Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Wigilia z rodziną - pomóżcie
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 13:17   

mgła, :mrgreen: :mrgreen: :-P :mrgreen: :mrgreen:
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 13:17   

mgła napisał/a:
wiec kobieto - rób co uważasz...taką złota rade dostałas


Nie no............skonam

przecież moga byc jeszcze inne równie wyśmienite.......nieraz sa takie w działach porad życiowych w róznych miesięcznikach np

1. skrępować męża i siłą zabrać do rodziców
2. przetransportowac rodziców do swego domu moż ei wbrew ich woli
3. ewentualnie przetransportowac rodziców,tesciowa ,męża do innego domu i tam organizowac wigilje
4. albo całkiem zrezygnowac z wigilji-chocby na żłośc

Uważasz mgła że takie rady będa i dorosłe..i uczące????...........
Bascilicum staje przed wyborem..trudnym wyborem..........

bo z jednej strony rodzice...z drugiej mąz........

co wybrać???? no chyba to co podyktuje serce......

i jaki nie będze wybór...to ma się odbyc w pełnej zgodzie na konsenkwencje........


mgła piszesz o kompromisie tak????
dobre ale aby był kompromis to ma byc wspólpraca dwojga w strone kompromisu......

bo jeżeli to jest tylko jednostronne działanie...to często jest to zwane wymuszaniem...

i wkońcu materac???.....(to przenośnia) ..to znaczy że nie mieszkasz na codzień z basilicum i jej mężem....i to oznacza tez że znasz wersje jednej strony.........


dobra koniec tematu jak dla mnie


pozdrawiam
 
     
mgła
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 14:05   

Norbert ... w sprawie kompromisu

Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

wikipedia (wiem, mało powazne żródło...)
Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron. Taki idealny sposób radzenia sobie z konfliktem stanowi współpraca.

Kompromis może być także synonimem oportunizmu, jeżeli jest osiągany kosztem wartości lub celów nadrzędnych dla procesu osiągania porozumienia.

wikicytaty
Defektem polskiego myślenia o polityce jest rozumienie kompromisu według schematu: „nasze zwycięstwo, ich klęska”. Nie, na kompromisie każdy musi coś zyskać i każdy z czegoś ustąpić.

wikisłownik
sposób zakończenia dyskusji lub sporu, w którym obie strony rezygnują z części swoich żądań, chcąc zawrzeć porozumienie;

i to by było cos w tym stylu..."pohandlowac" - coś za coś...taki mentalny barter...

czyli ustepuję ja - ustepujesz Ty...dogadujemy sie

i takie cos proponuje od początku
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 14:15   

Kompromis pomiędzy materacem, a siennikiem... hmm nie wiem czy coś z tego wyjdzie. ;-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 14:18   

Jarosław napisał/a:
Kompromis pomiędzy materacem, a siennikiem... hmm nie wiem czy coś z tego wyjdzie

Gołe deski :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 14:23   

Cytat:
Gołe deski :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

:lol: :lol: :lol:
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 15:05   

nie no błagam nie świrujmy :mrgreen: :mrgreen:

z tymi kompromisami.......i wykładniami ich

bo wkońcu jeszcze wyjdzie że jedyna forma rozwiązania problemu wigilji.......

to przeprowadzone REFERENDUM NARODOWE.........

upssssss al mało juz czasu :-P :-P :-P
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 15:09   

Mgła...piszesz..........Nałóg i Norbert - kobieta chce porady jak zrobic, zeby świeta były radosnym czasem
wiec moze sie na tym skupcie

Wiesz???a ja jestem jak najdalej od udzielania rad.I nie radzę.
Po co pisze do Basilicum a nie o meżu Basilicum????? bo tu jest Basilicum a nie jej mąż.
I nie wiem co można napisać do męża i o mężu Basilicum.......a to wszystko na Berdyczów.Bo jego tu nie ma.

Mgło.........przytoczyłaś sporo definicji kompromisu............ a wg mnie kopromis to nowa droga,nowy szlak wytyczony za zgodą stron kompromisu.Bez poczucia rezygnacji i bez poczucia zwycięstwa.

A co tego sarkastycznego Twojego stwierdzenia że widzę wszędzie dysfunkcje........... wiesz.....juz sporo lat żyję na tym świecie i jak mawiał mój przyjaciel lekarz:nie ma zdrowych,są tylko nie zdiagnozowani.
Tylko u jednych te dysfuncje są bardziej wyraziste a u innych mniej.

Basilicum wybrała soebie akurat tego faceta za męża.........wiedziałą zapewne że pochodzi z dysfuncyjnej rodziny..........że ma wdrukowany określony archetyp meżczyzny w rodzinie,wzorzec ojca i męża.............
Dziś już za póżno na zmiany osobnika,ale nie za póżno by podejmować wysiłek zmiany siebie a poprzez te zmiany w sobie wpływać na otoczenie.

To Basilicum może robić zawsze.

I czy Basilicum osiągnie szczęście jak spędzi Wiglilię z rodzicami???? a bez męża?????

Sądzę że nie.....................

A czy Basilicum osiągnie szczęcie jak spędzi Wigilię z mężem we własnym domu?????

Sądzę że nie...............

Czy Basilicum ma pewność że gdyby spędziłą Wiglilię z męzem i w towarzystwie rodziców to osiągnie szczęście?????

