Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Mój mąż pije i kłamie
Autor Wiadomość
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-25, 14:39   Mój mąż pije i kłamie

Witam!Mam problem,nie radze sobie z nałogami mojego męża,on lubi sobie popijać alkohol i kłamie nawet kiedy nie musi kłamać a ja psychicznie się czuję coraz gorzej,krzyczę,grożę,błagam wszystko na nic.
Jesteśmy już sześć lat po ślubie cywilnym i trzeci rok po Kościelnym,ja od początku chciałam Kościelny ślub moja teściowa odradzała mi ten ślub,mówiła że nie mamy na co pieniędzy wyrzucać a mężowi było wszystko jedno.Chodziliśmy ze sobą dwa lata i już wtedy mąż lubił wypić kiedy zaczął mówić o małżeństwie ja zaczęłam mówić o jego piciu,on mówi ze pije bo jego matka kategorycznie jest przeciw naszemu małżeństwu,potem było tak że on ze mną zrywał,zawsze przez telefon a po jakimś czasie dzwonił że mnie kocha i nie może o mnie zapomnieć i znowu chce być ze mną a ja próbowałam o nim zapomnieć i spotykałam się z innymi chłopakami ale nie potrafiłam o nim zapomnieć,w końcu on powiedział ze nie będzie słuchał mamusi i chce żebyśmy wzięli ślub ja zgodziłam się ale jak znowu się upił to zaczęłam wątpić czy dobrze robię ale on mi przysiągł że nigdy nie tknie alkoholu,dzisiaj on mi mówi że ja go zmusiłam do tej przysięgi.
Od teściowej wiem że zanim poznaliśmy się miał dziewczynę której jego matka też nie chciała i ta dziewczyna go zostawiła to sobie pił potem wziął auto na kredyt ale nie umiał spłacić i rodzice musieli spłacać a potem to auto skasował mając 2 promile we krwi a potem my poznaliśmy się i ja się zakochałam a człowiek zakochany nie widzi tego co jest negatywne ale teraz pije o wiele mniej niż wtedy przed ślubem teraz upija się w trupa ze dwa razy na rok i wypija ze dwa piwa raz na miesiąc,niby nie dużo ale picie idzie w parze z kłamstwem ja mu mówiłam tak że ja wolę żeby palił papierosy a nie pił alkoholu to on postarał się i rzucił palenie.Jeden raz udało mi się wyciągnąć go do psychologa od uzależnień,porozmawiał sobie z psychologiem który naznaczył wizytę u psychiatry na którą już nie zechciał iść,on mnie wysyła do psychologa a ja mówię że psycholog zechce poznać również jego wersję wydarzeń ale on mówi że jemu nic nie jest że to ja mam problem że naoglądałam się za dużo seriali.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-25, 17:02   

Rusłana,
Witaj,
przesunęłam Twój post bo tu więcej osób przeczyta Twoją historię.

Proponuję na początek zajrzyj tu:
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=75
to nasza baza danych, która nieustannie sie rozrasta, a więc należy zerkać tu co jakiś czas.
Ponadto poczytaj historie innych kobiet, które borykają się z uzależnieniem u męża-zwróć uwagę szczególnie na posty napisane przez użytkownika: nałóg. Są bardzo konkretne i rzeczowo kierują w stronę pomocy, którą możesz otrzymać od ludzi.
Ze swojej strony polecam Ci także przeczytanie kącika życie duchowe w części zagrożenia Twojej duchowości i modlitwy.
Poza tym zostań na forum i pisz we własnym wątku. Pomożemy jak umiemy. :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-25, 19:18   

Uffff niezły egzemplarz .......... ale może on jest tylko pijakiem? i nie ma problemu z alkoholem???
Nachlał sie.............zabrali mu prawko.........teraz urżnie sie 1-2 razy do roku............ i dość.
A po co on kłamie????jak sądzisz???? Po co wg Ciebie kłamie????
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-25, 20:43   

Rusłano

mi tez mówili -
przesadzasz , co chłop nie moze od czasu do czasu wypić

tylko , że alkoholizm to podstępna choroba , i lepiej idź do poradni , pogadaj z fachowcami i będziesz wiedziała na czym stoisz - im szybciej to zrobisz tym lepiej , dla całej twojej rodziny.

Alkoholik to niestety nałogowy kłamca - robi to nawet jak nie musi - nawet jak fakty , temu zaprzeczają .

Mój mąz tez za pierwszym frazem poszedl do poradni ze mną - ale sie później wycofał - ja nie -
a kiedy sięgnął swojego dna - to sam tam poszedł

Wtedy zastosowałam twarda miłość ( nauczono mnie tego na terapii dla współuzależnionych- wiem ze fatalna nazwa ale niestety prawdziwa ) i to przyspieszyło jego dojście do dna .

