Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
tak
79%
 79%  [ 73 ]
nie
20%
 20%  [ 19 ]
Głosowań: 92
Wszystkich Głosów: 92

Autor Wiadomość
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:27   

Bardzo bym chciał móc mówić o Niej dalej MOJA KOCHANA ŻONA. Na dzień dzisiejszy :cry:
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:56   

Ania belgia napisała
Andrzej, my sobie tu możemy teoretyzować w nieskończoność, ale co z tego będzie - realnie? ten czas możnaby poświęcić choćby na docieranie do jaknajwiększej liczby parafii, pomoc i wspracie potrzebującym na forum.

Aniu, ja myślę, że jedno i drugie jest bardzo ważne.
Czas poświęcony dla Boga nigdy nie jest czasem straconym...

Ola oczywiście ma rację, że to nie zdradzani przyczyniają sie do wciąż rosnącej liczby rozwodów, co oczywiście nie zwalnia nikogo od odpowiedzialności za słowa, tyle bylejakości wokół, po co dokładać swoją cegiełkę.
No i oczywiście myśle tu o tych zdradzonych, którzy mają świadomość nierozerwalności małżeństwa zawartego sakramentalnie, bo jakże często zdarza się, że osba, której małżeństwo formalnie sie rozpadło, rozbija kolejne.
I chciałam dodać, że są katolicy, którzy na śluby cywilne zdradzaczy nie chodzą, to tak dla równowagi, bo przecież wszyscy o tym wiemy.
POzdrawiam CA
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 12:01   "Mój były tatuś/moja była mama", "moje byłe d

wito napisał/a:
Dlatego mówię o Niej ciagle Basia - dlatego wyśmiewam określenia typu: "jeszcze sobie życie ułożysz" (oczywiscie chodzi o "babę" nową). A to że będę być może musiał o niej powiedzieć - żona z która nie mieszkam, żona z którą jestem w separacji, żona z którą jestem po rozwodzie, lub była żona - często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód.
Oczywiście moja postawa wpływa na innych i dlatego dokąd będę mógł bedę walczył o nie dopuszczenie do rozwodu. Ale nie na wszystko mamy wpływ. Nie wszystkiemu możemy zaradzić.


Widać jak bardzo zakorzeniło się w ludzkich sercach to kłamstwo ("była żona/były mąż"- milony razy powtarzane, że w końcu odpbierane jest jak... prawda.

Pytanie za 10 punktów!

Jeśli jakiegoś ojca sąd pozbawi praw rodzicielskich, to taki ojciec już nie ojciec, tylko "były tatuś". Prawda czy fałsz?

Nie słyszałem nigdy, by ktoś kiedykolwiek użył takiego określenia "były tatuś', a przecież z istotowego punktu widzenia obie sytuacje dot. relacji ojciec - rodzony syn i żona sakramentalna - mąż sakramentalny są adekwatne.

Trzymając się myślenia, ze mówienie "były mąż" często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód" oznaczałoby, że taki pozbawiony praw ojciec powinien o swoim dziecku mówić - "Moje było dziecko", a dziecko i otoczenie w stosunku do rodzonego ojca "mój/ jego były tatuś".
Analogiczna sytuacja dotyczy matki pozbawionej praw rodzicielskich. Czyż nie jest absurdem mówienie: "moja była matka", "jej byłe dziecko"

Pytanie za 10 punktow!

A jak w takich sytuacjach (pozbawienia praw rodzicielskich) zwykło się mówić lub powinno się mówić o rodzonym ojcu czy rodzonej matce? Były ojciec, była matka, byłe dziecko...?
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-02-27, 12:10, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 12:04   

Wito
Mów tak o miłości do swojej żony jak dyktuje Ci serce. :-)
Nie ustawaj, bo tylko dobrem zło można pokonać a świadomość, przebaczenia pozwala wracać z miłością tym, którzy kiedyś nas skrzywdzili.
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 12:12   

Wito, a czemu nie.
Przecież trwasz, bo kochasz


Wiem, wiem, dla mnie to też było bardzo trudne,
pozytywne określanie "niepozytywnych rzeczywistości" wymaga zmiany nastawienia, a to przychodzi (albo nie) z czasem.
No i myślę, że Tobie się uda, jak i wielu wielu innym osobom, które na Forum zaglądają.
Pozdrawiam serdecznie
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 12:20   

....lub była żona - często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód.

jasno określiłem co miałem na myśli.

I jestem przeciwnikiem rozwodów - czego dowodzę nie teoretyzując tylko walcząc o swoje małżeństwo walcząc kazdą chwilą swego życia - pomimo ze ta walka mnie wycieńcza i niszczy.

