Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Zespół alienacji rodzicielskiej
Autor Wiadomość
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 13:14   

Nirwanna, zanim się dowiedzieliście juz etykieta. Ja Was nie oceniam, widzę tylko wasze reakcje. Nie szukam tutaj siebie, chciałem Wasze oczy skierowac na dzieci, no ale juz wiem, ze to nie to forum.

co do wyrka, Nałóg wyraźnie sprecyzował.

Mam dla was wszystkich dużo życzliwości. Nie wiem dlaczego ktos pisze że sie pultam?
O nagonce napisałem, bo tak to wyglada.

Dziekuję za dobre chęci.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 13:21   

Giaur73,
Witaj,
nie mieszałam w tej dyskusji, ale ją śledzę. Chciałabym wyciągnąć podane przez Ciebie linki do rekolekcji w inne miejsce, aby łatwiej do nich trafiać. W wątkach takie linki swoiście giną , gdy chce się je na szybko znaleźć.
Mam nadzieję,że się nie obruszysz, bo znalezisko Twoje. :-P

A co do nałoga i NORBERTA to chłopaki mają złote serca i robią co mogą ,aby wciągnąć Cię w rozmowę i dyskusję. My tu na forum znamy wiele przypadków najróżniejszych, ale zawsze uzdrowienie zaczyna się od rozmowy i otwarcia. Inna sprawa z kim i czy chcesz rozmawiać? Jedni rozmawiają z ludźmi i otwierają się na Boga drudzy rozmawiają z Bogiem i otwierają się na ludzi. Sa też tacy, którzy milczą ,ale słuchają, bo CI co milczą i słuchać niechcą nie zaglądają tu. :-/
Co wybierzesz zależy od Twojego serca, nikt Cię do niczego nie zmusi.

Zachęcam Cię do pozostania na forum i grzebania w jego zawartości, znajdziesz tu wiele materiałów . Wszedłeś tu , bo jest tu coś co dotknie Twojego serca i pozwoli Ci na siebie i innych popatrzeć z Miłością.

A co do poranienia to masz racje zranieni leczą tu innych rannyh, bo im najłatwiej zrozumieć ból i potrzebę opatrzenia rany.
Tylko głodny wie co to głód, tylko ranny co to rana. Pozostali maja tylko wyobrażenia o takiej sytuacji, nie wiedzę. Ty sam pewnie jesteś ekspertem w jakiejś dziedzinie, a w innych potrzebujesz fachowca. Tu jest analogicznie... :-)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 13:21   

Ale ja się pytam - co wyrko dla Ciebie znaczy? Co nałóg napisał - to ja wiem ;-)
Dla Ciebie to wygląda jak nagonka. My mówimy, że nie jest to naszą intencją. I co z tym zrobisz?
Jakoś tak mam wrażenie, że my widzimy dzieci, ale nie jako oderwane istoty, tylko jako ludzi funkcjonujących w rodzinie, i w oderwaniu od rodziny nie da się ich widzieć
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 13:27   

Irek poniewaz pierwszy mój pazur zabolał.....
Jestem tego świadom....o,k rozumiem nie chcesz otworzyc swego bólu.
Wolisz to nosić w sobie .Irek tylko na co ??? i po co???


Zatem rozumiem że jedyne czego oczekujesz to wolności-tak ????
aprobaty tego twojego wyboru że chcesz życ sam-tak ????


Irku nikt nie chce ci odebrac tej wolności,nikt moralizować,dobra będziemy milczec jak nie chcesz naszych wypowiedzi.

Lecz mam tylko jedna prośbę abys zadał sobie sam pytanie.

czemu wolę sie wycofać ze wszystkiego???
i dlaczego nie spróbuję zdobyc sie na wysiłek coś naprawić????


wiesz wczoraj na polsacie leciał taki nowy program "dlaczego ja"..temat był taki
facet w trakcie wizyty u pediatry dowiaduje się że najmłodsza córka ma inna grupę krwi,i niemozliwe jest aby ze swoją grupą był ojcem.Robi awanture w przychodni,zostaje zatrzymany na komendzie policji,odbiera go zona,krzyczy nie chce jej znać,robi awantury wyprowadza sie do brata-brat poteguje jego krzywdę mówiąc że nigdy nie ufał jego zonie.
Decyduje się pobrac materiał DNA-ustala że fakt to nie jego córka,pobiera następnie materiały od dwóch pozostałych córek.
Robi awantury zone,rzuca obrączką,zarzuca jej zdradę,wykrzykuje ze tyle lat był wrobiony w dzieci.
Żona mimo krzywdy wciąz mówi kocham go,nie chce stracic rodziny-wykonuje sama badania DNA,w między czasie przychodza testy dwóch starszych córek że sa dziecmi tego faceta.

