Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nie chce rozwodu...ciag dalszy ...rozalka

Anonymous - 2010-12-14, 15:49
Temat postu: nie chce rozwodu...ciag dalszy ...rozalka
witam Was ponownie
U Nas w zasadzie bez zmian.Mąż nadal mówi o rozwodzie.Liczy na to ze się dogadamy bez orzekania o winie.Ja nie wiem co mam zrobić.Zupełnie się nie odnajduję w tej sytuacji i nie wiem jak postąpić.Spotkaliśmy się na kawie i rozmawialiśmy...o dzieciach,o nas i o rozwodzie.i choć w zasadzie to on mówił a ja słuchałam i co jakiś czas płakałam to do niczego nie doszliśmy.Na koniec powiedziałam mu ze bardzo go kocham i ze nie tak wyobrażałam sobie nasze małżeństwo.Mateusz jest moją pierwszą prawdziwa miłością i myślałam ze to na zawsze.Powiedziałam mu ze bardzo mnie boli ze nas zostawił ale na silę go nie zatrzymam...od tamtej pory minęły 2 tygodnia.nie ingeruję w " jego Zycie" nie pytam ,nie dzwonię bez potrzeby.On zabiera dzieci 2-3 razy w tygodniu i tylko wtedy się widujemy i zamieniamy kilka zdań...ale teraz idą swięta i jest mi bardzo ciężko.Nie wiem co mam robić.Zastanawiam się czy powinnam pójść na wigilię do teściów? Jak im wszystkim spojrzeć w oczy,jak podzielić się opłatkiem? Myślę ze mój maz chciałby żebyśmy się spotkali wszyscy u teściów, ale ja nie wiem czy dam radę udawać ze wszystko jest ok....co ja mam zrobić?

Anonymous - 2010-12-14, 16:05

Święta mają to do siebie, że mogą scalić, pojednać zwaśnionych, bo i serce mamy do tego bardziej skłonne, ale kiedy zadry w sercu wielkie - może być też zupełnie inaczej... Warto przemyśleć, zanim zasiądziemy do stołu z ludźmi, których już lękamy się...
Rozalko, a jak Ty chciałabyś te święta spędzić?
Miłe święta... Co tak naprawdę rozumiesz pod tym pojęciem: dziś, w tej sytuacji?? Jak one miałyby wyglądać ?
Tak też uczyń...
Cytat:
Zastanawiam się czy powinnam pójść na wigilię do teściów? Jak im wszystkim spojrzeć w oczy,jak podzielić się opłatkiem? Myślę ze mój maz chciałby żebyśmy się spotkali wszyscy u teściów, ale ja nie wiem czy dam radę udawać ze wszystko jest ok....co ja mam zrobić?


Być sobą - ideałem byłoby być sobą zawsze, ale jeśli to zbyt wiele - przynajmniej w te piękne Święta. Mniej tego, co - powinnam, muszę, więcej tego, co pragnę w głębi serca - dla siebie i dla tych, których kocham. Boże Narodzenie to Święta Serca :-)

Anonymous - 2010-12-15, 16:28

róża napisał/a:

Rozalko, a jak Ty chciałabyś te święta spędzić?
Miłe święta... Co tak naprawdę rozumiesz pod tym pojęciem: dziś, w tej sytuacji?? Jak one miałyby wyglądać ?
Tak też uczyń...

zgadzam sie w 100%, inna sprawa ze ciezko to zrealizowac, bo chcialoby sie miec mila atmosfere, kochajacego meza i generalnie przyjazn miedzy wszystkimi.... ale dzis jest jakie jest i inne byc nie chce.

