Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
O masturbacji słów parę-wydzielone z wątku trudnego
Autor Wiadomość
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-25, 20:28   

trudny napisał/a:
czułem się po tym jak szmata, największy z grzeszników
trudny napisał/a:
Teraz wiem już że jestem od tego uzależniony, robię to co kilka dni, chociaż przysięgałem sobie wiele razy że już więcej tego nie zrobię,
Sukcesem jest to, że zrozumiałeś w czym tkwisz, widzisz że jest niemały problem, chcesz o tym rozmawiać i szukasz pomocy jak z tego wyjść. Jesteś więc na dobrej drodze, ale to dopiero początek niestety.
trudny napisał/a:
czułem się po tym jak szmata, największy z grzeszników.
To normalny stan jaki nam towarzyszy, gdy zrozumiemy, że jesteśmy w nałogu.
trudny napisał/a:
Wiem że to miało i ma ogromny wpływ na mój związek
Niestety tak i to nawet do tego stopnia, że w chwili gdybyście na nowo spróbowali z żoną coś zbudować i nastąpi upadek, znowu poczujesz się jak "szmata", jak człowiek II kategorii, jak ktoś niegodny by dzielić życie z drugim człowiekiem. Po upadku będziesz chciał najlepiej nie wychodzić z domu i ciężko będzie Ci spojrzeć ludziom w oczy, bo to z nich -jak mawiał ks. Pawlukiewicz- można poznać , że ktoś ma problemy z czystością. Na szczęście większość ludzi nie ma takiego daru jak ks. Pawlukiewicz i możesz normalnie funkcjonować w świecie. Kolejne upadki jednak będą Ci odbierać wszelkie chęci do życia, Twoje poczucie godności, a najgorsze jest jednak to, że im dłużej uda Ci się wytrwać w czystości, to potem upadek będzie większy bo nie zrobisz tego co kilka dni, ale prawie że codziennie i to 3-4 razy w ciągu dnia - to jednym słowem koszmar. Optymistyczne jest jednak to, że jeśli tylko dostrzegasz to w czym się znalazłeś i pragniesz uwolnienia, to Pan nie pozostawi Cię samego sobie. Dostaniesz wiele łaski i postawi na Twojej drodze właściwe osoby, którym nie będzie obojętne to, jak się teraz czujesz i które będą chciały Ci pomóc. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, byś zaczął uczęszczać na mityngi Anonimowych Erotomanów, gdyż w gronie innych ludzi podobnie dotkniętych i pod okiem specjalistów najłatwiej zawsze jest wyjść z nałogu. Samemu będzie bardzo trudno i nie ma co się łudzić, że od razu wykorzenisz z siebie to świństwo. Dodatkowo sytuacja, w której się znajdujesz nie sprzyja temu byś wyszedł z nałogu, bo w chwili gdy coś Ci się nie układa, gdy jesteś sam - nieprzyjaciel duszy będzie szczególnie Ci ułatwiał upadki, Twoja wyobraźnie będzie się uruchamiać, wola udzieli przyzwolenia i wcześniej czy później znowu polegniesz - to nieuniknione.
Powinieneś więc jak najwięcej przebywać wśród ludzi i jeśli do tej pory byłeś mało aktywny ruchowo, to kupić sobie do domu sprzęt sportowy typu: bieżnia, rowerek, atlas, hantle itp. W chwili, gdy pokusa będzie się zbliżała i będzie Tobą rzucało na wszystkie strony byś to znowu zrobił - wskakuj na sprzęt sportowy i rozładuj się całkowicie fizycznie, potem kąpiel i od razu modlitwa i spanie. Nie dopuszczaj, by Twe myśli zaczęły krążyć, wyobraźnia hulać, bo w taki sposób zawsze przegrasz. Koniec również z alkoholem jeśli dotąd choćby sporadycznie piłeś. Człowiek uzależniony od seksu gdy jest w stanie głodu, wystarczy choćby piwko czy kieliszeczek i od razu potęguje się jego popęd seksualny. Jeśli jednak będziesz wierny Chrystusowi i nie będziesz popełniał samogwałtów, to nocami będziesz mieć różne erotyczne treści i będzie dochodziło do polucji, dzięki czemu rozładujesz w sobie to całe napięcie. Fizycznie będzie co prawda ten sam efekt gdzie Twe nasienie ujdzie co prawda na zewnątrz, jednak w nocnej polucji będzie to bez udziału Twojej woli i nie dojdzie tym samym do świadomego przekroczenia przykazań Bożych.
Najgorsze jest to, że częsta ejakujacja męskiego nasienia jest bardzo silnie uzależniająca i działanie to można porównać do działania narkotyków. Podczas wytrysku nasienia następuje wydzielanie endorfinów (grupa hormonów peptydowych, wywołujących doskonałe samopoczucie i zadowolenie z siebie), posiadających jednak niestety właściwości silnie uzależniające. Praktycznie działają na zasadzie narkotyków i w późniejszym stadium nałogu, nawet gdy chory przez długi czas nie praktykował masturbacji, nie dostarczał sobie treści erotycznych (filmy, obrazy, wspomnienia wywołujące podniecenie itp.), to i tak powodują, że organizm domaga się wydostania nasienia na zewnątrz. Jak więc widać nie jest to tylko problem w naszej psychice (gdzie to my decydujemy czy upadamy czy nie, bo takie czy inne treści przywołujemy do swojej wyobraźni lub też z nich rezygnujemy pilnując się), ale przede wszystkim problem naszego organizmu, który gdy raz, drugi, trzeci wytworzy tę substancję, później za każdym razem domaga się identycznych zachowań, doznań. Jedyna różnica między zniewoleniem od narkotyków jest taka, że narkotyki są bardzo drogie, ciężko je zdobyć (choć obecnie już niestety coraz łatwiej) i przyjmowane są z zewnątrz. Natomiast sperma jest w nas, nasienie jest na bieżąco wytwarzane (produkowane) więc poniekąd mamy go pod dostatkiem.
Podsumowując...
potworny nałóg (obok nikotynizmu, alkoholizmu, narkomanii), o którym się niestety mało mówi, a który niesie ze sobą nie mniej tragiczne konsekwencje poczynając od osobistych porażek, niespełnienia na drodze życia zawodowego, towarzyskiego, a skończywszy na rozbiciu rodzin, symptomach presuicydalnych i innych osobistych porażkach życia.
Generalnie w takim stanie musi panować jedna święta zasada, a mianowicie: Brak doskonałości nadrabiaj pokorą. Zalecam również pościć w tej intencji o chlebie i wodzie (na początek w piątki, potem również w środy), o ile pozwala Twój charakter pracy.
No i modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa. Nawet jak upadniesz, to od razu do modlitwy i na kolanach BOGA przepraszać. Aha i jeszcze jedno bardzo ważne... Gdy pójdziesz do spowiedzi w pierwszy piątek miesiąca i już wieczorem po Mszy św. z Jezusem w sercu upadniesz i poczujesz się fatalnie. W sb rano (po nieprzespanej, przepłakanej nocy) wstaniesz i polecisz na pierwszą Mszę św. do kościoła by dorwać jakiegoś księdza i wyspowiadać się, to nie zrażaj się tym, że będzie żywił do Ciebie pretensje, że zbyt szybko idziesz do spowiedzi i gdzie w ogóle podziało się Twoje zadośćuczynienie. Tym się nie przejmuj, bo człowiek który w nałogu nie jest, nigdy nie zrozumie Ciebie - uzależnionego.
Podsumowanie końcowe: Możesz z tego wyjść, jednak nigdy już nie będziesz normalnym mężczyzna, ale skrzywdzonym. Nie będziesz patrzył normalnie na kobietę z godną miłością, ale zawsze te obrazy będą miały podteksty erotyczne (choćbyś nawet tego nie chciał, po prostu wyobraźnia sama będzie Ci nasuwać te treści). I tak jak wyleczony alkoholik nigdy nie będzie zdrowym całkowicie człowiekiem, ale jedynie alkoholikiem-abstynentem czyli niepijącym, tak samo i Ty będziesz seksoholikiem-abstynentem.
Dlatego sam osobiście uważam, że problem tego nałogu nie leży w próbach leczenia gdy jest już za późno , ale w zapobieganiu poprzez odpowiednią edukacje dzieci szkolnych. Skoro się o tym jednak niestety nie mówi bo wstyd i nie wolno, to potem nie ma się co dziwić co dzieje się wśród młodzieży i potem w małżeństwach, które przecież tworzy ta sama uzależniona młodzież.
Pozdrawiam
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-25, 21:13   

