Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Nowenna Pompejańska
Autor Wiadomość
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-08, 21:37   

Tę Nowennę ofiarowuję w intencji mojego męża, tym bardziej ,że on zaprzecza kultowi Maryi .
Odmawiam ją w cigu dnia, dzieląc na części, modlę sie gdy jadę samochodem, gdy sprzatam, gotuję obiad i gdy mam chwilę na skupienie i nicnierobienie.
Któregos dnia w trakcie jej odmawiania usłyszałam w głowie mysli, jakieś wulgarne, jakby nie moje, powtórzyły się kilka razy ale gdy skupiłam się na mówieniu Zdrowaś odeszły. Czasami uciekają mysli w różne strony ale to było cos innego. Takie nie moje mysli, gdzieś obok.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-08, 21:51   

lilia napisał/a:
Któregos dnia w trakcie jej odmawiania usłyszałam w głowie mysli, jakieś wulgarne, jakby nie moje, powtórzyły się kilka razy ale gdy skupiłam się na mówieniu Zdrowaś odeszły.


A to znaczy,że modlitwy trafiaja w sedno problemu i są niezwykle potrzebne i skuteczne. Niech Cię Bóg wspomaga. :-D
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 08:04   

Powiem o jeszcze jednym doświadczeniu, które parę dni temu było w moim zyciu.Miałam okropny sen (sen??). Spałam( być może, to było tak ,że połozyłam sie , przytuliłam do męża i w takiej pozycji trwałam kiedy przyszedł ten sen) i nagle na nasze łóżko wskoczyło jakieś zwierzę , które szybko biegło, sypało na nas piaskiem, miałam wrażenie ,że zbliża się coraz bardziej ,że coraz bliżej jest mojej twarzy. Czułam ogromny lęk, chciałam sie podnieść, odgonić i nie mogłam. I się obudziłam. Ulga ,że to sie skończyło. Nie wiem czy to był sen, miałam wrażenie ,że nie zasnęłam jeszcze ale trudno mi to z cała pewnościa steierdzic.Juz bardzo dawno nie miałam takich koszmarów.
To zadziało się w czasie kiedy miałam duże trudności w odmawainiu Nowenny, odkładałam ja na wieczór, nie kończyłam. Po tym snie, na drugi dzień byłam na Eucharystii, przystapiłam do Komunii, i znów spokojnie odmawiam Nowennę.
 
     
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 11:42   

Kinga, Róza dziękuję ;-) wierzę że wytrwam.
Lilia to działanie :evil: który w różny sposób próbuje nas zniechęcić do modlitwy.
Ja mam tak gdy zaczynam się modlić to bardzo często mimo że jestem wyspana i wypoczęsta nagle czuję się śpiaca, znurzona, oczy mi się same zamykają, a gdy mimo to dalej się modlę ustępuje sennosć i odczuwam wielką radość w sercu z tego ze mogę się modlić :-D

z Panem Bogiem
 
     
Ania 5
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-03, 18:54   

Nowennę Pompejańską ofiarowuję w intencji mojego męża, który odszedł od nas (mnie i dzieci - 15 lat córka i 17 lat - syn) do innej kobiety, która też zostawiła swojego męża i ma 3 dzieci - 17 lat, 14 lat i 9 lat. Mąż jak narazie mieszka u rodziców ale chce wynająć z nia mieszkanie. Chce sprzedać również nasz dom, aby żyć bbez kredytów. Ja z dzieć mi na szczęście mam gdzie mieszkać - mam mieszkanie po tacie ale to 48 m2. Bardzo chciałabym aby mąż wrócił do naszej rodziny i do dzieci, wybaczyłam mu i wybaczam każdego dnia to co zrobił. Jesteśmy w kontakcie bo razem pracujemy na weselach, ale sezon weselny niedługo sie skończy i nie wiem co dalej. Ofiarowuję każdą modlitwe, komunię i spowiedź za nawrócenie mojego męza. Od wczoraj dowiedziałam sie o nowennie Pompejańskiej i od razu zaczełam ja odmawiać wieczorem - 4 części. Dzisiaj rano odmówiłam 3 części i niestety gdy mąż przyjechał robić zdjęcia naszego domu nerwy mi puściły i zrobiłam, że tak powiem jazdę. Mimo, że modliłam sie do Ducha św. o dar wytrzymania tej sytuacji to niestety nie wytrzymałam. Powiedzcie mi czy mogę odmawiać Nowennę Pompejanską w dwóch intencjach jednocześnie, czy każda intencja to oddzielna modlitwa. Mam trzy intencje - powrót mojego męża do domu, znalezienie pracu i nie sprzedawanie domu. Bardzo proszę o wsparcie. Jeżeli trzeba będę modliła sie trzy razy dziennie. Z góry dziekuje za odpowiedź i podpowiedź.
Z Bogiem.
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-03, 18:59   Aniu!