I wiesz jaki był finał??? okazało sie że ta dziewczynka była podmieniona w szpitalu,i 5 lat wychowywali nieswoje dziecko.

Rodzina sie wygrzebała z tego,leczyli razem rany zadane sobie.
Widzisz jak to jest jedna chwila,jedno poddanie sie emocji i krechaaaaaaaaaaa.
I gdyby nie zagryzione zęby tej kobiety(jego żony),gdyby nie olbrzymie zaangazowanie w scalenie rodziny co by sie stało????

wniosek??? bardzo mocno trzeba byc przekonanym o swoich racjach-by nie dokonać spustoszenia.
I wiele odwagi by stanąc i powiedzieć-PROSZE O PRZEBACZENIE-bo zbłądziłem jeżeli faktycznie to mi się zdażyło


pozdrawiam
 
     
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 13:37   

NORBERT, Dzięki za zainteresowanie. Nie zrozum mnie żle, doceniam to co tu próbujecie robić. Ja swój ból otwieram w innym miejscu. Uwierz mi, jestem w dobrych rękach :)
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 13:43   

O,k szanuję to ..zaglądaj do nas jak zechcesz.
Podglądaj Gochę ,czytaj ,nawet kłóć się ,walcz o swoje.


Bo najgorsza jest zawsze jaskina,wycofanie-i powolna egzystencja


Irek nie zrozum mnie żle!!! nikt nie chce zaszkodzic,,,,,,,,,,,,,może to jeszcze nie twój czas???

dobra zmykam ..bo dziś luzny dzien ,ale jestem w pracy!!!........ a szef krąży.

Polecam się na przyszłość ;-) ;-)
 
     
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 13:45   

NORBERT napisał/a:
Bo najgorsza jest zawsze jaskina,wycofanie-i powolna egzystencja

Zgadzam się w 100%
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 14:18   

A ja jeszcze wrócę do Zespołu PAS.
Mysle o tym i wydaje mi sie, że po rozejściu sie rodzicow, chyba nie da sie tak normalnie przejść do porządku dziennego i bez bólu wychowac dzieci.
Myslę, ze zawsze jakiś obraz bólu rzuci sie cieniem na dziecko. Nie wiem jak bardzo byśmy sie starali, jak bardzo chcialibyśmy, żeby było "normalnie"....to chyba sie nie da !
Tak czy siak zjawisko PAS wystąpi .
Przeciez trudno matce/ czy ojcu porzuconemu, przejść nad swoim bólem do porządku dziennego, trudno zamknąc buzie, nie skomentowac, nie zapałakać. Trduno tez osobie, ktorza porzuca być juz wiarygodnym ojcem, czy matką.
Wydaje mi się, ze chyba nie ma się tym zespołem co zajmowac, skoro efekt marny.
Wydaje mi się też, ze zespół ten występuje tez w rodzinach, gdzie sa kłótnie, brak poczucia bezpieczństwa, nie tylko w rodzinach rozwiedzionych. EL.
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 15:01   

