Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Wszystko runęło...
Autor Wiadomość
szuszkin
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-21, 15:04   

NORBERT napisał/a:
wiesz ja mam taką zasadę...jeżeli jestem niewinny,czuje że jestem prawy..a ktos napisze o mnie głupotę...to spływa to po mnie....
Bo zazwyczaj bardzo nas porusza...uwiera cos co jest PRAWDĄ

Pozostawiam to bez komentarza
Ostatnio zmieniony przez szuszkin 2010-10-22, 00:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-21, 17:55   

Iżik............. za to ż eżona ucieka od męża odpowiada w znacznym stopniu mąż.
Dlaczego?? napisałeś wyżej...przemoc fizyczna,agresja,przemoc emocjonalna.
W bardzo małym stopniu -tak mimochodem wspomniałeś o piciu,o alkoholu.................. A prawda ???jak ona jest???? czy jesteś pijakiem ??czy alkoholikiem????
Żonglujesz winą i krzywdą...........tu wysączyłes troszkę swojej winy........i szybciutko zamieniasz ją na poczucie krzywdy..........bo żona to,bo żona tamto............
Dość typowa manipulacja sobą i własnym sumieniem.
Jak podniosłeś rękę na żonę............ to to już jej dało prawo do własnej samoobrony,do obrony przed poniżaniem.
Ktoś tam wyżej pisał o nagłym nawróceniu i lęku jego żóny przed jego neofickim nawróceniem.
Neofici często tak mają ,że mylą wiarę z pobożnością.
A pobożność może być poprostu toksyczna.

Nad kryzysem pracę należy zacząć od siebie..............
Jako mąż.........pomyśl ....jak słuchałeś tego co mówiła do Ciebie żona??? ile czasu jej poświęcałeś???jak do niej mówiłeś??
Kobiety bardzo rzadko odchodzą od mężów z którymi są szczęśliwe.
Od meżów którzy je mogą wysłuchać,poświęcić uwagę,pochwalić,ale i potrafią -jak trzeba-powiedzieć:STOP!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Od męża który pamięta o imieninach,urodzinach,rocznicach.......gdy czują sie ważne dla meża.
Iżik............... zacznij od siebie pozostawiająć w spokoju żonę.Daj czas Czasowi(Opatrzności) na działanie.Ale nie zapominaj o włąsnym rozwoju,o popatrzeniu w siebie.

ŻÓna ,która nie czuje sie wysłuchana ma gdzieś budowy-a jak jeszcze nie miała wpływu na to co sie buduje- to czuje sie wręcz odrzucona.

Pomyśl................ i uderz sie we własne piersi

Pogody Ducha
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-21, 20:16   

szuszkin napisał/a:
Pozostawiam to bez komentarza

szuszkin zastanawiałem sie czy odpisac bo wszak to post izika..ale odpisze by poznal pewne motory wynikające z zakłamania....

Bez komentarza?? ..a ja napisze komentarz- to co napisałem to efekt pracy i programu 12 krokow

i to co dzieki niemu wiem .....to to że...znam swoje wady..ale znam i zalety...wiem co spitoliłem ..ale wiem i co naprawiam...
zatem mam pełna świadomośc..tego co sie stało i dokonało..i wiesz co??napisze Ci cos w formie lustra...

moja zona na imie ma tez Agata ...ja tez usłyszałem od żony o przemocy....tez jestem w separacji...stażu mam 18 lat małżeństwa....ale poznałem swoja PRAWDĘ.....i chocbym bardzo chciał(bo łatwiej przerzucac winę na innego) ..nie zasłonie sie żona i tekstem w stylu...BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA......a ja taki dobry a teraz to juz prawie święty

bo wiem że

Do Boga trzeba dojśc..Boga poprosić...Boga wysłuchać.....ale najwazniejsze trzeba więcej niż w niego wierzyc....trzeba poprotu mu zawierzyć....
a wtedy neofickie zachłyśnięcie wiara mija...przychodzi prawda do serca.

Dwa lata mineły twojej separacji gdzie jesteś???w jakim miejscu??? gdzie twoje serce????co z miłościa??? a efekt po dwóch latach??? piszesz pewnie wciąz to samo....odbijając swe uczucia w poście izika....i kurcze napisze jeszcze raz bo to super tekst Lindy...

BO TO ZŁE KOBIETY BYŁY....refleksji chłopie i zmieniaj..rób coś...widocznie nadal zbyt mało

[ Dodano: 2010-10-21, 22:41 ]
Giaur73 napisał/a:
Dlaczego stosunkowo często, między "starszymi" uczestnikami forum dochodzi do emocjonalno-osobistych przepychanek?