A jeżeli chcemy teoretyzować o dzieciach to czy dziecko adoptowane może mówić do swojej mamy mamo czy powinno raczej prawna opiekunko.

I jest taka wspaniała polska komedia "Poszukiwany, poszukiwana" Czechowicz nie produkował tam bimbru tylko badał zawartość cukru w cukrze.

Po rozwodzie małżonek pozostaje sakramentalnym małżonkiem - fakt bezsporny. Ale w myśl prawa cywilnego jest byłym małżonkiem i to małżeństwo w myśl tego prawa przestało istnieć. Co nie oznacza że przestało istnieć w sercu osoby porzuconej. I jeżeli np. w banku osoba porzucona powie były mąż/żona jest zobowiazany do spłaty połowy kredytu, nie bedzie oznaczało to ze szerzymy atmosferę sprzyjajacą rozwodom. Bedzie to tylko załatwoenie sprawy w urzędzie.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 12:42   Które prawo dla chrzescijanina jest pierwsze?

wito napisał/a:
Po rozwodzie małżonek pozostaje sakramentalnym małżonkiem - fakt bezsporny. Ale w myśl prawa cywilnego jest byłym małżonkiem i to małżeństwo w myśl tego prawa przestało istnieć. Co nie oznacza że przestało istnieć w sercu osoby porzuconej. I jeżeli np. w banku osoba porzucona powie były mąż/żona jest zobowiazany do spłaty połowy kredytu, nie bedzie oznaczało to ze szerzymy atmosferę sprzyjajacą rozwodom. Bedzie to tylko załatwoenie sprawy w urzędzie.


Nie to jest tu osią różnicy pogladów, że małżeństwo sakramentalne w sercu nadal istnieje, ale wyrażenie tej prawdy na zewnątrz! Jej zaświadczenie przed światem, którego domaga się wiara w Jezusa Chrystusa! Wiara nie poparta świadectwem, uczynkami jest martwa!

Za niemówienie, pomijanie zwrotu "mój były mąż" nie grożą żadne sankcje, bo można użyć innych słów, które opisują rzeczywistość i jednocześnie nie stanowią zgorszenia. A nawet gdyby przyjąć hipotetycznie, że grożą, jakieś kary finansowe, to czy ważniejsze jest prawo stanowione czy prawo Boże. Co to za wiara, która nic nie kosztuje. Jezus dla nas tak wiele wycierpiał, a my lękamy się zaryzykować paru groszy w Jego imię - w imię Jego prawdy, którą głosił, w imię tego czego od nas oczekuje. Przecież i tak WSZYSTKO do Niego należy i wszystko od Niego zależy! Bóg w swojej wszechmocy jednak szanuje wolę człowieka!

Kościół naucza, że kiedy prawo cywilne wchodzi w konlikt z Prawem Bożym - to prawowierny uczeń Jezusa nie ma wyboru. Prawo Boże jest przed prawem stanowionym.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 13:19   

Andrzej,
Nawet polemizując o sprawach abstrakcyjnych należy trzymać się faktów i odnosić się do faktów i zjawisk z tej samej dziedziny. Dyskutując o sytuacji robotników w Kenii nie będziesz powoływać się na Konstytucję USA - to chyba logiczne i wszyscy się z tym zgodza.

Między rodzicem a dzieckiem zachodzą więzi biologiczne, więź prawna i społeczna jest faktem umownym. Rodzic pozbawiony praw rodzicielskich jest rodzicem biologicznym - matką biologiczną i ojcem biologicznym. Tego się nie da odwrócić, zmienić. Obecnie na skutek przemian kulturowo społecznych leksem 'matka' znacznie rozszerzył swój zakres semantyczny i paradoksalnie matką może być mężczyzna (pozostańmy na poziomie FAKTÓW a nie ich OCENY). Tak więc matka w ujęciu biologicznym i społecznym to dwie zupełnie inne sprawy, dwie zupełnie różne 'funkcje'.