Można odbudować rodzinę , ale nie zapomnij , że na pierwszym miejscu ma być w waszej rodzinie BÓG ,

Ja nie pamiętałam i mam " powtórkę z rozrywki "

Ale i dla mnie :-D i dla Ciebie :lol: - Pan ma Cudowny plan - i tylko pyta nas czy chcemy

I co Rusłano CHCESZ ?????>>>>> :mrgreen:
 
     
robertT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 00:30   

Nie za bardzo Was gryzę Rusłano.Myślę,że on nawet nie jest pijakiem Nałóg!Ma chłop jakiś problem.Nie chce się otworzyć...trochę gracie jak duże dzieci.Tak to widzę.Rozmawialiście ze sobą kiedyś szczerze?Czego od siebie oczekujecie?Jakieś to wszystko rwane...ja sobie...ty sobie...Trochę on-Twój facet to takie duże dziecko nieodpowiedzialne!!!Potrzebna tu jest jakaś szczera rozmowa-MAŁŻEŃSKA!Myślę,że to wszystko jest do naprawienia.
 
     
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 10:49   

kinga2 napisał/a:
Witaj,
przesunęłam Twój post bo tu więcej osób przeczyta Twoją historię.

Dobrze dziękuję.
nałóg napisał/a:
Uffff niezły egzemplarz .......... ale może on jest tylko pijakiem? i nie ma problemu z alkoholem???
Nachlał sie.............zabrali mu prawko.........teraz urżnie sie 1-2 razy do roku............ i dość.
A po co on kłamie????jak sądzisz???? Po co wg Ciebie kłamie????


Nie zabrali mu prawka jeździ dalej,jest kierowcą pojazdu uprzywilejowanego i nie myślę żeby pił w pracy ale tuż po ślubie zaczął marudzić że kupmy samochód na kredyt a ja od początku chcę kupić mieszkanie bo my mieszkamy w hotelu pracowniczym i jakby coś się stało,utrata pracy,choroba to zwalimy się na głowę jego rodzicom 200km. od Warszawy na wsi pod pantofel teściowej a to by była katastrofa.
Zgodziłam się na używane auto on dostał kredyt,był szczęśliwy aż se popił tego dnia co kupowaliśmy samochód,ja czułam od niego alkohol i jego zachowanie,był super szczęśliwy i wmawiał mi że nic nie pił aż sama sobie zaczęłam wmawiać że to nie możliwe nie po tym jak już skasował jedno auto po pijaku,ale jak facet sprzedający auto zwrócił mu uwagę że pił już nie miałam wątpliwości,w zeszłym roku omal nie kupiliśmy mieszkania ale z powodu kryzysu bank nie udzielił kredytu na summę której potrzebowaliśmy i mąż zaraził mnie pomysłem żeby kupić fabrycznie nowe auto z salonu i też tak pomyślałam że póki kryzys to spłacimy nowe auto a potem kupimy mieszkanie,no i mamy nowy samochód kredyt na sześć lat auto jeszcze nie ma roku już było obrzygane i raz w mojej obecności prowadzone pod wpływem alkoholu i nijak nie mogę wytłumaczyć że może kogoś zabić i pójdzie siedzieć a ja zostanę sama z kredytem którego sama nie spłacę i bez dachu nad głową.
robertT napisał/a:
Ma chłop jakiś problem.Nie chce się otworzyć...trochę gracie jak duże dzieci.Tak to widzę.Rozmawialiście ze sobą kiedyś szczerze?Czego od siebie oczekujecie?Jakieś to wszystko rwane...ja sobie...ty sobie...Trochę on-Twój facet to takie duże dziecko nieodpowiedzialne!!!Potrzebna tu jest jakaś szczera rozmowa-MAŁŻEŃSKA!Myślę,że to wszystko jest do naprawienia.


tak ja próbuje rozmawiać ale on mi dawno temu powiedział że nie planuje życia,żyje z dnia na dzień,że ma taki zawód że w ostatniej chwili wszystko się zmienia i nie opłaca mu się planować on wie jak ja widzę naszą przyszłość jakie mam marzenia ale jemu wszystko jedno jak mówię o mieszkaniu to on mówi a na co nam mieszkanie,możemy trochę pomieszkać u jego matki potem trochę u mojej ale ja nie chcę takiego cygańskiego życia trochę tu trochę tam chcę być u siebie,jak pytam czy chcę mieć dziecko to nawet nie odpowiada tylko wzrusza ramionami
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 11:03   

Rusłana........ Twój mąż pewnie jest policjantem................ dlatego uszło mu to na sucho.
Wiesz.......... kupowanei samochodu na kredyt,jak sie nie ma mieszkania nie jest chyba najrozsądniejsze...chyba że jest to narzędzie pracy,albo służące do pracy.......ale to Wasz wybór................ samochód to ruchomość .Mieszkanie jest nieruchomością ,czyms co nie traci na wartości tak jak samochód,a nawet stanoei lokate kapitału.
Co do picia........... nie można stawiać diagnozy,szufladkować faceta nie widząc go,nie rozmawiając z nim....... co do kłamstwa.......... wiesz.......to moż ebyć ucieczka przed sobą,przed konsekwencjami,złudna..........bo uciekając do przodu nie załatwia tego co zostaje a tosie piętrzy,narasta i........wybucha za jakić czas ze zdwojoną siłą.
Facet może mieć lęk przed skonfrontowaniem sie ze sobą samym.
 
