Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
tak
79%
 79%  [ 73 ]
nie
20%
 20%  [ 19 ]
Głosowań: 92
Wszystkich Głosów: 92

Autor Wiadomość
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 15:39   

basia_priv napisał/a:
Hmmm.....
No proszę, proszę...
Nie przyszczałam, że w dyskusji to nie do przyjęcia i jest to nielogicznym argumentem by powoływać się na wiarę, chrześcijaństwo i prawo Boże.
Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując
racje?
Tylko w jaki sposób?
"nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show'?
Czyli nie "mieszając" w to wiary a tym bardziej nie powołując się na prawo Boże?
A skoro mądrość ludzka pochodzi od Boga, to tym bardziej i w każdej chwili jest naszym (wszystkich ochrzczonych) obowiązkiem do niej się odwoływać (a nie do "utartych" przyzwyczajeń i mylnych poglądów ludzkich), czerpać z niej i wskazywać innym.


w urzędzie jak Andrzej będziesz głosic prawdy chrześcijańskie?


może chociaż ty się ustosunkujesz do tego jednego pytania i teorii- na wszystko jest czas i miejsce właściwe. Czyż się mylę?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 15:43   

zuza napisał/a:
no wybacz ale przesada- he he he, jak idę lub Olka idzie do urzędu załatwiać sprawy związane z np. telefonem czy kablówką- to ma przepowiadać prawdę Chrystusową- czyli nie mówić były mąż- jak zapytają czemu nie może męża poprosić żeby sam załatwił tylko z jego pełnomocnictwenm przyjdzie albo rezygnacją i scedowaniem prawa do kablówki na siebie?


Zuza, nie martw się o tego gościa z kablówki, że jak mu powiesz "mój mąż, który się ze mną rozwiódł", on nie odganie w jakim jesteś stanie cywilnym. Zwróć uwagę jak możesz go takim niekonwencjonalnym ale prawdziwym zwrotem zaintrygować, pobudzić jego wyobraźnię, a może i sumienie do refleksji. Może jego małżeństwo też się sypie i sam potrzebuje takiego świadectwa wierności.

zuza napisał/a:
a tyle razy pisałam- trzeba wiedzieć co, kiedy i komu Andrzej- i w tym sedno- jak sobie zdasz sprawę z tego- co kiedy i komu- ew. gdzie- to będziesz miał większą siłę przebicie- bo trafisz w odpowiednim momencie- czy nie rozumiesz tej prostej prawdy?


O tak, takie odważne, niekonwencjonalne powiedzenie zawierające prawdę ewangeliczną ma olbrzymią siłę przebicia... w Królestwie Bożym. Naprawdę ten zwrot może zrobić karierę tu na Ziemi, gdy go rozreklamujemy. Widząc wyniki ankiety - chętnych nie zabraknie. :-)

P.S. Napisałem, że jest odważne, ale czy tak naprawdę dla kogoś, kto kocha żonę czy męża marnotrawnego, takie powiedzenie prawdy jest jakimś wyjątkowym aktem odwagi, czy po prostu działaniem wynikającym z ... MIŁOŚCI.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 16:00   

Zuza, wydaje mi się, że jeśli mówisz, że "na wszystko jest miejsce i czas właściwe" masz na myśli m. inn. swoje poznanie PRAWDY, tak? No bo chyba nie będziemy wyznaczać czasu na głoszenie JEJ, szczególnie, że została objawiona już 2000 lat temu, spisana i dzień w dzień czytana w niezmienionej wersji, ciągle ta sama treść.. Ewangelia wg. św....
Poznanie ułatwia postawa.. pastuszka, czy też prostego celnika, tego, który powiedział, ok. zostawiam wszystko i lecę za Tobą.. zanim cokolwiek zrozumiał bez słowa wstał i poszedł za Nim i wiesz.. nie zawiódł się ;-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 18:03   

kasia napisał/a:
Zuza, wydaje mi się, że jeśli mówisz, że "na wszystko jest miejsce i czas właściwe" masz na myśli m. inn. swoje poznanie PRAWDY, tak?


Nie- źle Ci się wydaje.
Odnoszę się do krzewienia wiary- tu na forum.



