Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Postawiłem na ratowanie RODZINY naszej Świetej.....a....

Anonymous - 2010-12-30, 20:09
Temat postu: Postawiłem na ratowanie RODZINY naszej Świetej.....a....
witam serdecznie -nie wiem gdzie sie przedstawic więc zrobie to tu....jestem Warszawiakiem z Zalesia.....4lata temu dopadł Nas kryzys,odpieram go juz 3 lata,10spraw w Sądzie ale jest cięzko.....jestem zalogowany na forum www.Wstrone ojca ,stanąłem w obronie Naszej Rodziny ale spotkalem sie z ogromnym atakiem juz nie na moja rodzine ale na mnie,ze sie sprzeciwiam rozwodowi,szczególnie ze sa w nim dwaj mali chłopcy....Wyczuwam niesamowita nagonke na Katolików szczególnie od tych którzy "pozamiatali" swe małżeństwa lub mieli je "byle jakie"-nie sakramenckie. Czy to mozliwe? Jaka jest Wasza opinia? MOze uzyskam jakies porady jak pokonac kryzys-bo tylko to mnie obecnie interesuje.Poszukam tez na forum.....hey....piotr ;-)
Anonymous - 2010-12-30, 20:23

witaj!
Tak, dzisiaj niestety łatwiej rozwieść się niż wziąć ślub - jesteśmy bombardowani mentalnością rozwodową, jest na rozwody niestety wielkie przyzwolenie, co gorsza, w środowiskach katolików.
Wiem co mówię, bo nawet w konfesjonale usłyszałam raz "trzeba się rozwieść"...
Smutne to ale tylko zdechłe ryby płyną z prądem.
Spotkałam się również z opiniami pseudopsychologów, że dla dobra dziecka trzeba szybko i w miarę bezboleśnie przeprowadzić rozwód, bo jasna sytuacja jest lepsza niż życie w zawieszeniu - nie każdy umie dyplomowanemu psychologowi trzasnąć drzwiami od gabinetu i na odchodnym powiedzieć "kto panu/i dał dyplom" :mrgreen: :mrgreen:
Dzisiaj moda na autorytety, niestety, głównie pseudoautorytety...

Pisz, zaglądaj tutaj, polecam do posłuchania wszystko co tutaj jest
Pozdrawiam!

Anonymous - 2010-12-30, 20:25

Piotr ..............witaj.Dobrze trafiłeś.
Tu nie ma ngonki na tych co pracują b.ciężko by ratować swoje rodziny,swoje małżeństwa.
Popisz może troche o sobie więcej............ poczytaj........a jest co poczytać........
A każdy kryzys jest oznaka choroby...............tak jak ból jest sygnałem że coś nie tak w organiżmie.
Kryzys też jest takim zewnętrznym sygnałem.Czasami za póżno dostrzeżonym........ale zawsze jest szansa na naprawę ,na leczenie.

Fajnie że tu wpadłeś i mam nadzieję że zostaniesz na dłużej.
Pogody Ducha ......mimo wszystko

Anonymous - 2010-12-30, 20:35

Witam ponownie-dzieki za przyjecie.....troche dopisze.....to juz 14lat malzenstwa w czystosci i w Sakramencie...dwóch orłów = 5 i 13lat.....od 4 lat mnie nie widuja bo nie moga ,mam utrudniane kontakty(to chore).Znalazłem sie na forum W strone ojca szukajac porad jak przetrwac te trudne chwile w samotnosci.Pomagali mi jak walczyc w Sadach o dzieci ale nie jak walczyc o zone i dzieci by ich miec na nowo w domu. Zaczelo sie psuc jak w wiekszosci przypadkow przez mame zony.Zaczeła zakłócac Nasz mir domowy az pękło.Nie wpuściłem jej do domu i sie zaczęło.Zbuntowała mi zone i zabrała mi ją razem z dziecmi. Nawet nie wiedziałem jak kocham swoja Renate......Teraz dopiero wiem co mnie z nią łączy. 11sprawa rozwodowa wkrótce w lutym.Po drodze jakies inne.Daje radę...Nie moge nawiazac kontaktu z żoną -mam wrazenie ze jest buntowana przez teściowa i jej bliskich....Koszmar. Mówia mi że przeciwstawiłem sie szatanowi -bardzo mu sie mu naraziłem i ten za wszelka cene chce Nam zabrac nasża Święta Rodzinę........hey(to tak w skrócie) ;-)
Anonymous - 2010-12-30, 20:38

A jaki powód podaje żona ?czemu chce się z Tobą rozwieżć?
Czy Ty masz jakąś grupę wsparcia??? jakąś wspólnotę?
Czy tylko sądy???
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-12-30, 20:45

powód?-teraz to juz wiele......niebezpieczny dla dzieci,z mojej winy,sknera, ;-) ,niedobry dla niej,zwyczajnie -brudy......o których nie chce wspominac.Grupa wsparcia?przyjaciele-bliscy z rodziny-poradnia rodzinna-4 wizyty sam(zona nie chciała)........kursy dla rodziców przy parafii w Zalesiu(sam-6 kursów)......szkolenia dla rodziców w szkole podst.(2 lekcje-sam).......Wspólnota?-kiedys była(za kawalerki).....rozmowy z proboszczem (2).teraz obowiązki alimentacyjne bo kryzys nie tylko małżenski.....hey
Anonymous - 2010-12-30, 20:51

Wiesz..........warto tak w spokoju przeanalizować te zarzuty............. i nie dlatego że podejrzewać Cie o coś..............ale by spojrzeć na siebie.
Może coś zgubiłeś po drodze????

