Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Płaczę....
Autor Wiadomość
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 10:22   

tylko buquiet - bądź konsekwentny i spójny - bo mam wrażenie ze swoim miotaniem sie sam zrobisz sobie najwieksze kuku...

Jesli chcesz aby twoja zona czytała twoje posty i to forum to - jak słusznie zauwazył w.z. - zobaczy co?... zobaczy rozedrganego goscia, który pyta innych co ma napisac w liscie do swojej zony? prosi o gotowce, klucze? wykłada jej wszystko na tacy - swoje podejrzenia, swoja strategię, swoje plany...
jesli Twoja zona przeczyta to co powyżej - to obali Ci całą Twoja koncepcje niedopuszczenia do rozwodu a nas wyzwie za doradzanie i podejrzenia...

Sory za szczerośc - ale dam Ci radę: Zbierz sie do kupy i zdecyduj co dalej.

Jesli absolutnie nie wierzysz w jakąkolwiek winę zony, w to, ze kogos ma - co oczywiście jest chwalebne to nie pytaj publicznie co masz jej napisać itp - tylko zaproś ja tu i niech poczyta twoje wpisy o uczuciach, planach...

Jesli jednak traktujesz poważnie to co kilkanascie w sumie osób juz Ci napisało o tym iz jesteś głęboko manipulowany - to nie zapraszaj zony w miejsce gdzie ludzie doradzaja Ci jak te manipulacje odeprzeć... czy zona zaprasza Cie na narady ze swoja prawniczką?

Pisała Ci Satine? PRZECZYTAJ RAZ JESZCZE, POTEM JESZCZE RAZ A JAK TRZEBA JESZE RAZ... :lol:

Ta cała sytuacja wyglada troche głupio... zaraz sie okaże, ze odezwie sie tu Twoja zona z oskarżeniami o pomówienia do nas tu piszacych - bo patrząc z boku wygląda to tak, ze ty jestes absolutnie przekonany o jej niewinnosci i o tym, ze rozwód to poczatek waszego wielkiego come backu a my na nia napadamy.
Nie znam tej kobiety i nie życze jej absolutnie źle - ale od dyskusji na razie się wstrzymam.
 
     
buquiet
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 11:07   

Malta....

Źle mnie zrozumiałas. Może nie do końca może jasno się wyraziłem. Pisząc że szkoda ze żona nie uczestniczy w tej dyskusji nie miałem zamiaru jej do niej zaprasza - broń Boże, a pomyślałem że mając kontakt z takimi osobami jak Wy troche inaczej być może zaczeła by myśleć i postrzegac całą sprawę...
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 14:20   

wiesz buquiet - dopiero teraz przeczytałam sobie na spokojnie Twoja historie - bo wczesniej - przyznaje - tylko pobieżnie.

wnioski:
- dlaczego tak bronisz sie przed sugestiami o tym, ze żona ma kogos na oku - skoro nawet w smsie sama napisała Ci:
"jestesmy wolni i niezalezni i badzmy szczesliwi w innych związkach. Miłego dnia!

- powinienes liczyć sie z szybkim pozwem ponieważ jak rozumiem zona mieszka z mama i siostrą a one obie gorąco ja zachecaja do rozwodu i pozwalaja sobie na obwieszczanie tekstów w stylu" To małzeństwo nie ma racji bytu", "powinniscie sie rozwieźć", "jesteś niedojrzały do małżeństwa".... a swoja drogą ciekawa jestem losów Twojego teścia - skoro Panie mieszkają we trzy i zgodnie dążą do tego aby tak było nadal :lol: ...

- i tu przykra wiadomość - ale tak mi podpowiada intuicja - oprócz pozwu cywilnego możesz spodziewać się wkrótce wniosku o unieważnienie małzeństwa...

juz pisze dlaczego:

Wspominałeś iż zona jest taka moralna i praworządna - ona sama pisze o wolności i szczęsciu w innych zwiazkach oraz samorealizacji a Tobie wszystkie 3 miłe Panie ( żona, siostra i Tesciowa) zarzucają Ci: nieodciętą pępowinę od Rodziców, agresję, niedojrzałość małzeńską, brak wsparcia, niezdecydowanie, niedocenienie żony itp...

Wniosek jest oczywisty moim zdaniem - choć niewątpliwie przykry.

