Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Wigilia z rodziną - pomóżcie

Anonymous - 2010-12-22, 13:17

mgła, :mrgreen: :mrgreen: :-P :mrgreen: :mrgreen:
Anonymous - 2010-12-22, 13:17

mgła napisał/a:
wiec kobieto - rób co uważasz...taką złota rade dostałas


Nie no............skonam

przecież moga byc jeszcze inne równie wyśmienite.......nieraz sa takie w działach porad życiowych w róznych miesięcznikach np

1. skrępować męża i siłą zabrać do rodziców
2. przetransportowac rodziców do swego domu moż ei wbrew ich woli
3. ewentualnie przetransportowac rodziców,tesciowa ,męża do innego domu i tam organizowac wigilje
4. albo całkiem zrezygnowac z wigilji-chocby na żłośc

Uważasz mgła że takie rady będa i dorosłe..i uczące????...........
Bascilicum staje przed wyborem..trudnym wyborem..........

bo z jednej strony rodzice...z drugiej mąz........

co wybrać???? no chyba to co podyktuje serce......

i jaki nie będze wybór...to ma się odbyc w pełnej zgodzie na konsenkwencje........


mgła piszesz o kompromisie tak????
dobre ale aby był kompromis to ma byc wspólpraca dwojga w strone kompromisu......

bo jeżeli to jest tylko jednostronne działanie...to często jest to zwane wymuszaniem...

i wkońcu materac???.....(to przenośnia) ..to znaczy że nie mieszkasz na codzień z basilicum i jej mężem....i to oznacza tez że znasz wersje jednej strony.........


dobra koniec tematu jak dla mnie


pozdrawiam

Anonymous - 2010-12-22, 14:05

Norbert ... w sprawie kompromisu

Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

wikipedia (wiem, mało powazne żródło...)
Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron. Taki idealny sposób radzenia sobie z konfliktem stanowi współpraca.

Kompromis może być także synonimem oportunizmu, jeżeli jest osiągany kosztem wartości lub celów nadrzędnych dla procesu osiągania porozumienia.

wikicytaty
Defektem polskiego myślenia o polityce jest rozumienie kompromisu według schematu: „nasze zwycięstwo, ich klęska”. Nie, na kompromisie każdy musi coś zyskać i każdy z czegoś ustąpić.

wikisłownik
sposób zakończenia dyskusji lub sporu, w którym obie strony rezygnują z części swoich żądań, chcąc zawrzeć porozumienie;

i to by było cos w tym stylu..."pohandlowac" - coś za coś...taki mentalny barter...

czyli ustepuję ja - ustepujesz Ty...dogadujemy sie

i takie cos proponuje od początku

Anonymous - 2010-12-22, 14:15

Kompromis pomiędzy materacem, a siennikiem... hmm nie wiem czy coś z tego wyjdzie. ;-)
Anonymous - 2010-12-22, 14:18

Jarosław napisał/a:
Kompromis pomiędzy materacem, a siennikiem... hmm nie wiem czy coś z tego wyjdzie

Gołe deski :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2010-12-22, 14:23

Cytat:
Gołe deski :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

:lol: :lol: :lol:

Anonymous - 2010-12-22, 15:05

nie no błagam nie świrujmy :mrgreen: :mrgreen:

z tymi kompromisami.......i wykładniami ich

bo wkońcu jeszcze wyjdzie że jedyna forma rozwiązania problemu wigilji.......

to przeprowadzone REFERENDUM NARODOWE.........

upssssss al mało juz czasu :-P :-P :-P

Anonymous - 2010-12-22, 15:09

Mgła...piszesz..........Nałóg i Norbert - kobieta chce porady jak zrobic, zeby świeta były radosnym czasem
wiec moze sie na tym skupcie

Wiesz???a ja jestem jak najdalej od udzielania rad.I nie radzę.
Po co pisze do Basilicum a nie o meżu Basilicum????? bo tu jest Basilicum a nie jej mąż.
I nie wiem co można napisać do męża i o mężu Basilicum.......a to wszystko na Berdyczów.Bo jego tu nie ma.

Mgło.........przytoczyłaś sporo definicji kompromisu............ a wg mnie kopromis to nowa droga,nowy szlak wytyczony za zgodą stron kompromisu.Bez poczucia rezygnacji i bez poczucia zwycięstwa.

A co tego sarkastycznego Twojego stwierdzenia że widzę wszędzie dysfunkcje........... wiesz.....juz sporo lat żyję na tym świecie i jak mawiał mój przyjaciel lekarz:nie ma zdrowych,są tylko nie zdiagnozowani.
Tylko u jednych te dysfuncje są bardziej wyraziste a u innych mniej.

Basilicum wybrała soebie akurat tego faceta za męża.........wiedziałą zapewne że pochodzi z dysfuncyjnej rodziny..........że ma wdrukowany określony archetyp meżczyzny w rodzinie,wzorzec ojca i męża.............
Dziś już za póżno na zmiany osobnika,ale nie za póżno by podejmować wysiłek zmiany siebie a poprzez te zmiany w sobie wpływać na otoczenie.

To Basilicum może robić zawsze.

I czy Basilicum osiągnie szczęście jak spędzi Wiglilię z rodzicami???? a bez męża?????

Sądzę że nie.....................

A czy Basilicum osiągnie szczęcie jak spędzi Wigilię z mężem we własnym domu?????

Sądzę że nie...............

