Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - Wydzielone z wątku mufinki

Anonymous - 2010-12-30, 12:41

Różo a co jesli ta piękna miłośc jaką opisujesz nie przekłada się na realia, bo......pił,bił,zdradzał..itp
Co wtedy ?.....czyż nie zostaje wówczas postawa miłości i gorąca modlitwa?
To o czym piszesz to tylko opis pieknej miłości i.....marzenie nas wszystkich.
EL....nic dodać ,nic ująć...w pełni się zgadzam.

Anonymous - 2010-12-30, 12:42

Pięknie to wyraziłyście EL. i róża :-)

Ja jeszcze wtrącę swoje 3 grosze odnośnie zagrożeń duchowych, które akurat w tym wątku dotyczyły Coelho i DeMello.
Uważam, że pewne sprawy nas, jako ludzi, przerastają. Do nich należą sprawy duchowe. Ks. Gabriel Amorth w jakimś wywiadzie powiedział, że jest mnóstwo zniewoleń, a nawet opętań demonicznych u ludzi, którzy kiedyś, dawno uczestniczyli w jakichś wróżbach i innych praktykach, ogólnie mówiąc, okultystycznych, bez wiary ani nawet intencji, zaangażowania w moc tych praktyk. Potem byli zdziwieni, że nie mając intencji skierowania się ku złu, wpadli w problemy wymagające pomocy egzorcysty. Sprzeciw Norberta i j23 wobec takiego stawiania sprawy przez Kingę2 i mnie z jednej strony rozumiem - świat jest tak "przesiąknięty" takimi treściami, począwszy od horoskopów w pierwszym lepszym programie telewizyjnym, wróżbami na andrzejki, w tv są kanały gdzie występują tarociści i wróżki, jest mnóstwo literatury odnoszącej się do tzw. pozytywnego myślenia itd. Wierzę w to, że Miłosierdzie Boże jest niewyczerpane i jeżeli ktoś szuka Jezusa, to prędzej czy później Go znajdzie, a potem będzie się ciągle rozwijał, prowadząc regularne sakramentalne życie (spowiedź, Eucharystia). Przy czym, jeżeli z Ewangelii, magisterium, książek i prasy katolickiej wprost wynika, że dane, konkretne treści są sprzeczne z nauką Kościoła (a konkretnie z 1. przykazaniem), to uważam, że po prostu trzeba rozważyć argumenty tam zawarte. Norbert pyta kolejny raz o kwalifikacje. Jeden z linków o Coelho jest na portalu opoka, tam skrótowo, ale bardzo konkretnie została oceniona jego twórczość. Poza tym czytając artykuły zawarte w tych linkach, z samej treści wprost wynika niezgodność tego co pisze Coelho z nauką Kościoła. Jeżeli Coelho popiera i sugeruje, że posługuje się tzw. białą magią; pisze: "Można czcić Buddę, Allacha, Boga, Jezusa, kogokolwiek. Ważne jest, że w jednej chwili grupa ludzi łączy się z tajemnicą, czujemy się bardziej zespoleni, bardziej otwarci na życie, rozumiemy że nie jesteśmy samotni w świecie, że nie żyjemy sami. Tym właśnie dla mnie jest religia, a nie jakimś zbiorem zasad i przykazań narzuconych przez innych". W innym miejscu: "Kim jest dla ciebie Bóg?, odpowiada on: Doświadczeniem wiary. Niczym więcej."

Przypominają mi się tutaj główne prawdy wiary, których każdy uczy się przed I Komunią: 1.Jest jeden Bóg. 2.Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. 3.Są trzy Osoby Boskie : Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty. 4.Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbwienia.
5.Dusza ludzka jest nieśmiertelna. 6.Łaska Boska jest do zbawienia konieczne potrzebna.

Jakich szczególnych kwalifikacji potrzeba, by zauważyć sprzeczność między tym co mówi Coelho, a naszą wiarą?