Pani Tesciowa nie zechce aby jej bezdzietna córka po zaledwie roku małzeństwa była rozwódką i jako osoba która mieszkała z Wami pod jednym dachem przez cały okres trwania małzeństwa zechce prawdopodobnie zeznawać w sądzie biskupim o Twojej niedojrzałosci do małzeństwa.
Tak sie składa ze od niedawna jednym z popularniejszych - niestety - powodów uniewazniania małżeństw stała się "niezdolności natury psychicznej do podjęcia obowiązków małżeńskich po stronie kobiety lub mężczyzny". - co daje w praktyce bardzo szerokie mozliwosci dla osób mocno zainteresowanych...

Na Twoja niekorzyśc działa fakt iz wszystkie 3 Panie - zamieszkiwały w Wami więc mogą być najważniejszymi swiadkami...

Nie pisze tego aby sie madrzyć lub Cie straszyć - ale aby Ci uswiadomić ze fakt iz żona dzwoni do Ciebie bo potrzebuje pomocy przy wiązadłach lub popija z Toba herbatkę - nie znaczy wcale iz nie zamierza wcielić w zycie swoich planów.

Po prostu bądź czujny i trzymaj sie.
 
     
buquiet
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 14:42   

Malta...

Teść zginął 6 latemu w wypadku samochodowym... Od tamtego momentu panie mogą liczyć tylko na siebie co niejednokrotnie podkreślano....
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 15:15   

buquiet, żadnych listów! teraz nie myślisz logicznie, spójnie, nie patrzysz na swoją żonę tylko na jej obraz w swojej głowie, wyidealizowany, ona jest wspaniała a ty potwór. żadnych listów! wszystko co napiszesz będzie wykorzystane przeciwko tobie. a wierz mi że głupoty tam napiszesz. ja też taki list wysmażyłem żonie, ona go wprawdzie nie wykorzystała bo się pogodziliśmy ale to był namacalny dowód że jej zdrada to była moja wina. muszę przyznać że wstyd mi teraz że takie głupoty przelałem na papier. aż dziw że się nie przyznałem do spowodowania globalnego ocieplenia ;-)

ja ci powiem tak. ja broniłem mojej żony, uważałem że to była moja wina że mnie zdradziła, wziąłem całą winę na siebie.
ktoś już ci napisał że pewnie kogoś sobie znalazła. z tego co piszesz ja też stawiam że kogoś ma, sorki za brutalność ale żona postępuje w bardzo wyrachowany sposób. im szybciej się obudzisz tym lepiej, ale łatwe to nie będzie. w moim przypadku żeby się obudzić potrzebowałem silnego impulsu i znalazłem go gdy dowiedziałem się z kim mnie żona zdradziła (żonaty + dziecko) i wtedy jej "mit" wspaniałej i cudownej pękł a wraz z nim posypał się "Michał płaczący mięczak + potwór i sadysta". wtedy właśnie wziąłem się do kupy (choć nie do końca) i jakoś zaczęło się nam układać.

jeśli twoja żona chce spokoju daj jej go. żadnych herbatek, kaw, wypadów do kina. najlepiej nigdzie z nią nie wychodź, nie rozmawiaj, wręcz ignoruj. im szybciej się od niej odetniesz tym lepiej. mi pomogło spanie osobno, właściwie brak rozmów. będziesz tęsknić to jasne, ale kontakty z nią są dla ciebie z pewnością męczące.
nie na darmo wśród nastolatków krąży od lat mit że dziewczyny wolą facetów którzy je olewają. nie daj sobą manipulować!

u mnie nie wszystko wyglądało tak super jak ja tobie radzę, ale jak poprosisz Boga to On cię poprowadzi tak jak trzeba.

pozdro!

[ Dodano: 2011-01-03, 15:17 ]
malta napisał/a:
- i tu przykra wiadomość - ale tak mi podpowiada intuicja - oprócz pozwu cywilnego możesz spodziewać się wkrótce wniosku o unieważnienie małzeństwa...


toć to super wiadomość! jeśli się uda to życie zaczyna się od początku! chyba lepiej tak niż być samemu do końca życia co?
 
     
buquiet
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 15:18   

Prowadziłem dzisiaj troche korespondencji z żoną i zobaczcie jak to wyglądało:

- powiedz mi kamila co się porobiło, co sie stało z naszą miłością z naszym małrzeństwem, dokąd my brniemy....