No bo chyba nie będziemy wyznaczać czasu na głoszenie JEJ,




Błąd Kasiu- pogadaj z jakimś Księdzem- jest w życiu człowieka- no powinien być -czas na wszystko- niektórzy nie umieją porządku i umiaru zachować.



szczególnie, że została objawiona już 2000 lat temu, spisana i dzień w dzień czytana w niezmienionej wersji, ciągle ta sama treść.. Ewangelia wg. św....


Kasiu- upływ czasu nie ma wpływu na wartości- są niezmienne- dla mnie przynajmniej.
a czyta się nie ciągle- trza warunki mieć- bo by mnie na przykład z roboty wywalili- a teraz musze pracować niestety nie dla satysfakcji ale kasy- bo mąż ogranicza sponsoring.



Poznanie ułatwia postawa.. pastuszka, czy też prostego celnika, tego, który powiedział, ok. zostawiam wszystko i lecę za Tobą..



Nie rozumiem?



zanim cokolwiek zrozumiał bez słowa wstał i poszedł za Nim i wiesz.. nie zawiódł się ;-)

owszem tu juz pokumałam- też tak mam ( chwilami mi się mąci- ale jestem szara zuza)






Andrzeju!!!!!!


"Jezdem" pod wrażeniem :mrgreen:

Chyba od dawna własnie, po ostatnim poście Twym "cóś" pokumałam znalazłam niteczkę porozumienia- zrobimy gruby sznur?
( twoim poście- bo zmieniłeś nieco metody werbalizacji zdania swego- bardziej "szaro przemówiłeś"- czyżbym dojrzała? A może traktuj to jako osiągnięcie? Moim zdaniem za jakiś czas będziemy doskonale rozumieli co do siebie piszemy i he he he- sie cieszę. To oznacza- że oboje się staramy- no i to fajowe jest.)
Czyż źle odbieram te zwiewne sygnały?)
 
     
SOBEK
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 21:43   

Czytam WASZE wypowiedzi na temat"byłego męża" i rodzą się we mnie różne odczucia którymi jeśli mi pozwolicie to "podzielę" się z WAMI. Odnoszę czasem wrażenie,że niektóre osoby piszące tu na forum traktują swoje małżeństwa jakby to było"COŚ" co można traktować w ten sposób jak niegdyś śpiewała Kasia Sobczyk"...jesteś to jesteś a jak cię nie ma to też niewielki kram..." To ZWIĄZEK POMIĘDZY DWOJGIEM LUDZI,KTÓRYCH MOŻE ROZŁĄCZYĆ TYLKO ŚMIERĆ. Osoby,które śmierć rozłaczyła nigdy nie mówią:"moj były mąż" tylko "mój świętej pamięci mąż lub wymieniają jego imię".Jak więc można mówić o swoim mężu,który żyje"moj były mąż".Do zawarcia związku małżeńskiego trzeba DOJRZEĆ.Nie można myśleć,że "jakoś to póżniej po zawarciu ślubu i ZŁOŻENIA PRZYSIĘGI MAŁŻENSKIEJ będzie".Nikt nikogo nie PRZYMUSZA do pójścia przed OŁTARZ lub USC i zawarcia PRZYSIĘGI MAŁŻENSKIEJ. Jeśli taki FAKT ZŁOŻENIA PRZYSIĘGI MAŁŻENSKIEJ ZAISTNIAŁ to nie ma nic"BYŁEGO" tylko zawsze jest.Dziwi mnie fakt,że to właśnie w większości kobiety uskarżają się na tym forum na swoich mężow. Ja wiem,że nieraz niewiele da się zrobić"DLA DOBRA SPRAWY"ale kobieta w której widać jakby "część MARYJI"(jak twierdzi o.JAN GÓRA)nie miała większego wpływu na atmosferę rodziny.Przepraszam za ten długi"wykład" ale NAPRAWDĘ WARTO PRÓBOWAĆ UZDRAWIAĆ MAŁŻEŃSTWO.SZCZĘŚĆ BOŻE!
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 22:08   