rety ale wykład, diagoras rzeczowo bardzo, możecie jeszcze w kąciku męskich spraw o tym nałogu rozprawiać. Generalnie zawsze tam gdzie człowiek stara się walczyć o szlifowanie cnót wkrada się pokusa. Pokusa nie jest rzeczą złą, można się jej oprzeć, trzeba z pomocą Pana Jezusa samego, bo czasem człowiek jest na to za słaby. Z pokus można wyjść zatem zwycięsko. Św. Franciszek tarzał się w śniegu na przykład w ten sposób walcząc z tego typu pokusą :-P
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-25, 22:14   

kasia napisał/a:
możecie jeszcze w kąciku męskich spraw o tym nałogu rozprawiać
Kasiu! Masturbacja, samogwałt, onanizm (niezależnie jak jest nazywany w kulturze masowej) tyczy się w takim samym stopniu zarówno mężczyzn jak i kobiet więc uważam, że te moje parę słów na forum publicznym (i tak bardzo krótkie i wierz mi, że musiałem się powstrzymywać) uważam jest jak najbardziej na miejscu, a na męskim forum lub w PV można oczywiście dodatkowo o tym porozmawiać.
kasia napisał/a:
Pokusa nie jest rzeczą złą,
Sama w sobie pokusa oczywiście nie jest czymś złym, ale trzeba dopowiedzieć dlaczego, bo chyba nie dopowiedziałaś.
Pokusa zatem może być powodem do uświęcenia człowieka, do wspięcia się na kolejny szczebel doskonałości chrześcijańskiej. Gdyby nie pokusy - wielu świętych być może tymi świętymi nie zostaliby i obecnie nie zwracalibyśmy się do nich jako do swoich orędowników przed Bogiem.
Pokusy (jeśli się im opieramy) przyczyniają się do naszego wzrostu duchowego, również do szlifowania naszej woli, charakteru, ale przede wszystkim składania wierności BOGU, Jego przykazaniom i sobie samemu.
I skoro już mówimy co który święty miał do powiedzenia na ten temat, to ja powołam się na św. Maksymiliana , który mówił: "Bez pokusy nie ma walki, bez walki nie ma zwycięstwa, bez zwycięstwa nie ma nagrody".
I z pewnością trzeba jeszcze zauważyć, że im człowiek bardziej święty i cenny dla szatana (gdyż wiele dobra może w świecie wyświadczyć) tym więcej szatan będzie Go kusił. Zaczyna od naszych najczulszych punktów (z którymi mamy największe problemy i nie musi się wiele trudzić), a kończy na tych najbardziej psychologicznych, wyszukanych pokusach, gdzie człowiek niejednokrotnie popełnia grzech i dopiero później sobie uświadamia, że jego działania -choć początkowo dobre- wydały jednak złe owoce, no ale w końcu jest ojcem kłamstwa więc kusi bardzo sprytnie. Dlatego tak ważne jest by stale przebywać w Komunii z Bogiem, bo tylko dzięki Jego łasce i natchnieniom Ducha Św. grzeszny człowiek może próbować badać owocnie nasze wewnętrzne natchnienia.
Pozdrawiam
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-26, 13:13   

diagoras napisał/a:
wstaniesz i polecisz na pierwszą Mszę św. do kościoła by dorwać jakiegoś księdza i wyspowiadać się, to nie zrażaj się tym, że będzie żywił do Ciebie pretensje, że zbyt szybko idziesz do spowiedzi i gdzie w ogóle podziało się Twoje zadośćuczynienie. Tym się nie przejmuj, bo człowiek który w nałogu nie jest, nigdy nie zrozumie Ciebie - uzależnionego.


