Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Mufinka moje małżeństwo
Autor Wiadomość
Mufinka
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-11-22, 19:04   Mufinka moje małżeństwo

Dziś -smutno mi -on śpi -pijany
ja przyszłam z pracy i siedzę przed komputerem i rozmyślam

Przyjdź Duchu Święty oświec mnie
teraz wychodzę ale potem jeszcze coś o nas napiszę
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-22, 19:11   

Mufinko ściskam gorąco i pamiętam w modlitwie
 
     
Mufinka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-22, 21:33   

Bóg zapłać Mirakulum
Ja za Ciebie też i za Tych co byli w Rabie Wyżnej staram się pamiętać

[ Dodano: 2010-11-22, 21:44 ]
Cd.
Jesteśmy 16 lat po ślubie.
Nie mamy dzieci, jest to poniekąd naszym przekleństwem, jesteśmy przez to dyskryminowani w pracy a nawet w rodzinie.
Mąż prowadził własny biznes, zmiana sytuacji na rynku w jakiś sposób przyczyniła się do tego że popadł w jakąś stagnację, powoli przygasał w tym co robił a nawet potem jeżeli ktoś oferował jakieś zlecenie , wydawało mu się często ,że nie opłaca się fatygować za taki „grosz”.
Doszło do tego ,że jak przychodził termin płacenia ZUS i podatku to z mojej pensji musieliśmy to pokrywać. Zawiesił działalność już w jakimś 2004r. Teraz jak zdarzy się nawet jakiś telefon to kłamie i udaje, że jest bardzo zajęty .
Zawładnął nim internet, palenie i popijanie piwka od czasu do czasu oczywiście (ale bez umiaru) żeby tylko nie wyglądało to tak źle. Sama byłam kilka razy na spotkaniu AlAnon i jego wysłałam do AA ale i on i ja nie mieliśmy do tego przekonania -mobilizacji czy czegoś tam.
Zaczął, żyć tyko planowaniem wakacji, wypadów i td.
Poszliśmy do psychologa który wysłał nas do psychiatry ten powiedział, że mąż ma depresję przepisał leki i wyznaczał kolejne wizyty .Kiedyś mąż przyszedł pod wpływem piwa i lekarz powiedział ,że w tej sytuacji nie będzie prowadził terapii i małżonek się zawinął i więcej nie przyszedł.
Ja próbowałam jeszcze chodzić ale gdy usłyszałam, że jeżeli chcę coś zrobić ze swoim życiem i być szczęśliwa to powinnam go rzucić bo ten typ tak ma i nic zrobić na siłę się nie da. Podziękowałam pani i też już więcej tam nie poszłam.
W lipcu po awanturze i rękoczynach do których doszło w naszym domu wyprowadziłam się , myślałam porzucę go mam dość być jego niańką ale po tygodniu nie wytrzymałam.
Tłumaczyłam, rozmawiałam lecz nic do niego nie docierało ja mówiłam „to jest czarne a on że białe” no i weź się tu dogadaj z „chłopem”.
Ciągle się łudziłam ,że się opamięta. Nawet co jakiś czas mówi ,że coś musi zmienić ale nic nie robił.
W sierpniu pojechałam razem z grupą do Raby Wyżnej – poznałam ludzi i ich podobne a nawet większe zgryzoty, modliliśmy się razem, chodziliśmy na wycieczki. Duch Święty przyjechał ze mną wtedy do domu byłam pełna nadziei i teraz też ją mam choć ciemne chmury nade mną.
Ja od lipca wpadałam na wspólnotę 12 kroków w piątki na Skaryszewskiej poczułam wieź z tą grupą też pełną bolączek ale i nadziei w Panu. Dwa tygodnie temu miałam spotkanie do nowej zamkniętej terapii 12 kroków lecz pani psycholog wyłapała mnie i powiedziała mi że moim największym problemem jest współ uzależnienie i powinnam pójść od razu do innej specjalistycznej poradni.
Zadzwoniła w tamten piątek i podała mi namiary do poradni TESA W-wa Al. Jerozolimskie 47 lok. nr 3 tel.22 629-25-85.
Nie zadzwoniłam tam jeszcze -boję się ,że to znowu nic nie da. Zbieram się na odwagę.
Ktoś tam może był?
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-22, 22:22   

Witaj!
Nie wiem, co poradzić...
Ale...wspieram modlitwą ;-)
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-22, 22:57   

Ania dzwoń,pamiętam w modlitwie :-P :-D :lol:
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 07:55   

Mufinka............. a czujesz że Twój mąż jest uzależniony od alkoholu?????
że Ty jesteś osoba współuzależnioną???

