Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
W trosce o godność młodych dziewczyn i kobiet
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-12, 19:15   W trosce o godność młodych dziewczyn i kobiet

Kult ciała

Nie będziesz miał bogów

Kult Ciała
Nic bardziej mylnego


Piszę do was w trosce o godność młodych dziewczyn i kobiet, które myślą, że ślepe
naśladowanie mody w ubiorach czyni je światowymi i na topie, a branie wzorców zachowań
żywcem zdjętych z seriali telewizyjnych czyni je postępowymi. Nic bardziej mylnego!
Projektanci dzisiejszej mody każą nam się rozbierać, zamiast gustownie ze smakiem ubierać.
Przyjrzyjmy się życiorysom znanych osób, które projektują i lansują modę. Jakie jest ich życie osobiste i jakim zachowaniom seksualnym hołdują, a my ślepo ubieramy się w to co oni dla nas wymyślą i zareklamują. Gołe pępki, odkryte ramiona, zbyt krótkie spódniczki, lub długie, wąskie spódnice, z rozcięciami do połowy ud, głębokie dekolty, obcisłe bluzki i spodnie bardzo dokładnie ukazujące anatomię raczej wstydliwych części ciała, które nie zakrywa dłuższa koszula czy sweter.
Dyktatorzy mody lansują również przezroczyste tkaniny, przez które widać, jaką nosimy pod spodem bieliznę. Kto zmusza nas do kupowania takich ubrań?? Czy nie potrafimy decydować i wybierać???
Czy nie mamy w naszych domach luster?
Czy nie tęsknimy za tym, aby nas szanowano, a mężczyźni i chłopcy godnie nas traktowali? Więc nie prowokujmy ich złą modą. Dzisiaj tak „niby” ubrana dziewczyna ślepo naśladująca modę z kolorowych tygodników i telewizji jest
przyczyną powszechnej rozwiązłości, grzesznych myśli i zachowań ze strony chłopców i
mężczyzn.

W Ewangelii Jezus przestrzega nas: „A ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie
patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa”.

Większość młodych mężczyzn na tak zwanym „luzie” nie ma dziś potrzeby zawierać związków małżeńskich, bo też boją się zaufać dziewczynie, która kusi wokoło swoim roznegliżowanym ciałem. Popatrzmy ile wokół nas jest poranionych wewnętrznie i sfrustrowanych młodych ludzi, którzy hołdują sloganowi „róbta co chceta”. Mimo tej „wolności” coraz mniej jest na twarzach młodych ludzi szczerej prawdziwej radości i nadziei.
Czy my Polacy mamy być wciąż papugą narodów i nie możemy stworzyć własnej mody godnej człowieka? Tak porozbierani chodzimy wszędzie, na co dzień i od święta i do kościoła i co gorsza nikt nie ma zamiaru zwrócić uwagi na „rozebranych wiernych”, aby przypadkiem nie obrazili się na Kościół i nie poszli sobie z niego.
A co z grzechem zgorszenia, którego się jest przyczyną??

