Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-12, 20:14   

Przeżywać małżeństwo jako liturgię dnia codziennego
ks. dr hab. Andrzej Bohdanowicz

Małżeństwo sakramentem dnia codziennego

Z jednej strony musimy stwierdzić, iż wizja małżeństwa jaką niesie Kościół jest najlepszą nowiną dla współczesnych ludzi, nawet jeśli oni sami często od niej uciekają, z drugiej jednak strony, należy zauważyć, iż ta wspaniała nowina jest przez sam Kościół tak skrzętnie ukrywana albo ukazywana jako obszar pełen zagrożeń i nieszczęść . Zechciejmy zatem spojrzeć na małżeństwo najpierw od pozytywnej strony, dostrzegając jego głębię, piękno, ale także trudności na jakie napotykają małżonowie w życiu codzienny. Małżeństwo jest bowiem sakramentem dnia codziennego, który spełnia się nie tylko podczas uroczystych zaślubin przed ołtarzem, lecz trwa także każdego dnia. Jego wyrazem jest wierność i wzajemna miłość małżonków.
Zobaczmy najpierw, w jaki sposób uroczystość sakramentalnych zaślubin zawiera elementy świadczące, iż sakrament małżeństwa posiada odniesienie do małżeńskiej codzienności. W dalszej części artykułu, nie lekceważąc i dostrzegając, trudności dnia codziennego, spróbujemy pokazać, w jaki sposób małżonkowie mogą przeżywać swoje wspólne życie jako liturgię, czyli "miejsce" spotkania z Bogiem.

reszta tu:
tekst + audycja
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21813
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-15, 13:55   

Świętość i sakramentalność małżeństwa
1. Świętość małżeństwa

Bardzo trudno przychodzi współczesnemu człowiekowi myśleć o małżeństwie jako o rzeczywistości świętej czy o drodze do świętości. A jednak, każde prawdziwe małżeństwo[1], nawet zawarte przez pogan, jest w jakiś sposób święte. Mówi o tym papież Leon XIII w encyklice zaczynającej się od słów Arcanum divinae sapientiae. Etnograf Bronisław Malinowski, w swojej pracy pt. Magia, nauka, religia zauważa, że u wszystkich ludów małżeństwo, obok narodzin człowieka i jego śmierci, należy do takich szczególnych momentów życia, które mając jakiś wymiar społeczny, są otoczone obrzędami o charakterze religijnym. Zatem sakralność małżeństwa jest dostępna doświadczeniu wielu ludzi. Nie dzieje się tak może, przynajmniej obecnie, w naszej cywilizacji atlantyckiej, jak ją niektórzy nazywają, a to dlatego, że niemało ludzi tej cywilizacji pozwoliło się sprowadzić do jednego tylko wymiaru, który w języku religijnym nazywamy wymiarem doczesności. Myśliciele mówią o wymiarze horyzontalnym. W tej cywilizacji człowiek tak łatwo daje się spłaszczyć, nie rozwija swojego życia duchowego, poprzestaje na wrażeniach, wyrzeka się wolności. Sądząc z stale rosnącej ilości rozwodów, zdarza się - i chyba nierzadko - że nawet małżeństwo nie jest wynikiem jakiegoś świadomego wyboru, wiążącego na całe życie. Człowiek współczesny dał się zamknąć w pułapce konwencji, w pułapce szarego życia. I dlatego trudno temu człowiekowi pojąć, że to szare życie jest też, czy może być, miejscem spotkania z Bogiem.
Tymczasem nasza religia, religia objawiająca nam, że Syn Boży stał się człowiekiem, pokazuje nam, jak bardzo blisko jest Bóg każdego z nas, nawet w bardzo szarej, zwyczajnej codzienności życia. Tak, jak był bardzo blisko człowieka w stajence betlejemskiej, jak był bardzo blisko człowieka przy studni w Samarii, jak był bardzo blisko człowieka wtedy, kiedy skazany na śmierć niósł swój krzyż podobnie do współskazanych z Nim towarzyszy. Trudno jednak nam, chrześcijanom, pomijać temat świętości. Skoro zaś trudno jest człowiekowi dzisiejszemu mówić o świętości życia w ogóle, a zwłaszcza o świętości małżeństwa, zacznijmy po prostu do analizy tego, czym jest świętość. Jest bowiem przedmiotem naszej wiary to, że małżeństwo jest jedno, święte i nierozerwalne.

[...]

1.3 Pierwsze źródło świętości małżeństwa - ustanowienie przez Boga
Świętość jest określeniem zrozumiałym w porządku wiary. Odnosząc małżeństwo do porządku wiary można wymienić trzy aspekty, czy trojakie źródło świętości małżeństwa. Przede wszystkim jest przedmiotem naszej wiary, że małżeństwo zostało ustanowione przez Boga. W encyklice Pawła VI Humanae vitae czytamy: Małżeństwo nie jest wynikiem jakiegoś przypadku lub owocem ewolucji ślepych sił przyrody. Bóg Stwórca ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości (nr 8). Przytaczając naukę Soboru Watykańskiego II Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej ustanowiona przez Boga i unormowana Jego prawami zawiązuje się przez przymierze małżeńskie... Sam bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa[3]... Małżeństwo nie jest instytucją czysto ludzką, chociaż w ciągu wieków mogło ulegać różnym zmianom w różnych kulturach. Ustanowienie przez Boga jest więc pierwszym źródłem świętości małżeństwa.[4] Właśnie dlatego w rzeczywistości doczesnej małżeństwo jest nierozerwalne. Trwa jednak tylko dopóty, dopóki oboje małżonkowie żyją. Gdy jedno z nich odejdzie do wieczności, druga osoba, która pozostaje w tej doczesności, może połączyć się z kimś innym prawdziwym, trwałym w doczesności węzłem małżeńskim. Wydaje się, że fakt, iż małżeństwo jest rzeczywistością doczesną i tylko dla doczesności przeznaczoną tzn. ustanowioną przez Pana Boga tylko dla tego czasu, przemawia za tym, że ustanowienie małżeństwa uważać trzeba za rzeczywistość odrębną od aktu stworzenia człowieka i nie związaną z konstytucją osoby ludzkiej.

