Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
Wysłany: 2010-07-28, 19:50 Rozwód nie jest jedynym sposobem obrony majątku
Rozwód nie jest jedynym sposobem obrony majątku
Z wypowiedzi na forum wynika, że rozwód często jest doradzany w sytuacjach, gdy chodzi o zabezpieczenie się przed stratą majątku, działaniami dokonywanymi przez współmałżonka, które zadłużają wspólny budżet – długi, podatki itd. Niektórzy, łącznie z prawnikami, radzą, by rozwieść się, jakoby było to bezpieczniejsze, od np. separacji, umowy majątkowej małżeńskiej wprowadzającej rozdzielność majątkową (potocznie intercyza – art. 47 par. 1 kro), sądowego zniesienia wspólności majątkowej – art. 52 par 1 kro. Nie jest to prawda z bardzo praktycznych powodów – system prawny unika sytuacji, w których można uwolnić się od zobowiązań tylko na skutek przeprowadzenia rozwodu/separacji/zawarcia umowy majątkowej małżeńskiej/sądowego zniesienia wspólności majątkowej.
Post ma nie tyle na celu wskazać, jak się uchronić przed długami czy podatkami spowodowanymi przez drugiego małżonka (jest to temat szeroki, znacznie przekraczający możliwości forum), co uzasadnić, że doradzanie rozwodu i uzasadnianie rozwodu zabezpieczeniem się przed utratą majątku nie znajduje potwierdzenia w obowiązującym prawie.
Na wstępie dodam jeszcze, że post ma być „strawny” dla przeciętnego czytelnika (co oznacza, że nie stanowi rozprawy naukowej), więc nie będę wchodzić w super-hiper szczegóły, bo nikt nie dobrnie do końca... Jeżeli ktoś dociekliwy zapyta o szczegółowe sytuacje, lub zwróci mi uwagę na ewentualne błędy, to oczywiście uzupełnię posta.
słowniczek:
kro - Kodeks rodzinny i opiekuńczy
kpc – Kodeks postępowania cywilnego
op – Ordynacja podatkowa
A teraz przykłady.
Przykład nr 1 czyli radosne zaciąganie długów przez małżonka
Istnieje dług wobec osoby prywatnej lub banku czy firmy itp.; tj. zobowiązanie cywilnoprawne wynikające z czynności prawnej. Dług ten narobił małżonek sam, bez wiedzy i zgody drugiego małżonka. Został pozwany o zapłatę, sąd wydał wyrok, przychodzi komornik...
Powiedzmy, że w skład majątku wspólnego (czyli wszystko to, co zostało nabyte w czasie małżeństwa), wchodzi np. samochód.
Czy komornik może zlicytować samochód?
Aby to zrobić, wierzyciel musi uzyskać tzw. klauzulę wykonalności przeciwko obu małżonkom. Ale przeciwko małżonkowi, który nie jest wymieniony w wyroku, klauzulę uzyska tylko wówczas, gdy ten wyraził zgodę w dokumencie na dokonanie czynności prawnej (np. na zawarcie umowy). Art. 787 kpc/art. 41 par. 2 kro
Jeżeli jest firma – przedsiębiorstwo, powiedzmy że małżonek prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą i w ramach tej działalności narobił długów, to komornik może zawsze licytować majątek firmy, nawet jeżeli firma należy do majątku wspólnego – art. 787^1 kpc/art. 41 par. 2 kro
Co powyższe oznacza?
Że nie ma znaczenia czy jest rozwód czy nie ma, czy jest separacja, czy nie ma (intercyza – 47 par. 1 kro, sądowe zniesienie wspólności majątkowej – 52 par. 1 kro)... Znaczenie ma wyłącznie zgoda współmałżonka w postaci dokumentu na zaciągnięcie długu lub brak tej zgody.
Dlaczego w takim razie chcesz się rozwodzić/brać separację itd.? Zgodziłaś(-łeś) się na kredyt – na piśmie – w dokumencie? To i tak bank będzie z ciebie egzekwował (nawet po rozwodzie).
Nie zgodziłeś(-łaś) się? To nie przejmuj się, bo z majątku wspólnego egzekucji nie będzie (z wyjątkiem, gdy dług wynika z przedsiębiorstwa należącego do majątku wspólnego – ale egzekucja będzie dotyczyć tylko przedsiębiorstwa).
