Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Zespół alienacji rodzicielskiej
Autor Wiadomość
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-10, 13:48   Zespół alienacji rodzicielskiej

Witam,

to mój pierwszy wpis.
Poniżej link do opracowania na temat alienacji rodzicielskiej. Myślę, że temat warty refleksji.

http://www.viamedica.pl/g...&indeks_art=124

pozdrawiam

Giaur73

[ Dodano: 2010-03-10, 13:58 ]
Krótko tutaj jestem, dopiero sie przyglądam, ale mam wrażenie, że dzieciom za duzo uwagi sie tu nie poświęca. Może nie potrafie jeszcze docierac do odpowiednich miejsc :-(
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-10, 16:10   

Giaur , to sie w psychologi nazywa Zespół PAS....w Polsce ten problem jest naprawdę w wielkich powijakach !! Niewiele osób chce sie tym zajmować ! A w małych ośrodkach miejskich....ech.....to daleka droga !! Pozdro !! EL.
 
     
Giaur73
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-03-11, 09:30   

Wiem, El. Zczynam o tym czytać. To jest straszny mechanizm. Dzieci cierpią najbardziej
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 09:39   

Myślę mężu, że zaczynasz analizować cierpienie dzieci nie od tej strony co trzeba...działasz tak jak Cię znam. Teraz trzeba sobie wszystko wytłumaczyć.

Dzieci cierpią przede wszystkim z powodu porzucenia ich przez ojca i już nie chcę analizować z jakich jeszcze innych powodów. Mam świadomość moich błędów i udziału w kryzysie...ale to ani miejsce ani czas.
Zespół PAS dotyczy naszych dzieci w niewielkim stopniu. Z mojej strony manipulacja była tylko mimowolna....dzieci widziały/widzą moje cierpienie, gdy Ty zadajesz mi ból. Mimo kilkukrotnych, wykrzyczanych przeze mnie negatywnych sformułowań na Twój temat, po trafnie wymierzonym kopniaku z Twojej strony, zawsze powtarzałam im, że tatuś Was kocha, że to co robi to wynik jego choroby, amoku, że muszą Ci wybaczyć. Odpowiedź była zawsze jedna: Jakby kochał, to by z nami był. Obiecał, że nas nigdy nie oszuka.
Miałeś świadomość, że cios uderzony we mnie, uderza w dzieci rykoszetem...pisałam Ci! Jeszcze nie umiem nie reagować płaczem na kolejne razy.
Modliłam się z dziećmi i modlę nadal o Twoje nawrócenie. Czego jeszcze ode mnie oczekujesz? Mam na ich słuszne argumenty reagować zaprzeczeniem? Najczęściej milczę lub powtarzam jak mantrę, że każdy ma szansę się nawrócić. Niestety, jak wiesz, prawdziwe wychowanie chrześcijanskie dzieci dopiero zaczynam....
zaprzepaściliśmy kilka lat ich życia. Biję się w piersi...nie powinnam zrzucać tak ważnej sprawy na Twoje barki, bo Ty teolog się lepiej znasz....To ja jestem matką, najważniejszym człowiekiem, zaraz po Bogu! Ode mnie zalezy jakie będą!
Irek przecież nawet pozwu nie wycofałeś, w poście zaznaczyłeś: w trakcie rozwodu! Wiesz, że ja tego rozwodu nie chcę, że kłóci się z moimi zasadami! Na Twoim majątku mi nie zależy!
To forum ma za zadanie ratować małżeństwo, a nie je fajnie kończyć...."bądźmy przyjaciółmi!" Dla mnie to fikcja.
Czasem mam wrażenie, że dzieci są mądrzejsze ode mnie. Ja byłam bardzo szybko skłonna Ci zaufać, a one nie. Znowu niestety miały rację.

Wracając do alienacji rodzicielskiej....spory wpływ na rodzeństwo może być naszego najstarszego dziecka, które było przez Ciebie najbardziej oszukiwane. Przedtem nie zwracałam na to uwagi, ale po Twoich sugestiach, odczytuję w tekstach dzieci sporo słów typowych dla Kasi...
Niemały wpływ na postawę dzieci ma również Twoja rodzina, która chciała przekonać dzieci do Ciebie atakujac mnie- matkę. Mówiąc na mnie nieprawdę, a prawdę przeciez dzieci znają, rodzina wywoływała skutek odwrotny: większą niechęć do Ciebie.
Mężu wszystko zostawiam już Bogu....wiem, że dobrą drogę Ci wskaże. Czy nią pójdziesz? Twój wybór.
Pozdrawiam
żona
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 11:23   

Nic dodać, nic ująć...!
NIE BYŁOBY ZESPOŁU PAS, GDYBY RODZICE SIE NIE RoZSTAWALI !!!!!!!!!