1.4 Drugie źródło świętości małżeństwa - uczestnictwo w prawach Boga
Drugim źródłem świętości małżeństwa jest tajemnica człowieka, który małżeństwo zawiera. Człowiek jest naprawdę wielką tajemnicą. O małżeństwie mówi św. Paweł: Tajemnica to jest wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła (Ef 5,32). Rozmawiając z ludźmi żyjącymi w małżeństwie stwierdzamy, że mają oni świadomość przynależenia do siebie wzajemnie. Mąż mówi o żonie moja żona, żona mówi o mężu mój mąż. Bolałoby małżonków, gdyby ktoś spoza małżeństwa popsuł wzajemny układ czy rościłby sobie prawo do któregoś z nich.[5] Wtedy bowiem pojawi się jakieś wewnętrzne rozbicie, rozdarcie wspólnoty małżeńskiej. Ktoś trzeci wszedł w tę wspólnotę, która z istoty rzeczy nie dopuszcza nikogo trzeciego. Jej cechą jest jakaś wyłączność.

Powstaje zatem pytanie: Skąd się bierze ta świadomość współprzynależenia do siebie? Jaką drogą może człowiek wejść w stosunek przynależności do drugiego człowieka? Czy człowiek może dać drugiemu człowiekowi prawa do siebie? Jeśli tak, to na jakiej podstawie? Bo przecież stwierdzenia: mój mąż, moja żona, świadczą o pewnych uprawnieniach męża do osoby żony i odwrotnie. Sobór Watykański II mówi, że małżeństwo powstaje w wyniku wzajemnego daru i przyjęcia go. Skąd jednak płynie prawo do złożenia daru z siebie samego? Człowiek nie ma takiego władztwa nad sobą, żeby mógł się komuś oddać. Jeżeli nie może sobie dać uciąć ręki, to jak może oddać komuś siebie samego? Osoba ludzka nie ma takiego władztwa nad sobą. Człowiek jest taką istotą, której przysługuje godność wyrażająca się między innymi tym, że przysługują jej prawa określane mianem niezbywalnych, to znaczy takich, których ani nie godzi się człowieka pozbawiać, ani on sam nie może się ich wyzbyć. Mówimy w filozofii chrześcijańskiej o nieodstępności osoby. Nieodstępność osoby ludzkiej sprawia, że człowiek nie może dać nikomu praw do siebie, nie jest w mocy nikomu się oddać. Nikt nie może rościć sobie prawa do osoby[6].

Otóż stwierdzenie, że to sam Stwórca ustanowił małżeństwo, oznacza, że on sam dopuszcza w ten sposób mężczyznę i kobietę do uczestniczenia w swoim prawie do osób ludzkich i jednocześnie do uczestniczenia w Jego najwyższym prawie do zapoczątkowania ludzkiego życia.

Warto może przy tej okazji zwrócić uwagę na to, że o ile Najwyższy, i tylko On, ma jako Stwórca prawo do człowieka, to z drugiej strony jako Ojciec udzieliwszy nam swego Ducha daje nam w swoim Synu prawo do Siebie. Psalmista wyznaje: Należę do Ciebie (Ps 119,94 - w tłumaczeniu łacińskim: Twoim ja jestem...) A Bóg przez całe wieki oświadcza: Ja jestem Pan Bóg twój (Pwt 5,8 i w.in.). Jakże wymowne jest słowo oblubienicy w Pieśni nad pieśniami, która mówi: Mój miły jest mój, a ja jestem Jego... (2,16). Pan Bóg daje nam więc prawo do siebie, On jest naprawdę naszym Bogiem, Bogiem dla nas, Bogiem z nami.

W tym świetle tajemnica małżeństwa ujawnia całą swoją głębię. Przynależenie osób do siebie - tylko w małżeństwie możliwe - jest obrazem wzajemnego przynależenia Boga i człowieka. Dotykamy tajemnicy świętości małżeństwa ze względu na świętość osoby. Mianowicie, rzeczywiście Pan Bóg ustanowił małżeństwo, tzn. dopuścił człowieka do praw, które przysługują tylko Jemu. Pan Jezus mówi: Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela (Mt 19,6). Toteż jeśli mężczyzna i kobieta oświadczają sobie: Ja biorę sobie ciebie za żonę czy ...za męża, może to mieć skutek, jaki ma, tylko dlatego, że Pan Bóg ustanowił ów porządek, że skoro te dwie osoby podejmują taką decyzję, takie postanowienie, to Najwyższy dopuszcza ich do uczestniczenia w swoim władztwie nad nimi. Na tej podstawie mąż uzyskuje prawa do żony, żona uzyskuje prawa do męża. To Bóg ich złączył. Małżonkowie są złączeni w Panu. Można by traktować małżeństwo jako uproszenie Pana Boga, żeby zawierający je mogli się ze sobą połączyć w Bogu. Jest jakieś świętokradztwo w tym, że ludzie żyjący w małżeństwie uzurpują sobie prawo do tego, by decydować o jakichś faktach w życiu małżeńskim, do których nie mają prawa. Nie mają między innymi prawa decydowania o porządku moralnym.

1.5 Trzecie źródło świętości małżeństwa - zadania
I wreszcie trzecia rzeczywistość świętości małżeństwa to świętość zadań.