Kto o tym myśli i spowiada się z tego?? Będąc wielokrotnie za granicą widziałam, u wejścia do eleganckich restauracji i do świątyń (niekoniecznie katolickich) duże tablice z przekreśloną sylwetką mężczyzny i kobiety w negliżu, jako znak zakazu wstępu dla niestosownie ubranych osób. Rozdaje się wtedy duże chusty, dla zakrycia wszelkiej golizny lub nie wpuszcza się osób do środka.
Wybór należy do człowieka. Pomóżmy kapłanom w naszych parafiach w Polsce
zaprowadzić ten dobry zwyczaj.
W skrytości serca każdy z nas tęskni za trwałą przyjaźnią, miłością i wiernością. Starajmy się, więc wszyscy o czystość obyczajów przez noszenie skromnych i estetycznych ubiorów, bo elegancja nie miała nigdy nic wspólnego z nagością.
Jak mężczyzna ma odkrywać kobietę, marzyć o niej być ciekawy jej ciała, zdobywać ją, tęsknić, kiedy ona cały czas chodzi przy nim mniej lub więcej rozebrana, wzbudzając jedynie pożądanie jego i jego kolegów. Nie dajmy się uwieść obcym
i złym modom światowym, które niszczą takie cnoty chrześcijańskie jak skromność, czystość, wstydliwość, upominajmy się nawzajem.
W kazaniu na górze Chrystus mówi „błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”.
Warto, zatem walczyć o czystość naszych serc.
Apeluję, do was kobiet - zacznijcie nosić i kupować odpowiednie stroje, weźcie się w garść i spoglądajcie częściej samokrytycznie do lustra!
Apeluję do was mężczyźni – nie zgadzajcie się na nieskromne ubiory waszych żon i córek!
Nasza dusza i nasze ciało zostało odkupione przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa na krzyżu, aby nam ludziom przywrócić godność dziecka Bożego.
Pismo Święte poucza nas, że nasze ciało ma być Świątynią Ducha Świętego, abyśmy razem z Bogiem mogli przeżyć dobrze nasze ziemskie życie i zasłużyć na życie wieczne. Nie obrażajmy Boga, naszego Stwórcę przez lansowanie grzesznej w skutkach mody. Pomóżmy Chrystusowi zbawiać świat w XXI wieku, nie obnażajmy Go ponownie z szat, aby nie cierpiał za nas wstydu i nie przybijajmy Go na nowo do krzyża. Nasze ciało ma być przecież Świątynią Ducha Świętego.

Teresa Lankiewicz

Boże Ciało - w ludzkim ciele

Dlaczego przestało nas, mężczyzn zachwycać to, co do niedawna jeszcze wprawiało w
oszołomienie i przyprawiało o przyspieszone bicie serca?
Kobiece ciało, sakrament miłości, trochę odsłonięty, ale w większości zakryty, wspaniały dar dla Adama, „pomoc” i radość dla oczu - przestało cieszyć i głębiej poruszać męskie serca.
Moda odsłaniając coraz bardziej ciało niewiasty, pozbawia je piękna i tajemnicy. Już prawie wszystko widać, więc dlaczego jestem smutny i nie chcę mieć z tym nic wspólnego? Dlaczego wielu młodych chłopców, bardziej wrażliwych, unika koleżanek rozebranych bardziej niż na plaży na ulicy i w szkole, dlaczego my, mężczyźni, boimy się agresywnie zalotnych kobiet i wolimy ostatecznie iść na piwo zamiast na randkę? Dlaczego dziewczęta już od szkoły podstawowej wyglądają i zachowują się jak gwiazdy na plaży, czyli jak własne mamy?
Dlaczego tracimy to, co było najpiękniejsze i budzące największe nadzieje w naszym kraju - urok i skromność dziewcząt i kobiet, który tak działa na chłopaków w każdym wieku?
Cała ta roznegliżowana, arogancka tłuszcza wchodzi do kościołów, sanktuariów, miejsc
świętych. Ogłupienie przez media, bezkrytyczność i grzech osłabiły samokrytycyzm niewiast i ich mężów, którzy się na to zgadzają, chociaż powinni strzec swoich skarbów i godności. Prawdziwa profanacja jest w lecie w miejscach świętych, profanacja ciała i profanacja miejsca, czyli profanacja świątyni, bo tak zostaliśmy stworzeni w naszym ziemskim wymiarze. Przypominają o tym słowa Pisma Świętego. Jesteśmy sprofanowaną świątynią, żałosną, rozebraną, rozgrodzoną. Z kościołów zniknęły plakaty przypominające o godnym ubraniu i zachowaniu.
Nie pamiętam, kiedy słyszałem kapłana nawołującego do przyzwoitego ubioru w kościele. Z wysokości krzyża patrzy Zbawiciel, który nagi wydał się w nasze ręce i pod nasze spojrzenia, aby przywrócić w nas godność człowieczeństwa. Nie widzimy, że On nagi i my nadzy, ale jaka różnica!
W wielu kościołach w ciepłych krajach, przy wejściu otrzymuje się przewiewną pelerynkę, aby przykryć niedostatki letniego odzienia. Jak pięknie wyglądają kobiety modlące się w białych lub czarnych chustach przykrywających głowy, do czego wzywał św. Paweł, ile piękna i mocy jest w człowieku, który pamięta o godności miejsca, do którego przyszedł i o swojej godności.