Giaur,
piszesz, że mało tu o dzieciach...a ja Ci powiem bo to Ciebie w tej chwili najbardziej interesuje - że o dzieciach tu bardzo dużo - ich temat porusza się na okragło
i choć nie ma aż tak bogatego wątku tylko w ich sprawie to powiem Ci - poczytaj forum...
W kazdym temacie, w kazdym wątku jest wiele o nich...
Temat samych dzieci ciężko oddzielić - bo Rodzina to mąż, żona i dzieci
i kiedy piszemy o swoich przeżyciach, problemach, cierpieniu i bólu często piszemy
o tym jak reagują, o czym mówią nasze dzieci......
A z własnego podwórka - bo chcesz o dzieciach i to jak przeżywaja rozstanie rodziców napiszę, że obojetnie w jakim są wieku przechodzą nad wyraz ciężko i każde na swój sposób....
Dzieci mojej koleżanki wiedziały, o zdradach ojca ale nie mogły nic powiedziec mamie, bo ojciec wywierał na nich presje, że jak powiedzą to będzie ich wina, bo wtedy
może dojść do kłótni i rozwodu. Swoją winę nieuczciwość i niewiernośc przerzucił na dzieci, a one w strachu
dźwigały ciężar, który nie był dla nich przeznaczony...., kiedy wszystko wyszło...
bo zawsze wychodzi...opowiadały o tym co przezywały...dzis ich ojciec nie jest z nimi..
jest z inną kobietą i jej dziećmi, a one...one maja ogromny żal...i nadal jest im bardzo cięzko.
Inny przykład - jak dziecko jest świadkiem sytuacji której być nie powinno, do dziś dnia
a jest już dorosłe dusi to w sobie...nie może powiedzieć tego stronie porzuconej bo mysli, że ta o niczym nie wie, strona porzucona o tym wie, ale nie może porozmawiac o tym z własnym dzieckiem, by nie zwieśc zaufania osoby, od której się wszystkiego dowiedziała...koło zamknięte....,
inny przykład - znajoma rozwiodła się z męzem bo ten ją zdradzał...z pozoru wszystko
poukładane, ale tylko z pozoru..., bo jak ostatnio z nią rozmawiałam to jej dorastający syn choć minęło od rozstania rodziców kilka lat, nadal nie może poradzic sobie z tą sytuacją. Ojciec uwikłany w inny związek, matka próbująca ułozyc sobie zycie z rozwodnikem, który ma małe dzieci...nie jest już tylko dla niego...mimo dorastajacego wieku problemy się nasilaja, dziecko czuje się zagrozone, że matka jego, czas który mogłaby poświęcić jemu poświęca nowemu partnerowi i jego dzieciom...czuje się
prawdopodobnie opuszczone...dzis ta znajoma mówi, że syn chciałby pomimo
rozdźwieku miedzy rodzicami by Ci byli razem...,
ona sama zauważa, że dzieci partnera (choc na poczatku zachłyśniete nową rodziną mamy) mają w sobie taki ukryty żal i tęsknotę za tym by ich rodzice byli razem, ona sama to widzi bo z nimi często przebywa, widzi ich zachowanie, zamykanie się w sobie,
potrzebuja wiecej uwagi sa zazdrosne o nią, że to ona jest na miejscu tym na którym powinna byc ich mama...,
Mój przykład
nastoletnie dziecko, które mówi, że ma to wszystko gdzieś...,
a ja się Ciebie Giaur zapytam, czy rzeczywiście sądzisz, ze dziecko ma to gdzieś...,
czy jest to rodzaj przywdzianej skorupy na sprawy na które jest bezsilne
i bezradne...,na które nie ma wpływu, bo tata tak postanowił....
czy łatwo przyjac dziecku do wiadomości, że ojciec matki nie kocha...czy łatwo z tym zyć???
Zapytam Ciebie, czy to przypadek, czy też wynik sytuacji, że nagle towarzystwo mojego dziecka to dzieci z rozbitych rodzin....,