Masz rację Sobku - warto prubować ratować małżeństwo.
Ale należy zwrócić uwage na jeden fakt - przebaczyć można w pojedynkę. DO pojednania potrzeba już dwojga. A do ratowania zwiazku - konieczna jest dobra wola obu stron.
Masz rację też że przed Bogiem nic nas juz nie rozłączy.
Ale w sądzie - decyduje sędzia. El pisała jak małżeństwo jej koleżanki Kasi wbrew jej woli zostało rozwiazane - z winy męża.
W myśl sakramentu ich małżeństwo trwa.
W myśl prawa cywilnego nie istnieje.
Jeżeli dajmy na to Kasia użyje określenia - były mąż w rozmowie z przyjaciółką, która zna imię jej męża być może bedzię to niestosowne.
Jeżeli dajmy na to Kasia użyje określenia - były mąż w sądzie, urzędzie, banku - bedzie to jasne określenie sytuacji w której sie znajduje.
Miej proporcjum Mocium Panie.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 22:16   

To nie jest problem Kasi!!!!




A zdradzacze mają gdzieś!!!!!

Kasię z jej wydumanym problemem.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 22:21   

Zdradzacze mówią - Sakrament nie ma znaczenia - znam to z autopsji.
I nie ma dla nich problemu mówienie BYŁY.
Dla nas ma bo dyskutujemy na ten temat.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 23:39   

DO ANDRZEJA

„Osoba pragnąca ratować małżeństwo po rozwodzie, kochająca swojego trudnego małżonka nigdy nie powie o swoim trudnym współmałżonku, że jest byłym mężem czy żoną.”

No to jestem wyjątkiem. Takim potwierdzającym regułę?

„I wcale nie jest tak, by ktokolwiek w dzisiejszym świecie kogokolwiek zmuszał do mówienia "mój były/-ła" strasząc jakimiś sankcjami.”

Robię to z własnej woli, aczkolwiek niechętnie. Tylko wtedy, gdy jest uzasadnione sytuacją.

„Są czasy w historii, okoliczności, sprawy, które wymagały bez porównania większej odwagi, by dawać świadectwo wierności.”

Daję świadectwo, bo jestem i wierna, i odważna. Ty świadczysz, ja świadczę – każde na swój sposób, najlepiej jak potrafi.

„Również doświadczałem traumy rozwodowej i nigdy mi do głowy nie przyszło, żeby dawać małżonce dowód do ręki, że ja już jej nie kocham.”

Ja daję inne dowody, ale on żadnych nie chce widzieć. Miesiąc temu zarzucił mi, że przez okres kryzysu nie powiedziałam mu, że go kocham. No taką ma facet sklerozę. Nie mam okazji zwracać się do niego „hej, były mężu”. Chociaż zdarzyło mi się powiedzieć pieszczotliwie „esiu”, bo na „kotku” zareagował strasznie nerwowo.

„Mówienie "mój były/-ła" to rezygnacja z jednego z przejawów wierności z obawy przed opinią publiczną. To argument dla współmałżonka i otoczenia, sygnał, że "wszystko skończone".

Nie obawiam się opinii publicznej, czego dowodem jest, że wsadzam łapę w paszczę lwa.
I to nie jest żaden sygnał dla „mojego” otoczenia.


„Mało tego, Bóg pragnie, żeby o tym fakcie świadczyć na każdym kroku, szczególnie gdy zajdzie taka potrzeba, demaskować i prostować te szkodliwe dla sprawy uzdrawiania małżeństw fałsze.”

Spoko, Andrzeju, dajesz świadectwo, prostujesz, demaskujesz… Wierzę Ci, że to robisz na forum.
I pozostaję przy swoim zdaniu, że mówiąc „były mąż”, nie wypieram się Boga.


"Były mąż" i tłumy krewnych i znajomych na ślubie cywilnym naszego sakramentalnego małżonka z inną osobą, gratulacje z powodu "ułożonego życia" - tak wszystko w podobnej mierze składa się na to co Jan Paweł II nazywał cywilizacją śmierci - aprobatą zdrady, odstąpieniem od zasad, przykazań. Warto się zastanowić jakie jeszcze zachowania, postawy godzą w sakrament małżeństwa, by i na nie zwrócic uwagę ludzi (społeczeństwa) i pobudzić do refleksji.”

