Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Mój mąż pije i kłamie
Autor Wiadomość
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 13:31   

mami napisał/a:
nie pozwalasz dorosłemu mężczyźnie dorosnąc
a ty bardzo chętnie wziełąś role matkowania po teściowej nad mężęm... nawet z nia rywalizujesz o syna.. co wywołuje bunt w starszej seniorce bo czuje sie ważniejsza osoba w zyciu syna...

Co mam zrobić żeby dorósł ma już czterdziestkę na karku,chciał iść na wcześniejszą emeryturę ale ja mówię najpierw trzeba mieć gdzie mieszkać,jego matka mówi do niego w mojej obecności żeby szedł na emeryturę i pracował na roli bo mają hektary i to mówi jeszcze takim szantażem że jak nie to sprzeda gospodarstwo i kupi se coś mniejszego,przed ślubem mówiła że sprzeda dom i idzie do domu starców a mnie nawet o zdanie nie zapytali czy ja chcę na tej wsi mieszkać ,czuję się jak martwy przedmiot który można przestawić gdzie chcesz i kiedy chcesz bez pytania.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 13:40   

Rusłana napisał/a:
jego matka mówi do niego


Rusłana napisał/a:
ale ja mówię najpierw


a gdzie w tym wszystkim mąż...dwie kobiety wiedza co dla niego dobre... i na przemian ze soba wlaczą o to co dla niego będzie lepsze...a wszystko z pozycji co WEDŁUG was jest dobre... a gdzie w tym mąż

by dorósł nawet mając 40 musi zaczać móc decydować co dla niego dobre...dla niego, nie dla was...tak by w efekcie zobaczył swoją odpoweidzialność za siebie potem za innych..nie można być odpowiedzialnym za kogoś jak sie najpierw za siebie nie może, nie umie, bo sie tego nie może i nie pozwala...
 
     
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 13:50   

Ja też chce sobie dobrze zrobić a nie sprzeczam się z teściową co dla niego dobre ja z nią nie dyskutuję,znam jej światopogląd,ja ją słucham ona mnie nie pyta a ja się nie odzywam,kiedyś mówiłam jej że chcemy kupić mieszkanie.
Żeby mąż dorósł muszę jechać na tę wieś i złożyć siebie w ofiarę?dodam że przed ślubem on sam mi powiedział że nie będziemy mieszkać z teściową,jego słowa to"nie będę robił w glebie" ale jego zdaniem jak coś kiedyś obiecało się to to jest nieważne,przedawnione
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 13:57   

Rusłana napisał/a:
żeby dorósł muszę jechać na tę wieś i złożyć siebie w ofiarę


nic nie musisz... skąd parcie na mus...
można siągnąc po inne rozwiazania...
czasem bolesne dziś...jutro mogą okazać sie słuszne...ale nigdy nic na siłe... czuć sie ofiara to wygodniejsze... bo w samym stwierdzeniu kryje sie odpowweidz nie mogłą temu zaradzić...a możesz...tyle, ze czasem inne rozwiazanie to nasz też ból ale i tez szacunek do siebie... a i dla innych powód do przemyśleń...
pod tytułem
- kto w moim zyciu jest najważniejszy... dla mnie..matka, zona...

a tak jest kłótnia o prawo do włąsnych potrzeb każdego... i kazdy jej ma i ty, i tesciowa i mąż
i każdy je na swój sposób broni... jednak na dziś dzień ty Rusłana... z racji ze czujesz sie ofiara przegrywasz z tesciowa i mężem co w oczywisty sposób wpływa na twoje emocje... złość i gniew..
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 14:24   



Mami
mami napisał/a:
kto w moim zyciu jest najważniejszy... dla mnie..matka, zona...