Zwracanie uwagi na zagrożenia duchowe nie ma na celu mówienia "grzechem jest to czytać", ale chodzi o to, że ludzie szukają w takich lekturach odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące tego kim jest Bóg, jaki On jest, życia, sensu życia, miłości itd. Pójście za radami zawartymi w tych lekturach może okazać się po prostu pójściem na manowce mając na uwadze naukę Kościoła.

Tym samym (rada, a nie pouczanie): "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła" (1 Tes 5, 22)

Anonymous - 2010-12-30, 13:05

Lena napisała:

Cytat:
co jesli ta piękna miłośc jaką opisujesz nie przekłada się na realia, bo......pił,bił,zdradzał..itp
Co wtedy ?.....czyż nie zostaje wówczas postawa miłości i gorąca modlitwa?


I tu (moim zdaniem) postawa miłości jak najbardziej ma zastosowanie. To ta cebula :-D - póki co trwam, czekam ...na wiosnę - na przebudzenie męża. Piękna, godna podziwu - postawa oczekiwania... Bo wiosna może nadejść - wiosna dla miłości... Pewnie warunkiem jej nadejścia będzie wykrzesanie odrobiny ciepła i światła - przez współmałżonka. Byle nie stracić nadziei i nie zapaść się w swoim bólu - głęboko pod ziemię.
Jeśli piszę, że postawa miłości w małżeństwie - to zbyt mało, mam na myśli dwoje ludzi "po przejściach", zamieszkujących jednak ciągle pod jednym dachem, zasiadających wspólnie do obiadu... Tu wymagania są inne, bo i oczekiwania są inne...

Anonymous - 2010-12-30, 13:16

Jarek321 napisał/a:
Jakich szczególnych kwalifikacji potrzeba, by zauważyć sprzeczność między tym co mówi Coelho, a naszą wiarą?

Jarek nie rozumiesz mnie Ja się pytam o wasze kwalfikacje -aby głosic słowo Boże...

a zarazem moralizowac,nawracać,upominać,wytyczac,nakazywać.......

bo Jam w tym słaby a was podziwiam za taka łatwość.........

o to mi chodziło a Coelho ....juz odpuściłem i nie krążmy w tym

Anonymous - 2010-12-30, 13:27

Cytat:
Ja się pytam o wasze kwalfikacje -aby głosic słowo Boże...


Każdy bierzmowany ma te kwalifikacje. A więc Ty również.

A co do tego: "a zarazem moralizowac,nawracać,upominać,wytyczac,nakazywać....... bo Jam w tym słaby a was podziwiam za taka łatwość.........":
Jeżeli mówisz "nie wolno zabijać", to dopóki tłumaczysz przepis z kodeksu karnego, to jest ok, a od momentu gdy mówisz, że to 5. przykazanie, to "moralizujesz, upominasz, wytyczasz i nakazujesz"? Przykład z 5. przykazaniem jest dla zobrazowania, bo zagrożenia duchowe dotyczą 1. przykazania - a więc też dekalogu i są na 1. miejscu w dekalogu, a nie na 5.

Wiesz... ja o sobie myślę, że jestem słaby i właśnie dlatego nie chcę wchodzić w rzeczy, które są wprost niezgodne z nauką Kościoła.

Anonymous - 2010-12-30, 13:37

Zaraz Różo, czegoś nie rozumie....
róża napisał/a:
Cytat:
co jesli ta piękna miłośc jaką opisujesz nie przekłada się na realia, bo......pił,bił,zdradzał..itp
Co wtedy ?.....czyż nie zostaje wówczas postawa miłości i gorąca modlitwa?


I tu (moim zdaniem) postawa miłości jak najbardziej ma zastosowanie. To ta cebula :-D - póki co trwam, czekam ...na wiosnę. Piękna, godna podziwu - postawa oczekiwania...


dalej.....
róża napisał/a:
Jeśli piszę, że postawa miłości w małżeństwie - to zbyt mało, mam na myśli dwoje ludzi "po przejściach", zamieszkujących jednak ciągle pod jednym dachem, zasiadających wspólnie do obiadu... Tu wymagania są inne, bo i oczekiwania są inne...


jak dla mnie obie sytuacje są ze soba związane, podobne,jesli nie takie same.
Dlaczego wiec postawa miłości "ma zastosowanie" ,jest godna podziwu tylko w pierwszym przypadku?