Miło mi, że moje wywody przyczyniły się do tak konstruktywnych wniosków. Bo to do czego doszedłeś, to jest właśnie realne i blokuje proces uzdrawiania. A więc, co jeszcze, Twoim zdaniem, sprzyja?

„Wiesz dobrze Aniu, że małżeństwo będzie uzdrowione tylko wtedy, kiedy w sercach małżonków sakramentalnych zagości łaska Boża. Ale by tak się stało serce musi być czyste - wolne od grzechu i nieprzebaczenia, wierne Bożemu nauczaniu.”

No to już wiem, dlaczego moje małżeństwo nie może być uzdrowione – bo użyłam w kilku sytuacjach sformułowania „były mąż”. A jak jest u Ciebie?

„Mówienie wyzwalającej Prawdy w niczym nie przeszkadza i nie opóźnia innych działań.”

Oczywiście, że nie. Jak również mówienie „były mąż”.

”Jednak najważniejsze przy naszym charyzmacie jest głoszenie prawdy o małżeństwie sakramentalnym w oparciu o Słowo Boże - naukę Jezusa.”

Naszym charyzmacie? To znaczy czyim? No przecież ja nie mam charyzmatu.

„Bez Boga nie mamy szans na uratowanie małżeństwa.”

Prawda w najczystszej postaci, której NIKT na forum nie neguje.

„Dlatego, że nie śpi i ma nas szczególnie na celowniku, trzeba o tych przeszkodach, zagrożeniach głośno mówić.”

No to mów, działaj Andrzeju, na razie tylko piszesz.

„Widać jak bardzo zakorzeniło się w ludzkich sercach to kłamstwo ("była żona/były mąż"- milony razy powtarzane, że w końcu odpbierane jest jak... prawda.”

Gdzie, Andrzeju, widać, że właśnie te słowa szerzą epidemię? Na jakiej podstawie tak sądzisz?
W swoim życiu, może usłyszałam kilka razy, a żyję dość długo.


”Pytanie za 10 punktów!
Jeśli jakiegoś ojca sąd pozbawi praw rodzicielskich, to taki ojciec już nie ojciec, tylko "były tatuś". Prawda czy fałsz?”

Otrzymujesz za odpowiedź 10 punktów, ale Ania też.
Można się jeszcze zapytać o siostrę, brata, wujka, stryjka…


Nie słyszałem nigdy, by ktoś kiedykolwiek użył takiego określenia "były tatuś', a przecież z istotowego punktu widzenia obie sytuacje dot. relacji ojciec - rodzony syn i żona sakramentalna - mąż sakramentalny są adekwatne.

”Pytanie za 10 punktow!
A jak w takich sytuacjach (pozbawienia praw rodzicielskich) zwykło się mówić lub powinno się mówić o rodzonym ojcu czy rodzonej matce? Były ojciec, była matka, byłe dziecko...?”

No to już razem masz 20 p., ale Ania też. Remis.

„Nie to jest tu osią różnicy pogladów, że małżeństwo sakramentalne w sercu nadal istnieje, ale wyrażenie tej prawdy na zewnątrz!”

No coś takiego, bo myślałam, że jednak w sercu. Coś w Ewangelii było na temat: pokornych, cichych… i coś o faryzeuszach…

”Jednocześnie chciałem zwrócic uwagę na fakt socjologiczny, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie funkcjonuje w odbiorze społecznym jako prawda.”

Kłamstwo - tak, ale słowa „były mąż” – nie.

„i inne kłamstwa zaśmiecające serce człowieka są przeszkodą na drodze do uzdrowienia (człowieka) małżeństwa”.

Jakie „inne”? Myślałam, że nadal szukamy tych innych, ale ciągle wracamy do tego samego, o którym już wyraziliśmy opinie i każdy został przy swoim zdaniu.

„W tym świetle dokonalem rozpoznania tego tak bezwiednie często powtarzanego szkodliwego dla małżeństw kłamstwa: "mój były mąż".

Przedstaw bardziej dokładnie badania, które przeprowadziłeś.

”A co tu jest złego w sposobie przekazywania Mądrości Bożej?”