Czy Basilicum ma pewność że gdyby spędziłą Wiglilię z męzem i w towarzystwie rodziców to osiągnie szczęście?????

Też nie ma pewności.............

Dlaczego nie????
Bo to szczęście jest uzależniane od innego człowieka....od bycia z innymi.......... a jak ich nie będzie to czar pryska....................

To co jest szczęściem może dać Basilicum tylko Basilicum w relacji osobowej z Bogiem.
Przekonanie Basilicum że dany wybór na ten wieczór Wigilijny jest jej wyborem.
Że jest najlepszy dla niej............

A co do rodziców,opieki nad nimi,spędzania wspólnie czasu................. pewnie jest mi bliżej do rodziców Basilicum jak do Basilicum(jak do Ciebie Mgło też raczej).

Ale to co sugerujesz o przywiezieniu rodziców do domu Basilicum jest bardzo sensowne.

To byłaby ta nowa droga............... nowy zwyczaj może.
Mąż Basilicum czułby się panem domu pewnie ,a Basilicum miałaby obok rodziców.


Co i tak nie zmienia faktu ,ż eto Basilicum ma problem do rozwiązania..........bo jej maz nie widzi-z tego co pisze Basilicum-problemu.
A mając problem.................. ma swoją dysfunkcję i potrzebuje pomocy.
Może nawet -tak ironicznie nazywanej przez Ciebie Mgło -terapi grupowej ........może małżeńskiej........lub indywidualnej.

Trudny wybór................ Basilicum

Anonymous - 2010-12-22, 15:13

kinga2 napisał/a:
Jarosław napisał/a:
Kompromis pomiędzy materacem, a siennikiem... hmm nie wiem czy coś z tego wyjdzie

Gołe deski :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


Hahahaha


Mgło, takie dyskusje tworzą się, jak mylimy kontrakt z przymierzem, kompromis z miłością, a małżeństwo ze spółką.

Anonymous - 2010-12-22, 16:00

nałóg, ma rację: pójde sama - nie to, zostane w domu-nie to, jakbysmy poszli razem juz po tej scysji to i tak moja radośc byłaby zachwiana. Ja chciałabym , aby mój mąż raz chociaz z radościa na cos sie zgodził. A tak ja ciągle czuję wewnetrzny strach, ze on gfdzies ze mna nie pojdzie, czegos nie zrobi. Nie czuję więzi, takiego uczucia, ze moge zawsze do niego bez oporow zadzwonic i mi pomoze. Ja zwsze słysze, że mam sobie radzic sama, bo jestem dorosła. A kiedy sie rozpłaczę, bo wszytko na mojej głowie, to słyszę, że jestem dziecinna.

Powiedziałam dzisrodzicom, ze nie przyjedziemy. Zrozumieli, powiedzieli, ze nie nalegają.

Byłam u spowiedzi, ale ksiadz stwierdził, ze zycie to nie sielanka i mam byc dla męza w świeta dobra. Tak jakbym byla zla, przytargalam do domu wielkie siety zaskupow, na ktore on łaskawie dal mi pioeniedze dodając, że jak nie beę robic tak jak on mówi to zabiera kase i mam sobie radzic sama. :( Przeciez to sie kawlifikuje do domu wariatów. Tak nie traktuje mąż żony.


Nałóg radził mi kilka miesiecy temu jak postepowac z tesciowa i przed tymi świetami odwiedzila nas i nastapił cud, było miło, on asie nie czepiała a ja nie wybuchłam i jej nie ochrzaniłam.

Anonymous - 2010-12-31, 13:43

witaj i jak Swięta spędziłas?
Anonymous - 2010-12-31, 17:11

Ano z mężem i dzieckiem. Było mi smutno. Pokłóciliśmy się. Wygląda na to, że w tej sprawie nigdy się nie dogadamy. Mi powoli tez jest wszytko jedno. Jeżeli każde święta maja dla mnie oznaczać odcięcie od rodziny i jeden wielki smutek to ja dziękuję za takie święta i takie małżeństwo.

Do tego we wtorek tranzytem wracając ze świat w Anglii wylądowała teściowa. Miała być jeden dzień, ale mąż stwierdził, że niech się wyśpi to pojedzie za dwie noce. No ok. Drugiego dnia ja dostałam grypy żołądkowej. Łagodna wersja, czułam, że następnego dnia będzie mi już lepiej. Ale mój maź uparł się niech mamusia zostanie dłużej. Bez mojej zgody. Jesteś chora - to ja sie ciebie nie pytam. Wczoraj zachorowała z kolei córka, a ze śpi z teściowa w pokoju to tesciowa dzis jest chora. I teraz na 2 pokojach męczymy się wszyscy chorzy. Ja chciłam, aby tesciowa jak jeszcze nie byla chora jechala do swojego domu. Na to moj mąż, ze on ja dowiezie!!! A ja i chore dziecko???? Na to tesciowa, ze ona tu tak rzadko przyjezdza i ze jej sie coś należny. Nie chce mi się z nimi gadac. Chyba przeprowadze sie do rodzicow. To nie ma sensu.

Na nic modlitwy. Na nic psycholog. Tracę wiarę,że mój mąż bedzie kiedys mężem , a nie maminsynkiem.

[ Dodano: 2010-12-31, 17:43 ]
A teraz własnie obolala tesciowa stwredzila, ze zamiast do pomocy doraznej to ona pojdzie do kosciola na 18. Zastanawiam sie czy z nia jest wszytko ok.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group