- Trzeba było myslec wczesniej nad zachowaniem i co sie robi, jak nalezało postepowac zeby miedzy toba a zona było dobrze. Ja mam jedna głowe i za siebie myslałam a i tak duzo zniosłam. Wiedziałes kogo nalezy szanowac i na kogo złego słowa nie dałes powiedziec, jak chciałes tak masz. Jestes z tymi z ktorymi chciałes byc, a pytania kieruj do siebie. Pogadaj z szefem o zyciu osobistym moze ci bedzie lepiej.

- Ty ciegle jedno. Jak bys wogóle nie słuchała co ja mówie i co ja pisze....

- Powiedzic mozna wszystko a swiadectwo tego dajesz w czynach. Słuw zawsze było duzo z twojej strony. Wolałabym zebys tak głośno nie mówił jak mnie baaaaaardzo kochasz a zachowywał sie jak nalezy. Ja nigdy nie opowiadałam jak ja cie bardzo kocham i przy rodzinie i zanjomych i wogóle. A dla ciebie byłam dobra i chciałam zupełnie czego innego dla ciebie. I chciałem zupełnie innej jakosci małzenstwa niz sie naogladales u siostry u rodziców , u rafała , u justyny, u basi i adama (dodam iż wszystkie te małżeństwa zyja w zgodzie z długoletnm starzem ale wszyscy to moi znajomi albo rodzina)

- Wiesz wynajmuje mieszkanie i chciałbym żebyś zuciła okiem na oferty, moze cos mi doradzisz....?

- nie mnie ci doradzac zapytaj rodziców kolegów albo siostry zawsze swietnie ci radzili.

- Opisałem mieszkanie co pomijam. Kiedyś mówiłas o takim w centrum miasta...

- Niewiele mi to mówi bo nie mam wyobrazenia. Ale chyba dla kawalera idealne. Owszem mówiłam jak przyjemnie by się mieszkało z ukochanym mężem, teraz bardzej nade wszystko kocham swój pokój i kanape.

- Niemniej jednak pytam bo jak to powiedziałas po rozwodzie mozesz zacząć wpadać, przytulic się moze na noc jakies miłe chwile. wiec chce zeby obu nam było miło i miło sie mieszkało.

- Chłopie ciebie Bóg opuścił. Na zartach sie nie znasz z tym seksem to ja zartowałam. Rozwodu mi nie dasz wiec wpadac nie bede.

- Ale chwila przeciez kilka dni temu powiedzaiłas ze łzami w oczach jak ci zal nas jaka bylismy swietna para, ze nie wiesz co sie jeszcze wydarzy może wycofasz sie na sali rozpraw moze przed nią moze po rozwodzie po wyjsciu nagle zechcesz wrócić do mnie. Myslałem ze rozmawiamy serio.... Przecez powiedziałas ze czasami lepiej zaczac od zera niz naprawiac....

- Powiedziałam byc moze. Ja wiem tylko czego chce teraz, jak zle sie czuje teraz jak czuje sie rozczarowana, zawiedziona i zle potraktowana. Nic nie planuje nic nie zakładam, bo sie juz raz zawiodłam na małrzeństwie, które miało być jedną z lepszych rzeczy w moim życiu.

- Kamila wczoraj mnie kochałas nad zycie dzisiaj nie chcesz juz mnie skad wiesz co bedzie jutro. Moze nie warto isc w ostatecznosc. Sa inne rozwiazania które mogą nam wiele pokazac a przede wszystkim dac czas na przemyslenia. Moze rozwód to własnie najwiekszy błąd....

- Być moze. Póki co z kazdym dziem chce sie rozwiesc.

_ to ja naprawwde nie rozumie twojej decyzji tego co mówisz no jakies nielogiczne. Cos tu nie pasuje poprostu.... Sama powtarzałaś ze miałas kilka chwil zwątpienia czy robisz słusznie. Ze sie boisz....

- Ja chce rozwodu! Nie ! Wiedziałam ze tak bedzie ze sie czegos uczepisz! Zawsze uczep[iasz sie tego czego nie potrzeba. Rozwód to nic fajnego niemniej ja go chce! Chce rozwodu! Zrozum To!

