bożego Namiotu w postaci Sakramentu.

Chodzisz do kościoła? Przyjmujesz Sakrament, który nazywa się Jezus w Eucharystii? Chodzisz do spowiedzi, który nazywa się Sakramentem Pojednania?

Mamy siedem Sakramentów. One są darem dla ludzi.
Jest Sakrament kapłaństwa i Sakrament małżeństwa.
Jeśli świeccy nie zawalczą o uznanie swojego - ja swojego, Ty swojego - Sakramentu - daru od Boga, to kto zawalczy? Ksiądz Marek, ksiądz Tomasz, Ojciec franciszkanin czy karmelita bosy? Czy ktoś niezamężny? nieżonaty?
Kto?
Twój jest Sakrament z tą żoną, kochaną kobietą z którą Ty chciałeś być. Nie na chwilę.
Jeśli teraz żona Twoja zachowuje się tak jak się zachowuje - powtarzamy Ci - na naszym, pełnym cudów - forum katolickim, abyś usłyszał czując już Dar Boga.
Jeśli nawet żona nie chciała ślubu w kościele (lub w ogóle ślubu), to już go ma i nic tego nie zmieni. A Ty teraz możesz skorzystać z pomocy Bożej, właśnie teraz, właśnie po to, właśnie po to On Jest. Bóg i Jego Dar od Niego - Sakrament Święty.
I przejdź przez tą próbę wiary, być może to próba Twojej wierności Bogu!, z Bogiem, nie sam.

Idź do spowiedzi w intencji Waszego Sakramentu Małżeństwa.
Ślub w kościele odbywa się wobec Miłości Ukrzyżowanej Pana Jezusa.
Czasem więc małżonkowie są dla siebie nawzajem trudnymi, są krzyżem.
Ale krzyż niesiony z Chrystusem niczym jest. Sam Chrystus pomaga go nieść.
Wtedy "brzemię słodkie, jarzmo lekkie" się staje.
Taką Gwarancję daje Bóg, tylko skorzystaj z tej gwarancji jak należy - z instrukcją obsługi.

A instrukcji tu na forum masz dużo. Zobacz "Mocne strony"
lub
Ot np. tutaj:
Ewangeliarz

ps.módl się za żonę:
Litanią, którą masz wyżej lub Koronką do Bożego Miłosierdzia.
Nowenną 9-dniową Tej Koronki.
Bądź cierpliwy. Bóg wysłucha Cię. Umocni.
żona plecie bzdury - módl się za nią -
a Bóg umocni Cię, i mało tego, da Ci RADĘ CO ROBIĆ.

Tomasz! Piotr! Macie imiona z Ewangelii!
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-10, 12:04   

Masz rację Elżbieto. Czasem faktycznie odnoszę wrażenie , że ona sama nie wie co jest prawdą. Za każdym razem mówi co innego , jakby nie pamiętała co mówiła wcześniej albo nie chciała pamiętać. Ale ja już nie mam do niej siły. Nie będę jej utrudniać tego rozwodu jeśli tak ślepo do niego dąży. Teraz wszystko w rękach Boga , ja zrobiłem co mogłem.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-10, 12:23   

Tomek1 napisał/a:
Nie będę jej utrudniać tego rozwodu jeśli tak ślepo do niego dąży. Teraz wszystko w rękach Boga , ja zrobiłem co mogłem.

no właśnie ślepo
ostatnio odnoszę wrażenie, że zły duch jest po prostu ślepy
ale my nie poruszajmy się po omacku
mamy Boga Żywego i Nie-ślepego
Nasz Bóg jest Wszystkowidzący

Rzeczywiście, Ty nie musisz jej już nic utrudniać,
jeśli wierzysz w moc Różańca Świętego, to odmawiaj Go w tej intencji,
a Ona, Matka Boża, jej utrudni - a własciwie jemu - złemu duchowi-kusicielowi.

Skoro nie masz siły ludzkiej.

To moment zdania się na Matkę Bożą.

Wystarczy moc Różańca Świętego, jeśli wierzysz w Niego.