Nie można popierać tez argumentami z zupełnie innej płaszczyzny. określenie 'były mąż' to dla nas określenie z płaszczyzny prawnej, urzędowej, li wyłącznie. Rodzic pozbawiony praw rodzicielskich jest byłym opiekunem prawnym. Nadal pozostaje rodzicem biologicznym. Zostaje rozwiazany stosunek prawny między rodzicem a dzieckiem, zostaje więź biologiczna- stąd nazwa 'biologiczny rodzic'. Leksem 'rodzic' od początku określał więź biologiczną, stosunek między ludźmi, natomiast leksemy 'mąż' 'żona' są historycznie nazwami płci, termin 'małżonkowie' pojawił się znacznie później ok XIV w i od początku określał osoby związane umową

Wyraz „małżeństwo” nie należy do polskiego słownictwa rodzimego. Jedna z hipotez omawiających etymologię tego słowa, podkreślająca złożony charakter wyrazu, wskazuje, że ów leksem wywodzi się od słowa „małżonka” – a ściślej – od wcześniej już używanego wyrazu „małżona” o znaczeniu ‘żona pojęta uroczyście „na mal” ’. Człon „mal-” wywodzi się od starogermańskiego „māl” lub „mahal” oznaczającego ‘umowę, kontrakt’ (w omawianym przykładzie byłby to kontrakt ślubny). Związek „māl” ‘umowy’ z uroczystościami weselnymi potwierdzają następujące germańskie słowa: „mahlschatz” – ‘posag’, „mahlring” – ‘pierścień ślubny’. Drugi człon złożenia – „žona” – ma już charakter słowiański. Zauważyć ponadto należy, iż polszczyzna przejęła wyraz „małżonka” najprawdopodobniej w drugiej połowie XIV wieku z języka staroczeskiego – „malženka”. Było to zdrobnienie od „malžena” – ‘ślubna żona’. Pierwsza połowa XVI wieku przynosi teksty dokumentujące użycie słowa „małżonek” (sporadycznie: „małżon”) utworzonego od leksemu „małżonka”. Natomiast słowo „małżeństwo” pojawia się wcześniej, bo już w pierwszej połowie XV wieku, prawdopodobnie też na wzór staroczeskiego „malženstvo”. W XV wieku odnotowujemy również obecność wyrazu „niemałżeństwo” w znaczeniu ‘związek z żoną „niemałżeńską”, konkubinat’ (por. A. Brückner „Słownik etymologiczny języka polskiego”, A. Bańkowski „Etymologiczny słownik języka polskiego”). Z kolei druga hipoteza zakłada, iż podstawą etymologiczną omawianego słowa był staroniemiecki leksem „ge-mahelo” (obecnie „gemahl”) – ‘małżonek’, przejęty przez Słowian bez nagłosowego „ge-” (por. K. Długosz-Kurczabowa „Nowy słownik etymologiczny języka polskiego”). Warto również przypomnieć dziś już zapomniane staropolskie wyrazy: „żeństwo” – ‘małżeństwo’, „bezżeństwo”, rzadsze „bezmałżeństwo” czy wreszcie czasowniki „małżonkować”, „małżonkować się” w znaczeniu ‘zawierać związek małżeński’.


Reasumując - chcąc argumentować słuszność jakiejś tezy należy używać argumentów z tej samej płaszczyzny i nie mieszać pojęć z różnych dziedzin - to tak na przyszłość Andrzej, poruszamy się i tak po kruchym lodzie, więc tym bardziej musimy odpowiednio argumentować i musimy się tego uczyć. W dyspucie akademickiej Twój argument sprowadza się do 'nie można mówić 'były maż' bo się nie mówi 'były ojciec' ' i nie ma żadnej wartości. Jest do niczego. Nie piszę tego złośliwie, ale po to, by uświadomić konieczność odpowiedniego argumentowania, bo jak sam wiesz, czeka nas wiele dyskusji...
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 13:48   

ania z belgii napisał/a:
Andrzej,
Nawet polemizując o sprawach abstrakcyjnych należy trzymać się faktów i odnosić się do faktów i zjawisk z tej samej dziedziny.


Aniu, w przedostatnim poscie podając jako przykład z łatwością zauważalnego nonsensu w powiedzeniu " mój były tatuś", "moje byłe dziecko" pisałem:

Cytat:
Nie słyszałem nigdy, by ktoś kiedykolwiek użył takiego określenia "były tatuś', a przecież z istotowego punktu widzenia obie sytuacje dot. relacji ojciec - rodzony syn i żona sakramentalna - mąż sakramentalny są adekwatne.


Tą dziedziną do której odnoszę te zjawiska - fakty, z którymi się stykami na codzień jest PRAWDA. Dlatego też ta analogia i adekwatność związana z porównaniem tych obu sytuacji, z których jedna jest powszechnie uznawana za fałsz, a druga za prawdę. A przecież obie - z punktu widzenia prawa Bożego - są fałszywe. Fałszywe w świetle Bożego prawa jest mówienie: "mój były mąż" i "mój były tatuś". A dla mnie jako osoby wierzącej to Boże prawo jest tu najistotniejsze. Zgodne z przesłaniem forum i charyzmatem wspólnoty.