Terapie na przyzwoitym poziomie w W-wie wiem że prowadzi Jagielońska i Zgierska w ramach NFZ
Mufinka napisał/a:
Ja od lipca wpadałam na wspólnotę 12 kroków w piątki na Skaryszewskiej poczułam wieź z tą grupą też pełną bolączek ale i nadziei w Panu

Mufinko??? i co z tą więzią "z grupą 12-krokową ze Skaryszewskiej???chodzisz tam dalej???
Wiesz............że terapia terapią-ona zawsze kiedyś sie kończy,a grupa mityngowa jest,pozostaje i tam możesz chodzić .

I jeszcze pytanie............ kto Ci powiedział że 12 Kroków jest terapią????
12 Kroków nie powinno być terapią.To-wg mnie- jest nadużycie i wykrzywienie idei 12 Kroków.
Jak już to tylko warsztatem.........i w zasadzie nie powinno być prowadzone przez profesionalistów.
Przynajmniej tak jest w AA......i jest to mocno przestrzegane.

Chodż dalej na mityngi na Skaryszewską.........nikt nie może Cie z tej grupy oddalić.Nawet wtedy gdybyś chodziął na terapię dla współ.

Pogody Ducha
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 11:52   

Mufinka napisał/a:
Ja od lipca wpadałam na wspólnotę 12 kroków w piątki na Skaryszewskiej poczułam wieź z tą grupą też pełną bolączek ale i nadziei w Panu. Dwa tygodnie temu miałam spotkanie do nowej zamkniętej terapii 12 kroków lecz pani psycholog wyłapała mnie i powiedziała mi że moim największym problemem jest współ uzależnienie i powinnam pójść od razu do innej specjalistycznej poradni.

Zaraz mufinka cos nie kapuję..i napisze podobnie do nałoga.
Jaka wspólnota??? jeżeli juz to moga to być spotkania mitingowe uczestników jacy zakonczyli prace z programem 12 k lub sa w trakcie........

No i jeszcze to.....zamknięta terapia 12 kroków....tez na Skaryszewskiej???
i jaka psycholog to prowadzi????

Napisze za nałogiem...program 12 kroków jest programem rozwojowym....nie jest to ani terapia...ani zajęcia psychologiczne.

To program rozwijający nasze wnętrze...z nastawieniem na rozwój i ugruntowanie wiary..ale owocny będzie dopiero w połączeniu z włąściwymi terapiami stosownie do dysfunkcji..uzaleznien..lub współuzaleznień......
i takich tzreba poszukać
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 15:26   

Mufinko, pamietam w modlitwie sciskam poczytalam sobie tutaj

http://centrumpsychologiczne.waw.pl/cms/index.php

Tesa...nie znam tego osrodka, zajecia jak widac w linku odplatne....ale sporo rzeczy na zasadzie ter grupowej, warsztatów...

napiszę na priv
 
     
Mufinka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 20:40   

NORBERT napisał/a:
Zaraz mufinka cos nie kapuję..i napisze podobnie do nałoga.
Jaka wspólnota??? jeżeli juz to moga to być spotkania mitingowe uczestników jacy zakonczyli prace z programem 12 k lub sa w trakcie........

No i jeszcze to.....zamknięta terapia 12 kroków....tez na Skaryszewskiej???
i jaka psycholog to prowadzi????

Napisze za nałogiem...program 12 kroków jest programem rozwojowym....nie jest to ani terapia...ani zajęcia psychologiczne.

To program rozwijający nasze wnętrze...z nastawieniem na rozwój i ugruntowanie wiary..ale owocny będzie dopiero w połączeniu z włąściwymi terapiami stosownie do dysfunkcji..uzaleznien..lub współuzaleznień......
i takich tzreba poszukać


źle się wyraziłam "terapia" czy program 12 kroków dla mnie to jedno -miało mnie rozwijać
ale nie może na razie podobno bo mam największy problem mąż-ja

a chodziłam na tą otwartą grupę 12 kr. na 18:00 w piątek - i już nie byłam 3 tygodnie

[ Dodano: 2010-11-23, 20:51 ]
nałóg napisał/a:
Mufinka............. a czujesz że Twój mąż jest uzależniony od alkoholu?????
że Ty jesteś osoba współuzależnioną???