Każdy normalny człowiek , który nie jest nałogowcem, owszem może zareagowac zgodnie z Twoją sugestią, ale ksiądz nie powinien.
Nie zapominaj,że formacja kapłańska jest nastawiona zwłaszcza na ewangelizację, walkę z grzechem i sakramenty. Dlaczego ma się komus "oberwać" za to,że walczy o siebie i swoje Zbawienie? Jego upadki i chęć podniesienia się to właśnie takie elementy wojny ze swoją słabością w obliczu Boga.
A że nie było zadośuczynienia? Czy Ty dobrze rozumiesz czym ono jest? To właśnie ta walka w okresie ostrej fazy kryzysu będzie tym zadośćuczynieniem wobec Boga i siebie, a takie potocznie rozumiane odsunięte w czasie, gdy już nałóg nie będzie rządził ciałem i umysłem. Gdy człowiek jest zniewolony czasem modlitwa Zdrowaś Maryjo... jest wysiłkiem niewyobrażalnym, aby skupić sie na niej , a nie na nałogu, bez wzgledu na to jaki jest. I to właśnie na dany moment, zwrócenie się choć na chwilę do Boga jest jednocześnie zadośćuczynieniem, wołaniem o pomoc i modlitwą serca.
Wiem,że księża to także ludzie jak i my i czasem nie do końca potrafimy dobrze zinterpretować zachowanie i potrzeby drugiego człowieka, ale pamiętaj że gdy walczymy ze złem w swoim sercu i ciele, wtedy Demon często przekręca w naszym umyśle to co zostało przez nas usłyszane w konfesjonale i podburza do buntu. Czasem takie nieporozumienia wyjasniają się dopiero po latach.
I jeszcze jedno , nasi kapłani też często mają swoje słabości z którymi walczą i tym większa jest moja wdzięczność dla nich za sprawowanie sakramentów, kto sam miewa pokusy i upadki ten lepiej rozumie innych. Sutanna nie zapewnia świętości automatycznie i nie chroni przed upadkami, daje jednak wspaniały przykład wiary, nadziei i miłości, że warto się z upadków podnosić.
diagoras napisał/a:
Masturbacja, samogwałt, onanizm (niezależnie jak jest nazywany w kulturze masowej) tyczy się w takim samym stopniu zarówno mężczyzn jak i kobiet więc uważam, że te moje parę słów na forum publicznym


Kasi chodziło o to,że choć uzależnienie dotyczy obu płci, to Twój wywód był skierowany stricte do mężczyzn, nie przyganiała Ci że wogóle poruszasz ten temat, ale ja też uważam,że przeniesienie tej dyskusji na forum dla mężczyzn będzie pożyteczniejsze. W tym wątku za moment to wszystko sie zagubi i nie przeczytaja go nowi uzytkownicy, którzy być może wejdą tu z takimi problemami. W kąciku męskim ta wymiana zdań- bardzo pożyteczna w moim odczuciu -zostanie bardziej widoczna i łatwiejsza do odszukania.
Jesli możesz skopiować tam swoje posty i tam pociągnąć dalej tę część dyskusji to będzie to o co poprosiła Kasia. :-)
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-26, 20:07   

kinga2 napisał/a:
Czy Ty dobrze rozumiesz czym ono jest?
Zarówno na to pytanie jak i do innych zdań odniosę się na priv (jeśli oczywiście można) by nie zaśmiecać autorowi wątku.
kinga2 napisał/a:
Jesli możesz skopiować tam swoje posty i tam pociągnąć dalej tę część dyskusji to będzie to o co poprosiła Kasia. :-)
Niestety nie mam pojęcia jak to się robi :( a w wielu miejscach forum jeszcze dotąd nie byłem (z braku czasu). Z tego jednak co wiem masz prawa moderatorskie więc jeśli możesz, śmiało przeklej te treści jeśli tam wydadzą lepsze plony - masz na to moje błogosławieństwo.
Pozdrawiam
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 00:22   

Wątek wydzielony z pierwotnej lokalizacji:
http://www.kryzys.org/vie...2be2c310ec53afc
z uwagi na specyfikę i pożyteczne porady.

diagoras,
odpowiedziałam na priv. :-D
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 16:29   