Pierwsze zadanie, które stoi przed małżonkami, płynie z charakteru ich wzajemnej więzi. Mąż i żona są wspólnotą osób: głęboką wspólnotą życia i miłości[7]. Małżeństwo jest jednością. Ta jedność jest czymś, co się sprzeciwia rozkładowi, jaki wprowadza w świat szatan. Szatan rozbija wszelką jedność. Był zabójcą od początku (J 8,44). Nienawidzi jedności, dlatego też nienawidzi małżeństwa. Małżonkowie tworzą tę jedność pomimo wszystkich trudności, jakie się mogą pojawiać w ich życiu. Co więcej, fundamentem tej jedności jest ślubowana przez nich wzajemnie miłość. Przedziwna rzeczywistość miłości, która powstała z Bożego źródła miłości... i włącza się w miłość Bożą[8]. Oto stoi przed małżonkami takie zadanie: miłość Boża rozlana jest w ich sercach przez Ducha Świętego, który został im dany (p. Rz 5,5). Pan Jezus daje przykazanie miłości, nowe przykazanie, aby się wzajemnie miłowali, jak On sam ich umiłował (p. J 13,34 i 15,12). Miłość męża do żny i żony do męża nie może być na miarę ich własnych wyobrażeń. Zarówno mąż, jak i żona powinni zapytać Pana Boga: Duchu Święty, jak ty chcesz, bym kochał żonę, bym kochała męża? Jest to zupełnie inna perspektywa miłości, bardzo jednak prawdziwa, bo takie jest doświadczenie kochających się małżeństw. Rozumieją się one bez słów, jest w nich jakaś troska np. o to, żeby współmałżonek się nie niepokoił: Muszę zadzwonić do domu, żeby się żona nie niepokoiła - słyszymy nieraz. Jest w kochających się małżeństwach jakieś stałe myślenie o sobie wzajemnie, jakaś stała przy sobie obecność.

W tej perspektywie trzeba dopiero widzieć rzeczywistość płci i życia płciowego. Na ile ta rzeczywistość cielesna, jaką jest rzeczywistość płci, powinna stać się rzeczywistością duchową, wychodzić poza porządek doczesny?

Płciowość jest nieodłącznie powiązana ze zdolnością przekazywania życia. Jak bardzo potrzebną jest rzeczą, żeby człowiek zrozumiał związek tajemnicy początku ludzkiego życia z tajemnicą tego, co małżonków łączy i uszanował tajemnicę tego początku. Przecież do tego życia, z tym życiem, które rodzice przekazują dziecku, sam Bóg stwarza nieśmiertelną duszę. Czwarte przykazanie: Czcij ojca swego i matkę swoją jest postawione zaraz po trzech pierwszych przykazaniach, których treścią jest cześć dla Boga. Zadanie przekazywania życia jest więc też źródłem świętości małżeństwa, łączy bowiem małżonków w szczególny sposób z Bogiem-Stwórcą. Niedolą dzisiejszego człowieka jest niedostatek, jeśli nie zanik, uszanowania dla tajemnicy płciowości, a tym samym dla tajemnicy życia, dla człowieka i w ostateczności dla Pana Boga. Wyrazem takiego braku szacunku jest nie tylko uzurpowanie sobie prawa do pozbawienia kogoś życia, ale przecież również laboratoryjne zapoczątkowywanie ludzkiego życia, czy podejmowane eksperymenty na ludziach w pierwszym stadium ich rozwoju. Trudno przewidzieć, co będzie następstwem takiego stosunku do życia i do człowieka. Istnieje powiedzenie, że Pan Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami, ale natura nigdy. Toteż nie można się dziwić, że tak wielu ludzi żyje bez poczucia sensu życia, w jakiejś filozofii rozpaczy.

Jest jeszcze jedno zadanie, które stoi przed małżeństwem, a które jest także świętym zadaniem. Chodzi o dzieło wychowania dziecka. Rodzice są dla dzieci pierwszymi zwias-tunami, pierwszymi świadkami wiary[9]. Nasza religia jest religią obietnicy. To przez rodziców dziecko staje się dziedzicem obietnicy życia wiecznego. Nie ma innej religii na świecie, która dawałaby człowiekowi obietnicę życia wiecznego. Rodzice przekazują dzieciom życie nie tylko dlatego, żeby żyły, ale dlatego, żeby zostały zbawione. Na tę drogę do zbawienia prowadzi wychowanie. [...]

Karol Meissner osb
cały materiał tu:
http://arkapana.republika.pl/meiss4.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-22, 13:53   

Rozwód jest zły

http://kswojciech.blog.on...2,ID409064158,n
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 16:04   

Czy wolno zgodzić się na rozwód?
dr Mieczysław Guzewicz - biblista

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22378
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-09, 09:07   

Warto przeczytać:

http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2485

[ Dodano: 2010-08-13, 13:26 ]
Dwoje jednym

„I staną się dwoje jednym ciałem”. Jedność między mężczyzną i kobietą została zniszczona przez upadek pierwszych rodziców. Jaką jest głębia, piękno, autentyczność relacji człowieka z Bogiem, taką będzie relacja mężczyzny z kobietą. W jaki sposób komunikujemy się z Bogiem, taką jakość, a zarazem takie znamię jedności i bliskości posiada nasze odniesienie do człowieka. Stać się jednym można przez wzajemne zaufanie, bliskość, obecność.