Cytat:
Zastanawiam się czy powinnam pójść na wigilię do teściów? Jak im wszystkim spojrzeć w oczy,jak podzielić się opłatkiem?

zdaje sie ze to Ciebie maz zostawia, a nie Ty jego, wiec to oni powinni miec problem zeby Ci spojrzec w oczy.... i jakie Ci zyczenia zlozyc.
Ja sie 1,5 roku zbieralam zeby przestac udawac szczesliwa zone przed rodzina meza. Teraz ciesze sie ze sie w koncu odwazylam poskarzyc (on jest oczywiscie oburzony jak moglam to zrobic, "rodzice sie tylko niepotrzebnie martwia"). Moja tesciowa to rozsadna kobieta, mimo to bardzo sie zdziwilam kiedy mi powiedziala "dziekuje, ze z nim wytrzymujesz, ze sie nie poddajesz" - mysle ze duzo ja to kosztowalo.
Mysle ze udawanie szczesliwej zony nic nie daje - tylko sie bardziej meczysz.

Anonymous - 2010-12-16, 08:11

ania4 napisał/a:
Teraz ciesze sie ze sie w koncu odwazylam poskarzyc (on jest oczywiscie oburzony jak moglam to zrobic, "rodzice sie tylko niepotrzebnie martwia").


Tak,on oburzony..........bo to podwyższyło mu dno.Tak to sie nazywa w terapi.
Podwyższanie dna.
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-12-16, 19:35

Trudno jest doradzać komuś jak ma spędzić święta... Ja może podzielę się tym jak ja poradziłam sobie w tym pierwszym roku po odejściu męża tuż przed świętami... Byłam zaproszona na Wigilię przez teściową, mogłam też zrobić ją razem z siostrą i jej rodziną oraz moim ojcem... ale postanowilam, że urządzę wszystko w domu (jak mąż będzie chciał to się zjawi, jak nie to ma możliwość). Zadbałam, by wszystko było piękniej niż wcześniej - pięknie udekorowane, wspólne muzykowanie z córkami i śpiewanie kolęd - na czym kto potrafi ( flet i dzwonki też ) :-) Wcześniej upiekłyśmy z córkami pierniczki, których nigdy nie piekłam, bo praca itp i dostawałam gotowe od mamy, ale wtedy stwierdziłam, że muszę się czymś zająć, dzieci też, a to dobra okazja do wspólnego bycia z dziećmi- pieczenie, lukrowanie, dekorowanie.... fajna zabawa dla dzieci, a ja przynajmniej nie miałam czasu na rozmyślanie co będzie. Zrobiłyśmy wszystko z córkami- starałam się byśmy chociaż w trójkę pobyły razem. Po kolacji pojechałam z życzeniami do ojca i siostry i u nich też trochę posiedzieliśmy, potem trochę telewizji i pasterka, a w święto ( nie pamiętam które, bo to zależy kiedy brat nas odwiedza i jedno rezerwujemy z siostrą na spotkanie z jego rodziną i robimy wspólny obiad) pojechałyśmy do teściowej na obiad i kawę. Moi teściowie nie popierali zachowania męża i wiem, że teściowa bardzo przeżywała całą sytuację, tym bardziej, że nie wiedziała gdzie mąż spędził Wigilię. Przeszło wszystko dość spokojnie, owszem chciało mi się płakać, ale przed córkami nie pokazywałam, że mi smutno, a teraz to już normalka... jesteśmy w trójkę i pogodziłam się z tym. Nie znam Twojej sytuacji - na pewno nie można spędzać świąt samej, ale jeżeli masz dzieci to już nie jest się samym i trzeba scalać to co zostało, jeżeli nie macie dzieci to pomyśl o kimś bliskim - rodzeństwo, rodzice... myślę, że rodzina męża to raczej nie w samą Wigilię, ale to już zależy od Ciebie i Twoich sił, których życzę jak najwięcej.
Anonymous - 2010-12-17, 18:48