W obu małżonkowie są po przejściach,jedni mieszkają osobno,drudzy ciagle razem.
Czy Twoim zdaniem Różo strona pokrzywdzona w drugim przypadku ma jakoś lepiej i w związku z tym stawiane sa jej inne wymagania? .....a może właśnie przede wszystkim dzieki postawie miłości są razem.
Do tej pięknej miłości o jakiej piszesz daleka droga.......a moze taka juz nie nadejdzie?
Nie sądze aby fakt wspólnego zamieszkania wiele zmieniał....a bywa,ze jest trudniej.

Anonymous - 2010-12-30, 13:40

Jarku i napisze jeszcze coś takiego....mój kryzys,moje problemy malżeństwa dały w efekcie zblizenie się do wiary-Boga.
I wiesz jak pierwszy raz uchyliłem drzwi z napisem Bóg to aż mnie poraziło światło i przyszedł strach.
Potem góre dała ludzka ciekawośc i musiałem spojrzec co to za światło.
Potem przyszła euforia światłem i tym co się działo....echhh taka dusza aż do nieba,radośc z modlenia,tysiące stron religijnych i poczucie czegoś wielkiego.

I pamiętam pewnego dnia w kościele kiedy znów popłyneły mi łzy i czułem że echh...nagle spojrzałem na ludzi obok i przyszła mysl...

kurcze oni tu stoja pewnie już latami,maja taki spokój,sa tak stabilni a tez wierzą....to czemu ja tak odczuwam ,a dla nich to życie i normalnośc.

Od tego dnia moja wiara stała sie dojrzała,weszły zasady ale przyszła tez normalnośc dnia,normalnośc życia.

A euforia zamieniła się w spokój ,opanowanie i dorosłośc.
I razem z tym przyszło wielkie zrozumienie dla innych-wypadło strofowanie,napominanie a weszła dyskusja i dawania soba ciepła.........


Hmmm czemu to piszę??? bo własnie nie nalezy zapominać że w skutek własnych peturbacji życia nagle i spontanicznie doszliśmy do Boga...i ważne by nie zostać w tej spontanice ..bo reszta wówczas umuka

Pogody Ducha

[ Dodano: 2010-12-30, 13:52 ]
Jarek321 napisał/a:
Jeżeli mówisz "nie wolno zabijać",

nigdy nie mówię "nie wolno"....bo to brzmi odrazu NAKAZAEM.......
a jak mam na mysli przykazania
-nie zabijaj
-nie kradnij


wolę to wytłumaczyc jak to jest złe dla bliżniego wobec którego to jest dokonane,i na ile niszczące tego co to dokonuje


Czujesz róznicę ????

ludzie najczęściej żle działają na zakazy i nakazy-rzucane im wprost w oczy bez wyjaśnień i wzorów.
Oraz tego co moze ich spotkac jak je złamia czyli..........KONSENKWENCJE

i na chwile wróce do dyskusji przy Coelho....różnice pokazała wam Danka, pisząc o swoich odczuciach po pzreczytaniu tej literatury,o tym jak z czasem dorosła do szkodliwości tejże literatury w gwoli ścisłości ja tez mam wiele ale do tych ksiązek,ale moge podzielic sie tylko tym z luzmi jacy chca podyskutować o tym.
A nie stosuja wjazd TO BEEEEEEEEE.

