Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomóżcie mi
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-01, 19:57   

NORBERT,
No widzisz,a żona zechce wziąć Ciebie jako kotecka w worecku? Może czasem trzeba ryjek wystawić i wąsikami poruszać, żeby nieco zonkę zachęcić.
Pamiętasz jak działąły wąsiska Zagłoby? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-01, 20:39   

kinga2 napisał/a:
No widzisz,a żona zechce wziąć Ciebie jako kotecka w worecku?


Na wstepie chudy misku(sorry za zasmiecanie)


kingo-czy zechce????

kota w worku to juz jak to sie mówi dawno kupiła :-P :-P :-P

powinienem sie raczej martwic by nie odkryli mnie dopiero archeologowie :lol: :lol:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-01, 20:45   

NORBERT napisał/a:
powinienem sie raczej martwic by nie odkryli mnie dopiero archeologowie


A jakaż to będzie romantyczna historia......... :lol:

Zamiast Romeo i Julia :arrow: Żona i archeologia :-P :lol:
Jakże delikatnie i subtelnie trzeba się obchodzić z każdą mumią.............. :-D

Chudy miśku mam nadzieję,że nasza głupawka poprawiła Ci nieco humor.
 
     
chudy-misiek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-01, 21:41   

Dziękuję Wam serdecznie za te posty.Humor na pewno mi poprawiły :lol: Dały również dużo do zrozumienia :roll: Na pewno opinia osób bezstronnych które patrzą na to z boku jest bardzo ważna.Czy jednak uważacie że powinniśmy udać się do poradni przy diecezji?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-01, 21:45   

chudy-misiek napisał/a:
Czy jednak uważacie że powinniśmy udać się do poradni przy diecezji?

To nigdy nie zaszkodzi, a pomóc wiele może. Pozwoli Ci przede wszystkim spojrzeć na wszystko z perspektywy tzw."obok". Praca z terapeutą otworzy Cię na postrzeganie siebie i własnych decyzji nieco inaczej, gdyż jako ludzie mamy tendencję wybielania się i pomijania niewygodnych elementów naszego charakteru. To nic złego, ot ułomność.
Wielu z nas leczyło sie wielotorowo.
terapie, rekolekcje, intensywne życie duchowe, forum itd...
Moim zdaniem idź. Idź nawet sam.

Nasza baza danych:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=1276
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-02, 06:36   

kinga2 napisał/a:
A jakaż to będzie romantyczna historia.........

Zamiast Romeo i Julia Żona i archeologia
Jakże delikatnie i subtelnie trzeba się obchodzić z każdą mumią..............


:-) :-) Kingo........pikne....pikne.......

Zakończe to wierszykiem......

Wrzuciła raz Pani do wora misia
niech sie naprawia zwierzak od dzisiaj

I mysli sobie mam sporo czasu
pójdę na spacer,może do lasu???

I szła polaną w słonku złoconą
a na niej kwiatki kuszące swa wonią


I tak sie woni kwiatków poddała
że o misiu w worku już zapomniała


A morał z bajki dla tej chwili
to co zaczniecie ,kończcie moji mili

bo zamiast naprawionego swego misiaka
z worka wyjmiecie już tylko zderchlaka



.................. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: 2010-02-02, 07:55 ]
chudy-misiek napisał/a:
Czy jednak uważacie że powinniśmy udać się do poradni przy diecezji?


Chudy-miśku.........czy warto????..........pada pytanie...a ja zapytam

czy warto było sie żenić????

skoro znajdziesz odpowiedz że warto było się żenić
-znajdziesz i odpowiedz czy warto iść........


trzym się chłopie i do dzieła ;-) ;-) ;-)
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-02, 09:39   

chudy-misiek napisał/a:
Dziękuję Wam za wsparcie.Dziękuję Mami bo jest chyba w tym jakaś prawda.Tylko nie potrafię od żony się dowiedzieć co było przyczyną jej kryzysu.Twierdzi że wszystko.Najgorsze jest to że nie widzi we mnie nawet przyjaciela :-(



