Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Zagrożenie dobra duchowego dzieci
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 17:36   

EL. napisał/a:
No....w takiej sytuacji Olu, to ja mam problem co wybrać do czytania dzieciom ??
Własnie mam w domu trójkę dzieci mojej siostry. 9 letnia siostrzenica za kilka dni ma urodziny, prosi o ksiżąkę. Poszłam do księgarni...Harry Potter cała pólka - jedna.....wszystkie 40 półek innych - różne pozycje.
Ale zbaraniałam teraz....nie wiem co wybrac ?
Czy musi być o Jezusie, i św. Janie ?? Takie w domu mamy, dawno przeczytane, obrazki pokolorowane . Co dalej ?
Czy o Kolumbie będzie dobrze , a czy o Janku Muzykancie ?

Sorry za ironię !!

W moim domu rodzice wyznaczają granice, filozofię życie....póki dzieci nie dorosną...potem one same , ale już zaopatrzone przez nas rodziców w wartości....które i tak musza upaść, bo tak przebiega rozwój człowieka.

Dalej twierdzę, że mnie Bóg prowadzi i ufam, że dobrą drogą....bo się staram i proszę Go o kierowanie.
Może Twój głos Elżbieto, jest tym glosem mnie upominającym...muszę zastanowić się, przemysleć.

Nie mogę odpowiadać za rozdziców sześcilatków, bo nie mam na to wpływu co oni im czytają...Harry Potter to za poważna lektura dla takiego malucha !
Czerwony Kapturek, to horror !!!

Wiem o czym mówisz Elżbieto i Mirelo do mnie, mnie to pasuje, ja to rozumiem.....jestem ostrożna i mam na uwadze.
Ale rzeczywiście zastrzelona jestem trochę, bo już moim dorosłym ( jednemu pełnoletniemu) dzieciom nie kontroluje lektur, komputera. Wprawdzie interesuję sie ich przyjaźniami, wiem jaką muzykę słuchają....ale to jeszcze przez chwilę....za chwilę odejdą i nie będę wiedziała za dużo.
Będę mogła jedynie siebie kontrolować i być ostrożna, matkom sześciolatków zwrócę uwagę i zalecę uważność, z innymi będę rozmawiać .....Ot kolejny ważny problem w naszym życiu . Tak...trzeba mieć oczy na około glowy.

Dzięki Elżbieto...to ważne o czym mówisz , dzięki Mirelko.
Potrzebuję teraz czasu, żeby to przetrawić . Całuję !! EL.


El., proszę bardzo:


Astrid Lindgren
- "Dzieci z Bullerbyn
- "Pippi wchodzi na pokład"
- "Pippi na południowym Pacyfiku"

F. H. Burnett
- "Tajemniczy Ogród"
- "Mała Księżniczka"

Wiktor Woroszylski - "Cyryl, gdzie jesteś?" (świetna!)

Eleanor Porter
- "Pollyanna"

Edith Nesbit
- "Pięcioro Dzieci i Coś"

Irena Landau - "Grzesiek, Ewa i złodzieje"

Hugh Lofting - "Doktor Dolittle i jego zwierzęta"

C.S. Lewis, Opowieści z Narnii:
- "Lew, Czarownica i stara szafa"
- "Książę Kaspian"
- "Podróż Wędrowca do Świtu"
- "Srebrne Krzesło"
- "Koń i Jego Chłopiec"
- "Siostrzeniec Czarodzieja"
- "Ostatnia Bitwa"


a zamiast Harego Pottera proponujemy - "Kajtuś czarodziej" Janusza Korczaka i "Krół Maciuś pierwszy" tego samego autora (J.Korczak)
 
     
Desdemona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 18:51   

Nie wiem, kim jest pani Kuby, autorka polecanej przez papieża książki o Harrym Potterze. Jej argumenty świadczą nie tylko o bardzo pobieżnym przeczytaniu powieści Rowling, ale także o zupełnym braku orientacji, czym jest powieść literacka - a nawet o brakach w zakresie tematyki baśni, które są przecież opowiadane dzieciom już w przedszkolach. Przepraszam za ostre słowa, ale krytykowanie jakiegokolwiek utworu na takim poziomie to oburzające marnowanie pracy całych pokoleń polonistów. Czuję się także na wstępie zobowiązany do ostrzeżenia czytelników książek Rowling, że niektóre moje argumenty zdradzają treść VI tomu, który już przeczytałem w oryginale.




Odpowiadam na argumenty po kolei:

1. Harry Potter jest globalnym długofalowym projektem, którego cel stanowi zmiana kultury. Próg obronny przed magią jest w młodym pokoleniu systematycznie niszczony. W ten sposób do społeczeństwa wdzierają się siły, które chrześcijaństwo kiedyś pokonało.

„Harry Potter” to – po pierwsze - seria powieści (basni, z podgatunku fantasy) dla dzieci i młodzieży. Mogę się zgodzić, że zmienia on kulturę, bo robi to każda bardziej popularna książka, rozszerzając nasze horyzonty myślenia o świecie lub przeciwnie – upraszczając problemy, gasząc wyobraźnię. Nie ma czegoś takiego, jak „próg obronny” przed magią – bo nie ma wrodzonych upodobań do takich czy innych poglądów, ideologii, religii. Co się „wdziera do społeczeństwa” wskutek lektury książek Rowling – o tym wszystkie poniżej punkty.

2. Hogwart, szkoła magii i czarodziejstwa, jest zamkniętym światem przemocy i grozy, przekleństw i uroków, ideologii rasistowskiej i ofiar krwi, obrzydliwości i opętania.