Kogo wypowiedz jest bardziej dla ludzi Danki i jej prywatnych odczuć???
czy suchych tekstów kingi????

pozdrawiam

Anonymous - 2010-12-30, 13:55

Norbercie... zgodzę się z Tobą całkowicie. :-D

Zauważ, że ja, mówiąc o zasadach, dekalogu itp. nie pozostaję w sferze spontaniki tylko wymogów - co wolno, zgodnie z nauką Kościoła, a co nie wolno. To jest postawa wynikająca z woli, by stosować się do jasno sprecyzowanych zasad. Przyswajając sobie powoli i opornie tę prostą prawdę, że Bóg jest, mam silną wolę, by nie czynić nic takiego, co Jego mogłoby obrazić, a co w praktyce Bogu nie zrobiłoby żadnej krzywdy, a mnie od Niego, od Jego miłości, odciągnęło. A w konsekwencji - uważając, że jest głęboki sens w przykazaniach, zasadach, sakramentach (On dał je nam z miłości ku nam, bo sam niczego nie potrzebuje), bo przestrzeganie ich usuwa wszystko co stoi na przeszkodzie coraz bliższego kontaktu z Bogiem, piszę o tym na forum, żeby ci, którzy czytają te posty, też np. powrócili do sakramentalnego życia, do modlitwy, zerwali z tym wszystkim, co ich od Boga oddziela. Bo jak świadomie, zgodnie z własną wolą, usuną wszystkie te przeszkody, które są w stanie usunąć, to otwierają się na łaskę Bożą. A kiedy i czy ta łaska przyjdzie - to już nie do nas należy, to już "departament Pana Boga". Ale w sumieniu wie się, że w danej chwili, na danym etapie zrobiliśmy wszystko. Jak upadniemy - spowiedź, jak wątpliwości i zmartwienia - modlitwa, regularnie Eucharystia... Alleluja i do przodu! Czekam i zapraszam Zbawiciela do mojego życia! Mówię mu zawsze: TAK!

Zrobiłeś edit, dlatego muszę dopisać.
Danka9 napisała o swoich odczuciach odnośnie Coelho i to Cię przekonało do jej wypowiedzi. Ja jednak uważam, że gdy z jednej strony do wyboru jest odczucie, wewnętrzne przekonanie, a z drugiej Ewangelia i zasady tam zawarte, to dla bezpieczeństwa wolę wybrać Ewangelię niż własne odczucia. Cała historia zbawienia opisana w Biblii, różne niesamowite wydarzenia, dowodzi tego, że w każdej sytuacji, a najbardziej w tej najtrudniejszej, lepiej jest zaufać Bogu, temu co On mówi (w Ewangelii, za pośrednictwem Kościoła), niż zdawać się na własne uczucia.

Przykładowo: opowieść o Abrahamie i nakazie Boga, by poświęcił Izaaka na ofiarę, można czytać pod kątem "jakiż to Bóg, jest okrutny". A można też czytać, że Bóg mówi do nas w ten sposób: "zaufaj mi zawsze i w każdych okolicznościach; nie zawiedziesz się, bo chcę dla ciebie, człowieku, jak najlepiej".

Problemem nie są przykazania, nakazy, zakazy albo to, że ktoś (jak ja z uporem maniaka :mrgreen: ) o nich mówi, tylko to, że one wyrażają Wolę Boga, że jak będziemy je wypełniać, to NIC nas od Jego miłości i łaski i nie odłączy. Z jednej strony medalu są zakazy, nakazy, zasady, dekalog, nauka Kościoła, z drugiej strony tego samego medalu sakramenty, modlitwa, zaufanie w Boże Miłosierdzie - wszystko po to, byśmy sami oddali się miłości Boga. A On wtedy nas nauczy np. jak kochać małżonka w każdej sytuacji i to tak, by to była miłość piękna i z serca, a nie wyreżyserowane działanie itd....

Anonymous - 2010-12-30, 14:39

No dobra Jarku czytam i rozumiem ..to zatem napisz jaki byłes kiedys,wczesniej jak do tego podchodziłeś.....

i wówczas zestaw te dwa światy i spójrz jak to wygląda.....

jestem ciekawy twojej reakcji .....bo Ja zrobiłem to zestawienie i wiesz co wyszlo......

że z jednej bandy.......odbiłem się .............do drugiej..