Niedawno Elzd zamieściła link ze świadectwem kobiety, która wygrała wszystkie rozprawy, właśnie z Różańcem w ręku. Mąż miał adwokatów, ona tylko Różaniec.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-10, 13:12   

Elżbieto , ona nawet nie chce żadnej rozprawy , po prostu chce mi wysłać papiery rozwodowe , które mam podpisać. Nie chce stawać na sali sądowej osobiście , nie chce mi spojrzeć w oczy. Dziś ściągnąłem obrączkę z palca :-|
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-10, 15:49   

Tomku, ściągnąłeś obrączkę?
To ma pomóc Twojemu małżeństwu?

Pobłogosławiona obrączka jest przypomnieniem dla małżonka, że wszelkie podejmowane decyzje pociągają konsekwencje dla obojga. Nie jest się już kawalerem, panną, żyjącym ze świadomością odpowiedzialności tylko za siebie.

A noszenie obrączki jest także świadectwem i wyznaniem wiary. Jest też przypomnieniem w trudnych chwilach, że nie jest się samemu z problemem, że Jezus jest blisko i nie trzeba popadać w zwątpienie w obliczu sytuacji po ludzku nie do rozwiązania.

Napisłaś Tomku, że:

Cytat:
"Nie będę jej utrudniać tego rozwodu jeśli tak ślepo do niego dąży. Teraz wszystko w rękach Boga , ja zrobiłem co mogłem."


No i jak Tomku zdjąłeś obrączkę i mówisz, że zrobiłeś co mogłeś i teraz zwalasz resztę na Boga?
Myślisz, że okazując taki znak niewierności (zdjęcie obrączki) w takiej sytuacji (łamania przymierza z Jezusem) Bóg ma Ci pomóc?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-10, 16:16   

Tomek1 napisał/a:
Elżbieto , ona nawet nie chce żadnej rozprawy , po prostu chce mi wysłać papiery rozwodowe , które mam podpisać. Nie chce stawać na sali sądowej osobiście , nie chce mi spojrzeć w oczy. Dziś ściągnąłem obrączkę z palca :-|

Tomku, nie walczysz z żoną.
Poczytaj:
walka, obrona, działanie
Tomku, nie martw się, ja też czasem ściągam obrączkę.
Najdłużej rok po dziecku - nie chciała się zmieścić!
A czasem na jeden dzień.
Dlatego załóż jutro!
Uważaj żeby jakaś inna kobieta nie zobaczyła i pomyślała:
o, ten mężczyzna nie ma obrączki, więc nieżonaty,
i zaświta jej w głowie plan podstępu (a Ty teraz nie potrzebujesz kobiety)
a dalej:
jak w tym walka, obrona, działanie - tam jest o kobiecie, poczytaj siłę złego ducha
św.Ignacy porównuje właśnie do siły, i braku siły, do ucieczki i do nacierania (czyli ataku)
poczytaj
uzbrój swojego ducha i walcz inną bronią - zły duch działa ślepo jak już to wiemy, bośmy wspólnie odkryli tu na forum, a Bóg nie - jest wszystkowidzący, przenika jak miecz obosieczny!
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2007-12-10, 16:23, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Andrea
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-10, 16:20   

Tomek1 napisał/a:
.... Czasem faktycznie odnoszę wrażenie , że ona sama nie wie co jest prawdą. Za każdym razem mówi co innego , jakby nie pamiętała co mówiła wcześniej albo nie chciała pamiętać. Ale ja już nie mam do niej siły. Nie będę jej utrudniać tego rozwodu jeśli tak ślepo do niego dąży. Teraz wszystko w rękach Boga , ja zrobiłem co mogłem.

Tomek współczuję, pozwól, że kilka zdań i ja napiszę:
- zrobileś co mogłeś na dzień dzisiejszy, masz ograniczony zasób "mocy", jednak nie poddając się, korzystając z wszelki rad antyrozwodowych, również tych mających na celu dodadania Ci otuchy, pamietając o milości, która wyraziles "kocham ją nad życie" , dasz radę. I choć nie ma gwarancji na Wasze zejście, proszę abyś zastanowl się nad podpisaniem papierów rozwodowych. Nie tak szybko. Daj sobie czas. Zdążysz jeszcze. Tymczasem zbieraj siły, nie poddawaj się, głowa do góry.
:)

