Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Porady psychologa - Witam w kąciku psychologicznym

Anonymous - 2006-05-13, 14:45

Dzien dobry

Mam prośbę wielka i bardzo dla mnie ważną-jedynie zastanawiam sie czy to własciwe miejsce bo raczej pomagacie tu sobie w tematach głównie małżeńskich, moj problem jest bardziej rodzinny, bo dotyczy głównie dzieci.

Błękitna czy możesz mi pomóc, podpowiedzieć, no nie wiem cokolwiek--jak mamy postępowac z nastoletnimi synami, ja wiem że popoełniliśmy z mężem mase błędów i że stąd teraz problemy. Jesteśmy można powiedzieć "normalną" rodziną, ale brak tu miłości i wzajemnego szacunku i to niestety od lat. Mam z tego powodu niesamowite wyrzuty sumienia i poczucie winy, ale to za mało aby naprawić co sie psuło przez lata.

Chcę to zmienić, naprawić ale teraz oni wogóle mnie nie słuchają, drwią z tego co mówię, czasem czuje sie we wlasnym domu jak mały robaczek gnieciony przez chamstwo swoich dzieci. Nieraz trudno doprosić się o jakąkolwiek pomoc z ich strony, sa ordynarni, ja jestem nerwowa i czasem emocje biorą górę, a wtedy to już całkowita klapa.

Może nie będę już więcej szczegółów opisywać, bo są naprawde przykre, może jeszcze dodam, że mąż to chciałby wszystko twarda ręką, tzn ostre słowa pod ich adresem, owszem pomoże bo jego się jeszcze troche boją, ale to na krótko i mnie się nie podobają takie metody.
Ja po prostu nie umiem być dobrą matką, nie wiem jak mam do nich mówić, jak rozmawiać, jak prosić by, pomogli, jak nauczyć ich szacunku, obowiązkowości, ambicji......
Wiem, że pomyslałam o tym o jakieś kilkanaście lat za późno, ale czy na prawde już nic nie można zrobić.
Jestem słaba psychicznie i oni to czują i wykorzystują. Chcę aby nasz dom był pełen miłości abyśmy się dobrze w nim czuli, ale jest niestetycoraz gorzej i czasem wszyscy tu na siebie warczymy -co jest z nami nie tak?
Ja czuję że to wszystko moja wina, bo nie czułam sie nigdy kochana, pewna siebie, jakaś taka wystraszona i chyba dlatego psułam cały czas nasze małżeństwo, rodzinę.

Modlę się jak potrafię czasem mocno i z całego serca czasem jakoś słabsza moja wiara, ale bardzo proszę Boga o pomoc dla naszej rodziny.

Pozdrawiam wszystkich, szczęść Wam Boże

Anonymous - 2006-05-16, 01:25

Renato,
piszesz o nastoletnich synach. Mam nadzieję, że pamiętasz przy tym, że okres dojrzewania jest okresem buntu. Dzieci często podważają wartości cenione przez rodziców (np; nie chcą chodzić do kościoła), prowokują rodziców (używając dosadnych słów, ale też ubiorem, fryzurą). Rodzicom niejednokrotnie włosy stają na głowie od samego słuchania swojej "pociechy". Tak po trochu musi być. Nastolatek przeżywa okres zanegowania tego, co wokól niego po to, by jako młody dorosły mógł wrócić, ale już na zasadzie wyboru, a nie przymusu.
Wróci do tego, co było prawdziwie dobre w waszej rodzinie, do tego co widział, że TY i Twój mąż szanujecie. Nie sądzę, abyś pragnąc miłości i dobra dla swojej rodziny tak zupełnie nie potrafiła go jej przekazać.
Byc może, mogłabys dać dużo więcej. Na to nigdy nie jest za późno.

Na razie poczekaj cierpliwie, ale stawiaj synom granice. Niech wiedzą na jakie rzeczy absolutnie nie wyrażasz zgody i jakie są ich konsekwencje. Najlepiej byłoby gdybyście razem z mężem stworzyli wspólny front wychowawczy (czyli dogadali się które z was, kiedy i co mówi). Ważne jest aby nauczyć się mówić do dorastającego człowieka bez przemocy. Absolutnie nie wolno obrażać go,bić ani ośmieszać ( tak jak i Ty zapewne tego nie chciałabyś od nich doświadczyć).

Dobrze gdybyś pokazała pewnośc siebie, taką pewność, która mówi, że wiesz, że nie byłaś doskonałą matką, ale starałaś się dać tyle, na ile to było dla Ciebie mozliwe. Kochasz, ale nie pozwolisz sobie ubliżać.