Jesteście ze soba 6lat, brak w waszym związku bezpieczeństwa, wciąż nowa praca, wyjazdy za praca i pieniędzmi, brak stałości, wciąż nowe pomysły na życie …to nie sprzyja niczemu dobremu…
pewnie to sprawiło w zonie brak poczucia bezpieczeństwa na jutro… widzi za to w przyjacielu, kogoś dojrzałego, który ma ustabilizowaną sytuacje, o jakiej ona marzy, ten ktoś daje jej poczucie, że jest zaradny…
/pomijam fakt iż to iluzja jaką sie mami zona.../
jednak jak to jest z toba…jak wspierasz żone w tych chwilach? jak ty potrafisz żone wspierać...
Musisz okazac się silnym mężczyzna, głowa rodziny, która zapewni rodzinie, dzieciom, zonie … a na pewno wtedy żona się otworzy i zobaczy to czego oczekuje…
Psycholog dla ciebie najpierw, byś wzmocnił swoją samoocene i wartośc mężczyzny, byś widział się kimś władnym swojego zycia… dopiero tak wzmocniony siła możecie razem korzystac z terapii dla par, by ulepszyć komunikacje między soba, nauczyć się okazywac drugiej stronie czułośc i zrozumienie, pomoc w życiu na co dzień…
 
     
chudy-misiek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-02, 12:13   

Dziękuję Mami za Twoje posty naprawdę mi pomogły i sporo wyjaśniły.To co napisałaś jest niestety prawdą :cry: Dzisiaj umówiłem się do psychologa przy diecezji.Czas zacząć nowe życie.Może inaczej ulepszyć,poprawić swoje dotychczasowe życie.Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję.
 
     
damara
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-02, 12:39   

Witaj Miśku :-)
Dobrze się stało, że znalazłeś to forum. A bardzo dobrze zrobiłeś wracając z zagranicy żeby ratować to co dla Ciebie najważniejsze - rodzinę. Myślę, ze teraz może być już tylko lepiej, choć nie koniecznie łatwiej i przyjemniej :-P . Bardzo dobrze, że jako mężczyzna i głowa rodziny pragniesz szukać i znaleźć rozwiązanie dla waszego kryzysu. Uważam, że dzięki Twojej postawie masz bardzo duże szanse na zażegnanie go :-D .
Tak jak to już napisali przede mną inni "sycharowicze", uważam że teraz powinieneś się skupić na sobie, oczywiście bez szkody dla rodziny. bardzo ważne jest abyś miał świadomość tego co się dzieje w Twojej rodzinie i że jesteś wstanie wpłynąć na dalszy tok wydarzeń. Nie skupiaj się na tym, aby zmieniło się zachowanie i myślenie Twojej żony. Skup swoją energię, siły i determinację w ratowaniu rodziny na swoich możliwościach, swoim samodoskonaleniu jako mąż i ojciec :mrgreen: Wierzę, że ten wysiłek będzie Ci się opłacał zarówno teraz jak i w przyszłych latach waszego małżeństwa.
Nie wiem czy lubisz czytać, ale potraktuj polecane tu książki jak obowiązkową lekturę, gwarantuje Ci że bardzo wiele skorzystasz Ty i Twoja rodzina.
Ja polecam takie tytuły jak ; "Warto naprawiać małżeństwo", "Warto być ojcem"
Jacka Pulikowskiego, "Sztuka wyrażania miłości" " Jak ocalić małżeństwo". "Rozwiązania, które przynosi miłość" - Gary Chapmana.
Myślę, że znajdziesz te tytuły w bibliotece lub w księgarniach.
Im więcej będziesz wiedział i przeanalizujesz to pod kątem Waszego małżeństwa tym mniej popełnisz błędów i szybciej wyjdziesz z kryzysu. Czego z całego serca Wam życzę.
Na co-dzień zapraszam Cię do modlitwy:

Modlitwa o wytrwałość w miłości

Boże, który wychodzisz na spotkanie zbłąkanej owcy i wszystkim słabym otwierasz ramiona. Wyznaję Ci, że nie umiem kochać. Gdy przebywam, w samotności, tęsknie za tym, którego mi dałeś. Źle mi jest bez niego i ciągle o nim marzę, ale gdy tylko jesteśmy z sobą razem - nie umiem pozbyć się egoizmu, opanować języka i być dobrym dla człowieka, którego przecież kocham.
Czemu jest we mnie tyle uporu i opryskliwości? Dlaczego kochanej osobie próbuję narzucić własne zdanie? Dlaczego nie liczę się z tym, co ona odczuwa i sprawiam, że bywa jej ciężko i źle. Dlaczego niszczę otrzymany od Ciebie dar naszej miłości? Przebacz mi, Boże, moje samolubstwo, złośliwość i brak opanowania. Pomóż mi wynagrodzić wyrządzone przykrości. Daj nam radość wzajemnego zrozumienia bez słów.