Mami widzisz w tym samym momencie życiowym byłam ja,do dzis nie moge sobie wybaczyc ,że wtedy nie podjełam dojrzałej decyzji,dzis przez nia płace dużą cenę.
Było mi tez żle u teściów tez nikt nie pytał sie mnie o nico a ja cóż dałam sie zaszczuc. Dzis postawiłabym warunek mężowi wyprowadzamy się na swoje,Ty jestes mężczyzna zrób wszystko abys znalazł dla nas mieszkanie ,ja ci w tym pomoge.
Miałabym dwie pieczenie upieczone na raz,czyli postawa męża wobec rodziny i postawa męża wobec mnie osoby ,która twierdził że kocha.
Tak dzis napewno bym zrobiła.


Rusłano masz szansę ale nie wiem czy na tyle odwagi ,jest ci źle czujesz sie nie szanowana ,przy teściowej lepiej nie będzie tylko gorzej podejmuj decyzje,według mnie nawet samodzielna wyprowadzke i zobaczysz jakiego masz męża?

Może sie otrząśnie z tej miłości matczynej,niech sobie odpowie po co zakładał rodzinę?
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 14:24   

[quote]Żeby mąż dorósł muszę jechać na tę wieś i złożyć siebie w ofiarę?[quote]

To na pewno nie będzie "ofiara", która jego zmieni na lepsze, a ofiary mają to do siebie, że lubią podnosić poprzeczkę... Ta już jest z poprzeczką - bardzo wysoko. Jak będziesz życ Rusłano, na wsi, skoro wsi i wszystkiego, co się z nią wiąże nie lubisz... Już to widzę Twojego męża z butelką piwa w ręce i w "gumofilcach", czy jak tam zwą te obuwie...
A Ty? Przecież i z pracą będzie wiekszy problem... Na Twoim miejscu nie szukałabym nowych problemów ( ta teściowa...), ale próbowałabym rozwiązywać te, które już są, a są - poważne... Ofiarą nie zmienisz swojego męża.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 14:54   

Rusłana napisał/a:
Ja też chce sobie dobrze zrobić a nie sprzeczam się z teściową co dla niego dobre ja z nią nie dyskutuję,znam jej światopogląd,ja ją słucham ona mnie nie pyta a ja się nie odzywam


po latach wychowywania za pomocą metod babuni….

... Dziewczynka powinna szanować autorytety i wiedzieć, kto tu rządzi.
Dlatego nie powinna niczego odmawiać swoim dorosłym opiekunom, krewnym, nauczycielom, korepetytorom, spowiednikom i lekarzom. A także listonoszom, strażakom, policjantom i innym ofiarnym służbom mundurowym, nie mówiąc o urzędnikach administracji państwowej i wszelkich innych szacownych instytucji.
Każda dziewczynka powinna wiedzieć, że jeśli jest bita albo wykorzystywana przez silniejszych, to jest to wyłącznie jej wina.
Krótko mówiąc, zasłużyła sobie.
Dziewczynce nie wypada chcieć i nie wypada nie chcieć.
A gdy ją ktoś zapyta, czego chce, powinna odpowiedzieć: sama nie wiem
.Dziewczynka powinna się bać, wstydzić i brzydzić i najlepiej się do tego nie przyznawać
- dzięki takiemu ułożeniu dziewczynka, gdy stanie się kobietą, będzie wiedziała, jak poruszać się w świecie. A w szczególności zrozumie, że gdy ją boli, to tak naprawdę nie boli. Gdy jej się chce, to tak naprawdę jej się nie chce, a gdy nie chce, to właśnie chce. Gdy płacze, to histeryzuje i jest niewdzięczna. Gdy się na coś nie zgadza, to jest wredna i cyniczna. Gdy się cieszy, to się wygłupia albo jest pijana……


I dziś po latach ta dziewczynka musi się nauczyć posiadać i wyrażać własne zdanie, nauczyc wyrażania opinii, krytyki, własnych potrzeb i zyczeń