Głowa do góry!
Obiecuję modlitwę!
Proś Matkę Bożą, jeśli masz trudności i wzrastanie nie polega na tym, by nigdy nie upadać - trzeba czasem upaść i podnosić się z upadku
to jest jak nauka chodzenia - jeśli ze strachu przed upadkiem zabronisz dziecku chodzić - ono nigdy się tego nie nauczy. Trzeba upaść x razy, żeby się nauczyć chodzić...
Kochać to znaczy powstawać
 
     
Ania 5
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-03, 19:11   

Bóg zapłac za wsparcie, katblo, nie masz pojecia jak ucieszyła mnie Twoja odpowiedź, kocham mijego meza mimo krzywdy jaka mi zrobił - mi i dzieciom. Będę sie modlic i dziękuję za modlitwę. Masz rację, że aby się odbić od dna to należy najpierw się na nim znaleźć i to samo z upadkami.

W iara i miłość to najpiejkniesze dary otrzymane od Boga , no i jeszcze wybaczenie.
Z Bogiem
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-03, 19:27   

Ania, modlić się tak, jakby nic od nas nie zależało a czynić wszystko tak, jakby od nas zależało. I jeszcze żyć na co dzień tak jakby mąż miał nigdy nie wrócić - pozwolić mu odejść, zaufać Bogu że ma lepszy plan niż my...
wierzę że mój mąż kiedyś do nas wróci - jeśli taka będzie wola Boża
Dawno wydawało mi się to niewykonalne - dzisiaj rozumiem w pełni co znaczy być szczęśliwą i kochać niezależnie od okoliczności - to jest ten pokój w sercu, Boży pokój...
I jak upadam, boli, bo dawniej chciałam dać Panu mój perfekcjonizm - ale On go nie chce - chce żebym się dźwigała i ciągle nawracała.
Bo jeśli uznam że nic już nie muszę w sobie zmienić - to chyba pora umierać a ja chciałabym jeszcze żyć - tak pięknie można żyć, nawet niosąc krzyż (dawniej narzekałam na drobiazgi, których dzisiaj nawet nie dostrzegam)
 
     
annamaria64
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-03, 19:47   

Ja również odmawiam Nowennę dziś 31 dzień .Na początku nie było łatwo, ale zawzięłam się bo odmawiam ją w intencji mojego męża.
Dokładnie 27 dnia, a więc gdy kończyłam część błagalną stało się coś dziwnego.
Tego dnia dosłownie nie mogłam wziąć do ręki różańca. Byłam rozdrażniona, w myślach pojawił się starszny mętlik - typu to nic nie da, bez sensu i takie ogólne zwątpienie.Postanowiłam sobie, że skoro teraz nie mam ochoty zacznę dokładnie o wyznaczonej przez siebie godzinie.Nie było to łatwe, bo czułam jakby coś próbowało mi w tym przeszkodzić, patrzyłam na różaniec i ...nie mogłam Go wziąć do ręki.
W końcu, o obiecanej sobie godzinie rozpoczełam się modlić.
Bardzo powoli czułam jak napięcie i niechęć odchodzi.Miałam też takie somatyczne dolegliwosci : robiło mi się gorąco, czułam jak pali mnie twarz od środka i to okropne uczucie rozdraznienia( agresji)
Na szczęscie wszystko mineło i teraz jakoś sobie radzę, ale troszkę jeszcze przede mną. :-|
 