Kobieta powraca do mężczyzny, a mężczyzna do kobiety, jak do utraconego raju. Wydaje się, że Adam nie był blisko Ewy tak, aby relacja między nimi była jej mocą. Ale też wydaje się, że wina jest nie tylko po stronie Adama. Także Ewa nie była wystarczająco blisko Adama, aby mogła oprzeć się pokusie. Gdyby była blisko, nie decydowałaby sama. Błąd Ewy polegał na tym, że nie rozmawia z Adamem o tym, co się dzieje, nie zaprasza męża do dialogu. Ewa niejako pozwala, by Adam był bierny, ponieważ nie wprowadza go w swoje doświadczenie.

Mężczyzna musi być poprowadzony przez kobietę do jej wnętrza, serca, myśli, by mógł być dla niej oparciem i mocą. Ewa nie umiała jeszcze wprowadzić mężczyzny w swoje wnętrze, potrzeby. Była osamotniona, jeszcze nie czuła JEDNI z Adamem, dlatego Zły miał do niej dostęp. Kobieta przede wszystkim spragniona jest relacji. Zły to wykorzystał, wchodząc w jej potrzebę – dialogu, rozmowy, zainteresowania. To powinien dać jej Adam, ale widocznie Ewa była jeszcze zbyt daleko wewnętrznie od niego, nie zaprosiła go do dialogu. To kobieta powinna być tą, która zaprasza do dialogu. Brak jedności między mężczyzną i kobietą prowadzi do uległości pokusie. Obydwoje są słabi. Wszedł między nich ten, który niszczy jedność. Życie w jedności jest walką ze Złym duchem, przeciwstawianiem się jemu.

Jakie są objawy wskazujące na brak jedności? Bierna i milcząca postawa Adama w sytuacji, kiedy Ewa zmaga się z wężem. A z drugiej strony – Ewa nie mówi Adamowi o walce, jaką toczy z wężem, nie mówi Adamowi o dialogu, który prowadzi. Błędem Adama jest może to, że pozwala Ewie na osamotnienie, pozwala Ewie na oddalenie się, na dystans uczuciowy - i w tym sensie nie walczy o nią. Mąż nie powinien pozwolić żonie się oddalać. Powinnością męża jest troszczyć się o kobietę, opiekować się nią. Adam jeszcze tego nie potrafi, jeszcze nie daje Ewie takiego poczucia bezpieczeństwa, by ona mogła całkowicie się przed nim otworzyć i nie dopuścić do dialogu ze Złym. Mąż z nią nie rozmawia, nie walczy o nią, wyraża cichą zgodę na jej relację ze Złym.

Jedność między kobietą i mężczyzną umożliwia odrzucenie każdej propozycji Złego. Tym, co niszczy jedność, to bierna postawa mężczyzny, ale też zamykanie się Ewy. Gdyby wprowadzała Adama w swoje wnętrze, wąż nie miałby do niej dostępu, bo mówiąc mężczyźnie o pokusie, jakiej doświadcza, jednocześnie uwalniałaby się od niej. Rolą Adama jest nie dopuścić do tego, by kobieta czuła się samotna, czyli podatna na inne, złe wpływy. Ewa powinna otworzyć się przed swoim mężczyzna, mówić mu o tym, czego doświadcza, a Adam powinien z nią rozmawiać o tym, być dla niej wsparciem, dawać jej opiekę, troskę i czułość. Wówczas, kiedy on przestaje się interesować kobietą, nie jest dla niej oparciem, wchodzi ona w samotność połączoną z bólem serca. Ona potrzebuje pocieszenia. W osamotnieniu pojawia się myśl, pragnienie przyjęcia pocieszenia w innej relacji. Mężczyzna nie ryzykuje dla kobiety, nie walczy o nią, nie interesuje się tym, z czym ona prowadzi walkę, nie wpatruje się w jej serce. Jest zajęty samym sobą.

Kobieta nie mogąc polegać na mężczyźnie usiłuje wystarczać samej sobie. Jest jednak głodna związku. Nie potrafi żyć bez pięknej relacji, bez mężczyzny. Z czasem rezygnuje z decydowania o sobie, odczuwając narastające niezaspokojenie i tęsknotę. Zły duch usiłuje zagospodarować ludzkie nienasycenie, marzenia, myśli owiane pragnieniem szczęścia.

„Dwoje jednym ciałem”. To powrót do utraconego raju, do jedności, w której obowiązuje najgłębsza relacja mężczyzny z Bogiem i kobietą, oraz – kobiety z Bogiem i mężczyzną. Gwarantem ich jedności jest Bóg przez to, że czerpią oni z Jego czułości, przebaczania, rozumienia, zaufania i wrażliwości serca.


http://pierzchalski.eccle...age=00&id=00-03
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-25, 13:09   

Wierność Bogu i małżonkowi
Andrzej Szczepaniak Wspólnota Trudnych Małżeństw SYCHAR (2010-08-24)

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22679
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 20:52   

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci” – kłamstwo czy gwarancja szczęścia?