ProNo napisał/a:
Ja wcale nie rezygnuję z walki o moją żonę , nie rezygnuję też z walki o mnie i syna.Bóg jest ze mną i nie boję się żadnej decyzji. Ja nie chcę rozwodu !!!! Ale jeśli man sprzedać mieszkanie i wszystko czego dorobiliśmy się przez okres małżeństwa żeby połowę oddać żonie a potem nie móc zapewnić dziecku dachu nad głową i co gorsze w ostateczności stracić do niego prawo i widywać go tylko w wyznaczone dni to zgodzę się na rozwód!!! Na takich warunkach jakie zaproponowała żona w pozwie rozwodowym ! Nie wierzę ,że Bóg poczyta mi to za grzech ON i tylko On będzie mnie osądzał . ON będzie przy mnie na sali rozpraw i na pewno pomoże podjąć mi dobrą decyzję. O moją żonę będę walczył do końca moich dni , ona się opamięta i wróci do Boga i rozwód mi w tym nie przeszkodzi !!!Przed Bogiem zawszę będzie moją żoną . A ze złym w mojej żonie będę walczył różnymi sposobami ; ludzkimi i Bożymi i w końcu wypędzę z niej złego ducha . Bóg mi pomoże !Jest we mnie dużo wiary czego i wam wszystkim na forum życzę ! Pozdrawiam Piotrek

Wierze, że rozważysz spokojnie sytuacje, także to co Andrzej napisał , mając na uwadze dobro swojego małżeństwa, rodziny w w szerszej perspektywie niż nadchodzące miesiące. Powodzenia.
:)
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-10, 17:24   

Macie rację. Przepraszam. Założyłem znowu obrączkę i już jej nie zdejmę. Kocham ją i jeśli choć w ten sposób mogę to wyrazić , to tak będzie.
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-12, 19:58   

Noszę się z zamiarem powiedzenia żonie o naszym forum . Chcę żeby w trakcie świąt przeczytała to co ja na nim pisałem i co pisali inni.27grudnia jest nasza pierwsza rozprawa. Nie wiem czy to dobry pomysł. Czy potem nie będę się bał czegokolwiek na nim napisać . Poradźcie czy warto się ujawniać ! Pozdrawiam Piotrek
 
     
Agunia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-16, 10:25   

a może ktoś zgadza się na rozwód dla ochrony samego siebie jako dziecka Bożego?

A może ktoś godzi się na rozwód bo po pierwsze nie posiada nadziei na ratowanie a walczyć nie ma sił?

A może ta walko powoduje że obydwoje tracą na szacunku i godności dziecka Bożego?

A może Andrzej nigdy nie wybaczyłeś sobie swojej zgody na rozwód?

A może w pokorze i modlitwie zróbcie to co usłyszycie w sercu z wiarą że jesteście umiłowanymi dziećmi Bożymi i cokolwiek by się nie działo to Najwyższy już dawno wie i zna rozwiązania a dla was chce jak najlepiej?
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-16, 16:14   

Agusia. Tych "a może .... " będzie jeszcze więcej, do końca życia będziemy się zastanawiać, co by było gdyby ....
I nie znajdziemy odpowiedzi, teraz nie nie, może kiedyś, w przyszłym życiu.
Ale jesteśmy rozumni, powinniśmy kierować się zarówno sercem jak i rozumem. Niby dlaczego miałabym wyrazić zgodę na rozwód? Przecież ja rozwodu nie chcę, mam więc kłamać że chcę? I nie ważne jest w sądzie czy mam nadzieję, czy jej nie mam. Po prostu nie chcę rozwodu, nie chcę wyrazić zgody, bo tak czuję. Mam mówić, że czarne to białe, bo 'szanownemu' tak pasuje, bo sąd tego oczekuje ode mnie?
Owszem, ostatnio dośc często wyrażam swoje poglądy, czasem mam z tego powodu kłopoty, czasem ktoś się obraża. Ale, jak można myśleć inaczej, a mówić coś zupełnie innego?
Oczywiście, inaczej widzę rodziny w których jest przemoc, wyzwiska, nienawiść. Wtedy trzeba ratować siebie, swoją godność, czasem życie. I swoje i dzieci. Ale to już inna sytuacja i nie wiem jak bym się wtedy zachowała. Na pewno chciałabym tylko spokoju.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9