Janusz Sukiennik

źródło:
http://www.krolowa-pokoju...z_mial/moda.pdf
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-16, 01:27   

O godność kobiety - stop pornografii
dr inż. Antoni Zięba, dr Jacek Pulikowski, Krystyna Dudzis

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=1706
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-06, 23:30   

Ks. Piotr Pawlukiewicz do kobiet

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-12, 14:17   

Jak Cię przekonać do godnego ubierania się na Mszę świętą?

W prasie, internecie, na ulotkach reklamowych można znaleźć wiele infor­macji o ofertach wakacyjnych wyjazdów za granicę. Są tam dane o progra­mie wycieczki, zakwaterowaniu, wyżywieniu i o cenie. Kto uważnie czyta, może znaleźć i takie zalecenie praktyczne: „W zwiedzanych obiektach sakralnych obowiązuje odpowiedni ubiór (długie spodnie i spódnice oraz zakryte ramiona). W wielu krajach katolickich, takich jak Italia czy Portu­galia, turyści, którzy naruszają swoim ubiorem przyjęte normy, są przez strażników zatrzymywani przy drzwiach świątyń i w najlepszym wypadku wręczane są im peleryny do okrycia ciała.

Może i do naszych kościołów warto wprowadzić ten zwyczaj. Oto Lidia Montusiewicz (żona Ryszarda, korespondenta Radia Watykańskiego) przez 11 lat mieszkała w Izraelu. Tak wspomina: „ Wilgotny klimat, wysoka temperatura, tam jeszcze bardziej odczuwa się upał. Na ulicy ludzie chodzą w lekkich strojach, ale przed wejściem do kościoła na ramiona narzuca się chustą, lekki szal czy zakłada się żakiet. Do bazyliki Narodzenia Pańskiego oo. Franciszkanie nie pozwolą wejść w stroju odkrywającym nadmiernie ciało. Na katolików oddziałuje też przykład ze strony Żydów i muzułmanów. Do synagogi czy meczetu przychodzą godnie ubrani. Kobiety zakryte są niemal od stóp do głów".

W kościele podczas Mszy świętej stosujemy wszystkie te zasady savoir vivre, które obowiązują w życiu towarzyskim i publicznym.
Kościół możemy odwiedzać w sposób trojaki: mimochodem, wstę­pując do niego na krótką modlitwę; uczestnicząc we Mszy świętej w dzień powszedni; uczestnicząc we Mszy świętej w niedzielę lub inne święto ko­ścielne. W tym pierwszym przypadku nie jesteśmy oczywiście zobowiązani do jakichś specjalnych przygotowań. Jednak nasz strój musi być stosowny. Nie możemy odwiedzać świątyni w stroju kwalifikującym się tylko na pla­żę czy na boisko, np. w krótkich spodenkach czy negliżu. Nie może to być strój wywołujący zgorszenie czy znamionujący lekceważenie. Uczestnicząc w liturgii w dniu powszednim postępujemy w taki sam sposób jakbyśmy odwiedzali kogoś z wizytą towarzyską, tylko, że tu mamy do czynienia z odwiedzinami osoby wyjątkowo ważnej - Boga. Nie odwiedzamy nikogo w stroju roboczym. Nasz strój określa nasz stosunek do gospodarza, ma wyra­żać szacunek. Zakładamy, więc na siebie ubranie bardziej eleganckie i od­świętne. Jeżeli nasza wizyta ma uroczysty charakter, ubieramy się w sposób uroczysty.