A więc instytucje rozwodu, separacji, umowy majątkowej małżeńskiej znoszącej/ograniczającej wspólność majątkową małżeńską i sądowe zniesienie wspólności majątkowej są równoważne pod kątem odpowiedzialności z majątku wspólnego w zakresie odpowiedzialności za zobowiązania wynikające z czynności prawnych dokonanych przez drugiego małżonka.
Przykład nr 2 czyli fiskus
Tu będzie o podatkach (dotyczy też zadłużenia w ZUS).
Małżonek ma firmę i narosły długi podatkowe...
Tutaj skrócę wywód, żeby było czytelniej.
Pod kątem odpowiedzialności majątkiem wspólnym rozwód został zrównany w skutkach z separacją i wynika to z art. 110 op.
Ale mamy jeszcze drugą grupę możliwości: umowa majątkowa małżeńska o zniesieniu lub ograniczeniu wspólności majątkowej/sądowe zniesienie wspólności majątkowej – art. 29 op.
Jaka jest różnica pomiędzy tymi grupami możliwości?
1) przy rozwodzie oraz przy separacji organ skarbowy musi wydać dodatkową decyzję o odpowiedzialności podatkowej osoby trzeciej (art. 108 par 1 op), którą w tym wypadku jest współmałżonek, który nie narobił zaległości podatkowych (decyzję można zaskarżyć, procedura trochę potrwa...).
2) przy intercyzie lub sądowym zniesieniu wspólności majątkowej, organ podatkowy nie musi wydawać odrębnej decyzji, od razu wchodzi komornik skarbowy.
Ale to jeszcze nie koniec co do podatków....
Zastanawiasz się czy wybrać rozwód czy separację czy intercyzę czy znieść wspólność majątkową przed sądem jak mleko już rozlało się (no już jest ten dług), prawda?
Więc ochłoń.... bo czegokolwiek nie zrobisz na szybko (a najszybciej można intercyzę u notariusza), to i tak nie ma to znaczenia dla zobowiązań podatkowych, które już istnieją.... Tego co jest w majątku wspólnym (względnie swojej odpowiedzialności finansowej w wysokości twojego udziału w majątku wspólnym) nie zwolnisz od egzekucji żadną ze wspomnianych metod...
A więc co można zrobić??
A zrób ... intercyzę .... na przyszłość, bo przeszłości i tak nie naprawisz... i poinformuj o tym swój urząd skarbowy....
A więc: rozwód i separacja są równoważne w zakresie odpowiedzialności majątkiem wspólnym za zobowiązania podatkowe.
Przykład nr 3 czyli smutna bajka pod tytułem bankructwo (upadłość)
Tutaj zaczynają się schody...
Smutne jest, że się zaczynają, dla pocieszenia dodam od razu, że są jednakowo strome dla rozwodników, osób w separacji, po intercyzie, po sądowym zniesieniu wspólności majątkowej małżeńskiej...
Czyli znowu – w którą stronę nie spojrzysz, to i tak z tyłu....wiadomo co.
Dla skrócenia wywodu, podam jedynie sytuacje, kiedy nie odpowiada się majątkiem wspólnym w przypadku upadłości (art. 124 – 126 prawa upadłościowego i naprawczego)
Jeżeli:
a) małżonkowie ustanowili rozdzielność majątkową lub ograniczyli wspólność majątkową umową majątkową małżeńską u notariusza co najmniej dwa lata przed dniem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości jednego z nich albo
b) rozdzielność majątkowa, rozwód lub separacja zostały orzeczone przez sąd co najmniej rok przed dniem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości jednego z małżonków albo
c) łącznie zostały spełnione następujące przesłanki: rozdzielność majątkowa, rozwód lub separacja zostały orzeczone przez sąd w ciągu roku przed ogłoszeniem upadłości i pozew lub wniosek o orzeczenie rozdzielności majątkowej, o rozwód lub o separację został złożony co najmniej dwa lata przed złożeniem wniosku o ogłoszenie upadłości
to majątek wspólny nie wchodzi do masy upadłości.
A tym samym wyżej wymienione sytuacje stanowią obronę majątku w przypadku upadłości.