Rozo jak ja chciałabym spędzić te święta..oczywiście z mężem,z dziećmi...sprawę wigilii rozwiązał już mój mąz. Przywiózł dzieci i zapytał o której może ICH zabrać w wigilie i na ktorą ma ich przywieźć do na s? Zrobilo mi się bardzo smutno i przykro tym bardziej ze jakis miesiac temu rozmawiałam z tesciową i ona powiedziała mi ze nie wyobraża sobie ze mogłoby mnie i dzieci nie być na wigilii .ALe jak widać Mateusz zdecydował inaczej.Szczerze mówiąc balam się bardzo ale myślałam ze bedzie to wygladalo tak jak wczesniej.Spotkamy sie u tesciow,zjemy wspolną kolację wigilijną potem wrocę z dziecmi do domu bo wiem ze Mateusz tu nie przyjedzie..ale nie.bedzie to wygladalo tak ze on przyjedezie po dzieci zjedzą kolacje potem przywiezie ich do mnie i my ( ja moi rodzice i babcia no i dzieci) zjemy kolacje...Popłakalam się
Potem zapyałam czy bedzie mogl sie zajac dziecmi miedzy swietami a nowym rokiem bo ja pracuje i uslyszałam nie wiem bo może pojade w góry...Wiec ciagnac dalej powiedzialam a w sylwestra? bo ja chciałabym wyjść i znów usłyszałam nie wiem bo mogę być w górach...
Jak to jest on może sobie jechać w góry kiedy chce i robić co chce? i dlaczego ma byc tak jak on chce..przecież dzieci są nasze....

Dorota to moje pierwsze święta bez męża.U nas wszystko jest bardzo swierze.Mateusz wyprowadził się pod koniec sierpnia.Mamy bliźnięta prawie 4 letnie.WIem ze w swieta nie bedę sama.Mieszkamy z moimi rodzicami i babcia...Do tesciów też chciałabym przyjsc i wiem ze oni tez chętnie się z nami spotkają. Tesciowa jest bardzo za nami. bałam się tylko zyczeń i tego ze się poryczę,balam się co powiem mojemu mezowi ,tym bardziej ze ostatnio jedynym tematem który poruszamy jest rozwód.On go chce ,ja nie...ja nadal bardzo
go kocham i to boli najbardziej...

Anonymous - 2010-12-17, 20:03

Rozalko, dzieci nie mają nawet czterech lat - nie wyobrażam sobie, by ciągać maluchy na mróz w dniu Wigilii, bez matki - gdziekolwiek. Nie musisz się zgadzać na jakieś chore i wydziwnione warunki męża, który wymyślił sobie święta na swoją modłę. Albo jedziesz do teściów z dziećmi - albo on może przyjść do Was na Wigilię, gdzie nadal jest jego dom.
Rozumiem, że nie można zmusić drugiego człowieka do tego, by był z nami, jeśli tego nie chce. Ale nie ma prawa burzyć rodzinnych zwyczajów i psuć innym świąt - lub też narażać malutkie dzieci na niekomfortową sytuację, kiedy nie będą miały matki przy sobie w tak wyjątkowym dniu....Niech zmienia plany ten, kto burzy porządek rzeczy - a nie ten, komu ten porządek zburzono. Spędź Wigilię jak chcesz, nie wiem, dlaczego sądzisz, że "mąż zdecydował". Kochana, stanowcza miłość dotyczy też miłości do siebie samego...Nie chodzi o to, by "postawić na swoim" - ale by mieć poczucie, że zrobiło się wszystko, by ten dzień spędzić jak najlepiej w tej sytuacji. Musisz uwierzyć, że Twoje słowo w tej kwestii też jest ważne (bo jest!) - w przeciwnym razie będziesz się tylko pogrążała w niemocy przy każdej następnej tego typu okazji. Ot, choćby Sylwester - masz kolejny przykład.
Bądź dyrektorem swojego życia - jak to mawiała El i tam gdzie możesz i powinnaś - sama decyduj o swoim życiu.


Rok temu Jarosław miał podobną sytuację, pozwolisz Jarku, że przytoczę Twój przykład?