Udział w niedzielnej Mszy świętej ma rangę wyższą niż uroczysta wizyta towarzyska. Powinniśmy, zatem ubrać się w sposób szczególnie elegancki i uroczysty, okazując tym szacunek gospodarzowi (Panu Bogu) i pozostałym gościom (wiernym, wspólnocie parafialnej).

Jak ważny jest więc nasz ubiór. Psychologia porozumiewania się zwraca uwagę na komunikację niewerbalną. Jednym z istotnych jej ele­mentów jest strój. Za jego pomocą możemy wyrazić przynależność do określonej grupy, szacunek dla człowieka, żałobę, świętowanie. Poprzez strój wyrażamy też samych siebie. Jest on istotną formą naszego obrazu, formą przedstawienia siebie i własnych odniesień do innych. Niewłaści­wym strojem można popełnić faux pas. Nietaktem mogącym wywołać szok u współbiesiadników jest przybycie na wytworne, wieczorowe przyjęcie w jeansach. Podobne zaskoczenie wzbudzi przyjście na ognisko w sukni ba­lowej i w szpilkach. Ubiór na wycieczkę czy boisko inaczej wygląda niż strój do teatru. Wybierając się na wyprawę turystyczną powinniśmy dosto­sować ubiór do warunków pogodowych i terenowych. Strój na lekcje WF powinien zapewnić wygodę i bezpieczeństwo przy wykonywaniu ćwiczeń. Przy szczególnie uroczystych okazjach poprzez strój powinniśmy wyrazić elegancję i podniosły nastrój.

Nauka o stroju w życiu czło­wieka jest i powinna być istotnym elementem wychowawczym. Jest to przede wszystkim zadanie rodziców, ale także nauczycieli i wychowaw­ców. Umiejętność dobrania stroju do okazji jest elementem zasad dobrego tonu (bon ton). Reguły savoir-vivre -zachęcające do tego, by „wiedzieć, jak żyć" - podają również elementar­ne wskazówki dotyczące tego, jak się ubrać. Niewłaściwym strojem można dać o sobie samym negatywną opinię, można kogoś urazić, zlekceważyć albo poniżyć. Tego, kulturalny czło­wiek powinien unikać. Umiejętność współistnienia z innymi wymaga zwrócenia uwagi na własny wygląd zewnętrzny.

Coraz więcej szanujących się firm w regulamin wewnętrzny wpi­suje- opis stroju pracownika. Zastrze­gają gamę kolorystyczną obowiązują­cą w ubiorze, długość spódnicy, czy jakość obuwia. I tak np. odkryte palce stóp uważane są za element intymny, rażą zwłaszcza w pomieszczeniu za­mkniętym. Zwracają nadmierną uwa­gę, tym bardziej, kiedy kobieta ma na paznokciach jaskrawy lakier. Jak wynika z sondaży przeprowadzonych wśród mężczyzn, takie osoby w rela­cjach na poziomie zawodowym przestają być postrzegane jako partner. Odbierane są jako ktoś nieprofesjonalny - mówi Lidia Tkaczyńska. Ww. z firmy Ac-tivena zajmuje się kreacją wize­runku. Zgłaszają się do niej duże firmy i instytucje, które zama­wiają szkolenia dla pań na temat sposobu ubierania się. Dla preze­sów i dyrektorów firm kłopotliwe są sytuacje, kiedy z powodu nie­odpowiedniego ubioru nie można wysłać na rozmowę wysoko wy­kwalifikowanej pracownicy z obawy przed utratą kontrahenta. Według Lidii Tkaczyńskiej, wzorce mody dyktowane przez najnowsze trendy, kobiety przej­mują bezkrytycznie i zaczynają szokować sposobem ubierania się. A w pracy trzeba skupić się na wykonywaniu obowiązków, a nie na podziwianiu cielesnych walorów drugiej osoby.