I dopiero jak zrozumiałem że mam byc w środku.....wyszlo mi o,k

Anonymous - 2010-12-30, 14:50

Hmm.. jaki byłem kiedyś, to wolę nie pisać :mrgreen:

No dobrze: zarozumiały, pewny siebie, a jednocześnie gdzieś w środku przestraszony, niepewny siebie. Uważający, że wszystko mi się od życia należy i zastanawiający się, dlaczego to życie nie daje mi w takim razie tego, co mi się "słusznie" należy. Ale to tylko moja ocena. Pewnie ludzie wokół mieliby inną: być może gorszą, być może lepszą.

Nie powiem, żebym np. nie lubił teraz siebie "sprzed", uważam po prostu, że traciłem czas na bezsensowne działania, rozważania, niepożyteczne zainteresowania.

Co do tego odbijania się od bandy, do bandy... Rozumiem o co chodzi, ja ... skoczyłem w przepaść teraz (albo inaczej mówiąc: puściłem się liny - własnego poczucia kontroli nad sytuacją, życiem) - wszystko stawiam na Pana Boga, a codziennie staram się wyrywać z korzeniami "chwasty" - złe nawyki, nieodpowiednie zachowania, wszystko co sumienie mi podpowie. Mam przekonanie, że im totalniej zrzekamy się kontroli na rzecz Pana Boga, tym bardziej musimy żyć sakramentami i modlitwą, bo z jednej strony pokazuję, że sam nie daję rady, jestem słaby, a z drugiej muszę otworzyć się świadomie na łaskę Boga. Stąd pragnienie, by nie grzeszyć, nie "zaśmiecać" sobie umysłu niepożytecznymi sprawami.

[ Dodano: 2010-12-30, 15:18 ]
A teraz jaki jestem? Taki sam :-) jak przedtem...

Anonymous - 2010-12-30, 15:22

Nirwano, ja tu tylko na chwilkę....taki skok, odskok.....jestem teraz uczestniczką forumowej grupy 12 kroków i mam tam bardzo dużo pracy z samą sobą...jestem pilną uczestniczką, pracuję dużo, ucziwie , zabiera mi to sporo czasu....ale na chwilkę tu wpadłam. Miło, że mnie pamiętasz !!! Ciągle na tym forum jestem !! Cmoook !


Rózo pięknie piszesz o miłości....ale gdyby tak chciało być.....a przeciez wiesz, że nie zawsze tak. A kiedy przychodzi czas, że współmałzonkowi już nic się nie chce...nie chce kombinować, wymyslać, przemieniać, starać się i nawet zapuścił swój ogródek.....to co ??
To ja zakasałam rękawy i sama do roboty.....trudno było siebie samą do tego przekonać, że mogę sama, ....trudno było się zabrac do pracy, bo samej żle.....ale udało się, przekopałam, przeryłam nas ogród....trochę zmobilizowałam meża....z trudem i Jego oporem...dało się i udalo się i chwałę Panu !!

Chłopaki ciekawe te Wasze rozmowy o literaturze.
Był czas, zę przeczytałam wszystko De Mello i Coelho również....z zachwytem ! Ale to już było.....teraz czytam coś innego, inaczej, szukam czegoś innego......to taka droga......Kościół mówi bądź ostrożna , to jestem i już.
Aczkolwiek Szymon Holownia mówi, ze przeczytał publikacje nawet zagraniczne , takie hardkorowe o tym, że np Bóg nigdy nie istniał.....po cos to robił....i Jego wiary, jak widać nie zachwiało.....i pewnie naszej wiary Coelho nie podważy.....ale jednak ostrożnym trzeba być i już. Dobrze, że się wszyscy w tym ze spokojem i bez histerii zgadzamy . EL.