     
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-03, 22:09   

Ja odmawiałam nowennę pompejańską w okresie od 5 maja do 27 czerwca.
To jest naprawdę niesamowita modlitwa i już tęsknię do chwili, gdy znów się na nią zdecyduję. Też miałam przy niej takie "sensacje" jak wspominacie - koszmarny sen, napady strachu, zasypianie w trakcie, ale im więcej dni mijało tym szło łatwiej i naturalniej. A jak wykształca się umiejętność skupienia i wyłączenia z codzienności!
Wymodliłam sobie tą nowenną fajną pracę, która pozwoli mi na razie utrzymać dzieci, jeśli dojdą do tego alimenty od męża :-D

Odmawiałam w intencji męża, no ale to o wiele cięższy orzech do zgryzienia niż moje zatrudnienie.
 
     
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-04, 09:57   

Ja nowennę odmawiałam w miesiącach kwiecień-maj i od przyszłego tygodnia gdy mężowi skończy sie urlop zaczynam następną :-D
To niesamowita modlitwa, pozwolila mi zapomnieć o problemach które same się rozwiązywały. Też miałam ataki :evil: który czasem zniechęcał mnie do odmawiania, ale wytrwałam. I było warto. Odmawiałam ją w intencji odrodzenia naszego małżeństwa i po jej skończeniu odczułam namacalną poprawę. Jednak czuję że następną powinnam odmawiać w intencji mojej przemiany (przedewszystkim wyciszenie i pokorę)
wówczas mężowi będzie łatwiej o zmianę.

z Panem Bogiem
 
     
megg_an
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-16, 14:18   

Witajcie może to głupie jak zapytam ale ja niegdy nie odmowiałam różańca i mam techniczne pytanie bo mam intencje powrotu do zdrowia dostałam informacje, że jest taka modlitwa ale czy trzeba wierzyć bo ja raczej nie kościelna jestem. Kiedyś chyba wierzyłam w Boga ale prze ostatnich kilkanaście lat to nie za bardzo o tych sprawach myślałam. Czy jest sens to odmawiać ? Czy jak się odmawia różaniec to można myśleć o czymś innym czy o tym co się klepie? Porosze o porade naprawdę. Przeciez nie nawróce się tak raz dwa ale czy jest sens to odmaiać czy sobie darować
 
     
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-16, 15:14   

megg_an napisał/a:
Czy jest sens to odmawiać ? Czy jak się odmawia różaniec to można myśleć o czymś innym czy o tym co się klepie? Porosze o porade naprawdę. Przeciez nie nawróce się tak raz dwa ale czy jest sens to odmaiać czy sobie darować


Witaj każdy ma wolna wolę więc nie chcę Cię do niczego namawiać, jednak jeśli masz takie myśli to znak że Bóg sie upomina o Ciebie...
Warto wierzyć w Boga i codziennie się modlic, trzeba sie modlić z wiarą i ufnością, czyli nie klepać tylko skupić na tym co się odmawia, w tym wlasnie tkwi sens modlitwy. Jeśli dla Ciebie to będzie trudne spróbuj po troszku z czasem samam poczujesz jaką moc ma modlitwa, a w szczególnosci rózaniec.
 
     
Ania 5
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-16, 17:12   

Ewulek ma rację, mi też ciężko jest skupic się nad modlitwą, ale się staram. Moje myśli ciągle krążą dokoła tego aby mój mąż wrócił do domu, do dzieci. Staram sie modlić każdego dnia, niestety dwa razy zasnęłam i bardzo tego żałuję, ale w zamian przedłużam modlitwę o dwa dni. Myślę, że moje modlitwy zostaną wysłuchane, bo bardzo wierzę w jej siłę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9