Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
Wysłany: 2007-12-03, 18:38 Małżeństwo narodzone na nowo
Witajcie
Opisać nasze prawie 11 lat... Nie jest to takie łatwe i takie proste jakby się wydawało. W skrócie można napisać: 6 lat w związku przedmałżeńskim, 4 lata małżeństwa bez Boga, 2,5 miesiąca po rozwodzie...
Teraz?
Teraz śpiewamy całą duszą, tańczymy przy dzwiękach psalmów, teraz narodziliśmy się na nowo w Bogu. Nie ma słów by to opisać, jest Miłość, jest Wolność, jest Pan.
Zdarzył się cud...
Mimo tylu ran, tylu łez
Zniknęło to co było niedoskonałe....
Brakuje słów. Bóg okazał swą moc....
Musieliśmy zatracić się całkowicie by odnaleść na nowo w Bogu :)
Elik [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-03, 23:22
Mimo mojego ponurego nastroju, cieszę się z Waszej Atmo radości. Bóg czasem zaskakuje nas, prowadzi sobie znanymi drogami.
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-04, 07:50
cudownie
marsha [Usunięty]
Wysłany: 2008-02-07, 16:10
Mimo ze jestem nowa i nie znam jeszcze Was i Waszych spraw cisze sie atmo z Twojego szczescia. Napisalam tak pieknie. To daje nadzieje. Dziekuje.
I zyjcie raziem dlugo i sczesliwie
bogusia [Usunięty]
Wysłany: 2008-02-07, 17:02
Atma cieszę się razem z Tobą. Dobrze że ludzie potrafią do siebie wracać nawet gdy wszystko się skończyło. Moje małżeństwo jest zamknięte, już się nie uratuje.
Niech Bóg ma Was w swojej opiece.
bogusia
Małgorzta [Usunięty]
Wysłany: 2008-02-26, 11:21
To napewno cudowne Atmo narodzic się na nowo. Ja wiem że cuda sie zdarzają bo dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych dlatego też sie modle ze wszystkich sił o ten cud i wierzę bo wiara daje siłe przetrwania. Jezu ukochany i miłosierny miej nasze rodziny w swej opiece my Tobie Ufamy.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2008-02-26, 14:35
Małgorzta napisał/a:
To napewno cudowne Atmo narodzic się na nowo. Ja wiem że cuda sie zdarzają bo dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych dlatego też sie modle ze wszystkich sił o ten cud i wierzę bo wiara daje siłe przetrwania. Jezu ukochany i miłosierny miej nasze rodziny w swej opiece my Tobie Ufamy.
"My Tobie ufamy"
Małgorzato, napisałaś wielką prawdę!
Ufność Jezusowi to droga do Boga, do małych cudów i Nadziei.
Agnieszka [Usunięty]
Wysłany: 2008-02-27, 09:28
ATMA , A MOŻE ZECHESZ NAPISAĆ COS WIĘCEJ ,KU POKRZEPIENIU DUSZ?
Dunia [Usunięty]
Wysłany: 2008-02-29, 09:09
Atmo, o takich historiach czasami słyszałam, że ludzie po rozwodzie wracają do siebie. Wydawało mi się to jednak zupełnie niewiarygodne. Wtedy myślałam bardzo prosto, albo się ludzie kochają i chca byc razem albo się rozwodzą. To było niedojrzałe myślenie, wiem. Ja równiez proszę Atmo, napisz coś więcej o Waszym odrodzeniu, jeśli możesz i chcesz podzielic się tym z nami. Cieszę się, że Wasze życie tak wypiękniało.
młoda żona [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-23, 10:46
atma gratuluję,życzę,żeby wszytsko co było złe dla was to odeszła już na całe życie i nie wróciło do was.Bóg dał wam szansę i wy daliście sobie szanse-cieszę się bardzo
Joanna0112 [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-23, 16:50
cieszę się Atmo waszym szczęściem, napisz coś więcej jesli możesz ,to jest nadzieja dla nas ,że w naszych małżeństwach też może się zmienić na dobre.
