Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Temat pr

Anonymous - 2010-12-12, 17:46

Witam jestem nowy w styczniu mam sprawe rozwodową pozew złozyła zona choć to ona zdradziła a ja jej przebaczyłem, stwierdziła że przez 10 lat małżeństwa była nieszczęśliwa, wszyscy są zdizwieni jej postępowaniem. Wprawdzie twierdzi i nie mam powodu jej nie wierzyć że niema nikogo, ale chce miec spokój ode mnie twierdzi że sie wypaliła mnie nie kocha i ze zmuszała sie do bycia ze mną przez ostatni czas. mamy córke któta nie bardzo chce abym odszedł. Wszyscy mówią żebym walczył o to małżeństwo ale jest cięzko skoro ktoś twierdzi że go zraniłem swymm postepowaniem nie koch mnie itd. Ja oczywiście świety nie byłe,m ,ale zony nie zdradziłem nie ukrywam byłem trudny pożycie tez sie nie układało ale to bardziej z powodu tego ze byłem ciagle zajety no bo brak pieniędzy, zażuciła mi że nie byłem czuły, nie wyjeżdżaliśmy razem, ale ona w tym czasie tez pracowała kształciła się co tez nie było bez wpływu na nasza sytuacje no i oczywiście wymagało wydatków. uważa że ja obrażałem nie szanowałem ale przeciez nie odbierałem tego wten spsoób a poza tym nigdy w zyciu jej nie uderzyłem ani nie spostponowałem wiem że czasem byłem przykry ale ona do wakacji wykazaywał że mnie kocha przynajmniej ja tak sądziełem. Poza tym jest tez kwestia mieszkania które jest jej no i wogóle cała sytuacjajest trudna jej najbliżsi nie bardzo są w stanie ją przekonać do zmiany decyzji po prostu zawzięła się co mam robić
Anonymous - 2010-12-12, 17:56

Witaj pr na forum :->

Wydzieliłam Twój wątek, żebys miał swoje miejsce . Czytaj - forum to kopalnia , będziesz miał co robić, a i sycharki pewnie wspomogą modlitwa, dobrym słowem i radą.

Anonymous - 2010-12-12, 18:10

pr,
Witaj na forum.
Myslę,że znajdziesz tu nieco odpowiedzi na Twoje problemy.
Przede wszystkim, aby ratować małżeństwo trzeba trzeźwo ocenić swoje postępowanie wobec współmałżonki i postarać się je zweryfikować. Pracując nad sobą ufać,że zmiany będą na tyle zauważalne i skuteczne ,że żona da Ci szansę na odbudowę małżeństwa.
Z tego co napisałeś, zauważyłam, iż zaniedbałeś żonę emocjonalnie i nie okazywałeś jej zainteresowania i zabrakło adoracji na codzień.
Wiem,że wiele spraw czasem umyka w nawale pracy czy potrzeb finansowych, ale komplement, przygotowana i podana herbata lub kolacja nie wymaga zbytnich nakładów. Nawet przy sporym reżimie wydatków, co jakiś czas romantyczna kolacja we dwoje, nawet z wyjściem na miasto, jest mozliwa, czasem trzeba tylko więcej pogłówkować, aby osiagnąć bogaty efekt nie wydając fortuny. :-D
Zapraszam Cie do działu o małżeństwie-poczytaj.