Podaję przykład przemocy z Hogwartu: dyrektor Hogwartu, Dumbledore, przyjmuje do swojej szkoły młodego Toma Riddle’a, chłopaka o wyraźnie skrzywionej moralnie osobowości. Za tę próbę wychowania (a nie – zamknięcia w poprawczaku) chłopca z marginesu zapłaci kiedyś własnym życiem. Przykład epatowania grozą: zmarły nauczyciel „nie zauważył” własnej śmierci i nadal spokojnie prowadzi lekcje, w których uczniowie równie spokojnie biorą udział. Przykład przekleństwa: za użycie „zaklęć niewybaczalnych”, np. zaklecia tortur, idzie się według prawa czarodziejów do straszliwego więzienia, Azkabanu. Przykład uroku: tego przykładu nie podam, bo uważam motyw uroku czy czarów za część struktury gatunku baśni i nie wiem, jak można komuś piszącemu baśń zarzucać, że ktoś tam czaruje. Przykład ideologii rasistowskiej: postać Hermiony, uwielbiającej naukę i broniącej praw skrzatów domowych, z którą czytelnik szybko się identyfikuje. Jest ona obiektem nieustannej, wulgarnej agresji ze strony uczniów z domu Slytherin z powodu tego, że jej rodzice nie są czarodziejami, a więc są „gorszej krwi”. Bo temat rasizmu jest w tej książce i to bardzo dosłownie, ale równie dobrze możnaby atakować Borowskiego za szerzenie nazizmu – bo naziści „występują” w jego opowiadaniach. Czy pani Kuby słyszała o poziomach komunikacji literackiej, albo o różnicy miedzy tematyką a ideologią powieści?

O „ofiarach krwi, obrzydliwości i opętaniu” już nie napiszę, chciałem tylko delikatnie zasugerować, że warto zawsze uważać z efektownymi wyliczeniami: pisząc za długie wyliczenia, można dać się porwać własnym słowom, użyć wyrazów zbyt silnie nacechowanych i utracić pozory obiektywnego podejścia do problemu.

3. Harry Potter nie walczy ze złem. W każdym kolejnym tomie coraz bardziej staje się widoczne jego podobieństwo do Voldemorta, który jest uosobieniem zła. W tomie piątym Harry zostaje opętany przez Voldemorta, co prowadzi do zniszczenia jego osobowości.

Przykładów obojętności Harry’ego wobec zła są widoczne od pierwszych stron powieści: współczuje on zamkniętemu w terrarium wężowi, urodzonemu w niewoli – wydaje pieniądze rodziców na słodycze dla siebie i Rona, gdy widzi, że jego ubogi kolega może sobie pozwolić jedynie na kanapki mamy – nie podaje ręki pewnemu siebie Malfoy’owi, gdyż ten wcześniej poniżył Rona – ryzykuje groźny upadek z dużej wysokości, aby odzyskać „niezapominajkę” dla szkolnego łamagi Neville’a itd. Nie będę pisał dalej, bo streściłbym pokaźną cześć liczącej setki stron historii – bo jak na razie wziąłem przykłady tylko z pierwszych kilkunastu stron pierwszej książki.

Co do podobieństwa Harryego i Voldemorta – ma ono charakter fabularny (obaj są sierotami, wychowanymi poza światem czrodziejów, obaj otrzymują od Dumbledora szansę nauki i rozwoju swych talentów, obaj są nieprzeciętnie uzdolnieni). Szósty tom mocno akcentuje to podobieństwo losów – aby przeciwstawić mu różnicę w dziedzinie wartości, istotnych dla obu bohaterów. Tom Riddle (czyli Voldemort) za wszelką cenę poszukuje dowodów własnej nieprzeciętności, Harry poszukuje utraconej rodziny (najszczęśliwsze jego przeżycia, potrzebne do zaklęcia Patronus, wiążą się z rodzicami i dwójką najbliższych przyjaciół).

4. Świat ludzi jest poniżany, świat czarodziejów i czarownic gloryfikowany.

Świat ludzi rzeczywiście jest poniżany – przez zwolenników Voldemorta, najczarniejszych bohaterów całej tej historii, typowych rasistów. Harry, Ron, Hermiona, Dumbledore i nauczyciele Hogwartu – wszyscy głowni bohaterowie Rowling są przeciwni tego typu dyskryminacji. Ojciec Rona objawia wręcz maniakalne zainteresowanie kulturą „niemagiczną”, a Hermiona jest bardzo przywiazana do swych rodziców.

Jeśli chodzi o „gloryfikację” świata czarodziejów w „Harrym Potterze”, znów muszę – przepraszam ponownie – przypuscić, że Autorka nie zna gatunku fantasy i jego założeń, i kompletnie nie wie, czym jest ta odmiana basni. Istotą tego gatunku jest właśnie maksymalny realizm psychologiczno-obyczajowy, który równoważy naiwne motywy związane z cudownością. Książki Rowling są dlatego arcypopularne, że świat czarodziejów niewiele różni sie od naszego, jeśli chodzi o to, jak trudno w nim życ i coś w życiu osiagnąć - zaklęcia trzeba mozolnie wkuwać, coraz silniejsza magia jest coraz bardziej niebezpieczna, a najsilniejsze moce magiczne trafiają się dość paskudnym charakterom. Nie dlatego Harry chce wciąż wracać do Hogwartu, że zakochał się w magii – to po prostu jedyna namiastka domu, jaką kiedykolwiek miał.

5. Nie ma żadnego pozytywnego transcendentnego wymiaru. To, co nadnaturalne, jest wyłącznie demoniczne. Boskie symbole są wynaturzone.

Odsyłam do moich uwag powyżej o związkach fantasy i tradycji realizmu psychologiczno-obyczajowego. Proszę mi znaleźć transcendentny wymiar u Flauberta, albo u naszego Prusa. Czy to znaczy, że ich książek też nie należy czytać? Krytyka czyjejś konkretnej powieści to jedna sprawa, a krytyka założeń gatunku literackiego – to co innego.