Niby dlaczego ja się mam zmieniać? Ktoś znów powie…
a dlaczego dziś ci źle.. bo nie nabyłaś tej umiejętności w relacjach z innymi dla tych co znów pomyslą… i znów ja nie on
 
     
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 15:22   

Kiedy chodziliśmy nu kurs przedmałżeński ksiądz mówił że po ślubie ja mam słuchać męża a mąż mnie a rodziców już nie rodzicom należy się uwaga,szacunek,pomoc,można zapytać o radę ale decyzje podejmuje się z mężem,żoną tym się próbuję kierować się w swoim małżeństwie,denerwuję mnie i mówię o tym mojemu mężowi że jak załatwia jakieś sprawy to adres do korespondencji podaje adres swojej matki a ona potem czyta nasze listy i nie raczy pomyśleć że może ja nie życzę żeby czytała nasze listy,a jak jesteśmy na wsi i ja chcę w niedzielę iść do kościoła to mi opowiada wszystkie ploty o swoim proboszczu i myśli że jak oni nie chodzą to ja też powinnam tak postępować ale mówiłam jej że nie idę na Mszę dla jej księdza lecz mam własne potrzeby duchowe.
W ogóle to mamy problem z alkoholem i kłamstwem a nie teściową,nie kłócę się z nią a ni z mężem na ten temat,to są takie moje wewnętrzne rozterki,obawy typu co się stanie jeśli mąż po pijaku kogoś przejedzie i ja sama zostanę bez wsparcia nie ma co liczyć na teściową ba mąż sam okłamał ją i to był jego pomysł bo ja mówiłam powiedz prawdę że auto kupiliśmy na kredyt a nie za za moje oszczędności bo on za swoje18lat pracy ani grosza nie zaoszczędził :-/
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 16:48   

Rusłana............ a może tak lektury????
-Miłośc wymaga stanowczości
-Pomiędzy męzczyzną a kobietą
-Kobiety są z Venus a Meżczyzni z Marsa
-Warto byc ojcem
-Warto pokochac teściową
-Jak słuchać by nastolatki do nas mówiły,jak mówić by nas słuchały(bo Twój maz podobno to duży dzieciak)
- w necie są kazania o.Salija. o.Pelanowskiego ,o. Augustyna i wielu wielu innych

I do słuchania:
-x.Pawlukiewicz (mieszkasz w W-wie to 96.5 godz.22.00 w każą niedzielę )
- sobota o 22.00 96.5 i Poradnia uzależnień
- sporo linków do słuchania podaje Kinga i to bardzo ciekawych.
-w archiwum sa nagrania z rekolekcji dla Sycharków i wykłady Jacka na temat jakbu Ciebie dotyczący

Do zrealizowania w njbliższej przyszłości sa rekolekcje dla małżeństw terminy na stronach: www.małzenskiedrogi.pl i www.spotkaniamalzenskie.pl.


Czy podawać więcej propozycji doszkalania się w komunikacji małżenskiej ???

[ Dodano: 2010-01-26, 16:49 ]
nie mówiąc już o czytaniu forum i pisaniu o swoich odczuciach i wizjach
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 17:55   

Rusłana napisał/a:
W ogóle to mamy problem z alkoholem i kłamstwem a nie teściową,nie kłócę się z nią a ni z mężem na ten temat,to są takie moje wewnętrzne rozterki,obawy


Nie analizuję jakie mąż ma problemy choć one oczywiste... bo ty nie masz wpływu na nie... Ważne jakie ty masz i co z nimi możesz zrobić ....
coz, lepiej ja jestem ok, nic nie muszę, to mąż musi przestać pić...
Gdyby tylko on przestał pić to by było cacy...
Dwa razy do roku jest be... Reszta 363 dni też jest be dlaczego?
Przecież nie pije... Bo alkohol to nie pierwszy problem w waszym związku...
Choć ty myślisz, że tak bo w takim wypadku ty nie musisz się zmieniać...