Renatko, bardzo dobrze, że uświadamiasz sobie co mogło być powodem twojego poczucia winy. Skoro masz już świadomość własnych ograniczeń,( Gratulacje, to juz BARDZO, BARDZO dużo), to teraz do dzieła! Po pierwsze: modlitwa, po drugie : modlitwa, a po trzecie może spotkania z psychologiem w realu. Szczerze doradzam. Są jeszcze ciekawe książki, jeśli jesteś zainteresowana odezwij się. Pozdrawiam.

Anonymous - 2006-05-16, 11:22

witam i bardzo dziękuję za odzew, u szkolnego psychologa byłam ale syn nie chce słyszec o rozmowie z nim. Ale mnie rozmowa z tym psychologiem nie pomogła nic, prosilam też aby polecił mi jakieś ksiązki, no cokolwiek ale też nic.
Ale spróbuje jeszcze do innych drzwi zapukać.

Jeśli możesz podac mi jakieś tytuły to bardzo proszę, odezwę się jeśli można do Ciebie na gg, bo wiem że to forum dotyczy troche innych problemów i nie chcę tutaj namieszać.

Dziękuje raz jeszcze i pozdrawiam wszystkich

Anonymous - 2006-06-19, 11:08

Renato, okres buntu u nastolatków, jeśli jest, najlepiej przechodzi się w grupie. Nie wiem jak jest w Twoim mieście, ale myślę tu o np.duszpasterstwie młodzieży. Jeśli jest takie duszpasterstwo w Twoim mieście, to pomódl się o to, aby Pan Bóg podsunął ludzi, dzięki którym Twoja młodzież (dzieci) dotrą tam.
Książki polecam - ks.Marka Dziewieckiego, psychologa, np."Komunikacja wychowawcza"
http://www.poczytaj.pl/?s...j&ksiazka=27660

Anonymous - 2006-06-19, 11:13

oraz jeszcze kilka innych książek tego autora:
http://www.poczytaj.pl/in...ek%20Dziewiecki

Anonymous - 2006-07-20, 20:05

Błękitna, dzięki, że jesteś! :-D
Proszę daj wskazówki jak nauczyć się rozmawiać z własnym mężem! jak zainteresować go życiem moim i naszych nastoletnich córek. jak przebić mur obojętności!
Dodam tylko, że u nas rozmowa wygląda mniej więcej tak: ja mówię, opiwiadam , żartuję a on (przeważnie) odpowiada tylko monosylabami (tak, nie, hmm, no itp.). Wiem, że i jemu brakuje normalnych rozmów (był to, podobno, jeden z powodów zdrady) tylko ze my nie umiemy już normalnie razem rozmawiać.
Ratuj :-?

Anonymous - 2006-07-21, 12:09

Dzień Dobry, Wero!
Gdzieś się pogubiliście. Najpierw miłość, a potem dzieci, które przez pierwszych parę lat trzeba po prostu non stop dokarmiać, myć, dopajać, oprasowywać, tulić etc..... (Znasz to bardzo dobrze :) i to ciągłe zmęczenie. A potem nadchodzi czas, kiedy już znów możnaby gdzies pójść, coś razem zrobić, choćby porozmawiać, ale .... już się nie umie.

Albo tylko się tak wydaje, że się nie umie.

Więc rób to co potrafisz:) Zaproś go na przykład na spacer śladami waszej miłości (w miejsce, w którym spotkaliście się na pierwszą randkę),albo po prostu na spacer, albo do kina. Po prostu badźcie przez jakiś czas razem, nawet bez słów. Może uda wam się choć na chwilę wziąć się za rękę? Tylko nie zaczynajcie superważnych rozmów, ani rozmów o dzieciach, ani rachunku sumienia.
Badźcie mężem i żoną, którzy chcą być razem. To jest tylko wasz czas. Na pewno wiesz Wero, że można bardzo pięknie rozmawiać ciszą. Powiedz mu, że po prostu chcesz z nim pomilczeć.

Jeśli uda się wam choć takie jedno spotkanie, to przeciez może być ich więcej. A jeśli będzie ich więcej to wcześniej czy później zaczniecie rozmawiać o sprawach dla was ważnych. Nie ma na to siły.

Tylko Wero, czy o taką rozmowę Ci chodzi?
Czy juz jesteś gotowa?