6. Harry Potter nie jest nowoczesną baśnią. W baśni czarnoksiężnicy i czarownice są jednoznacznie złymi postaciami. Bohater uwalnia się z ich mocy przez doskonalenie się w cnotach. W Harrym Potterze nie ma nikogo, kto pragnie dobra.

Zgadzam się. To fantasy, nie baśń. Co do „pragnących dobra” w tej powieści, pisałem o nich już dwukrotnie, nie chę tego znów powtarzać (punkty 2 i 3).

7. Czytelnik jest konsekwentnie pozbawiany umiejętności odróżniania dobra od zła. Dokonuje się to przez emocjonalną manipulację i intelektualny zamęt.

Unikanie „manipulacji” i „zamętu” było celem francuskiej tzw. Nowej Powieści w latach 60. W efekcie powstało kilka wybitnych dzieł (uwielbiam „Żaluzję”), ale reszta okazała się nudna i obecnie literatura już tak nie wstydzi się manipulowania czytelnikiem. Nasze słowa zmieniają innych i tak już pozostanie. Czy u Rowling ta manipulacja prowadzi do pomieszania dobra i zła? Nie – dobro i zło są wymieszane już w nas samych, a dobra powieść realistyczna musi zdawać z tego relację. Nie przeszkadza mi, że Ron bez pozwolenia rodziców zabiera ich latający samochód i rusza do Hogwartu. Bo w samochodzie po drodze psuje się włącznik niewidzialności i ukazuje sie on nad miastem, o czym natychmiast piszą ze zgrozą gazety magów. Bo rozwścieczona matka przesyła synowi „wrzeszczący list”, który go ośmiesza przed całą szkołą. Bo latający samochód o mało nie wpada pod pociąg, a Ron naje się strachu za wszystkie czasy itd. Innymi słowy, temat magiczny to jedynie materiał, z którego wyrasta etyka w powieściach fantasy – etyka życia w pozornie cudownym, a tak naprawdę groźnym i wymagającym ogromnej odpowiedzialności świecie.


8. Wykroczenie wobec młodego pokolenia stanowi to, że zwodzi się je z taką łatwością magią i wypełnia się jego wyobraźnię obrazami świata, w którym rządzi zło. Świata, który nie tylko jest bez wyjścia, ale w którym warto pozostać.

Powtórzę szybciutko: świat magii jest u Rowling równie skomplikowany, jak nasz - a Harry pozostaje w nim, bo do tego świata należą najbliższe mu osoby.

9. Każdy, komu zależy na różnorodności poglądów, powinien bronić się przed masowym zaślepieniem i dyktaturą opinii, narzucanych przez gigantyczną akcję multimedialną.

Czy to co masowe, jest złe? Na stronie Kościoła o nazwie katolicki (czyli – powszechny) jest to bardzo dyskusyjna opinia. A co do reklamy – reklama jest z natury niemoralna, ale naszym tematem tutaj nie jest chyba etyka mediów, tylko pewna książka? Przypomnę, że to popularnośc ksiażki zdobyła dla niej masową reklamę, a nie odwrotnie. Początkowo autorka miała nawet kłopoty ze znalezoiemiem wydawcy.

10. Wiara w kochającego Boga jest wypierana przez natłok magicznych obrazów, dlatego szkolna indoktrynacja Harrym Potterem stanowi atak na wolność religijną. Powinno się odmawiać udziału w szkolnych imprezach potterowskich z powodów religijnych i ze względu na sumienie.

Nie wiem, czy nasze szkoły jakkolwiek narzucają czytanie Pottera. Co zaś do przeciwstawienia magii i okultyzmowi odsyłam do wyczerpującego komentarza „Montsegura” z 6 stycznia 2006 o tym, co warto zlikwidować w katolicyzmie w celu „natychmiastowego rozprawienie się z magią i okultyzmem”.

źródło:http://www.kosciol.pl/article.php?story=20060115054633732

[ Dodano: 2008-08-13, 19:53 ]
Tekst „Symbole chrześcijańskie” jest fragmentem powstającej książki „Sprawa Harrego Pottera”. W książce tej poruszam związki książek pani Rowling z rozmaitymi aspektami kultury. Publikując ten fragment liczę na nawiązanie kontaktu z czytelnikami zainteresowanymi tematem, których proszę o zgłaszanie swoich wątpliwości i sugestii dotyczących Harrego Pottera, aby moja powstająca praca mogła być jak najbardziej wyczerpująca.

Wspominana juz niejeden raz w niniejszej pracy Gabriele Kuby uważa, że w cyklu powieści , który omawiamy „boskie symbole są wynaturzone”. Przyjrzyjmy się więc na spokojnie zagadnieniu, jak wygląda symboli religijnych, a szczególnie chrześcijańskich w omawianych książkach. Na wstępie warto zauważyć, że czytelnik mało uważny, lub choćby niezbyt zapoznany z symbolika religijna może łatwo dojść do przekonania, ze żadnych symboli chrześcijańskich w cyklu nie ma. Książki te są niemal wyprane ze wszystkich wyraźnych odniesień do jakiejkolwiek religii, może poza grecko-rzymskim systemem mitologicznym, funkcjonującym głównie w imionach bohaterów oraz w pojawiających sie stworzeniach fantastycznych, jak na przykład centaury. Symbolika chrześcijańska jest niejako poukrywana, ale jeśli sprawę zbada sie gruntownie, okaże się , że jest reprezentowana całkiem godnie.