Anonymous - 2010-12-30, 20:58

tyle czasu minęło-może i dobrze dla naszej sprawy,ze i zona zapomni o co juz chodzi właściwie,ze moze się pogubi,ze może zrezygnuje z rozwodu?sam nie wiem.Ja wiem ze raczej nie chce rozpamietywac co było złe (podobno tak lepiej).Wole patzrec w przyszłość pozytywnie i wierzyc ze Pan ma Nas w swej opiece..Dziwi mnie jedynie zaangazowanie ludzi (nie na tym forum) by nam dokopac,by nam sie nie udało........hey
Anonymous - 2010-12-30, 21:05

Zaleś piszesz:
zaleś napisał/a:
Ja wiem ze raczej nie chce rozpamietywac co było złe (podobno tak lepiej).Wole patzrec w przyszłość pozytywnie i wierzyc ze Pan ma Nas w swej opiece..

wiesz co??? wczoraj odciska piętno na tym co dziś.
Dziś ma wpływ ogromny na to co jutro.
Pomyśl......................
Chcesz odciąć przeszłość?????wymazać????
Uwierz............... nie da się.

Anonymous - 2010-12-30, 21:13

chce odciąć tą złą przeszłość.jesli bede wracał do złej przeszłości ,jesli żona bedzie tym bardziej wracała do złej przeszłości to kiedy my wogóle wyjdziemy z kryzysu? chyba nigdy..czas ucieka i czas gra na nasza korzysc........hey
Anonymous - 2010-12-30, 21:46

zaleś napisał/a:
11sprawa rozwodowa wkrótce w lutym


Gratuluję wytrwałości. Masz moją modlitwę. Trzymaj się chłopie!

Anonymous - 2010-12-30, 21:47

Wiesz - można zostawić złą przeszłość - nawet tę bardzo złą - ale najpierw trzeba się z nią zmierzyć na macie jak w dżudo - stanąć z nią twarzą w twarz, dopiero wtedy, jak ją pokonasz, możesz się od niej odciąć. Inaczej będzie wciąż wracać jak zgaga albo tak jak te śmieci zamiatane pod dywan - niby ich nie widać ale wciąż tam są.
Życzę wytrwałości i natchnienia, bo są widać wielkie emocje, to znaczy że coś tam się po drugiej stronie jeszcze tli...
Może Cię to wkurzy dzisiaj, ale powiem Ci coś, co kiedyś sam zobaczysz - jest możliwe a nawet konieczne by wyjść z kryzysu - dopiero jak spojrzysz na siebie oczami żony, wtedy dopiero znajdziesz sposób na dialog z nią...

Wiesz, zastanawiam się, jakim cudem od 4 lat nie widziałeś synów?
To oni najbardziej cierpią.
Nigdy nie jest za późno!

Pozdrawiam!

Anonymous - 2010-12-30, 22:00

katblo napisał/a:


Wiesz, zastanawiam się, jakim cudem od 4 lat nie widziałeś synów?
To oni najbardziej cierpią.
Nigdy nie jest za późno!

Pozdrawiam!
.Wiem ze cierpia i ja cierpie razem z nimi a tak cholernie za nimi tęsknię......od 4 lat nie mam ich w domu,zabrała ich ze soba i z meblami.Od 4 lat utrudnia mi-widuje ich kiedy tylko moge,kiedy mi sie uda ich znalezc i podpatrzec. Nie mialem z nimi kontaktu od kwietnia tego roku mimo wyroku sądowego-ugody-zona nie realizuje ugody sądowej 3h/14dni.Jezdze do zony i do dzieci ale spotkan nie ma-nie realizuje i nie chce realizowac (to jest rudne)........hey
Anonymous - 2010-12-30, 22:39

Nie rozumiem...
jestem kobietą, bywam wściekła na mojego męża, ale wiem jedno - dzieci nie są moją własnością i muszą mieć oboje rodziców...
Masz moją modlitwę :lol:

Pisz do synów listy. Najlepiej codziennie. Miłości nie da się udawać, a jeśli będą wiedzieć że o nich myślałeś codziennie, łatwiej będzie nadrobić stracony czas.
Postawa matki za kilka lat obróci się przeciwko niej.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group