Skoro już został wydzielony osobny wątek, to na pewno warto głębiej zastanowić się nad tym problemem. Proszę piszcie jakie macie spostrzeżenia w tym temacie, co Was niepokoi itd
Ja sam osobiście uważam masturbację za jedno ze zwycięstw szatana we współczesnym świecie, gdzie poprzez ludzi wykształconych, legitymujących się tytułami profesorskimi, wmawia się młodym ludziom w kolorowej prasie, że działania takie nie są niczym złym, niosą ze sobą uspokojenie, pomagają rozładować stres, emocje itp. natomiast żaden z "mądrych" panów nie pisze jakie te działania niosą ze sobą konsekwencje w perspektywie długofalowej, gdy są regularnie praktykowane. Czynna wieloletnia masturbacja (praktykowana już z uzależnienia) może prowadzić nie tylko do kryzysów emocjonalnych danego człowieka i jego najbliższego otoczenia (stosunki z rodziną, sytuacja w pracy, w życiu towarzyskim), ale również może prowadzić do nerwicy (człowiek staje się bardziej wybuchowy, lękliwy, byle co go drażni). I jeśli podejmie walkę wyjścia z nałogu, to im dłużej będzie pozostawał w czystości, tym stan jego nerwowości będzie się zwiększał, co oczywiście nie pozostanie bez wpływu na jego stosunku rodzinne, koleżeńskie, zawodowe - jednym słowem na to, jakim będzie człowiekiem w kontaktach z innymi. Masturbacja czyniona długofalowo wpływa również niekorzystnie na układ wydolnościowy człowieka. Następuje szybszy i bardziej płytki oddech (w niektórych chronicznych przypadkach brak oddechu szczytowego-niemożność wzięcia pełnego oddechu i tym samym duszenie się), sukcesywnie pogarszający się wzrok, ale przede wszystkim problemy natury psychicznej: poczucie, że jest się gorszym od innych, co wpływa na brak wiary w siebie, uwierzenie we własne możliwości, wmawianie sobie niegodności stąpania po tym świecie, poczucie przegranej, gdy osoba uzależniona odkrywa, że straciła kontrolę nad sobą i nie panuje już nad tym co czyni więc nie czuje się sobą. Problem osób chorych uwidacznia się również w ich życiu intymnym, gdzie osoby takie osiągają satysfakcję (spełnienie seksualne) znacznie wcześniej niż osoby zdrowe, czyli mówiąc konkretnie... zbyt wcześnie dochodzą do spełnienia, podczas gdy ich partner seksualny dopiero zaczyna nabierać radości płynących ze zbliżenia seksualnego. Spraw tych jest wiele i są to sprawy bardzo znaczące i myślę, że gdyby osoby sięgające do uprawiania samogwałtu wiedziały, co takie praktyki ze sobą niosą, to w porę by zrezygnowały. Bo zaczyna się zawsze bardzo niewinnie: trochę dla ciekawości, trochę z fałszywego poczucia wolności, że wszystko mi wolno więc chcę spróbować, nie chcę być gorszy od innych, którzy już to mają za sobą, poza tym to takie normalne i ludzkie, a nawet zalecane przez wybitnych ludzi nauki.
Tłumaczeń jest wiele, jednak dla mnie to dżuma obecnych czasów i gdy widzę jak bardzo ludzie uwikłani w ten potworny nałóg nie mogą sobie poradzić, niszczą swe życie, swe rodziny, to chętnie założyłbym centrum do walki z masturbacją jeśli udałoby mi się pozyskać odpowiednie środki i pomoc prawną. Niestety w naszym kraju nadal problem ten jest bardzo wstydliwy. To najbardziej chyba wstydliwy nałóg spośród wszystkich innych, bo tyczy się sfery intymnej człowieka, w którą osoby z zewnątrz nie powinny ingerować toteż nawet często osoby duchowne nie chcą z chorymi o tym rozmawiać (czują się być może niekompetentne w tym temacie i za bardzo nie wiedzą jak mają pomóc oprócz zadania pokuty przy okazji Sakramentu Spowiedzi).
Jeśli natomiast zastanowić się jakie ten nałóg sieje niepożądane owoce, to konieczność wsparcia chorych i podjęcia zdecydowanych działań wydaje się konieczna, bo jak na razie osoby uzależnione do dyspozycji mają jedynie stowarzyszenia anonimowych erotomanów, trochę folderów w sieci i to wszystko, a to niestety za mało. Poza tym te ośrodki, które istnieją by nieść pomoc ludziom uwikłanym, w swoim programie wsparcia mają wytyczone pomaganie osobom już uwikłanym w nałogi, natomiast należy sobie zadań pytanie: jak pomóc tym, przed którymi dopiero jawi się zagrożenie uzależnienia lecz nie ma nikogo, kto by im pewne sprawy uzmysłowił i w porę przestrzegł? Macie jakieś pomysły?
Gdy ludziom nie mówi się o konsekwencjach takich działań a wręcz zachęca się do praktykowania (poprzez zalecenia profesorów seksuologii oraz gwiazdy show businessu) to jak taki człowiek ma się uchronić przed stąpnięciem w to "łajno"?
Pozdrawiam i na razie tyle moich przemyśleń. Zapraszam do dyskusji, bo sam monologów nie zamierzam prowadzić - temat godny przedyskutowania i nie ma się co wstydzić, bo każdego to może dosięgnąć, a założę się, że co najmniej 1/3 (albo i połowa) z osób, które odeszły od swoich współmałżonków (a o których czytamy na tym forum), są uwikłani w tego typu problemy.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 19:30   

Skoro to miejsce na dyskusje to zamieszczam artykuł na , który natknęłam się w sieci. Nie do końca odpowiada na pytania postawione przez diagorasa, ale daje pewne wskazówki.

Problem masturbacji

Czy masturbacja jest grzechem? Jeśli tak to jakim? Jak sobie z tym problemem radzić?

Masturbacja jest grzechem i to zasadniczo ciężkim. Katechizm Kościoła Katolickiego (2352) tak to ujmuje:

Przez masturbację należy rozumieć dobrowolne pobudzanie narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności cielesnej. Zarówno Urząd Nauczycielski Kościoła wraz z niezmienną tradycją, jak i zmysł moralny chrześcijan stanowczo stwierdzają, że masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym. Bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie narządów płciowych poza prawidłowym współżyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się ich celowości. Poszukuje się w niej przyjemności płciowej poza relacją płciową, wymaganą przez porządek moralny, która urzeczywistnia w kontekście prawdziwej miłości pełny sens wzajemnego oddawania się sobie i przekazywania życia ludzkiego.