Symbole chrześcijańskie występujące w cyklu chciałbym podzielić na dwie grupy: oczywistych i dyskretnych. Oczywiste to te, które są rozpoznawalne dla każdego uczestnika kultury chrześcijańskiej, dyskretne zaś są rozpoznawalne tylko przez osoby mające choć trochę pogłębioną znajomość symboliki chrześcijańskiej. Jeśli wyżej pisałem o marginalnym występowaniu symboli chrześcijańskich, to chodziło mi właśnie o symbole oczywiste. Tych jest w HP bardzo mało, co jednak nie oznacza całkowitej nieobecności. Zacznę więc od omówienia występujących symboli z tej grupy.

Pierwszym i niejako najbardziej oczywistym, najczęściej nasuwającym się, jeśli kogo spytać o symbole chrześcijańskie, jest Boże Narodzenie. Właśnie Boże Narodzenie (oryginalnie Christmas), a nie Gwiazdka, jak czasami błędnie piszą krytycy występuje w każdym tomie przygód młodego czarodzieja. Oczywiście nie sposób nie zgodzić się z opinią, że rozumienie Bożego Narodzenia jest w cyklu mocno okrojone i skupiające się praktycznie wyłącznie na elementach de facto świeckich. Wypunktujmy więc jak wygląda obrzędowość Bożego Narodzenia w HP:
-ferie świąteczne
-świąteczny wystrój pomieszczeń (Tutaj w jednym przypadku mamy do czynienia z bardziej ewidentnym zastosowaniem symboliki chrześcijańskiej. W szóstym tomie, w domu czarodziejskiej rodziny Wesleyów na czubku choinki zostaje umieszczony aniołek.)
-obdarowywanie się prezentami
-kolędy śpiewane przez zbroje w IV tomie
- bal lub uczta bożonarodzeniowa.

Istotnie, wygląda to dosyć skromnie, warto jednak zauważyć, ze w podobnej konwencji przedstawione jest Boże Narodzenie w „Opowieściach z Narnii” C.S. Lewisa, których chrześcijański charakter jest powszechnie uznawany. Wydaje mi sie, że to podobieństwo nie jest przypadkowe, ale ściśle wynika z przyjętej przez Rowling konwencji.

Drugim symbolem chrześcijańskim, bodaj najważniejszym w tej grupie jest osoba Ojca Chrzestnego. Przypomnijmy, ze Harry Potter ma ojca chrzestnego, którym jest Syriusz Black. Jedynie w przypadku Harrego dysponujemy taką wzmianką, o żadnym innym bohaterze nie wiadomo nam, że ma chrzestnego. Ten pozornie marginalny fakt, moim zdaniem ma spore znaczenie. Jeśli Harry bowiem ma chrzestnego, to znaczy, ze jest ochrzczony, a więc jest chrześcijaninem. Na pewno nie jest kwestią przypadku, że jedyną osobą, o której wiadomo, ze jest chrześcijaninem, okazuje się główny pozytywny bohater cyklu. Sytuacja ta oznacza ni mniej ni więcej, tylko subtelną identyfikację wartości moralnych cyklu, które uosabia Harry z wartościami chrześcijańskimi. Może to mieć fundamentalne znaczenie przy ocenie całego cyklu z punktu widzenia religii chrześcijańskiej.

Zapewne niektórzy stwierdzą, że przesadzam, że przypisuję znaczna rolę faktom marginalnym i że opieram swój wywód na wątpliwych podstawach. Nie mogę nikomu zabronić tak sądzić, jednak warto przy tym przykładzie zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Otóż podobny zabieg nie został tu zastosowany po raz pierwszy. Z podobną sytuacją, tyle że odwróconą spotykamy się w animowanym serialu dla dzieci o przygodach Smurfów. Tam też jest tylko jedna postać posiadająca ojca chrzestnego. Jest nią zły czarownik Gargamel, a jego chrzestnym niewiele lepszy, z tym że znacznie potężniejszy czarownik Baltazar. Niedawno pojawiły sie analizy świadczące o tym, ze Smurfy mogą zawierać przekaz antychrześcijański. Zwracano uwagę na to, ze strój Gargamela jest de facto strojem katolickiego mnicha, a wioska Smurfów ma pewne cechy loży masońskiej. Jednak te analizy nie odbiły sie jakimś szerszym echem. Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn religijna krytyka Harrego Pottera jest bardziej nośna, choć nie wiadomo, który utwór bardziej na nią zasługuje.

Kolejnym symbolem chrześcijańskim z gatunku oczywistych jest Święty Mung. W szpitalu Świętego Munga leczone są ofiary magii i chorzy, którzy zapadli na choroby o charakterze magicznym. Nie jest łatwo znaleźć świętego Munga w wykazach świętych katolickich, czy anglikańskich. Nie ma go także w wykazach prawosławnych, i kościołów orientalnych. Co gorsza, Świętego Munga (mistrz Hung Mung) zna i czci dyskordianizm, który jest sui generis neopogańską sektą, przez niektórych badaczy uważaną za zbliżoną do satanizmu. Hung Mung jest wzywany w rytuałach tej sekty. Na przykład w tak zwanym rytuale otwarcie jest przyzywany w następujący sposób: "Błogosławiony Apostole Hung Mung, wielki Mędrcu Calthay, Zrównoważ Misz-Masz i zapewnij nam equilibrum".

Mung to także gatunek fasoli i grzyba oraz nazwa miejscowości we Francji. Słowo Mung występuje też w życzeniach Bożonarodzeniowych i noworocznych po wietnamsku (Chuc Mung Giang Sinh - Chuc Mung Tan Nien). Na podstawie tych danych można by owego Świętego Munga uznać za symbol jedynie pozornie chrześcijański. A jednak Święty Mung, a właściwie Mungo istnieje. Mungo to przydomek jednego z pierwszych misjonarzy Szkocji, Św. Kentigerna, który uchodzi za założyciela Glasgow i którego portret znajduje się w herbie tego miasta. Katedra w Glasgow również nosi jego imię. Żył on prawdopodobnie w latach 518-603. Nic więc dziwnego, ze szkocka pisarka wplotła w swoje dzieło postać szkockiego świętego.