Przysięga małżeńska czym jest w XXI wieku, kiedy człowiek wszystko unowocześnia. Często młodzi pragnąc zaimponować zaproszonym gościom, zmieniają treść. Ale czy to jak bardzo oryginalne będzie owe przyrzeczenie jest tak ważne? Według mnie nie liczy się treść ale sposób w jaki słowa wypływają z dwojga ludzi, gdyż odzwierciedlają istniejące pomiędzy nimi uczucie. Tylko, czy owe istnieje? Myślę, że niektóre pary nie powinny znaleźć się przed ołtarzem, przed Bogiem i ślubować sobie czegoś w co nie wierzą, czego nie czują. Bo jak wierzyć w ich uczucia skoro podczas wypowiadania tych najważniejszych w związku słów, nie potrafią stanąć twarzami do siebie, spojrzeć głęboko w oczy. Tekst przysięgi małżeńskiej jest jedną z najważniejszych obietnic w życiu człowieka. Bez względu na to, czy składana jest ona w Kościele czy w Urzędzie Stanu Cywilnego.
„Ja ...(imię Pana Młodego) biorę Ciebie...(imię Panny Młodej) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.” Cóż w obecnych czasach tak naprawdę znaczy przysięga małżeńska? Z praktyki wiadomo, że niewielki procent małżeństw zastanawia się nad tym. W tak szczególnym dniu, który miał być początkiem kroczenia po wspólnej drodze, dążenia do pełni zjednoczenia dwóch światów, wzajemnym umacnianiem się oraz pokonywaniem trudności, dla sporej części staje się początkiem końca, końca wspólnych marzeń, wspólnych problemów, ale i wspólnych nadziei ... Dlaczego? Czy to los paskudnie sobie zadrwił, czy też sami przeoczyli coś, o czym powinni byli pomyśleć zanim decyzja zapadła ostatecznie ? Czy zresztą rzeczywiście świadomi byli zakresu praw i obowiązków, które dobrowolnie w chwili ślubu na siebie przyjęli ? Czy faktycznie uzmysłowili sobie, iż tekst przysięgi małżeńskiej nie jest jedynie ozdobnym elementem ceremonii, lecz jak najbardziej rzeczywistym, dosłownym i zobowiązującym przyrzeczeniem? Dla części ludzi, którzy się decydują wstąpić w związek małżeński są to puste słowa, jak widać po liczbie rozwodów. Myślę, że sednem jest przygotowane się w odpowiedni sposób do tej tak ważnej w przyszłym życiu małżeńskim przysięgi. Ale nie polega to na wyborze sukni ślubnej, liście gości, prezentów, czy miejsca, w którym odbędzie się ceremonia, ale uzmysłowieniu sobie, czy to ta właściwa osoba, czy to z nią chcemy przetrwać te wszystkie trudne dni, dni które niejednokrotnie wystawiają na próbę uczucie. By przygotować się do małżeństwa nie wystarczy także chodzić na kur przed małżeński, to jest tylko pewnym dopełnieniem. Przygotowanie polega przede wszystkim poznaniu się na wzajemnym zrozumieniu się, czego się chce, czego druga osoba oczekuje, a również ważne jest poczucie bezpieczeństwa, ta wiedza, że jest się kochanym. Trzeba umieć pokazać swą miłość do drugiej osoby, jest to nie lada sztuka. Więc miłość, małżeństwo nie jest tak prostą rzeczą jak nam się wydaje. Bo przecież ślub jest na całe życie, a nie na rok czy kilka lat. Moim zdaniem, podstawą jest kobieta i mężczyzna, powinni się kochać i rozumieć nawzajem. Tak więc owe uczucie musi być silne, musi być prawdziwe. Bo gdy nie ma miłości i zrozumienia pomiędzy dwojgiem ludzi, to ten związek jest z góry skazany na niepowodzenie. Ślub nie powinien być brany z rozsądku, dla pieniędzy, pozycji, bo nigdy w takim domu nie będzie możliwe stworzenie atmosfery rodziny, tzw. „ogniska domowego”, gdzie można znaleźć spokój ducha, odizolować się od świata a tym bardziej wychowywać potomstwo. Trzeba również zrozumieć, co to znaczy miłość, życie z ukochaną osobą, z pozoru wydające się takie łatwe. Trzeba umieć nie tylko brać, ale również dawać. Małżeństwo polega na dzieleniu się wszystkim nie tylko rzeczami materialnymi, ale również uczuciami, wrażeniami z całego dnia, swoimi zmartwieniami, ze przy tym kimś wiemy ze jesteśmy potrzebni zarazem i chcemy okazywać to samo. Gdy mężczyzna i kobieta nie maja do siebie zaufanie. Nie można wciąż podejrzewać ze żona czy mąż się nawzajem zdradzają, jeśli się nie ma do tego żadnych podstaw. Za zaufaniem idzie wierność, o której jest mowa w przysiędze małżeńskiej, że będzie się kochać ta jedyna osobę, że to z nią przeżyje całe swe życie i że nie będzie tego żałować. Nie wolno się poddawać przy pierwszej niezgodzie, czy np. przy problemach materialnych, są to różne problemy, z którymi można się uporać i jest o wiele łatwiej we dwoje niż samemu. Trzeba umieć rozmawiać ze sobą, wysłuchiwać siebie nawzajem, mówić o tym, co nas trapi, czym się martwimy, jest lżej na sercu, gdy wiemy, że możemy na kimś polegać. Ważne jest również czuć się potrzebnym, bo jak człowiek nie czuje się potrzebny, odepchnięty traci sens życia i wszystkie jego wartości staja się bezsensowne.
Ślubuję Ci wierność…- te słowa są najpiękniejszym zabezpieczeniem miłości małżeńskiej, gdyż wierność jest naturalnym przejawem prawdziwej miłości i przyjaźni. Ta wierność przejawia się zarówno poprzez niepodejmowanie kontaktów seksualnych z osobą trzecią jak i zdradzaniu mentalnym. Takie kontakty zawsze są ogromną krzywdą i zadają ból współmałżonkowi. Składany ślub wierności jest uszanowaniem dwóch przykazań: Nie cudzołóż i Nie pożądaj żony bliźniego swego. Małżonkowie razem przeżywają chwile radości, ale też i smutku, cierpienia. Mimo wszystkich kłopotów i przeciwności chcą wiernie iść obok siebie. Muszą sobie przebaczać, potrafić uznać swoją winę i ją naprawić. To wszystko dlatego, iż są ze sobą związani już do końca życia. Ślubowana wierność zobowiązuje współmałżonków do rozwijania i pogłębiania łączących ich uczuć, gdyż wierność nie może istnieć bez miłości. Należy jednak pamiętać by wierność nie stała się zaborcza. Nie wolno uzależniać małżonka, ponieważ nie jest on naszą własnością.
Ultimatum tak rozumianej wierności nakłada się niejako na kolejny człon przeżywania małżeńskiego, tzw. "uczciwość" małżeńską rozumianą jako empatię czyli współodczuwanie, wczucie się. Nie chodzi tu jednak wyłącznie o to, aby współmałżonek solidaryzował się z nami wobec innych osób, lecz aby całym swoim sercem działał dla dobra wspólnoty. Poczucia szczęścia i satysfakcji ma nam dostarczyć świadomość, iż obdarzany naszą miłością współmałżonek jest szczęśliwy. Mamy więc uczciwie postępować tak, aby dobro i szczęście naszej żony czy naszego męża było celem nadrzędnym wszelkich naszych poczynań. Nie można tego realizować bez otwartej, jasnej, szczerej, pełnej zrozumienia komunikacji. Uczciwość małżeńska to znaczy również ujawnić partnerowi swoje uczucia względem niego oraz emocje dotyczące rodziny, znajomych i innych problemów a także we wszystkich sprawach starać się wczuwać w sytuację współmałżonka i na dane zagadnienie starać się spojrzeć z jego właśnie punktu widzenia.
„(...) że Cię nie opuszczę aż do śmierci” jest to rodzajem zobowiązania się do bezwarunkowej dozgonności. Troska o dobro człowieka, któremu ślubowało się miłość, domaga się trwania przy nim w dobrej i złej doli, zarówno w okolicznościach sprzyjających, jak i nie sprzyjających byciu ze sobą
Omawiane tu słowa przysięgi małżeńskiej odnoszą się więc do nierozerwalności małżeństwa. Małżeństwo ważnie zawarte i dopełnione może zostać rozwiązane tylko przez śmierć jednego z małżonków.
Zawarte w ślubowaniu elementy miłości małżeńskiej zakładają wcześniejszą dojrzałość, bo tworzą się z tych sprawności, które rosły od dzieciństwa, a teraz zostały w sposób szczególny skierowane do wybranej osoby. Współobecność, pragnienie bliskości, znane małym dzieciom, teraz wyrażają się w decyzji bycia właśnie z wybranym mężem czy wybraną żoną, i to przez całe życie. „Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci”- znaczy, że będziemy zawsze razem.
Pisząc tą pracę wciąż myślę o małżeństwie moich dziadków. Trwało ono ponad 50 lat a dokładnie 50 i pół roku. Żyli w czasach trudnych – powojennych. Wspólnie pokonywali trudności dnia codziennego, napełniali się nawzajem nadzieją na lepsze jutro w czasie trwania choroby. Tak naprawdę nie pamiętam, żeby się kłócili – jakieś drobne sprzeczki, a i te bardzo rzadko. Zawsze do siebie uśmiechnięci, czule zwracający się do siebie. Byli ze sobą nieprzerywalnie, zawsze razem – zawsze obstający za sobą. Dopiero śmierć ich rozłączyła, właściwie myślę, że tylko fizycznie – bo sercem są wciąż ze sobą.
Podsumowując myślę że owa przysięga małżeńska jest wiarygodna, ale tylko wtedy kiedy pomiędzy dwojgiem ludzi rzeczywiście jest silna więź emocjonalna. Podejmując decyzję o ślubie robią o w sposób przemyślany, z chęci bycia razem do końca swoich dni, a nie z przymusu czy z zaistniałych okoliczności., Jest to para ludzi, która nie tylko będzie tworzyła rodzinę, ale będzie ją w stanie utrzymać razem, wspólnie będą kroczyć przez życie, niejednokrotnie po „kamienistej drodze”.

