Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam pojecia ,co zrobic ???Chce ratowac moje malzenstwo !
Autor Wiadomość
zygmunt
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 06:09   

witam
s74 widze ze bardzo kochasz swoja zone i jestes w stanie zrobic wszystko dla niej i calkowicie sie zmienic niestety zauwazylem ze dluga droga przed toba bo nadal obwiniasz swoja zonę a ten zal za to co zrobila powinien wygasna aby w waszym zwiazku sie poprawilo. spotykacie sie ze soba to dobrze bo widac ze obojgu zalezy lecz te spotkania nie daja rezultatu jesli wciaz sie klocicie. odrodzila sie w tobie wiara do boga (tak jak we mnnie gdy znalazlem sie w takiej samej sytuacji jak ty) dobrze by bylo jak ta wiara do boga poczuje tez twoja zona. w zwiazku z tym proponuje wspolne mszy swiete w niedziele wiem ze jestescie za granica ale i tam napewno sa polskie koscioły-parafie (ja mieszkam w holandii -kraj rozpusty- i tu tez znalazłem). wam brakuje terapii malzenskiej (obojgu) mysle ze zona sie zgodzi. moze rozmowa z ksiedzem wam pomoze, jakos was nakieruje.
ja jestem w podobnej sytuacji tez zona sie wyprowadzila tez z mojego powodu mimo ze nie zdradzalem ani nie dochodzilo do agresji(post "zona sie wyprowadzila") lecz ty stoisz w lepszej sytuacji bo widac ze zona nadal cie kocha i probuje ratowac zwiazek bo moja juz sie chyba poddala. tez tak jak twoja zona moja korzysta z zycia chodzi na grile imprezuje, tez tak jak twoja twierdzi ze nie ma nikogo innego i w to wierze chociaz czasami sie pojawiaja chwile zwatpienia.
wierz ci ze jest to dla ciebie trudne bo znajduje sie w takiej samej sytuacjitrzeba cierpliwosci co jest bardzo trudne w tym okresie ale nie poddawaj sie bo twoja sytuacja naprawde nie jest taka zla(bo sie kochacie)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 15:44   

S 74,
Witaj,
czytam Twoje posty i nie będę ich komentować, bo to już zrobiono, ale coś Ci polecę na krótką lekturę, bo w moim przekonaniu to pomoże.
http://www.jezuici.pl/par...5/12/akcept.htm
http://mateusz.pl/duchowosc/ku.htm
http://www.karmel.pl/lekt.../baza.php?id=23
http://gerontikon.blogspo...ien-metody.html
http://mateusz.pl/duchowo...czerosci/06.htm
http://czytelnia.onet.pl/...o_czytania.html

http://www.poradnia.pl/ch...je-i-czym-grozi
http://www.drbach.pl/forum/viewtopic.php?t=45
Ciekawostka: :-P http://nasze-choroby.pl/?act=news&news=746
Mam nadzieję, że ta lektura pomoże Ci zrozumieć co tak naprawdę dzieje się pomiędzy Tobą, a żoną na płaszczyźnie komunikacji i pokaże kierunek szukania pomocy dla każdego z Was osobno i dalej wspólnej.
Szczerze ufam, że wypracujecie wspólną strategię ocalenia waszego związku
małżeńskiego.
Z Panem Bogiem
 
