Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - Wydzielone z wątku mufinki

Anonymous - 2010-12-31, 13:20

róża napisał/a:
Czy to naprawdę ta miłość


Różyczko, ta milośc o której mówimi, to jest MILOŚĆ....o niej mówimy i do niej dążymy. Daleka droga przed nami....ale skoro mamy postawę, decyzję i chcemy....to droga nam nie straszna. A jak jest nas kilku chociaż....czyż to już nie sama przyjemność. To tak jak z krzyżem..... z Jezusem zawsze raźniej, lżej, spokojniej....

Kochana, dobrze, ze jesteś !!

Na Nowy Rok niech spełniają sie nasze marzenia i niech tylko MILOŚĆ !!! Cmooooooooooooooooooooooook !! EL.

Anonymous - 2010-12-31, 13:28

Jan Paweł II mówił:

" wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali "

...

Udanej * zabawy * sylwestrowej* :-D

Anonymous - 2011-01-01, 09:24

[quote="róża"]
Co to jest miłość :?:

http://www.biblia.poznan.pl/PS/Biblia.htm Jan 15 rozdział.
"Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich."
Oddać życie. Chrystus na krzyżu.
A my??
Oddać życie??
jak miałem 13 lat chciałem zginąć razem z K.K. Baczyńskim na barykadzie.


A w rodzinie?? - co znaczy oddać życie?
jak trzeba postępować by "oddać życie".
ile trzeba siły? I czy zawsze tej siły nam wystarczy?
Czy kiedy czujemy już jedynie "aromat szamba" tej ludzkiej siły nam wystarczy??
Czy można potępiać tych którym sił zabrakło? Tych którzy "oddając swe życie" spotkali się z zimną skałą???

co potem?? kiedy pozostało szambo???
jaka postawa??
kiedy skała dalej przygniata??
kiedy już nie ma "nas".
Paweł - do Efezjan pisał:
"Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie."

Takiej postawy Wam życzę w nowym 2011 roku.
I sobie.

Anonymous - 2011-01-01, 14:03

[quote="j23"]
róża napisał/a:

Paweł - do Efezjan pisał:
"Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie."

Takiej postawy Wam życzę w nowym 2011 roku.
I sobie.


Tak to takie piękne słowa ile razy to słyszałam ile razy sobie to przysięgałam
lecz wiem ,że własną siłą nie mogę tego dokonać
Proszę naszego Ojca w niebie o ten dar tylko z nim mogę to uczynić.

Anonymous - 2011-01-01, 15:01

Mufinka napisał/a:
róża napisał/a:

Paweł - do Efezjan pisał:
"Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie."

Takiej postawy Wam życzę w nowym 2011 roku.
I sobie.


Tak to takie piękne słowa ile razy to słyszałam ile razy sobie to przysięgałam
lecz wiem ,że własną siłą nie mogę tego dokonać
Proszę naszego Ojca w niebie o ten dar tylko z nim mogę to uczynić.


Mufinko nie należy się załamywać przy niepowodzeniach. Przebaczenie to nie akt jednorazowy, dlatego mamy Modlitwę Pańską by każdego wieczoru przebaczać od nowa tak jak nas nauczał Zbawiciel.
Pogody ducha.

Anonymous - 2011-01-01, 17:06

Mufinka napisała:

Cytat:
ile razy to słyszałam ile razy sobie to przysięgałam
lecz wiem ,że własną siłą nie mogę tego dokonać