Pytanie tylko dlaczego wybrałas za męża 40 letnią osobe z problemami, nalogami i nie odciętą pepowina... Jakie swoje problemy tym były realizowane?
Ale rozumie...jesteś jeszcze nie gotowa do przyjęcia o sobie prawdy pod tytułem
- skoro wybrałam taka osobę coś ze mną musi być nie tak...inaczej widząc kogoś z takimi problemami od samego początku bym uciekała...zamiast starać się go nawrócić...pomoc wyzwolić od wpływu matki czy też alkoholu...
Wszystkie tak mamy, ...do momentu aż nie staniemy w prawdzie o sobie ...pozdrawiam
 
     
nefertari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 19:12   

wiesz ja wiem jak trudno układac relację z męzem gdy obok jest zawsze mądrzejsza , bardziej doswiadczona i niezbyt chetnie do Ciebie nastawiona tesciowa.....

Twój mąż ustala z nią coś a Ty z boku bo sie nie znasz bo ie powinno Cię to interesować

Jak ty od niego czegos wymagasz to on pod płaszczyk mamy..........

Co do tego samocodu przypomiało mi sie jak moja tesciowa miała pretensje ze ze ślubnych pieniążków nie kupilismy nowego samochodu bo to jest najważiejsze............
takze rozumiem popęd mza do chęci posiadania nowego auta sa ludzie dla których tylko to sie liczy

A to ze jezdzi po pijaku to juz inna historia to taka wyższośc ja ponad prawem jak napisał nałóg pewnie Pan Wadza
 
     
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-27, 11:49   

mami napisał/a:
coz, lepiej ja jestem ok, nic nie muszę, to mąż musi przestać pić...
Gdyby tylko on przestał pić to by było cacy...

ja też idę na ustępstwa na drugim końcu Polski mam matkę która mieszka sama ojciec nas zostawił jak miałam 5 lat,matka choruje na gruźlicę ale ja nie mówię mężowi a może zamieszkamy z moją mamusią w jednopokojowym mieszkanku lecz chcę mieć własną rodzinę a nie być dodatkiem czyjejś,mam też dziadków na wsi a kuzynka babci podarowała mi dom i 15 arów ziemi koło dziadków ale on nie chce tam na stałe zamieszkać tylko w odwiedziny tam jeździmy natomiast teściowa ma teścia pod pantoflem i dwie córki i wnuków w sąsiednich wsiach ze szwagrami którzy mieszkali z teściową i zaczynali regularnie upijać się ale już każdy ma swój dom i nie piją.Teściowa to taki generał który tam wszystkim rządzi i decyduje a ja też jestem takim sobie generałem w domu mi mówili że muszę być odpowiedzialna za swoją przyszłość i sama podejmować decyzje nigdy mi nikt nie mówił idź na studia tam,do pracy tu ,mieszkaj siam nie chcę płynąć z prądem jak mój mąż mam marzenia i chce je realizować a w rodzinie musi być dowódca a nie tak że teściowa mądrzejsza to niech nami baranami pokieruje.
Mam dziadka ma 85 lat jest chory już nie widzi nie chodzi a moja teściowa mi mówi że po co my do niego jeździmy trzy razy do roku że jak stary i cię nie pamięta to niema po co wam tam jechać a mój dziadek był dla mnie jak ojciec nauczył łapać ryby jeździć rowerem doić kozy i teraz jakaś niemiła"istota"mi mówi że mam zapomnieć że mam matkę babcię dziadka którzy mnie kochają i mojego męża też?ona wie że ja nie chcę z nią mieszkać i pyta mnie po co wyszłam za jej syna odpowiadam że z miłości to ona nic odpowiada i se zastanawia się pewnie nie zna słowa miłość.
mami napisał/a:

Pytanie tylko dlaczego wybrałas za męża 40 letnią osobe z problemami, nalogami i nie odciętą pepowina... Jakie swoje problemy tym były realizowane?