Po tej ogólnej ocenie masturbacji w tym samym punkcie zwrócono też uwagę na okoliczności, które w konkretnej sytuacji mogą zmniejszyć odpowiedzialność za ten czyn.

W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną.

Jak sobie z tym problemem radzić?

Nie ma jednego sposobu, który dawałby gwarancję skuteczności. Można jednak zwrócić uwagę na pewne sprawy.

1. Nie jest właściwą rzeczą w walce z tym nałogiem wypychanie ze swojej świadomości tego, że jest się osobą z konkretnymi seksualnymi potrzebami. Raczej należy je przyjąć, zaakceptować i starać się właściwie ukierunkować; trzeba zapanować nad swoją seksualnością i nie pozwalać, by panowała nade mną.

2. Masturbacja u swoich źródeł najczęściej ma przesadne zajmowanie się sobą. Ważne jest więc, by otworzyć się na sprawy nurtujące bliskich, swoje otoczenie i jego potrzeby; po prostu wyzwolić się z egocentryzmu. Ważne jest, by w drugim człowieku nauczyć się dostrzegać osobę, a nie przedmiot użycia

3. Trzeba także znaleźć i usunąć źródła tego nawyku. Przede wszystkim czynniki erotyzujące nasze życie np. niepowściąganie swojej fantazji (którą trzeba skierować na inne tory) korzystanie z pornografii, nieodpowiednie towarzystwo itp...

3. Inne czynniki mogące mieć wpływ na podejmowanie działań autoerotycznych to:

a) pragnienie miłości, bliskości drugiej osoby; człowiek który czuje się niekochany, odrzucony szuka w ten sposób namiastki miłości

b) poczucie samotności; masturbacja daje złudne poczucie wyzwolenia z osamotnienia

c) złość; to nieprzyjemne uczucie, dlatego szukając od niego ucieczki człowiek szuka uspokojenia w seksie (tak jak inny będzie się uspokajał paleniem, piciem czy narkotykami)

d) zmęczenie; masturbacja daje złudne poczucie relaksu

Znając te cztery powody wzrostu napięcia seksualnego łatwiej podjąć konkretne działania, by do masturbacji nie dopuścić, np. w sytuacji złości zrelaksować się w inny sposób.

5. Na pewno potrzeba także gorącej modlitwy o wyzwolenie się z nałogu. Jest ona skuteczniejsza, jeśli w tej intencji podjąć jakieś wyrzeczenie, post.

6. Trzeba wierzyć, że się uda. Wielu wydaje się, że nie poradzą sobie z problemem. To nie jest tak. Wytrwała praca nad sobą na pewno przyniesie efekty. Warto znaleźć stałego spowiednika, który znając konkretna osobę będzie mógł udzielić najbardziej sensownych rad...

Warto zajrzeć jeszcze na stronę:
http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_35.htm
oraz
http://www.mateusz.pl/okarol/ok_om.htm

materiał ze strony:
http://zapytaj.wiara.pl/d...lem-masturbacji
 
     
trudny
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 22:34   

diagoras, jestem świadomy wszystkich aspektów masturbacji, czytam o tym od nie dawna na innym forum i nie tylko. Jednej informacji tylko nie znalazłem nigdzie: że nawet abstynent przez całe życie musi zmagać się z nieczystymi myślami i zawsze pod tym kątem spostrzega kobietę? Podaj mi źródło jeśli możesz, chciałbym dowiedzieć się więcej.

Wasze rady odnośnie poszczenia...zaczynam od przyszłego piątku. Od dwóch dni nie palę żeby wzmocnić swoją wolę ale nie mogę się na niczym skupić a teraz akurat bardzo mi to przeszkadza.

Dzięki za wszystkie pomocne linki!
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-28, 14:19   