http://www.sciaga.pl/teks...zenska_oraz_ze/
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 20:56   

Znamiona miłości małżeńskiej

Istotą małżeństwa jest miłość. Zakłada ona bezinteresowny dar z siebie. Bycie darem wypływa z wolności, jaką został obdarowany człowiek przez Stwórcę. Wolność określa ten dar. Człowiek, jako osoba może sam stanowić o sobie, może ofiarować siebie drugiej osobie, w wolności wyboru.

Powołanie do małżeństwa jest skierowane do dwóch osób jednocześnie, do kobiety i do mężczyzny. To wezwanie, które wspólnie oni odczytują, jest powołaniem do miłości małżeńskiej. Miłość małżeńska przejawia się w budowaniu wzajemnej jedności oraz otwartości na dar życia. Jest wolna od przywłaszczania drugiej osoby oraz jest wolna od użycia. Wyraża się poprzez relacje wzajemnego zaufania, otwartości, gotowości obdarowywania dobrem i wzajemnego poszanowania.

Słowa przysięgi małżeńskiej określają wymiary i głębię relacji małżonków. Mówią one o miłości, wierności, uczciwości oraz o trwaniu aż do śmierci.

MIŁOŚĆ pełna oznacza to, że małżonkowie dzielą się wielkodusznie między sobą wszystkim, co posiadają. Miłość ta objawia się zwłaszcza w tym, że źródłem ich szczęścia jest bardziej to, co przekazują sobie nawzajem i co ich ubogaca, aniżeli to, co jeden od drugiego bierze. Szukanie dobra drugiej osoby weryfikuje tę miłość. Kto prawdziwie kocha swego współmałżonka, nie kocha go ze względu na to, co od niego, ale dla niego samego, szczęśliwy, że może go wzbogacić darem z samego siebie (HV, 9).