:-)

Giaur to co nieraz wyglada na przepychanki...jest najzwyczajniejszym stawianiem do pionu....by zakłamanie nie właziło dalej......takie STOP..innej prawdzie..i braku spójności
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-22, 08:51   

Szuszkin napisał:

Cytat:
Wróciłem z pewnością że mam przepis na szczęśliwe małżeństwo,niestety żona nie podzieliła mego entuzjazmu(przeraża ja ma religijność,tak twierdzi)


Moim zdaniem, trzeba być bardzo ostrożnym z manifestowaniem swojej religijności wobec osób, które doznały niegdyś wielkiej krzywdy z rąk - dziś nawróconego. Nie twierdzę, że tak jest w Twoim, czy kogolwiek tutaj - na forum, przypadku :-)
Pycha, która kiedyś objawiała się brakiem miłości, despotyzmem, dziś może ubrać się w nadprzeciętną religijność... Radykalizm, tyle że w innym wydaniu... Nowonawrócony winien strzec się właśnie - pychy. Ma ona łatwy przystęp do niego...
I bywa, że takich ludzi boimy się... Jak pisze Nałóg - bywają bardzo trudni we współżyciu.
Miarą nawrócenia jest pokora, miłość, podejmowanie z dnia na dzień - trudu przebaczenia. Inaczej - daleko do Boga Prawdziwego... Dopiero, kiedy zobaczę siebie prawdziwym/prawdziwą - z całym mnóstwem wad i słabości, wtedy - jestem naprawdę blisko... I zaczyna się powolne łatanie dziur we mnie... Może dopiero wtedy, kiedy już nieco załatam, zadośćuczynię - zacznę jawić się w oczach skrzywdzonego jako osoba wiarygodna, godna ponownego zaufania??
To tyle z moich obserwacji życia.
Przepraszam za offtop :-D

http://www.youtube.com/watch?v=uFnDEGZA9yg
 
     
szuszkin
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-19, 21:03   

Witajcie Po dłuższej przerwie w tym poście.Na początku pragnę pogratulować nam wszystkim, sobie też że tak zajęliśmy się przepychanka między sobą że umknął nam problem Iżika.Sam iżik zaglądnął tu od tej pory 4 razy,a takie miało być idealne miejsce dla niego.Zastanawiam się czy wszyscy go wysłuchali (pije tu do osób którzy dodali swoje trzy grosze chyba na każdym wątku na tym forum)Czytając wiele razy ten watek dostrzegam że wielu z nas domyślało się wielu rzeczy, oceniało,krytykowało(jak by chciało dopasować historię Iżika do swojej).Przypomnijcie sobie swoje historie czy w tym momencie najbardziej potrzeba zrozumienia.Na konstruktywną krytykę przyjdzie czas na razie pozwólcie człowiekowi się podnieść z ziemi.A może to my mu powinniśmy się pomóc podnieść?Zastanawiam się czy pomożesz osobie mającej np. niską samoocenę że to twoja wina,bo jak zrozumieć słowa Sam przyznajesz, że też mocno nawaliłeś....picie, agresja, poniżanie.ale czy Ty nie skupiłeś się na swoim "tak miało być" jak na bożku?Tak wiele i to ostrych zarzutów w stronę żony, że nie dziwię się jej ucieczce... Nawet posądzenie jej o niszczenie psychiczne Twoich rodziców itp itd"Podziwiam"osoby które są na każdym poście,czy to aż taka dużą wiedza czy raczej brak samokrytycyzmu bo czyż pomorze skutecznie osoba której małżeństwo rozsypało sie przez np. nałóg osobie w tej samej sytuacji przez np.niewierność.To są przecież dwie całkiem rożne historie.
Ps:Norbert wyluzuj,nie mów za mnie czego nie powiedziałem a dla relaksu polecam inna wersje psów http://www.youtube.com/watch?v=QI0QaB94L54
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-19, 21:41   

Cytat:
"Podziwiam"osoby które są na każdym poście

Szuszkin, dziękuję za zwrócenie uwagi. Mnie będzie już mniej.
Jeśli uraziłam - przepraszam :-D


http://www.youtube.com/watch?v=uFnDEGZA9yg
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-19, 21:55   

szuszkin,

Cytat:
Przypomnijcie sobie swoje historie czy w tym momencie najbardziej potrzeba zrozumienia.[...] A może to my mu powinniśmy się pomóc podnieść?


No... zaraz... to właściwie według Ciebie trzeba pomóc, by się podniósł? Czy lepiej poklepać po grzbiecie i powiedzieć coś w rodzaju: "no wiesz, nikt nie jest doskonały, będzie dobrze".

Zastanawiające jest coś innego - że to nie iżik dyskutuje, tylko Ty się spierasz o niego. Zauważ - minęły równe 4 tygodnie od ostatniego posta w tym wątku, a Ciebie "coś gniecie". Coś budzi Twój sprzeciw. Może ktoś (Norbert?) dotknął Twojego serca we właściwym miejscu? (termin z kazań ks. Pawlukiewicza - polecam).
 
     
szuszkin
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-19, 22:24   

Jarek jak zwykle masz trafne uwagi.Pisząc nie myślałem w ten sposub ale faktycznie,dwa lata temu jak pierwszy raz trafiłem na to forum odstraszyli mnie forumowicze którzy dołowali mnie za coś co nie zrobiłem.W moim przypadku kiedy miałem myśli samobójcze pozostało mi tylko omijać forum sychar dużym łukiem tylko po to aby swymi drogami trafić po dwóch latach do Łagiewnik i przekonać się że to żywe perły ci sycharowicze.Straconego czasu nikt nie zwruci a mogłem być w pracy nad sobą już znacznie dalej.Od cała motywacja schowana gdzieś w podświadomości.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9