diagoras [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-09, 11:29
Widzę , że autorka tematu ATMA zapoczątkowała go dnia 2007-12-03 wiec to kawał czasu temu i wiele w tym czasie w Jej życiu mogło się wydarzyć . Oczywiście i ja bardzo się cieszę z takich powrotów i odrodzenia się na nowo małżonków i gratuluję Atmie jednak pragnę również przestrzec, że w życiu często tak jest, iż jeśli coś jest zbyt piękne żeby było prawdziwe, to znaczy że jest to fałszywe. Atmo uważaj więc i żyj bardziej w realnym świecie. Dziękuj Bogu za cud przemiany Waszego małżeństwa jednak nie bujaj zbytnio w obłokach, bo jeśli już raz coś zostało podeptane, pogrzebane, to nie jest tak łatwo odbudować to na tyle wspaniale by nie pozostawały żadne skazy czy rany. A może napisz Atmo jak teraz po dwóch latach (czyli od momentu zamieszczenia Twego postu) wygląda sytuacja w WASZYM małżeństwie? Czy nadal jest tak kolorowo jak o tym pisałaś dnia 2007-12-03? Pozdrawiam i czekam z nadzieją na odpowiedź. I myślę, że nie tylko ja sam, ale i inni biorący udział w dyskusji. Jeśli coś jest prawdziwym nawróceniem i odmianą (odrodzeniem), to przez te dwa lata będzie nadal się odradzać i przynosić owoce zadowolenia i szczęścia. Jeśli jednak to było tylko pozorne i chwilowe uniesienie, to w chwili obecnej czyli dnia 09.03.2009r. jest to już nieaktualne.
Pozdrawiam i przepraszam za pesymizm ale to niestety samo życie.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-10, 08:31
diagoras napisał/a:
Widzę , że autorka tematu ATMA zapoczątkowała go dnia 2007-12-03 wiec to kawał czasu temu i wiele w tym czasie w Jej życiu mogło się wydarzyć . Oczywiście i ja bardzo się cieszę z takich powrotów i odrodzenia się na nowo małżonków i gratuluję Atmie jednak pragnę również przestrzec, że w życiu często tak jest, iż jeśli coś jest zbyt piękne żeby było prawdziwe, to znaczy że jest to fałszywe. Atmo uważaj więc i żyj bardziej w realnym świecie. Dziękuj Bogu za cud przemiany Waszego małżeństwa jednak nie bujaj zbytnio w obłokach, bo jeśli już raz coś zostało podeptane, pogrzebane, to nie jest tak łatwo odbudować to na tyle wspaniale by nie pozostawały żadne skazy czy rany. A może napisz Atmo jak teraz po dwóch latach (czyli od momentu zamieszczenia Twego postu) wygląda sytuacja w WASZYM małżeństwie? Czy nadal jest tak kolorowo jak o tym pisałaś dnia 2007-12-03? Pozdrawiam i czekam z nadzieją na odpowiedź. I myślę, że nie tylko ja sam, ale i inni biorący udział w dyskusji. Jeśli coś jest prawdziwym nawróceniem i odmianą (odrodzeniem), to przez te dwa lata będzie nadal się odradzać i przynosić owoce zadowolenia i szczęścia. Jeśli jednak to było tylko pozorne i chwilowe uniesienie, to w chwili obecnej czyli dnia 09.03.2009r. jest to już nieaktualne.
Pozdrawiam i przepraszam za pesymizm ale to niestety samo życie.
Proszę o wyczucie i o takt...
Małżeństwo to nie tylko kolorowe przeżycia i lekkie sytuacje do przełknięcia .
Czasem na owoce trzeba czekać cierpliwie, natomiast MIŁOŚĆ to wierność wyborom szczególnie w tych trudnych sytuacjach i doświadczeniach , które maja nas umacniać.
Tajemnica Krzyża jest dla każdego inna. Nawet dla małżonków...dla małżeństw...
Spotkałam kiedyś małżeństwo,z podwórka można powiedzieć...Małżeństwo w kryzysie...Kobieta starała się bardzo, mogę powiedzieć ,że jej poświęcenie i oddanie było wielkie...mąż jednak całe życie tego nie doceniał. I tak żyli...niejedna pani by zwyczajnie spakowała rzeczy i dawno wyszła...ona jednak trwała i ciągle obdarowywała męża miłością...Mąż zginął w wypadku samochodowym...Czy można wobec tego powiedzieć ,że nie było owoców odrodzenia? Nie...Ta kobieta ciągle na nowo miała łaskę odrodzenia , by obdarowywać męża ,rodzinę miłością...
Czasami jest tak ,ze szukamy pomarańczy , dostajemy cytrynę , też owoc...
Nasze wyobrażenia o owocach mogą sie różnic od wyobrażeń Bożych, od woli Bożej...w każdym przypadku...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.