Żyjemy w świecie, w któ­rym obowiązuje określona kultu­ra ubioru. Człowiek dobrze wy­chowany wie, jak ubrać się sto­sownie do okoliczności. Inaczej do pracy, na przyjęcie czy na plażę. Wygląd wielu współcze­snych ludzi dowodzi braku pod­stawowej wiedzy na temat roli stroju. Coraz bardziej szerzy się, także w Polsce, nieprzyzwoita tendencja pokazywania się z od­słoniętymi brzuchami, pępkami, znaczną częścią obnażonych ple­ców i bioder. Niektórzy zauwa­żają że coraz trudniej kupić nor­malnej długości bluzki czy spodnie nie będące „biodrówka-mi".

Skąd jednak młodzież ma wiedzieć, że to niestosowne: jeśli nikt starszy jej tego nie powie, skoro rodzice dają pieniądze na takie stroje, skoro nauczyciel w szkole milczy, widząc taki ubiór uczennicy. Warto przypomnieć, że „ milczenie jest oznaką zgo­dy". Strój odsłaniający intymne części ciała nie nadaje się do szkoły, która z założenia jest i powinna być miejscem nauki, a nie podniecenia, uwodzenia czy podejmowania czynności seksu­alnych.

Jadąc samochodem chyba każdy potrafi rozpoznać stojącą kobietę „lek­kich obyczajów" od austopowiczki. Poznać można przede wszystkim po ubio­rze! Ubiór: bardzo krótka sukienka albo szorty, bluzka z dużym dekoltem itp. Sposób ubierania się jest językiem, komunikuje się coś, wzbudza określone myśli i emocje. „Dyktatorzy mody" (zwróćmy uwagę na słowo „dyktator"!) bardzo często chcą, by kobiety przyjęły zasady, które stosują panie stojące na autostradzie. Zasada brzmi: odsłonić ciała.

Nie wolno kłaniać się bożkowi mody! Jest granica, której nie można przekroczyć. Oto do Wenecji przybywa wielu turystów, słynne są zabawy w karnawale. Władze tego miasta zajęły radykalne stanowisko. Za chodzenie po starówce w stroju zbyt skąpym, można otrzymać mandat. Człowiek kulturalny zdaje sobie sprawę z faktu, że w świecie, w którym żyjemy, obowiązuje pewna kultura ubioru. Inaczej ubieramy się na wesele czy inne uroczystości rodzinne, a inaczej, np. na zakupy. Są nawet restauracje, do których nie wpuszczą nas bez garnituru czy tzw. eleganckiego stroju wieczorowego. Wiem, jak się ubrać na spektakl teatralny, a jak na kawę do sąsiadów.

Tej wiedzy jednak zdaje się nam brakować, kiedy wybieramy się do ko­ścioła. Obserwując wiele kobiet i mężczyzn w domu Bożym, można nieraz odnieść wrażenie, że wielu z zebranych znalazło się w kościele przypadkowo: prosto z zakupów, dyskoteki czy z meczu piłkarskiego. Jest to smutny obraz naszych czasów. Tymczasem szczególnie w świątyni obowiązują ogólne zasady dobrego wychowania dotyczące ubioru, wynikające z charakteru konsekrowa­nego miejsca i poszanowania Osoby, do której się wybieramy. Niewłaściwy strój może oznaczać lekceważenie Boga, może być zgorszeniem dla innych i ujmą dla siebie samego. Plażowe stroje zaczynają królować na ulicach, w biu­rach a nawet i w kościele. Czy ubiór to sprawa tak osobista, że nie powinniśmy zwracać uwagi na odsłonięte brzuchy i nagie plecy, zwłaszcza w miejscach powszechnego kultu? Skoro na egzamin gimnazjalny czy maturalny młodzież idzie ubrana na galowo, to czyż przyjście na Mszę świętą nie jest taką audiencją u Pana Boga? Któraś z kobiet może powiedzieć: „nie odpowiadam za ludzkie reakcje". O, nie. W świetle savoir vivre odpowiadamy za nie. Nasz ubiór i nasze zachowanie, jak uczy etyka, mają być takie, by u nikogo nie wywoływać nega­tywnych reakcji, by powodować powszechną akceptację. Epatując swoimi wdziękami, kobieta postępuje w taki sam sposób, jakby przyszła do publicznej biblioteki, gdzie obowiązuje cisza, bo wszyscy chcą w skupieniu czytać, o ona by włączyła głośno przenośne radio.