Nałóg - dobre pytania- ja nie wiem? nie czuję się uzależniona, amąż -nie wiem -mówi ,że nie -ale jaki pijak się do tego przyzna?
1-do pracy nie chodzi -dlaczego ?
2- siedzi bez przerwy na necie - dlaczego ?
3- zdarza mu się raz na tydzień kupić piwa do oporu jednego dnia i tak się upić- jest pijakiem - bo ma problem!
4- ja utrzymuję dom i jego - pozwalam mu na to bo wydaje mi się ,że nie mam wyjścia
A dziś jest obrażony na cały świat nawet komputer wyłączył i jeszcze słowa do mnie nie powiedział -pewnie ma wyżuty sumienia i jeszcze mnie chce nimi pokarać -tym milczeniem
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 20:58   

Mufinko... dzielna wędrowniczko z Raby... przytulam Cię mocno i życzę zdobycia najważniejszej góry Twojego życia: Góry Tabor :-D

Pozdrawiam... szukaj rozwiązań, pomocy i życzliwych ludzi - Pogody Ducha życzę!!
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 21:23   

Mufinka napisał/a:


3- zdarza mu się raz na tydzień kupić piwa do oporu jednego dnia i tak się upić- jest pijakiem - bo ma problem!


no właśnie - raz na tydzień a już jest pijakiem!
a moze chłop ma deprechę najzwyklejszą w świecie, kryzys wieku średniego. obrachunek sobie robi i okazuje się, że nic nie ma. i wychodzi mu, że jest do niczego. To jeszcze wmówić mu, że jest pijakiem. Po co takie słowa od razu? Na psychę coś mu padło i trzeba problem rozwiązać.
Jakiś kryzys. Czuje się beznadziejnie i do niczego. Który chłop to wytrzyma? Przecież powinien być rycerzem. No i nie daje rady.
 
     
Mufinka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 21:33   

[quote="bajka"]
Mufinka napisał/a:

no właśnie - raz na tydzień a już jest pijakiem!
a moze chłop ma deprechę najzwyklejszą w świecie, kryzys wieku średniego. obrachunek sobie robi i okazuje się, że nic nie ma. i wychodzi mu, że jest do niczego. To jeszcze wmówić mu, że jest pijakiem. Po co takie słowa od razu? Na psychę coś mu padło i trzeba problem rozwiązać.
Jakiś kryzys. Czuje się beznadziejnie i do niczego. Który chłop to wytrzyma? Przecież powinien być rycerzem. No i nie daje rady.


Bajka a ja to mogę wszystko wytrzymac!
Ja też miałam już depresję -to poszłam do lekarza i jakoś jeszcze się telepię.
Ja go na siłę nie zaciągnę.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 21:49   

Ależ ja nie piszę, ze Ty masz wytrzymac. Niestety ten świat jest tak kiepsko urządzony, że to kobiety są silniejsze, i to one więcej wytrzymują.
Na siłę nigdzie go nie zaciągniesz. Ja tylko próbowałam napisac, co może być przyczyną jego zachowań. Ale jak jest się w dole tak długi czas to do chlania jeden krok.
Przecież kiedyś pracował, tak? Czyli coś go dopadło. Wg mnie - zrobił sobie bilans życiowy, który wyszedł mu na minus. I spada po równi pochyłej. Nie wiem, co robić w takiej sytuacji. Wymaga to od Ciebie ogromnje mądrości życiowej i cierpliwości. Chyba...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-23, 23:18   

Mufinka napisał/a:
źle się wyraziłam "terapia" czy program 12 kroków dla mnie to jedno -miało mnie rozwijać
ale nie może na razie podobno bo mam największy problem mąż-ja


Mufinka alez uczeszczaj na Skaryszewską dalej.....
tylko wiedz jedno program 12 k jest warsztatem rozwojowym...a nie terapią.....

bo czy widziałas lekarstwo cud leczace wszystkie choroby?????
bo ja nie

........i rozumiesz??? jest to warsztat rozwojowy ...faktycznie pomagający utwierdzic sie w wierze....zrozumiec wartośc i siłe wiary...przyjac pewne zasady zycia,miec nowe spojrzenie na wszystko
pomaga dotrzec do jakis swoich zakamarków,odkryc własne ciemne strony
.....ale prawda jest to ze jeżeli ktos jest uzalezniony od

-przemocy i agresji.....to chodzi na specjalistyczne terapie zajmujące sie tylko tym problemem.
-jak uzalezniony od alkoholu...podejmuje leczenie i terapie
-jak uzalezniony od hazardu...podejmuje w tym zakresie terapie
-jak uzalezniony od komputera to terapie w tym zakresie
-jak chorobliwie zazdrosny to podejmuje w tej materi terapie....
itp...itd

i w odwrotności ...
osoby współuzależnione zyjące w związkach z osobami uzaleznionymi uczęszczaja na terapie związane ze swoimi problemami......


pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8