Walentynki i Wielkanoc, podobnie jak Boże Narodzenie są w cyklu ograniczone do obrzędów praktycznie świeckich, ale nie ma wątpliwości, że wywodzą się z chrześcijańskiej kultury i do niej nawiązują. Ich rola w cyklu jest zdecydowanie mniejsza niż Bożego Narodzenia, a obrzędowość skromniejsza.

Ostatnim symbolem z tej grupy jest Gruby Mnich, duch patron Huffelpuffu, jednego z hogwarckich domów. Tutaj znowu „doczepię” się tłumaczenia. Słowo mnich jest nieco nieadekwatne, gdyż w angielskim oryginale nie występuje monk, lecz friar. Proponowałbym raczej tłumaczenie tego słowa jako „braciszek”. Ten symbol nie jest zbyt silny, jest jednak wyraźnym nawiązaniem do chrześcijańskiej już nie tylko kultury, ale do chrześcijańskiego, a ściślej katolickiego i anglikańskiego modelu życia religijnego.

Myślę, że niektórzy czytelnicy już w tym momencie są zaskoczeni faktem, że jakieś symbole chrześcijańskie w HP jednak występują i to niebłahe i nieprzypadkowe. Każdy z nich ma swoje starannie wyważone miejsce. Prawdziwe bogactwo symboliki chrześcijańskiej w cyklu o Harrym Potterze odkrywa się jednak przed nami dopiero wtedy, gdy zajrzymy do grupy symboli dyskretnych. Zacznę od chyba najbardziej zaskakującego przykładu, gdyż symbol, który najpierw omówię nie jest powszechnie kojarzony z religią chrześcijańską. Wszyscy czytelnicy i widzowie wiedzą zapewne, że Harry, zagrożony przez Dementorów stworzył, czy też przywołał istotę zwaną Patronusem, która w jego przypadku miała postać jelenia. Otóż jeleń, o czym mało kto wie, jest jednym z najstarszych symboli chrześcijańskich.

W starożytności powszechnie uważano jelenia za wroga jadowitych węży, z jego skóry wykonywano amulety przeciwko ukąszeniu tychże. To wyobrażenie jelenia jako zabójcy węży zostało przejęte przez wczesne chrześcijaństwo. W tekstach z tego okresu pisze sie, ze jeleń wypluwa wodę w szczeliny skalne będące schronieniem węży i rozdeptuje je, gdy z owych szczelin wypływają. „Tak pokonuje też nasz Pan węża, diabła, wodą niebiańską(...) Jeleniowi podobni są na inny sposób asceci. Łzami skruchy gaszą płonące strzały Złego, i depcząc wielkiego węża, diabła, zabijają go”. I dalej ta pisze ten sam tekst: „Jeżeli masz węża w sercu, a mianowicie grzech, pospiesz do źródeł, do żył Pisma Świętego, i pij żywą wodę (...) abyś nie umarł w grzechu”.

A pewien bestiariusz średniowieczny pisze tak: Jelenie poznały cudowną moc ziela dyptam, bo gdy strzały myśliwych utkwią w ich ciele, zjadają to ziele, aby strzały wypadły, a rany zagoiły się. Gdy jelenie przechodzą przez rzeki, opierają głowy na zadach jeleni płynących przodem, by sobie w ten sposób ulżyć. Gdy natkną sie na brudne miejsce, przeskakują przez nie szybko. Tak winni czynić chrześcijanie(...) pomagać sobie wzajemnie, omijać skokiem miejsca brudnego grzechu, a gdy zatrują sie diabelskim jadem wężowym, winni udać się do prawdziwego źródła Chrystusowego, aby wyznać grzechy i odzyskać młodość”.

Jak powszechnie wiadomo, wąż najczęściej symbolizuje szatana, toteż walczący z wężami jeleń symbolizuje Chrystusa. Dodatkowo tę interpretacje wzmacniają legendy o Świętych Hubercie i Eustachym, którym ukazywał się Chrystus w postaci jelenia w kolorze białym z krzyżem między rogami. Sztuka chrześcijańska, opierając sie na Psalmie 42, mówiącym „Jak tęskni jeleń do źródeł wód, tak tęskni dusza moja do Ciebie, Boże” przedstawia w postaci jelenia duszę ludzka spragniona Boga. Dlatego często spotykano wizerunki jeleni na starożytnych baptysteriach i średniowiecznych chrzcielnicach. Często występującym motywem był jeleń objadający pędy winorośli, co symbolizuje ludzi dostępujących łaski Bożej. Jeleń występuje także w ikonografii licznych świętych, między innymi Idziego, Meinulfa, Oswalda i Prokopiusza. (Biedermann, 2003, s.127-128) Widzimy więc, ze autorka wybrała doskonale ten symbol. Ma on bowiem bogatą tradycję użycia w zachodnim chrześcijaństwie, a także bardzo interesujące głębokie znaczenia. Z jednej strony oznacza on Chrystusa, a z drugiej strony ludzką duszę. Bardzo to odpowiednie dla Patronusa. Symboliczne cechy jelenia są indywidualistyczne, co jest właściwie dla bytu symbolicznego związanego osobiście z postacią bohatera.