bo ja jako matka czuje a raczej wiem, ze w tym towarzystwie moja latorosl nie czuje się gorsza, to podobnie jak ja - jest mi łatwiej w tym środowisku się znaleźc
osób porzuconych, bo czuję sie rozumiana, bo nie czuję się, że jestem inna, gorsza, niż wśród szczęśliwych mężatek...
Czy to nie dziwne, że moje dziecko zaczyna mi mówic o swoim srodowisku
i problemach swoich koleżanek i kolegów jak przezywaja rozstanie rodziców....,
choć samo nie chciało skorzystac z pomocy fachowca to we własnym zakresie
z innymi rówiesnikami stara się poszukać psychologa dla kogoś ze swojego otoczenia,
kto w wyraźny dla nich sposób nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją.
Ci rodzice nawet nie zdają sobie sprawy, co dzieje sie z ich dzieckiem, jakie ma mysli,
przez co przechodzi, jak jemu jest trudno, bo kazdy przeciaga swoje zycie jak starą szmatę na swoja stronę...a ja...a ja mam zwiazane ręce bo została mi powierzona tajemnica i nic z nia nie moge zrobic...to podobnie jak wyżej..koło zamkniete.... .
I wszystko wydaje sie takie proste i jasne...wyjść..zatrzasnąc za soba drzwi...,
bo przecież dzieci z tym sie pogodzą..bo tak lepiej niz widzieć jak rodzice sie kłócą....,
no tak wygodnie zasłonić się takim tłumaczeniem,
a ja z własnego dzieciństwa pamietam jedno - choć moi rodzice nie byli wzorcowym małżeństwem - dziś Bogu dziekuję, że sie nie rozeszli, że nie zafundowali mi rozbitej rodziny, choć widziałam jak nie raz drą koty to do dzis pamietam jak jako dziecko płakałam ze słowami na ustach - mamusiu proszę Cię tylko się nie rozwodźcie -
dla mnie to było najgorsze co mogłoby sie w moim dzicięcym świecie wydarzyć,
ale ktos powie kiedys było inaczej, teraz w pogoni za własnym szczęsciem mozna deptac i ranić nawet za cene powołanych do zycia dzieci no i można usprawiedliwić kazdy czyn jesli do szczęscia prowadzi.... .
Giaur, ja bardzo chce by relacje mojego dziecka były z ojcem jak najlepsze,
ale szczerze Ci powiem, że wkurza mie to, że muszę w pewnym sensie oszukiwac moje dziecko...bo widzisz to nie jest proste...osoba która odchodzi, zdradza najczęsciej kłamie i oszukuje do bólu, nie wiem czy zdaje sobie sprawe z tego, ze oszukując mnie oszukuje też nasze dziecko..ja o tym wiem i są ku temu dowody
i co ja mam zrobić...??? zburzyc wizerunek ojca....,
przecież i tak przechodzi swoje...a jak wiadomo każde dziecko chce mieć obraz rodziców jako uczciwych, szlachetnych ludzi...
Jeszcze jedno napiszę- bo o manipulacji i odsunięciu jednego z rodziców był temat.
Chocbysmy nie wiem jak próbowali po rozstaniu układać relacje z naszymi dziecmi,
nie łudźmy sie, że obejdzie się to bez jakiegokolwiek uszczerku na ich psychice,
dzis to mogą byc objawy opuszczenia w nauce, ucieczki z domu do rówieśników,
zaburzona komunikacja z nimi, moczenie nocne, koszmary senne, wypadanie włosów garściami, strach i lęk, bo o to legło ich poczucie bezpieczeństwa, trudność w ocenie sytuacji bo matka i ojciec czego innego chce i co innego mówi, poczucie bycia miedzy młotem a kowadłem bo co innego teraz wymaga i oczekuje od nich ojciec, a co innego matka..., poczucie winy po wizytach u jednego z rodziców, poczucie bycia czujnym
co moge, a czego nie powinienem powiedziec przy ojcu, czy matce....,zbyt szybkie wejście w dorosłość to objawy na dziś, a co pokaże przyszłość?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 15:16   