Moim zdaniem, nie należy przysięgać sobie, że: nie będę złościć się, że nie będę gniewać się, że przebaczę itp. Skoro coś przysięgam - znaczy oczekuję od siebie, że przysięgom sprostam. Tymczasem, zwykle już za moment okazuje się, że nadal - z łatwością gniewam się, z łatwością złoszczę się, a przebaczenie jest jedynie fikcją. Wtedy nieuchronna - frustracja, a ta relacjom małżenskim nie służy.
Może to przecenianie swoich możliwości, stawianie sobie poprzeczki zbyt wysoko, chęć bycia doskonałym - swego rodzaju pycha... Bo czy można być doskonałym? Może raczej stawać się nim, czyli cierpliwość, pokora w dochodzeniu do bycia lepszym - najpierw wobec siebie samego, a potem pewnie już łatwiej będzie o taką postawę względem wad męża/żony. Jak z miłością, można do niej nieustannie dążyć, bo nie ma granic dla jej wzrostu, tak z cierpliwością, łagodnością etc. - można do nich dążyć, bo tych cnót nie sposób posiąść raz na zawsze. Każdy dzień, każde zdarzenie - to wyzwanie dla ćwiczenia się w nich. I dobrze, że tak jest, bo nie grozi nam niebezpieczne samozadowolenie. Tak wzrastamy w pokorze...
Może zbyt wymagający jesteśmy wobec siebie samych, niemiłosierni dla siebie, efektem czego jest również brak miłosierdzia dla współmałżonka, takim jakim jest dziś. Mnie i jego (nas) na tyle dzisiaj stać... Może to tylko tyle? Dajmy sobie czas...

Ja błądziłam wczoraj, być może zbłądzę jutro, Ty błądzisz dziś - akceptujemy siebie błądzącymi. Ja grzeszę, Ty grzeszysz - akceptujemy siebie grzesznymi, choć przecież staramy się grzeszyć coraz mniej. Nie marzymy jednak o bezgrzeszności, bo i kończąc spowiedź nie mówimy, że obiecujemy więcej nie grzeszyć :-) (to po prostu niemożliwe), obiecujemy jedynie - poprawę.
Może, kiedy tak wielka chęć bycia lepszym - warto odszukać w sobie wadę główną (niecierpliwość, brak opanowania itp.) i skupić się na tej konkretnej słabości, nad nią popracować, a wtedy może okazać się, że cała reszta wad niepostrzeżenie wytraca swój pęd...

Anonymous - 2011-01-02, 19:05

Jeśli trwanie w postawie miłości względem męża/ żony kogoś w pełni zadawala - wieniec laurowy proszę

Różo wieńca raczej sie nie doczekasz,no chyba,że są wśród nas masochiści ;)
...ale własnie Różyczko, co jeśli nie zadowala.........
Co proponujesz?
Co to forum proponuje?
Odejść...rozejść się....na to wygląda, bo skoro postawa miłości to zbyt mało, skoro zalatuje udawaniem, kalkulacją, cierpieniem, jest nieszczera....itp.
Po co wobec tego trwamy, po co walczymy o tych co postawę miłości mieli w nosie.....oni nie rzadko przeżywają już drugą miłość,tę prawdziwą, radosną, te o jakiej wszyscy marzymy.
Dlaczego mamy im przeszkadzać, dlaczego mamy zmuszać ich do kochania nas......w imię postawy miłości?

Różyczko......tak można odebrać opisywaną przez Ciebie miłość, a raczej....co w razie takowej braku.

Jesteśmy ludźmi, nie masochistami, ale kiedyś przed laty wiedzeni tym cudownym uczuciem,zafascynowani drugą osobą, podjęliśmy świadomą decyzję.....na zawsze.
Problem w tym,ze wielu z nas myślało iż to na zawsze, to ot tak automatycznie się nalezy, niejako z urzędu....
skupiło sie jeno na uczuciu,pragnieniu,a nie na postawie.
Efekt......buuuuuuuuuum

Powiesz Rózo....bo nie umiemy kochać.......ułomność, defekt?...... mogę się z tym zgodzić,że nie umiemy i nic w tym dziwnego,w niczym to nam nie uwłacza,ani czyni gorszymi, bo Pan Bóg stworzył nas "tylko"zdolnymi do miłości i jej nauki, a za wzór posłał nam swego Syna.Miłość Jezusa jest jedyna i niepowtarzalna, tak kochać nie umiemy.