     
S 74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-03, 03:25   

Witam Was ! Dlugo sie nie odzywalem ,ale teraz chcialbym napisac pare slow ,co u mnie sie wydarzylo i jak sie sprawy maja.Konczac ostatni watek wzialem sie za czytanie ksiazek ,odsluchiwanie linkow ,ktore polecaliscie i oczywiscie analize tego co we mnie zle ,bo stwierdzilem ,ze od tego nalezy zaczac.Czytajac ksiazki,artykuly,sluchajac kazan i analizujac moje malzenstwo doszedlem do bardzo zatrwazajacych wnioskow ,my poprostu nie bylismy przez te 18 lat bedac razem szczesliwi,dla mnie takie wnioski to jest cos bardzo strasznego i to bardzo wielik cios.Przez te 4 miesiace ,nawet juz troche wiecej spotkalismy sie kilka razy i niestety za kazdym razem dochodzilo do nieprzyjemnych sytuacji,ktore zazwyczaj konczyly sie awanturami .My nie potrafimy ze soba rozmawiac ,nawet jak juz troche zle emocje odeszly z mojej strony to i tak te rozmowy wygladaly jak wygladaly.Mam wrazenie ,ze nic sie nie zmienilo w naszych relacjach od momentu kiedy moja zona sie wyprowadzila.Nasz syn wrocil z Polski ,zastal taka rzeczywistosc ,wiem ,ze dla niego to jest bardzo trudne ,bo rozmawialismy o tym.W tej chwili ja sie staram jak najlepiej pelnic swoje obowiazki ojca ,spotykamy sie ,milo spedzamy wspolnie czas ,daje rowniez pieniadze na niego ,wiec jakby w tej kwestii nie mam nic sobie do zarzucenia ,ale nie wiem dlaczego moja zona mowi ,ze ja przekupuje naszego syna skoro ja chce mu sprawiac przyjemnosc,bo on tego chce i nie robie tego z zadnych innych pobudek.Nie rozumiem tego,jak ona moze tak mowic ,bardzo mnie tym rani ,ale coz ja moge.Moja kochana zona powiedziala,ze nie chce miec ze mna kontaktu ,bo po kazdym spotkaniu ona bardzo dlugo dochodzi do siebie ,ja to uszanowalem i naprawde staralem sie zostawic ja w spokoju ,nie dzwonilem ,nie pisalem sms nic ,po czym uslyszalem ,ze sie nia nie interesuje i tak mi na tym zalezy .Nie wiem ,co robic i jak sie zachowac ,ale wiem jedno ,ze zle emocje odeszly od mojej osoby dzieki modlitwie ,Bog wysluchal mojego wolania i juz tak nie reaguje jak wczesniej 2-3 miesiace temu.Wiadomo ,ze nadal targaja mna uczucia ,ale zaczalem postrzegac wiele rzeczy ,ktorych wczesniej nie widzialem.Ostatnio w sobote nasz syn gral w pilke ,ja z nim zawsze jezdze ,ale tym razem pojechala z nami moja zona ,on ja o to poprosil .Nie widzielismy sie 3-4 tygodnie i wiem ,ze ona chciala dobrze ,ale ja staralem sie byc naprawde spokojny i w pewnym momencie ona nie wytrzymala.Widzialem jak ja wyprowadza z rownowagi to ,ze na nia nie wrzeszcze i nie wyzywam ,wiec niestety ,ale ona mi naublizala i oczywiscie zranila .Pisze to nie dlatego ,aby ja oskarzac czy cos w tym rodzaju ,ale wydaje mi sie , ze ona nigdy mi nie wybaczy tego co sie stalo i ciagle bede sluchal jaki ma zal do mnie.Ja naprawde ze swojej strony staram sie robic wszystko tak ,aby ona wiedziala ,ze ja kocham i nigdy nie przestane ,ale mam wrazenie ,ze nie jestem jej do niczego potrzebny ,ewentualnie do dawania pieniedzy.Podarowalem jej ksiazke o naprawie malzenstwa ,aby sobie przeczytala i co uslyszalem ,ze to jest smieszna ksiazka i to ona moglaby napisac ksiazka o malzenstwie.Nie prosilem jej o zadne wnioski ,a tu jeszcze uslyszalem ,ze moj powrot do Boga jest tez dla niej smieszny ,moja zona nie daje mi zadnych szans tak to odczuwam i nie wiem zupelnie ,co mam robic .Wierze ,ze milosc zwyciezy ,ale jak dlugo mam w tym trwac ,nie mam pojecia ,co robic .Zostawilem ja w spokoju ,bo to i dla mnie lepsze niz mam tego sluchac .Nie chcem byc odebrany przez Was jako osoba oskarzajaca moja zone o cos tam ,przedstawiam tylko fakty ,ktore mialy miejsce przez ten okres jak sie nie odzywalem .Nikt nie jest idealny ,ale ja sie naprawde staram i nie wiem ,co dalej,co myslec ,co robic ,jak dzialac .Czasami przychodza chwile zwatpienia ,ale modlitwa staram sie je odgonic od mojej osoby ,czasem sobie poplacze w samotnosci ,ale jak dalej postepowac to nie mam pojecia .Czekac i nie odzywac sie ,to nie daje efektow ,nie wiem juz sam............Pozdrawiam wszystkich :cry:

[ Dodano: 2009-12-09, 01:11 ]
Ratunku nie wiem ,co robic jak dzialac ,jestem przestraszony,nie wierze w siebie ,boje sie ,a wrecz brzydze sie soba . :cry: :cry: :cry: Nie mam pojecia jak sie zachowac,moja hustawka nastrojow jest znowu bardzo mocna ,nie umiem nad tym zapanowac ,tak bardzo kocham moja zone i nie chce jej stracic ,ale nie mam pomyslow jak to zrobic.Wy wiecie wiecej o tym wszystkim ,macie szersze doswiadczenie ,a ja chce tylko dobrze ,ale nie umiem.Czuje sie taki bezradny ,jak moja kochana zona mowi NIE ,bardzo ciezko mi sie z tym pogodzic .Jutro mam sie z nia spotkac ,przemyslalem co powiem krok po kroku ,ale boje sie tych zlych emocji.Blagam niech ktos cos odpisze :cry: :cry: :cry:

[ Dodano: 2009-12-22, 02:06 ]
No to jest swietnie ,nasz syn wyjechal na swieta do Polski,ja zostaje sam na swieta w domu ,moja kochana zona nic mi nie mowi o swoich planach tylko dzis zadzwonila do mnie ,niestety pijana ,nie dalem sie sprowokowac ,mowilem ,ze ja bardzo kocham i jest najwazniejsza w moim zyciu ,a niestety ona zaczela mnie obrazac i mowic ,ze mnie nie kocha juz .Co myslec ,nie wiem ,co robic ,nie wiem ,wiem napewno jedno ,ze tak dlugo nie wytrzymam.Dopada mnie calkowita rezygnacja jak takie rzeczy slysze ,ale coz z Bogiem.Zycze Wszystkim Wesolych Swiat ,moje napewno takie nie beda .

[ Dodano: 2010-01-05, 02:57 ]
:cry: :cry: :cry: Naprawde nie daje rady,wyczuwam ,ze w moim watku juz wszystko zostalo powiedziane ,bo nikt go nie komentuje,ale to nie wazne ,niech ta historia stanie sie przestroga dla tych ,ktorzy zle postepuja ,tak jak ja to robilem w swoim malzenstwie.Nie mam sily trwac ,moja zona nie chce ze mna rozmawiac ,mowi ze nie chce ze mna juz byc , a ja tego nie wytrzymuje .Coraz wiecej tajemnic ,niedomowien ,mi bardzo ciezko skupic sie nad swoim zyciem ,dlatego nieuchronnie zaczalem sie wycofowac w tym wszystkim,tzn. zajalem sie swoim zyciem ,ale tak ,ze chce wrocic do Polski i zostawic to wszystko skoro nie ma na nic szansy,nawet najmniejszej.Wczesniej pisalem ,ze nie mieszkamy w Polsce .Zaczalem juz nawet rozgladac sie za praca w Polsce ,ale taka decyzja nie jest latwa ,bo bede musial sie liczyc z tym ,ze bede mial ograniczony kontakt z synem i to jest najbardziej trudne w tym wszystkim.On ma 13 lat i niedlugo wejdzie w wiek dojrzewania ,nie mam pojecia jak z nim o tym wszystkim porozmawiac ,boje sie ,ze mnie znienawidzi ,ze go zostawialem ,albo jakies jeszcze inne historie dopowie mu moja tesciowa,ktora bierze czynny udzial w naszym malzenstwie.Ja do tej kobiety nic nigdy nie mialem ,a nawet ja bardzo lubilem i szanowalem,ale po ostatniej wizycie tu ,przebywala i pracowala 2 miesiace mieszkajac z moja zona i synem no to jest przegiecie.Wywiera duzy wplyw na corke i naciska ,aby do mnie nie wracala tylko ze mna sie rozwiodla.Oczywiscie moja malzonka twierdzi,ze nic takiego nie ma miejsca ,ale ja nie jestem idiota,zreszta niewazne ,kto chce tego sluchac.Ja jestem zalamany ,ale nie na tyle ,aby nie zajac sie soba wiec przede mna zyciowa decyzja .Czekam 5 miesiecy i nic sie nie zmienilo,moja zona nosi taki sam zal do mnie ,a moze nawet wiekszy po moich probach rozmowy z nia.Ciezko bedzie ,ale przynajmniej moge cos wyrzucic z serca tu ,na tym forum.Prosze o modlitwe za moje malzenstwo ,we mnie coraz mniej wiary w uzdrowienie malzenstwa ,chyba to niemozliwe,codziennie sie modle ,ale nie daje rady,opadam z sil,musze cos zrobic ,postanowic,nie wiem...........Kocham was
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8