- No własnie staram sie zrozumiec i bardzo bym chciał ci pomóc, pomóc nam, znaleźć rozwiązanie. Bo nie rzucasz słów na wiatr nie zwykłaś tak robic dlatego nie bez znaczenia jest dla mnie to co słyszę. I o rozwodzie i o tym ze było fajnie ze czujesz zal, smutek, ze moze kieedys powrót moze jeszcze sie wszystko zmieni. Dlatego mysle ze moze to nie ten czas. Ze oboje go jescze potrzebujemy.

- Daj mi spokój ja ci pisze jasno i wyrażnie. Nie musisz nic rozumiec. Pozew złoże i koniec. Pa

- Poprostu nie rozumie tego, nie rozumie powodów przy tylu myslach nie rozwiazanych by isc w ostatecznosc. Chyba ze sa inne powody dla których rozwód jest ci potrzebny.....

- Mysl co chcesz

- Ja nie chce myslec co chce.... Bo to nie o to chodzi a o prawde. Bardzo chciałbym Cię zrozumiec. Rozwód to krzywda dla nas obojga, której chciałbym uniknąć. A w obecnej sytuacji sa inne rozwiązania które mogą nam wskazac drogę
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 15:41   

buquiet

Choćby Cię wołami rozrywali - zamilcz !! Nie rozmawiaj juz z nią w ten sposób !!
Pogrążasz się coraz bardziej. A ona owinęła Cie wokół palca.

"Nie zgadzam się na rozwód" - to jest jedyny komunikat, który masz jej w tej chwili przekazać. Wszystko.

W tle osoba trzecia. Bez dwóch zdań
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 15:44   

Ja nie wiem, czy kopiowanie Waszych prywatnych rozmów na publicznym forum jest fair.

To znaczy wiem - nie jest fair.

A wnioski? Dużo mielenia ozorem, znowu Twoja poddańczość, brak szacunku do siebie, rozmemłanie i ogólny brak konkretów.

buquiet napisał/a:
- Niemniej jednak pytam bo jak to powiedziałas po rozwodzie mozesz zacząć wpadać, przytulic się moze na noc jakies miłe chwile. wiec chce zeby obu nam było miło i miło sie mieszkało.


I co to ma być?


Echs, ślizgasz się po równi pochyłej.... takie jest moje zdanie.

Zostaw te rozmowy z żoną, na miłość boską i zacznij zamieniać się w faceta - silnego, znającego swoje miejsce w życiu. Zostaw ją w końcu w spokoju i nie zamęczaj ją pytaniami:
buquiet napisał/a:
- powiedz mi kamila co się porobiło, co sie stało z naszą miłością z naszym małrzeństwem, dokąd my brniemy....


Ostatnią rzeczą, jaką ona teraz chce, jest memlanie o wielkiej miłości. I zero konkretów:
buquiet napisał/a:
Sa inne rozwiazania które mogą nam wiele pokazac


Ogólniki.

buquiet napisał/a:
Moze rozwód to własnie najwiekszy błąd....


Może? To nie jesteś tego pewien?

buquiet napisał/a:
No własnie staram sie zrozumiec i bardzo bym chciał ci pomóc, pomóc nam, znaleźć rozwiązanie.


No i? Po koleżeńsku sobie z nią rozmawiasz, żeby Ci doradziła, jakie mieszkanie masz sobie wynająć?

buquiet napisał/a:
Dlatego mysle ze moze to nie ten czas. Ze oboje go jescze potrzebujemy.


Znowu ogólniki i lanie wody...

buquiet napisał/a:
A w obecnej sytuacji sa inne rozwiązania które mogą nam wskazac drogę


Magiczne rozwiązania, o których czyta od początku rozmowy, jednak już jakie to rozwiązania, nic nie ma. Ogólniki.

Na jej słowa:

buquiet napisał/a:
- Daj mi spokój ja ci pisze jasno i wyrażnie. Nie musisz nic rozumiec. Pozew złoże i koniec. Pa


Należało odpowiedzieć. Dobrze, jak chcesz. Ja tylko informuję, że na rozwód nigdy nie wyrażę swojej zgody. Kocham Cię. Życzę wszystkiego dobrego.

I DAĆ JEJ SPOKÓJ, SKORO O TO PROSI!