Anonymous - 2010-12-30, 16:55

Leno, jeśli miłość jest próbą spełniania pragnień drugiej osoby, to dla mnie - żona lub mąż, ktory ma jeszcze jakiekolwiek oczekiwania - przede wszystkim trwa, niechby tylko obok, ale trwa. Oczywiście należy wyłączyć przypadki, kiedy trwa obok, bo mu tak wygodnie, bo zwyczajnie nie ma dokąd pójść itd. Zakładamy, że trwa, bo jest w nim, choćby mała, nieśmiała chęć naprawy małżeństwa - jakaś skrucha, jakaś świadomość wyrządzonej krzywdy - oczekiwanie piękniejszego, lepszego...
Dla mnie np. moja sytuacja była i jest wyzwaniem, ale o wiele łatwiejszym niż trwanie w oczekiwaniu na kogoś, kto może ...już nie czeka, komu skrucha jest zupełnie obca, gdzie często ze względów bezpieczeństwa trzeba opuścić budowany z mozołem wspólny dom (zawsze tu podziwiam takie osoby).
Można poprzestać na postawie miłości... Już samo przebaczenie zdrady mieściłoby się w jej ramach, a trud pojednania - on nie jest wymogiem postawy miłości. Można jednak spróbować czegoś więcej... To nie jest aż tak trudne, jak może wydawać się - to nic godnego podziwu. Skoro jedna ze stron decyduje się zawiesić sobie poprzeczkę, choćby tylko niziutko nad ziemią - warto spróbować skoczyć razem... Nam udało się.
Co innego, kiedy pośród buty, a czasem i nienawiści współmałżonka - ta druga strona trwa w postawie miłości. To musi być baardzo trudne, tak łatwo wtedy o utratę nadziei, tak wiele potrzeba wszelkich cnót. To poprzeczka - bardzo wysoko...
Piszę to, żeby Ci, którzy czekają na swoich mężów/żony nie myśleli, że są tymi "gorszymi", którzy idą na łatwiznę, a czasem może nawet nie popadli w wyrzuty sumienia, że nie potrafią być razem (zdarzało mi się czytać wypowiedzi kobiet, które odeszły od mężów oprawców i teraz czują się niegodne przystąpić do Komunii Świętej)... Kiedy patrzę ze swojej perspektywy - naprawdę chylę czoła. Nie wiem, czy bym tak potrafiła. To, co mam za sobą - jest zdecydowanie prostsze. Może więc miłość jest łatwiejsza niż postawa miłości?? :-D
El, te ogródki pełne pachnących kwiatów to chyba głównie owoc pracy kobiecych rąk. Byle nie lękać się, że ubrudzą się, a i pot czasem popłynie...

Znawcami ogrodów - są jednak kobiety, bo tu serca potrzeba i rozumienia mowy kwiatów...

Anonymous - 2010-12-30, 18:09

róża napisał/a:
Co innego, kiedy pośród buty, a czasem i nienawiści współmałżonka - ta druga strona trwa w postawie miłości. To musi być baardzo trudne, tak łatwo wtedy o utratę nadziei, tak wiele potrzeba wszelkich cnót.


Ależ Różo....postawa Miłości, to przecież jedna z większych cnót.....sama postawa, to już brzmi dumnie...prosto, z podniesioną glową, ponad i mimo wszystko....godnie.....to piękne i podnoszące i dające nadzieję....to podziw ....a jednocześnie pokora i cichość....cud i łaska !

róża napisał/a:
El, te ogródki pełne pachnących kwiatów to chyba głównie owoc pracy kobiecych rąk. Byle nie lękać się, że ubrudzą się, a i pot czasem popłynie...


Chociaż i Panowie się znajdą....co w ogródku zapamiętale i z miłością grzebią.....są i wyśmienici kucharze , są też super męzowie itp, itp......Wolę mysleć ( dla mojej własnej wygodny i nadziei ), że i kobiety i mężczyźni....po równo są starającymi się ludźmi.....


A cebulka = MIŁOŚĆ.....czemu nie...niech tak będzie....przecież wiemy o co chodzi ! O MIŁOŚĆ !! Cmoook !! EL.

Anonymous - 2010-12-30, 18:41

El napisała:
Cytat:
Chociaż i Panowie się znajdą....co w ogródku zapamiętale i z miłością grzebią.....

Czasem aż tak pracowici, że i sąsiadce pomogą :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group