Anonymous - 2010-12-12, 19:50

Z tym że ona teraz nic niechce żadnych kolacji randek mówi że ja to nie interesuje że za późno, że nie jestem zbyt spontaniczny, że ona już nie ma sił byc ze mną nie chce moich zmian itp poza tym uważa że że ja się nie zmienie. Nasze dobre przyjaciółki z nia rozmiawiały i powiedziała im ze nie ma do czego wracać że wszsytko było złe itp. że ona jest zmeczona i chce spokoju a my mamy jeszcze dziecko ona wogóle nie chce dać szansy żadnej do tego chyba zła jest o to że w sprawe właczyli sie jej rodzice ale ja prze dnimi nie mogłem tego ukryć bo oni i tak sie domyslili a to dzieki córce. Ona jest chyba na 100% przekonana że robi dobrze i nie da sobie nic powiedzieć. Czuje że moje działania ją tylko irytują. Ja sam nie jeste w stanie jej przekonać a ona ma wielkie pretensje uważa że ją zbyt zraniłem że zbytnio ją krytykowałem za mało byłem i że tego nie da sie nadrobić w dodatku robi ze mnie potwora który w sumie to przez ponad 10 lat ja unieszczęśliwiał a wiel kwestii sprowadza do kwestii intymnych ja nie wiem co ma robic, wydaje mi sie że ta przygoda zmieniła jej pogląd na kwestie miłości do tego jeszcze tak mi sie wydaje koleżanki z pracy ja w tym utwierdzaja nie mogę nic zrobić, w dodatku mimo ze wie ze sie zmienia i powiedziała że wie że ja kocham to i tak to nic zmieni w jej postanowieniu nie chce iść na wspólna terapie uważa że ona wie lepiej nie mam w zasadzie ruchu próbuję byc dobry spokojny pomagać lae ona nie chce uważa że to na pokaz a poza tym stwierdza że sama sobie poradzi z drugiej strony nie wyobraża sobie żeby mnie nie było przy wychowaniu dziecka i że bedę ewentualnie przyjacielem ale najlepiej żebyśmy sie rozwiedli tylko problem jet taki że ja nie bardzo będę mógłbyc przy dziecku jak będziemy osobno a poza tym będę musiał walczyć mocno o byt bo wynajem mieszkania plus inne koszty zmuszą mnie do jeszcze większej pracy i spowoduja pomniejszenie mojego czasu dla dziecka. Więc nie wiem jak ona sobie to wyobraża zreszta gdy dojdzie do rozwodu to nie wiem czy kwestia mieszkaniowa nie zmusi mnie wręcz do powrotu domoijej rodzinnej miejscowości z powodu kosztów utrzymania w wiekszym mieście to wszystko jest poważnym problemem a ja dlaej kocham córkę i zone nie wiem co zrobić bo tu kwestia wychodzenia razme nie wchodzi na razie w gre ona nawet nie chce razme wyjść teraz na spacer ani do kościoła jak che iśc z córką i z nią to ona mówi albo idziesz sam z Ewą albo ja z nia ide poza tym powiedziała żebym sie nie martwił napewno sobie kogoś znajdę i żebym sie zdecydował na rozwód ja tego nie chće ale ona sie upiera i jest nie ubłagana nawet niechce słyszeć o separacji córak z kolei nie wyobraza sobie byc bezemnie a ona trochję próbuje nia manipulować. ZOna też złości sie gdy prop[onuje wspólna terapie mówi że to bez sensu i nie ma szans a ona nie widzi sensu w przedłużaniu sprawy poza tym mówiła że ona planował to już od dłuższego czasuchyba od trzech lat jak napisąła w pozwie i że wtedy wygasły jej uczucia ale przecież przez ten czas nieraz mówiła że mnie kocha i robiła wiele rzeczy które według mnie na to wskazywały chocby smsy czy rózne sytacje intymne więc kompletnie nie wiem czy ona kłamie i czy wogóle mnie kochała przeciez jak była chora i były problemyy byłem przy niej nie wiem czy to faktycznie może byc tak że ona przestała mnie wogóle kochać mam dość a biorąc pod uwahge jej upór wydaje mi sie że chyba faktycznie skresliła mnie, każdy mój przyjazny ruch albo drobny prezent na mikołaja odrzuca nie chce nic zdjeła obraczke nie nosi buizuterii odemnie w zasdzie miomo nalegań delikatnych naszych dobrych przyjaciółek żeby dała szanse nie reaguje albo wręcz złości sie na mnie że wszsyscy są za mna a ona jest postrzegana jako ta zła ale przeciez faktycznie to ona zaczeła od zdrady potem pozew itd więc nie wiem czego sie spodziewała skoro inni postrzegalio nas jako dobre małżeństwo i mnie również uważali za dobrego męża ja oczywiści zdaje sobie sprawę że zewnatrza mozę to inaczej wyglądać ale ona kompletnie nie chce ratować związku co gorasza uważa że robi dobrze a mi mówi wręcz że to niema sensu itd. wiec co robic , nie chce rozwdu staram sie ona niby to zauważa ale to jej nie wystarcza wiec nie wiem jak ja przekonać czy robić swoje i czekać nie dać jej rozwodu bo jest to dla mnie poważny dylemat z kolei adwokat sugeruje podniesienie kwestii zdrady nawet jej rodzina tak uważa ja nie wiem na razie uważam że to może pogorszyć sytuację. Poza tym mam pytanie czy ona mogła mnie faktycznie przestać kochać pytanie do kobiet
Anonymous - 2010-12-13, 14:21

hej pr
ja polecam Ci film "ognioodporny", gdzies jest na forum link, ja ogladalam go na youtube
pozdrawiam i trzymaj sie!

