Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje pomocy
Autor Wiadomość
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 10:18   

ANGORA napisał/a:
Robię mężowi i dzieciom kanapki i układam w serduszka, piszę rano smsy że kocham ,


Bo przecież to prawda,sama widzisz ,ze chcesz a to najważniejsze.SUPEEEER!
 
     
agnieszka 1098
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 11:22   

Witaj. Wiem co czujesz bo przerobiłam to na sobie. Ja zakonczyłam taką znajomosc po niecałym roku, i wiem że to trudne ,ale nie niemożliwe. Zaczełam od modlitwy o to by znów pokochac męża i spowiedzi, bo teraz trzeba Ci duzo siły ,a to możesz otrzymac tylko od Boga. Po kilku latach wyznałam mężowi prawdę i wtedy było bardzo żle ale oddałam wszystko Jezusowi , On nas uratował. Pamietam jak koleżanka mówiła mi że nie można pokochać kogoś jeszcze raz i na szczęście dla mnie nie uwirzyłam jej , dziś kocham męża tak jak nie kochałam go nigdy. Dlatego walcz o swoje małżenstwo z Jezusem i sluchaj rad z tego forum a przedewszystkim oddaj wszystko Bogu , a zobaczysz że wyprowadzi Cię z ciemnosci. Ja nie pisałam na tym forum tylko je czytalam , ale i tak dało mi bardzo dużo. To że tu trafiłaś to nie przypadek, dlatego walcz o swoją rodzinę.
 
     
ANGORA
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 11:31   

Dziekuje!
To dobrze wiedzieć że komuś się udało.
Nawet niewiem kiedy tak bardzo daleko odeszłam od Pana.
Zastanawiam się jak to się stało, że zaczęłam wierzyć w inne wartości, że przestałam wierzyc Panu ....
Pamiętam moją pierwszą spowiedź po pierwszej zdradzie. Młody ksiądz powiedział mi wtedy że mam uciekać,daleko i szybko.
Myślałam wtedy ,że nie wie o czym mówi, że może i zgrzeszyłam, ale było cudownie, tylko mam wyrzuty sumienia.
Teraz wiem, że to ja nie wiedziałam o czym mówie i że to on miał racje.
Nie pomyślałam, że tak trudno z tym skończyć, a tak łatwo się uzależnić od przyjemności.
Nie wiem czy kiedykolwiek sie zdecyduje o tym powiedzieć mężowi, ale więcej mu tego nie zrobie, ani dzieciom, ani sobie...
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 11:53   

Cytat:
Nie wiem czy kiedykolwiek sie zdecyduje o tym powiedzieć mężowi, ale więcej mu tego nie zrobie, ani dzieciom, ani sobie...

ANGORO, proponuję Ci wszelkie pomysły - 'wyznać mężowi, czy nie wyznać' (na pewno będą takie niepokoje sumienia) konsultować ze spowiednikiem. Kusy jeszcze nie raz będzie próbował zakręcić się wokół tej zdrady... Choćby nękanie typu ' no tak, jest pięknie, ale to nieuczciwe - trzeba mężowi wyjawić prawdę'... Nie zawsze trzeba. Czy wyjawienie prawdy było roztropnym posunięciem - można ocenić po owocach... Nie zawsze potrafimy być aż tak dalekowzroczni... Warto więc przedstawiać dalsze ewentualne niepokoje - w konfesjonale.
To takie małe podpowiedzi - już z myślą o przyszłości, żeby już zawsze było miło........ ;-)
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 16:23   

agnieszka 1098 napisał/a:
Po kilku latach wyznałam mężowi prawdę i wtedy było bardzo żle ale oddałam wszystko Jezusowi , On nas uratował. Pamietam jak koleżanka mówiła mi że nie można pokochać kogoś jeszcze raz i na szczęście dla mnie nie uwirzyłam jej , dziś kocham męża tak jak nie kochałam go nigdy.


aga , chwała Panu !!!

Może napiszesz świadectwo ? :->
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 16:27   

ANGORA napisał/a:
Pamiętam moją pierwszą spowiedź po pierwszej zdradzie. Młody ksiądz powiedział mi wtedy że mam uciekać,daleko i szybko.
Myślałam wtedy ,że nie wie o czym mówi, że może i zgrzeszyłam, ale było cudownie, tylko mam wyrzuty sumienia.
Teraz wiem, że to ja nie wiedziałam o czym mówie i że to on miał racje.


Często panuje takie przekonanie , że grzech jest tylko obrazą Boga i , że Bóg jest be bo nie pozwala tego czy tamtego...A ostatecznie ,grzech wyrządza potworna , największą krzywdę samemu grzesznikowi .......i oddziela od Boga

Ale to już wiesz Angora . Powrót może być trudny , ale skoro podjęłaś te decyzję i będziesz prosić Boga o pomoc , wygrasz .

Może przyjedziesz na rekolekcje uzdrowienia wewnętrznego w łagiewnikach , żeby prosić Jezusa o pomoc ? :->
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-15, 16:27   

ANGORA napisał/a:
Nie wiem czy kiedykolwiek sie zdecyduje o tym powiedzieć mężowi, ale więcej mu tego nie zrobie, ani dzieciom, ani sobie...


Angoro...........przestrzegam Cię przed pochopnym-w imię tzw.prawdy- wyznawaniem mężowi tego ż ego zdradziłaś.
"kusy" bedzie podsuwał Ci takie myśli.............. bo cieżko żyć z takim cięzarem........bo powinnaś być prawdomówna.......bo to wstyd tak ukrywać przed mężem zdradę.............