A jak to boli ??
Trzeba zapytac wprost swoich dzieci !!
I żadnych tak okrężnych dróg i podchodów , zwyczjne pytanie - czy ciebie moje dziecko boli to, że odszedłem od wasze mamy / taty ???
To będzie najbardziej wiarygodna odpowiedź !!

Moi rodzice sie kłócili, głosno straszyli sie rozwodem.....ech...
Dzisiaj jestem dorosłą kobietą.....a pamiętam tamte chwili tak dokładnie.....boli to do dzisiaj !!!!!
Jak dzisiaj widze jak małżeństwo się kłóci....jak widze przy nich dziecko.....jak widze taki film, czytam książkę....kule się w sobie ! To tak bardzo boli!!
BOLI JAK CHOLERA !!!!!!!!!!!!!!!!!!

Taki ból, to tylko może człowiek- człowiekowi....
to jest potęzne draństwo !!!
To jest trauma dla dzieci na całe życie !!!!

Moi rodzice sie nie rozwiedli.....ale jak sobie tamten czas przypomnę....płaczę ......
......tak to wygląda !!!!
Pozdrawiam !! EL.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 11:34   

Dzięki za link, nie dotyczy mnie osobiscie ale warto wiedziec
Witaj Giaur na forum :-)
Jestescie tu i Gosia i Irek! Pamiętam w modlitwie za Wasza rodzinę, taka gromadka dzieci, pięknie!
Aby dobry Pan dał Wam wiele swoich łask, i kierował waszym zyciem, tak jak on tego chce.
Pozdrawiam
 
     
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 11:41   

napisałem o PAS, bo wielu to dotyczy. Nie mam zamiaru na tym forum toczyć osobistych rozmów ani polemik. Jak obserwuję, większość skupia sie na własnym cierpieniu. Niezależnie od winy, trzeba pomagać dzieciom.
Pewnie, że nie ma PAS jeśli rodzina jest zdrowa, ale jeśli są jej objawy to trzeba na nie reagować.

pozdrawiam wszystkich i dobrej niedzieli życzę

Giaur73
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 14:13   

Witaj, Giaur!
Widzisz, no bo to takie forum, gdzie pełno cierpienia, szczęśliwi rzadko tu zaglądają. Czy większość skupia się na własnym cierpieniu? Pewnie tak. Ale też własne cierpienie jest potęgowane świadomością tego, że cierpią bez winy - własne dzieci... To co? Tylko własnym cierpieniem się zajmujemy? Czy cierpieniem - po prostu rodziny, której jesteśmy częścią?
Masz rację - na objawy trzeba reagować. Ale na objawy najlepiej reagować lecząc chorobę, a nie same objawy. Tak jest zdecydowanie zdrowiej.
Pozdrawiam!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 18:13   

Giaur........piszesz:
Giaur73 napisał/a:
Pewnie, że nie ma PAS jeśli rodzina jest zdrowa, ale jeśli są jej objawy to trzeba na nie reagować


A Twoja? jest zdrowa?
Co robi ojciec jak jego dzieci chorują???
Co robi matka jak jej dzieci chorują?

Jak nie wiecie............. to Wam obojgu podpowiem: usuwają przyczynę choroby
Czyli???? nie rozwodzą się.......
Nie wmawiają dzieciom że je kochają ,że chcą ich dobra,że tylko się im z ich matką/ojcem nie układa.............. dzieci chcą mieć ojca i matkę w domu............ dzieci czerpią wzorce zachowań od ojca.......to ojciec zapełnia zbiornik emocjonalny dziecku............. ojciec buduje wizerunek i szacunek do matki w dzieciach.......

Giaur......dobrze że tu jesteś........dobrze że Malek wyjawiła ,że jest Twoją żoną i matką Twoich dzieci

Irek............. każde małżeństwo można uratować.......... a kryzys ????jest ......... więc???wymaga wysiłku....pracy......... a nie uciekania do innego "wyrka"...... bo tak łatwiej........ łatwiej i przyjemniej dziś................ a zespół PAS???????