Kolejnym symbolem chrześcijańskim w świecie czarodziejów jest Feniks. O ile Jeleń był symbolem ważnym przede wszystkim dla Harrego, o tyle Feniks odnosi się do całości magicznego świata. Jak wiemy, Feniks Fawkes rezyduje w gabinecie Albusa Dumbledore'a, postaci niesłychanie ważnej nie tylko w szkole, ale i poza nią. Feniks jest również patronem zakonu walczącego z Voldemortem. Sam Feniks to bardzo stary, bardzo ważny i bardzo rozpowszechniony symbol, związany z kompleksem pojęć dotyczących nieśmiertelności a przede wszystkim zmartwychwstania.

W mitologii greckiej i rzymskiej Feniks kończył życie spopielając się, następnie po trzech dniach zmartwychwstaje. Te wyobrażenia o Feniksie przejęło chrześcijaństwo. Ojcowie Kościoła przyznawali Feniksowi role symbolu o podwójnym znaczeniu – miał on oznaczać zarówno Zmartwychwstałego Chrystusa, jak i duszę ludzką. Jest więc pełna analogia z omawianym wcześniej jeleniem. O feniksie wczesnochrześcijański fizjolog tak pisze: „Jeżeli nierozumnemu stworzeniu, które nie zna Stwórcy Wszechrzeczy, dana jest moc powstania ze zmarłych, czyż nam, którzy chwalimy Pana i przestrzegamy jego przykazań, nie będzie dane zmartwychwstanie?” w ikonografii chrześcijańskiej często pełni feniks rolę podobną do pelikana. (Biedermann, 20032, s.127-128)

W Chrystusie feniks oznacza przede wszystkim Jego Boską naturę, w odróżnieniu od wspomnianego pelikana, który oznacza naturę ludzką. Kiedy symbolizuje duszę wskazuje po pierwsze na jej nieśmiertelność, po drugie zaś na możliwość jej oczyszczenia w ogniu czyśćcowym. Poza tym w symbolice feniksa mieści się zwycięstwo nad śmiercią, co łączy się z aspektami już omówionymi, a także dziewictwo. To ostanie wynika z tradycji żydowskiej. W tejże feniks, występujący pod imieniem Milcham jest jedynym zwierzęciem, które odmówiło Ewie zjedzenia owocu z drzewa wiadomości. Nagrodą za to była otrzymana od Boga nieśmiertelność. (Mariusz Dobkowski, Feniks, w Religia, 2001-2003, T.4, s17). Dołączę jeszcze, co o feniksie pisze Benedykt Chmielowski

W cyklu o Harrym Potterze Feniks pełni rolę Zbawiciela i niejako inkarnacji Bóstwa. Trzykrotnie, w tomach II, IV i VI Feniks śpiewa. W dwóch pierwszych przypadkach śpiew Feniksa leczy rany Harrego, rany zatrute, prawdopodobnie śmiertelne. Nie ma więc wątpliwości, że ratuje go od śmierci. Po raz trzeci Feniks śpiewa po śmierci Dumbledore'a. Warto w tym momencie przypomnieć poglądy Dumbledore'a na temat śmierci. Śmierć nie jest dla niego końcem, ale początkiem „nowej przygody”. Śpiew Feniksa miał więc go przeprowadzić do tego nowego życia. Zawsze więc śpiew Feniksa ma moc przeprowadzania od śmierci do życia, z tym ze najpierw dwukrotnie przywraca Harrego do życia doczesnego, zaś za trzecim razem przeprowadza Dumbledore'a do życia nowego rodzaju. Widać tu pewną analogię do Ewangelii, gdzie Chrystus najpierw kilkukrotnie wskrzesza umarłych do życia doczesnego, by w końcu zmartwychwstać do życia w Chwale.

Powstaje tu pytanie o osobę Dumbledore'a. Pisałem już, że w symbolice chrześcijańskiej Feniks oznacza Boską, a Pelikan ludzką naturę Chrystusa. W cyklu potterowskim próżno by szukać jakiegoś Pelikana. Ale tu nie ma luki. Ludzką naturę Chrystusa reprezentuje Dumbledore. Może to wydawać sie dziwne, ale zważmy, ze Dumbledore:
-jest uosobieniem dobra i wszystkich pozytywnych cech
-jest niesprawiedliwie prześladowany m.in. Przez Ministerstwo Magii
-posiada Moc większą, niż jakikolwiek inny czarodziej
-Feniks Fawkes jest ściśle związany z Dumbledore'em.
Warto też wspomnieć, że postać Dumbledore'a jest paralelna do postaci Gandalfa u Tolkiena, a jego rysy Chrystusowe są jasne. Przypomnijmy że Gandalf niejako zmartwychwstaje doznając przy tym swoistej transfiguracji. Postać Dumbledore'a jest wiec uzupełnieniem symboliki Feniksa w cyklu potterowskim.

Jeleń i Feniks są niewątpliwie najważniejszymi symbolami chrześcijańskimi w świecie Harrego Pottera. Jak juz wspomniałem w dziełach pisarzy chrześcijańskich oznaczają one zarówno Jezusa Chrystusa, jak i duszę Jemu wierną. W dziełach pani Rowling role te są po części rozdzielone. Z kontekstu można wnosić, ze w książkach o Harrym Potterze to feniks symbolizuje samego Chrystusa, czy ogólniej Boga, jeleń zaś zjednoczoną z Chrystusem (co w tym kontekście oznacza przede wszystkim zjednoczenie z Dobrem) duszę Harrego. Jest bowiem jasno powiedziane, że wywoływanie Patronusa nie jest wzywaniem jakiejś istoty zewnętrznej , lecz wręcz przeciwnie pewnych mocy duchowych samego przyzywającego.