Trzeba nam nie tylko chcieć kochać i być kochanym, ale chcieć podjąć ten trud....trud miłości....postawy miłości.

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :-)

Anonymous - 2011-01-02, 21:14

Leno, skąd Twoje przekonanie o pięknie miłości, tej pozamałżenskiej? Uważam, że jest to "miłość" nastawiona na branie - egoistyczna, więc pozbawiona również głębszego piękna. Egoistyczna, bo ktoś, kto kocha naprawdę pragnie dla kochanego dobra (tego szeroko rozumianego) - patrzy daleko, aż po wieczność... Czy w cudzołożnym związku jest to dalekie spojrzenie? Nie ma - nawet w odniesieniu do siebie samego , nie mówiąc już o drugim człowieku. Czy takie "miłości" są na miarę marzeń Sycharowiczów? Na pewno nie.

Zadziwia mnie również Twoja troska o to, aby nie przeszkadzać mężowi(żonie), który uwikłał się w nowy, grzeszny związek.Czyli - mężu, jak ciebie tak bardzo kocham, że cieszę się twoim szczęściem, nawet jeśli jest ono efektem cudzołożnego związku? Wydaje mi się,że małżonek, który kocha jest daleki od takiej postawy... Raczej - kocham, więc uczynię wszystko aby wyrwać cię z bagna zła, grzechu... Chyba przede wszystkim o to modlimy się w przypadku, kiedy małżonek uwikłał się... Oczywiście, że do miłości nie sposób go zmusić, ale nie należy bynajmniej wyrażać akceptacji dla istniejącego "stanu" rzeczy.
Leno, pisałam wcześniej, że podziwiam małżonków trwających w postawie miłości, ale to w przypadku, kiedy przechodzą głęboki kryzys, czy też już rozstali się. Wierz mi jednak, że jest wiele par małżeńskich zamieszkujących razem, gdzie to jakiś mały kryzys, dawne niewielkie nieporozumienie - spowodowały, że tkwią oni nieustannie jedynie w postawie miłości, czyli inaczej - żyją całkiem 'poprawnie' (wierność, uczciwość funkcjonują), ale nie razem lecz obok siebie... Gdy tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie, aby ich miłość małżeńska rozwijała się - rozkwitała. Bo zniechęcenie, bo znudzenie sobą... W takiej sytuacji, przyznasz mi chyba rację, postawa miłości - to za mało. Grzech zaniedbania, bo tutaj można więcej, prawda?


Postawa miłości, to według mnie jeszcze, bądź już - nie miłość.
Jednak, jak statek w porcie zawsze może wyruszyć na pełne morze, bo jest sprawny, tak z tej postawy zawsze można wyruszyć ...w miłość. Ważna pogoda... :-D
Oczywiście, wszystko - moim zdaniem ;-) Mój punkt widzenia - od strony praktycznej.

Anonymous - 2011-01-02, 22:13

Różo.....nie w moim mniemaniu ona piekna,ale tych znudzonych postawą,tych ktorym było za mało....i se poszli.
róża napisał/a:
Zadziwia mnie również Twoja troska o to, aby nie przeszkadzać mężowi(żonie), który uwikłał się w nowy, grzeszny związek.Czyli - mężu, jak ciebie tak bardzo kocham, że cieszę się twoim szczęściem, nawet jeśli jest ono efektem cudzołożnego związku? Wydaje mi się,że małżonek, który kocha jest daleki od takiej postawy... Raczej - kocham, więc uczynię wszystko aby wyrwać cię z bagna zła, grzechu... Chyba przede wszystkim o to modlimy się w przypadku, kiedy małżonek uwikłał się... Oczywiście, że do miłości nie sposób go zmusić, ale nie należy bynajmniej wyrażać akceptacji dla istniejącego "stanu" rzeczy.