Irek................. światła Ducha Świętego.................
 
     
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-15, 08:18   

Witam,

jak wyżej zaznaczyłem, nie zamierzam tutaj przeprowadzać debaty. Łatwo oceniac po jednym wpisie. Aby postawić diagnozę należy porozmawiać z "chorymi".

pozdrawiam Wszystkich życząć Pokoju i Radości

Irek

PS. Dziekuję za dobre słowa...
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-15, 09:05   

Nirwanna napisał/a:
Ale też własne cierpienie jest potęgowane świadomością tego, że cierpią bez winy - własne dzieci... To co? Tylko własnym cierpieniem się zajmujemy? Czy cierpieniem - po prostu rodziny, której jesteśmy częścią?


To prawda , mnie w tym momencie najbardziej boli cierpienie dzieci . Mój starszy syn wczoraj płakał przez GODZINĘ po wyjściu Taty , wychwytuję jego spojrzenia na dzieci , którzy idą z obojgiem rodziców za rękę ...spojrzenie w którym jest smutek ....I choćby nie wiem jak racjonalizować ( co druga strona ze swoją rodziną opanowała do perfekcji ) nie zmieni to faktu , że dzieci najbardziej ze wszystkiego na świecie chcą Mamy i Taty w jednym domu . Gdy patrzę na mojego męża to zastanawiam się jak może zyć ze świadomościa , że jest przyczyna cierpienia swojego włąsnego dziecka....

Zastanów się Giaur jak będzie wyglądać Twoje życie za 20 lat.....Wtedy możesz bardzo żałować decyzji , które podjąłeś , a będzie juz za pózno na zmiany , będziesz miał w świadomości utracone dzieciństwo swoich dzieci , małżeństwo , w którym , pomimo braków , nieporozumień miałeś Kogoś , kto Cię kocha prawdziwie , za nic...a nie tylko zawiera z Tobą układ ....chwilowa namiętność , niby porozumienie dusz....w Twoim życiu był kiedyś ważny Stwórca , więc wiesz bardzo dobrze o co chodzi ...bez Niego nie da się prawdziwe , bezinteresownie kochać ...Hymn o miłości ..wstaw zamiast słowa Miłość swoje imię...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-15, 09:32   

Giaur73 napisał/a:
Aby postawić diagnozę należy porozmawiać z "chorymi".

Irek ale nikt tu nie wystawia diagnoz....

A jak chcesz zachamowac proces w dzieciach???
Czy to co napisał nałog to głupoty???

Irek ja prawie 2 lata jestem w separacji-moi synowie przechodza z ręki do ręki ,z żoną stwarzamy spokój,pokazujemy im że kochamy ich we dwoje.
Jest bezpieczeństwo-bo oni sa najważniejsi.

Ale przychodza dni w których mój najmłodszy zadaje proste konkretne pytanie-tato
dlaczego nie wracasz do domu,kiedy bedziesz razem z nami mieszkać.
Są dni kiedy mój najstarszy zadaje pytanie...tato czy musisz się słuchać we wszystkim mamy.

I co moge Irku-odpowiedziec że tata uraził mocno mamę,że mama się zawiodła,że nie potrafi przekonać się do taty.

że wciąz powtarza tata mnie oszukał ,nie umiem mu zaufać-to mam Irku odpowiadać najmłodszemu???

Nie mówie tego bo wiem ze w ten sposób nastawie ich przeciwko mamie,a tego nie moge zrobić.

Zatem odpowiadam wciąż to samo-tata synku sie naprawia ,by był fajny dla mamy.
I moge tylko liczyc -że pewnego dnia żona mnie zaakceptuje.
Ja wiem podjęte decyzje,chcesz odejśc-mówisz zostańmy przyjaciółmi
.....żona tego nie rozumie???
ale tego Irku nikt zdrowy przy zmysłach nie zrozumie ,i nie dziw się.

A to co chcesz ,to obrazy z amerykanskich seriali,roztańmy sie jak wielcy kumple,spotykajmy sie wspólnie z naszymi nowymi sympatjami.
To fikcja.......
a życie nie jest filmem.
Bo jeżeli nawet tyczy się to dzieci one dojda same prawdy i oskarżą prawdziwego winowajcę.