trudny napisał/a:
Podaj mi źródło jeśli możesz, chciałbym dowiedzieć się więcej.
Kolego nie podam Ci źródła, gdyż źródłem jest moja własna bogata praktyka przypieczętowana doświadczeniami w tym temacie. Nie piszę wzorując się na pomocnych wydaniach książkowych, ale piszę z serca, z głowy, w trosce o tych wszystkich, którzy w tym tkwią, bo chcę pomóc, jednocześnie wiedząc, co znaczy, gdy ktoś ma z tym trudności.
trudny napisał/a:
Jednej informacji tylko nie znalazłem nigdzie: że nawet abstynent przez całe życie musi zmagać się z nieczystymi myślami i zawsze pod tym kątem spostrzega kobietę?
Tak.. I jest to bardzo naturalne, bo mamy w sobie zaszczepiony naturalny popęd (który jest darem od Boga a nie przekleństwem), dzięki któremu wzajemnie się pożądamy, a w konsekwencji jedno łączy się z drugim, zakładamy rodziny i staramy się o potomstwo itd. - tak to wszystko się kręci i taki był zamysł Stwórcy i oczywiście sam popęd seksualny -jak już dałem do zrozumienia wyżej- nie jest czymś złym (tak samo jak i pokusa), ale ważne jest to, jak człowiek w akcie wolnej woli tym wszystkim dysponuje. I należy jeszcze dopowiedzieć, że o ile abstynent może jeszcze nad swoim popędem panować, to dla człowieka uzależnionego jest to niezmiernie trudne i upadek tylko wisi w powietrzu, zwłaszcza gdy wyobraźnia zaczyna hulać, podpowiadając swoje "propozycje". Człowiek zdrowy widząc daną kobietę pomyśli sobie to czy siamto i będzie sobie wyobrażał jakby to z nią mogło być natomiast człowiek chory wprowadzi te myśli w czyn i albo zaraz po spotkaniu z nią pójdzie upaść albo będzie przechowywał ten obraz w swoim umyśle by za dzień czy dwa upaść z tego powodu. Na tym polega generalnie różnica. Człowiek zdrowy panuje nad tym co robi - człowiek chory utracił tę zdolność kontroli. W tym więc jawi się zagrożenie w spoglądaniu na kobiety człowieka uzależnionego, bo na ile człowiek zdrowy może sobie spoglądać do woli (umiejąc nad tym panować), tak człowiek chory nie odpowiada co może stać się za chwilę w tym względzie więc zarówno osoby chore jak i te które miały kiedyś z tym trudności a obecnie są abstynentami - najlepiej by nie spoglądały na te obiekty i nie tworzyły sobie w myśli żadnych obrazów. Bo to tak jak z alkoholikiem-abstynentem... Może lata nie pić, ale wystarczy że spróbuje kropelkę alkoholu , od razu nałóg może wrócić i to ze spotęgowaną siłą. Podobnie tutaj... seksoholik-abstynent nie może normalnie spoglądać na kobiety czy przywoływać innych podobnych myśli z przeszłości, bo zawsze jest to dla niego zagrożenie upadku i powrotu do praktykowania nałogu. No i stąd zresztą ta nazwa, że seksoholik-abstynent, a nie zdrowy. Zdrowym to on już nigdy nie będzie, a na psychice zawsze pozostaną rany. Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć - przepraszam.
trudny napisał/a:
nie mogę się na niczym skupić a teraz akurat bardzo mi to przeszkadza
Gdy nadchodzi pokusa i pojawia się próba dochowania sobie i Bogu wierności, tym trudniej się jest uzależnionemu skupić na tym co robi i stąd może pojawiać się brak skupienia. W praktyce to wygląda tak, że niezależnie jakie czynności uzależniony by podejmował (praca, obowiązki domowe itp.) to zawsze w tle wszelkich jego działań będzie pojawiała się jedna myśl przypominająca (proponująca) że można znowu upaść. Taki stan rzeczy przeszkadza więc w normalnym funkcjonowaniu, bo nic nie można zrobić na 100% i na poważnie, bo nawet gdyby się chciało, to myśli osoby uzależnionej będą stale rozproszone, ale tylko do czasu, aż w końcu osoba ta zamknie się w łazience czy w pokoju by to zrobić. Potem będzie spokój na jakiś czas, ale tylko na chwilę, bo już kolejnego dnia sytuacja będzie identyczna. Jeśli uzależniony będzie chciał żyć w czystości, to znowu nie będzie mógł się skupić na ważnych sprawach, gdyż stale w głowie będą siedzieć nieczyste myśli. I im dłużej zwleka z dokonaniem na sobie gwałtu, tym trudniej takiemu człowiekowi żyć i funkcjonować normalnie w społeczeństwie. Jednym słowem koszmar!
Pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-29, 16:36   

diagoras napisał/a:
No i stąd zresztą ta nazwa, że seksoholik-abstynent, a nie zdrowy. Zdrowym to on już nigdy nie będzie, a na psychice zawsze pozostaną rany.


ale może być zdrowiejącym seksoholikiem.Ciągle zdrowiejącym
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-29, 23:09   