Żona Jarka oświadczyła, że zabiera syna do swoich rodziców w dniu Wigilii i Jarek miał być sam. Jednak on zorganizował Wigilie w domu i syn ostatecznie pozostał z Jarkiem, a żona musiała sama iść do rodziców. Dodam, że miała serdeczne zaproszenie na tę domową Wigilię z mężem i synem, więc w każdej chwili mogła zdecydować, co zrobi. Wybrała, co wybrała - ale przynajmniej Jarek spędził wieczór na tyle normalnie, na ile było to możliwe w jego sytuacji. I był zadowolony, cieszył się z tego.

Rozalko, zmieniaj to, co możesz. Ne męża wpływu nie masz - ale masz wpływ na swoje życie, nie pozwól, by inni programowali Ci swój sposób na życie.

Pozdrawiam cieplutko. :)

Anonymous - 2010-12-17, 20:23

Całkowicie zgadzam się z Satine!
Anonymous - 2010-12-19, 17:42

Ja również - zresztą też tak zrobiłam. U nie było jeszcze bardziej świeże, bo mąż wyprowadził się tuż przed świętami... a kolację jemy o stałej porze - dość wcześnie, bo jak pojawia się pierwsza gwiazdka, a więc ok. 16-tej, u teściów dopiero ok. 19-tej....
Anonymous - 2010-12-22, 20:55

Te swięta zapamietam na zawsze..dostałam "prezent" od męza - pozew rozwodowy.Trzeba nie mieć serca zeby zrobić to tuż przed swiętami :( Dzisiaj odebrałam pocztę.A tam polecony z sądu.nic wczesniej nie wiedziałam...tresc była tez dla mnie niezrozumiała bo wynikalo z niej ze to ja złozyłam pozew przeciwko pojemu męzowi i mam wpłacić 600 zl inaczej sprawa zostanie oddalona.Wsiadłam do samochodu i pojechałam do mojego meza wytłumaczyć to wszystko....stwierdził ze nie wiem czemu to tak jest napisane i ze on faktyczne złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie ( podobno się dogadaliśmy w tej kwestii a ja tylko powiedziałam ze na siłę go nie zatrzymam.nie mówiłam ze dam mu rozwód) szkoda tylko ze mi o tym nie powiedział..podobno chciał mi powiedzieć dzisiaj ! Nie mam już siły.On mnie okłamuje na każdym kroku.Wiem na 99 % ze ma romans choć on się wypiera i twierdzi ze mi...wiem ze u niego w pracy huczy ze się rozwodzimy i to przez NIĄ... DO tego wiem od osób trzecich ze moje podejrzenia mają podstawę.Tylko ze mój mąż jest bardzo cwany i zrobi wszystko żebym się nie dowiedziała.Nie wiem co by mi to dało ale chciałabym wiedzieć.dla swojego spokoju...Na dzień dzisiejszy powiedzialam ze w odpowiedzi na pozew wystapie o mediacje...on mi na to ze on nie chce mediacji a ja mu na to ze ja nie chce rozwodu...I stanelo na tym ze powiedziałam ze ja nie jestem gotowa na rozwód i ze nie chce sie rozwodzic i mu rozwodu nie dam...a już na pewno nie teraz kiedy tak naprawde minęły 4 miesiące odkąd się wyprowadził...to chyba za wczesnie na takie decyzje...nie mam siły się pozbierac.WIedzialam ze to bedą trudne swięta ale nie wiedzialam ze az tak...
Anonymous - 2010-12-28, 18:54

bądź silna rozalko...
pogody ducha......

Anonymous - 2010-12-29, 11:32

Rozalko Kochana, co u Ciebie?
Jak się trzymasz?
Napisz proszę :-)

Anonymous - 2010-12-30, 11:05

KATBLO u mnie nastał bardzo trudny okres... tak jak pisałam mój mąż złożył pozew.Po
swietach w poniedziałek był w sadzie wyprostowal " pomylke" wpłacił 600 zl i tyle.mnie poinformował dzień później,ze był w sadzie i mogę się spodziewać ze coś przyjdzie...Spodziewam się tylko nie wiem co mam robić dalej,mam bardzo mieszane uczucia. Przeciez na silę go nie zmuszędo miłosci i bycia z nami? a poki co on nie chce slyszec o niczym innym jak tylko o rozwodzie.Podejrzewam ze to wpływ Pani...