Anonymous - 2010-12-13, 14:29

"Ognioodporny: ;-) http://www.kryzys.org/vie...?t=4764&start=0
Anonymous - 2010-12-13, 18:20

pr napisał/a:
w styczniu mam sprawe rozwodową pozew złozyła zona

Możesz się nie zgodzić na rozwód, choć ona cię pewnie namawia - albo będzie - na załatwienie sprawy 'jak cywilizowani ludzie', bez orzekania o winie; od strony prawnej powodem odmowy może być dobro małoletniego dziecka (to sąd musi brać pod uwagę) - plus twoje przekonania religijne (tego nie musi). Te sms-y o ktorych piszesz jeśli masz to zachowaj, jak nie masz to się zorientuj czy da się jakoś wyciągnąć np. od operatora i trzymaj jako dowód na rozprawę, żeby pokazac że te uczucia i więź między wami były - prawnik ci o tym powie pewnie.

Tym co mówi teraz za bardzo się nie przejmuj - a co ma ci powiedzieć jak założyła sprawę rozwodową? Że kocha? Z tego co piszesz to podjęła mocną decyzję o rozstaniu, stąd w tej chwili proponowanie terapii mija się z celem. Natomiast dokładnie sobie przeanalizuj co w tobie, w twoim zachowaniu lub zaniechaniu ją zraziło i postaraj się to mocno zmienić... jeśli ona nikogo nie ma to może ci się jeszcze udać. I trzymaj się prosto (w przenośni i dosłownie), pokaż jej że dalej jesteś atrakcyjnym facetem. A od strony formalnej graj na zwłokę, żeby mieć czas na zmiany i żeby ona mogła to zobaczyć... gorzej jeśli kogoś ma, bo wtedy nie będzie nawet patrzeć... ale zawsze jest jeszcze dziecko - to was wiąże na wiele wiele lat.

Co do mieszkania, jeśli zostało nabyte w trakcie trwania małżeństwa to jest własnością wspólną - ale jak piszesz że mieszkanie jest żony to może dostała w spadku albo macie rozdzielność majątkową albo miała je wcześniej?

Mi bardzo pomagała codzienna modlitwa, różaniec i litanie, Msza Święta, stąd dużo spokoju miałem i pocieszenia w trudnych momentach, jeśli jesteś daleko od Boga to może to okazja żeby się z Nim spotkać?

M.

Anonymous - 2010-12-15, 12:52

No dobrze ale ja nadal nie otrzymałem odpowiedzi czy nadal mnie kocha czy to już konie a może chwilowe odkochanie
Anonymous - 2010-12-15, 14:07

pr napisał/a:
No dobrze ale ja nadal nie otrzymałem odpowiedzi czy nadal mnie kocha czy to już konie a może chwilowe odkochanie


a co Ci da nasza odpowiedź na tak postawione pytania?

Anonymous - 2010-12-15, 16:31

To mi da jakieś przynajmniej poieszenie lub kierunek działania bo wtej beznadziejnej sytuacji tonący brzytwy sie chwyta, z drugiej strony potrzebuje zrozumieć jak mozna będąc kilkanaście la z kimś przestać kochać go i uważać że wszystko było wczesniej źle.To po co zawracała mi głowe skoro przez całe małżeństwo była nieszczęsliwa. W zasadzie zawalił mi sie świat wartości takich jak rodzina wierność dotrzymanie przysięgi. Dlamnie i tak sądziłem dla niej przyrzeczeni przed Bogiem że nie opuszczę cie az do smierci w zdrowiu, chorobie, szczęściu i nieszczęściu było czymś najistotniejszym a tu okazuje się że jak jak jest nieszczęśliwa to pa nie pasuje mi i koniec nie rozumien to po co to wszystko mam świadomośc swych wad próbuje zmian mam świadomość że to musi potrwać , ale ona uważa że to nie ma sensu i basta. Jest mi nie fajnie wiem że sietroche mazgaję ale potrzebuje jakiejkolwiek wskazówki rady czy można sie tak odkochać i czy można to zmienic w tym trudnym położeniu, wiem że to praca na długo ale szczerze mówiąc potrzebowałbym w najbliższym czasie cudu chociaż małej wskazówki boskiej co robić a przede wszsytkim łaski jej dostrzeżenia bo do tej pory niewatpliwie w pewnych sprawach byłem ślepy i to mój grzech ale chce poprawy a z kolei jestem słaby i greszę. Proszę o modlitwe i pomoc raz wskazówke co gorsza ona uważa że dziecko to nie problem a ono nie chce rozstania deklaruje to więc te tego nie rozumiem. Z drugiej strony czy jestem w stanie coś wiecej zrobić w tej sytuacji jeśli nie kocha poza modlitwą i staraniem i co gorsza może niedostrzeganym albo już z jej punktu widzenia spóźnionym. No i problem jej postrzegania pewnych kwesti przez pryzmat tylko i wyłacznie intymny co z tym da sie zrobić bo tu też w zasadzie jestem bezradny. To wszystko mnie strasznie przytłacza mam swiadomośc potrzeby walki ale mimo prób widze nadal wielką ścianę co gorsza sam czuje zmęczenie proszę o wsparcie i modlitwe strasznie boję się świąt jak to będzie no i perspektywy nowego roku i rozprawy Boże Pomóż i daj siłę aby było dobrze
Anonymous - 2010-12-15, 21:59