Wtedy miał 33 lata widywaliśmy ze dwa razy na miesiąc ja byłam w Krakowie on w Warszawie wiecznie tęskniłam za nim czekając co dwa tygodnie na kolejne spotkanie,wierzyłam w wymówki że popija bo jego matka nie chce mnie znać i że on nie będzie jej słuchał i pytał o jej zgodę na ślub,on zawsze miał dobry humor wszystko wiedział,znał wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania,czułam się z nim bezpiecznie i pewnie ale dzisiaj wiem to alkohol robił go takim ideałem.
nefertari napisał/a:
Co do tego samocodu przypomiało mi sie jak moja tesciowa miała pretensje ze ze ślubnych pieniążków nie kupilismy nowego samochodu bo to jest najważiejsze............
takze rozumiem popęd mza do chęci posiadania nowego auta sa ludzie dla których tylko to sie liczy


a my od teściowej dostaliśmy 100zł.można chyba tylko samochodzik zabawkę kupić.
Moja była niezadowolona że mąż kupił pierwsze auto krytykowała wszystko:po co ,za duży (bo to kombi)i tak dalej,wszystko na nie a ja jej i szwagierkom mówię czas od czasu że zbieram na własne mieszkanie i teraz jak mąż kupił nowy wóz z salonu o dziwo moja teściowa po raz pierwszy jest zadowolona i chwali auto choć jest większe od poprzedniego i droższe,chwali bo wie że kasa poszła na wóz a nie na mieszkanie
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-27, 12:31   

Rusłana napisał/a:
teraz jakaś niemiła"istota"mi mówi że mam zapomnieć że mam matkę babcię dziadka którzy mnie kochają i mojego męża też?ona wie że ja nie chcę z nią mieszkać i pyta mnie po co wyszłam za jej syna odpowiadam że z miłości to ona nic odpowiada i se zastanawia się pewnie nie zna słowa miłość.


A ty ryba i głosu nie masz?
A potrzeba by było się postawić przeciw generałowi… a jak jak tu czujesz się na pozycji spalonej, więc twoje działania są z ukrycia.. ale także agresywne… bo czujesz się w takim układzie zraniona… pragniesz zemsty, sprawiedliwości dla siebie a twoje zachowania dla strony silniejszej/ czytaj teściowej wtedy są niejasne… odczytuje je jako agresje, atak na siebie… nie rozumiejąc że sama jest ich tez przyczyna-

Oto w co grają ludzie jak nie potrafią jawnie mówić, co ich uwiera, tylko czeka,
aż druga strona uzna swoja niewłaściwe zachowania…często jak doświadczenie mówi i Zycie Gogol potwierdza nigdy to nie następuje…

nie lepiej działać jawnie… wyjść podziemia, powiedzieć co myslisz o tym i wziąć na siebie odpowiedzialność za swój dom… ale postawić też trzeba umieć i się nauczyć!
Cóż kiedy znów wychowanie dziewczynek mówi, że powinny się zawsze słuchac innych, że inni mają racje, trzeba się podporządkować i nie wolno się przeciwstawiac i gniewać bo to nie grzecznie… więc się złoscisz… a pod maskązłosci gniew który owoduje jeszcze większą bezradność


Czekasz aż mąz sam zobaczy… wyrósł a tej atmosferze… jest mu znajoma… nie sprzeciwy się…twoje zadanie sprzeciw… jawny, bez gniewu, prosty komunikat mówiący jak chce życ… jak nie chce..
Ale wymaga odwagi… pewnie tez i lęk…a co jak mąż mi się sprzeciwi?
Cóż masz do wyboru dalsze 20/30 lat pod dowództwem teściowej i walka z podziemia… będziesz się złościc bo ta sytuacja będzie dowodem twojej słabości i braku decyzji dla ciebie dobrych …
Albo…

Wyjście trudniejsze ale pełne szacunku dla siebie… a może i sprawiające, dające do myslenia mężowi, teściowej iż nie można toba rządzić… iż działasz jawnie, nie z ukrycia.. dajesz komunikat nie podoba mi się taka relacja i nie pozwalam się tak traktować..