Jesteś z Warszawy, czy wiesz, że na Skaryszewskiej, w Sycharze u ks. Pałygi odbywają się spotkania dla małżeństw w kryzysie? Są też szkolenia z komunikacji :)
Gdybyś chciała o coś zapytać to podaję mój adres
blekitna@onet.eu

Pozdrawiam Cię serdecznie! I jak zwykle czekam na listy :)

Anonymous - 2006-07-21, 14:56

Błękitna
Dziekuję za odpowiedź. Marzę o tym, żeby razem pójść na spacer. Proponowałam kiedys mężowi pójście razem na Skaryszewską, niestety jego to nie interesuje. On nie widzi problemu i jest mu tak dobrze. Wieloletni wir pracy, popęd za pieniędzmi (kupno samochodu, budowa domu, kredyt itp.), niewidzenie się całymi dniami lub tylko sporadycznie (np. 1 godzinne spotkanie się "na mijanego") spowodowały odsuniecie się od życia rodzinnego i w konsekwencji jego zdradę. Teraz kiedy zakończył tamtą znajomość i chce wrócić do nas poprostu nie ma o czym z nami rozmawiać. Jest co prawda temat "zastępczy" - budowa domu - ale jak długo można o tym rozmawiać? A co będzie jak już ten dom urządzimy? Znowu milczenie? Przeraża mnie to!
Wielokrotnie proponowałam jemu wspólne wyjście bądź wyjazd, ale on nie przejawia tym najmniejszego zainteresowania. Niestety jestem bezradna! :oops:

Ps. Mieszkam w okolicach W-wy i na Skaryszewską mam niestety dość daleko.

Anonymous - 2006-07-21, 18:39

Witaj błękitna.
Szukam już od jakiegoś czasu kontaktu z psychologiem, i dziś przypadkiem trafiłam na tą stronkę, trochę poczytałam i jestem zachwycona, przede wszystkim tym, że pomoc czy rady są tu udzielane w duchu wiary i modlitwy. Szukałam adresów poradni małżeńskich przy parafii lub kościołach. I tu jest moja prośba, jeśli znasz ty błękitna lub ktoś inny jakieś namiary poradni małżeńskich w Lublinie lub okolicach, proszę o informację.O moim problemach małżeńskich nie chcę pisać, bo nie uda się ich rozwiązać za pomocą jednej czy drugiej porady, są za bardzo zagmatwane.
pozdrawiam wszystkich czytających i polecam się w modlitwie.
Agnieszka

Anonymous - 2006-07-22, 16:42

Dzień Dobry, Aga 70,
Udało mi się dzisiaj ustalić, że jedna z lepszych poradni katolickich w Lublinie to poradnia przy Kościele Akademickim KUL -u. Poleca znajomy ksiądz z Lublina. Jest to pewnie poradnia rodzinna, on twierdzi, że nie tylko dla studentów. Sprawdź koniecznie, gdyby co, to tam dadzą Ci lepsze namiary :) I jeszcze jedno, jak juz znajdziesz i sprawdzisz, to prosimy daj znać na naszym forum. Może ktoś jeszcze skorzysta. Powodzenia.

Anonymous - 2006-07-22, 17:34

Wera,
już teraz lepiej widzę Twoją sytuację. Wygląda na to, że to co możesz zrobić, to na pierwszym miejscu pielęgnować swój świat. W małżeństwie spotykają się dwa światy jej i jego. Rozmowa służy wzajemnemu zapraszaniu się do tych światów. Jeśli on nie chce, to na razie nic na siłę. Poczekaj, ale nie bezczynnie. Dbaj o to, by Twoje życie było interesujące, żeby twój świat nie kończył się na dzieciach i obowiązkach (choć oczywiście to jest najważniejsze i świadczy o wielkiej odpowiedzialności). Oczywiście nie chodzi o to, żebyś się teraz zamykała przed mężem. Chodzi o to, żeby zmniejszyć presję. Twój mąż i tak jest pod pręgieżem tego co wam zrobił, musi poradzić sobie pewnie z własnym poczuciem winy.

A Ty tymczasem możesz przyjrzeć się jak wyglądają komunikaty, które mu wysyłasz w rozmowie.
Wiem, że może wydać Ci się to śmieszne, ale przeczytaj małą książeczkę : "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby do nas mówiły" Autorki: Faber i Mazlish, wydawnictwo Media Rodzina Poznań. Świetnie są tam wyłożone główne zasady komunikacji. A czy my wszyscy nie jesteśmy po trochu dziećmi :)

Pozdrawiam Cię i Wszystkich

Anonymous - 2006-07-24, 10:00

Dziękuję Błękitna za informację, oczywiście jak tylko zdobędę namiary na pewno się odezwę, i przekażę
pozdrawiam

Anonymous - 2006-07-24, 18:55

Błękitna dziękuję :-D
Wspomnianą książeczkę znam, tylko do głowy by mi nie przyszło, że ta pozycja może pomóc również dorosłym ;-) Pewne rady próbowałam stosować u dzieci, więc może uda mi się zastosować u męża :lol:
Dzięki!

Anonymous - 2006-08-05, 10:32

Mam pytanie. O czym świadczy fakt, że facet, ojciec m.in. pełnoletniej córki, nosi w portfelu wyrwany, zalaminowany kawałek gazety, z ilustracją dziewczyny ubranej, pokazującej paseczek od majtek?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group