     
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 11:20   

nałóg napisał/a:
co do kłamstwa.......... wiesz.......to moż ebyć ucieczka przed sobą,przed konsekwencjami,złudna..........bo uciekając do przodu nie załatwia tego co zostaje a tosie piętrzy,narasta i........wybucha za jakić czas ze zdwojoną siłą.
Facet może mieć lęk przed skonfrontowaniem sie ze sobą samym.

Kilka dni temu on szuka coś w szafie ja go pytam co szukasz? on -jakieś dokumenty i wychodzi do ubikacji ja wchodzę po nim,pełno dymu ja się pytam paliłeś on mówi nie, ja wącham jego rękę i mówię że czuję nikotynę to dopiero jak zobaczył że mi się humor psuje przyznał się że w szafie szukał papierosa i że palił chociaż wie że ja nie bronię mu palić i dawno już mu powiedziałam że ja wolę wiedzieć najgorszą prawdę niż słodkie kłamstwa to dalej mnie okłamuje w sprawach w których nie musi kłamać
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 11:43   

Moje spostrzeżenie, na bazie własnych doświadczeń - ludzie, którzy kłamią maja poważny problem... z samym sobą. Alkohol, to tylko jeden z przejawów tego problemu... Dokopać się do sedna - kłamiący musiałby przede wszystkim tego chcieć, a przecież zwykle właśnie nie chce...
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 11:48   

Rusłana napisał/a:
przyznał się że w szafie szukał papierosa i że palił chociaż wie że ja nie bronię mu palić

Nie mieści mi się to w głowie, coś takiego jest typowe dla gimnazjalisty, a nie dla dorosłego faceta.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 12:00   

Rusłana
Dla mnie cała sytuacja jest dziwna.
Nie wiem jakie sa wasze relacje ale nie rozumiem tego
Rusłana napisał/a:
ja wącham jego rękę i mówię że czuję nikotynę

Wiesz dla mnie to tak może postąpić mama jakiegoś małolata a Ty tak traktujesz dorosłego mężczyznę
To on sam musi zdecydować czy pali czy nie ,przecież to jego wybory a nie twoje.
Nawet w obliczu choroby nikogo nie zmieni sie aby myślał racjonalnie?


Rusłana napisał/a:
a wolę wiedzieć najgorszą prawdę niż słodkie kłamstwa


Rusłano czy ta najgorsza prawda dotyczy papierosów?
 
     
Rusłana
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 12:15   

nie tyko wolę żeby mówił że wypił a nie wmawiał że mi się to wydaje,jest mnóstwo takich sytuacji raz znalazłam na naszym komputerze pornografię to wytłumaczyłam mu że mnie to nie odpowiada że mnie to obraża,innym razem okazało się że ogląda randkowe portale wyszukuje se dziewczyn i nie jest w stanie mi powiedzieć po co to robi,tydzień temu szukam coś w internecie i wyskakują mi wcześniej wpisywane hasła typu Agnieszka jestem wolna,Monika przyjmę każdego,Iza szukam tego jedynego i temu podobne,dla mnie to jest nie normalne mówię mu że mnie to boli,co ja mam o tym myśleć,że szuka se innej?mówi że nie że tak se wpisywał na stronie naszej klasy jego zdaniem w tym niema nic złego
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 12:27   

Rusłana
Dla mnie to niedojrzały facet szukający jakis wrażeń tylko nie wiem po co i dlaczego?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-26, 12:44   

Rusłana napisał/a:
mówi ze pije bo jego matka kategorycznie jest przeciw naszemu małżeństwu,potem było tak że on ze mną zrywał,zawsze przez telefon a po jakimś czasie dzwonił że mnie kocha i nie może o mnie zapomnieć i znowu chce być ze mną a ja próbowałam o nim zapomnieć i spotykałam się z innymi chłopakami ale nie potrafiłam o nim zapomnieć,w końcu on powiedział ze nie będzie słuchał mamusi i chce żebyśmy wzięli ślub ja zgodziłam się


ano zamienił mąz opieke z matki na zone... jesteś tym samym co teściowa...nie pozwalasz dorosłemu mężczyźnie dorosnąc
a ty bardzo chętnie wziełąś role matkowania po teściowej nad mężęm... nawet z nia rywalizujesz o syna.. co wywołuje bunt w starszej seniorce bo czuje sie ważniejsza osoba w zyciu syna...

to co kobiety robią najgorszego mężczyznom to niepozwalanie im dorosnąć i stać sie prawdziwymi dojrzałymi osobami... matkując mu do granic zdrowego myślenia... to praca na 24H opieka nad dorosłym facetem jak dzieckiem... nic dziwnego że do dziś jest niedojrzały,, nawet jak dojrzewa /* buntuje sie/ kobiety w jego zyciu skrupulatnie zabierają mu tą możliwość
przykre ale to my kobiety same podkładamy sobie noge a potem czujemy sie oszukane...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8