Byc może ??? nałóg napisał zbyt ostro,ale napisała tez tu twoja żona Gosia-i wiesz Irek co czytam w jej wypowiedzi??
bez względu na to co napiszesz,odpowiesz-twoja żona i dzieci wciąż czekają na ciebie.

Człowieku- wystarczy tylko chwilę zatrzymać się..i wiesz

napisze tylko to ......
wiesz ilu facetów czeka na taką szansę


pozdrawiam
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-15, 09:43   

Giaur, kto w Waszej rodzinie jest chory ??


Masz rację, my na tym forum jesteśmy poranieni...ale my już wiemy, że nasi wspłómałzonkowie też są ...już to wiemy. Ale wiesz.....my tu walczymy o nasze małżeństwa mimo wsztystko.....i dla dzieci też ( żeby przez nas nie cierpiały !!).....a co robią nasi wpółmałżonkowie - gdzie oni są, dlaczego nie tu z nami i nie z nami nie walczą jednak o utrzymanie naszych rodzin, naprawienie i odbudowanie ? Gdzie są...cchesz wiedzieć...często "ratują" się w obięciach innych osób. A dzieci....wydaje im się, że tego nie wiedzą....ale to się wie , to sie czuje !!

Wiesz Irek...za kryzys w małżeństwie odpowiadają obie osoby...a walczy częśto tylko jedna. Może walczy nieudolnie jeszcze.....ale już wie czego chce...chce odbudowac jednak i mimo wszystko. Po co.....ponieważ złamanie przysięga danej współmałżonkowi przed samym Bogiem....nie jest rzucaniem grochem o ścianę.

Boli....boli rozpad, bola rany wzajemne.....ale obiecywaliśmy być ze soba zawsze i na dobre i na złe ....teraz jest to złe....i mam porzucić, odejśc, obrazić się.....?? A dlaczego nie ratowac ??

A w przysiędze było- co Bóg złączył, człowiek niech nie waży się rozłączać.....i wiesz , my nie mamy takiej odwagi !

Fajnie, że tu jesteś Giaur !!! Jesteś nielicznym z naszych współmałżonków, którym zechciało się chcieć !! Mam wrażenie, że Twoje bycie tu, to nie przypadak .....mam wrażenie, że TY sie nie poddałaś .... TY szukasz..drążysz, szukasz wyjścia, rozwiązania...!! Jesteś wielki !!! Pozdro !! EL.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-15, 11:42   

Irek........... dasz ze sobą porozmawiać?

[ Dodano: 2010-03-15, 12:02 ]
A diagnozy nie mam zamiaru stawiać............. Ty sam ją sobie wystawisz....wiesz kiedy?
Jak dasz sobie szansę jej wystawienia
A Ty już tę sznsę zaczynasz sobie dawać.......... bo uchylasz otwarte drzwi swojego jestestwa.......swojego poczucia krzywdy..............

Irek.............. każdy kryzys zaczyna się od zatykania kanłów komunikacji małżeńskiej.............. to zwykle jest proces dość długotrwały.

Efekt???? Subiektywne odczuwanie braku miłości przez obie strony.A czym spowodowany?????
A spowodowany jest karaniem brakiem miłości za brak miłości

A czym???cichymi dniami............ zachowaniami biernoagresywnymi............ subiektywną nienawiścią............ subiektywną agresją...... subiektywnym gniewem.......

Irek............... jeszcze raz napiszę...............fajnie że tu wszedłeś chłopie........ masz naprawde szansę na to ,by Wasze małżeństwo,Wasza rodzina była fajna i szczęsliwa.

Irek............. KRYZYS jest zagrożeniem,ale KRYZYS jest też ogromną szansą

Jestem alkoholikiem............ kryzys był i jest udziałem naszej rodziny.......... ale tak naprawdę to nigdy nie byliśmy tak szcześliwą rodziną..........mimo nałogu............mimo kryzysu.......ogromnego kryzysu.......... a może właśnie dlatego.

Irek............. oby Ci się chciało chcieć pobyć tu,na forum,poczytać............. dać sobie ,dzieciom i żonie(Malek) szansę............... Bo Ty ją już masz(tę szansę)

Pogody Ducha Irek...............

ps.Polecam Ci Modlitwę o Pogodę Ducha do medytacji...........
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9