Oprócz tych dwóch najważniejszych symboli występuje w dziele jeszcze cały szereg pomniejszych. Pierwszym z nich jest jednorożec. W pierwszym tomie przygód młodego czarodzieja dwa jednorożce giną niewinnie z rąk Voldemorta. Nie ma wątpliwości, ze jest to symbol chrześcijański. To zwierzę również jest bogate w symbole o chrześcijańskim charakterze. Jego znaczenie symboliczne zostało przez chrześcijaństwo przejęte ze starożytnych legend, a występuje juz w tekstach wczesnochrześcijańskich. Przede wszystkim widziano role Jednorożca w zwalczaniu trucizn. Przed trucizną miały chronić przede wszystkim jego rogi. Jeden z bestiariuszy tak uzasadniał jego skuteczność w tej mierze: zanim inne zwierzęta zbliża się do wodopoju, „wąż pręży sie i pluje trucizna do wody. Zwierzęta wiedząc, ze w wodzie znajduje się trucizna, nie odważają się jej pić. Czekają na jednorożca. Ten przybywa, wchodzi do wody i rogiem kreśli znak krzyża, co sprawia, ze ustaje działanie trucizny. Dopiero gdy jednorożec napije sie wody, piją też wszystkie inne zwierzęta”. Inne legendy, bardzo rozpowszechnione mówią, że jednorożca schwytać potrafi jedynie dziewica. W związku z tym staje sie jednorożec także symbolem dziewictwa..

W dalszej konsekwencji tego faktu pojawia sie w ikonografii Matki Boskiej. Szczególnie uwidacznia sie to w scenach Zwiastowania, gdzie archanioł Gabriel bywał niekiedy przedstawiany jako myśliwy przyprowadzający do Maryji jednorożca. Towarzyszyły mu trzy ogary bądź o imionach Wiara, Nadzieja i Miłość, bądź też Prawda, Sprawiedliwość, Pokój. Matka Boża była w tych scenach przedstawiana albo w ogrodzie albo przy różanym żywopłocie. (Biedermann, 2003, s,125-126). Rowling przedstawia jednorożca jako niewinną ofiarę złego czarnoksiężnika. Przywodzi to na myśl śmierć Aslana u Lewisa, która jak wiemy odpowiada męczeńskiej śmierci Chrystusa na krzyżu. Jest więc w świecie Harrego Pottera kolejnym symbolem chrystologicznym. Jego związki z Chrystusem są wielorakie, pisarze chrześcijańscy ukazują jednorożca, jako wskazującego na jednorodzoność Syna Bożego, na jego niepokonaną siłę, jak już wskazałem na śmierć na krzyżu, na wszechwładzę nad światem. Jednak w literaturze crześcijańskiej symbolika jednorożca jest jeszcze bogatsza, jest on bowiem łączony także z Bogiem Ojcem. Pryscylian określał Boga jako jednorogiego. Jednorożec jest także symbolem Ducha Świętego, a także atrybutem świętych Justyn z Antiochii i Padwy. (Mariusz Dobkowski, Jednorożec, w Religia 2001-2003, T. 5, s. 181-182)

Te trzy symbole nawzajem sie uzupełniają. Jednorożec łączy w sobie cechy obydwu pozostałych. Podobnie jak feniks jest wzorcem czystości i jego śmierć jest figurą śmierci Chrystusa, podobnie zaś jak jeleń jest wrogiem węży. Wzajemnie się uzupełniając wzajemnie się też wzmacniają tworząc konglomerat symboliki ewidentnie chrześcijańskiej. Jej istnienie w takiej formie w dziełach Rowling wręcz nakazuje radykalną rewizję poglądów na ich stosunek do chrześcijaństwa. Dzieła tak przesycone silną symboliką chrześcijańską nie mogą być uznane za wrogie chrześcijaństwu. Co więcej należy je uznać za w istocie chrześcijańskie. Pytanie tylko, jakie chrześcijaństwo wyłania się z za tych symboli?

Przyznaję, że sam byłem bardzo zaskoczony, gdy z badań nad tym tematem wyłaniał się coraz pełniejszy obraz. Pani Rowling jest prezbiterianką, natomiast konglomerat symboli użytych w jej książkach jest żywcem wzięty z chrześcijaństwa sakramentalnego. Jeśli chrześcijaństwo wyłaniające sie zza tych symboli nie jest wprost rzymskim katolicyzmem, to jest w nim przynajmniej tyle katolicyzmu, co w Wysokim Kościele anglikańskim. Może sie zdawać, ze jestem o krok od uznania Rowling za kryptokatoliczkę, jednak tak nie jest. Nie jestem aż tak naiwny. Gdyby chciała zostać katoliczką, to by nią została, a nie bawiła sie w szarady. Symbole katolickie nie są zresztą jedynymi w tych książkach. W kolejnych rozdziałach naświetlę inne aspekty, a w rozdziale ostatnim postaram się dać spójną i prawdopodobną wykładnię ich wszystkich. Wtedy stanie się jasne, dlaczego prezbiterianka umieszcza w swych książkach katolickie symbole.

Literatura przedmiotu:
1.Biedermann Hans; Leksykon Symboli: Warszawa 2003
2.Gadacz Tadeusz, Milerski Bogusław; Religia. Encyklopedia PWN; Warszawa 2001-2003
żródło:http://www.kosciol.pl/article.php?story=20070508172042286
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-14, 06:38   

Ostrzeżenie: El Ty nie kupuj tej Pipi Astrid Lindgren. Tam nie ma żadnych symboli chrześcijańskich.
Pipi jest rozwydrzoną smarkulą, której nikt nie jest w stanie poukładać we łbie. Szasta kasą (ojca, który żył z piractwa) na lewo i prawo, skacze po łóżkach, nie okazuje szacunku dorosłym i w dodatku potrafi podnieść do góry konia.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-17, 21:42   