http://www.mbkp.info/modlitwy/walenty.html

Niech Bóg Ci Miśku błogosławi w Twoich staraniach :->
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-02, 14:25   

NORBERT napisał/a:
A morał z bajki dla tej chwili
to co zaczniecie ,kończcie moji mili

bo zamiast naprawionego swego misiaka
z worka wyjmiecie już tylko zderchlaka


Rewelacja. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

A może założmy kącik humoru i poezji? Ciekawe,że inne fora mają może i nam się przyda? :-D
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 09:53   

Możesz skorzystac tez i z tej formy pomocy, bo w kryzysie cierpi cała rodzina, dzieci przede wszytkim…
co prawda masz dzieci w wieku poniżej 7 lat ale zadzwoń i dopytaj

Dolnośląskie Centrum Psychoterapii we Wrocławiu
zaprasza na „Ferie dla rodzinki” - bezpłatne warsztaty i spotkania psychoedukacyjne dla dzieci (w wieku 7-13 lat) i rodziców, które odbędą się w siedzibie DCP w dniach 11 i 12 lutego 2010.

zaprasza wszystkich rodziców chcących wspierać rozwój psychologiczny swojego dziecka,
warsztaty dają możliwość twojemu dziecku spędzić czas wolny od szkoły na wypoczynku i rozwijającej zabawie.
Dla rodziców cykl warsztatów mających na celu: wzmocnienie kompetencji wychowawczych, poprawę umiejętności komunikacyjnych z dzieckiem i partnerem, poszerzenie wiedzy na temat rozwoju własnego dziecka, jego potrzeb i zdolności, naukę radzenia sobie w sytuacjach trudnych wychowawczo i dbaniu o własne zasoby i rozwój osobisty.

Warsztaty dla Dzieci:
1. "Ja i mój świat, czyli rozwijanie kompetencji społecznych u dzieci"
2. "Nie Pękaj - Trening Inteligencji Emocjonalnej”
3. "W Krainie Moich Marzeń i Fantazji”
4. "Pokochaj siebie”

Warsztaty dla Rodziców:
1. "Moje dziecko rośnie i rozwija się”
2. "Szczęśliwa Mama - jak się odnaleźć w nowej roli"
3. "Jak rozmawiać z dziećmi, żeby nas słuchały, czyli podstawowe zasady skutecznej komunikacji z dzieckiem"
4. "O umiejętności rozmawiania - sposoby udoskonalania związku"

Zapisy na bezpłatne warsztaty (liczba miejsc ograniczona):
telefonicznie: (71) 332 36 70, (71) 361 60 35
e-mailowo: info@dcp.wroclaw.pl
on-line: dcp.wroclaw.pl (zakladka Akcje Psychoedukacyjne)

Szczegółowe informacje o poszczególnych warsztatach dostępne są na podstronie Akcje Psychoedukacyjne.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-03, 15:05   

mami,
Wpisałam wynalezioną przez Ciebie strone do poradni psychologicznych. Dziękujemy za powiekszenie naszej bazy danych. :mrgreen:
 
     
chudy-misiek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-07, 12:26   

Wczoraj przeprowadziłem szczerą rozmowę z moją żoną.Jestem przerażony odpowiedziami.Spytałem się czy jest wstanie mnie zdradzić.Odpowiedź brzmiała:TAK.Drążyłem dalej temat.Co wynikło?Zdradziła mnie (ponoć) dwa razy.Przyleciałem z Anglii na urlop wyleciałem z powrotem(głupi !!bo myślałem że pieniądze są potrzebne)Wtedy żona mnie zdradziła ze swoim "przyjacielem"(po raz pierwszy).Najgorsze jest to że po raz drugi zdradziła mnie jak wróciłem do Polski ratować małżeństwo.Wynajeli sobie pokój w hotelu w ciągu dnia i tam to zrobili.W przyszłym tygodniu moja żona jedzie do Warszawy na konferencję (oczywiście ze swoim przyjacielem).Wczoraj jeszcze powiedziała mi że go kocha.Tylko facet ma 52 lata i jest żonaty,ma dwoje dzieci(dorosłych).Myślę o wyprowadzeniu się z domu ale z dziećmi na tydzień do mamy.Później zobaczę czy wrócę.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-07, 12:37   

Misku choc to brutalnie zabrzmi.......ciesz sie że choc ma odwage powiedziec prawdę.
Wiesz wielu zdradzających nie stac nawet na to.


Ratuj dzieciaki od chorego układu-bo je będzie to najbardziej boleć


pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9