nałóg napisał/a:
ale może być zdrowiejącym seksoholikiem.Ciągle zdrowiejącym
Ciągle zdrowiejącym? Ale ile to zdrowienie ma trwać i czy jest szansa, że zdrowienie będzie przebiegać szybciej u takiej chorej osoby niż ponowne popadanie w nałóg? Teoretycznie wydaje się, że zdrowienie jest możliwe. Jeśli natomiast uświadomimy sobie w jakich obecnie żyjemy czasach pornografii, mód i tych wszystkich czynników, które zdrowieniu nie sprzyjają (a raczej chorobę potęgują), to sprawa wydaje się beznadziejna.
Chory siedząc zamknięty w czterech ścianach wystarczy, że włączy tv, by natknąć się na nieodpowiednie treści. Powiedzmy jednak, że nie lubi tv, woli poserfować w sieci: i choćby nie chciał nawet wejść na jakąś niepożądaną stronę, to same banery reklamowe z erotycznymi podtekstami będą go zachęcać do kliknięcia. I człowiek chory, uzależniony, sam w domu będzie mieć na tyle siły by oprzeć się pokusie i wyłączyć komputer? Jeśli tak to wspaniale, ale ile jest takich przypadków? Jeśli nawet raz się oprze czy drugi, to za trzecim razem komputera nie wyłączy. Sprawa kolejna.. Ma dość w domu siedzenia. Wie, że jest uzależniony i co prawda nie może sam na siebie patrzeć i najchętniej porozbijałby wszystkie lustra w domu. Postanawia więc wyjść na ulicę do ludzi, do tłumu, by tam móc choć trochę odreagować i skupić się na czymś innym jak masturbacja, pornografia, cztery ściany. Co jednak zauważa? Wiemy co, bo wystarczy wyjść na miasto ze zwykłym załatwieniem. Zauważa panie, które (przypuszczam jakieś 80%) nie wiedzą, nie zdają sobie sprawy, że ich stroje będą w niedalekiej przyszłości powodem tego, że taki nieszczęśnik zachowa w pamięci ich obraz i wyobrażając sobie przerozmaite sceny erotyczne z ich udziałem, zrobi to po raz n-ty, by po raz n-ty załamać się i jeszcze gorzej stracić wiarę, że może z tego kiedyś wyjść.
Udało się jednak... podnosi się, nie rozpacza, bo zasłyszał kiedyś na kazaniu, że nie ten jest mocny kto nie upada, ale ten, kto potrafi się podnosić po każdym upadku. Wiara więc powraca na nowo.. pełen nadziei postanawia iść na Mszę św., wyspowiadać się, przyjąć Jezusa do swego serca, powierzając Mu całe swoje życie, swój problem, by Chrystus wsparł go w jego postanowieniu przemiany, uzdrowienia. I tym razem wydaje się, że będzie to duży krok do nowego rozdziału życia, ale tylko wydaje się do czasu, gdy napotyka w kolejce do konfesjonału pewną kobietę, która co prawda nie była jakoś roznegliżowana by powodować ogólne zgorszenie w miejscu świętym, ale jej strój był na tyle "odpowiedni" by wzbudzić w chorym podniecenie i uruchomić całą maszynerię wyobraźni, co nie pozwoliło mu nawet godnie żałować za swoje grzechy gdyż nie mógł się skupić na modlitwie. Jak to? Nawet w kościele biedak nie mógł choć na chwilę odpocząć, myśląc tylko o swoim uzdrowieniu? No niestety nie mógł i obecnie jest to nagminne, że wiele pań przychodzi do kościoła w strojach rozbudzających wyobraźnię mężczyzn (a co dopiero mężczyzn uzależnionych) i praktycznie gdzie by się do ludzi nie ruszył jeden z drugim - jest narażony na treści erotyczne. Bo dużo nie trzeba w tym względzie...Wystarczą dopasowane jeansy, biodrówki podkreślające jędrność pupy czy opięte spódnice lub mini, które obecnie spośród ogromnej propozycji mód wydają się czymś naturalnym, podkreślającym wdzięk kobiecości. Tak.. dla mężczyzny zdrowego taki strój czyni kobietę bardziej atrakcyjną, kobiecą Jeśli jednak mówimy o osobie uzależnionej, to wystarczy bardzo niewiele by na nowo rozpalić w niej cały ten ogień erotyzmu. Panie oczywiście nie zdają sobie z tego sprawy, bo jeśli jedna czy druga wierząca, pełna troski o własne zbawienie i innych wiedziałaby jak sprawy się mają, to z pewnością 10 razy zastanowiłaby się jak ma wyjść ubrana do sklepu, do lekarza, do kościoła, by nie stać się powodem do grzechu dla innych.
I w obliczu tego wszystkiego co powyżej napisałem zobaczcie jaki komfort w zdrowieniu ma np. alkoholik. Wystarczy, że będzie unikał spotkań towarzyskich, imprez, na których mógłby spodziewać się, że będą częstować alkoholem. Po prostu nie pójdzie na taką imprezę, w zamian usiądzie na rowerek czy pójdzie na spacer do parku, z domu powyrzuca wszelkie butelki po alkoholu i sprawa załatwiona. A seksoholik jak ma sobie poradzić? Jak dążyć do wyzdrowienia gdy na każdym kroku seks i w jego wyobraźni również treści tej natury, które przychodzą do niego nieproszone. I jest to dla człowieka zdrowego niewyobrażalne, bo często mogą to być treści np. z filmów erotycznych, które chory oglądał kilkanaście lat temu. O wielu ważnych sprawach przez ten czas jest w stanie zapomnieć, o dawnych przyjaźniach, nawet o dacie urodzin swoich najbliższych, lecz te obrazy zawsze będzie miał w pamięci.
Pozdrawiam
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-30, 14:39   

trudny,
zerknij na te pozycje książkowe:

BETANIA Droga nadziei.
Nie tylko dla uzależnionych Historie przedstawione w tej książce są zapisem wyznań osób zmagających się z chorobą uzależnienia. Łączy je wiele, ale głównie to, że ich opowieść dociera do nas z „Betanii” – Ośrodka Rehablitacyjno-Readaptacyjnego dla Osób Uzależnionych w Mstowie k. Częstochowy…
ISBN: 978-83-7256-905-9
ilość stron: 72
format: 11 x 18 cm,
oprawa: miękka
wydawnictwo: POMOC
autor: Ewa Nocoń

Jest wyjście! - Korespondencja z Iloną D.
Ten, kto walczy z problemem onanizmu, chce przede wszystkim wiedzieć, jak się zachować w konflikcie, skąd brać nadzieję na wyjście z tego „więzienia”. Korespondencja z Iloną D. jest autentycznym przykładem tego, jak można znaleźć uzdrowienie i wolność od uzależnienia.
ilość stron: 144
ISBN: 83-903021-0-1
format: 10 x 14 cm,
wydawnictwo: POMOC
oprawa: miękka
autor: Walter i Ingrid Trobisch
To co prawda o kobiecie, ale może zechcesz poczytać.

Pornografia – o co tu chodzi?
Cały świat jest pod wpływem pornograficznych obrazów. Dlaczego pornografia ma być tak szkodliwa? Jak bronić siebie i swoich bliskich przed tym zagrożeniem? Świadectwo osoby, która miała odwagę pójść pod prąd.
ilość stron: 32
ISBN: 83-86843-38-1
format: 7,5 x 10,5 cm,
wydawnictwo: POMOC
oprawa: miękka
autor: ks. Winfried Wermter

reszta tu:
http://wydawnictwo.cpps.p...leznieniem.html

średni koszt książeczki to ok.3 zł, a wysyłka listem poleconym 5 zł.

Zerknij tam.