Brak poczucia sacrum sprawia, że niektóre osoby przychodzą do ko­ścioła ubrane niestosownie. Nie mają poczucia, że Msza św. to bezkrwawa ofia­ra Chrystusa! Strój jest znakiem szacunku dla drugiej osoby. Anna Srebro, pre­zes Stowarzyszenia Edukacja i Media zajmującego się m.in. promowaniem kobiecego ubioru według hasła, by był „modny, godny i wygodny", ocenia, że dziś panie bezkrytycznie przyjmują określony styl mody. Zwraca uwagę, że sposób ubierania się wyraża nie tylko osobę, która go nosi, ale także określa stosunek do drugiego człowieka. Zwłaszcza kobieta powinna zadać sobie pyta­nie, czyjej strój nie działa prowokująco. Myślenie o innych jest wyrazem naszej delikatności - mówi Anna Srebro. Nie ma pisanych zasad godnego stroju do kościoła. Być godnie ubranym nie znaczy wyglądać jak szara myszka. Często nie z powodu odsłaniania dużych partii ciała, ale też ze względów estetycznych - panie wyglądają, jakby nosiły odzież kilka numerów za ciasną. Zasady dobre­go wychowania nie dopuszczają też, by spod odzieży widać było bieliznę osobi­stą, a tak często się dzieje - mówi Anna Srebro. Ciągle trzeba przypominać, że wybierając się do kościoła, nie wolno zapomnieć o podstawach savoir-vivru. Ubraniem właściwym w świątyni jest strój skromny, niewyzywający. Zatem nie na miejscu będą głębokie dekolty i odkryte ramiona, a także prześwitujące ma­teriały czy króciutkie spódnice lub sukienki. A już ogromnym naruszeniem normy dobrych obyczajów są odkryte plecy! Panów obowiązują w kościele długie spodnie, absolutnie niedopuszczalne są krótkie spodenki czy koszulki na ramiączka lub tzw. t-shirty. Wyobraźmy sobie, że idziemy na spotkanie z prezydentem, premierem czy jakimś królem... Jaki strój byśmy włożyli? Czy nie staralibyśmy się ubrać jak najlepiej, tak, by podkreślić nasz stosu­nek dla osoby, która nas przyjmuje? Tymczasem idąc na spotkanie z Kró­lem Królów, ubieramy się swobodnie, jak na plażę czy do jakiegoś pod­rzędnego lokalu. Czy tak być powinno? Wyrzucając ze świątyni kupców, powiedział Pan Jezus: „Mój dom ma być domem modlitwy..." Czy nasz ubiór sprzyja modlitwie mojej i stojących obok? Kościół to nie rewia mody.

Innym zwyczajem, który nie przystoi w kościele, jest stosowanie zbyt mocnych perfum czy przesadnego makijażu. Nie znaczy to, że jakieś drobne „poprawki" w urodzie są od razu złem. Ale, po co tyle farby na twarzy, na wargach? Czasem, kiedy tak umalowane panie przystępują do Komunii świętej, nie wiadomo, jak podać im Ciało Chrystusa, żeby przy okazji nie pomalować palców na czerwono. Podobno pewien kapłan, poda­jąc Komunię świętą damie przyozdobionej jaskrawą szminką, miał powie­dzieć: „Panie Jezu, świeżo malowane". Przecież Pan Jezus zna nas, zna naszą prawdziwą twarz, nie ma potrzeby, idąc na spotkanie z Nim, ukrywać tej twarzy pod warstwą malowideł.