Andrzeju, zapomniałeś przy przekazywaniu być roztropnym jak wąż, bo to czy jesteś nieskazitelny jak gołąb, nie jestem w stanie stwierdzić za pośrednictwem forum.

„Zuza, nie martw sie, ten gość w kablówce jak mu tak powiesz - zrozumie Cię doskonale.”

Wszystko zależy, czy tego dnia będziesz w pionie, czy w dole. Przy pionie – będziecie się śmiać oboje. Przy dole – Ty się po tych słowach rozpłaczesz, a facet zwieje. Może rzeczywiście pobudzi go do refleksji, ale czy na pewno do takiej, jakbyśmy sobie życzyli?

„mój mąż, który się ze mną rozwiódł"

Nie będę tego określenia stosować, bo już czytając go, czuję się ponownie upokorzona.
Wcześniej już napisałam na temat tego określenia, że nie jest prawdziwe (prawdziwe jest "mąż, który porzucił mnie dla innej kobiety) i zgodne z poglądami katolików (przecież nie ma w kościele rozwodów).


„Naprawdę ten zwrot może zrobić karierę tu na Ziemi, gdy go rozreklamujemy.

Przykro mi nie będę go reklamować. Dla mnie jest on bez sensu. Ale chętnie pokibicuję, bom ciekawa jest Waszych dalszych działań. Ankieta chyba nie jest jednorazową akcją?

Widząc wyniki ankiety - chętnych nie zabraknie.”

Te kilkanaście osób? No to zajmie Wam to jakieś kilkaset lat?


DO BASI

”Czy powinnam już zacząć ubolewać, że nie jestem doświadczona i w ogóle nie mogę mówić o „byłym mężu”?

Kochana, Ty powinnaś się cieszyć, a nie ubolewać!!!!

„I dzięki za tak „wyczerpującą” wypowiedź, tylko wytłumacz mi o co w niej tak naprawdę chodzi?
Straciłam wątek”

Zauważyłam. Ja na Twoim miejscu przeczytałabym jeszcze przynajmniej raz, może dałoby się wtedy go znaleźć.


DO KASI

Brawo, Kasiu, Ty nie straciłaś wątku, nawet go podjęłaś, odpowiadając na post Wita.

DO BASI PONOWNIE

”Nie mam nic do powiedzenia o "byłym mężu". Nawet "byłą żoną" jeszcze nie byłam.”

A ta uparta. Basiu, Ty masz się cieszyć, że nie byłaś.

”Kto wie co przede mną jeszcze?”

A uchowaj Panie Boże Basię przed takimi „doświadczeniami” jak nasze.
Basiu, coraz bardziej niepokoję się o Ciebie. Czyżby „zaszerzyłam” w Tobie mentalność rozwodową?!

DO CA

”No i oczywiście myślę tu o tych zdradzonych, którzy mają świadomość nierozerwalności małżeństwa zawartego sakramentalnie, bo jakże często zdarza się, że osba, której małżeństwo formalnie sie rozpadło, rozbija kolejne.”

Tak, mam świadomość. O Matko!!! Rozbijam już jakieś małżeństwo?!

„I chciałam dodać, że są katolicy, którzy na śluby cywilne zdradzaczy nie chodzą.”

Nieliczne wyjątki. Wyjątki potwierdzające regułę?


DO ANI

Z przyjemnością przeczytałam etymologię wyrazu „małżeństwo”. Fajne.


DO SOBKA

„Odnoszę czasem wrażenie,że niektóre osoby piszące tu na forum traktują swoje małżeństwa jakby to było"COŚ" co można traktować w ten sposób jak niegdyś śpiewała Kasia Sobczyk"...jesteś to jesteś a jak cię nie ma to też niewielki kram..."

O rany! A gdzie Ty to wyczytałeś?! Jeśli między linijkami, no to źle odczytałeś.

„Jak więc można mówić o swoim mężu,który żyje"moj były mąż".

Można. A jak? Ja raczej cicho i ze wstydem.

„Do zawarcia związku małżeńskiego trzeba DOJRZEĆ.”

Widocznie nie dojrzałam. A co miałam dojrzeć?

„Ja wiem,że nieraz niewiele da się zrobić"DLA DOBRA SPRAWY"ale kobieta w której widać jakby "część MARYJI"(jak twierdzi o.JAN GÓRA)nie miała większego wpływu na atmosferę rodziny.”