Jednocześnie chciałem zwrócic uwagę na fakt socjologiczny, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie funkcjonuje w odbiorze społecznym jako prawda. Chcę jednocześnie przypomnieć, że obowiązkiem każdego chrześcijanina jest głoszenie, przepowiadanie prawdy Chrystusowej. Aniu, my ratujemy nasze małżeństwa nie w oparciu o mądrość człowieka, ale w oparciu o mądrość, naukę Boga, moc Bożą - o wiarę. Wiara jest dla punktem wyjścia do jakichkolwiek innych dzialań naprawczych. :-) Idziemy z Bogiem przez pustynię i pozwalamy Mu oczyszczać swoje serce, by było tam miejsce na łaskę, która uzdrawia. "Mój były...", i inne kłamstwa zaśmiecające serce człowieka są przeszkodą na drodze do uzdrowienia (człowieka) małżeństwa.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 13:54   

Andrzej napisał:


Jednocześnie chciałem zwrócic uwagę na fakt socjologiczny, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie funkcjonuje w odbiorze społecznym jako prawda.


A zgadzam się w 125 procentach- własnie obserwacje prowadzić tego faktu na małżonku mam mozliwość.


Andrzej napisał:

Chcę jednocześnie przypomniec, że obowiązkiem każdego chrzescijanina jest głoszenie, przepowiadanie prawdy Chrystusowej.


no wybacz ale przesada- he he he, jak idę lub Olka idzie do urzędu załatwiać sprawy związane z np. telefonem czy kablówką- to ma przepowiadać prawdę Chrystusową- czyli nie mówić były mąż- jak zapytają czemu nie może męża poprosić żeby sam załatwił tylko z jego pełnomocnictwenm przyjdzie albo rezygnacją i scedowaniem prawa do kablówki na siebie?
No- dobre he he he- jak zwykle nadinterpretacja i odlot.
Albo dar!!!!!.- ew przekleństwo.
a tyle razy pisałam- trzeba wiedzieć co, kiedy i komu Andrzej- i w tym sedno- jak sobie zdasz sprawę z tego- co kiedy i komu- ew. gdzie- to będziesz miał większą siłę przebicie- bo trafisz w odpowiednim momencie- czy nie rozumiesz tej prostej prawdy?
Ostatnio zmieniony przez zuza 2007-02-27, 14:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 14:25   

Andrzej,
To nie tak, skucha. Nie możesz w ten sposób argumentować, bo Twoje argumenty są puste. Jeśli prowadzimy dyskusję trzymajmy się jej zasad. Zasłanianie się pewnymi argumentami jest nie do przyjęcia w dyskusji - torpedowanie hasłem - 'wiara' 'chrześcijanin' 'prawo Boże' w momencie gdy nie przychodzi do głowy argument logiczny jest niedopuszczalne. Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując racje, a nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show - Pani w różowym sweterku - a co powie pani, były tatuś? Nie powie pani! a pan w niebieskim ? Nie?! No przecież mówi pan 'była żona'! a to wszystko w rodzinie.
Zauważ, proszę, że ja nie dyskutuję z PRAWDĄ, ale sposobem jej podania.

Dalej, Andrzej piszesz mądrość Boża, przeciwstawiasz jej madrość ludzką - a wiesz, że mądrość ludzka pochodzi od Boga i istnieje coś takiego jak dar rozeznania - między innymi co, komu i jak.

Andrzej ważna jest nie tylko treść, ale i przekaz tej treści.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 14:43   

Anka- to masz przegwizdane chyba- ja też zawsze dyskutowałam nie w sprawie prawdy tylko sposobu , miejsca i czasu jej podawania- to masz bankowo:

że walczysz z Kościołem,
popierasz rozwody
i aborcję- reszty nie pamiętam.


A jak ktoś nie pamięta- i powie że zmyślam- mogę przefiltrować i cytacikami polecę.

A tu o metody dobranie chodzi ( zakładając że dobieracz potrafi i chce tę umiejętność zdobyć i udoskonalić więc szuka wiadomości u fachowców - jak to się robi).

[ Dodano: 2007-02-27, 14:45 ]
AAAAAAAAAAA- jeszcze czarna magia była- bo czytałam Harego Pottera- a u Grażynki- jakoweś pierścionki- do dnia dzisiejszego pamiętamy obie- i atak anonima spowodował że w boxie aby pisać trzeba się logować.
No to ostatnie to już masz z głowy.
Znaczy się nie grozi ci anonim już.

Hm- to się porobiło :shock:

[ Dodano: 2007-02-27, 14:52 ]
basia_priv napisał/a:
No tak - :oops: nie potrafię.
Nie mam nic do powiedzienia o "byłym mężu".


to się ciesz Kobieto



Nawet "byłą żoną" jeszcze nie byłam.


