Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
tak
79%
 79%  [ 73 ]
nie
20%
 20%  [ 19 ]
Głosowań: 92
Wszystkich Głosów: 92

Autor Wiadomość
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-22, 13:06   "Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie o swoim sakramentalnym współmałżonku "mój były mąż", "moja była żona" jest jakąś formą zdrady (Boga i współmałżonka), czy li tylko brakiem świadomości nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa?

Przecież dla Boga sakramentalny związek małżeński - niezależnie od sytuacji - trwa i Bóg zawsze takich małżonków, z którymi zawarł nierozerwalne przymierze widzi razem jako aktualnych (a nie byłych) małżonków.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 14:22   

Nie przesadzaj. Czasami tak mówię albo napiszę i nie jest to brak świadomości nierozerwalności sakramentu.

Trudno mi byłoby coś załatwic np. w urzędzie, mówiąc "mój sakramentalny mąż". Od czasu do czasu muszę powiedzieć, aby być dobrze zrozumianą - w świetle prawa świeckiego jestem rozwódką.

Oczywiście, że nikt mnie "nie zwolnił" z przysięgi małżeńskiej.

Pozdrawiam
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 15:12   Re: "Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Andrzej napisał/a:
Czy mówienie o swoim sakramentalnym współmałżonku "mój były mąż", "moja była żona" jest jakąś formą zdrady (Boga i współmałżonka), czy li tylko brakiem świadomości nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa?

Przecież dla Boga sakramentalny związek małżeński - niezależnie od sytuacji - trwa i Bóg zawsze takich małżonków, z którymi zawarł nierozerwalne przymierze widzi razem jako aktualnych (a nie byłych) małżonków.



Andrzeju,
Dzieci nazywają to - się czepiasz, ja nazwę tak- widać że nie pałasz sympatią i znajdujesz powody.
Żeby coś niepozytywnego dac do zrozumienia.
To wygląda na próbę wmówienia otoczeniu- jaka to ona zła.
Śmieszne to i tyle.
A ona jest ok kobieta- mimo że po rozwodzie.
I bardzo dużo forumowiczów szanuje ją.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 15:24   

Hej Laseczki !
Mówienie o kimś ( no mężu), że to mój były mąż....jest przeszkodą w ratowaniu małżeństwa !
mamiętajcie, że nasze MYŚLI I SŁOWA mają moc sprawczą ! To co mówimy, ba, to co myslimy...to sie dzieje ! Więc ostrożne z takimi słowami !
Oczywiście wiem, że w urzedach trzeba sie określać jasno....to mój były mąż.....ale też ważne jest to co mamy w sercu ! Ten facet, który przysięgał mi przed Bogie, zawsze będzie moim mężem ! Jest i już !!
Natomiast , takie świdome, czy nieświadome paplanie...żartowanie, bleblanie, gadanie...tak naprawdę uświadamia i temu mężowi, że jest juz zwolniony !! Żonie, że właściwie nie ma juz nadziei !!! A wszystkim wokół, że to naprawdę sie skończyło !
A to NIGDY sie nie skończy ! Bo w sercu jest ślad sakramentu- permanentne poczucie winy, że sie kogoś skrzywdziło ( czasem długo nieuświadomiony!). No i jest dar od Boga -dar z okazji sakramentu - jesteśmy nierozerwalni = jesteśmy jedno !
A hasło- mój były mąż, czy była żona....to tylko slogan wsółczesnego świata !
Więc bez nerw !! Wszystko ok i dokładnie wiemy o co chodzi Andrzejowi i Dziewczynom ! To tylko slowa wspólczesnego świata, które w naszym sercu nie maja znaczenia, są tylko dla urzędników ! Pozdro !! EL.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 15:43   

Problem jest i nie ma co twierdzić, że to "przesada"
Chrześcijanin zawsze był i będzie znakiem sprzeciwu w świecie, dlatego sformuowania: "moja ex" czy też "moja obecna żona" po prostu bolą :->
Na spotkaniach naszych "sychar" nie pamiętam imienia.. mówiła, że pomimo orzeczonego rowodu nosi obrączkę, co powoduje nierzadko zamieszanie w urzędach.. Ale w sumie ważne, że człowiek stara się pokazać na zewnątrz swoją spójną postawę wobec małżeństwa, w jakim się trwa. Jest to trudne :-|
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 15:54   