Co Ci powiedzieć?

1.
Cytat:

z drugiej strony potrzebuje zrozumieć jak mozna będąc kilkanaście la z kimś przestać kochać go i uważać że wszystko było wczesniej źle.To po co zawracała mi głowe skoro przez całe małżeństwo była nieszczęsliwa. W zasadzie zawalił mi sie świat wartości takich jak rodzina wierność dotrzymanie przysięgi. Dlamnie i tak sądziłem dla niej przyrzeczeni przed Bogiem że nie opuszczę cie az do smierci w zdrowiu, chorobie, szczęściu i nieszczęściu było czymś najistotniejszym a tu okazuje się że jak jak jest nieszczęśliwa to pa nie pasuje mi i koniec nie rozumien


Pr, nie zrozumiesz tego. Skręci Cię a nie zrozumiesz. Mój znajomy, który przeszedł kilka lat temu to co my przechodzimy teraz powiedział, że nie ma co nad tym myśleć jakoś intensywnie, bo tego nie wytłumaczysz.

2.
Cytat:
to po co to wszystko mam świadomośc swych wad próbuje zmian mam świadomość że to musi potrwać , ale ona uważa że to nie ma sensu i basta. Jest mi nie fajnie wiem że sietroche mazgaję ale

To dobrze. Zawsze warto zmieniać się na lepsze. Ja mam taką trudność, że lubię siebie i mi z sobą dobrze i nie bardzo czuję potrzebę żeby się zmieniać, ale próbuję się zmieniać na lepsze. Druga trudność to taka żeby siły do zmian nie szukać w nadziei, że żona wróci tylko w wewnętrznej potrzebie żeby być lepszym.

Cytat:


potrzebuje jakiejkolwiek wskazówki rady czy można sie tak odkochać i czy można to zmienic w tym trudnym położeniu

Jak widzisz można. Czy da się w drugą stronę? Pewnie tak, ale raczej to trudne.

Cytat:
szczerze mówiąc potrzebowałbym w najbliższym czasie cudu

Kto nie potrzebuje :-)

Cytat:

chociaż małej wskazówki boskiej co robić a przede wszsytkim łaski jej dostrzeżenia

Żyć uczciwie, być dobrym. Tyle.

Cytat:

czy jestem w stanie coś wiecej zrobić w tej sytuacji jeśli nie kocha poza modlitwą i staraniem i co gorsza może niedostrzeganym albo już z jej punktu widzenia spóźnionym.

Myślę, że nie. Nie zmusisz jej. Podjęła decyzję, to nie było dla niej łatwe. Nie zmieni jej w tydzień, miesiąc, czy pewnie rok. Może nigdy jej się nie odmieni.


Cytat:
No i problem jej postrzegania pewnych kwesti przez pryzmat tylko i wyłacznie intymny co z tym da sie zrobić bo tu też w zasadzie jestem bezradny.

Nie rozumiem.

Cytat:

To wszystko mnie strasznie przytłacza mam swiadomośc potrzeby walki ale mimo prób widze nadal wielką ścianę co gorsza sam czuje zmęczenie proszę o wsparcie i modlitwe strasznie boję się świąt jak to będzie no i perspektywy nowego roku i rozprawy Boże Pomóż i daj siłę aby było dobrze

Też jestem strasznie przytłoczony tym co mnie spotkało. Czasem mam takie okresy, że po prostu wyję z bólu. Czasem jest zupełnie dobrze. To co mnie spotkało to niemal koniec świata. Słowem dramat! Święta też mnie przygnębiają.

Co jeszcze poradzić?

Zajmij się sobą, wyjdź do ludzi, zorganizuj sobie wolny czas. Miałem doła przez ostatnie trzy dni. Dziś byłem parę godzin wśród ludzi i wróciłem uśmiechnięty.