A chcesz być? dziwne- bo to jest dla takich jak i ja obrzydlistwo i krzywda. Więc czemu zawdzięczam tak sformułowanie pytanie?



Kto wie co przede mną jeszcze?
Każdy ma swoją drogę i każdego Bóg doświadcza inaczej a inaczej wcale nie znaczy, że mnie lepiej, skoro każdego kocha tak samo :-)



co do Boga masz rację- ale my rozmawiamy o sytuacji- że nam sie trafiło bycie zdradzanymi itd.
więc Basia- co ty gadasz kobieto?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 15:23   "Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębi

ania z belgii napisał/a:
Andrzej,
To nie tak, skucha. Nie możesz w ten sposób argumentować, bo Twoje argumenty są puste. Jeśli prowadzimy dyskusję trzymajmy się jej zasad. Zasłanianie się pewnymi argumentami jest nie do przyjęcia w dyskusji - torpedowanie hasłem - 'wiara' 'chrześcijanin' 'prawo Boże' w momencie gdy nie przychodzi do głowy argument logiczny jest niedopuszczalne. Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując racje, a nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show - Pani w różowym sweterku - a co powie pani, były tatuś? Nie powie pani! a pan w niebieskim ? Nie?! No przecież mówi pan 'była żona'! a to wszystko w rodzinie.
Zauważ, proszę, że ja nie dyskutuję z PRAWDĄ, ale sposobem jej podania.

Dalej, Andrzej piszesz mądrość Boża, przeciwstawiasz jej madrość ludzką - a wiesz, że mądrość ludzka pochodzi od Boga i istnieje coś takiego jak dar rozeznania - między innymi co, komu i jak.

Andrzej ważna jest nie tylko treść, ale i przekaz tej treści.


Aniu, najważniejszym dla mnie argumentem jest argument wiary (który nie jest pusty)pozwalający rozpoznać dobro i zło, oddzielić prawdę od fałszu przy świetle nauki Pana Jezusa. Argumenty wiary traktuję jako fakty, z którymi po ich poznaniu i ich zaakceptowaniu nie powinno się dyskutować. W tym świetle dokonalem rozpoznania tego tak bezwiednie często powtarzanego szkodliwego dla małżeństw kłamstwa: "mój były mąż".

Prawdziwa mądrość ludzka automatycznie wynika z przyjęcia w całości i zaakceptowania w całości mądrości Bożej i zdania się na nią.

A co tu jest złego w sposobie przekazywania Mądrości Bożej?
Słowo Boże jak mówi Pismo św. jest jak miecz obosieczny, który oddziela w sercu człowieka prawdę od fałszu.
Trudna jest Jego mowa, niektórzy jej nie chcą słuchać mówi Pismo sw. I to też trzeba uszanować. Ale prawdę Bożą mamy wszyscy uważający się za chrześcijan głosić. Bo to co uzdrawia na teraz i na wieczność - to Słowo Boże! Głosić w sposób, który oddaje definicja chrześcijanina podana przez ks. Marka Dziewieckiego:
"Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie" (Mt 10, 16)
Ten werset jest po części odpowiedzią na Twój zuza post. Jednak nie wymaga jakiegoś heroizmu zastąpienie "mój były mąż" zwrotem "mąż, który rozwiódł się ze mną". Zuza, nie martw sie, ten gość w kablówce jak mu tak powiesz - zrozumie Cię doskonale, a przy okazji byc moze zaskoczysz go niekonwencjonalnie i pobudzisz do refleksji. Moze jego małżeństwo tez sie sypie. Zwrot ten mówi prawdę i na dodatek może wzbudzić współczucie. A wyświechtany "mój były mąż" co najwyżej politowanie. Nie jest roztropne mówienie kłamstwa. Prawda ma moc uzdrawiającą, a nie kłamstwo.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-02-27, 15:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 15:27   

Hmmm.....
No proszę, proszę...
Nie przyszczałam, że w dyskusji to nie do przyjęcia i jest to nielogicznym argumentem by powoływać się na wiarę, chrześcijaństwo i prawo Boże.
Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując
racje?
Tylko w jaki sposób?
"nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show'?
Czyli nie "mieszając" w to wiary a tym bardziej nie powołując się na prawo Boże?
A skoro mądrość ludzka pochodzi od Boga, to tym bardziej i w każdej chwili jest naszym (wszystkich ochrzczonych) obowiązkiem do niej się odwoływać (a nie do "utartych" przyzwyczajeń i mylnych poglądów ludzkich), czerpać z niej i wskazywać innym.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11