A z takich milszych rzeczy..wigilia.Pisalam, ze Mateusz zdecydował ze przyjedzie po dzieci zabierze ich do teściów i wieczorem przywiezie.Doslownie 2 godziny przed zadzwonil i powiedzial mi ze on przemyslał wszystko i on by chciał zebym była na tej wigilii z nimi.Poryczalam sie i porosilam zeby mi dal chwilę na przemyslenie tego.Mialam mieszne uczucia.BO znowu ma byc tak jak on chce,bo dlaczego mam robić to co on chce.Poza tym nie szanuje mnie,zmienia decyzje i mysli ze ja bede robila to co chce...? oddzwoniłam ze nie przyjadę.Zeby przyjechal po dzieci jak sie umawialismy... i tak zrobił...w miedzy czasie zadzwonila moja tesciowa tlumacząc mi ze ona nie miala z tym nic wspolnego ze on naprawde przyjechał i powiedzial ze cche zebym byla...i zebym przemyslala sprawde bo moze warto...Było warto.Pojechałam.Sama po nich.CO tu ukrywac zrobiłam sięna bostwo.chciałam mu pokazac kogo traci...Weszłam kiedy zaczynali wieczerze...Usłyszałam od niego dziekuje a moja tesciowa się poplakala.Przy opłatku nie wytrzymalam i też się poryczalam...moj tesciu stwierdził ze bedzie dobrze ze wszystko sie ulozy....Tesciowa mnie przytuliła o moj maz stanąl przede mną i stwierdzil ze nie wiem czego mi zyczyć w tej sytuacji...nawet nie wiem czego mi zyczył...przytulil mnie i tyle...potem już było latwiej i wigilia minęła milutko....

W wigilie moja córka zlapała ospe wiec mialam co robic w swieta.ALe chyba tak miało byc bo mateusz chciał zabrac dzieci w pierwszy dzień swiat a ja nie chcialam zeby dzieci do neigo jechaly...w drugi dzien mieliśmy jechac do tesciow...Zaluję ze nie moglismy...

Najgorsze było to ze utwierdziłam się w przekonaniu ze to romans...wiem ze w drugi dzień świąt był u niej...

a on calyy czas twierdzi ze nie ma zadnego romansu a wszystkie fakty mówią inaczej...

Dlaczego on jest takim tchurzem?

tak wiec ja czekam.musze zająć się soba i dziecmi bo zwariuje.caly czas myslę tylko o nim.rozmawiam z nim.Nawet zakupy robiąc myslę co jemu by smakowało,czy ma płym do kapieli,czy mu sie perfumy nie skończyły...

A zrobilam krok do przodu...Spakowalam jego ubrania.bo wszystko zostawil w domu.Nie zabral nic ze soba...chyba pora to posprzatac...

czemu to takie trudne?
...

Anonymous - 2010-12-30, 11:21

Rozalko, cieszę się z Twojej postawy, tak trzymaj!!!!
Jesteś mężna jak Judyta i po prostu urzekająca, a Twój mąż na pewno to widzi, ale się pogubił, jak wielu mężów, to jest jak zaraza....
Bez względu na wszystko, usmiechnęłam się czytając, że postanowiłaś pięknie wyglądać, żeby wiedział co traci...
Trwaj w tym.
Może się mąż jeszcze opamięta.
Nie snuj domysłów, czy jest ktoś trzeci, czy nie, na powrót do rodziny mąż zdecydować musi sam.
U mnie święta też pod znakiem ospy, od 18 grudnia córcia młodsza leżała, dopiero wczoraj wstała.
Gest Twojego męża w Wigilię - wiele bym dała żeby mój mąż tak szanował mnie i Boże Narodzenie...
Może się opamięta...
Życzę zdrowia i błogosławieństwa Bożego w Nowym Roku


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group