Nie zrozumiałeś kompletnie nic z tego, co piszemy.

Liczysz się ciągle tylko Ty, Twoje chcenia - wszystko pod przykrywką ratowania małżeństwa. Jak dziecko jakieś. Nie widzę tu silnego faceta, głowy rodziny, widzę jakiegoś nastolatka, któremu odebrano zabawkę. Choćby po tym to widzę, że nie obchodzi Cię nic, poza tym, że ona ma z Tobą zostać.

A przyczyny, dlaczego nie chce, co się stało, te prawdziwe przyczyny - w ogóle Cię nie interesują. Ja to kiepsko widzę.
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 15:47   

po pierwsze - nogi bym Ci z :mrgreen: ... powyrywała za wklejanie 100% osobistej korespondencji na publiczne forum. Powaznie.

po drugie - patrz ketram :mrgreen: ZAMILCZ już... daj jej oddychać - osaczyłeś ją - zaraz skończy jej sie tlen i ustaną funkcje życiowe...

pisz bloga, maluj komiks, rób na drutach - cokolwiek - tylko nie męcz już tej dziewczyny. niech zostanie na tej swojej kochanej kanapie z własnymi myslami.

ps
Satine - Kochana - w tym samym momencie zareagowałysmy na to samo - prywatność. Witaj noworocznie dziewczyno.
  
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 16:16   

Dziewczyny jesteście wspaniałe!!! Kocham Was za to że jesteście takie otwarte i tak stawiacie na nogi. Pod karzdym Waszym postem się podpisuję. Dziękuję że jesteście. Teraz wiem do kogo się zwrócic jak mnie dopadną kłopoty. Ale dzieki Boziulce dobrze sobie radzimy. Chwała Panu za Was.
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 16:21   

ech.... czyli jestem próżna bo rozanielił mnie Twój post Ife... słodki całus dla Ciebie i obys nie musiała zwracać się do nas z kłoptami a tak po prostu - na ploty...

Satine - chwalą nas - hip hip - hurrrrrra :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 16:24   

:lol: :lol: :lol:
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 16:49   

Buquit,kolego...postepujesz podobnie jak ja,hehe...ale moim zdaniem to i tak już nie miało wplywu-Ale ,może Ty spróbuj dac żonie trochę luzu,moze obudzi się w niej SUMIENIE....Dusza.Fajnie by było,gdyby Tobie sie udało uratowac małżenstwo...ciesz sie,ze nie macie dzieci,gdyż to one cierpią,,,i mają już skrzywienie na przyszłość....Pozdrawiam-daj jej luz...zajmij sie sobą...pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-03, 16:57   

EEEeejjjjj a co te "babulce "takie twarde som?????
No nie poznaję kobiet.Walicie po zapłakanych oczach chłopakowi że aż dym idzie.A on bidulek taki skopany.......... żonka go pognała.
A co tej priv korspondencji........gdyby Buquiet jej nie wkleił to byście nie miały go za co tak ostro do pionu stawiać.
Buquiet.......a tak naprawde to nic tak dobrze nie robi kryzysowi jak otwarcie klatki.
Jak ten Twój ptaszek-Kamila wyleci i............nie wróci......tzn że nie był on dla Ciebie.
Wiesz???jest coś takiego co ja nazywam "twardą miłością"(są tacy co to samo nazywają "mądrą miłością").
I oddaje ten zwrot sedno przykazania miłości:kochaj bliżniego swego jak siebie samego
A Ty chyba masz problem z nazwaniem swego stanu ...........czy to miłość??czy poczucie porzucenia?żalu za utraconym?
buquiet napisał/a:
- Daj mi spokój ja ci pisze jasno i wyrażnie. Nie musisz nic rozumiec. Pozew złoże i koniec. Pa


No i co???? bruzdy w policzkach masz od łez po takim diktum????

Weż się wgarść .............idż na siłownię.....pobiegaj............
Ty zdejmij tę swoją Kamilę z piedestału..........przestań sie do niej modlić...zacznij sie modlić do Ducha Św. o rozum i jasność umysły.
A nie paplać ,paplać,mamelonić łzawo...................
Nosisz portki???????? a może nosisz je na kostkach????
Zaciągnij na tyłek.............. i nie bądż wycieraczką.

Pogody Ducha

PS.
Sory
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9