[cięcie] post nie na temat


Post był na temat- który został zaprezentowany powyżej- dotyczył dwulicowości.

jak najbardziej na temat dlatego przywracam

Witam Cię Kasiu- Fanko Moja!!!!
Jak założe klubik- to Prezeską zostaniesz- taka jesteś stała w uczuciach.
Albo męża mojego namówię- na nauki do Ciebie podeślę.
Rozejrzyj się dookoła- widzisz prawdziwe problemy?
Z chęcią Ci pomogę i pokazać mogę.
Ludzie wokoło mają je- poszukaj i tam kieruj energię.
Nie twórz zastępczych- bo to jest- hm- dziwne? Bzdetami się zajmować- poczytaj choćby wypowiedzi w innych tematach- to sobie przypomnisz- i może coś ciekawego poradzisz.
Tu jest miejsce do wprawek w giętkości języka- temacik zastępczy- w stylu- jak nie ma sie do czego przyczepić- to zróbmy bzdetny powód.
Oj ludzie, ludzie- małżeństwo to nie takie bzdety- to tak gwoli przypomnienia.
Ale wiem też- że miłością prawdziwie chcrześcijańską ani do mnie ani Olki nie pałasz.
Więc nie jestem zdziwiona Kasiu.
Miłego dnia.
Ostatnio zmieniony przez 2007-02-23, 01:04, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 17:04   

Zula ! Ty nie bądź awanturnica ! Przecież ja pałam miłoscią !! EL.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 17:49   

[cięcie] tekst nie na temat

[ Dodano: 2007-02-22, 18:01 ]
A- zapomniałam dodać: nadal mówię mąż- mój mąż, albo mąż- w zalezności od kontekstu rozmowy.
A wpływ jest taki- jak zorzy polarnej na pingwiny- żaden.


To tutaj wycięte też było w temacie- wynikało z powyżej- rozumiem- że było niewygodne- .
Ostatnio zmieniony przez 2007-02-22, 21:36, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-22, 18:34   Afirmacja małżeństwa, a nie jego negacja

Ola2 napisał/a:
Nie przesadzaj. Czasami tak mówię albo napiszę i nie jest to brak świadomości nierozerwalności sakramentu.

Trudno mi byłoby coś załatwic np. w urzędzie, mówiąc "mój sakramentalny mąż". Od czasu do czasu muszę powiedzieć, aby być dobrze zrozumianą - w świetle prawa świeckiego jestem rozwódką.

Oczywiście, że nikt mnie "nie zwolnił" z przysięgi małżeńskiej.
Pozdrawiam


Olu, skoro forum nie jest urzędem, to po co używać tego nieprawdziwego i bardzo szkodliwego - godzącego w przysiegę małżeńska określenia?
Takie słowa jak "mój były mąż" nie tylko godzą w prawdę i szacunek dla sakramentalnych małżonków, ale mogą także niektórych obecnych tu na forum wiernych małżonków pragnących ratować swoje małżeństwa mocno zaboleć. Mnie bolą te słowa. :(

zuza napisał/a:
Andrzeju,
Dzieci nazywają to - się czepiasz, ja nazwę tak- widać że nie pałasz sympatią i znajdujesz powody.
Żeby coś niepozytywnego dac do zrozumienia.
To wygląda na próbę wmówienia otoczeniu- jaka to ona zła.


Nikt z nas nie jest doskonały. Mamy sobie pomagać żyjąc w prawdzie i w miłości. I nie jest prawdą, że Oli nie lubię, albo Ciebie. Można się lubieć i mieć różne poglądy, można przecież pięknie się różnić.

EL. napisał/a:
A hasło- mój były mąż, czy była żona....to tylko slogan wsółczesnego świata !
Więc bez nerw !! Wszystko ok i dokładnie wiemy o co chodzi Andrzejowi i Dziewczynom ! To tylko slowa wspólczesnego świata, które w naszym sercu nie maja znaczenia, są tylko dla urzędników ! Pozdro !! EL.