Jest to miłość, która nie szuka swego, zarówno na płaszczyźnie duchowej, jak i cielesnej. Szuka dobra ukochanej istoty. Stąd może zaistnieć prawdziwy akt miłości, któremu towarzyszy emocjonalne odczuwanie miłości. Co więcej, wewnętrznym aktem miłości może być zrezygnowanie z zewnętrznego aktu i własnego przeżycia dla prawdziwego dobra współmałżonka.

Nieliczenie się z prawdziwym dobrem drugiej osoby, jaką jest współmałżonek, może być w pewnych wypadkach równoznaczne z ciężkim naruszeniem miłości bliźniego.

WIERNOŚĆ zakłada uczciwość małżeńską. Jest więc wyłącznością w miłości. Małżonkowie ofiarując sobie swoją wzajemną miłość poprzez całkowity dar ciała, ofiarują sobie również zdolność stania się źródłem życia.

Wierność wyklucza zdradę, jest wezwaniem do czystości małżeńskiej, do odpowiedzialności za życie, które może się począć. Wyklucza także wszelkie użycie i traktowanie osoby współmałżonka jako środka, którym można się posłużyć dla uzyskania własnej przyjemności. Wierność to również zaufanie, jakim obdarza się drugą osobę. Jest przyjęciem i uszanowaniem prawdy o osobie, a tym samym uznaniem godności jaką została obdarowana przez Stwórcę. Wierna miłość jest wzajemnym przystosowaniem się do siebie osób. Jest budowaniem wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej.

Troska o trwałość miłości oznacza, iż małżonkowie winni pielęgnować miłość i chronić ją przed tym wszystkim co jej zagraża. Przysięga małżeńska odnosząca się do pozostania przy współmałżonku aż do chwili śmierci ukazuje potrzebę ciągłego przyjmowania na nowo drugiej osoby, ciągłego odnawiania i podejmowania miłości do niej, szczególnie w okresach trudności i kryzysów. Miłość małżeńska powinna zawierać więc w sobie nadzieję życia w wieczności i nadzieję osiągnięcia swej doskonałej pełni w Bogu. Nadzieja pozwala ufać, iż miłość, jaka łączy małżonków, przetrwa nie tylko do chwili śmierci, ale zostanie utrwalona na wieczność.

W miłości małżeńskiej nie ma odwrotu mimo dni ciemnych i chwil załamań. Miłość wierna pozostaje obca w3szelkiemu cudzołóstwu i rozwodowi (KDK), i to nie tylko w sposób zewnętrzny, ale i wewnętrzny: Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5, 27-28).

Małżonkowie trwają na zawsze w takim przymierzu, w którym wzajemnie się sobie oddają i przyjmują (KDK 48). Ta więź osobowa małżonków sprawia, że czystość małżeńska równocześnie uzasadnia i buduje jedność, wyłączność i nieodwołalność relacji płciowej jako istniejącej wewnątrz osobowej więzi miłości.

http://www.lesniow.pl/rod...am_mil_malz.htm
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 21:01   

INTYMNOŚĆ „WYŁĄCZNA” I „WŁAŚCIWA” MAŁŻEŃSTWA

http://lp33.de/strona-lp33/p3_1b.htm

Interesujący cały portal

BY MIŁOŚĆ MIŁOŚCIĄ BYŁA
http://lp33.de/strona-lp33/index.html#f1r1n1
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-31, 12:24   

Chcę namówić Was do przeczytania tej encykliki w całości. Zrozumiecie czemu część z nas, a może wszyscy mamy problemy małżeńskie. Wszak wszyscy nosimy w sobie spóściznę wychowania w okresie socjalizmu hodowanego na ideałach komunizmu. A dziś żyjemy w czasach, które rządzą się mentalnością postkomunistyczną, zwłaszcza w zakresie polityki rodzinnej.

PIUS XI
ENCYKLIKA
DIVINI REDEMPTORIS

[...]
O BEZBOŻNYM KOMUNIZMIE
dnia 19 marca 1937


[...] Przeznaczenie człowieka i rodziny
10. Oprócz tego komunizm pozbawia człowieka wolności, a więc duchowej podstawy wszelkich norm życiowych. Odbiera osobie ludzkiej całą jej godność i wszelkie moralne oparcie, z którego pomocą mogłaby się przeciwstawić naporowi ślepych namiętności. Ponieważ w obliczu społeczności człowiek, według zapatrywań komunizmu, jest tylko kółkiem wtłoczonym w tryby maszyny, dlatego nie przyznaje mu się żadnych praw naturalnych. W stosunkach międzyludzkich natomiast komunizm głosi zasadę absolutnej równości, odrzucając wszelką hierarchię i wszelki autorytet ustanowiony przez Boga, także autorytet rodziców. Ich zdaniem bowiem, jeżeli istnieje jeszcze jakiś autorytet lub władza, to wypływa ona ze społeczności jako pierwszego i jedynego źródła. Jednostka zaś nie ma żadnego prawa posiadania bogactw lub środków produkcji, ponieważ są one źródłem dalszych dóbr, a to z konieczności prowadzi do władzy jednego człowieka nad drugim. Oto dlaczego komunizm twierdzi, że wszelkie prawo prywatnej własności winno być radykalnie zniszczone jako główna przyczyna niewoli gospodarczej.

11. Nauka, która nie dostrzega w życiu ludzkim nic świętego ani duchowego, musi z konieczności uważać małżeństwo i rodzinę za instytucję wyłącznie świecką i dowolną, za rezultat określonego systemu gospodarczego. Nie uznaje więc małżeństwa zespolonego więzami prawno-moralnymi, niezależnymi od woli jednostek lub społeczności, i odrzuca nierozerwalność związku małżeńskiego. W szczególności zaś komunizm sprzeciwia się istnieniu jakiejś specjalnej więzi kobiety z rodziną i domem. Głosząc zasadę emancypacji kobiety spod władzy męża, wyrywa ją z życia domowego i opieki nad dziećmi i rzuca, na równi z mężczyzną, w wir życia publicznego, zaprzęga ją do pracy w produkcji kolektywnej, a troskę o gospodarstwo domowe i potomstwo przerzuca na społeczność(9). Na koniec wydziera się rodzicom prawo wychowywania dzieci, przypisując je wyłącznie społeczności. Rodzice zatem, jeśli mogą wychowywać dzieci, to tylko w jej imieniu i z jej polecenia.