Też nie ma pewności.............

Dlaczego nie????
Bo to szczęście jest uzależniane od innego człowieka....od bycia z innymi.......... a jak ich nie będzie to czar pryska....................

To co jest szczęściem może dać Basilicum tylko Basilicum w relacji osobowej z Bogiem.
Przekonanie Basilicum że dany wybór na ten wieczór Wigilijny jest jej wyborem.
Że jest najlepszy dla niej............

A co do rodziców,opieki nad nimi,spędzania wspólnie czasu................. pewnie jest mi bliżej do rodziców Basilicum jak do Basilicum(jak do Ciebie Mgło też raczej).

Ale to co sugerujesz o przywiezieniu rodziców do domu Basilicum jest bardzo sensowne.

To byłaby ta nowa droga............... nowy zwyczaj może.
Mąż Basilicum czułby się panem domu pewnie ,a Basilicum miałaby obok rodziców.


Co i tak nie zmienia faktu ,ż eto Basilicum ma problem do rozwiązania..........bo jej maz nie widzi-z tego co pisze Basilicum-problemu.
A mając problem.................. ma swoją dysfunkcję i potrzebuje pomocy.
Może nawet -tak ironicznie nazywanej przez Ciebie Mgło -terapi grupowej ........może małżeńskiej........lub indywidualnej.

Trudny wybór................ Basilicum
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 15:13   

kinga2 napisał/a:
Jarosław napisał/a:
Kompromis pomiędzy materacem, a siennikiem... hmm nie wiem czy coś z tego wyjdzie

Gołe deski :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


Hahahaha


Mgło, takie dyskusje tworzą się, jak mylimy kontrakt z przymierzem, kompromis z miłością, a małżeństwo ze spółką.
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-22, 16:00   

nałóg, ma rację: pójde sama - nie to, zostane w domu-nie to, jakbysmy poszli razem juz po tej scysji to i tak moja radośc byłaby zachwiana. Ja chciałabym , aby mój mąż raz chociaz z radościa na cos sie zgodził. A tak ja ciągle czuję wewnetrzny strach, ze on gfdzies ze mna nie pojdzie, czegos nie zrobi. Nie czuję więzi, takiego uczucia, ze moge zawsze do niego bez oporow zadzwonic i mi pomoze. Ja zwsze słysze, że mam sobie radzic sama, bo jestem dorosła. A kiedy sie rozpłaczę, bo wszytko na mojej głowie, to słyszę, że jestem dziecinna.

Powiedziałam dzisrodzicom, ze nie przyjedziemy. Zrozumieli, powiedzieli, ze nie nalegają.

Byłam u spowiedzi, ale ksiadz stwierdził, ze zycie to nie sielanka i mam byc dla męza w świeta dobra. Tak jakbym byla zla, przytargalam do domu wielkie siety zaskupow, na ktore on łaskawie dal mi pioeniedze dodając, że jak nie beę robic tak jak on mówi to zabiera kase i mam sobie radzic sama. :( Przeciez to sie kawlifikuje do domu wariatów. Tak nie traktuje mąż żony.


Nałóg radził mi kilka miesiecy temu jak postepowac z tesciowa i przed tymi świetami odwiedzila nas i nastapił cud, było miło, on asie nie czepiała a ja nie wybuchłam i jej nie ochrzaniłam.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-31, 13:43   

witaj i jak Swięta spędziłas?
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-31, 17:11   

Ano z mężem i dzieckiem. Było mi smutno. Pokłóciliśmy się. Wygląda na to, że w tej sprawie nigdy się nie dogadamy. Mi powoli tez jest wszytko jedno. Jeżeli każde święta maja dla mnie oznaczać odcięcie od rodziny i jeden wielki smutek to ja dziękuję za takie święta i takie małżeństwo.

Do tego we wtorek tranzytem wracając ze świat w Anglii wylądowała teściowa. Miała być jeden dzień, ale mąż stwierdził, że niech się wyśpi to pojedzie za dwie noce. No ok. Drugiego dnia ja dostałam grypy żołądkowej. Łagodna wersja, czułam, że następnego dnia będzie mi już lepiej. Ale mój maź uparł się niech mamusia zostanie dłużej. Bez mojej zgody. Jesteś chora - to ja sie ciebie nie pytam. Wczoraj zachorowała z kolei córka, a ze śpi z teściowa w pokoju to tesciowa dzis jest chora. I teraz na 2 pokojach męczymy się wszyscy chorzy. Ja chciłam, aby tesciowa jak jeszcze nie byla chora jechala do swojego domu. Na to moj mąż, ze on ja dowiezie!!! A ja i chore dziecko???? Na to tesciowa, ze ona tu tak rzadko przyjezdza i ze jej sie coś należny. Nie chce mi się z nimi gadac. Chyba przeprowadze sie do rodzicow. To nie ma sensu.

Na nic modlitwy. Na nic psycholog. Tracę wiarę,że mój mąż bedzie kiedys mężem , a nie maminsynkiem.

[ Dodano: 2010-12-31, 17:43 ]
A teraz własnie obolala tesciowa stwredzila, ze zamiast do pomocy doraznej to ona pojdzie do kosciola na 18. Zastanawiam sie czy z nia jest wszytko ok.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9