To oczywiście działania nie od razu idące.. ale zapewniam z doświadczenia własnego… po czasie taki mąż w końcu sam widzi pewne rzeczy… ale to proces powolny..jak długo trwał tak i nie od razu ktośzmieni swoje zachowania…

Rusłana napisał/a:
Wtedy miał 33 lata widywaliśmy ze dwa razy na miesiąc ja byłam w Krakowie on w Warszawie wiecznie tęskniłam za nim czekając co dwa tygodnie na kolejne spotkanie,wierzyłam w wymówki że popija bo jego matka nie chce mnie znać i że on nie będzie jej słuchał i pytał o jej zgodę na ślub,on zawsze miał dobry humor wszystko wiedział,znał wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania,czułam się z nim bezpiecznie i pewnie ale dzisiaj wiem to alkohol robił go takim ideałem.


Nie dlatego… on po prostu dawał się kierować nie tak jak ci inni chłopcy z którymi się spotykałaś… to dawała ci poczucie bezpieczeństwa, przy nim mogę czuć się dobrze, będzie robił dla mnie wszystko tak jak w narzeczeństwie spełniał moje oczekiwania … inni się stawiali… stąd parcie na taką osobe na męża
Rusłana nie ma w tym niczego złego… tak działamy do momentu aż nie dochodzi do świadomości naszej dlaczego kogoś wybieram… czego pragne od życia… jak widze drugą osobe w moim zyciu..jaką role ma pełnić.. opiekuna, którego nigdy nie miałam, bo ojciec odszedł, bo zawsze nadmiar obowiązków dlatego pragnienie u swojego boku kogoś kto pomoże w tym i będzie lżej przez życie iść… i jak na złość wybieramy osobe bez „kręgosłupa” niedojrzałego ale za to łatwego do obróbki… i tez nie pozwalamy mu nawet mimo prób być odpowiedzialnym za rodzine... sami wiemy co dobre i po mojemu...
płena kontrola...
tylko, że
na drodze staje tylko teściowa i nałogi z czasem z pijaka robi się alkoholik… bo sądze, że w takim układzie to na pewno z pijaka upijającego swoje braki zrobi się alkoholik uzależniony od nałogu, który da mu poczucie z początku zagłuszania tych emocji bycia sterowanym dziś już nie tylko przez matkę ale i niezadowolona zona…
To taki możliwy plan twojego zycia jak nie podejmiesz dziś jakiś kroków przeciwko swoim problemom… jawnie, jak dorosłą osoba bez skrywania i czekania na innych, że się może zmienią, bo postępuja niewłaściwie… oni jak sami nie doświadcza tego to sami od siebie nie zaprzestana
Tylko twoja zmiana zachowań może wpłynąc na ich zachowania… najpierw będzie opór bo brak będzie świadomości iż tak należy i jest dla wszystkich dobrze…z czasem utrwali się jako prawidłowe myślenie…
Tyle, że na to trzeba czasu, odwagi do przeciwstawienia jawnego temu, co dla mnie krzywdzące i dla innych zreszta tez…mimo dzisiejszej słuszności takiego zachowania jakie mają…
 
     
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-27, 14:42   

nałóg napisał/a:
I do słuchania:
-x.Pawlukiewicz (mieszkasz w W-wie to 96.5 godz.22.00 w każą niedzielę )
- sobota o 22.00 96.5 i Poradnia uzależnień

A co to jest 96.5?
nałóg napisał/a:
Czy podawać więcej propozycji doszkalania się w komunikacji małżenskiej ???

na razie mi wystarczy dyskusja na forum,mam dużo do przeanalizowania i posłucham tych audycji a dalej zobaczymy
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9