[...]Człowiek i rodzina w świetle rozumu i wiary
27. To, co wiara i rozum mówią o człowieku, streściliśmy w głównych zarysach w encyklice o wychowaniu chrześcijańskim(10). Człowiek ma duszę duchową i nieśmiertelną. Jest osobą w sposób godny podziwu wyposażoną przez Stwórcę w dary ducha i ciała. Prawdziwym "mikrokosmosem", jak mawiali starożytni, tzn. małym światem, przedstawiającym o wiele większą wartość niż cały ogrom martwego wszechświata. Ostatecznym celem człowieka w tym i przyszłym życiu jest Bóg. Przez łaskę uświęcającą został on wyniesiony do godności dziecka Bożego, stając się w mistycznym ciele Chrystusa członkiem królestwa Bożego. Dlatego udzielił mu Bóg licznych i różnorodnych przywilejów. Dał mu prawo do życia, do integralności ciała, do środków umożliwiających utrzymanie, do dążenia ku celowi ostatecznemu na drodze przez Boga wyznaczonej, do zrzeszania się, do własności i czerpania z niej korzyści.

28. Ponieważ małżeństwo i naturalne prawa małżeńskie pochodzą od Boga, dlatego również instytucja rodziny i podstawowe jej prawa nie zalezą od ludzkiej samowoli ani od czynników gospodarczych, lecz wywodzą się bezpośrednio od samego Stwórcy wszechrzeczy. Wyłożyliśmy to obszernie; w encyklice o chrześcijańskim małżeństwie(11) oraz w innych wyżej wymielonych encyklikach.

[...]Podstawowe lekarstwo: Szczera odnowa życia prywatnego i publicznego w świetle Ewangelii
41. Jak w każdym burzliwym okresie dziejów Kościoła, tak i dzisiaj najlepszym lekarstwem jest szczera odnowa życia prywatnego i publicznego według zasad Ewangelii, zwłaszcza pośród tych, którzy z duma zaliczała się do owczarni Chrystusowej, aby rzeczywiście stali się solą ziemi i chronili społeczeństwo ludzkie od rozkładu.

42. Z uczuciem głębokiej wdzięczności wobec Ojca światłości, od którego pochodzi "każde dobro [...] i wszelki dar doskonały" (Jk 1,17), dostrzegamy wszędzie pocieszające oznaki tej odnowy duchowej nie tylko w duszach szczególnie wybranych, które w ostatnich czasach wzniosły się na wyżyny świętości, nie tylko we wciąż rosnącej liczbie tych, co ofiarnie do tego samego podążają celu, ale także we wspaniałym odrodzeniu pobożności pośród wszystkich warstw społeczeństwa, nawet tych najbardziej wykształconych. Podkreśliliśmy to niedawno w Naszym motu proprio In muins solaciis, wydanym 28 października ubiegłego roku z okazji reorganizacji Papieskiej Akademii Nauk(17).

43. Musimy jednak przyznać, że dzieło duchowego odrodzenia wymaga jeszcze wiele wysiłku. Przecież nawet w krajach katolickich zbyt wielu jest ludzi, którzy są katolikami tylko z nazwy. Wypełniają oni mniej lub bardziej wiernie tylko najistotniejsze praktyki religijne, nie troszcząc się jednak ani o pogłębienie swych wiadomości religijnych, ani o utwierdzenie się w swych przekonaniach. A jeszcze mniej starają się o to, aby zewnętrznym uczynkom odpowiadał blask prawego i czystego sumienia, świadomego swoich obowiązków i spełniającego je ze względu na Boga. Wiemy, jak bardzo Boski Zbawiciel cierpiał z powodu tych zewnętrznych pozorów, gdyż pragnął, aby wszyscy chwalili Ojca "w Duchu i prawdzie" (J 4,23). Kto nie żyje prawdziwie i szczerze według swojej wiary, ten nie zdoła się oprzeć prześladowaniom i szalejącym dziś burzom. Uniosą go groźne wiry nowego potopu i nie tylko sam sobie zgotuje zgubę, ale jeszcze wystawi na pośmiewisko imię chrześcijańskie.

cały tekst tu:
http://www.opoka.org.pl/b...s_19031937.html

Kochani, jesli uważnie wczytacie się w ten tekst nie tylko zrozumiecie mechanizmy do dziś niszczące małżeństwo i rodzinę, ale także dostrzeżecie sposoby ochrony tego co nam pozostało i możliwości podjęcia odbudowy wszystkiego co nam drogie w promieniach bożej łaski.
Zachęcam do lektury. Warto.
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-31, 12:27   

Dzięki Kinga2
:mrgreen: :lol:
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-31, 18:16   

dzięki :mrgreen: :lol: :mrgreen:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 22:24   

O miłości, małżeństwie i rodzinie: poradnik, pytania i odpowiedzi
Augustyn Józef SJ

http://books.google.pl/bo...epage&q&f=false

cały tekst w necie :-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 22:35   

Możesz być żoną szczęśliwego męża!: odkrywanie klucza do małżeńskiego sukcesu
Darien B. Cooper

http://books.google.pl/bo...epage&q&f=false

cały poradnik gratis :mrgreen:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8