Tu podaję 2 modlitwy, które moga być pomocne:

MODLITWA PRZECIWKO WSZELKIEMU ZŁU
Duchu Pana, Duchu Boży,
Ojcze, Synu i Duchu Święty,
Trójco Przenajświętsza,
Dziewico Niepokalana,
Aniołowie, Archaniołowie
i Świeci z nieba,
zstąpcie na mnie.
Przemień mnie, Panie, ukształtuj mnie,
napełnij mnie sobą, posługuj się mną.
Odpędź ode mnie wszystkie moce zła,
zniszcz je, abym ja był zdrów i mógł dobrze pracować.
Oddal ode mnie czary, gusła, czarną magię, czarne msze,
przedmioty zaczarowane, zamówienia, przekleństwa,
uroki, napady złego ducha, opętanie diabelskie,
obsesję diabelską, wszystko, co jest złem, grzechem,
zawiścią, zazdrością, przewrotnością, chorobą fizyczną,
psychiczną, moralną, duchową, pochodzącą od złego ducha.
Spal te wszystkie rodzaje zła w ogniu piekielnym,
aby już nigdy więcej nie dotykały mnie,
ani żadnego innego stworzenia na tym świecie.
Rozkazuję i polecam mocą Boga wszechmogącego,
w imię Jezusa Chrystusa Zbawiciela,
przez wstawiennictwo Niepokalanej Dziewicy,
wszystkim duchom nieczystym i wszystkim ich objawom,
które mnie niepokoją, i aby mnie opuściły natychmiast,
aby mnie opuściły raz na zawsze i by poszły do piekła wieczystego,
związane przez św. Michała Archanioła, św. Archanioła Gabriela,
św. Archanioła Rafała, przez naszych Aniołów Stróżów,
zmiażdżone piętą Najświętszej Dziewicy Niepokalanej. Amen

MODLITWA O UWOLNIENIE
Panie, Ty jesteś wielki,
Ty jesteś Bogiem,
Ty jesteś Ojcem.
Ciebie prosimy przez wstawiennictwo i pomoc
Archaniołów Michała, Rafała i Gabriela,
aby nasi bracia i siostry zostali uwolnieni od złego ducha,
który uczynił ich niewolnikami.
Wszyscy święci, przyjdźcie nam z pomocą.
Od niepokoju, smutku, obsesji,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od nienawiści, nierządu, zawiści,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od myśli o zazdrości, gniewie, śmierci,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od wszelkiej myśli o samobójstwie
i poronieniu dziecka,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od rozbicia rodziny, od wszelkiej złej przyjaźni,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Od wszelkiej formy czarów, uroków, guseł
i od wszelkiego zła ukrytego,
Ciebie prosimy, uwolnij nas, Panie.
Panie, który powiedziałeś
pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję,
przez wstawiennictwo Dziewicy Maryi,
uwolnij nas od wszelkiego przekleństwa
i spraw, abyśmy się cieszyli Twoim pokojem.
Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen

A na koniec pocieszenie:
Znam osobe, która została całkowicie uzdrowiona z takiego uzależnienia przez egzorcyzm i intensywne życie sakramentalne. Uzdrowienie jest całkowite , trwałe i było bardzo szybkie. Uzdrowiono nie tylko zachowania,emocje i wspomnienia, ale także mysli i wszelkie szkody które wywołał nałóg w organiźmie.
Dla Boga nie ma spraw niemożliwych, a bez Niego nic nie możemy uczynić.

Zatem zdobądź wiedzę o problemie i szczerze proś Boga o pomoc.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-30, 18:06   

Diagoras........... uzależnienia są umiejscowione w głowie,w rozumie i w duszy.Nie wiem czy Ty piszesz z pozycji człowieka uzależnionego czy teoretyzujesz.
Wiem z doświadczenia ,że w okresie czynnego uzależnienia ,oraz w okresie wczesnego wychodzenia z niego wszędzie wydaje się (uzależnionemu) widzeć podmiot(czynnik) jego uzależnienia.
Alkoholik widzi wszędzie pijących i alkohol,hazardzista automaty i salony gier,seksochlicy stojące przy drogach panie i adresy agencji towarzyskich,obżartuchy stosy jedzenia,anorektycy swoje ogromne fałdy tłuszczu a onaniści(masturbatrzy) wszędzie widzieć mogą treści podniecające ich.
Depresanci widzą swoją beznadzieję w życiu i zamykają sie w swojej chorobie.
Tak jak piszesz...........opięta sukienka,spodnie,bilbort,reklama bielizny..............
Zakupomaniacy widzą konieczność kupowania kolejnych rzeczy.............. dysfunkcyjnie wierzący bedą odprawiać swoje kolejne nowenny, nabożeństwa .................. Tak jest.
Bo dla człowieka zniewolonego czynnym uzależnieniem wszędzie wyziera jego uzależniacz.
Bo tak działa "kusy"...........Uwrażliwia zniewolonego człowieka na przedmiot uzależnienia.
Wychodząc z czynnego uzależnienia,zostajac uwolnionym od przymusu nałogowego reagowania na bodżce(emocje) "nałóg"zostaje też uwolniony od wynaturzonego widzenia rzeczywistości.Od nałogowego regulowania uczuć.
Oczywiście ,wymaga to zachowania czujności,unikania sytuacji dwuznacznych, prowokujących.
Po to sa wspólnoty(anonimowe) grupy wsparcia,mityngi.
diagoras napisał/a:
O wielu ważnych sprawach przez ten czas jest w stanie zapomnieć, o dawnych przyjaźniach, nawet o dacie urodzin swoich najbliższych, lecz te obrazy zawsze będzie miał w pamięci


Wiesz??? to zależy "PO CO" chce pamiętać.................ja chcę pamiętać o swoim uzależnieniu.Chcę i dlatego przynajmniej raz w tygodniu jestem na mityngu.A jak potrzebuję to więcej................i mam tzw.telefon SOS.........do przyjaciela ze wspólnoty.......bo jak by mi zaczynało "odbijać" to mogę zadzwonić,pogadać, zwentylować emocje,uruchomic wentyl bezpieczeństwa.
Pamiętam ale nie żyję tym.
I to jest ta droga ku trzeżwieniu........czymkowiek byłoby to trzeżwienie
Pogody Ducha
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9