Zaczął się czas wysokich temperatur. Wszystkim jest gorąco. Ale czasami wydaje mi się, że upał jest tylko pretekstem dla niektórych dziew­cząt i kobiet do epatowania nagością. Dzisiaj prawdziwie modne jest tylko markowanie ubioru. „Wielcy kreatorzy" porozbierali swoje modelki prawie zupełnie. Owszem, w raju mężczyzna i jego żona byli nadzy i nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2,25). Jednak, gdy utracili swą pierwotną bez­grzeszność, spletli gałązki figowe i zrobili sobie przepaski (Rdz 3,7). Zaś Pan Bóg poszedł jeszcze dalej: sporządził dla nich odzienie ze skór i przy­odział ich (Rdz 3,21). Dlaczego? Bo teraz, po skażeniu natury przez grzech pierworodny, człowiek ma kłopoty z zapanowaniem nad upodobaniem do płci odmiennej, które oczywiście samo w sobie, jako Boży dar, jest dobre. Zwłaszcza u mężczyzn łatwo przeradza się to upodobanie w towarowe traktowanie kobiety. Czyli w zaprzeczenie miłości. Z naszą ludzką seksual­nością trzeba ostrożnie. Nachalnie roznegliżowane kobiece ciała nierzadko prowokują wybuchy męskiej pożądliwości - mogą też ro­dzić inne niepożądane ducho­we odniesienia, np. obrzydze­nie do kobiecości. Odwrotnie oczywiście też.

Więc pamiętajmy, że grzech leży u wrót i czyha na nas, a przecież my mamy nad nim panować (Rdz 4,7). Stąd w Nowym Testamencie Pan Bóg przypomina kobietom, które przyznają się do poboż­ności, by były one skromnie przyodziane, przyozdobione ze wstydliwością i umiarem" (1 Tm 2,9 n). Na ulicach naszych miast i wiosek - o zgrozo! -również czasem w kościele, pienią się latem kompletnie odsłonięte brzuchy, głębokie dekolty i przebijające przez cienkie odzienie gołe pośladki dziewcząt i kobiet. To igranie z ogniem i naigry­wanie się z Pana Boga!

A Bóg ma na tę okoliczność jedną odwieczną odpowiedź: Zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6,23). Śmierć w szerokim tego słowa zna­czeniu. Czyż historycy nie potwier­dzają, że wielkie imperia zazwyczaj odchodziły w niebyt skutkiem postę­pującej rozwiązłości obyczajów (vide Imperium Romanum). Nasza wyuz­dana zachodnia cywilizacja też może obumrzeć. Bo im więcej wszech­obecnego rozerotyzowania, tym wy­raźnie mniej gotowości do ofiarnego wychowywania dzieci. Któż, jeśli nie szatan, nas usypia swym wypróbowa­nym podszeptem: „No, bo takie cza­sy, bo taka moda"

Pamiętajmy o mądrości przy­ słów: „Jak cię widzą, tak cię piszą", czy „Twój wygląd zewnętrzny jest kartą tytułową twojego wnętrza". A nad wejściem do jednego z kościołów można przeczytać następujący napis: „Tutaj ubiór raczej godny niż swo­bodny". W „Katechizmie Kościoła Katolickiego", podpisanym przez Jana Pawła II, czytamy: Czystość domaga się wstydliwości, ta zaś chroni intym­ność osoby. Polega ona na odmowie odsłania­nia tego, co powinno pozostać zakryte... Wstydliwość jest skromnością. Wpływa na wybór ubioru... Uczyć dzieci wstydliwości oznacza budzić w nich poszanowanie oso­by ludzkiej (2521-2524).

Bibliografia: Dudziak Urszu­la, Instytut Nauk o Rodzinie KUL-Znaczenie ubioru; Dra-wińska Jadwiga - Mój strój, moja sprawa; Ks. Martyna A. - Ubiór godny; Krajski Stani­sław - Savoir vivre w Koście­le; Zalech Anna - Modnie, ale skromnie; Czuba Krystyna -Wizerunek kobiet.


http://www.pulawy-swrodzi...ekst=ogloszenia
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9