Zrobiłaś ogromny krok do przodu............ wyznałaś Bogu w konfesjonale.......... wyznałaś sobie..............uzmysłowiłaś sobie ogrom krzywdy jaka czyniłaś sobie,mężowi,dzieciom...................... wreszcie wyznałaś tu na forum swoje popapranie............
Teraz czas na żal i zadośćuczynianie.Czynnie nie mozesz zadośćuczynić............ nie cofniesz czasu.......... ale możesz zadośćuczyniac biernie.Codziennie,będąc dobrą żoną,dobrą matką i unikając jakichkolwiek dwuznacznych kontaktów z innym mężczyzną jak Twój mąż.

Wyznając mężowi-nieświadomemu- ogrom krzywd jakie mu uczyniłaś,przeżucłabyś cieżar odpowiedizalności co on ma z taka wiedzą zrobić na niego.

Czy masz takie prawo???
Czy możesz jeszcze dodatkowo skrzywdzić człowieka który Cie kocha?
Któremu przysięgałaś???

NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nie masz prawa.

I nie daj się wpuścić w takie mysłenie "kusemu".On na to tylko czeka by rozwalić Waszą rodzinę ,a Ciebie całkowicie pograżyć.

Wybór należy do Ciebie.
Sądzę że dobry,doświadczony spowiednik przyda Ci się w dalszej drodz eprzez życie.......wspólne,rodzinne życie.

"Popaprańcem" się zostaje do końca życia.........ale można być dobrym i szczęsliwym "popaprańcem".
Masz taką szansę

Pogody Ducha
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-16, 01:27   

ANGORA napisał/a:
Nie wiem czy kiedykolwiek sie zdecyduje o tym powiedzieć mężowi, ale więcej mu tego nie zrobie, ani dzieciom, ani sobie...


tu masz doskonale podana odpowiedź jak powinnas się zachować, aby uczciwie uratować małżeństwo:
Ratowanie małżeństwa po zdradzie
dr Jacek Pulikowski
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22828
 
     
agnieszka 1098
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-17, 18:03   

Agnieszka, napisze świadectwo , byc może już niedługo , kiedy będę miała trochę więcej czasu by usiąść przy komputerze.
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-17, 19:29   

To co robisz to jest zwykła podłość. Wielu ludzi w taki sposób zniszczyło swoje rodziny. I Ty też zniszczyłaś. Bo to że na razie mąż nie wie to szczegół. Zniszczyłaś więż między wami. Poraniłaś wszystkich w swojej rodzinie. I dziwie się ze Cię tak tu po główce głaszczą, bo naprawde nie ma za co.
Jeżeli coś Ci w sercu zaświtało ze może jednak "by se" rodzine uratować to powinnaś paść przed Bogiem za to natchnienie i dziękować i zrobić wszystko z całych sił aby więcej nigdy chuć nie wygrała i abyś szanowała i kochała to co masz.
A Ty jeszcze rozważasz czy Ci się to opłaca...;/
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-18, 15:18   

Mada27............ zdrowi nie potrzebują lekarza.
Mada27........... masz się za lepszą???? wiesz.........to może spróbujemy przeanalizować Twoją postawę w małżeństwie???? Jestem prawie pewny ,że bardzo wiele byś sama w sobie dysfunkcyjnego odkryła pod wpływem tej analizy.

Nikt nie pochwala Angory,jej 7 letniej zdrady,ale czy mam prawo ją potępić??????

Czy Ty masz takie prawo???????Kto Ci je dał????

Pomyśl.....................
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 09:38   

nałóg napisał/a:
Mada27............ zdrowi nie potrzebują lekarza.
Mada27........... masz się za lepszą???? wiesz.........to może spróbujemy przeanalizować Twoją postawę w małżeństwie???? Jestem prawie pewny ,że bardzo wiele byś sama w sobie dysfunkcyjnego odkryła pod wpływem tej analizy.

Nikt nie pochwala Angory,jej 7 letniej zdrady,ale czy mam prawo ją potępić??????

Czy Ty masz takie prawo???????Kto Ci je dał????

Pomyśl.....................


A kiedy Ty krytykujesz czyjeś zachowanie to masz się za lepszego?
i czy każde wyrażenie negatywnej opinii o czyimś postępowaniu to potępianie?
napisałam tak jak poczułam, to chciałam tej pani powiedzieć
nazwałam to co opisała po imieniu, bo źle robi
nie zaczepiłam jej na ulicy zeby ją kamienować


co do dysfunkcjii, to masz racje, ja mam swoją ktoś inny ma swoją, nie twierdze ze nie mam
jednak to, że zmagam się z jakąś dysfunkcją oznacza wg Ciebie ze nie mogę mieć jakiegoś stanowiska wobec czyjegoś zachowania????????
jeśli tak, to nikt tu nie powinien się wypowiadać, a jeśli nie to nie uważam ze źle zrobiłam pisząc to co mysle
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 10:49   

Mada.........piszesz:
mada27 napisał/a:
To co robisz to jest zwykła podłość

i to mnie poruszyło.
Bo Angora wyznała swoje "popapranie",żałuje za nie,poszła do spowiedzi,podejmuje prace wyjścia z "popaprania",zerwania ze zdradą........
Jak wielu z piszących tu czy cierpiących w cichości chciałoby zobaczyć taka postawę u swoich zdradzaczy........................
Nie zmienia to ,nie umniejsza w najmniejszym stopniu odpowiedzialności Angory za to co zrobiła.Ale ona zawróciła ze złej drogi.............i w tej drodze ja ją staram sie wspierać..............potępienie za to co zrobiła nie należy do mnie
Wspieranie w wejściu na drogę charyzmatu małżnstwa:TAK

Pogody Ducha
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8