Zabiorę głos w tym wątku, dlatego że przeczytałam pierwszą częśc HP. Aby wyrobics obie zdanie. Wniosek wyciagnełam jeden: nie poleciłabym żadnym dzieciom tej książki. Po pierwsze: JEST NIEWYCHOWAWCZA. Ten podział świata - z jdnej strony - biedy, dobry Harry i fatalne wujostwo - jakie zachowania źle traktowanego chlopca obserwujemy ? Brak tam - odwiecznych zasad, ze mimo że ktoś jest dla nas zly, nie powinniśmy być dla niego niedobrzy. Czego więc uczą się dzieci ? W końcu - jest rozwiązanie: Harry nawiazuje kontakt ze swiatem magii. Okazuje się lepszym od wujostwa. I tu kolejny aspekt: pokazanie że jedni ludzie sa lepsi od innych. Taki straszliwy podział. Prawie ze pogardliwe traktowanie mugoli. Jakie więc wnioski wyciągnie dziecko z lektury ?
I nie przekonacie mnie, pisząc, ze rpzecież to tylko ksiazka, a dizeci w domu uczycie czegoś innego. Wy moze tak, ale inni ? Poza tym - takie wzorce zostają w głowach. To już nie Staś i Nel, gdzie Staś jest rycerskim i szlachetnym bohaterem. Nie, to Harry, ktory kombinuje jak nie dać się wujostwu, ktore nie dorosło do wiedzy mogącej cuzynic ich lepszymi,

Inna sprawa to literacka forma tego "czytadła" - bo trudno to nazwac literatura. Czytając pierwszy tom miałam wrażenie, ze ejstem w grze komputerowej. To przechodzenie z pokoju do pokoju, w każdym nowa pułapka, nowe zadanie. Zdania krótkie, bez opisów. Tylko durnowata akcja.
I te śmieszne komentarze w stylu: najwazniejsze, że dzieci w ogóle zaczeły czytać. Czyżby? A ma ktoś wynik ijakichs badań, czy czytelnictwo w ogóle po opublikowaniu tego czytadła wzrosło ???
Moi drodzy - to rewelacyjny hit marketinogwy ta "ksiazka". Tabuny biednych dzieciaków wystawały nocami przed księgarniami, żeby tylko nabić kieszeń wydawcy i pani pisarki. Ktośz robił rewelacyjny interes na "byle czym". Naprawde podziwiam.
Aha - a dla tych, którzy chcą, aby ich dzieci czytały - poelcam choćby "powieści z NArni" - jestem tam o bohaterstwie, o szlachetnosci, jest tez o magii - tyle ze nie tej czarnej.
Apeluję o krytyczne podchodzenie do lektur, które wciskane są Waszym dzieciom :lol:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-09, 15:47   

Porady pedagoga i psychologa: Magiczny świat współczesnego dziecka

Audycja do wysłuchania dla rodziców:

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=19690

Info w pigułce. Polecam.

Ostrzeżenie przed :evil: w życiu codziennym

==========================================================

Prawda o Harrym Potterze

p. Małgorzata Nawrocka - autorka książekdla dzieci, p. Andrzej Wronka

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=7145

==========================================================
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-02, 20:53   

Protest TFP w USA
Amerykańska sieć sklepów dla dzieci Toy R Us sprzedaje grę okultystyczną

Po raz kolejny amerykańskie Stowarzyszenie Obrony Tradycji Rodziny i Własności zainicjowało akcję protestacyjną. Tym razem sprzeciwia się sprzedaży przez sieć sklepów z zabawkami Toy R Us znanej gry okultystycznej Glow-in-the-Dark Ouija Board, polecanej dzieciom w wieku od 8 do 14 lat.

Tablica Ouija jest przyrządem służącym do komunikowania się z duchami podczas seansów spirytystycznych. „Od dawna wiadomo, że zabawa taką tablicą – zauważają organizatorzy protestu – jest jednym z niebezpiecznych sposobów otwarcia się na okultyzm”. W świetle tych faktów amerykańskie TFP prosi, by przesyłać drogą elektroniczną protesty do szefa sieci sklepów Toys R Us – Geralda L. Storcha i domagać się od niego wycofania ze sprzedaży tego typu gier. (Podpisz i wyślij petycję)

Zarówno amerykański egzorcysta ks. Gary Thomas jak i ks. Thomas Euteneur, prezes organizacji Human Life International podkreślają, że aby doszło do opętania dana osoba musi otworzyć się na działanie sił zła, na okultyzm. Może się tak stać przykładowo poprzez używanie tablicy Ouija, bądź stosowanie innych okultystycznych praktyk.

– Ludzie sądzą, że tablice Ouija są nieszkodliwe. To nieprawda, ponieważ ci, którzy ich używają zaczynają wchodzić w sferę wykraczającą poza naukę, poza fizyczną naturę ludzkiej egzystencji – mówi ks. Gary Thomas.

reszta tu:
http://www.piotrskarga.pl...informacje.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-09, 15:53   

Chichot na cmentarzu

Magia istnieje naprawdę

Zarówno Biblia – Księga natchniona przez Ducha Świętego i spisana przez prowadzonych Jego myślą autorów, jak i Biblia Szatana – natchniona przez zgoła innego ducha i napisana przez satanistę S. La Veya – w pełni zgadzają się co do tego, że: magia istnieje naprawdę, że jest grzechem śmiertelnym bałwochwalstwa i że nie można rozróżniać jej na „czarną” i „białą”. Zasadnicza różnica poglądów polega jednak na tym, że z podanych powyżej powodów nasza Biblia wszelką magię potępia, Biblia Szatana zaś wszelką magię chwali.

http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2388
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-10, 21:03   

Elżbieta napisała: "Czy kwestionujesz przestrzeganie słów kardynała Ratzingera? "

Czyż on też nie jest tylko człowiekiem? Czyż nie może być omylny?!
Wierzyć mamy w Boga i Bogu...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8