Pomodlę się za Twoje małżeństwo. Wszystkiego dobrego!

Anonymous - 2010-12-15, 22:23

Wujt dobrze Ci radzi: zajmij się sobą, spotykaj się ze znajomymi, wychodź do ludzi-także w święta, byś nie miał czasu na myślenie o żonie i sytuacji.
Nam, strasznie poranionym przez naszych współmałżonków bardzo potrzeba kontaktu z ludźmi, zmiany otoczenia, wsparcia przyjaciół, rozwoju zainteresowań i ogólnie zmiany dotychczasowego życia. Na mnie to super działa. Miejmy nadzieję, że nasi małżonkowie kiedyś to zauważą, a jeśli nie, to ich strata. Nam to tylko wyjdzie na dobre :-) .
Zdradzacze często kierują się chciejstwem, egoizmem i innym wyobrażeniem o życiu małżeńskim. Nie rozwiązują problemów kryzysowych ze współmałżonkiem, tylko idą na skróty, szukając zieleńszej trawki... Są w amoku i rodzina się dla nich nie liczy, mają chorą duszę, a nam pozostaje trwać i czekać na ich nawrócenie.
Pogody ducha Ci życzę i pamiętam w modlitwie. Pozdrawiam :-D .

Anonymous - 2010-12-16, 08:16

pr napisał/a:
No dobrze ale ja nadal nie otrzymałem odpowiedzi czy nadal mnie kocha czy to już konie a może chwilowe odkochanie


Sądzę że wiele mogłoby Ci dać obejrzenie "Ognioodpornego".
Tam sa zawarte odpowiedzi na sporo Twoich pytań.
Do tego "Miłość wymaga stanowczości" Dobsona jako lektura do poduszki.
Znasz te pozycje????
A potem J.Pulikowski i "Warto być ojcem" i inne pozycie tego autora.
Prubój............

Anonymous - 2010-12-16, 08:39

Dzięki za te rady postaram się bardziej zająć sobą ale co dalej no i jeszcze w tym wszystkim jest dziecko, gdybym chciał nawet uciec a czasami bardzo chcę do innego świata to jest jeszcze ono i co w tym wszystkim przytłaczające ono mnie bardzo kocha i chce żebyśmy byli razem, mnie z kolei dobija fakt że ona odejdzie i może być z kimś innym i on bedzie na codzien z moim dzieckiem a ja nie będe jak to mówi mile widzianym gościem to powala a z drugiej strony będzie mi trudno odwiedzać żonę po rozwodzie wolałbym jej nie widywać bo to bedxzie bolesne i jak to rozwiązać poza tym nie wiem jak poradze sobie materialnie czy na dłuższą mete nie będę musiał wyjechać ze względów finansowych i co wtedy z dzieckiem to dla mnie tragiczne i dodatkowy balast który moja zona włozyła mi na barki no bo przecież mi powie że ona mi udostepnia dziecko ale ja nie chćcę tylko że to na chwilę. Świadomość że będę sie budził rano a córki no i też żony nie będzie zabija nie wiem jak sobie z tym poradzę jak do tego dojdzie no i co dalej jak poradzic sobie z brakiem kobiety no i domu - rodziny. Nie mówię że to nie jest moja wina że tak sie dzieje że jest rozwód napewno wcześniejsze zaniedbania maja tu duze znaczenie ale jak sie choć trochę chce razem coś naprawić to przecież może się udać bo sam to ja nic nie zrobie a ona nie chce faktycznie widze tu samolubbstwo tak też mówią przyjaciel nasi wspólni do tego dochodzi jej głebokie przekonanie że ma rację choć rozbija dom zdradziła, złozyła pozew poraniła wszystkich dookoła, psycholog mówi że ona może byc nawet z tego dumna że jest niezależna teraz i nie chce tego puścic mimo kosztów a z drugiej strony to cała rodzina pracował na tą jej niezależność i spłaca nawet długi z tego tytułu. Gdyby nie pomoc wielu ludzi wspólne wyrzeczenia stres tego by nie miała napewno sma by do tego nie doszła i tego nie chce dostrzec ma zdrowe dzieckoo w maire ustabilizowany dom, wiele kobiet wręcz jej tego zazdrosciło a teraz to rozwala po chce sie realizować w sferach intymnych bo to ważne a moze najważniejsz no i wogóle uważa ze dziecko w tym nie przeszkadza wręcz sobie poradzi tylko pytanie jak.
Proszę o modlitwę i jakieś dobre słowo i dzieki za wczesniejsze wsparcie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group