Czytam i czytam i nie rozumiem. A nie chcę się domyślać.

„Przepraszam za ten długi"wykład"

Nie przepraszaj, przyłącz się do dyskusji. I pomyśl: „co przede wszystkim sprzyja mentalności rozwodowej?” i co można zrobić. Tylko już proszę nie pisz o "byłym mężu". Tu temat już rozwałkowaliśmy.

„Ale NAPRAWDĘ WARTO PRÓBOWAĆ UZDRAWIAĆ MAŁŻEŃSTWO.SZCZĘŚĆ BOŻE!”

Czy ktoś na forum twierdzi inaczej?


POZDRAWIAM WSZYSTKICH HURTEM I KAŻDEGO Z OSOBNA
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 07:17   

Chce Wam się jeszcze ? :-?
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 09:04   

Olusia- AMEN!!!!
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 10:39   

Dla rozwiedzionego i zdradzonego wypowiedzenie "mój były mąż" w urzędzie czy tam, gdzie trzeba udzielic informacji jest jak strzała prosto w serce. Ból i wstyd nie do opowiedzenia . Szczególnie świeżo po rozwodzie. Jestesmy wśród wierzących . Oczekujemy współczucia i wspólnego preżywania tragedii, tak, jak to mówi Ewangelia, żeby opłakiwac stratę razem z cierpiącym (teraz nie mogę znaleźc tego cytatu).
A szerzyć Ewangelię czyli miedzy innymi propagowac swoje podejście do rozwodów to mamy wśród niewierzących , bo tu wszyscy jesteśmy jednego ducha. Jak ktoś ma tyle siły i czasu, żeby argumentować długim tekstem każde użyte przez nas słowo to znaczy, że się tu marnuje GDYŻ
Mk 16, 15 "Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu"
PS A osoba, która nie przeżyła rozwodu i rozstania - przepraszam bardzo - nie powinna sie wypowiadać w tej dyskusji bo nie ma pojęcia o czym się mówi nawet jak ma dużą wyobraznię.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 10:59   

http://www.raznazawsze.pl/content/view/23/13/ -polecam

Umówmy się, że nie musimy wchodzić do pożaru, narażać swoje życie, żeby powiedzieć komuś bliskiemu o niebezpieczeństwie płomieni, tudzież odmówić wręczenie osobie nieodpowiedzialnej zapałek (szczególnie jak np. w lesie jest susza) :->
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-28, 13:03   

Jest takie przysłowie - "co w sercu, to i w mowie"

No to Olu2
Mam do Ciebie kilka pytań....
Czy ty aby czytasz po sobie co piszesz na tym forum?
Czy wiesz, że to zupełnie mija się z celem, jeśli swój ból i swoje żale „przelewasz” na „cały świat”, mieszając w problemach innych aby odsunąć uwagę od siebie?
Czy aby wiesz ,że małżeństwo to JEDNO CIAŁO i również Ty jesteś za nie odpowiedzialna – jesteś odpowiedzialna za męża?
Czy wybaczyłaś swojemu mężowi a jeśli jeszcze nie to czy masz dobrą wolę aby wybaczyć?
Czy wiesz o tym, że gdy pragniesz ratować małżeństwo, to tą „naprawę i odbudowę” trzeba zacząć od siebie?
Czy pragniesz aby Twój mąż wrócił?
Czy zgadzasz się z tym, że każdy w kryzysie ponosi jakaś cześć winy?
"Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (1J 1,8).
Czy wiesz o tym, że nasze czyny i słowa odzwierciedlają to co nosimy w sercu?
„Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 16).
Czy dawanie fałszywego świadectwa ("mój były mąż" lub w innej sprawie) o swoim małżeństwie innym (a tym bardziej mężowi) nie jest oszustwem, które rozbija więź małżeńską a innym daje zły przykład, który może rozzuchwalać do tego aby postępować tak samo?

“Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.” (Łk 16,10)

Na te pytania odpowiedz sama sobie w swoim sercu, bo być może jeśli sama nie jesteś gotowa sobie pomóc to nikt nie da rady Ci pomóc.

Pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 7