Analiza przepisów prawa upadłościowego wskazuje po pierwsze na to, że odpowiedzialność majątkowa małżonka upadłego w zakresie obejmującym majątek wspólny jest uregulowana niezwykle szeroko. Istotne jest porównanie sytuacji majątkowej małżonka upadłego w przypadkach orzeczenia rozwodu, separacji, rozdzielności majątkowej przez sąd, ewentualnie zawarcia umowy majątkowej małżeńskiej. Przepisy prawa upadłościowego wskazują, że sytuacja prawna małżonka upadłego jest taka sama w przypadku orzeczenia rozwodu, separacji, rozdzielności majątkowej przez sąd lub zawarcia umowy majątkowej małżeńskiej. Nie można zatem twierdzić, by odpowiedzialność majątkowa małżonka upadłego po rozwodzie była ograniczona w stosunku do odpowiedzialności majątkowej małżonka w separacji, a także w stanie po zniesieniu wspólności majątkowej przez sąd lub po zawarciu umowy o zniesieniu lub ograniczeniu wspólności majątkowej.
Podsumowanie
Mamy trzy masy majątkowe w małżeństwie:
- dwa majątki osobiste (kiedyś zwane majątkami odrębnymi), jeden należy do męża, drugi do żony
- jeden majątek wspólny
W przeciętnym statystycznie układzie majątek wspólny występuje najczęściej, bo małżonkowie zdobywają od daty ślubu pracując, kupując, oszczędzając itd. W majątkach osobistych jest wszystko to należało do każdego z nich przed ślubem, a w trakcie ślubu to co uzyskali przez dziedziczenie i darowiznę.
No i po separacji, intercyzie, sądowym zniesieniu wspólności majątkowej możemy już nabywać tylko do dwóch majątków osobistych, do wspólnego już nie...
Majątek osobisty małżonka, który zaciągnął dług – zawsze będzie podlegał egzekucji.
Majątek osobisty tego drugiego, który nie zaciągnął długu, względnie nie zgodził się na dług – przy zobowiązaniach cywilnoprawnych nigdy nie będzie podlegał egzekucji, a przy zobowiązaniach podatkowych może ulec egzekucji tylko wtedy gdy egzekucja z dłużnika jest bezskuteczna i tylko do wysokości udziału przypadającej małżonkowi dłużnika w majątku wspólnym.
Majątek wspólny –
w przypadku zobowiązań cywilnoprawnych wynikających z czynności prawnej, przy braku zgody małżonka na czynność prawną, nie będzie podlegał egzekucji (za wyjątkiem gdy tym majątkiem jest przedsiębiorstwo i zobowiązanie pochodzi z przedsiębiorstwa)
w przypadku zobowiązań podatkowych, zawsze będzie podlegał egzekucji, jeżeli zobowiązanie podatkowe powstało w czasie wspólności majątkowej, nawet gdy następnie (tzn. już po powstaniu zadłużenia) przeprowadzi się rozwód, separację, zawrze umowę majątkową małżeńską, zniesie sądownie wspólność majątkową. Co więcej, niezależnie czy nastąpi rozwód czy separacja, egzekucji może też podlegać majątek osobisty małżonka dłużnika już po rozwodzie/po separacji – ale do wysokości udziału przypadającego mu w majątku wspólnym.
Jaka jest ogólna konkluzja?
Ani rozwód, ani separacja, ani umowa majątkowa małżeńska, ani sądowe zniesienie wspólności majątkowej nie odnoszą „ochronnego” skutku odnośnie majątku wspólnego, po powstaniu zadłużenia. Ten „ochronny” skutek może być osiągnięty – po pierwsze na przyszłość, a po drugie nie trzeba do tego wykorzystywać rozwodu w żadnym z przypadków.
Dlaczego tak jest to wszystko skonstruowane?
Bo gdyby ludzie mogli się uwolnić z długów używając tak prostego sposobu jak rozwód, separacja, umowa majątkowa małżeńska, sądowe zniesienie wspólności majątkowej, to żaden wierzyciel dłużnika będącego w związku małżeńskim nie odzyskałby swoich pieniędzy.
A jeszcze prościej?
Będąc katolikiem i mając na uwadze swój własny interes majątkowy, nie możesz zgodzić się na rozwód, ponieważ są inne instytucje prawne, oprócz rozwodu, z których możesz skorzystać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.