Elu, czy powtarzane kłamstwo nie ma wpływu negatywnego na nasze serca? A co z innymi małżonkami, którzy te słowa słyszą, albo kandydatami do małżeństwa? Czy właśnie w taki m. in. sposób nie tworzy sie kultura rozwodowa?
Przecież nawet w urzędzie (w zasadzie wszędzie) można powiedzieć prawdę i na dodatek dać przed Bogiem i ludźmi świadectwo wierności! Urzędnikowi przecież można np. powiedzieć: "jestem sakramentalnym mężem po rozwodzie", a że uśmiechnie się albo spojrzy z ukosa, tym wieksze świadectwo i zasługa . :-)
Albo można krótko powiedzieć: rozwiedziony/-a. Zresztą taka jest oficjalna urzędowa nazwa określająca stan cywilny. Można używać więc takich okresleń, które oddają prawdę i nienaruszają prawdy o małżeństwie sakramentalnym. Zamiast mówić "mój były" można tez powiedzieć: "mój mąż, który rozwiódł się ze mną", albo "moja żona, która rozwiodła się ze mną".
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 18:53   

Prośba do El.
Razi mnie określenie "laseczki", jest to uwłaczające mojej godności i odbieram jak lekceważenie kobiet.
Jak mamy oczekiwać szacunku od mężczyzn, jeśli same nie będziemy się szanować?

Na temat określenia "były" nie wypowiadam się, bo mnie ten temat na razie nie dotyczy i nie uważam, żebym miała prawo oceniać osoby, które są rozwiedzione i rozliczać ich z tego, jak określają swojego rozwiedzionego małżonka.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 18:53   

He he he- no dobra Andrzeju,
Przepięknie sie różnimy.
No- to Ci sie udało.
Uśmiecham się. :mrgreen:


ps: ale czepialski jesteś kurde- i zdania nie zmienię.
a to akurat bzdety są.

[ Dodano: 2007-02-22, 18:55 ]
Ale dyskurs się pieknie tyż rozwija- a powód taki - jak widać.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 19:22   

"Olu, skoro forum nie jest urzędem, to po co używać tego nieprawdziwego i bardzo szkodliwego - godzącego w przysiegę małżeńska określenia?"

Przesadzasz.

"Takie słowa jak "mój były mąż" nie tylko godzą w prawdę i szacunek dla sakramentalnych małżonków, ale mogą także niektórych obecnych tu na forum wiernych małżonków pragnących ratować swoje małżeństwa mocno zaboleć. Mnie bolą te słowa."

Nie powinny Cię boleć, bo nie jesteś mym byłym mężem, czy "mężem sakramentalnym po rozwodzie". Wiesz, jak to ostatnie dziwacznie brzmi? Jak trafię na katolika, to dopiero się zdziwi, wiedząc, że małżeństwo sakramentalne można tylko unieważnić. A mówiąc poważnie, proponuję kompromis. Na forum będę pisała "mój mąż", co zresztą bardzo często robię, a poza forum jednak "były mąż", bo to jest sformułowanie zrozumiałe dla wszystkich.
Jeśli bowiem na byłego męża, będę mówiła mąż, jeszcze sobie ktoś pomyśli, że niesakramentalnie wyszłam za mąż i przestałam być cywilną rozwódką.

O rety, Andrzeju, w życiu jest dużo więcej szkodliwszych zjawisk niż sformułowanie "były mąż". Gdyby się tak na nich bardziej skupić...
Pozostałe sformułowania wypróbuję, zwłaszcza "mąż, który się ze mną rozwiódł" , chociaż bardziej zgodne z prawdą byłoby "porzucił dla innej" (ale to byłby już rodzaj ekshibicjonizmu). A co tam, lubię eksperymentować, a i ludziom na co dzień należy się odrobina radości ode mnie.
Jeżeli mogę mówić "rozwiedziona" (chociaż nie ma rozwodów w kościele), to może mogłabym mówić "mój rozwodnik". Co o tym sądzisz?
Pozdrawiam

P.S. Szkoda, że nie można "eksiu", to takie sympatyczne i pieszczotliwe określenie.

P.P.S.S. Zuzę trochę poniosło, przecież ja wiem, że mnie bardzo lubisz, zresztą wzajemnie i cieszę się, że napisałeś zgodnie z prawdą:
"I nie jest prawdą, że Oli nie lubię, albo Ciebie. Można się lubieć i mieć różne poglądy, można przecież pięknie się różnić."
Dziękuję Ci zwłaszcza za to, że tak "pięknie się różnimy".
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 19:23   

...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2009-04-17, 16:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-22, 19:47   

He he he- eksiu- brzmi dumnie.
Olka- to jakbyś go słownie obmacywała. :-P
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 12