To było chyba w listopadzie...

Moja córka wróciła ze szkoły ( 2 kl LO) i mówi, że w klasie równoległej popełniła samobójstwo- przedawkowała leki dziewczyna. Mało Ja znali, bo dopiero we wrześniu przyprowadziła się do naszego miasta.
Zostawiła list !
Żeby nie było plotek, dyr szkoły wezwał młodziez na apel, wyjaśnił, próbował wytłumaczyć i poprosił, żeby nie siali plotek, a najlepiej zamknęli temat.
Tak....zostawiła list, a w nim, że odchodzi, ponieważ nie może znieść tego, ze tato zostawil rodzinę i odszedł do innej kobiety.

Karola wróciła ze szkoły bardzo poruszona i mówi do nas - ta dziewczyna popełniła samobójstwo, bo Jej tato znalazł sobie młodą dupę !

Sorry, za wyraz...ale pisze dosłownie. Nasza córka nie uzywa takich słów na codzień...ale była wtedy tak mocno poruszona.....tak mocno !!

Dzięki Ci Panie, że uratowałeś nasze małżeństwo.....bo moje dzieci..... były wtedy tak mocno poruszone !! I One zostały uratowane. Dziękuje Panie !! EL.
 
     
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 15:47   Podziekowania

Dziekuje za dobre intencje. Przepraszam, jesli kogos uraziłem.

pozdrawiam

Irek
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 15:55   

No i Irku dziewczyny rozpisały temat to dobrze!!!!.
Ciesze sie że jedno znalazłaes ze mną zgodne to na 100%.

Irek.....dzieci ciesza się dwójką rodziców-takie bezpieczeństwo widziały przez lata i takiego pragną.

Idiotyczne jest stwierdzenie rzucane na innych forach typu...to sprawa dorosłych dzieci nie dotyczy........
A one sa głuche???
ślepe????

Czują ,widzą,przeżywają nieraz bardziej niż rodzice.
Szukaja lojalności-między rodzicami.

By wkoncu jak to powiedziała mi kiedys moje terapeutka-wyszukać 100% ofiarę(odpowiedzialna za wszysko).

A dokonaja tego dopiero po pełnej i sprawiedliwej analizie typowej dla dzieci.
Wtedy murem staja za rodzicem tym jaki jest w ich pojęciu pełen prawdy.

I tu rola nas dorosłych.
czy droga wielu nam znana i częste słowa..bo manipulujesz dziećmi,bo stosujesz je jako tarczę,bo chcesz poprzez nie zmusić mnie do.....(odpowiednie do wstawienia).
czy prawda ogłoszone wszem i obec.
Nie da sie powiedzieć bo tatuś/mamusia was kocha-tylko nie kocha juz tatusia/mamusi.
Dziecko w zależności od wieku potrzebuje do 1 roku czasu by to zrozumiec,zaakceptować

Dzieci widza i wiedzą więcej niz my sami..tu na forum były przypadki gdy nastolatkowie pisali starali się sami rozwiązać problemy rodziców.

Na koniec napisze tylko to..... lepiej juz chyba byc nieświadomym wariatem ..niż świadomie niszczyc świat dziecka.
A my dorosli??? zachowywujemy się częściej bardziej dziecinnie niz nasze latorośle.

i zawsze będa takie pytania
-nie potrafie znowu rozmawiać z mężęm/żoną-a przeciez z kims obcym potrafię
-nie potrafię na nowo pokochać współmałżonka-a kogos obcego potrafię
-nie umiem zaufac wspólmałżonkowi-do innych jestem taki ufny
-nie umiem powiedziec o swoich pragnieniach współmałzonkowi-do innych buzia mi się nie zamyka.....itd

Czemu???

zatem w czym problem ??? dlaczego nie potrafię???
bo to jest ......

WE MNIE i moim zamknięciu,skorupie,mysleniu,postrzeganiu,odczuciach.
To moja blokada.

a kto ma możliwośc wyzwolic mnie z tej skorupy-blokady????

Ano Bóg i bardzo często poprzez słowa,reakcje,kopniaki od innych.

Tak budzi sie NOWY DZIEŃ

pozdrawiam
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 20:48   

Giaur- Irek, fajnie, że jesteś !
Zobacz ile emocji w Twoim temacie.....tzn, że to jest ważne !!! Pozdro !! EL.
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-16, 21:33   

Ja nadal wierzę, że mój mąż będzie dobrym człowiekiem...kiedyś był! Wiem, że kocha dzieci i wybierze drogę wskazaną mu przez Pana. Ja ją wybrałam...choć bardzo obijam się jeszcze o krawężniki.To przecież jedyna właściwa droga...!
Do zobaczenia w Otwocku!
Pozdrawiam
Gosia

[ Dodano: 2010-03-16, 21:40 ]
A tak apropo, do Norberta...nie nazywaj mnie Gochą, proszę! Dlaczego? Ktoś mnie tak nazywał i to nie jest dla mnie miłe :-( Może kiedyś będzie obojętne....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10