Różo odpowiedziałaś ironią na moją ironię,choć z tą troska troche przesadziłas....fakt, nie było mnie blisko rok, znaczy sie nie pisałam, więc możesz nie znać mego stanowiska.Uważam jednak,że doskonale wiesz o co mi chodzi,wyraziłam sie równiez jasno z czym sie nie zgadzam,zadaję pytania,żeby zrozumieć Twoje stanowisko,lecz Ty nie odpowiadasz,a jedynie przedstawiasz definicję pieknej miłości.

Widać nie dogadamy sie.....trudno.

Powiem jeszcze, bez obrazy Różo...... moją uwagę zwróciły sprzeczności jakie w Twoich postach zauważam,jest to dla mnie niezrozumiałe, a jeśli takie jest .......pytam.

róża napisał/a:
Wierz mi jednak, że jest wiele par małżeńskich zamieszkujących razem, gdzie to jakiś mały kryzys, dawne niewielkie nieporozumienie - spowodowały, że tkwią oni nieustannie jedynie w postawie miłości, czyli inaczej - żyją całkiem 'poprawnie' (wierność, uczciwość funkcjonują), ale nie razem lecz obok siebie... Gdy tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie, aby ich miłość małżeńska rozwijała się - rozkwitała. Bo zniechęcenie, bo znudzenie sobą... W takiej sytuacji, przyznasz mi chyba rację, postawa miłości - to za mało. Grzech zaniedbania, bo tutaj można więcej, prawda?


Różo.....sęk w tym,ze dla mnie miłośc jest postawą,co nie jest jednoznaczne tylko z poprawnym życiem.

[ Dodano: 2011-01-02, 22:17 ]
ciekawe do poczytania
http://www.opoka.org.pl/b...czymmilosc.html

Anonymous - 2011-01-02, 23:42

Cytat:
Miłość nie jest decyzją. Miłość nie jest uczuciem. Miłość jest postawą, która oznacza stawanie się mądrym darem dla drugiej osoby


Cytat:
Kto kocha, ten stawia sobie największe wymagania i z radością uczy się kochać jeszcze dojrzalej, czulej i radośniej


Miłość, jak morze... Można brodzić w nim, można pływać, można nurkować... Czyńmy, co potrafimy - tu i teraz :-D

Anonymous - 2011-01-02, 23:47

...i z tym sie zgadzam Kwiatuszku :-D
choć zgadzać sie nie musimy :-P

Anonymous - 2011-01-03, 00:24

lena napisał/a:


Trzeba nam nie tylko chcieć kochać i być kochanym, ale chcieć podjąć ten trud....trud miłości....postawy miłości.

Miłość to jest zadanie na całe życie.
"Postawa miłości" to dla mnie ucieczka w ułudę.
Leno - piszesz o świadomości podejmowania decyzji na całe życie, o podejmowanym trudzie. Na nic to się zda jeżeli jeszcze małżonek, lub już nie małżonek ma tę naszą świadomość i trud głęboko gdzieś.
wtedy pozostaje nam już jedynie czekać aż opadną emocje.
jeżeli strzelaliśmy do siebie jedynie z korkowca - to można jeszcze mówić o podejmowaniu trudu miłości małżeńskiej.
jeżeli to były armaty - to pozostaje nam jedynie modlić się o łaskę, która będzie możliwość wybaczenia. O łaskę, którą będzie traktowanie naszego męża/żony nie jak wroga a jak bliźniego.
czym różni się ktoś, nawet pod jednym dachem z kim nie rozmawiamy miesiącami, małżeńskie łoże zarosło pleśnią od nieznajomego którego mijamy codziennie o 7,30 na przystanku autobusowym?
Dla mnie nie ma "postawy miłości"
Albo jest miłość, albo jej nie ma.
Albo kogoś kocham pomimo tego jaką krzywdę mi wyrządził (to jest możliwe)
Albo armata z której do mnie strzelano rozerwała mi serce i pomimo mojej wcześniejszej miłości - nie jestem już w stanie tej osoby kochać miłością małżeńską. (to też się zdarza)
"Postawa miłości" to dla mnie jakieś wirtualne określenie stanu w którym zdradzony, porzucony małżonek jest już gotów wybaczyć, pojednać się z kimś z kim prawdopodobnie już nigdy nie będzie w stanie stworzyć, użyje określenia - związku.
Pozdrawiam

Anonymous - 2011-01-03, 07:21

czytam Was z ciekawoscia
i mam wrazenie ze dysusja jest woklo rozumienia tego wyrazenia "postawa milosci"

roza rozumie ja jak kalkulacje na chlodno i jako bierną postawę...
Cytat:
."ze tkwią oni nieustannie jedynie w postawie miłości, czyli inaczej - żyją całkiem 'poprawnie' (wierność, uczciwość funkcjonują), ale nie razem lecz obok siebie." cyt różą

Cytat:
Postawa miłości, to według mnie jeszcze, bądź już - nie miłość.

tu jest definicja tego jak rozumiesz "postawe" prawda?
jak piszesz statek w porcie, gotowy ale bez akcji ;)
..piszesz jedynie postawa
dla mnie jest to aż postawa....

tu sie rozmija rozumienie słów....mozemy pisac o tym samym uzywajac roznych slow
i tak sie to dzieje

a dla mnie postawa milosci....to i radosc i czulosc, i rozwijanie się, i kwitnięcie i pachnięcie,.podoba mi sie szczegolnie nurkowanie....kojarzy z bestroską, luzem..czy co tam jescze chcecie :lol: ale i zranienie i trud i bol i ciezka praca
no i tez krzyz...choc bronilam sie w duchu przed tym dlugo...ale i Krzyz tez...

bo z Panem Bogiem bywa to proste jak barszcz.....ale tylko bywa bo nikt z nas nie jest dosknały i jestesmy ciagle z drodze
w niebie jak Bog da bedziemy tak kochać

i nie zaleznie od tego czy jestesmy razem ( czasem latwiej, czasem trudniej)
czy oddzielnie, po rozwodzie ( chyle czoła rowniez w trwaniu w milosci) nawet trudno mi sobie wyobrazic jak to jest to przezywac
wiec te nasze sytuacje zyciowe sa tak rozne...i czesto punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia....czyz nie???
i dlatego rozne tez rozumienie słow...wyniesione z domu itp.

dziekuje Wam ze jestescie :-) i kazdy taki inny, inna!!!

dzieki tej rozmowie odkrylam ze cos waznego dla siebie
ze moge miec troche takiej martyrologicznej postawy w sobie....w rozumieniu milosci...takiej bez fajerwerkow...i ze sporo takiej "maniery" tez w ludziach w kosiciele...tak czesto smutnym, zgaszonym, w postawach naszych matek ,babek...jakos z kobietami mi sie to kojarzy....w mezczyznach to jest nieco inaczej chyba
a milosc to Jezus Chrystus i zmartwychwstanie i fajerwerki i radosc taka ze serce skacze i usmiech kochanej osoby :)

Anonymous - 2011-01-03, 11:08

j23 napisał/a:
Leno - piszesz o świadomości podejmowania decyzji na całe życie, o podejmowanym trudzie. Na nic to się zda jeżeli jeszcze małżonek, lub już nie małżonek ma tę naszą świadomość i trud głęboko gdzieś.
wtedy pozostaje nam już jedynie czekać aż opadną emocje.

j23...ależ ja się z Toba zgadzam
Przedstawilismy przeciez ten sam problem tyle ze innymi słowami.Napisałeś małzonek ma tę naszą świadomośc i trud głeboko gdzies, a ja.....że postawe miłości miał w nosie i se poszedł.
Nie tylko naszą postawę ,ale i swoja miał w nosie....nie podjął trudu kiedy cos zaszwankowało, mozliwe,że właśnie miłość dla niego to było tylko uczucie.

Zresztą również sie zgadzam,a z czym nie ....zawarłam w swoich postach.
Nie będę sie powtarzać po raz enty.......Danka wyjasniła.Może jej słowa sa bardziej zrozumiałe.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group